- W empik go
Adam Mickiewicz, największy poeta polski - ebook
Adam Mickiewicz, największy poeta polski - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 213 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Co to znaczy poeta?
Niektórzy ludzie myślą, że poeta to ten, co pisze wiersze. Ale to nie jest prawda. Wielu pisze wiersze, choć nie są poetami, tak samo jak niekażdy jest rycerzem-bohaterem, kto nosi mundur i dzwoni szabelką. I tchórz może nosić karabin czy szablę.
Wiersze pisać nietrudno, ale być poetą – to znaczy mieć słońce w duszy.
Piękność świata widzimy tylko w blasku słońca. Gdy ono zajaśnieje, wszystko nabiera życia. Niebo staje się błękitne, przejrzyste, tchnie świeżością zieloność łąk i lasów, srebrzą się wody, kwiaty rozkochane podnoszą, otwierają swe cudne kielichy.
Zgasło słońce, skryło się, zaszło – i nic niema, – ciemność, chłód, sen czy martwota.
Na szczęście każdy prawie człowiek ma w swej duszy jakąś iskierkę, jakąś maleńką gwiazdeczkę, która mu złoci blaskiem ten świat Boży. Lecz gwiazdeczka a słońce to wielka różnica.
W duszy poety Bóg rozpalił słońce, więc dla niego świat jest wspanialszy, i więcej na nim widzi. A widzi przedewszystkiem piękno, które najmocniej kocha, i ta miłość go uszczęśliwia, łączy z Bogiem, Twórcą wszystkiego, co dobre i piękne.
To znaczy być poetą. Poeta więcej widzi, mocniej kocha, boleśniej cierpi nad tem, co złe i szkaradne, a kiedy wypowiada to, co czuje, rzuca wszystkim iskierki światła, rozdaje ludziom te królewskie skarby, jakie Bóg złożył w jego wielkiej duszy.
Więc poeta dzieli się z nami tem, co widzi, i tem, co kocha, daje nam wielkie szczęście. Dzięki jego przecudnym słowom czujemy się szczęśliwsi, lepsi, i dlatego kochamy poetów,
Im większy poeta, im większe i jaśniejsze słońce pali się w jego duszy, tem więcej sieje blasku, tem więcej rozdaje ludziom zachwytu, miłości i szczęścia, tem bardziej jest podziwiany i kochany.
Mickiewicz był największym poetą polskim.
Dlaczego największym?
Bo odkąd istnieje Polska, nikt tak jak on nie kochał Boga, narodu, Ojczyzny, i wszystkich dobrych ludzi i wszystkiego, co piękne i szlachetne.
Mieliśmy wielu i wielkich poetów, lecz jego słońce było najjaśniejsze i najgorętsze razem. Najmocniej kochał i najlepiej widział, bo w chwili największego bólu na widok męki narodu swojego – Bóg pozwolił mu ujrzeć przyszłość.
I oznajmił nam jako prorok: Wierzcie i kochajcie, a wrócona wam będzie wolność.
Ujrzał to w jasnowidzeniu i już nie zwątpił odtąd, i karmił tą wiarą swoją cały naród, pocieszał go w cierpieniu, krzepił w męce, nie pozwolił mu skonać w bólu i umrzeć bez nadziei.
Odszedł od nas, lecz z poza grobu wołał jeszcze:
– Cierp, wytrwaj, wierz i czekaj, narodzie nieszczęsny, bo idzie ku tobie wolność. A im lepiej oczyścisz duszę swoją, tem większa czeka cię chwała.
A ludzie mu wierzyli i przetrwali. Duszę oczyszczali w ogniu powstańczej walki, w mękach więzienia, Sybiru, w skonaniu na szubienicy.
Aż Bóg, przed którym żadna łza wylana nie zginie manile, policzył te krwawe ofiary i wyrzekł wszechmocnem słowem swojem.
– Dość!
I nagle spadły z głów wrogów naszych trzy korony, złamały się trzy berła, pękł nasz ciężki kamień grobowy, i jako przepowiedział nasz wieszcz-prorok, rozdarta na trzy części Polska zmartwychwstała.
Jeszcze nie otrząsnęła się z brudu niewoli, jeszcze przed nią praca ogromna, lecz dźwiga sio z tej nędzy i roztacza skrzydła, aż znowu zajaśnieje w słońcu chwaty, gdy oczyści i uszlachetni dusze wszystkich dzieci.
Dlatego uważamy Mickiewicza za największego poetę polskiego. I nietylko poetę, ale wieszcza czyli proroka. Może mu zawdzięczamy, żeśmy nie zginęli w zwątpieniu i mękach.
Był dla nas chlebem i był dla nas słońcem. Dzieła jego są nieśmiertelne, bo w nich złożył wszystkie klejnoty swej duszy, aby pozostały z nami i były nam wieczystym i niewyczerpanym skarbem piękna, mądrości i dobra.II.
Adam Mickiewicz urodził się w wigilję Bożego Narodzenia 1798 roku na Litwie, w małem miasteczku Nowogródku.
Malownicze to miejsce jego urodzenia, położone na kilku wzgórzach, pełne drzew i zieloności. Kilka starych kościołów, ruiny prastarego zamku, w którym podobno niegdyś mieszkał litewski książę, domki przeważnie małe, każdy w małym ogródku, osłonięty drzewami od ulicy; wieczorem oświetlone okienka świecą wśród gałęzi, jakby wypatrywały z ukrycia, co się tam dzieje na świecie.
W takim niewielkim domku, w małej uliczce niedaleko rynku przyszedł na świat wielki poeta.
Ojciec jego był urzędnikiem w sądzie, matka – kobieta dobra, religijna, troskliwa gospodyni. Z pięciu synów Adaś był drugim po starszeństwie, chłopiec wątłego zdrowia, ale bardzo żywy, wesoły, pojętny, pierwszy do zabawy, lubił bajki, powieści, śpiew, muzykę.
W lecie matka z chłopcami wyjeżdżała na wieś, do Zaosia, małego folwarczku, który odziedziczyli po krewnych. Oprócz tego w okolicy Nowogródka mieli dosyć znajomych i w piękną pogodę chłopcy często wędrowali sobie pieszo do sąsiadów, aby parę dni spędzić na świeżem powietrzu, w lesie, na łące, w polu, a w jesieni w sadzie. Najczęściej odwiedzali wieś Horodziłówkę, gdyż tam chłopcy Kiersnowscy byli w równym wieku i zabawa szła doskonale.
A w zimie wieczorami ojciec czytywał głośno piękne książki, słuchała matka, słuchali i chłopcy, czasem sąsiad-przyjaciel. Albo zbierali się wszyscy w czeladniej, czyli tak zwanej piekarni, i tam było wesoło przy robocie. Stary Błażej, służący, opowiadał dziwne historje i baśnie, a gospodyni Gąsiewska wyśpiewywała bez końca pieśni, dumki, piosenki, których umiała bez liku.
Adaś bardzo lubił takie wieczory w czeladniej, lubił słuchać pieśni i baśni, chociaż sam wtedy nie wiedział dlaczego. W pieśniach i baśniach często ukrywa się piękno, a on już piękno kochał. Dlatego kochał wieś i złote łany, pieśni skowronka, śnieżny obrus zimy, i cały Boży świat.
W siódmym roku rodzice oddali go do szkoły. Była w Nowogródku szkoła księży Dominikanów, bardzo zacnych i kochających młodzież zakonników, tam mały Adaś zaczął chodzić z bratem. Nie był najlepszym uczniem, bo często chorował, a przytem choć nauka szła mu łatwo, wolał słońce, łąki i pola, niż zimne mury szkolne. Był żywem dzieckiem, i nęciła go swoboda.
Niekiedy lubił płatać figle towarzyszom, np. jakiś kolega nie nauczył się lekcji, a nauczyciel każe odpowiadać. Więc trąca Adasia, żeby mu podszepnął, co tam potrzeba, a wesoły chłopiec bez namysłu podpowiada:
"Niedaleko Damaszku siedział djabeł na daszku,
W kapeluszu zielonym, kwiateczkami upstrzonym".
Kolega powtarza głośno każde słowo, chłopcy się śmieją" śmieje się i nauczyciel, a co tam potem było – niewiadomo.
Dzieciństwo Mickiewicza skończyło się w roku 1812, bo wtedy zaszły tak ważne wypadki i w jego rodzinie i w kraju, że odrazu przybyło mu lat kilka.
Na wiosnę stracił ojca. Była to wielka boleść, bo kochał go ogromnie i miał już rok czternasty, więc rozumiał całe nieszczęście. Zaledwie jednak od tego wypadku upłynęło kilka tygodni, kiedy wchodzi do Nowogródka wojsko francuskie i polskie, a dowódca, król westfalski, brat Napoleona I, staje kwaterą w dworku Mickiewiczów,
Ileż radości, zdziwienia dla chłopców! I jak też król wygląda? Adaś chce koniecznie zobaczyć go zbliska. Wprawdzie cała rodzina musiała ustąpić z mieszkania i zupełnie opuścić dworek, który zajęło wojsko, lecz Adaś zręcznie ukrył się w malinach i widział wszystko, co chciał, doskonale.
Armji Napoleona wyczekiwano na. Litwie oddawna. Już czternasty rok mijał, jak polskie legjony wiernie służyły temu wielkiemu wodzowi w nadziei odzyskania straconej ojczyzny. Napoleon był wrogiem naszych wrogów, więc skoro ich zwycięży, i my będziemy wolni – tak myśleli Polacy. A Napoleon mówił:
– Niech Polacy okażą, że są godni wolnej Ojczyzny.
Starali się okazać, że są godni. Z ich pomocą pokonał Prusy, Austrjaków. odebrał im po kawałku ziemi polskiej i utworzył Księstwo Warszawskie. Trzeba mu służyć dalej, a stworzy Polskę całą, tylko jeszcze zwycięży Aleksandra I, potężnego cesarza Rosji.
A teraz wojna z Rosją, teraz ostatnia walka i zwycięstwo, – potem wolność!
Tak wszyscy byli przekonani, bo Napoleon nie miał równego sobie wodza. Wojny z Rosją wyczekiwali z upragnieniem, – i oto nadeszła wreszcie, już nadeszła!
Pod sztandary księcia Józefa garnie się młodzież polska, 'kto tylko ma siły broń podźwignąć. To już ostatni bój, ostatniego wroga pokonać musimy.
I ciągnie ta wspaniała, wielka armja, w której obok Francuzów maszerują wszystkie podbite narody, Prusacy, Sasi, Austrjacy, Włosi i td… i td. Na czele Napoleon, jego bracia, znakomici generałowie, – któż będzie się mógł oprzeć takiej potędze?
Nikt się nie oprze! Wszyscy pewni są zwycięstwa, we wszystkich duszach radość. Jakże mocno musiał odczuć to wszystko Mickiewicz, jeśli w kilkanaście lat później tak żywo i tak cudnie maluje to piękne wspomnienie młodości, które mu pozostało w pamięci i w sercu.
"O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju!
Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,
A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy
O tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy.
Zdawna byłeś niebieskim oznajmiony cudem (1)
I poprzedzony głuchą wieścią między ludem;
Ogarnęło Litwinów serca z wiosny słońcem
Jakieś dziwne przeczucie, jak przed świata końcem,
Jakieś oczekiwanie tęskne i radosne.
Kiedy pierwszy raz bydło wygnano na wiosnę,
Uważano, że chociaż zgłodniałe i chude,
Nie biegło na ruń, co już umaiła grudę,
Lecz kładło się na rolę i schyliwszy głowy,
Ryczało, albo żuło swój pokarm zimowy.
I wieśniacy, ciągnący na jarzynę pługi,
Me cieszą się jak zwykle z końca zimy długiej,
Nie śpiewają piosenek; pracują leniwo,
Jakby nie pamiętali na zasiew i żniwo.