Nas dwoje, czyli miłosna układanka - ebook
Nas dwoje, czyli miłosna układanka - ebook
Znana i ceniona psycholog – Maria Rotkiel – ujawnia sekrety udanego związku!
Poznaj zasady gwarantujące udaną relację!
Autorka odpowiada na najważniejsze pytania, które nurtują każdą poszukującą udanego związku osobę: Jak znaleźć odpowiedniego partnera? Jak zwrócić na siebie uwagę i zainteresować sobą? Jak zachować zdrowy rozsądek w zakochaniu? Jak dbać o relacje? Jak budować wzajemną bliskość i zrozumienie, kochając i siebie i drugiego człowieka? Jak zorganizować wasze wspólne życie? Jak cieszyć się namiętnością i seksem? Jak radzić sobie z kryzysami?
Porady ilustrowane są przykładami konkretnych par i ich problemów. Zawierają ćwiczenia, które będą pomocne w codziennym zmaganiu się z miłosnymi rozterkami.
Droga do szczęścia we dwoje!
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7554-768-9 |
Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, pozwólcie, że podczas naszej wspólnej podróży po meandrach ludzkich uczuć będę się do Was zwracała bezpośrednio, tak jak mówię do swoich pacjentów: po imieniu, i tak jak oni zwracają się do mnie. Taka forma nie tylko skraca niepotrzebny dystans, lecz także buduje poczucie bliskości i zaufania, a tematy, które poruszę, takiej atmosfery wymagają. Zapraszam Cię więc do lektury poradnika, z którego dowiesz się, jak znaleźć odpowiedniego partnera, jak dbać o relacje, a przede wszystkim, jak budować wzajemną bliskość i zrozumienie, kochając i siebie, i drugiego człowieka, z którym żyjesz na co dzień.
W naszym poradniku omawiającym kwestie relacji – wyboru partnera, budowania i utrzymania związku, który jest szczęśliwy i satysfakcjonujący dla obojga partnerów – każdy rozdział będzie poruszał inny temat. Porady zostaną zilustrowane przykładami konkretnych par i ich problemów. Rozdziały będą podzielone na części podejmujące kolejne zagadnienia związane z danym tematem – czyli tak zwane zasady. Zasady, o których warto wiedzieć i których warto przestrzegać! Na końcu każdego rozdziału znajdą się krótkie podsumowanie i wskazówki w pigułce, co robić, na co uważać i o czym pamiętać. Każdy, kto sięgnie po poradnik, znajdzie coś dla siebie, również wskazówkę, jak sobie radzić i pomóc, jeśli pojawi się któryś z omawianych problemów. Ćwiczenia ilustrujące poruszane zagadnienia mogą okazać się pomocne w codziennym zmaganiu się z miłosnymi rozterkami.
Miłosna układanka to sztuka, która jest trudna, ale też intrygująca i ciekawa. Jeśli mamy motywację do pracy nad sobą, ciekawość siebie i drugiego człowieka, empatię, otwartość na zmianę i miłość, to możemy tę sztukę opanować. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas jest inny, każdy związek to wyjątkowa historia niepowtarzalnych ludzi, intymny świat dwóch osób. Zasady, o których będziemy „rozmawiać”, nie są obligatoryjne, porady nie są uniwersalne, a przykłady mają swoje wyjątki. Życie pisze nam czasem niespodziewany scenariusz, a my sami jesteśmy zaskoczeni, a czasem przestraszeni tym, co nas spotyka. Wartość poradników to pewna wiedza, którą przekazują i którą warto mieć, ale tylko od nas zależy, czy ją wykorzystamy. Życie zweryfikuje, czy była pomocna. Moje doświadczenie zawodowe, życiowe mówi mi, że znajomość zasad, reguł miłosnej układanki może być bardzo ważna, może pomóc w budowaniu głębokiej i stabilnej relacji, w rozwiązaniu trudnych problemów, w przejściu przez kryzysy, w byciu szczęśliwym z sobą samym i w związku z drugim człowiekiem. Ale to od Ciebie zależy, czy z tej wiedzy skorzystasz.
Zapraszam do lektury!Rozdział 1 Jak znaleźć odpowiedniego partnera?
Każdy marzy o miłości, najczęściej idealnej. A przecież wiemy, że takiej nie ma. Rozumiemy, że nikt nie jest idealny, my też, a mimo to fantazjujemy na temat takiego związku. Od razu więc wyjaśnijmy sobie: nie szukamy partnera idealnego, tylko takiego, który będzie najlepszy dla nas i to właśnie do nas będzie pasował. Nasze pragnienia często opierają się na fałszywych przekonaniach, mitach, które są odpowiedzialne za wiele nieporozumień i rozczarowań.
Przede wszystkim musimy od razu obalić mit o dwóch połówkach (najczęściej jabłka, ale także pomarańczy). Nie o owoc tu chodzi, ale o przekonanie, że partnerzy powinni być jak dwie połowy, a z tego mitu wynika, iż identyczne, a przynajmniej nad wyraz do siebie podobne. Nic bardziej mylnego. Wyobraź sobie życie z własnym klonem, osobą identyczną, z takimi samymi wadami, humorami, słabostkami, pragnieniami. Katastrofa gwarantowana. Jeśli jesteś uparciuchem, to zastanów się, kto by ustąpił, gdy atmosfera bywa naprawdę napięta, kto by pierwszy wyciągnął rękę na zgodę? A jeśli bywasz nerwusem, to kto rozładowałby sytuację, gdy emocje sięgają zenitu? Wspólne życie dwóch marzycieli, wrażliwców bujających w obłokach i wierzących w kosmiczną sprawiedliwość mogłoby być w dzisiejszych realiach dość trudne. Kto walczyłby z trudnościami i borykał się z szarą codziennością, zajmując się rzeczami prozaicznymi, często nudnymi, ale (niestety) istotnymi. Kto dbałby o relacje z rodziną, ze znajomymi, skoro ty jesteś domatorem i introwertykiem? Kto wyciągałby cię na spacer czy do kina, jeśli ty często wolisz poleniuchować zamiast aktywnie spędzać wolny czas? Kto w terminie płaciłby rachunki, skoro ty o tym zapominasz? Może wolisz zajmować się domem, a codzienna walka w pracy przyprawia cię o zawrót głowy? Ktoś na ten dom musi zarobić. A może jesteś osobą aktywną, spełniasz się w pracy, natomiast w domu lubisz odpocząć i się wyciszyć? Ktoś o ten dom przecież dba. Jeśli nie masz głowy do domowych obowiązków, to kto ma mieć?
Każdy z nas ma zalety, potencjał, który czyni nas silnymi, wyjątkowymi, i każdy ma cechy, które bywają dla innych i dla nas samych, delikatnie mówiąc, trudne. Życie z kimś takim jak my byłoby naprawdę bardzo ciężkie. Ja uważam, że koszmarne. Dlatego sztuka miłości i wyboru partnera to akceptacja wyjątkowości drugiego człowieka. Rozumienie jego inności i aprobowanie cech, które czynią go niepowtarzalnym. Z drugiej strony to wybór kogoś, kto nas rozumie, szanuje i kogo my będziemy szanować. Odwieczny dylemat „badaczy miłości” brzmi: podobieństwa czy różnice? Co nas przyciąga? Odpowiedź jest prosta – w większości różnice! Kto nas fascynuje? Kto intryguje? Co ciekawi i pociąga? Na pewno nie to, co dobrze znamy. Na tym polega zakochanie.
Ale dylemat, czy różnice nas przyciągają, czy odpychają, jest bardziej skomplikowany. Przecież są cechy, które nas zbliżają. W takim razie w czym dobrze jest być podobnym. Po latach pracy z parami uważam, że związek cementują podobny system wartości i wspólne cele. Jeśli kochasz zwierzęta, to życie z kimś, kto traktuje je przedmiotowo, byłoby nie do zniesienia. Jeśli brzydzisz się kłamstwem, to kłamczuch będzie osobą, którą trudno ci będzie zrozumieć. Bo wzajemne zrozumienie to podobna wrażliwość na świat. Może o to chodziło w micie o dwóch połówkach… które kiedyś się odnajdą?
Najlepszy partner to taki, który nas uzupełni, dopełni nasze cechy, będzie pasował jak puzzelek z tej samej układanki. Na przykład wspólne pasje to wspaniały „klej” relacji. Wspólni przyjaciele również zbliżają partnerów. To, w czym będziemy do siebie podobni, to wartości, które będą dla nas zrozumiałe, które wzajemnie będziemy szanować. To, co będzie scalało naszą relację, to wspólne cele. Jeśli kochamy samego siebie, znamy i rozumiemy swoje potrzeby, przestajemy bać się bliskości i potrafimy dostrzec prawdziwe „ja” w drugim człowieku. Wtedy mamy ogromną szansę, że odnajdziemy swój puzzelek. Na tym polega miłosna układanka. Układanka tworząca wspólną historię, wspólne plany, marzenia i wartości. Pasujący do ciebie puzzelek dopełni twoje cechy, a ty dopełnisz jego. To magiczne połączenie. Ta magia to szczypta szczęścia, niektórzy wierzą, że los, który jest nam pisany, lub siła wyższa kierująca naszym życiem. Pamiętajmy, że poza nauką, zdrowym rozsądkiem, wiedzą psychologiczną jest coś, wobec czego warto zachować pokorę…
Ja ją zachowuję, a ty?
Zasada 1
Najpierw pokochaj siebie
Nie stworzysz dobrego, szczęśliwego związku, jeśli nie pokochasz i nie poznasz siebie. Miłość do siebie to akceptacja, wyrozumiałość i lubienie siebie, szacunek do własnej osoby, postawa asertywna, rozumienie własnych potrzeb. Jeśli chcesz stworzyć swoją miłosną układankę, spójną, pełną pozytywnych emocji i trwałą, najpierw pokochaj siebie. Jeśli nie znajdziesz szczęścia w sobie, nie dasz go drugiemu człowiekowi. Ludzie, którzy nie potrafią być szczęśliwi sami ze sobą lub wymagają „uszczęśliwienia” od innych, są roszczeniowi i stawiają warunki albo ze swoją zaniżoną samooceną i lękiem przed odrzuceniem bezrefleksyjnie podporządkowują się innym, wiecznie starając się spełnić czyjeś wymagania. Są łatwowierni i ulegli lub przestraszeni, zaborczy i agresywni.
To bardzo trudne pokochać siebie. Większość z nas jest „niedokochanymi” dużymi dziećmi, które słyszały, że są nie dość grzeczne, były krytykowane albo bały się niezrozumiałego dla nich zachowania dorosłych. Część z nas doświadczyła odrzucenia, upokorzenia czy niezrozumienia ze strony rodziców. Rozmowa z nimi teraz, gdy jesteśmy dorośli, rzadko potrafi ukoić żale i smutki dzieciństwa. Rodzice inaczej pamiętają wspólną przeszłość. Często wypierają niewygodne wspomnienia. My nie możemy zapomnieć, jak się kłócili, natomiast oni mówią: „Staraliśmy się rozmawiać, kiedy już spaliście, rzadko kłóciliśmy się przy was”. A my pamiętamy słowa, które zapadły głęboko w serce. Najczęściej „niedokochane dzieci” całe życie starają się „zasłużyć” na czyjąś miłość, nie potrafiąc docenić siebie, zadbać i zatroszczyć się o siebie. Jest to temat wielu moich rozmów z pacjentami, między innymi z Anną.
Anna była dojrzałą i na pozór pewną siebie kobietą. Osiągnęła zawodowy sukces, ale jak sama twierdziła, „nie miała szczęścia w miłości”. Jej drugie małżeństwo rozpadało się, a ona rozpaczliwie chciała zrozumieć, „gdzie popełnia błąd”. Taki był schemat jej myślenia. Cokolwiek trudnego działo się w jej życiu, zawsze zadręczała się poczuciem winy. Gdy ktoś ją ranił, starała się jeszcze bardziej go uszczęśliwić. Jej pierwszy mąż był alkoholikiem, a ona uważała, że go „wyleczy”. I tak mijały lata poświęceń dla dzieci i dla męża. Praca – bo to ona utrzymywała dom – udawanie przed rodziną i znajomymi, że wszystko jest w porządku. Z czasem uwierzyła, że mąż pije, bo jest nieszczęśliwy, i że to jej wina. Gdy po dziesięciu latach nałogu otarł się o śmierć, zdecydował na leczenie i przestał pić, stwierdził, że musi wreszcie zrobić coś dla siebie – wyjechał za granicę i poznał kogoś. Papiery rozwodowe przysłał przez prawnika. Po kilku latach Anna poznała nowego partnera. Był uroczy, ale dość szybko okazało się, że we wszystkim wymaga jej pomocy. Anna znów czuła się potrzebna. Kiedy po dwóch latach małżeństwa dowiedziała się, że musi spłacić jego długi i zobowiązania finansowe, przyszedł czas na otrzeźwienie. A to nie było dla niej łatwe. Trzeźwość osoby uzależnionej od toksycznej miłości jest takim samym wyzwaniem jak trzeźwość kogoś, kto walczy z chorobą alkoholową. Anna zrozumiała, że związek nie polega na poświęcaniu się, że ona też powinna być ważna i że musi nauczyć się o siebie dbać. Po długiej i trudnej terapii pokochała siebie. Zaczęła się rozumieć i chronić. Nauczyła się mówić o swoich potrzebach i oczekiwać ich spełnienia. Dla każdego, kto uczy się kochać siebie, to niełatwy proces. Ale też wyzwanie, które należałoby podjąć. Dla siebie i dla tych, których warto pokochać. Można zacząć od prostych ćwiczeń, które uczą dbania o siebie, troski o własne potrzeby i sprawiania sobie przyjemności.
Pomocne ćwiczenie
Zrób listę ulubionych przyjemności. Zacznij od najprostszych, najłatwiejszych do spełnienia zachcianek. Zaplanuj, że przez tydzień codziennie będziesz sobie sprawiać trzy przyjemności. W skali od 0 do 10 oceń, jak wielką przyjemność każda z nich ci sprawiła: 0 to brak jakiejkolwiek przyjemności, a 10 to maksimum zadowolenia. Pod koniec dnia w tej samej skali oceń swój nastrój: 0 to bardzo zły nastrój, 10 to superhumor. Sprawianie sobie przyjemności jest ważnym krokiem nie tylko w pokochaniu siebie, ale przede wszystkim w poznaniu swoich potrzeb i oczekiwań od życia, w tym od relacji.