Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Abu Sajid Fadlullah ben Abulchajr i tegoż czterowiersze - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Abu Sajid Fadlullah ben Abulchajr i tegoż czterowiersze - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 234 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CZTE­RO­WIER­SZE

prze­ło­żył s ję­zy­ka per­skie­go na pol­ski

Da­mian Ro­licz Lie­der w Dru­kar­ni W. L. An­czy­ca i Spół­ki.

MDCC­C­LXXXXV.

JEJ MI­ŁO­ŚCI

PANI IZA­BE­LI HRA­BI­NIE DZIA­ŁYŃ­SKIEJ

Z DOMU

KSIĘŻ­NICZ­CE CZAR­TO­RY­SKIEJ

Z ŻY­CZE­NIA­MI

JAK­NAJ­PO­MYŚL­NIEJ­SZE­GO ZDRO­WIA

ORAZ

UPRZEJ­MYCH SŁUŻB SWO­JICH PIL­NYM ZA­LE­CE­NIEM.

Abû Sa'îd Fadl – ul – lah ben Ab-ûl-chajr, przęd­ny wier­szarz per­ski i mę­drzec nie­po­spo­li­ty, uro­dził się w osa­dzie Mah­nah, w okrę­gu Cha­wa­rań­skim w Cho­ra­sa­nie, roku trzech­set­ne­go pięć­dzie­sią­te­go i siód­me­go hi­dżry, czy­li R. P. dzie­więć­set­ne­go siedm­dzie­sią­te­go i dzie­wią­te­go; a zmarł w mie­scu uro­dze­nia roku czte­rech­set­ne­go i czter­dzie­ste­go, dnia czwar­te­go mie­sią­ca Sza'bânu, w nocy s czwart­ku na pią­tek, prze­żyw­szy mie­sią­ców ty­siąc, czy­li ośm­dzie­siąt trzy i trzeć roku.

***

Bliż­szą wia­do­mość o oso­bie oma­wia­ne­go wier­sza­rza znaj­du­ie­my w dzie­le "Haft ji­klim" czy­li w księ­dze sied­miu kra­jów. Oto, co mó­wią o nim księ­gi oj­czy­ste: "Szejch Abu Sa'îd Fadl-ul-lâh ben Ab-ûl-chajr był ce­sa­rzem wie­ku, któ­ry go wy­dał; do­szedł on był do scze­bla do­sko­na­ło­ści w róż­no­rod­nych wie­dzach i, acz­kol­wiek przy­na­le­żał do gro­na uczniów Pira Ab-ûl-fa­dla, przy­jął na ro­skaz mi­strza suk­nię der­wi­sza z rąk Szej­cha 'Ab­dur-râh­ma­na Sul­lam­czy­ka".

W księ­dze "Tez­kie­ret – ul – lał­li­ja" czy­li w Świa­dec­twie prze­szło­ści, opo­wia­da się, jiż one­go cza­su, za­tkaw­szy uszy ba­weł­na, przez lat siedm sie­dział był w ka­cie, bes­sen­nie, i wo­łał jed­no "Ałła! Alła!" aż na­resz­cie drzwi i ścia­ny za­wtó­ro­wa­ły jego gło­so­wi. Po upły­wie tych lat sied­miu znik­nął był lu­dziom z oczu ł prze­by­wał dru­gie lat siedm na pu­sty­ni, ży­wiąc się kwia­tem krze­wu wrze­śnio­we­go, ze wsze­la­kim zwie­rzę­ciem ob­cu­jąc; po­czy­ni zy­skał był tak znacz­ny roz­głos i uzna­nie, że łu­pi­ny har­bu­zo­we, wy­rzu­co­ne jego ręką, ku­po­wa­no po dwa­dzie­ścia zło­tych. Ba! pew­ne­go dnia, lu­dzie, do­pad­szy świe­że­go po­mio­tu jego wiel­błą­da, po­cie­ra­li byli nim na uli­cy gło­wę i ob­li­cze.

On sam, Abu Sa­jid opo­wia­dał: " ( My spra­wy tak da­le­ko za­szły, za­ko­pa­łem wszyst­kie księ­gi głę­bo­ko w zie­mi i zbu­do­wa­łem so­bie coś na­kształt skle­pi­ka. Przy każ­dej jed­nak spo­sob­no­ści wma­wia­no we mnie rze­czy, z ja­ki­mi zgo­ła nic spól­ne­go nie mia­łem, tak da­le­ce, że uda­wa­no się do sę­dzie­go i oskar­ża­no mię o bez­boż­ność, zaś nie­wia­sty gra­mo­li­ły się na da­chy i wy­le­wa­ły na mnie wsze­la­kie pa­skuc­two. Wsku­tek tych oko­licz­no­ści, po­czu­łem gwał­tow­ną po­trze­bę zbli­że­nia się do Szej­cha Ab-ûl-ab­ba­sa, mistrz Abul – fadl umarł był już bo­wiem. Po dłuż­szej wresz­cie służ­bie u te­goż, zy­ska­łem był wszyst­ko, co wo­gó­le kie­dy­kol­wiek bądź po­zy­ska­łem".

***

Pir Ab-ul-fadl ben Mo­ham­med był pierw­szym mi­strzem Abu Sa­ji­da. Za­po­zna­nie się tych dwu lu­dzi na­stą­pi­ło za po­śred­nic­twem Lok­ma­na z Sza­rach­su, zna­ne­go pod przy­dom­kiem Sza­lo­ne­go. W tej spra­wie księ­gi "Ne­fe­chaf po­da­ją, co na­stę­pu­je: "Sze­jeh Abu Sa'id opo­wia­da: Pew­ne­go dnia, przy­szed­szy pod bra­my Sza­rach­su, uj­rza­łem na pa­gór­ku, usy­pa­nym z wy­rzu­ca­nych po­pio­łów, sie­dzą­ce­go sza­leń­ca Lok­ma­na. Wspią­łem się i sta­ną­łem obok sie­dzą­ce­go. Lok­man przy­szy­wał wła­śnie płat skó­ry na odzie­nie; pa­trza­łem się. Gdy Lok­man przy­szył był ka­wał skó­ry, rzekł: "Abu Sa'idzie, przy­szy­łem cię ze skó­ra na tę łatę" ( przy­pa­tru­ją­cy się rzu­cał był cień na skó­rę Lok­ma­na). Po­czym po­wstał, chwy­cił mię za rękę, za­wiódł przed uczel­nię Pira Ab-ul-fa­dla i wy­wo­łał mi­strza. A sko­ro wy­szedł, Lok­man, wska­zu­jąc na mnie, rzekł: "Pil­nuj go do­brze, jest to je­den s two­jich". Ab-ul-fadl wziął mię za rękę i wpro­wa­dził do zgro­ma­dze­nia".

***

W księ­dze "Ta­ri­che­gu­zi­de" czy­ta się: "Szejch Abu 'Ali ibn Sina, po­tkał się był przy­pad­kiem razu pew­ne­go w to­wa­rzy­stwie z Abu Sa'idem. Po ros­sta­niu, wy­py­ty­wa­li się to­wa­rzy­sze każ­de­go z osob­na, co je­den o dru­gim są­dzi? Awi­se­na rzekł: "Co­kol­wiek wiem, wić on tak­że". Abu Sa'id zaś: "Cze­go ja nie wiem, on wie spew­no­ścią".

***

Do orze­czeń Abu Sa­ji­da na­le­żą: "Jim wię­cej czło­wiek wie o Świe­cie, tym mniej wie o Bogu". Da­lej: "Ten ci za­ji­ste nie jest praw­dzi­wym der­wi­szem, gdyż gdy­by nim był, nie był­by der­wi­szem". I mó­wił: "Nie są oni praw­dzi­wy­mi der­wi­sza­mi, gdyż gdy­by nimi byli, nie mie­li­by tylu po­trzeb". Py­ta­no go: ja­kim ma być Su­fik? Od­rzekł: "Za­po­mnij wszyst­kie­go, co­kol­wiek masz w gło­wie, od­daj wszyst­ko, co­kol­wiek masz w ręku i przed ni­czym, co­kol­wiek cię spo­tka, nie pierz­chaj". Pe­wien der­wisz rzekł: gdzie jed­nak ta­kie­go szu­kać? A na to mistrz: "A gdzie­żeś już waść szu­kał, ji­żeś nie zna­lazł? Py­ta­no go tak­że: Co jest mi­łość? Od­parł: "Nie­wód Pana Boga".

Tyle w księ­gach oj­czy­stych. Do­dać na­le­ży, że wier­sze Abu Sa­ji­da po­wsta­ły w pierw­szej epo­ce ję­zy­ka, zna­ne­go dziś pod na­zwą no­wo­per­skie­go i, że z owo­cze­sne­go pi­śmien­nic­twa do­szły do nas, oprócz dziś oma­wia­nych, nie­licz­ne wier­sze kil­ku drob­niej­szych po­etów.

***

Klu­czem do do­bre­go my­śle­nia jest scze­rość, czy­li sztu­ka bes­stron­ne­go ro­spa­try­wa­nia spraw ludz­kich. My­śli­ciel musi iść za re­cep­tą del­fic­ką, prze­sta­wać s sa­mym sobą i wży­wać się w sa­me­go sie­bie, aby przes szkło wła­sne­go ja na wszyst­kie rze­czy i spra­wy spo­glą­da­jąc, wy­da­wać wy­rok oso­bi­sty, ro­zu­mie­jąc i czu­jąc, że jed­nost­ka jest wy­łącz­nym ogni­skiem, za­to­czo­nym elip­są ży­cia, że bez niej nie­ma dla niej ży­cia, że za­tym wła­ści­wy po­gląd na wszyst­kie spra­wy ży­cia ludz­kie­go w niej tyl­ko wy­łącz­nie spo­czy­wa i, że wszyst­ko na co­kol­wiek nie od­po­wie echo we­wnętrz­ne jed­nost­ki, nie­zro­zu­mia­łe jest, cho­ciaż­by to była rzecz otrą­bio­na przes ty­sią­ce za naj­nie­omyl­niej­szą praw­dę. Dro­gę taką wła­śnie prze­był Abu Sa­jid i klu­czem scze­ro­ści otwo­rzył bra­my my­śle­nia. Dzie­więć­dzie­siąt po­ni­żej po­da­nych czte­ro­wier­szów sta­no­wi dla każ­de­go dow­cip­ne­go czy­tel­ni­ka dzie­więć­dzie­siąt ksiąg, za­wie­ra­ją­cych ro­spra­wy z róż­nych za­kre­sów my­śle­nia; każ­dy czte­ro­wiersz wy­wo­ły­wa przed oczy ob­raz, od­po­wied­ny oso­bi­ste­mu do­świad­cze­niu i spo­strze­że­niom, ob­raz oto­czo­ny licz­nym or­sza­kiem my­śli i wnio­sków, któ­re po­prze­dzi­ły jego wy­wo­ła­nie. Czte­ro­wiersz każ­dy, po­mi­mo, że po­wstał przed ty­sią­cem lat, wśród ob­ce­go na­ro­du, wśród od­mien­nych wa­run­ków ży­cia i my­śle­nia, prze­ma­wia do ser­ca dzi­siej­sze­go czło­wie­ka ja­sno, zda­jąc się być wier­szem wczo­raj na­pi­sa­nym, i to dla spół­cze­snych lu­dzi. Są to skut­ki my­śli scze­rej, my­śli tak sfor­mu­ło­wa­nej, jak pra­wo ma­te­ma­tycz­ne. Taka myśl nie zna cza­su, nie zna oj­czy­zny, nie zna na­ro­do­wo­ści, nie zna sta­nu, nie zna wa­run­ków; jist­nia­ła ona wów­czas, kie­dy nic nie było, jist­nie­je i jist­nieć bę­dzie – kie­dy nic nie bę­dzie.

***

Nie będę za­sta­na­wiał się nad po­scze­gól­ny­mi zwrot­ka­mi, nie będę jich łą­czył w od­po­wied­ne gro­mad­ki i, tak uło­żo­nych gro­ma­dek nie za­to­czę wiel­ka li­nia ko­ło­wa. Przy­jem­ność zaj­rze­nia za ku­li­sy wier­szo­we zo­sta­wiam czy­tel­ni­ko­wi; gdy jego dow­cip bę­dzie prze­pla­tał czy­ta­nie wier­szów, bar­dziej mu one sma­ko­wać będą. Acz­kol­wiek jed­nak nie za­wa­dzę ani o wier­sze mi­ło­sne, ani jin­sze, któ­re ro­strop­ność i pew­ne do­świad­cze­nie, mniej lub wię­cej, od­czuć po­zwo­li, to jed­nak zwró­cę prze­lot­nie uwa­gę na wier­sze re­li­gij­ne, na zwrot­ki zwró­co­ne do Boga. Ten Bóg! ten Bóg, do któ­re­go prze­ma­wia wier­szarz sta­ro­świec­ki, jest po­ję­ciem tego ro­dza­ju, że gdy­by go nie było, trze­ba­by go było stwo­rzyć, cho­ciaż­by je­dy­nie w celu, aby móc do nie­go prze­ma­wiać w tak wy­nio­sły, tak ser­decz­ny, a za­ra­zem tak po­kor­ny spo­sób; aby móc go tak nie­skoń­cze­nie mi­ło­wać i tak bes­gra­nicz­ne za­ufa­nie wy­snu­wać z roz­mo­dlo­ne­go ser­ca. Ten Bóg, któ­ry wkrót­ce sta­nie na ob­ło­kach po­niż­szych wier­szów, jest oj­cem, co mó­wię oj­cem? dzia­dem, po­wiedz­my ra­czej pra­dzia­dem, roz­mi­ło­wa­nym w czło­wie­ku, w pra­wnu­ku swo­je­go rodu! Tak, to pra­dziad czło­wie­cze­go rodu, rzą­dzą­cy nim, my­ślą­cy o nim i bło­go­sła­wią­cy go; słod­ki, jak sok trzci­ny cu­kro­wej, ła­god­ny, jak wie­czór ma­jo­wy, do­bry, jak uśmiech mło­de­go dziew­czę­cia, mi­ło­sier­ny, jak z wła­snej woli umie­ra­ją­cy pe­li­kan, wdzięcz­ny, jak wi­śrsz mi­strzow­skie­go pió­ra, po­waż­ny, jako sta­ry psalm Go­mół­ki, Bóg ten jest przy­ja­cie­lem z łzy i gor­czy­cy utwo­rzo­ne­go czło­wie­ka, da­ją­cym mu w każ­dej chwi­li wol­ny przy­stęp, wręcz, bes po­śred­nic­twa pu­blicz­nych tłó­ma­czów. Oto iest noc, noc ci­cha i po­god­na; świat cały za­snął snem głę­bo­kim; pies na­wet nie scze­ka – sa­mot­ny wier­szarz wy­cią­ga ręce do Boga i my­ślą, aby gło­sem nie po­draż­nić ci­szy, pro­si Boga, aby mu otwo­rzył furt­kę, furt­kę tyl­ko, ma­lut­ką fur­tecz­kę ła­ski swo­jej, aby mógł nie­wi­dzial­ny i nie­sły­sza­ny przez ni­ko­go wśli­zgnąć się, do pro­my­ka nie­waż­ne­go świa­tła po­dob­ny. Co za po­ko­ra, co za ser­decz­na mo­dli­twa! Zro­zu­mie ją każ­dy, kto nad­ła­ma­ny, jak przy­droż­na ro­śli­na, szu­ka­jąc opar­cia, prze­kra­cza wie­czor­kiem nie­do­mknię­te po­dwo­je ko­ścio­ła, klę­ka pod goc­ki­mi skle­pie­nia­mi świą­ty­ni, po­dob­ny­mi do zło­żo­nych rąk mo­dlą­ce­go się mni­cha i, bes sło­wa na ustach klę­czy ze zwie­szo­ną gło­wą, przy za­le­wa­ją­cym dom boży po­mro­ku…

***

Dą­żąc do naj­tre­ściw­sze­go wy­ra­ża­nia my­śli, wier­szarz on sta­ro­daw­ny stwo­rzył był nową mo­dłę wier­sza, mia­no­wi­cie czte­ro­wier­szo­wą, do­syć za­wi­łą, i w te, przes sie­bie wy­na­le­zio­ne, ram­ki opra­wiał ru­bi­ny po­etyc­kie­go na­tchnie­nia. Zna­ny na ca­łym Za­cho­dzie po­eta per­ski, Umar ibn Chaj­jam, był wła­śnie tym, któ­ry pierw­szy, pod­niós­szy, przez Abu Sa­ji­da wy­na­le­zio­ną for­mę, na­śla­do­wał go ze­wnętrz­nie. Od­tąd czte­ro­wier­sze sta­ły się ulu­bio­nym wzo­rem wier­sza­rzów per­skich; od­tąd syp­nę­ły się one, niby per­ły i sza­fi­ry, z ust ty­sią­ca po­etów, po­mię­dzy któ­ry­mi ksią­żę­ta i kró­lo­wie ubie­ga­li się o za­sczyt­ne pierw­szeń­stwo. Abu Sa­jid to wy­na­lazł one czte­ro­wier­sze, za jed­nę sztu­kę któ­rych nie­je­den per­ski po­eta otrzy­my­wał z ręku kró­lew­skich dnia jed­ne­go dzie­sięć ty­się­cy zło­tych, dnia na­stęp­ne­go, za czte­ro­wiersz jin­szy, oku­ty w kaj­da­ny, do­sta­wał się pod klucz, a po roku albo i la­tach kil­ku wy­pra­szał się przes trze­ci, oko­licz­no­ścio­wy, nie­sły­cha­nie udat­ny. Per­so­wie bo­wiem są na­ro­dem ob­ra­nym przez Boga dla mi­ło­wa­nia, my­śli… i uczuć, wy­ra­ża­nych w kró­ciut­kich utwo­rach. Hi­je­ra­tycz­ny Pers umiś re­cy­to­wać cu­dow­ny czte­ro­wiersz i, za­milk­szy na­stęp­nie, wpa­try­wać się my­ślą w on klej­not umy­słu ludz­kie­go, ki­wać gło­wą, ru­szać ręką i po­dzi­wiać, nie­wie­dzieć co: czy­li za­war­tość prze­brzmia­łe­go wier­sza, czy też zdol­ność od­czu­cia go, czy­li też one­go mi­strza, któ­re­mu spa­nia­ło­myśl­ność boża po­zwo­li­ła dzie­ło ta­kie uczy­nić – –

***

Aby cie­ka­wym dać po­ję­cie o ze­wnetrz­nej bu­do­wie oma­wia­nych czte­ro­wier­szów, prze­pi­sze­my je­den li­te­ra­mi pol­ski­mi:

Jadę tû sze­bo rûz ka­ri­ne dele mast

So­uda­je ru­chet ku­sze ni­szi­ne dele mast

Es chal­ge­je ben­de­git bi­rûn ne­re­wed
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: