100 lat! Dlaczego nie? Co zrobić, żeby żyć długo, aktywnie, zdrowo i w dobrej formie - ebook
100 lat! Dlaczego nie? Co zrobić, żeby żyć długo, aktywnie, zdrowo i w dobrej formie - ebook
Poznaj historię jednego z długowiecznych!
„Juliusz był ciężko harującym chirurgiem, a następnie internistą. Dużo pracował, mało spał, źle się odżywiał i w ogóle o siebie nie dbał. Gdy miał 68 lat, wszystko zmienił. Przeszedł na dietę warzywną i skończył z używkami. Po siedemdziesiątce udał się pieszo do Francji! W ubiegłym roku skończył 90 lat i nadal jest praktykującym, uczącym się i niebojącym się zmian lekarzem”.
Żyjemy coraz dłużej. Medycyna się rozwija, a świadomość znaczenia odżywiania oraz właściwej aktywności fizycznej jest coraz większa.
Wiek 100 lat przestaje kogokolwiek dziwić. Ważne, żeby zadbać o zdrowie tak, by cieszyć się życiem do późnej starości. Obecnie mieszkańcy Włoch, Francji czy Stanów Zjednoczonych są w znacznie lepszej formie niż Polacy. Uzyskanie równie dobrej kondycji jest jednak możliwe. Zamiast żałować, że się starzejesz, pomyśl, że „to przywilej dostępny nie dla wszystkich” – jak powiedział kiedyś Richard Gere.
Nie potrzebujesz magicznego eliksiru ani recepty. Wystarczy, że zastosujesz opisane w tej książce porady.
Dowiesz się, jak zachować witalność, pogodę ducha, dobry humor i sprawność fizyczną. Nauczysz się przyrządzać przepyszne, poprawiające samopoczucie dania. Odkryjesz przyjemność, jaką można czerpać z seksu.
I co ty na to?
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8103-802-7 |
Rozmiar pliku: | 5,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
MIŁOŚĆ, ZMIANY,
ZADOWOLENIE –
JEŚLI TYLKO CHCESZ,
MOŻE TO BYĆ
TWÓJ STYL ŻYCIA
------------------------------------------------------------------------
Ćwicz, odżywiaj się, gotuj, kochaj, dawaj, rozwijaj się zdrowy, silny, zwinny, elastyczny, zgrabny, szczupły, ponętny, zalotny, uważny, poznający, dający, pogodny, promienny, dowcipny, uśmiechnięty, empatyczny, entuzjastyczny, pozytywnie nastawiony, wesoły, otwarty, zabawny, dojrzały, seksowny, pożądany, miły, z poczuciem humoru, radosny od rana, optymista z dobrą energią, którą się dzieli z innymi. Drogi Czytelniku, dodaj do tej listy wszystko, co tylko ci przyjdzie do głowy, a potem to zrealizuj. Utożsamiaj się odtąd z takim myśleniem i żyj według niego każdego dnia.
• Twój wiek jest zawsze idealny.
• Każdy rok twojego życia jest wyjątkowy i cenny.
• I możesz go przeżyć tylko raz.
Zamiast żałować, że się starzejesz, pomyśl, że „to przywilej dostępny nie dla wszystkich” – jak powiedział kiedyś Richard Gere – całkiem niezły aktor, jogin i buddysta.ZMIANY
------------------------------------------------------------------------
Jeśli się nie boisz zmian albo jeśli się ich boisz, a mimo to chcesz coś zmienić i na przykład zadbać o zdrowie, urodę, kondycję, jakość życia i dobry nastrój – zapraszam do przygody ze sobą samym. Będę ci proponować zmiany i zachęcać do nich, może być ciekawie, czasami trudno, ale na pewno nie nudno. Życie może być wspaniałą, nieoczekiwaną przygodą, jeśli tylko pozwolisz sobie na metamorfozy, innowacje, przeobrażenia. Boimy się ich, ale one są dobre, zmiany na lepsze – oczywiście. Wiele zależy od nas, motywacji, uporu, dobrych chęci, odpowiedniego nastawienia i życia zgodnie z zasadą: „Jak myślisz, tak żyjesz”. Niech ta sentencja będzie twoją mantrą.
Zaczniemy od tego, że nie zgadzam się z powiedzeniem: „Starość się Panu Bogu nie udała”. Co Bóg ma z tym wspólnego? Choć jesteśmy częścią natury, w której wszystko, co żyje, starzeje się i umiera, to akurat nas Bóg obdarzył wolną wolą, rozumem, kreatywnością, inteligencją, wrażliwością, empatią, a także ziemią, roślinami, zwierzętami, czystą wodą, powietrzem oraz wszelkimi dobrami.
A co ludzie zrobili ze swoim życiem, ze zwierzętami, z lasami, wodą, z całym ziemskim, genialnie zaprojektowanym ekosystemem? Nie szanujemy go. Zabijamy zwierzęta, wycinamy puszcze, zatruwamy wodę i powietrze. Nasza zachłanność nie ma granic, co widać na każdym kroku: w codziennym życiu, mediach, polityce, reklamach, obsesjach, braku czułości, wdzięczności i radości. Brniemy w ślepy zaułek, w którym, co podpowiada nam instynkt samozachowawczy, wcale nie chcemy się znaleźć. Uff! Na tym kończę narzekanie na ludzkość, bo co za dużo, to niezdrowo! A poza tym nie chcę być autorką krytykującą, pouczającą i wszystkowiedzącą – po prostu chcę się dzielić tym, co przeczytałam, zobaczyłam i usłyszałam.
Bardzo podniósł mnie na duchu fakt, że są jeszcze na Ziemi miejsca i społeczności, gdzie ludzie żyją spokojnie, nie rywalizują ze sobą i nie interesuje ich gromadzenie bogactw (jakby w całym wszechświecie nie było nic oprócz rzeczy!). Zazwyczaj długie życie tych osób i jego schyłek są postrzegane jako przywilej, czas żniw, mądrości, dojrzałości i dzielenia się doświadczeniem. A długowieczność jest błogosławieństwem, a nie przekleństwem. Tak sobie myślę, iż dobry Bóg, boska moc, Wszechświat (jakkolwiek by nazwać siłę, która dała nam życie) po to obdarzyli nas wszelką obfitością, żebyśmy wiedzieli, że w życiu musi być coś ważniejszego niż posiadanie wszystkiego naraz i na wyłączność. Aż się prosi o przywołanie poglądu: „Nie jesteś tym, co masz, tylko tym, jak żyjesz, jakimi ludźmi się otaczasz, jak myślisz i co jesz”, który jest zapisany w wielu ważnych księgach. Jeśli o tym zapomnieliśmy, to może wróćmy do czytania, zastanawiania się, słuchania i praktykowania tego, co dla nas dobre.
Jakiś czas temu zrobiło na mnie ogromne wrażenie i dało mi do myślenia abchaskie przysłowie: „Oprócz Boga potrzeba też długowiecznych”. Dzięki owej sentencji odkryłam istnienie Abchazji (jest częścią Gruzji, republiką nieuznawaną przez większość krajów, leży nad Morzem Czarnym i na zachodnim Kaukazie). Długowieczni starcy w kontekście odwieczności Boga to coś obcego w kulturze Zachodu, gdzie starość kojarzy się głównie ze śmiercią. „Nieźle to sobie ci długowieczni starcy wykombinowali – pomyślałam – ale to przecież oni tej starości doświadczali i wiedzieli, co jest warta”. Dobrze byłoby ich posłuchać i skorzystać z ich wiedzy. Amerykański lekarz, pisarz i podróżnik dr Alexander Leaf w swoim artykule zamieszczonym w „National Geographic” wyraża podziw dla długowieczności tego ludu. Pisze o wrażeniu, jakie wywarła na nim aktywność licznej populacji abchaskich starców, których styl życia obserwował, przebywając w latach siedemdziesiątych XX wieku w Abchazji i Hunzie w górach wysokiego Kaukazu, a także społeczności żyjących w dolinie Vilcabamby, położonej w Andach, między Ekwadorem i Peru. Doktor Leaf odwiedził też japońską wyspę Okinawę, słynącą z długowieczności jej mieszkańców. Te wszystkie miejsca dla Europejczyka w pewnym sensie leżą na końcu świata, choć współcześnie stał się on o wiele dostępniejszy. W każdym razie dzięki zyskaniu wglądu w życie populacji długowiecznych mamy sposobność poznać wiele interesujących zjawisk i uczynić je wzorem polepszania i uszlachetniania naszego życia i życia planety. Jako naukowiec i lekarz, dr Leaf badał, analizował i opisywał społeczności zamieszkujące żyzne doliny na tych „końcach świata”, uprawiane od setek lat przez ludzi żyjących w znakomitej symbiozie z otoczeniem, otaczających szacunkiem zwierzęta, rośliny i członków swoich społeczeństw. Te wyjątkowe miejsca przedstawiał jako rajskie krainy leżące w wysokich górach Kaukazu, Pakistanu i Ekwadoru, a tamtejszych mieszkańców określał mianem długowiecznych. Oprócz tego, że dowiedziałam się o żwawych stulatkach, zaciekawiło mnie również, że w miejscach, które opisał i gdzie warunki życiowe nie należą do najłatwiejszych, pozycja człowieka rośnie wraz z wiekiem, w miarę upływu lat zyskuje on coraz więcej szacunku i przywilejów (wyobrażacie to sobie!), a długowieczni są najcenniejszym skarbem owych społeczeństw. Częścią przepisu na wyjątkową długowieczność okazała się ogromna ilość ruchu wpisana w ich niełatwe życie codzienne. Nieustanny wysiłek fizyczny, towarzyszący im każdego dnia, wymaga pracy serca, płuc i kośćca. Badacz opisywał witalność oraz długowieczność tych osób, wspierając się analizami oraz wynikami badań podróżników, a także naukowców, którzy spędzili w rajskich dolinach wiele lat. Wniosek był dla niego oczywisty: tamtejsi ludzie żyjący w trudnych, jak dla człowieka Zachodu, warunkach dostarczają swoim organizmom większą ilość tlenu, a to sprawia, że ile lat by nie żyli, są sprawni fizycznie i umysłowo do końca swoich dni, nie są dla nikogo obciążeniem. Nikt tam nie siedzi za biurkiem, przed telewizorem ani nie dojeżdża autem do pracy (co najwyżej na osiołku). Emerytura jest pojęciem nieznanym, ponieważ te osoby na każdym etapie życia nie przestają być aktywne! Większość z nich na starość regularnie pracuje w ogrodach, sadach i lasach lub wypasa swoje stada na górskich halach. Niektóre z nich nadal rąbią drewno, czerpią i noszą wodę. Pracują ciężko, ale mają to szczęście, że ich zajęcia są potrzebne i doceniane, a jednocześnie pozbawione emocjonalnego stresu związanego z zawodami wykonywanymi przez ludzi w kulturze zachodniej. Co najistotniejsze, mieszkańcy Abchazji, Hunzy, Vilcabamby i Okinawy nigdy się nie przejadają, gdyż obżarstwo jest tam społecznie nieakceptowalne i uważane za szkodliwe. Tamtejsi ludzie często tańczą, śpiewają, żartują i bawią się, otoczeni przyjaciółmi i rodziną, cieszą się każdą chwilą. Ilu z nas, żyjących we współczesnym, konsumpcyjnym świecie, wyznającym kult młodości, może pomyśleć lub pomarzyć o równie pięknej, zdrowej, niezależnej starości, będącej po prostu dojrzałością. Trudno to sobie wyobrazić, lecz w Abchazji nikt nigdy nie zaniża swojego wieku. Każdy jest dumny ze swojej starości, bo ona podnosi jego status społeczny. Zakochałam się w tych ludziach i zazdroszczę im. Czy ty, drogi Czytelniku, chciałbyś podążyć ich tropem? Ja to robię od kilkunastu lat (choć nie wypasam owiec na halach, nie doję kozy i nie kąpię się w lodowatej górskiej wodzie). Mam nadzieję, że moje życie w ruchu, świadome oddychanie, entuzjazm, z jakim przyjmuję zmiany, kolejne pasje, które pojawiają się w moim życiu, waga, jaką przywiązuję do tego, jak się odżywiam i żyję oraz jakimi ludźmi się otaczam, sprawią, że wzorem długowiecznych będę tryskać energią, witalnością, doskonałym zdrowiem, humorem i zadowoleniem. Czas pokaże, a was – drodzy Czytelnicy – serdecznie do takiego stylu życia namawiam. Zawsze warto spróbować.
DOJRZAŁOŚĆ –
PREZENT DLA CIEBIE
------------------------------------------------------------------------
Wyobraź sobie, że jesteś pachnącym, jędrnym, kuszącym jabłkiem z lśniącą skórką, które ty, dobry gospodarz, zrywasz z drzewa i robisz wszystko, żeby się nie pomarszczyło, nie przestało pachnieć, by pozostało jak najdłużej apetyczne. Wyobraź sobie, że trzymasz w dłoniach siebie. I to, co zrobisz, sprawi, że będziesz niczym to dojrzałe jabłko, pachnące, lśniące, soczyste, pożądane, pełne witalnych soków, choć przecież jest owocem jesieni. Nie ma w tym żadnej przesady. Ludzie dojrzali mają wiele do zaoferowania w każdej dziedzinie. Mogą też mieć mnóstwo seksapilu. To dlatego, że są świadomi swoich atutów, popartych życiowym lub wieloletnim doświadczaniem wzlotów i upadków. Podążajmy więc za obfitością jesieni, bogaci w owoce życia, doświadczenie, wiedzę, i hojnie się tym wszystkim dzielmy z innymi.
JAK TO WYGLĄDA U NAS, CZYLI KSIĘGA NASZEGO ŻYCIA
------------------------------------------------------------------------
Około trzydziestki biologicznie i chemicznie – właściwie pod każdym względem, czy tego chcemy, czy nie, organizm zaczyna się starzeć. To niemiła wiadomość. Jednak dzięki postępowi medycyny, szczepieniom, dobrym warunkom higienicznym wydłużyła się średnia długość życia. Ten niesamowity fakt był wyczekiwany przez ludzkość od setek lat. Jednym słowem, poniekąd dostaliśmy coś, na co od zawsze liczyliśmy.
Zachodnie społeczeństwa żyją coraz dłużej, ale ludzie nadal się starzeją – ups! Do tego procesy starzenia, czego nie przewidzieliśmy, zaczynają się dużo wcześniej niż w poprzednich pokoleniach, a choroby cywilizacyjne dotykają coraz młodszych ludzi. Dlatego też powinniśmy się przygotować na ten okres i dobrze zaplanować swoje życie. To, czy będzie dłużącą się i nielubianą starością: z laską, demencją, depresją, zrzędzeniem, osteoporozą, balkonikiem, pieluchą, pełną garścią tabletek, czy dojrzałością podobną do tej przeżywanej w Hunzie, Abchazji czy Vilcabambie, z błyskiem w oku, pasją, pozytywną energią, dobrym humorem, ze świetną kondycją, sprawnym ciałem, z jasnym umysłem, gronem przyjaciół i ukochaną osobą, u której boku się budzimy i zasypiamy – w dużej mierze zależy od ciebie. I nie jest to utopia, ględzenie, akademickie rozważania filozoficzne ani science fiction. Jest to plan, który możesz przyjąć za swój i go realizować. Czasy, w których żyjemy, oprócz niesamowitych możliwości i wiedzy dają nam wybór i możliwość wdrażania zmian. Czyż to nie wspaniała wiadomość? Uwierz – to naprawdę zależy od ciebie!
Jednak paradoksalnie jednym z największych zagrożeń związanych z coraz dłuższym życiem jest właśnie jego długość. Drastycznie spada jakość egzystencji głównie z powodu chorób typowych dla ludzi w zaawansowanym wieku – cukrzycy, nowotworów, demencji i szeregu innych. Właśnie z tego powodu o starości myśli się z przerażeniem, jeśli w ogóle się myśli (na ogół długo się nam wydaje, że nas ona nie dotyczy).
Literatura popularna jest wypełniona obietnicami szaleńców – przepisami na cudowne mikstury i eliksiry mające pomóc nam zachować wieczną młodość, a nawet zyskać nieśmiertelność. W naszych czasach magami i czarodziejami są perfekcyjnie funkcjonujące reklamy m.in. koncernów farmaceutycznych, pełne pięknych ludzi na tle idyllicznych pejzaży, obiecujących złote góry – zdrowie, brak bólu, niesamowitą radość. Czyż nie od zawsze chcieliśmy długo żyć? Tak, ale czy długo znaczy szczęśliwie? Starość rzadko jest szczęśliwa – widzę to na własne oczy, gdy odwiedzam mamę mojej przyjaciółki w domu seniora. Wiek jego nieszczęsnych (tak to postrzegam) pensjonariuszy oscyluje pomiędzy siedemdziesiątym a dziewięćdziesiątym rokiem życia, ale, o zgrozo, rezydują tam również sześćdziesięciolatkowie. Tych powyżej dziewięćdziesiątki jest niewielu, lecz i tak najczęściej nie mają świadomości, gdzie są. Starsi i młodsi pensjonariusze snują się bez celu, czekając – no właśnie – na co? Diagnoza w większości przypadków brzmi – demencja, zniedołężnienie, choroba Alzheimera, zespół Parkinsona. Niesprawne, zajęte procesem chorobowym mózgi tych osób upośledzają ich funkcjonowanie na skutek deficytów neurologicznych, a zajęte demencją szare komórki pędzą myśli ku pustce. Jest to obraz smutny, dołujący, ale niestety do bólu prawdziwy. Można by to ująć w ten sposób: ludzie żyją dziś dłużej, lecz często oznacza to też, że dłużej umierają z powodu przewlekłych chorób, dewastujących ich ciało i psychikę. W takich miejscach jaskrawo widać, że współcześnie medycyna i również my sami medykalizujemy problemy związane z zagadnieniami starości i długowieczności. Nie traktujemy ich całościowo, a one dotyczą zarówno ciała, jak i duszy. Najchętniej ukrylibyśmy je gdzieś głęboko w ciemnej jamie i na zawsze o nich zapomnieli.
Często też obserwuję, jak moi przyjaciele i znajomi męczą się – bo trudno to inaczej nazwać – ze swoimi niedołężnymi rodzicami, z którymi często nie ma kontaktu. Bardzo ich kochają, ale nie potrafią im pomóc, są bezradni. Bywa, że nie radzą sobie, zaniedbują siebie, swoje rodziny i życie. To fakt – żyjemy coraz dłużej, ale też starzejemy się coraz szybciej i bardziej niehumanitarnie. Starcy siedzą bez ruchu, przyklejeni do ekranów telewizorów, smartfonów, telefonów, źle (bo niepełnowartościowo) odżywieni, zestresowani, bez energii. Wygląda na to, iż to nie życie stało się dłuższe, ale odchodzenie z tego świata – przedłużyliśmy swoją egzystencję, ale nie funkcjonowanie w zdrowiu. Wyniki badań populacyjnych pokazują, że coraz młodsi ludzie zapadają na alzheimera, demencję, depresję, różnego rodzaju nowotwory. Jeśli nie chcesz w przyszłości, wcale nie tak odległej, jak się wydaje, być ciężarem dla bliskich oraz dla siebie – zacznij działać. Nikt za ciebie tego nie zrobi. Nasza kondycja w późniejszym wieku zależy od naszych wyborów od najmłodszych lat: od tego, jak będziemy o siebie dbać, co będziemy jeść, jakie będziemy mieć priorytety.
Piszę tę książkę, ponieważ żyję już wystarczająco długo i widzę, jak niektórzy zaczynają się starzeć i dopadają ich choroby, żyją w bólu, są rozgoryczeni, podczas gdy inni ludzie w podobnym wieku są radośni, witalni i piękni (niczym długowieczni z wyżej wspomnianych cudownych krain). Wiem z doświadczenia, że możliwe jest cieszenie się energią, szczęściem i spokojem wewnętrznym nie tylko w młodości. Na późnym etapie życia można doświadczyć spełnienia i satysfakcji, a nie poczucia straty i niespełnienia. Dlatego wyłącz telewizor oraz negatywne myślenie o starości i emeryturze. Posłuchaj wiatru, deszczu, rozkoszuj się słońcem, chmurami, ożywczym powietrzem, kup dobre jedzenie i ugotuj coś pysznego dla siebie, przyjaciół – ruszaj się, zaskakuj siebie i innych, żyj z całych sił.
Z pewnością można uniknąć starczych smutków. Szansą na to jest wdrożenie zmian w stylu życia, najlepiej już w pięćdziesiąte urodziny. A jeszcze lepiej, gdy zrobimy to po trzydziestce i ochoczo weźmiemy się do aktywności fizycznej – nieoceniony lek w walce z chorobami i ze starością. Codziennie trzydzieści minut jakiegokolwiek ruchu (ćwiczeń, marszów, spacerów, jazdy na rowerze, basenu) pozwala utrzymać sprawność fizyczną i dobre samopoczucie (wiem to, ponieważ zaczęłam w miarę regularnie ćwiczyć, gdy miałam trzydzieści pięć lat). Zdrowy styl życia, aktywność fizyczna, odpowiednia dieta, dobry, pełen wzajemnego szacunku i miłości związek, zainteresowania, rodzina może nie dają gwarancji długiego życia (bo wszystko może się wydarzyć), ale szansę na przyjemniejsze życie i zdrowie do późnych lat. Nigdy nie jest za późno! Życie to test na wytrzymałość. Nie oglądaj się na nikogo, pokonaj lenistwo i niedobre nawyki, bądź kreatywny, rozwijaj się, a jak trzeba, zaciśnij zęby i spróbuj coś zmienić, poprawić! I do przodu.
TRZY NAJWAŻNIEJSZE ETAPY ŻYCIA – TWÓJ POLIGON DOŚWIADCZALNY
Do trzydziestki
Ten etap trwa od momentu narodzin, gdy z krzykiem otworzymy oczy, aż do trzydziestki. Wtedy rozwój fizyczny, o którym wcale się nie myśli, ponieważ przychodzi bez wysiłku, toczy się własnym trybem. I jeśli nie przydarzy się coś niepomyślnego, na co nie mieliśmy wpływu, okres ten minie niefrasobliwie, w szczęściu i dobrym zdrowiu. Jakże wspaniały jest ten czas prób i błędów, ale też intensywnego rozwoju młodych ludzi, nieustannego ruchu. Mięśnie, kości, ścięgna pracują bez wytchnienia i bez większego wysiłku. To się dzieje samo, nie czujemy żadnych skutków ubocznych rozrzutnego trwonienia energii, a także picia alkoholu, niespania kilka nocy z rzędu, podróżowania na koniec świata z plecakiem i w jednym podkoszulku, balowania do utraty tchu – pozostając świeżym jak przed chwilą zerwany kwiatek. Jeszcze się nie starzejesz, starość cię nie dotyczy. Nie ma jej w twoim polu widzenia.
Od trzydziestki do pięćdziesiątki
Zaczyna się tuż po zdmuchnięciu trzydziestu świeczek na urodzinowym torcie. Po tym wspaniałym dniu, który powinieneś celebrować najpiękniej, jak się da, zacznij być czujny. Czas, który powinien być okresem twojej prosperity, trwa aż do pięćdziesiątki, choć niewielu trzydziestolatków potrafi sobie wyobrazić pięćdziesiąte urodziny. Po hucznie obchodzonych trzydziestych urodzinach nastąpi bujny etap rozwoju intelektualnego – uczysz się, nieustannie studiujesz życie, zmieniasz poglądy (dlaczego nie?), umacniasz przyjaźnie, zdobywasz tytuły, mężczyzn, kobiety, pieniądze, rodzisz i wychowujesz dzieci. Budujesz domy, sadzisz drzewa, zakładasz ogrody, robisz karierę, inwestujesz – a jakże. Jest fantastycznie, bo w dalszym ciągu korzystasz ze swoich muskułów, mięśni, ścięgien, kości i z mózgu. Zaniedbujesz ciało na rzecz pracy, kariery, rodziny, dzieci, ambicji, nałogów – niestety w dzisiejszym świecie często tak jest. I w tym właśnie momencie powinno zaświecić się czerwone światło. Moment jest jak najbardziej odpowiedni, powiedziałabym, że niekiedy wręcz zwrotny. Jeśli coś z tym zrobisz, jest szansa, że przetrwasz, dociągniesz do osiemdziesiątki, a nawet dłużej, jak ci długowieczni: w doskonałej formie, zdrowiu, samodzielnie i w towarzystwie ludzi takich jak ty – zadowolonych, spełnionych, witalnych, z błyskiem w oku i młodzieńczą werwą, ze sprawnym, silnym ciałem oraz z równie sprawnym mózgiem i kreatywnym umysłem.
Po pięćdziesiątce
Szczęśliwie dotarłeś do owej niewyobrażalnej pięćdziesiątki. Już masz swój ciężko wypracowany w poprzednich okresach bagaż. Zakładam, że znasz swoje mocne i słabe strony, wiesz, jak to wykorzystać i jak poradzić sobie w sytuacji, gdy coś nie gra. Jednym słowem, gdy nic pechowego nie wydarzyło się po drodze w twoim życiu, masz już wszystko w miarę poukładane. Właśnie wtedy możesz zacząć ten fantastyczny okres, polegający na korzystaniu z połączonych sił fizycznych, intelektualnych i duchowych. Zakładam, że będąc świadomym, że gra jest warta świeczki – długo na to czekałeś. Optymistyczne, prawda? A co najważniejsze, możliwe.
Jest jednak jeden warunek. Gdy już mniej lub bardziej hucznie obejdziesz dzień pięćdziesiątych urodzin, przejrzysz chciane i niechciane prezenty, zrobisz rachunek życiowych zysków i strat – być może w zadumie stwierdzisz, że przydałoby się coś zmienić. To, co zrobisz z cennym bagażem doświadczeń, a także ze stertą poupychanych w najciemniejszych zakątkach złych nawyków i nałogów, wpłynie na twoje dalsze życie, jego długość i jakość. Każdy ma swoje mniej lub bardziej obciążające zdrowie zbiory, zaniedbania i zaniechania. Dlatego też powinniśmy sobie uświadomić, że już po czterdziestce organizm przełącza się ze wznoszącej się fali przypływu młodości na falę odpływu. Wiem, brzmi okropnie, ale co robić? Takie są fakty. Nie ma już oznak wzrostu, ciało i mózg powoli się zużywają i starzeją (a to niespodzianka!).
Jest to z pewnością zła wiadomość i pewnie nie chce ci się już dalej czytać. Spróbuj, proszę, chociaż się zastanowić, zatrzymać, pomyśleć, a potem może będziesz brnął – drogi Czytelniku – dalej. Wygląda na to, że jedyne, co możemy zrobić, to zacisnąć zęby, popłynąć pod prąd, zahamować tę okropną falę odpływu. I to może być ta dobra wiadomość, ponieważ kluczem do spowolnienia procesu obumierania są: witalność, ćwiczenia fizyczne, zrównoważona dieta, uważność (mindfulness), szacunek dla zwierząt, roślin i całej planety, intensywne kontakty międzyludzkie, życie w dobrych związkach, a nie solo (jak wynika z badań naukowych, single żyją krócej). I nie pocieszaj się faktem, że jakiś tam wujek (stary kawaler) żył 101 lat. Zawsze są jakieś wyjątki (uwarunkowane genetycznie) potwierdzające regułę. Oczywiście życzę każdemu, żeby właśnie był tym wyjątkiem. Jednak na cuda nie liczmy i zabierzmy się do roboty, zwłaszcza gdy chcemy dożyć 101 lat i więcej!
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------