Jedynaczka - ebook
Jedynaczka - ebook
„Jedynaczka” to nieznana dotąd, nowo odnaleziona nowela autorstwa matki Henryka Sienkiewicza, Stefanii Sienkiewicz z domu Cieciszowskiej. Utwór – mimo iż pisany zapewne w celach zarobkowych – odznacza się sporym kunsztem literackim. Opowiada o losach osieroconej dziewczynki, wychowywanej, a właściwie rozpieszczanej przez zakochanych w niej dziadków, co w konsekwencji prowadzi do pasma tragedii w dorosłym życiu kobiety. Nowela ma zwartą konstrukcję, ujętą w tak zwaną ramę. Utwór otwiera i zamyka scena w salonie, gdzie losy tytułowej jedynaczki relacjonuje gronu młodych panienek – gwoli ostrzeżenia i przestrogi – sędziwy „Pan S***”. „Jedynaczka” to swoisty XIX-wieczny moralitet, w którym Stefania Sienkiewiczowa, matka czterech dziewczynek, przedstawia swoje poglądy na temat współczesnego systemu wychowania dziewcząt. Niniejsza popularna edycja stanowi pierwsze od przeszło 150 lat książkowe wydanie noweli.
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65776-15-0 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Jedynaczka”, nieznana dotąd nowela autorstwa matki Henryka Sienkiewicza, Stefanii Sienkiewicz z domu Cieciszowskiej (1814–1873), została odnaleziona w 2016 r. przez kustosz Michalinę Byrę z Pracowni Informacji Naukowej Biblioteki Narodowej w zasobach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Istnienie utworu nie było dotychczas odnotowywane w bibliografiach. Nowela nie miała również wydania książkowego.
Na ślad „Jedynaczki” M. Byra natrafiła podczas kwerendy związanej z Rokiem Henryka Sienkiewicza. Najpierw odnalazła wzmiankę w „Kurierze Warszawskim” z 7/19 sierpnia 1865 r., w której napisano: „«Bazar» Ner 7, wyszedł z druku i zawiera: «Jedynaczka», powieść przez S. Sienkiewicz”. Następnie ustaliła, iż chodzi o „Bazar. Tygodnik Ilustrowany Mód i Robót Ręcznych”, popularny periodyk dla kobiet poświęcony modzie i kulturze. Jego pierwszy numer ukazał się 5 lipca 1865 r. Część modowa była przedrukiem „wzorów i krojów” z wydania zagranicznego, natomiast dział literacki składał się – według słów redaktorów pisma – zarówno z przekładów, jak i oryginalnych materiałów krajowych.
Na stronicy drugiej pierwszego numeru „Bazaru” informowano, iż redakcja rozpoczyna właśnie druk „powieści oryginalnej pt. «Jedynaczka» przez Panią S.S.”. Pierwszy odcinek, sygnowany inicjałami „S.S.”, zajął pełne dwa łamy stronicy trzeciej i niecałe trzy wiersze stronicy czwartej. Całość utworu opublikowano w dziesięciu odcinkach różnej objętości. Nazwisko autorki „S. z C. Sienkiewicz” (czyli Stefania z Cieciszowskich) pojawiło się dopiero w odcinku czwartym z 2 sierpnia 1865 r. Począwszy od odcinka szóstego, nowela była drukowana na pierwszej stronicy pisma z dokończeniem wewnątrz numeru.
Szósty odcinek noweli „Jedynaczka”, drukowany odtąd na pierwszej stronicy tygodnika „Bazar” (nr 7 z 16 sierpnia 1865 r.)
O autorce noweli, Stefanii z Cieciszowskich Sienkiewiczowej wiadomo stosunkowo niewiele. Była żoną Józefa Sienkiewicza i matką ich sześciorga dzieci. Oboje państwo Sienkiewiczowie ciężko pracowali na utrzymanie tak licznej rodziny. Prowadzili skromne, pełne niedostatków życie. Stefania Sienkiewiczowa była kobietą energiczną, odpowiedzialną i zapobiegliwą. Często chwytała się różnych zajęć, aby dorobić. Jako osoba uzdolniona literacko pisała „dla chleba”.
Dotychczas znana była jako autorka dwóch krótkich utworów prozatorskich oraz wierszy okolicznościowych. Nowele „Maszerdon. Obrazek na tle ludowym” oraz „Nietoperz. Gawęda z podań ludowych” opublikowała w 1864 r. w czołowym polskim piśmie tamtej epoki, „Tygodniku Ilustrowanym”. O dokonaniach poetyckich matki wspominał po latach w jednym z wywiadów prasowych sam Henryk Sienkiewicz: „isywała wiersze, jakkolwiek były to tylko poezye do albumów, bez pretensyi do jakiejś głębszej wartości artystycznej”.
Nowo odnaleziona nowela – mimo iż pisana zapewne również w celach zarobkowych – odznacza się sporym kunsztem literackim. „Jedynaczka” opowiada o losach osieroconej dziewczynki, wychowywanej, a właściwie rozpieszczanej przez zakochanych w niej dziadków, co w konsekwencji prowadzi do pasma tragedii w dorosłym życiu kobiety. Nowela ma zwartą konstrukcję, ujętą w tak zwaną ramę. Utwór otwiera i zamyka scena w salonie, gdzie losy tytułowej jedynaczki relacjonuje gronu młodych panienek – gwoli ostrzeżenia i przestrogi – sędziwy „Pan S***”.
Oprócz konstrukcji ramowej autorka utworu korzysta również z niezwykle popularnej w literaturze europejskiej XVIII i XIX wieku konwencji powieści epistolarnej. Drugoplanowe postaci często wymieniają korespondencję listowną z główną bohaterką, dzięki czemu poznajemy nie tylko wydarzenia z jej życia, lecz także jej przemyślenia na różne życiowe sprawy. Są one konfrontowane z poglądami pozostałych bohaterów.
„Jedynaczka” to swoisty XIX-wieczny moralitet, w którym Stefania Sienkiewiczowa, matka czterech dziewczynek, przedstawia swoje poglądy na temat współczesnego systemu wychowania dziewcząt. Rozpieszczona jedynaczka dorasta w zbytku i aprobacie wobec wszelkich swoich zachowań. „Dziadkowi zdawało się, że wypełnił dostatecznie, co do niego należało, kiedy po śmierci rodziców jej wziął do siebie małą Zosię, kochał, pieścił i psuł ją zbytkiem pobłażania. Babka pamiętała dobrze, żeby dziecina nigdy głodna ani usmolona nie była, wszystkim jej grymasom i zachceniom dogadzała natychmiast, otaczała wygodami, a gdy już na panienkę wyrastać zaczęła, podsycała próżność, chwaląc bezprzestannie urodę, dostarczając zbytkownych strojów, troskliwie czuwając, żeby się Zosia nie opaliła, nie zmęczyła, przy żadnej robocie rączek nie zwalała, bo jak twierdziła, urodziła się na wielką panią, zatem do gospodarstwa trzymać będzie sługi, które wszystko za nią zrobią”.
Kiedy kilkuletnia Zosia staje się nastoletnią Zofią, zaczynają się za nią oglądać mężczyźni. O jakim kawalerze marzy panna Zofia? „Mój przyszły małżonek musi być młody, piękny, bogaty, musi mnie kochać szalenie i zawczasu przyrzec stosować się we wszystkim do mojej woli, bo wiesz, że sprzeciwieństwa nie znoszę i za pierwszy warunek położę, żeby się nigdy nie wdawał w moje czynności i zabawy, chyba że sama tego zażądam. Będą tam zapewne i inne jeszcze warunki, nad którymi pomyśleć muszę, a mam czas, bo w liczbie dzisiejszych moich wielbicieli nie upatrzyłam żadnego, który by posiadał te wszystkie przymioty, zaledwie po jednym dostało się każdemu, nie myślę też wybierać pomiędzy nimi i dawno dałabym odprawę, gdyby nie to, że jak Ci już mówiłam, bawię się dobrze w ich towarzystwie, a zabawa konieczna jest do mego szczęścia”.
Płochości tytułowej jedynaczki autorka przeciwstawia w swoim moralitecie postawę Zosinej przyjaciółki, Celiny, która „czuje się zdolna do poświęcenia dni dla szlachetnego człowieka, którego serce wybrało”, z którym żyć będzie „z daleka od miasta i jego uciech”, bo „Bóg nie stworzył człowieka do uciech, ale do pracy”. I wierzy owo dziewczę będące wzorem cnót, że „szczęście i miłość będzie naszym udziałem”.
Kiedy Zofia wkracza w dorosłość, szczęście szybko się od niej odwraca. W krótkim czasie przygniata ją lawina nieszczęść. W finale opowieści młode panny z warszawskiego salonu, wysłuchawszy dramatycznych losów Zofii szczegółowo zrelacjonowanych przez sędziwego mentora, „Pana S***”, postanawiają ustrzec się wad „jedynaczki” i wybrać sobie za mężów takich, którzy „nie są sługami, ale opiekunami małżonek”.Nota wydawnicza
Niniejsza edycja „Jedynaczki” powstała na podstawie oryginalnych odcinków drukowanych w 1865 r. w tygodniku „Bazar” (numery: 1 z 5 lipca, 2 z 12 lipca, 3 z 19 lipca, 5 z 2 sierpnia, 6 z 9 sierpnia, 7 z 16 sierpnia, 8 z 23 sierpnia, 9 z 18/30 sierpnia, 10 z 25 sierpnia/6 września i 11 z 1/13 września). Numery pisma są dostępne w formie elektronicznej w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.
Wydanie ma charakter popularny. Oryginalny tekst autorski został poddany – w stopniu dopuszczonym konwencją – modernizacji w zakresie pisowni i języka. Najważniejsze zasady opracowania edytorskiego zastosowanego w wydaniu można ująć w następujących punktach:
1. Zmodernizowano pisownię samogłoski ścieśnionej („pochylonej”) é, np. całéj → całej, mojéj → mojej.
2. Zmodernizowano pisownię w zakresie samogłosek nosowych, np. sęzat → sensat, książe → książę.
3. Zmodernizowano wszelkie odstępstwa od dzisiejszej ortografii w zakresie o/ó, np. tłomaczyć → tłumaczyć, wytłómaczenie → wytłumaczenie.
4. Zmodernizowano ortografię wyrazów z literami i/j/y występującymi zamiast dzisiejszej joty, np. historya → historia, Zofija → Zofia.
5. Zmodernizowano ortografię wyrazów, w których proponowane zmiany nie dotyczą znamion wymowy pisarza, np. francuzki → francuski, zkąd → skąd, wymódz → wymóc.
6. Zmodernizowano wszelkie odstępstwa od dzisiejszej ortografii w zakresie podwajania spółgłosek, np. professor → profesor, klassa → klasa, missja → misja.
7. Zmodernizowano wszelkie odstępstwa od dzisiejszej ortografii w zakresie pisowni łącznej i rozdzielnej, np. niechcąc → nie chcąc, trzebaby → trzeba by, nakoniec → na koniec, przedewszystkiem → przede wszystkim.
8. Zmodernizowano wszelkie odstępstwa od dzisiejszej ortografii w zakresie pisowni wielkich i małych liter, np. 13 Czerwca → 13 czerwca, oblicze Matrony → oblicze matrony.
9. Zmodernizowano interpunkcję, zachowując jednak niekiedy te przecinki, które w intencji autorki mogły odgrywać rolę znaków intonacyjnych.
10. Zmodernizowano konwencje graficzne w zakresie zapisu np. cytatów i dialogów.
11. Zmodernizowano według pisowni współczesnej końcówki narzędnika i miejscownika liczby pojedynczej przymiotników rodzaju nijakiego oraz liczby mnogiej przymiotników rodzaju niemęskoosobowego, np. (była dzieckiem) zepsutem → (była dzieckiem) zepsutym, szerokiemi (krokami) → szerokimi (krokami).
12. Zmodernizowano według pisowni współczesnej końcówkę biernika rzeczowników miękkotematowych rodzaju żeńskiego, np. (poszedłem na) pensyą → (poszedłem na) pensję.Jedynaczka
Wesoło było w salonie pani D***, chociaż na dworze śnieg sypał wielkimi płatami i wiatr dął przeraźliwie, bo jasny ogień gorzał na kominie, a przy nim zasiadło kilku poważnych przyjaciół sędziwej starościny i kilka wesołych towarzyszek młodej i pięknej jej wnuczki Anieli. Młodzież niekrępowana surowym obliczem matrony, która zawsze wesołą i dla gości swoich uprzejmą była, swobodnie rozmawiała razem ze starszymi, nie czyniąc min znudzonych i zniechęconych.
Panienki śmiały się i prześladowały z cicha Anielę jakimś nieobecnym konkurentem; nareszcie jedna z nich powiedziała półgłosem:
– Żarty pominąwszy, powiedzże nam Anielko, czy doprawdy myślisz wyjść za pana Władysława? Jeszcze jesteś tak młoda, tak szczęśliwa w domu, niedawno żyć zaczęłaś, po co się tak spieszyć?
– Do szczęścia nigdy za prędko – przerwała druga – a Anielka byłaby szczęśliwa, bo pan Władysław posiada wszystkie przymioty duszy i serca, a ona sama, choć trochę rozpieszczona, wyborna także dziewczyna.
– Czyliż pieszczoty zepsuć kogo mogą? – zawołała trzecia z panienek. – Czym więcej okazują nam pobłażania, tym go mniej nadużywamy, nieprawdaż Anielko?
– I ja tak sądzę – odrzekła Aniela – ale zapytajcie o to pana S***, który choć dobry nasz przyjaciel, często gromi babunię, że pieści swego aniołka, a ten jest przecież tak pokorny, że zawsze zgadza się z wolą i zdaniem drugich, wszak prawda babunieczku? – dodała, przesyłając na dłoni poufny pocałunek wpatrującej się w nią babci.
– Prawda, mój aniołku – odpowiedziała starościna – że jesteś dobrym i uległym dzieckiem, ale nie wszystkie są takie, a pan S***, poczciwy nasz przyjaciel, dawno już żyje na świecie, wiele widział i słyszał, jego więc zdanie każdy cenić i uważać powinien.
– Cóż dopiero, kiedy smutnym doświadczeniem poparte – dorzucił pan S***. – Wiele przeżyłem i wiele ucierpiałem w życiu, ale nie pamiętam cięższej chwili jak ta, w której ujrzałem owoc moich długich zabiegów zniszczony i śliczny kwiatek podcięty ręką tych, co go pielęgnować ani rozwinąć nie umieli. Smutna to historia, panno Anielo, i nierad bym zakłócać nią wesołości twojej i twoich towarzyszek, a jednak dawno już zbierałem się opowiedzieć ją wam i dziś z tym właśnie zamiarem przyszedłem, bo wiele osób młodych, choć w innym położeniu i z innym charakterem jak ta, o której chcę mówić, ulega tymże samym wadom, nie stara się kształcić serca i umysłu, aby jedno i drugie pustym i płonnym nie zostało, marnuje dary hojnej natury i szczęścia drogę zagrodzi sobie na wieki. Tak uczyniła młoda moja pupilla, której smutnej, ale prawdziwej życia historii raczcie posłuchać cierpliwie.
* *
*
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.