4Dreamers. O czterech takich, co nie bali się marzyć - ebook
4Dreamers. O czterech takich, co nie bali się marzyć - ebook
To oni podbili serca setek tysięcy fanów!
Cześć, tu Kuba, Mateusz, Tomek i Maks. Trzy lata temu przyszliśmy do The Voice Kids, by spełnić swoje marzenia. Żaden z nas nie przypuszczał wtedy, co z tego wyniknie. Wydaliśmy dwie płyty, dziewięć singli, dwa razy byliśmy nominowani do Fryderyków i występowaliśmy na Festiwalu w Opolu. Zagraliśmy dla Was kilkadziesiąt koncertów, a Wy za każdy razem wypełnialiście kluby i sale po brzegi. To Wam zawdzięczamy to, co osiągnęliśmy - to, o co inni walczą latami.
Który z nas chciałby zostać aktorem? Dlaczego z koncertów musieliśmy wychodzić w asyście ochroniarzy? Jak rozumiemy to, o czym śpiewamy? Kim jest tajemniczy 5Dreamer? A przede wszystkim, jaka będzie największa zmiana, do której się szykujemy? Znajdziecie tu odpowiedzi na te i wiele innych pytań, którymi codziennie bombardujecie nas w Internecie. Tą książką chcemy Wam podziękować za to, co dla nas robicie.
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-6181-5 |
Rozmiar pliku: | 48 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zastanawialiście się kiedyś, gdzie zaczęło się 4Dreamers? Skąd się w ogóle wzięliśmy? Gdzie postawiliśmy swój pierwszy krok, który sprawił, że dziś razem koncertujemy i możemy Wam o sobie opowiadać? Jako zespół po raz pierwszy wystąpiliśmy 24 lutego 2018 roku w czasie finałowego odcinka pierwszej polskiej edycji programu _The Voice Kids_, ale czy to naprawdę wtedy wszystko się zaczęło? Może takim początkiem była nasza decyzja, żeby do tego programu pójść? A może pierwsze zajęcia wokalne, na jakie się zapisaliśmy? Może wsparcie rodziców, którzy pomogli śpiewającemu maluchowi rozwinąć skrzydła? Powiemy wprost – pisząc te słowa, siedzimy sobie w jednym z pokojów naszej wytwórni muzycznej i sami nie wiemy, która odpowiedź jest prawidłowa.
Na to, że się spotkaliśmy, polubiliśmy i razem działamy na rynku muzycznym, złożyło się mnóstwo rzeczy. Każdy z nas wymienia ich teraz po kilka. Tomek na przykład każe napisać, że wszystko by się rozsypało, gdyby nie Marzenka, i że pomysł pomysłem, ale ktoś musiał potem zarządzać jego realizacją. Kim jest Marzenka? Na pewno Wam o tym jeszcze tu opowiemy. Tak samo jak o całej reszcie ekipy składającej się na projekt 4Dreamers. Bo zespół to nie tylko my, stojący na pierwszym planie, ale i muzycy (pozdrawiamy gorąco klawiszowca!), styliści, technicy, managerowie i dziesiątki innych osób. Bez nich by nas nie było.
Teraz najważniejsze. Dlaczego zdecydowaliśmy się napisać tę książkę? Bo mamy Wam do powiedzenia coś bardzo ważnego. Coś, nad czym zastanawialiśmy się i debatowaliśmy przez wiele godzin. Po mniej więcej trzech latach wspólnej przygody zdecydowaliśmy się rozstać i pójść różnymi drogami, każdy własną. Wiemy, że to smutne. Nam też jest smutno, kiedy o tym myślimy – uwierzcie, o wiele bardziej smutno, niż jesteście w stanie sobie to wyobrazić. Ale też mamy pewność, że oznacza to dla nas otwarcie się na zupełnie inne możliwości. Nie chcemy we wstępie zdradzać wszystkiego, dlatego teraz postawimy tu kropkę. By się dowiedzieć, jakie są powody naszej decyzji lub co zamierzamy robić dalej, musicie przeczytać całą książkę. Może w ten sposób podniesiemy statystyki czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży? Kto wie? Może ministerstwo edukacji i różni mądrzy ludzie jeszcze nam za to podziękują? (To był żart oczywiście… Przekazanie pewnych informacji i emocji w tekście pisanym jest wyjątkowo trudne, jak się okazuje).
Kochani, zapraszamy Was, byście jeszcze raz przeżyli z nami tę przygodę. Trzy lata 4Dreamers to koncerty, a co za tym idzie – podróże busami po całej Polsce, festiwale, nagrania i spotkania z Wami. Wróćmy do tego, powspominajmy. Jeśli będziecie chcieli, możecie „uronić łzę”. My, gdy sobie to przypominamy, nieraz mamy mokre oczy.
Mateusz, Tomek, Kuba i MaksNa różnych stronach w internecie możecie znaleźć pewien bardzo charakterystyczny opis naszego zespołu: Mateusz lubi marynarki, na Tomka mówią Johnny Bravo, a Kuba strzyże się u osiedlowej fryzjerki. Widzieliśmy, że w niejednym fanowskim filmiku czy wpisie powielaliście zawarte w nim informacje. Niestety, musimy Was zmartwić. Ta charakterystyka powstała na szybko i w naszej wytwórni, tak naprawdę bez naszego udziału. Nie wszędzie zgadza się z prawdą, ale teraz chcemy to naprawić. Przeczytajcie najpierw ją, a potem trochę o tym, kim naprawdę jesteśmy.Mateusz Gędek,
URODZONY 27 SIERPNIA 2004 ROKU, STARSZY BRAT ANTKA, CHCIAŁBY CZYTAĆ W MYŚLACH.
MATEUSZ – zwany Matim lub Tadeuszem
Absolutny król klasy, taktu i dobrego wychowania. Dżentelmen w każdym calu. Szarmancki, miły i kulturalny. Zawsze wie, jak się zachować i co powiedzieć. Nigdy nie popełnia gaf. Zawsze ma dla dziewcząt i pań jakiś miły komplement. Jest uwielbiany przez wszystkich – co kompletnie nie dziwi. Podobno urodził się w garniturze, a jeśli nie w garniturze, to już z pewnością w koszuli i krawacie… Uwielbia marynarki, koszule i muszki, a koszul ma więcej niż pozostali chłopcy w zespole razem. Jak na prawdziwego dżentelmena przystało, za cenę życia nie włoży dresów i nawet na obozie jest elegancki. Mateusz jest perfekcjonistą – świetnie się uczy i wszystko robi na sto procent. Jego nienaganna fryzura nie psuje się nawet przy wichurze i ulewie (nikt nie wie, jak to jest możliwe, ale tak po prostu jest). Megaopanowany i stonowany, nigdy się nie złości i nie podnosi głosu. Potrafi rozwiązać każdy problem i uspokoić każdą nerwową sytuację… To dzięki Matiemu w zespole panuje spokój… Kocha samochody i zapewne jako pierwszy zrobi prawo jazdy, oczywiście po to, by wozić wszystkie koleżanki.
Yeap, to właśnie mały ja, kiedy zaczynaliśmy 4Dreamers.
Moi drodzy, po pierwsze, choć może ktoś krzyknął tak gdzieś na początku, to na pewno nie nazywano mnie Tadeuszem. Po drugie, choć faktycznie bardzo lubię nosić koszule i czasami chodzę w nich nawet po domu, to jednak na pewno nie urodziłem się pod krawatem i nie gardzę też zwykłymi T-shirtami. Nie wiem, o co chodziło z tą moją fryzurą, ale po zmoczeniu wcale nie wygląda już tak dobrze. No, a prawa jazdy jeszcze przez jakiś czas nie mam jak zrobić, wciąż jestem za młody. Tymczasem Kuba już jeździ…
Nie wierzcie mu! Popatrzcie na to zdjęcie! Jak on to robi?!
Chciałbym Wam oprócz tego powiedzieć o sobie coś, czego jeszcze nie wiecie, choć mam świadomość, że jest to potwornie trudne. Naprawdę byłem w szoku, kiedy zobaczyłem, ile fanowskich filmów o nas krąży po internetach i ile w nich jest informacji powyciąganych z jakichś naszych _live_’ów, w których odpowiadaliśmy na Wasze pytania.
Ludzie mi mówią, że nadużywam słowa „generalnie”, i pewnie coś w tym jest, bo od kiedy to usłyszałem, zwracam większą uwagę na te momenty – i rzeczywiście, to nie są pojedyncze przypadki. Oj, nie są.
Jestem harcerzem. Mówię o tym już na samym początku, bo mam poczucie, że harcerstwo mocno mnie ukształtowało i pozwala mi spojrzeć na siebie bardziej obiektywnie. W harcerstwie przewija się wokół ciebie mnóstwo ludzi, część z nich zauważa twoje wady, część zalety – fajne jest to, że można tam dostać _feedback_, dzięki któremu ma się przestrzeń do pracy nad sobą. W ogóle mam wrażenie, że dobrze jest kształtować swoją odpowiedź na pytanie: „Kim jestem?”, na podstawie tego, co się słyszy od naszych najbliższych – rodziny, przyjaciół, kolegów z zespołu. Nie chodzi mi o to, by udawać kogoś, kim się nie jest, by próbować sprostać czyimś oczekiwaniom. Bardziej myślę o tym, że często wielu spraw w sobie nie zauważamy, a jeśli posłuchamy kogoś bliskiego, kto powie nam, jak nas postrzega, możemy się dowiedzieć o sobie zupełnie nowych rzeczy.
Z uwagi na naszą przygodę w 4Dreamers na jakiś czas musiałem zrezygnować z aktywnego uczestnictwa w harcerstwie. To jest chyba największa cena, jaką musiałem zapłacić. Bardzo mi tego harcerskiego życia brakowało. Na szczęście udało mi się do niego wrócić, znów mam swoją drużynę, a w niej chłopaków o niespożytej żywiołowości. Ja nie wiem, jak oni to robią, ale są naprawdę wszędzie, jest ich pełno, kręcą się, biegają, wymyślają dziwne rzeczy. Może to już starość, ale nie wiem, gdzie znajdują na to siły.
Jakoś tak wyszło, że jestem człowiekiem, któremu bardzo zależy na ludziach, zwłaszcza tych najbliższych. Mam głęboką świadomość tego (przynajmniej tak to widzę), że wsparcie drugiego człowieka jest dla nas megaważne, a bez odpowiednich relacji można sobie zepsuć nawet całe życie. Potrafię się cieszyć ze swoich sukcesów, ale też z sukcesów swojej rodziny, najbliższych.
Bardzo trudno wytrącić mnie z równowagi. Mam tak, że tkwiące we mnie emocje rzadko wyładowuję na kimś, raczej „topię” je w muzyce. Czasami śmieję się, że potrafię bardzo energicznie siedzieć. Gdzieś tam w słuchawkach mam konkretną muzykę, która pomaga mi wyzbyć się tych negatywnych emocji. Podobnie jest z moją – choć to pewnie jeszcze za duże słowo – twórczością. Kiedy napiszę sobie jakiś tekst, nagram prostą bazę na pianinie i dogram do tego wokal, pozwala mi się to uspokoić. Czuję, że się w tym spełniam.
Lubię komedie, ale tak naprawdę rzadko oglądam filmy. Za to seriale to zupełnie inna bajka. Oglądam je nałogowo. Z książek bardzo podobały mi się _Kamienie na szaniec_ – jeśli jakimś cudem ich nie czytaliście, koniecznie to zróbcie. Inaczej jak kiedyś się spotkamy, a ja Was spytam: „Co sądzicie o Zośce?”, to Wy nie będziecie potrafili odpowiedzieć. I będzie smutno.
Miałem taką misję, żeby powiedzieć Wam, czego sam słucham. Jakie piosenki są stałym punktem na mojej playliście. To nie było proste, ale ostatecznie mam dwa takie utwory, z którymi się bardzo, ale to bardzo utożsamiam – _Nic tu po mnie_ Korteza i _O (Fly On)_ Coldplay.
A z trochę zaskakujących informacji – chciałbym mieć tatuaż, ale bardzo mi zależy, żeby wyrażał on coś dla mnie naprawdę ważnego, i jeszcze nie wiem, co by to miało być. Jeśli się kiedyś na niego zdecyduję, pewnie dam Wam znać.
Chciałbym w przyszłości utrzymywać się z muzyki, ale myślę, że priorytetem będzie dla mnie świadomość, że moim najbliższym niczego nie brakuje, że żyjemy w dobrych warunkach, że są szczęśliwi i czujemy się bezpiecznie. Jeśli to będzie wymagało rezygnacji z muzyki, zrobię to bez żalu. No, a przede wszystkim chciałbym żyć tak, żeby za jakieś piętnaście lat wiedzieć już, że znalazłem swoją drugą połówkę. Relacje stawiam wyżej niż pracę. Mój świat jest na pewno otwarty na człowieka, na emocje, przeżywanie i radość. Kurczę, lubię ten mój świat – zrozumiałem to, gdy to powiedziałem.
O (Fly On)
Nic tu po mnie
Nie dziękujcie!