Szkoła psot. Magiczny piesek - ebook
Szkoła psot. Magiczny piesek - ebook
Nawet w najśmielszych snach Frania nie sądziła, że jej najlepszym przyjacielem zostanie magiczny szczeniak.
Kiedy w czarodziejski sposób zjawia się Burza, owczarek staroangielski o ciemnoniebieskich oczach, Frani przechodzi tęsknota za domem. Nawet psia szkoła, do której muszą chodzić razem z Burzą, staje się magiczną przygodą!
Dowiedz się, gdzie jeszcze pojawi się Burza!
Magia trwa…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-1695-8 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Burza kroczył powoli przez zamarznięte jezioro. Srebrno-szary wilczek wciągnął mroźne powietrze. Dobrze się czuł w swoim świecie.
Nagle rozległo się straszliwe wycie i rozeszło się po okolicy.
– Cień! – powiedział Burza.
Gdzieś w pobliżu znajdował się samotny zły wilk, który zaatakował stado Księżycowego Pazura.
Burza wiedział, że jeszcze nie czas wracać.
Błysnęło oślepiające światło, w powietrze wzleciały złote iskry. Nagle wilczek zniknął. W tym samym miejscu pojawił się mały szczeniak o puszystym, szaro-białym futrze, okrągłej mordce i ciemnoniebieskich ślepiach.
Burza miał nadzieję, że dzięki nowej postaci będzie mógł się ukryć, dopóki nie znajdzie odpowiedniego miejsca na schronienie.
Wzdłuż brzegu jeziora rosły gęste szuwary i wystawały ponad śnieg. Szczeniak popędził w ich kierunku, padł na brzuch i wczołgał się w zarośla.
Rozległ się dźwięk łamanych łodyg. Pojawiła się jakaś ciemna postać. Łapa, która wielkością dorównywała szczeniakowi, złapała Burzę.
Piesek zaskomlał. Drapał pazurami o lód, próbując się uwolnić.
– Uspokój się, synu. Jesteś bezpieczny.
– Mamo! – zawołał z radością Burza.
Odwrócił się w jej stronę, zamerdał szaro-białym ogonem i polizał Kalistę po pysku.
Wilczyca uśmiechnęła się do syna, a jej ślepia przepełniała miłość.
– Cieszę się, że cię widzę, ale nie możesz zostać. Cień cię szuka. Chce stać się przywódcą stada Księżycowego Pazura.
Burza pokazał kły.
– Wystarczy, że zabił mojego ojca i trzech braci, a później ranił ciebie! Musimy z nim walczyć i przepędzić go z naszej ziemi!
Kalista potrząsnęła łbem.
– Nadal jest dla ciebie zbyt silny, a ja jeszcze nie wyzdrowiałam po jego jadowitym ugryzieniu – powiedziała. – Pozostałe wilki nie podążą za Cieniem, dopóki ty pozostajesz przy życiu. Udaj się do innego świata. Wróć dopiero wtedy, gdy będziesz silniejszy i mądrzejszy…
Wilczyca jęknęła z bólu.
Burza nie chciał jej zostawiać samej, ale jednocześnie wiedział, że ma rację. Otworzył pysk, z którego wypłynął migotliwy obłok, który otoczył łapę Kalisty i po chwili wsiąkł w jej szare futro.
– Dziękuję, Burzo. Czuję się lepiej – oznajmiła.
Usłyszeli kolejny dziki skowyt. W pobliżu potężne łapy zadudniły o lód.
– Idź już! Ratuj się, synu! – ponagliła go wilczyca.
Burza zaskomlał, czując wzbierającą w nim moc. W jego szaro-białym futrze zapaliły się złote iskry. Wokół niego pojawił się blask, który stawał się coraz jaśniejszy i jaśniejszy…Rozdział pierwszy
Frania siedziała na dywanie w mieszkaniu babci. Promienie słoneczne oświetlały staroświecki domek dla lalek, który stał otwarty przed dziewczynką.
Zazwyczaj Frania uwielbiała się bawić miniaturowymi laleczkami i meblami, ale tego dnia nic jej nie cieszyło. Westchnęła i założyła kosmyk brązowych włosów za ucho.
– Wszystko w porządku, kochanie? – zapytała babcia, spoglądając znad krzyżówki.
– Zastanawiam się, czy moi przyjaciele nadal o mnie pamiętają i za mną tęsknią – stwierdziła Frania.
Właśnie zaczęły się wakacje i wraz z rodzicami przeprowadzili się bliżej babci.
Starsza kobieta odłożyła gazetę i zdjęła okulary.
– Za taką cudowną dziewczynką jak ty nie da się nie tęsknić! – powiedziała i uśmiechnęła się. – Na pewno będą dzwonić. Nie martw się, w nowej szkole będziesz miała mnóstwo nowych przyjaciół.
– To długo potrwa – narzekała Frania.
– Czas szybciej płynie przy dobrej zabawie – stwierdziła babcia. – Masz ochotę coś ugotować? Pobawimy się w gwiazdy programu kulinarnego.
– Nie mam ochoty. Chciałabym wrócić do domu. Może pogram na komputerze lub wyślę e-mail do starych znajomych. Czymś się zajmę i poczekam na mamę.
Babcia pokręciła głową.
– Niestety nie mogę się zgodzić, kochanie. Umówiliśmy się, że zostaniesz u mnie, dopóki rodzice nie wrócą z pracy.
Frania posmutniała.
– Mam dziewięć lat. Znam mnóstwo dzieci w moim wieku, które siedzą same w domu przez cały dzień.
– Cóż, nie będziesz jednym z nich – powiedziała stanowczo babcia. – Jeśli masz za dużo czasu i energii, to idź do sklepu. Proszę, daję ci pieniądze. Kup chleb i mleko. Dla siebie możesz wziąć jakiś komiks.
– Babciu! Już nie czytam komiksów!
– W takim razie kolorowe czasopismo. Wszystko jedno, niesforna pannico! No ale skoro ci nie zależy…
– Już idę! – powiedziała pospiesznie Frania.
Zawsze to jakieś zajęcie, a sklep we wsi był na swój sposób interesujący. Sprzedawano w nim nudne rzeczy, takie jak włóczki i pudełeczka ze szpilkami, ale również smakowite, pudrowane landrynki w ogromnych słojach.
Dziewczynka stanęła w drzwiach.
– Kupię też coś dobrego na deser. Sorbet cytrynowy czy cukierki gruszkowe? – zawołała przez ramię.
– Zdaję się na ciebie. Zrób mi niespodziankę! – odpowiedziała babcia.
Frania wyszła z budynku. Sklep znajdował się na końcu ulicy. Kiedy otworzyła drzwi, zadzwonił dzwoneczek. Z zaplecza wyjrzał mężczyzna.
– Zaraz przyjdę. Daj mi znać, kiedy będziesz już miała wszystko, co ci potrzebne – zawołał.
– Dobrze – powiedziała Frania, ale mężczyzna już zniknął.
Dziewczynka przyjrzała się gęsto zastawionym półkom. Sklep wyglądał na opustoszały. Frania miała wrażenie, że w całej wiosce nie ma nikogo, z kim można by porozmawiać, a tym bardziej się zaprzyjaźnić. Westchnęła na myśl, że przez całe lato jej jedynym towarzystwem będzie babcia. Przynajmniej dopóki nie rozpocznie się rok szkolny.
Ruszyła w stronę wielkich słoi, zastanawiając się, które cukierki będą smakować babci. Nagle tuż przed nią rozbłysło złote światło i rozświetliło cały sklep.
Frania przetarła oczy. Jedna z lamp na wystawie musiała się popsuć.
Kiedy wreszcie zaczęła coś widzieć, dostrzegła maskotkę przypominającą małego owczarka. Stała na półce dokładnie przed nią, wciśnięta między słoiki z łakociami. Zabawka wyglądała jak żywa. Miała puszyste szaro-białe futro i błyszczące ciemnoniebieskie ślepia.
– Och, piękny piesek. Ciekawe, ile kosztuje – powiedziała do siebie dziewczynka.
– Nie jestem na sprzedaż! – oznajmił szczeniak. – Pomożesz mi?