Siedem ostatnich słów Jezusa - ebook
Siedem ostatnich słów Jezusa - ebook
Autor przedstawia portret Jezusa opierając się na Jego ostatnich słowach na krzyżu i ukazuje, jak głęboko Jezus rozumie nasze niedole, co to znaczy być w pełni człowiekiem i dlaczego możemy zawierzyć Chrystusowi całkowicie, całym umysłem, sercem i duszą.
Każde rozważanie dotyczy jednego z siedmiu słów wypowiedzianych na krzyżu:
„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”
„Zaprawdę, powiadam ci, jeszcze dziś będziesz ze mną w raju”
„Niewiasto, oto twój syn; oto twoja matka”
„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”
„Pragnę”
„Wykonało się”
“Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mojego”
Z właściwym mu ciepłem i mądrością ojciec James Martin wyjaśnia, dlaczego ukrzyżowanie i śmierć Jezusa na krzyżu są ważną nauką w Ewangeliach. Publikacja pomoże przygotować się do głębszego przeżycia Wielkiego Postu.
Kategoria: | Duchowość |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7516-987-4 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny wracającego z pola i włożyli na niego krzyż, żeby go niósł za Jezusem. A szedł za Nim wielki tłum ludu, a zwłaszcza kobiet, które płakały i zawodziły nad Nim.
Jezus obrócił się do nich i powiedział:
– Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i nad swoimi dziećmi, bo nadchodzą dni, kiedy będą mówić: Szczęśliwe niepłodne, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną „mówić do gór: Padnijcie na nas! I pagórkom: Przykryjcie nas!”. Bo jeśli tak postępują z drzewem zielonym, to co się stanie z uschłym?
Prowadzili też jeszcze dwóch złoczyńców, aby ich stracić razem z Nim. Przyszli na miejsce zwane Czaszką. Tam ukrzyżowali Jezusa i złoczyńców, jednego po prawej, a drugiego po lewej stronie.
A Jezus mówił: – Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.
I „dzieląc się jego szatami, rzucili losy”.
Lud stał, przypatrując się, przełożeni zaś naśmiewali się z Niego:
– Innych wybawiał, niech teraz siebie wybawi, jeśli jest wybranym przez Boga Mesjaszem.
Żołnierze, którzy podawali Mu ocet, szydzili także z Niego:
– Jeśliś jest królem żydowskim, wybaw sam siebie.W naszym niekiedy mrocznym świecie często zdarzają się chwile światłości, które nie tylko oświetlają naszą drogę, ale przypominają, że Bóg jest z nami.
Niektóre z tych chwil zdarzają się często; pewnie o nich słyszałeś, czytałeś albo nawet doświadczyłeś ich osobiście. Mówię o momentach radykalnego przebaczenia: o tych nieprawdopodobnych historiach, o jakich mówi się w gazetach, w telewizji czy internecie, o mężczyznach i kobietach, którzy przebaczają osobom odpowiedzialnym za straszliwe zbrodnie popełnione na nich lub, częściej, na członkach ich rodzin.
Pewien współbrat opowiedział mi kiedyś poruszającą historię swojej rodziny. Jednej nocy jego ojciec został wyrwany z głębokiego snu i usłyszał, że jego szesnastoletni syn zginął w wypadku samochodowym spowodowanym przez prowadzącego pojazd pijanego kolegę o imieniu Kenny. Podczas procesu ojciec wstawiał się za Kennym, by sędzia wymierzył mu najmniejszą możliwą karę, ponieważ chłopak nie zamierzał przecież zabić swojego kolegi.
Po wszystkim mój współbrat spytał ojca, jak mógł tak postąpić. Ojciec odpowiedział: „Po prostu zrobiłem to, co wydawało mi się słuszne”. Powiedział też, że nie postrzegał Kenny’ego tylko przez pryzmat tego strasznego czynu. Ojciec mojego współbrata nadal utrzymuje kontakt z Kennym, który sam został ojcem. Przez dwadzieścia lat sam Kenny regularnie pisał do ojca chłopca, którego śmierć spowodował.
Pismo „America”, którego jestem redaktorem, opublikowało ostatnio przejmującą historię kobiety o imieniu Jeanne – jak się okazało, prawniczki – która przebaczyła mordercy swojej siostry i jej męża oraz nienarodzonego dziecka. Morderca ten nie miał żadnych skrupułów i nie przyznał się do winy.
Mamy tutaj do czynienia nie z przypadkowym, a umyślnym spowodowaniem śmierci, a także – powtarzam – brakiem jakichkolwiek skrupułów. Podkreślam ten fakt, ponieważ wielu ludzi uważa, że nie sposób wybaczyć komuś, kto nie żałuje.
Ale Jeanne była w stanie wybaczyć mordercy swojej siostry. Przyznała, że w tamtym okresie zdanie: „Który gładzisz grzechy świata”, wypowiadane przez katolików podczas Eucharystii, poruszyło ją do głębi. Jeanne stwierdziła, że nie była pewna, czy kiedykolwiek w pełni zrozumie znaczenie tych słów, z pewnością nie chodzi jednak o to, by wziąć grzech danej osoby i go zatrzymać; że niezależnie od czynów tej osoby, nawet jeśli pokutuje, powinna ona ponieść wieczną karę. Przypominają mi się słowa siostry Helen Prejean CSJ, autorki Dead Man Walking, która często opowiada o więźniach skazanych na śmierć: „Człowiek jest wart więcej aniżeli najgorszy czyn jego życia”.
Kilka lat później Jeanne zdała sobie sprawę, że nigdy nie powiedziała mordercy swojej siostry, że mu przebaczyła. Więc napisała do niego.
W odpowiedzi Jeanne otrzymała list pełen wyznań i skruchy. Mężczyzna napisał: „Ma pani rację, jestem winien zabójstwa pani siostry (…) i jej męża. (…) Chciałbym przy tej okazji złożyć pani najszczersze kondolencje i przeprosić”.
Przebaczenie wyzwoliło w nim szczerość i skruchę.
Z pewnością słyszałeś już tego typu historie. Z pewnością spotykałeś się również z bardziej typowymi sytuacjami, kiedy na sali sądowej ofiary mają możliwość wypowiedzenia kilku słów do swoich oprawców i nie wybaczają im. Z pewnością widziałeś nagrania, na których członkowie pokrzywdzonych rodzin krzyczą: „Chcę, żebyś cierpiał tak samo jak ja!”, „Mam nadzieję, że zgnijesz w więzieniu”, „Mam nadzieję, że będziesz się smażyć w piekle”. To zrozumiałe zachowania. Każdej ofierze zbrodni – szczególnie zbrodni popełnionej z okrucieństwem – oraz jej krewnym i przyjaciołom należy wybaczyć złość. Pewnie czułbym się podobnie. To ludzkie.
Ale powodem, dla którego tak silnie reagujemy na przeciwne zachowania, kiedy następuje radykalne wybaczenie, jest to, że są one Boże. To dlatego nas wzruszają. Takie chwile przemawiają do najskrytszych części nas samych, które instynktownie reagują na to, co Boże. Postrzegamy te chwile jako piękne, ponieważ takiego życia pragnie dla nas Bóg. To rodzaj wezwania.
Możesz powiedzieć: „Piękne słowa, ojcze, ale jest ojciec oderwany od rzeczywistości. Co ojciec może o tym wiedzieć?”.
Zapewniam cię, że nawet w zakonach i wśród kapłanów obecne są złość, gorycz i zła wola. Nietrudno jednak zrozumieć, skąd biorą się takie przypuszczenia. Sam niekiedy jestem podejrzliwy wobec podobnych sentymentów. Kiedyś powiedziałem jednemu benedyktynowi: „Cóż, w klasztorze jest pewnie łatwiej niż we wspólnocie jezuitów”.
Zakonnik wybuchnął śmiechem i opowiedział mi zabawną historię. Pewien starszy mnich z jego wspólnoty zwykł okazywać poirytowanie współbraćmi w niezwykle wyrafinowany sposób. Jak zapewne wiesz, większość wspólnot zakonnych kilka razy w ciągu dnia odśpiewuje psalmy w kaplicy. Cóż, kiedy ten starszy mnich był na kogoś zły, za każdym razem, gdy wybrzmiewało słowo „wróg” (jak w „Ratuj mnie, Boże mój, przed moimi wrogami”), podnosił wzrok znad brewiarza i wpatrywał się we współbrata, który go zdenerwował.
Z bardziej osobistego doświadczenia: kiedyś przebywałem we wspólnocie z jezuitą, który przez dziesięć lat mniej lub bardziej unikał rozmowy ze mną. Gardził mną i dawał to po sobie poznać niemal za każdym razem, gdy mieliśmy ze sobą do czynienia – czy to sam na sam, czy w grupie. Kiedyś spytałem, czy czymś go uraziłem, a on nie odpowiedział. Nigdy nie dowiedziałem się, co wzbudzało jego nienawiść, a on nigdy nie zmienił swojego nastawienia. Zrozpaczony poprosiłem starszego jezuitę, słynącego z pobożności, o poradę.
Jedyne, co można zrobić, powiedział, to przebaczyć.
Jedyne, co można zrobić, to przebaczyć. Ponieważ tylko przebaczenie jest sposobem na wyzwolenie obu stron. Jedną osobę oswabadza z więzienia urazy i umniejszania człowieczeństwa bliźniego. W pewien sposób wyzwala również tę drugą osobę. Jak odkrył ojciec mojego współbrata. Jak odkrył Kenny, pijany kierowca. Jak odkryła Jeanne, prawniczka. I jak odkrył zabójca jej siostry. Możemy nie zdawać sobie sprawy, w jaki sposób przebaczenie wyzwoli drugą osobę; możemy nawet nigdy tego nie zobaczyć, co nie zmienia faktu, że tak się stanie.
Teraz pewnie myślisz o jakiejś sytuacji z własnego doświadczenia i mówisz sobie: „Nie potrafię wybaczyć. To niemożliwe”. Może zdradził cię współmałżonek, może przyjaciel, a może oszukał cię wspólnik. Być może uważasz, że „ten grzech jest zbyt wielki”. Przemyśl sobie te dwie historie o przebaczeniu, które właśnie przeczytałeś.
A następnie spójrz, co czyni Jezus na krzyżu. Mało kto miał większe prawo do urazy niż Jezus. Mało kto miał większe prawo do wybuchu złości. Do poczucia niesprawiedliwości. A jednak, choć żołnierze rzymscy nie wyrażają przed Jezusem skruchy, On nie tylko im wybacza, mało tego, modli się za nich. Zauważ, Jezus mówi: „Ojcze, przebacz im”. Modli się za nich.
Rozważ teraz te słowa: „nie wiedzą, co czynią”. To pomocne spostrzeżenie. Większość badaczy uważa, że to sformułowanie padające z ust Jezusa na krzyżu prawdopodobnie oznacza: „nie wiedzą, że czynią to Synowi Bożemu”. A jednak to właś-nie te słowa stanowiły dla mnie ogromną pomoc w kwestii współbrata, który ze mną nie rozmawiał. Wydawało się, że nie wie, co czyni. Rzeczywiście, ludzie, którzy grzeszą, niekiedy nie myślą jasno. Spostrzeżenie to może ci pomóc na twojej drodze ku przebaczeniu. To ten sam odruch, który sprawia, że łatwo wybaczasz niegrzeczne czy nawet okrutne zachowanie osobie chorej psychicznie.
Zarówno ojciec mojego kolegi, jak i Jeanne postrzegali ludzi, którzy zgrzeszyli przeciwko nim, nie tylko przez pryzmat pojedynczego czynu, ale jako istoty ludzkie. Jezus zrobił to samo.
Jezus zawsze dostrzega. Dostrzega coś więcej niż inni. Dostrzega w ludziach ich prawdziwe jestestwo. Kiedy po raz pierwszy spotyka Piotra, dostrzega nie tylko biednego rybaka z wioski nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, lecz także potencjalnego przywódcę Kościoła. Kiedy poznaje Zacheusza, zwierzchnika celników z Jerycha, dostrzega w nim nie tylko największego grzesznika w okolicy – za jakiego musieli go uważać ówcześni Żydzi – lecz także kogoś, kto szuka odkupienia. Kiedy spotyka kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, dostrzega nie tylko jej grzech, lecz także osobę, która potrzebuje przebaczenia i uzdrowienia.
To samo Jezus czyni na krzyżu. Nie dostrzega tylko oprawców. Dostrzega ludzi, którzy podejmują fatalne decyzje; być może są do nich przymuszani. Dostrzega ich, a więc ich kocha i dlatego jest w stanie im przebaczyć. Przebaczenie jest darem, który ofiarowujesz bliźniemu i sobie. Jezus to wie. Mówi nam o tym w Ewangelii wielokrotnie; mało tego, ukazuje nam to. Naucza nas nawet na krzyżu.
Pora na najtrudniejsze pytanie: Jak to zrobić? Być może chcesz przebaczyć, ale czujesz się do tego niezdolny. Pragniesz pozbyć się urazy, ale szczerze nie czujesz w sobie takiej mocy.
Samo pragnienie to dobry początek, ponieważ prawdziwe przebaczenie jest darem od Boga. To łaska. Ponadto, parafrazując słowa św. Ignacego Loyoli, założyciela zakonu jezuitów, nawet jeśli nie pragniesz przebaczenia, nawet jeśli tylko prag-niesz tego pragnienia, to wystarczy. Bóg sobie z tym poradzi.
Możesz sobie myśleć: „Nie mogę tego zrobić”.
I będziesz mieć rację.
Nie możesz.
Ale Bóg może.
Jeanne Bishop, Lord, Have Mercy, „America”, kwiecień 2015.
„Ratuj mnie, Boże mój, przed moimi wrogami, / weź mnie w obronę przed tymi, którzy przeciw mnie powstają! / Ratuj mnie przed złoczyńcami, / wybaw mnie od ludzi żądnych krwi!” (Ps 59,1-2).
Według Raymonda Browna „Ów akt przebaczenia dotyczył Rzymian, którzy fizycznie przybili Jezusa do krzyża, ale nie zdawali sobie sprawy, że tę zniewagę czynią wobec Syna Bożego” (Death of the Messiah, t. 2, s. 973).
Łk 5,1-11.
Łk 19,1-10.
J 8,1-11.