A Christmas Carol (Opowieść wigilijna) w wersji do nauki angielskiego - ebook
A Christmas Carol (Opowieść wigilijna) w wersji do nauki angielskiego - ebook
Język angielski
Poziom B2
Lubisz czytać dobre powieści a jednocześnie chcesz doskonalić swój angielski?
Mamy dla Ciebie idealne połączenie!
Klasyka literatury światowej w wersji do nauki języka angielskiego.
Wzruszająca opowieść świąteczna ukazująca przemianę duchową Ebenezera Scrooge’a w obliczu wizji samotnej śmierci po latach życia w rozgoryczeniu i stronienia od ludzi. Ponadczasowa historia pokazuje ludzi żyjących wśród nas i doświadczających podobnych problemów, bliskich nam doznań i emocji. Ebenezer Scrooge nie musiał bać się śmierci, ponieważ Dickens uczynił go nieśmiertelnym!
Przekonaj się, że nauka języka obcego może być przyjemnością, której nie sposób się oprzeć.
Spis treści
Wstęp
STAVE 1: Marley’s Ghost
STAVE 1: Marley’s Ghost (Continuation)
STAVE 2: The First of the Three Spirits
STAVE 2: The First of the Three Spirits (Continuation)
STAVE 3: The Second of the Three Spirits
STAVE 3: The Second of the Three Spirits (Continuation)
STAVE 4: The Last of the Spirits
STAVE 4: The Last of the Spirits (Continuation)
STAVE 5: The End of It
Kategoria: | Angielski |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8175-445-3 |
Rozmiar pliku: | 6,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A Christmas Carol
Opowieść wigilijna
Alice’s Adventures in Wonderland
Alicja w Krainie Czarów
Animal Farm
Folwark zwierzęcy
Anne of Green Gables
Ania z Zielonego Wzgórza
Anne of Avonlea
Ania z Avonlea
Christmas Stories
Opowiadania świąteczne
Fairy Tales by Hans Christian Andersen
Baśnie Hansa Christiana Andersena
Fanny Hill. Memoirs of a Woman of Pleasure
Wspomnienia kurtyzany
Frankenstein
Frankenstein
Heart of Darkness
Jądro ciemności
Little Women
Małe kobietki
Peter and Wendy
Piotruś Pan
Pride and Prejudice
Duma i uprzedzenie
1984
Rok 1984
Sense and Sensibility
Rozważna i romantyczna
Strange Case of Dr. Jekyll and Mr. Hyde
Doktor Jekyll i pan Hyde
The Adventures of Sherlock Holmes Part 1
Przygody Sherlocka Holmesa
The Adventures of Sherlock Holmes Part 2
Przygody Sherlocka Holmesa. Ciąg dalszy
The Age of Innocence
Wiek niewinności
The Blue Castle
Błękitny Zamek
The Great Gatsby
Wielki Gatsby
The Hound of the Baskervilles
Pies Baskerville’ów
The Picture of Dorian Gray
Portret Doriana Graya
The Secret Garden
Tajemniczy ogród
The Time Machine
Wehikuł czasu
The Wonderful Wizard of Oz
Czarnoksiężnik z Krainy Oz
Three Men in a Boat (To Say Nothing of the Dog)
Trzech panów w łódce (nie licząc psa)WSTĘP
Kiedy Charles Dickens pisał _Opowieść wigilijną_, z pewnością nie spodziewał się, że wejdzie ona do kanonu literatury.
Dzieło to zostało opublikowane tuż przed świętami, 19 grudnia 1843 roku, i niemal od razu spotkało się z entuzjastycznym odbiorem zarówno Czytelników, jak i krytyki literackiej. Do dnia dzisiejszego nieprzerwanie ukazuje się w druku i jest lekturą szkolną w wielu krajach. Jest to utwór, który umiejętnie łączy wgląd w twardą rzeczywistość XIX wieku z alegorycznym, ponadczasowym przekazem. Ponadto Dickens z dużym kunsztem wplótł w swoją opowieść wątki z mitologii chrześcijańskiej, podań wigilijnych i baśni.
Do popularności _Opowieści wigilijnej_ bez wątpienia przyczyniło się także wykorzystanie tematyki świątecznej – współcześnie każdy artysta pop wie doskonale, jak trafnie sparodiowano to w filmie _Love, actually_, że napisanie dobrego świątecznego przeboju gwarantuje miejsce na szczycie list przebojów i sukces. Dickens był więc także, w pewnym sensie, prekursorem nowoczesnego marketingu sztuki. Zachowując powagę, trzeba jednak przyznać, że czynił to, mając na uwadze ważny cel społeczny. Dickens był bowiem mocno zaangażowany w pomoc ubogim i przejmował go ciężki los ówczesnej biedoty. Zdawał sobie jednak doskonale sprawę, że pisanie kolejnych przejmujących felietonów wywrze znacznie mniejszy skutek, niż potężny symboliczny przekaz skierowany do szerokiej rzeszy odbiorców.
Po wizycie w Manchesterze, który wówczas był miastem skrajnej nędzy, zasiedlonym przez klepiących biedę robotników i skazanych na jeszcze gorszy los bezrobotnych skupionych wokół licznych fabryk, a także po odwiedzeniu kopalni węgla w Kornwalii (wówczas masowo zatrudniających dzieci), Dickens zdecydował, że musi zrobić coś, co zmieni nastawienie bogatszej części społeczeństwa. Ponieważ był wówczas poczytnym autorem, postanowił za pomocą fikcyjnej opowieści zaapelować do sumienia rodaków.
Uczynił to niezwykle skutecznie – bo do dnia dzisiejszego wpływ _Opowieści wigilijnej_ na kulturę masową jest ogromny. Dość powiedzieć, że nazwisko głównego bohatera, Ebenezera Scrooge’a, stało się synonimem skąpca. Skąpca, dodajmy, którego postać jest wzorowana na ojcu samego autora. Dickens bowiem doświadczył nędzy na własnej skórze. Kiedy miał dwanaście lat, jego ojciec trafił do więzienia, a on sam musiał zrezygnować ze szkoły, sprzedać lub zastawić nieliczny dobytek i podjąć pracę w fabryce pasty do butów. Co gorsza, nawet po zakończeniu trzymiesięcznej odsiadki ojca, Dickens musiał kontynuować pracę. Pracę, dodajmy, ciężką, niewdzięczną, zarówno w jego własnym mniemaniu, jak i po prostu obiektywnie, znacznie poniżej jego intelektualnych możliwości.
Skomplikowana relacja z ojcem, według krytyków literackich, znajduje odzwierciedlenie w dwoistości postaci Scrooge’a – z jednej strony antypatycznego i złośliwego dusigrosza, z drugiej zaś osoby towarzyskiej i łaknącej społecznej akceptacji. Przemiana Scrooge’a w lepszego człowieka może zatem ukazywać przemianę postaci ojca autora – z faktycznej w upragnioną.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, w jakim stopniu emocjonalne zaangażowanie w tematykę, a także osobiste doświadczenie wpłynęły na magię i siłę przekazu _Opowieści wigilijnej_. Jedno jest pewne: to utwór wybitny, chwytający za serce i mówiący wiele o tym, jak zmienił się współczesny świat. Z pewnością warto ją przeczytać, a przy okazji podszlifować język angielski.
Opracowany przez nas podręcznik oparty na oryginalnym tekście noweli został skonstruowany według przejrzystego schematu.
- Na marginesach tekstu podano OBJAŚNIENIA trudniejszych wyrazów.
- Każdy rozdział jest zakończony krótkim testem sprawdzającym stopień ROZUMIENIA TEKSTU.
- Zawarty po każdym rozdziale dział O SŁOWACH jest poświęcony poszerzeniu słownictwa z danej dziedziny, wyrazom kłopotliwym dla polskich uczniów (tzw_. false friends_) lub wyrażeniom idiomatycznym.
- W dziale poświęconym GRAMATYCE omówiono wybrane zagadnienie gramatyczne, ilustrowane fragmentem rozdziału.
- Dla dociekliwych został również opracowany komentarz do wybranych tematów związanych z KULTURĄ I HISTORIĄ.
Różnorodne ĆWICZENIA pozwolą Czytelnikowi powtórzyć i sprawdzić omówione w podręczniku zagadnienia leksykalne i gramatyczne. Alfabetyczny wykaz wyrazów objaśnianych na marginesie tekstu znajduje się w SŁOWNICZKU. Odpowiedzi do wszystkich zadań zamkniętych są podane w KLUCZU na końcu książki.
KAROL DICKENS JAKO DZIECKO W FABRYCE NA RYSUNKU FREDA BERNARDA (1904)
Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Dickens-at-the-Blacking-Warehouse.jpgSTAVE 1:MARLEY’S GHOST
Słownictwo
PREFACE
I HAVE endeavoured in this Ghostly little book, to raise the Ghost of an Idea, which shall not put my readers out of humour with themselves, with each other, with the season, or with me. May it haunt their houses pleasantly, and no one wish to lay it.
Their faithful Friend and Servant,
C. D.
December, 1843.
MARLEY was dead: to begin with. There is no doubt whatever about that. The register of his burial was signed by the clergyman, the clerk, the undertaker, and the chief mourner. Scrooge signed it: and Scrooge’s name was good upon ’Change, for anything he chose to put his hand to. Old Marley was as dead as a door-nail.
Mind! I don’t mean to say that I know, of my own knowledge, what there is particularly dead about a door-nail. I might have been inclined, myself, to regard a coffin-nail as the deadest piece of ironmongeryin the trade. But the wisdom of our ancestors is in the simile; and my unhallowed hands shall not disturb it, or the Country’s done for. You will therefore permit me to repeat, emphatically, that Marley was as dead as a door-nail.
Scrooge knew he was dead? Of course he did. How could it be otherwise? Scrooge and he were partners for I don’t know how many years. Scrooge was his sole executor, his sole administrator, his sole assign, his sole residuary legatee, his sole friend, and sole mourner. And even Scrooge was not so dreadfully cut up by the sad event, but that he was an excellent man of business on the very day of the funeral, and solemnised it with an undoubted bargain.
The mention of Marley’s funeral brings me back to the point I started from. There is no doubt that Marley was dead. This must be distinctly understood, or nothing wonderful can come of the story I am going to relate. If we were not perfectly convinced that Hamlet’s Father died before the play began, there would be nothing more remarkable in his taking a stroll at night, in an easterly wind, upon his own ramparts, than there would be in any other middle-aged gentleman rashly turning out after dark in a breezy spot--say Saint Paul’s Churchyard for instance-- literally to astonish his son’s weak mind.
Scrooge never painted out Old Marley’s name. There it stood, years afterwards, above the warehouse door: Scrooge and Marley. The firm was known as Scrooge and Marley. Sometimes people new to the business called Scrooge Scrooge, and sometimes Marley, but he answered to both names. It was all the same to him.
Oh! But he was a tight-fisted hand at the grind-stone, Scrooge! a squeezing, wrenching, grasping, scraping, clutching, covetous, old sinner! Hard and sharp as flint, from which no steel had ever struck out generous fire; secret, and self-contained, and solitary as an oyster. The cold within him froze his old features, nipped his pointed nose, shrivelled his cheek, stiffened his gait; made his eyes red, his thin lips blue; and spoke out shrewdly in his grating voice. A frosty rime was on his head, and on his eyebrows, and his wiry chin. He carried his own low temperature always about with him; he iced his office in the dog-days; and didn’t thaw it one degree at Christmas.
External heat and cold had little influence on Scrooge. No warmth could warm, no wintry weather chill him. No wind that blew was bitterer than he, no falling snow was more intent upon its purpose, no pelting rain less open to entreaty. Foul weather didn’t know where to have him. The heaviest rain, and snow, and hail, and sleet, could boast of the advantage over him in only one respect. They often “came down” handsomely, and Scrooge never did.
Nobody ever stopped him in the street to say, with gladsome looks, “My dear Scrooge, how are you? When will you come to see me?” No beggars imploredhim to bestow a trifle, no children asked him what it was o’clock, no man or woman ever once in all his life inquired the way to such and such a place, of Scrooge. Even the blind men’s dogs appeared to know him; and when they saw him coming on, would tug their owners into doorways and up courts; and then would wag their tails as though they said, “No eye at all is better than an evil eye, dark master!”
But what did Scrooge care! It was the very thing he liked. To edge his way along the crowded paths of life, warning all human sympathy to keep its distance, was what the knowing ones call “nuts” to Scrooge.
Once upon a time--of all the good days in the year, on Christmas Eve--old Scrooge sat busy in his counting-house. It was cold, bleak, biting weather: foggy withal: and he could hear the people in the court outside, go wheezing up and down, beating their hand supon their breasts, and stamping their feet upon the pavement stones to warm them. The city clocks had only just gone three, but it was quite dark already-- it had not been light all day--and candles were flaringin the windows of the neighbouring offices, like ruddy smears upon the palpable brown air. The fog came pouring in at every chink and keyhole, and was so dense without, that although the court was of the narrowest, the houses opposite were mere phantoms. To see the dingy cloud come drooping down, obscuring everything, one might have thought that Nature lived hard by, and was brewing on a large scale.
The door of Scrooge’s counting-house was open that he might keep his eye upon his clerk, who in a dismal little cell beyond, a sort of tank, was copying letters. Scrooge had a very small fire, but the clerk’s fire was so very much smaller that it looked like one coal. But he couldn’t replenish it, for Scrooge kept the coal-box in his own room; and so surely as the clerk came in with the shovel, the master predictedthat it would be necessary for them to part. Whereforethe clerk put on his white comforter, and tried to warm himself at the candle; in which effort, not being a man of a strong imagination, he failed.
“A merry Christmas, uncle! God save you!” cried a cheerful voice. It was the voice of Scrooge’s nephew, who came upon him so quickly that this was the first intimation he had of his approach.
“Bah!” said Scrooge, “Humbug!”
He had so heated himself with rapid walking in the fog and frost, this nephew of Scrooge’s, that he was all in a glow; his face was ruddy and handsome; his eyes sparkled, and his breath smoked again.
“Christmas a humbug, uncle!” said Scrooge’s nephew. “You don’t mean that, I am sure?”
“I do,” said Scrooge. “Merry Christmas! What right have you to be merry? What reason have you to be merry? You’re poor enough.”
“Come, then,” returned the nephew gaily. “What right have you to be dismal? What reason have you to be morose? You’re rich enough.”
Scrooge having no better answer ready on the spur of the moment, said, “Bah!” again; and followed it up with “Humbug.”
“Don’t be cross, uncle!” said the nephew.
“What else can I be,” returned the uncle, “when I live in such a world of fools as this? Merry Christmas! Out upon merry Christmas! What’s Christmas time to you but a time for paying bills without money; a time for finding yourself a year older, but not an hour richer; a time for balancing your booksand having every item in ‘em through a round dozen of months presented dead against you? If I could work my will,” said Scrooge indignantly, “every idiot who goes about with ‘Merry Christmas’ on his lips, should be boiled with his own pudding, and buried with a stake of hollythrough his heart. He should!”
“Uncle!” pleaded the nephew.
“Nephew!” returned the uncle sternly, “keep Christmas in your own way, and let me keep it in mine.”
“Keep it!” repeated Scrooge’s nephew. “But you don’t keep it.”
“Let me leave it alone, then,” said Scrooge. “Much good may it do you! Much good it has ever done you!”
“There are many things from which I might have derived good, by which I have not profited, I dare say,” returned the nephew. “Christmas among the rest. But I am sure I have always thought of Christmas time, when it has come round--apart from the veneration due to its sacred name and origin, if anything belonging to it can be apart from that--as a good time; a kind, forgiving, charitable, pleasant time; the only time I know of, in the long calendar of the year, when men and women seem by one consentto open their shut-up hearts freely, and to think of people below them as if they really were fellow-passengers to the grave, and not another race of creatures bound on other journeys. And therefore, uncle, though it has never put a scrap of gold or silver in my pocket, I believe that it has done me good, and will do me good; and I say, God bless it!”
The clerk in the Tank involuntarily applauded.
Becoming immediately sensible of the impropriety, he poked the fire, and extinguished the last frail sparkfor ever.
“Let me hear another sound from you,” said Scrooge, “and you’ll keep your Christmas by losing your situation! You’re quite a powerful speaker, sir,” he added, turning to his nephew. “I wonder you don’t go into Parliament.”
“Don’t be angry, uncle. Come! Dine with us to-morrow.”
Scrooge said that he would see him--yes, indeed he did. He went the whole length of the expression, and said that he would see him in that extremity first.
“But why?” cried Scrooge’s nephew. “Why?”
“Why did you get married?” said Scrooge.
“Because I fell in love.”
“Because you fell in love!” growled Scrooge, as if that were the only one thing in the world more ridiculous than a merry Christmas. “Good afternoon!”
“Nay, uncle, but you never came to see me before that happened. Why give it as a reason for not coming now?”
“Good afternoon,” said Scrooge.
“I want nothing from you; I ask nothing of you; why cannot we be friends?”
“Good afternoon,” said Scrooge.
“I am sorry, with all my heart, to find you so resolute. We have never had any quarrel, to which I have been a party. But I have made the trial in homage to Christmas, and I’ll keep my Christmas humour to the last. So A Merry Christmas, uncle!”
“Good afternoon!” said Scrooge.
“And A Happy New Year!”
“Good afternoon!” said Scrooge.
His nephew left the room without an angry word, notwithstanding. He stopped at the outer door to bestow the greetings of the season on the clerk, who, cold as he was, was warmer than Scrooge; for he returned them cordially.
“There’s another fellow,” muttered Scrooge; who overheard him: “my clerk, with fifteen shillings a week, and a wife and family, talking about a merry Christmas. I’ll retire to Bedlam.”
This lunatic, in letting Scrooge’s nephew out, had let two other people in. They were portly gentlemen, pleasant to behold, and now stood, with their hats off, in Scrooge’s office. They had books and papers in their hands, and bowed to him.
“Scrooge and Marley’s, I believe,” said one of the gentlemen, referring to his list. “Have I the pleasure of addressing Mr. Scrooge, or Mr. Marley?”
“Mr. Marley has been dead these seven years,” Scrooge replied. “He died seven years ago, this very night.”
“We have no doubt his liberality is well represented by his surviving partner,” said the gentleman, presenting his credentials.
It certainly was; for they had been two kindred spirits. At the ominous word “liberality,” Scrooge frowned, and shook his head, and handed the credentials back.
“At this festive season of the year, Mr. Scrooge,” said the gentleman, taking up a pen, “it is more than usually desirable that we should make some slight provision for the Poor and destitute, who suffer greatly at the present time. Many thousands are in want of common necessaries; hundreds of thousands are in want of common comforts, sir.”
“Are there no prisons?” asked Scrooge.
“Plenty of prisons,” said the gentleman, laying down the pen again.
“And the Union workhouses?” demanded Scrooge. “Are they still in operation?”
“They are. Still,” returned the gentleman, “I wish I could say they were not.”
“The Treadmill and the Poor Law are in full vigour, then?” said Scrooge.
“Both very busy, sir.”
“Oh! I was afraid, from what you said at first, that something had occurred to stop them in their useful course,” said Scrooge. “I’m very glad to hear it.”
“Under the impression that they scarcely furnishChristian cheer of mind or body to the multitude,” returned the gentleman, “a few of us are endeavouring to raise a fund to buy the Poor some meat and drink, and means of warmth. We choose this time, because it is a time, of all others, when Want is keenly felt, and Abundance rejoices. What shall I put you down for?”
“Nothing!” Scrooge replied.
“You wish to be anonymous?”
“I wish to be left alone,” said Scrooge. “Since you ask me what I wish, gentlemen, that is my answer. I don’t make merry myself at Christmas and I can’t afford to make idle people merry. I help to support the establishments I have mentioned--they cost enough; and those who are badly off must go there.”
“Many can’t go there; and many would rather die.”
“If they would rather die,” said Scrooge, “they had better do it, and decrease the surplus population.
Besides--excuse me--I don’t know that.”
“But you might know it,” observed the gentleman.
“It’s not my business,” Scrooge returned. “It’s enough for a man to understand his own business, and not to interfere with other people’s. Mine occupies me constantly. Good afternoon, gentlemen!”
Seeing clearly that it would be useless to pursue their point, the gentlemen withdrew. Scrooge resumed his labours with an improved opinion of himself, and in a more facetious temper than was usual with him.
Meanwhile the fog and darkness thickened so, that people ran about with flaring links, proffering their services to go before horses in carriages, and conduct them on their way. The ancient tower of a church, whose gruff old bell was always peeping slily down at Scrooge out of a Gothic window in the wall, became invisible, and struck the hours and quarters in the clouds, with tremulous vibrations afterwards as if its teeth were chattering in its frozen head up there. The cold became intense. In the main street, at the corner of the court, some labourers were repairing the gas-pipes, and had lighted a great fire in a brazier, round which a party of ragged men and boys were gathered: warming their hands and winking their eyes before the blaze in rapture. The water-plugbeing left in solitude, its overflowings sullenly congealed, and turned to misanthropic ice. The brightness of the shops where holly sprigs and berries crackled in the lamp heat of the windows, made pale faces ruddy as they passed. Poulterers’ and grocers’ trades became a splendid joke: a glorious pageant, with which it was next to impossible to believe that such dull principles as bargain and sale had anything to do. The Lord Mayor, in the strong hold of the mighty Mansion House, gave orders to his fifty cooks and butlers to keep Christmas as a Lord Mayor’s household should; and even the little tailor, whom he had fined five shillings on the previous Monday for being drunk and bloodthirsty in the streets, stirred up to-morrow’s pudding in his garret, while his lean wife and the baby sallied out to buy the beef.
Foggier yet, and colder. Piercing, searching, bitingcold. If the good Saint Dunstan had but nipped the Evil Spirit’s nose with a touch of such weather as that, instead of using his familiar weapons, then indeed he would have roared to lusty purpose. The owner of one scant young nose, gnawed and mumbled by the hungry cold as bones are gnawed by dogs, stooped down at Scrooge’s keyhole to regale him with a Christmas carol: but at the first sound of “God bless you, merry gentleman!
May nothing you dismay!”
Scrooge seized the ruler with such energy of action, that the singer fled in terror, leaving the keyhole to the fog and even more congenial frost.
At length the hour of shutting up the counting-house arrived. With an ill-will Scrooge dismounted from his stool, and tacitly admitted the fact to the expectant clerk in the Tank, who instantly snuffed his candle out, and put on his hat.
“You’ll want all day to-morrow, I suppose?” said Scrooge.
“If quite convenient, sir.”
“It’s not convenient,” said Scrooge, “and it’s not fair. If I was to stop half-a-crown for it, you’d think yourself ill-used, I’ll be bound?”
The clerk smiled faintly.
“And yet,” said Scrooge, “you don’t think me ill-used, when I pay a day’s wages for no work.”
The clerk observed that it was only once a year.
“A poor excuse for picking a man’s pocket every twenty-fifth of December!” said Scrooge, buttoning his great-coat to the chin. “But I suppose you must have the whole day. Be here all the earlier next morning.”
The clerk promised that he would; and Scrooge walked out with a growl. The office was closed in a twinkling, and the clerk, with the long ends of his white comforter dangling below his waist (for he boasted no great-coat), went down a slide on Cornhill, at the end of a lane of boys, twenty times, in honour of its being Christmas Eve, and then ran home to Camden Town as hard as he could pelt, to play at blindman’s-buff.Rozumienie tekstu
KLUCZ >>>
Zaznacz właściwą odpowiedź (A, B lub C).
1. Marley’s funeral
A) was an occasion to make a successful business deal for Scrooge.
B) was attended by no one at all.
C) was attended by only few people.
2. Begging children
A) never asked Scrooge for money.
B) asked Scrooge for money, but never received any.
C) asked Scrooge for money, but hardly ever received a trifle.
3. Scrooge’s nephew
A) criticised his uncle for being rich yet stingy.
B) was a cheerful person.
C) complained that he didn’t earn any money at Christmas.
4. During the visit from two gentlemen, Scrooge
A) said they should be in prison for interfering with him.
B) said some people were unnecessary.
C) threatened his clerk.
5. Scrooge’s clerk
A) asked to have a day off on Christmas Eve.
B) wasn’t paid on Christmas Eve.
C) was given a day off.
O słowach
DOG
“He iced his office in the dog-days; and didn’t thaw it one degree at Christmas.”
DOG DAYS to idiomatyczne określenie oznaczające _okres upałów_. Pochodzi z łacińskiego _dies caniculare_s, związanego z okresem, kiedy w basenie Morza Śródziemnego wraz ze wschodem słońca widoczny staje się Syriusz, najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa. Grecka nazwa gwiazdy (_Seirios_) to _prażący, skwarny, ognisty_. Zauważ, że od _dies caniculares_ pochodzi również polski wyraz _kanikuła_, czyli archaiczne już określenie wakacji.
Oto kilka innych idiomów i powiedzonek z wyrazem DOG:
- A DOG IN THE MANGER – _pies ogrodnika_
- DOG EAT DOG – _bezkompromisowy (o np. walce), okrutny_
- EVERY DOG HAS ITS DAY _– każdy ma swoje pięć minut_
- FIGHT LIKE CAT AND DOG – _żyć jak pies z kotem; skakać sobie do oczu_
- GO TO THE DOGS – _schodzić na psy_
- LET SLEEPING DOGS LIE – _nie wywoływać wilka z lasu, nie budzić licha_
- NOT HAVE A DOG’S CHANCE – _nie mieć najmniejszej szansy_
- SHAGGY DOG STORY – _długi dowcip z nieciekawą puentą_
Gramatyka
PRAWDOPODOBIEŃSTWO I STOPIEŃ PEWNOŚCI
”Besides--excuse me--I don’t know that.”
“But you might know it,” observed the gentleman.”
Tak jak inne czasowniki modalne, MIGHT wyraża stopień pewności. Sygnalizuje – tak jak w przytoczonym fragmencie – możliwość zaistnienia danej sytuacji, jej prawdopodobieństwo. W tym znaczeniu MIGHT wyraża prawdopodobieństwo znacznie mniejsze niż WILL i nieco mniejsze niż CAN, COULD czy MAY. Porównaj przykłady:
THE TEMPERATURES WILL RISE.
_Temperatury wzrosną._
THE TEMPERATURES MIGHT RISE.
_Temperatury chyba wzrosną._
IF GINA FINDS A DECENT JOB, SHE MIGHT PAY ALL HIS DEBTS.
_Jeśli Gina znajdzie przyzwoitą pracę, być może spłaci wszystkie długi._
THERE MIGHT/CAN BE SOME MILK LEFT IN THE FRIDGE.
_Być może w lodówce zostało trochę mleka._
Najwyższy stopień pewności wyrażamy za pomocą czasowników MUST i CAN’T (w tym znaczeniu czasowniki te bardzo często występują w połączeniu z BE) oraz WILL (wyłącznie w odniesieniu do przyszłości), np.:
GEORGE MUST BE HOME NOW.
_George musi być teraz w domu (z pewnością jest teraz w domu)._
WHAT YOU HAVE BEEN TOLD CAN’T BE TRUE.
_To, co ci powiedziano, nie może być prawdą._
Nieco mniejsze prawdopodobieństwo opisywanej sytuacji wyrażają czasowniki SHOULD i OUGHT TO (zazwyczaj sygnalizujące powinność), np.:
GEORGE OUGHT TO/SHOULD BE HOME NOW – HE DIDN’T MENTION ANY OTHER PLANS.
_George powinien teraz być w domu (raczej jest w domu) – nie wspominał o żadnych innych planach._
Aby powiedzieć, że dana sytuacja jest prawdopodobna lub że nie jesteśmy pewni, że nastąpi, używamy czasowników MAY, MIGHT i COULD (ale nie COULD NOT), np.:
I MAY/MIGHT/COULD SEE HENRY TOMORROW, BUT I’M NOT SURE YET.
_Być może spotkam jutro Henry’ego, ale jeszcze nie jestem pewny._
CAN używamy natomiast do opisu możliwości ogólnej i teoretycznej – prawdopodobieństwa danego zdarzenia lub sytuacji, która ogólnie jest możliwa:
TEMPERATURES CAN REACH EVEN 28 DEGREES IN APRIL HERE.
_Temperatury mogą tu siegać w kwietniu nawet 28 stopni._
Jeśli za pomocą czasowników modalnych chcemy wyrazić prawdopodobieństwo danej sytuacji w przeszłości, stosujemy strukturę CZASOWNIK MODALNY + HAVE + PAST PARTICIPLE (trzecia forma czasownika), np.:
PHILIPPA MUST HAVE MADE A MISTAKE.
_Philippa musiała się pomylić (z pewnością się pomyliła)._
THE CHILD MIGHT HAVE HURT HERSELF!
_Dziecko mogło się skaleczyć!_
THEY CAN’T HAVE SPILLED THE BEANS!
_Niemożliwe, żeby się wygadali!_
Oprócz czasowników modalnych stopień prawdopodobieństwa opisywanych zdarzeń sygnalizuje się za pomocą różnych wyrazów, np.: DEFINITELY (_z pewnością_), CERTAINLY (_z pewnością_), PROBABLY (_prawdopodobnie_), POSSIBLY (_być może_) itd. oraz struktur.
Konstrukcja BE BOUND TO + CZASOWNIK wyraża bardzo wysoki stopień prawdopodobieństwa, np.
THEY’RE BOUND TO WIN IF THEY KEEP TRAINING SO HARD.
_Z pewnością wygrają, jeśli nadal będą tak intensywnie trenować._
Natomiast struktura BE LIKELY TO + CZASOWNIK opisuje sytuację prawdopodobną, ale nie pewną, np.:
THE WEATHER IS LIKELY TO CHANGE TOMORROW.
_Pogoda prawdopodobnie zmieni się jutro._
Kultura i historia
„OPOWIEŚĆ WIGILIJNA”
Dickens pisał swoją „Opowieść wigilijną” w czasie określanym dziś przez historyków jako końcowa faza rewolucji przemysłowej. Był to okres, gdy w Anglii (a potem w całej Europie) zachodziły wielkie zmiany w procesach produkcji. Fabryki wprowadzały maszyny, których obsługa wymagała mniejszej liczby pracowników niż dotychczasowe wytwórstwo ręcze, pojawiła się kolej parowa i inne wynalazki zwiększające efektywność przemysłu. Wszystkie te przemiany skutkowały gwałtownym rozwojem ekonomicznym Wielkiej Brytanii i wzrostem jej pozycji na świecie.
Dickens był co prawda zafascynowany zmianami w technologii, lecz dostrzegał również, i mocno w swych dziełach krytykował, mroczne strony postępu. Niepokoiły go m.in. pogłębiające się nierówności społeczne. Wraz z postępem przemysłowym zmieniało się bowiem również społeczeństwo. Coraz większy wpływ na życie Anglii miała rosnąca w siłę burżuazja (fabrykanci, bankierzy, zamożni kupcy), która przyniosła ze sobą nowy zestaw wartości, także tych dotyczących stosunku do pracy i materialnego powodzenia. Według zasad wiktoriańskiej klasy średniej praca i zamożność były rodzajem cnoty – Bóg kochał ludzi, którzy potrafili sami o siebie zadbać, nie unikali ciężkiej pracy i nagradzał ich za to bogactwem. Tymczasem ubodzy jako „obciążenie dla społeczeństwa” byli postrzegani coraz częściej jako słabi i grzeszni.
Jednak takich osób pojawiły się na Wyspach całe rzesze. W Londynie w 1869 roku liczbę samych tylko żyjących w skrajnej nędzy dzieci szacowano na 100 tysięcy. Wiele dzielnic miast zmieniło się w slumsy – przeludnione, pozbawione wszelkich podstawowych wygód, takich jak kanalizacja, dzielnice nędzy. Na jedno łóżko w takich okolicach przypadało nawet po pięć lub sześć dorosłych osób. Władze naturalnie patrzyły na te zjawiska krzywym okiem, więc prowadzono politykę wyburzania slumsów i wytyczania w ich miejsce nowych ulic czy osiedli. W 1861 roku przy budowie nowej londyńskiej linii kolejowej zrównano z ziemią tysiąc domostw biedoty, co oznaczało wysiedlenie 20 tysięcy osób, które – rzecz jasna – nie miały innego wyjścia, jak przenieść się do innych slumsów. Oczywiście dotąd mówimy jedynie o ubogich, których mimo wszystko stać było na opłacenie choćby najskromniejszego kąta. Natomiast liczne rzesze biednych żyły po prostu na ulicy.
Zgodnie z panującym w czasach Dickensa pogardliwym stosunkiem do biedoty, opieka społeczna miała na celu raczej karanie za ubóstwo – miał to być „środek motywujący do prób poprawy własnego losu” – niż bezpośrednią pomoc.
W tym właśnie duchu napisano w 1834 roku tzw. poprawkę do ustawy o biedocie (_Poor Law Amendment Act_), na mocy której dawny system opieki społecznej (zasiłki i tradycyjne przytułki) zastąpiono nowym, nastawionym na jak największą redukcję kosztów pomocy najuboższym. Pojawiły się m.in. wspominane przez Dickensa WORKHOUSES. Były to instytucje, które z założenia miały zniechęcać nędzarzy do polegania na państwowej opiece. W jaki sposób próbowano to osiągnąć? Trafiających do tego typu przybytków ludzi rozbierano, przeszukiwano, myto, golono im głowy i ubierano w bezkształtne pasiaki. Kobiety i mężczyzn (także małżeństwa) rozdzielano, aby „zapobiec rozmnażaniu”. Podobnie trakowano braci i siostry, z uzasadnieniem, iż „biedota wykazuje naturalną skłonność do związków kazirodczych”. Dzieci odbierano matkom w celu „uniknięcia negatywnego wpływu na malców”. Nie czyniono przy tym najmniejszych wysiłków, aby dzielić rezydentów ze względów zdrowotnych czy sanitarnych. Chorzy, obłąkani, osoby zdrowe – wszyscy mieszkali razem, nawet po trzydzieści osób w pomieszczeniach o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych. Brakowało odpowiedniego ogrzewania. Wyżywienie było rozmyśnie niewystarczające. Rezydentom podawano dziennie miskę owsianki, kilka uncji chleba i wodę.
Jednocześnie zmuszano tych ludzi do ciężkiej pracy. _Workhouses_ „oferowały” takie zajęcia, jak: tłuczenie kamieni, miażdżenie kości (sproszkowane kości stosowano w charakterze nawozu; w 1840 roku wybuchł publiczny skandal, kiedy do gazet dotarła wiadomość, że rezydenci jednego z _workhouses_ pobili się, walcząc o gnijące resztki mięsa z przeznaczonych do przemiału kości) czy napędzanie kamienia młyńskiego za pomocą tzw. _treadmill_ – kołowrotu dla ludzi, przypominającego nieco kołowrotki chomików, z tym że wyposażonego w zamontowane na zewnętrznym obwodzie stopnie, umożliwiające obracanie nogami całością.
Dzieci miały co prawda zapewniony prawnie dostęp do podstawowej edukacji, lecz zarządcy _workhouses_ rzadko to zobowiązanie realizowali.
Z tym i podobnymi zjawiskami starał się walczyć Charles Dickens. _Workhouses_ krytykował w „Oliverze Twiście” (1838), niewydolny system edukacyjny dla dzieci wziął na cel w powieści „Nicholas Nickleby” (1839), a w większości jego dzieł można znaleźć ogólny temat ataku na „świat bezdusznej burżuazji”. Przy tym autor „Opowieści wigilijnej” nie był żadną miarą rewolucjonistą, nie był nawet socjalistą. Przez całe swoje twórcze życie z pasją bronił praw robotników, ludzi ubogich, wszystkich pokrzywdzonych przez wiktoriańską odmianę kapitalizmu. Mimo że dzięki jego dziełom tematyka ta zainteresowała znacznie szersze kręgi społeczne (co owocowało np. wzrostem liczby akcji charytatywnych) i na tym polu pisarz odniósł niekłamany sukces, to praktycznych skutków jego teksty nie wywarły prawie wcale. System _workhouses_ – dla przykładu – zreformowano dopiero w 1905 roku, pod naciskiem nowo powstałej Partii Pracy.
Ćwiczenia
Klucz >>>
1. Dopasuj wyrazy (1–10) do ich synonimów i definicji.
1) ancestor
2) bargain
3) convinced
4) covetous
5) endeavour
6) gait
7) otherwise
8) tremulous
9) trifle
10) wheeze
A) e.g. one’s great-grandfather
B) in a different way
C) a successful transaction
D) sure, certain
E) greedy
F) the way of walking
G) an unimportant thing
H) to try
I) to breathe noisily
J) trembling
2. Uzupełnij zdania odpowiednimi wyrazami. W każdej luce powinien znaleźć się jeden wyraz.
a) Oh, no! Mike’s telling this …………… dog story again!
b) Why don’t you share what you never use yourself with those in need? You’ve been acting like a dog in the …………… .
c) It’s unbelievable Bill and Tom used to fight like …………… and …………… when they were kids – now they help and support each other.
d) Young people nowadays tend to disrespect the old. This world is …………… to the dogs!
e) It was a dog …………… dog fight, that political debate.
f) Hopefully, dog …………… will be over soon – I feel tired with that weather.
3. Wybierz tę odpowiedź (1–3), która najbardziej pasuje do poszczególnych wypowiedzi (a–f).
a) A: The game we were playing wasn’t dangerous.
B: 1) I still believe you should have hurt yourself.
2) I still believe you must have hurt yourself.
3) I still believe you could have hurt yourself.
b) A: My oral exam lasted forty minutes and the teacher seemed prejudiced against me. All her questions were tricky.
B: 1) It must have been nice!
2) It might not have been nice!
3) It can’t have been nice!
c) A: How do you think your manager will deal with the conflict among the staff?
B: 1) In my opinion, he’s not likely to interfere at all.
2) In my opinion, he’s not bound to interfere at all.
3) In my opinion, he’s bound to interfere at all.
d) A: Where’s John?
B: 1) He never arrives on time. He’ll definitely come late again.
2) He never arrives on time. He might come late again.
3) He never arrives on time. He possibly could come late again.
e) A: I’m sure George took your keys by mistake.
B: 1) Yes, he should have.
2) Yes, he must.
3) Yes, he must have.
f) A: I’m afraid I don’t know how to get there.
B: 1) Oh, it’s impossible! We can’t have been lost!
2) Oh, it’s impossible! We can’t be lost!
3) Oh, it’s impossible! We couldn’t be lost!
4. Zgromadź informacje dotyczące życia i twórczości Charlesa Dickensa. Oprócz licznych stron anglojęzycznych polecamy interesujący wpis na blogu kobietyihistoria.blogspot.com pt. „Zamiast opowieści wigilijnej”, poświęcony ciemnym stronom życia prywatnego pisarza. Przygotuj prezentację multimedialną na temat biografii Dickensa (około 10 slajdów).stave:: (tu) zwrotka, strofa
endeavour:: starać się, usiłować
clergyman:: duchowny, pastor
clerk:: urzędnik
undertaker:: grabarz
mourner:: żałobnik
scrooge:: sknera
(as) dead as a door-nail:: (idiom, pot.) martwy, nieżywy
inclined (to):: skłonny (do)
regard (as):: uważać (za)
ironmongery:: wyroby żelazne
ancestor:: przodek
simile:: porównanie
unhallowed:: bezbożny, niepoświęcony
therefore:: dlatego
emphatically:: z naciskiem, dobitnie
otherwise:: inaczej
sole:: jedyny
executor:: wykonawca testamentu, zarządca majątku
assign:: cesjonariusz (osoba przyjmująca prawa lub upoważnienia przelane na nią przez inną osobę), spadkobierca
residuary:: upoważniony do majątku
legatee:: legatariusz, zapisobiorca
solemnise:: uroczyście obchodzić
bargain:: okazja, transakcja
distinctly:: wyraźnie
convinced:: przekonany
stroll:: przechadzka, spacer
rampart:: szaniec, wał (zamku)
breezy:: wietrzny, rześki
spot:: miejsce
literally:: dosłownie
tight-fisted:: skąpy
grind-stone:: kamień szlifierski
squeezing:: skąpy
wrench:: wyrywać; wrenching: (tu) łapczywy
grasp:: chwytać, ściskać; grasping: (tu) chciwy, skąpy
scrape:: ciułać
clutch:: ściskać; clutching: (tu) skąpy
covetous:: chciwy
sinner:: grzesznik
flint:: krzemień
steel:: stal
self-contained:: samowystarczalny
solitary:: samotny, odludny
oyster:: ostryga
nip:: szczypać; zamrażać
shrivel:: kurczyć się, marszczyć
stiffen:: usztywniać
gait:: chód
shrewdly:: przebiegle, sprytnie
grating:: skrzekliwy, zgrzytliwy
rime:: szron
wiry:: żylasty, szorstki
dog-days:: okres upałów
thaw:: odmarzać, ocieplać się
intent:: zdeterminowany, oddany
pelt:: gęsto padać (o deszczu, gradzie)
entreaty:: błaganie
foul:: paskudny, fatalny
sleet:: deszcz ze śniegiem
boast:: przechwalać się
in respect:: pod względem
handsomely:: szczodrze, hojnie
implore:: błagać
bestow:: obdarzać
trifle:: drobnostka, błahostka
tug:: ciagnąć, szarpać
wag (one’s tail):: merdać (ogonem)
evil eye:: złe spojrzenie (przynoszące nieszczęście)
edge one’s way:: przeciskać się
nuts:: (pot.) bzik, świr
bleak:: posępny
withal:: niemniej jednak
wheeze:: sapać
stamp:: deptać, tupać
flare:: migotać
ruddy:: rumiany, czerwony
smear:: smuga, plama
palpable:: widoczny, oczywisty
pour:: wylewać się
chink:: szpara, szczelina
mere:: zwykły
phantom:: zjawa, widmo
dingy:: wyświechtany, spłowiały
droop:: opadać, zwieszać się
obscure:: zaciemniać, przesłaniać
be brewing:: wisieć w powietrzu, zagrażać
dismal:: ponury, nędzny
cell:: komórka
tank:: akwarium
replenish:: uzupełniać (zapas)
predict:: przewidywać
wherefore:: (arch.) z tego powodu
comforter:: szal; kołdra
intimation:: sygnał, powiadomienie
humbug:: blaga, brednie
rapid:: gwałtowny, szybki
sparkle:: iskrzyć
gaily:: (arch.) radośnie, wesoło
morose:: posępny, przygnębiony
on the spur of the moment:: pod wpływem chwili, bez namysłu
cross:: rozgniewany
balance the books:: zamknąć księgi (finansowe)
indignantly:: z oburzeniem
stake:: stos
holly:: ostrokrzew (tradycyjna roślina bożonarodzeniowa)
plead:: prosić, błagać
derive (from):: czerpać (z)
veneration:: cześć, szacunek
due to:: z powodu
sacred:: święty
origin:: źródło, pochodzenie
charitable:: dobroczynny
consent:: zgoda, jednomyślność
fellow-passenger:: współpasażer
therefore:: dlatego
scrap:: resztka, złom
involuntarily:: mimowolnie
applaud:: przyklasnąć, wyrazić aprobatę
impropriety:: niestosowne zachowanie
poke:: grzebać (w kominku, palenisku)
frail:: wątły
spark:: iskra
situation:: (arch.) posada
extremity:: ostateczność, krytyczna chwila
growl:: warknąć
ridiculous:: niedorzeczny
resolute:: zdeterminowany, zdecydowany
party:: strona (np. w sporze)
homage:: hołd
notwithstanding:: mimo to, nie bacząc na
cordially:: serdecznie
mutter:: mamrotać, mruczeć
overhear (overheard, overheard):: usłyszeć przypadkiem; podsłuchać
retire:: spocząć, udać się na spoczynek
Bedlam:: zakład dla obłąkanych (Bethlem Royal Hospital w Londynie)
lunatic:: szaleniec
portly:: korpulentny, zażywny, tęgi
behold (beheld, beheld):: (arch.) ujrzeć
liberality:: hojność, szczodrość
credentials:: referencje
kindred spirits:: bratnie dusze
ominous:: złowieszczy, złowrogi
frown:: zmarszczyć brwi
slight:: drobny
provision:: zaopatrzenie
destitute:: pozbawiony środków do życia
Union workhouses:: przytułki dla robotników powoływane do życia w Zjednoczonym Królestwie i Irlandii, od pierwszej połowy XIX w. do lat 30. XX w.
in operation:: w użyciu, w działaniu
treadmill:: kierat
Poor Law:: ustawy parlamentu brytyjskiego mające na celu ulżenie biednym w Zjednoczonym Królestwie
in vigour:: mający moc prawną
scarcely:: ledwo, zaledwie
furnish:: zaopatrywać, dostarczać
cheer:: (arch.) pogoda ducha, dobry nastrój
multitude:: mnogość, wielość
means:: środek
abundance:: obfitość, dostatek
rejoice:: radować (się)
idle:: bezczynny
establishment:: instytucja, placówka
decrease:: zmniejszać
surplus:: nadmiarowy, stanowiący nadwyżkę
interfere (with):: ingerować (w)
pursue:: realizować, dążyć do
withdraw (withdrew, withdrawn):: wycofywać się
resume:: kontynuować, podejmować na nowo
facetious:: niepoważny, żartobliwy
temper:: humor, nastrój
meanwhile:: tymczasem
link:: ogniwo, (tu) pochodnia
proffer:: oferować
conduct:: prowadzić
gruff:: szorstki, burkliwy
peep:: zaglądać; pisnąć, ćwierkać
slily:: przebiegle, chytrze, szelmowsko
tremulous:: drżący
chatter:: szczękać (o zębach)
brazier:: piecyk koksowy
ragged:: obdarty
wink:: mrugać
blaze:: płomień
rapture:: zachwyt
water-plug:: hydrant, kran
solitude:: samotność
overflowing:: przepełnienie, przelewanie
sullenly:: leniwie; ponuro
congeal:: zakrzepnąć
misanthropic:: mizantropijny (niechętny ludziom), zgorzkniały
crackle:: trzaskać
pageant:: przedstawienie, widowisko
fine:: karać grzywną
bloodthirsty:: żądny krwi, krwiożerczy
garret:: strych, poddasze
piercing:: przeszywający
searching:: (tu) przenikliwy, wszechobecny
familiar:: znajomy
roar:: ryczeć
lusty:: obfity, mocny
scant:: szczupły, niewielki
gnaw:: obgryzać
mumble:: memłać; mamrotać
stoop:: pochylać się
regale:: raczyć
dismay:: przerażać
congenial:: odpowiedni, sprzyjający
dismount:: zsiadać z
tacitly:: milcząco
instantly:: natychmiast
snuff out:: zdmuchnąć
convenient:: dogodny
be bound:: być zobowiązanym
great-coat:: płaszcz zimowy
growl:: warknięcie
dangle:: dyndać, zwisać
pelt:: (arch.) gnać co sił w nogach
blindman’s-buff:: ciciubabka