Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

(P)oszukując homo ”sapiens“. Finansowe savoir-vivre - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 sierpnia 2024
Ebook
99,00 zł
Audiobook
149,00 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
99,00

(P)oszukując homo ”sapiens“. Finansowe savoir-vivre - ebook

Kolejna niepotrzebna książka. Czego dziś można się jeszcze nauczyć z książek? W czasach, gdy w internecie wszystkiego o wszystkim można się dowiedzieć, a o pieniądzach oraz o inwestowaniu każdy wie, że aby bezpiecznie i dobrze inwestować, trzeba swoje środki dywersyfikować; że najlepszym sposobem jest lewarowanie w nieruchomościach, bo nic nie zapewni ci tak dobrych i pewnych dochodów jak wynajem nieruchomości; że warto mieć w domu kilka złotych monet; że trzeba inwestować w akcje, żeby wspomagać gospodarkę; że obligacje państwowe są nie tylko pewną, ale też patriotyczną formą inwestowania; że gra na forexie przynieść może niesamowite korzyści finansowe; że kryptowaluty dają anonimowe i niezależne od systemu finansowego zyski; że jeśli jesteś przedsiębiorcą, to twoją najważniejszą inwestycją jest twoja firma; że nie wydaje się kapitału na zakup maszyn, samochodów czy czegokolwiek, jeśli można skorzystać z leasingu; że dobrodziejstwo dotacji państwowych lub unijnych daje niezwykłe możliwości rozwoju… itd., itp.
Jeśli to wszystko już wiesz, to masz łeb nabity po sam korek i jesteś świetnie wytresowaną ofiarą. W żadnym wypadku książki tej nie kupuj. Jest cienka niczym broszura, o wiele za droga jak na efekt 40 lat doświadczeń oraz wielomiliardowych sukcesów finansowych i nic ci nie da, bo w twojej głowie nie ma miejsca na choćby odrobinę nieszablonowej wiedzy. Kup sobie gazetę. Jest tańsza, zrozumiesz całą zawartą w niej propagandę i nie będziesz miał poczucia, jakby autor tamtejszego bełkotu próbował ci naubliżać.
Ta książka jest o Życiowej Wiarygodności w dziedzinie Kompetencji Czasu i prezentuje historię teraźniejszą polskiego przedsiębiorcy oraz genezę myślenia wystandaryzowanego inwestora.
Nic to dla ekstremistów swojego zadufania.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8308-548-7
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

To będzie ciężki kawałek – powszedniego – chleba.
Zajmiemy się tematem, który od zarania dziejów towarzyszy ludzkości i niemalże tak długo jak istnieje, jest niezrozumiały.

Zarówno z punktu widzenia pieniądza samego w sobie, jak i jego funkcji, a nade wszystko rodzajów. Tak, rodzajów. I nie mam tu na myśli różnorodności regionalnych i lokalnych walut. Istnieje przepotężny deficyt świadomości historii pieniądza, co z perspektywy czasu bankowość znakomicie wykorzystała na swoją niewątpliwą korzyść, wprowadzając do obiegu to coś, co zupełnie świadomie, lecz bezrefleksyjnie nazywane jest powszechnie środkiem płat-niczym.

Lecz tak właśnie funkcjonuje świat. Przerażająco przeważająca większość, pomimo swojego przekonania o byciu pępkiem świata oraz pewności posiadania uniwersalnej wiedzy, jest jedynie łatwym łupem i nieświadomą ofiarą systemu, w którym żyje. Zwyczajnymi niewolnikami, lub – jak kto woli – pokarmem dla żyjących w tej nieprzemierzonej otchłani oceanu dezinformacji i niewiedzy rekinów finansowych.

Ponieważ w historii ludzkości większość jeszcze nigdy nie miała racji – większość należy do mniejszości. Należy zawsze o tym pamiętać, gdy przydarzy ci się przynależeć do większości.

Percepcja jest tym, co wciąż możemy rozpoznać w rzeczywistości dzięki naszym filtrom warunkującym.

Rzeczywistość natomiast to to, co wydarzyło się w przeszłości lub dzieje się w teraźniejszości i nie jest oparte na percepcji osoby. Przez filtr kompulsywnie biegnie postrzeganie przez ludzi rzeczywistości, czego chcą, a czego nie chcą, co ma być prawdą.

A filtrów jest niestety dużo więcej: religia, otoczenie, społeczeństwo, szkolnictwo, znajomi, media, nauka i postęp, emocje, obawy, życzenia i oczekiwania.

Określenia typu: „to nie może być prawda”, „popełnił błąd”, „nie miał tego na myśli”, „tak nie może być”, „gdyby to była prawda, wiedziałbym o tym więcej”, „nikt nie zrobiłby takiej złej rzeczy”, „to jest tylko plotka”, „nie wyobrażam sobie, żeby coś z tego było prawdą”, „nie może być, nigdy o tym nie słyszałem” itp. są jedynie życzeniowym tokiem myślenia mającym na celu wyniesienie własnego intelektu na wyimaginowane wyżyny, w rzeczywistości jest to świadectwo umysłowych ograniczeń oraz mimetycznych oprogramowań.

Nowe informacje w istniejącej sieci wiedzy i przekonań nie znajdują „punktu dokowania”, a jedynie po prostu przelatują obok przez sieć zapożyczonej pseudowiedzy, będąc ignorowanymi. Osoba może zatrzymać i przetworzyć maksymalnie 10% nowych informacji za pierwszym razem! Ktokolwiek chce znaleźć prawdę i świadomie skonfrontować się z rzeczywistością, musi najpierw przełamać wszystkie swoje uwarunkowania, a to oznacza potrzebę czasu, ciężką pracę nad sobą, ból i łzy.

Obyś na pewno był na to gotowy.

Pamiętaj jednak, że świat należy do tych, którzy mają odwagę myśleć inaczej.

W moich od ponad 20 lat podejmowanych działaniach dotyczących wyjaśnienia konsekwencji wynikających z po(d)stępu w dziedzinie finansów, a także przedstawiania możliwych konkretnych rozwiązań uwolnienia się od tego patologicznego systemu – co wyróżnia moje pozycje książkowe od innych krytycznych wobec systemu finansowego publikacji – dokładam wszelkich starań, aby wstrząsnąć najróżniejszymi filtrami percepcji i zachęcić do zadawania krytycznych pytań. Tych poprawnych pytań. Ponieważ jakość zadawanych sobie pytań przekłada się wprost proporcjonalnie i zero-jedynkowo na jakość naszego życia.

Konfucjusz rzekł: „Lepiej zapalić świeczkę, niż przeklinać ciemność”.

Nie jestem szalony. Choć takie lub podobne określenia w moim kierunku padały. Przywykłem także do określenia mnie „teoretykiem spiskowym”, co dziś nie jest już nawet oryginalne. Faktem jest, że od momentu rozpoczęcia mojej „krucjaty” przeciw bankowości w 2005 roku, ze sztandarowym hasłem: „stawiam na świadomość” oraz sloganem „Ludzie, z ludźmi i dla ludzi”, większość tego, o czym mówiłem, przed czym przestrzegałam, a także to, co oferowałem jako ówczesne _novum_ – sprawdziło się.

Nie wstydzę się swojej przeszłości, ale też się nią nie chwalę. Co nie znaczy, że chcę ją ukryć lub że się do niej nie przyznaję.

Owszem, byłem prywatnym bankierem. Choć wielu twierdzi, że nim w dalszym ciągu jestem – lecz z pewnością nie w powszechnym tego określenia mniemaniu. Działałem w prywatnej bankowości inwestycyjnej. Tworzyłem produkty inwestycyjne na bazie funduszy inwestycyjnych dla prywatnej bankowości oraz dla towarzystw ubezpieczeniowych.

Współpracowałem z najstarszymi oraz najbardziej prestiżowymi instytucjami prywatnej bankowości na świecie. Dla wielu z tych stworzonych przeze mnie produktów finansowych, opracowałem również funkcjonujące do dnia dzisiejszego systemy zarządzania. W pełni zautomatyzowane systemy, które nie kierują się sygnałami rynkowymi lub trendami, tylko nieprzemijającymi zasadami oraz regułami rynkowymi, które pozostają niezmienne. I w tym właśnie rzecz, którą należałoby w pierwszym rzędzie zrozumieć:

Im więcej zmian zachodzi wokół nas, tym bardziej jesteśmy zależni od tego, co nigdy się nie zmienia.

Rezygnując w 2005 roku z branży inżynierii finansowej, a trzy lata później finalizując proces sprzedaży moich funduszy, świadomie zrezygnowałem z dwóch trzecich oferowanej mi kwoty na rzecz jednej czwartej ówczesnego wynagrodzenia rocznego za mój autorski system zarządzający – uznawane i naliczane od całości zarządzanej kwoty, lecz tylko i wyłącznie przy bilansowo pozytywnie dla klientów zakończonym roku inwestycyjnym. Dziś, po 16 latach od momentu rozstania się z branżą, fundusz zwiększył swój wolumen ponad siedmiokrotnie.

A to był dopiero początek.

Nowo stworzone przeze mnie usługi bazujące na fizycznej ekonomii są przeciwieństwem świata inżynierii finansowej. Po 19 latach tworzenia nowych rynków oraz działalności w świecie niezmiennych zasad rynkowych mogę śmiało powiedzieć, że kieruję się regułami sięgającymi czasów Babilonu, a także rynkowych zasad starożytnego Egiptu. Mówię tu o zasadach i regułach bogacenia się. Bo to właśnie jest tym, co się nigdy nie zmieniło.

Sygnały rynkowe oraz trendy inwestycyjne są jedynie dla nieświadomych, naiwnych dawców. Tych, którzy żyją nadzieją znalezienia drogi na skróty do bogactwa, dobrowolnie i chętnie oddając ‒ co nazywają inwestowaniem ‒ swoje ciężko zarobione pieniądze. Zasada jest identyczna jak w świecie mody: moda jest dla tych, którzy nie wiedzą, czego chcą, więc chętnie podążają za trendami, wydając swoje pieniądze. Również wierzenia i zabobony dotyczące dywersyfikacji są niczym innym. Cytując Warrena Buffetta: „Dywersyfikacja nie chroni przed niewiedzą”. Te oraz wiele innych pospolitych „mądrości ludowych” są bezpośrednim powodem strat u wszystkich tych żyjących złudzeniami „inwestorów”.

W tych wszystkich inwestorskich mądrościach ludowych jest mnóstwo ludu, lecz niewiele mądrości.

Podążając za pieniądzem i studiując jego historię, docierałem coraz głębiej i dalej, zdając sobie sprawę, że fundamentem naszego systemu finansowo monetarnego są od wieków niezmienne zasady, natomiast zrozumienie reguł ekonomii i gospodarki nie wymaga wieloletnich studiów, skomplikowanych wykresów i wyliczeń, a jedynie uświadomienia sobie ich roli w naszym świecie.

Moje dzisiejsze rozwiązania sprawdzają się wszędzie, ciesząc się zaufaniem klientów z całego świata. Świadomych klientów. Świadomość rzecz nabyta, okupiona jednakże być musi wyłączeniem się z powszechnego mniemania i odcięciem od popularnych założeń i narracji. I w tym tkwi cały szkopuł.

Konfucjusz rzekł: „Ludzie bliscy są sobie naturą, a dalecy przyzwyczajeniami”.

Gotowością do porzucenia przekonań reprezentowanych przez całe stado… wykazują się jedynie bardzo nieliczni. Ci właśnie interesują mnie jednak najbardziej. Nie tylko ze względu na ich potencjał względem oferowanych przeze mnie rozwiązań poufnego budowania, zabezpieczenia i pomnażanie swojego majątku poza systemem bankowym, lecz nade wszystko ze względu na ich otwartość umysłu. Bo to właśnie ci są w stanie zmienić świat. Pozostała reszta w najlepszym przypadku przygląda się, gdy coś się zmienia, a w najgorszym, dziwi się, jeśli coś się zmienia.

Czasem trzeba obrać najpierw złą drogę, aby potem móc znaleźć tę właściwą. Największą słabością człowieka jest poddawanie się. Pewną drogą do sukcesu zawsze jest kolejna próba. Mówiąc jednak o próbie, nie chodzi o to, czego próbują „wszyscy”, a tym bardziej nie o to, jak to robią.

Ponieważ historia się nie powtarza, tylko rymuje, a czas jest niczym wahadło zegara, wszystko, co było, powtarza się ponownie. I oprócz scenografii nic się nie zmienia. Żeby to zrozumieć, nie trzeba być szczególnie mądrym. Wystarczy nie być głupim.

Rzecz jednak w tym, że większość ludzi w swojej naiwnie złudnej nadziei stawania się lepszą wersją siebie wierzy w coś, co narracyjnie sprzedawane jest im jako postęp, a co w rzeczywistości okazuje się być wyrafinowanym podstępem.

Jakże to jedna jedyna litera potrafi zrobić różnicę…

Cytując raz jeszcze Konfucjusza: „Ludzie pragną bogactw i zaszczytów. Lecz przyjmować się ich nie godzi, jeśli nie są zdobyte właściwą drogą. Ludzie nienawidzą ubóstwa i stanu niskiego. Lecz wydobyć się z nich nie przystoi, jeśli właściwą drogą osiągnąć tego nie można”.

W publikacji tej podejść chcę do zagadnienia finansów, pieniędzy, majętności czy bogacenia się, uwzględniając ludzkie emocje zewnętrzne i wewnętrzna. Czyli to, jak sami je postrzegamy, oraz jak podchodzimy do powyższych zagadnień, a także to, jak czynniki oraz instytucje zewnętrzne, manipulując, oszukując i okradając nas ze wszystkiego tego, co ma dla nas wartość materialną i duchową ‒ tworzące sens naszego życia ‒ wpływają bezwzględnie na coraz głębszą zapaść, ubóstwo i biedę.

Wyliczę i wytknę wszystkie słabości, nieporozumienia i kłamstwa, towarzyszące wszystkim tym zagadnieniom związanym z deficytowym poziomem świadomości finansów. Lub tym, co przez niektórych w błogiej nieświadomości nazywane jest poziomem…

Fałszywe świadectwa uważam za najgorszą plagę ze wszystkich, a żyjemy w powszechnym i ogólnie preferowanym analfabetyzmie finansowym, który manifestowany i propagowany jest przez ogromną szarańczę internetowych agentów specjalnych, wykorzystujących pospolitą chciwość oraz powszechny brak wiedzy na temat finansów, nawołujących do oddania swoich środków w nadziei na duże zyski.

Pragnę jednak tu i teraz wyrazić prośbę. Prośba moja dotyczy otwarcia umysłu oraz świadomego osądu. Wiem, bo wiem to na pewno, że niektórzy z czytelników już na wstępie, teraz, po przeczytaniu tych kilkunastu srogo brzmiących zdań mnie nie lubią. Rzecz w tym, że w ogóle mi na tym nie zależy. Ja nie chcę i nie muszę być lubiany…

Zależy mi natomiast na tym, żeby wstrząsnąć poszczególnymi uwarunkowaniami wynikającymi z niepoprawnych przekonań i filtrów, inspirując do przemyśleń oraz doprowadzając do wzbudzenia zainteresowania tych, którzy zdolni są do refleksji, a pozostałych, których nikt i nic nie jest w stanie odwieść od ich zapętlonego toku myślenia, pożegnać w stylu amerykańskich manier wyrażonych w stosunku do rdzennej ludności tamtejszych ziem…

Jeśli w niektórych momentach tej książki poczujesz się więc nieswojo – źle lub urażony – nie krytykuj od tak po prostu zawartości tej publikacji. Tym bardziej, jeżeli nie potrafisz uzasadnić swojej krytyki, a wynikać ona będzie jedynie z tego, że trafiłem w twój tok myślenia lub w twoje postępowanie.

Gdy weźmiesz osobę, której ograniczone zdolności wystarczą jedynie, aby wyczuć geniusz u innych i która ma tendencję do złego mówienia o nich – wtedy masz krytyka. Poza tym krytykowanie innych nie jest nawet żadnym własnym osiągnięciem. Ja w tej książce chcę dotrzeć do twojego umysłu, więc nie kieruj się od tak po prostu zwyczajnymi emocjami.

Jeśli nie zgadzasz się z przekazem, powinieneś wiedzieć dlaczego. A to, że przekaz ci się po prostu może nie podobać, bo ty do tej pory tak właśnie robiłeś (czyli jak przerażająca większość) – co „niezupełnie” się powiodło – a ja akurat wyjaśniłem, dlaczego to nie mogło się powieść – łapiąc cię przy okazji na gorącym uczynku w nieustającym procesie nieprzemyślanych i niezrozumiałych przez ciebie, bezmyślnie powielanych działań – wykaż się, proszę, odrobiną intelektu, znajdując i przedstawiając dla siebie praktyczną i działającą alternatywę, a nie jedynie bezrefleksyjnie odrzucając przekaz stwierdzeniem: nie, bo nie…

Wiem, wiem: antylopie nie wypada zachwycać się pięknym wyglądem leoparda. Poza tym, krytycy teoretycznie powinni mnie satysfakcjonować, ponieważ najlepszym wskaźnikiem sukcesu jest nienawiść przeciwników, a większość krytykujących i tak jest niczym eunuchy: wiedzą o tej rzeczy wszystko, tylko nie potrafią jej zrobić.

Ci, którzy biorą mnie pod lupę, wcale nie chcą mnie powiększyć, tylko pomniejszyć, samemu podlegając najbardziej niewdzięcznemu standardowi poczucia humoru ‒ będąc żartem.

Konfucjusz rzekł: „Prawdziwa wiedza to świadomość rozmiarów własnej ignorancji”.

Friedrich Nietzsche pisał: „Pociesza mnie, że natura człowieka jest zła: to gwarancja siły!”.

Uprzedzam też uczciwie, że i w tej publikacji z pewnością napomknę niejednokrotnie o alternatywnych do powszechnych i popularnych rozwiązań dla indywidualnego przedsiębiorcy, inwestora – człowieka. O rozwiązaniach bazujących na świętych prawach posiadania własności.

Bo ‒ tyle wolności, ile własności.

Bez względu na to, że za poprzednie moje książki byłem z jednej strony wychwalany za wybitną wiedzę oraz bezpośredni sposób przekazu – dla niektórych zbyt bezpośredni (czego nie da się ukryć) – przez innych krytykowany (zapewne nadal jestem) za „malowanie czarnych scenariuszy”, a jeszcze inni zarzucali mi marketingowe podejście w moich publikacjach oraz jednostronność, tylko dlatego, że potrafiłem nie jedynie przedstawić, omówić i wyjaśnić systemowe ‒ nie żadne rynkowe ‒ zagrożenia, lecz także przedstawić jedyne tego rodzaju, czyli niepowtarzalne – rozwiązania.

Żaden z tych krytyków jednakże nie potrafił uzasadnić swojej krytyki, czyli podważyć moich treści. Podobnie jest ze wspomnianymi rozwiązaniami, do których nawiązuję w moich publikacjach. Żaden z krytykujących nie potrafił wskazać na alternatywę, której korzyści mogłyby w jakikolwiek sposób porównywać się z opisywanymi przeze mnie możliwościami.

No cóż: jeszcze się taki nie narodził, żeby każdemu dogodził. Lecz i w tym przypadku, chętnie wracając do Konfucjusza: „lepiej zapalić świeczkę, niż przeklinać ciemność.”

Dać człowiekowi jego życie, a odmówić wolności, to odebrać mu wszystko, co sprawia, że jest ono coś warte. Dać mu jego wolność, lecz odebrać własność, która jest owocem i oznaką wolności, to uczynić go niewolnikiem.

Ludzie wyróżniający się mają sporą niedogodność: ich wrogowie ukrywają się w cieniu. Większość nie potrafi nic więcej, ponieważ chcą móc więcej, zanim coś zrobią. Z czasem, gdy okazuje się, że szereg głoszonych teorii pokrywa się z faktycznym stanem rzeczy, geniusze z umiejętnościami przedwczesnego łączenia kropek stają się otwartą księgą. Wszyscy przywłaszczają sobie ich dzieła.

„To wszystko spowodowałem ja! – wykrzyczało łajno, podczas gdy kwiat uwalniał swój zapach”.

Dla wyjaśnienia, używając wybitnie pasującego określenia „geniusz”, w kontekście mojego przekazu, kieruję się definicją podaną w Wikipedii: „Geniusz – z łaciny _genius_ – termin mogący oznaczać niezwykłe, niezrozumiałe dla innych i wydające się nadludzkimi zdolnościami oraz osobę takimi zdolnościami obdarzoną. W filozofii, nauce i psychologii osoba posiadająca bardzo wysoki poziom ogólnych zdolności poznawczych, zdolna do tworzenia oryginalnych koncepcji naukowych, nowych form organizacji społecznej, nowych dzieł artystycznych, rewolucyjnych wynalazków technicznych”.

Ludzie najczęściej wolą poczytać i pogadać o problemach, aniżeli usłyszeć coś o rozwiązaniach, których do tej pory nie poznali, bo ich nie poszukiwali – a zatem nawet o nich nie słyszeli. W rzeczy samej, fakt ten, jakby na to nie patrzeć, jest dla nich zagrożeniem, ponieważ znacząco obniża ich „poziom intelektualny” – tak myślą. Dlatego lepiej z góry, nie trudząc się, aby poznać te możliwości bliżej i dokładniej – skrytykować je i odrzucić.

Przecież to nie do pomyślenia – tak sobie „myślą” – ażeby ktoś coś takiego wymyślił_…_ ‒ a oni o tym jeszcze nic nie wiedzieli. Choć akurat w tym przypadku jedynie myśląc, że myślą. Bo przecież, gdyby coś takiego istniało, a do tego jeszcze faktycznie się sprawdzało ‒ czyli było funkcjonalne_… ‒_ to musieliby wcześniej o tym słyszeć.

No jakżeby inaczej…
Pępek świata.
Smutne – ale prawdziwe.

Brną tak więc przez życie, zamknięci w swoim umyśle z deficytem umiejętności abstrakcyjnego myślenia, ostatecznie tonąc w masie swoich nienaruszalnych przekonań.

„Nie martw się… – rzekło bagno do swojej ofiary – …jestem bardzo ustępliwe”.

Cytując Arthura Schopenhauera: „Kto przy zetknięciu z ludźmi nie mienił się niekiedy wszystkimi barwami udręki, kto nie popielał i nie zieleniał ze wstrętu, odrazy, współczucia, zasępienia, osamotnienia, ten na pewno nie jest człowiekiem szlachetniejszego smaku.”

Czy ludzka ruina jest warta podziwu? Nie. Tymczasem niektórzy ludzie są jak ruiny – desperacko podkreślając swoją dawną świetność. Jako kropla wody nie jesteś częścią czegoś wielkiego, tylko dlatego że płyniesz z nurtem. Znacznie rozsądniej jest płynąć pod prąd, niż płynąc z nurtem, liczyć na to, że zmieni on swój kierunek.

Lecz żeby było jasne: nie próbuję pobudzić w żółwiu ambicji. Traciłbym jedynie czas i denerwował żółwia. Robię to, co chcę, i tak, jak chcę. Traktuję tę książkę po części terapeutycznie, a po części rozliczeniowo. Wiesz, jak to jest… Jestem zwyczajnym chłopakiem z blokowiska, który już jako dziecko wiedział, czego nie chce, a jako nastolatek wiedział doskonale, czego chce.

A ponieważ istnieje wewnętrzna potrzeba rekompensaty wysiłku, starań i poświęcenia, jakie były potrzebne, żeby stać się tym kimś, kim jestem, wiedząc jednocześnie, że nikt nigdy choćby nawet po części nie będzie w stanie docenić tego, co osiągnąłem, wyrażenie siebie oraz części moich myśli za pomocą książek jest tym absolutnym minimum, które wnoszę od siebie w ramach mojej chęci i potrzeby bycia przydatnym.

Wiem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że przeważającej części czytelników tej książki nadepnę całą swoją fenomenalną okazałością na odcisk. Trudno. Jeśli podstawą do zmian jest ból, to żałuję że straciłem ponad 20 kg z mojej okazałości. Ludzie o niskiej samoocenie są bardzo niebezpieczni: jeśli ich nie szanujesz, będą ci robić zarzuty; jeśli ich uszanujesz, będą tobą gardzić. Jak żyć?

Odpowiedź: dobrze!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: