- W empik go
Adonais - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Adonais - ebook
Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. A dual Polish-English language edition.
Adonais – utwór angielskiego poety romantycznego Percy'ego Bysshe Shelleya, będący elegią na cześć młodo zmarłego Johna Keatsa, opublikowany w 1821.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-455-8 |
Rozmiar pliku: | 725 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Adonais
Elegia na śmierć Jana Keatsa, Autora «Hyperiona», «Endymiona» etc.
Ἀστὴο πρὶν μὲν ἔλαμπες ἐνὶ ζώοισιν ἱῶος,
Νῦν δὲ, ϑανῶν, λάμπεις ἕσϰερος ἐν φϑιμένοις.
Plato.
I. PRZEDMOWA.
Φάρμαϰον ἦλδε, Βίων, ποτί σόν στόμα, φάρμαϰον εἶδες.
Πῶς τευ τοῖς χείλεσσι ποτέδραμε, ϰοὐϰ έγλυϰάνϑη;
Τίς δὲ βροτὀς τοσσοῦτον ἀνάμερος, ἢ ϰεράσαι τοι,
Ἤ δοῦναι λαλέοντι τὀ φάρμαϰον; ἔϰφυγεν ᾠδάν.
Moschus, Epitaph. Bion.
Do londyńskiego wydania niniejszego poematu pragnę dołączyć kilka uwag krytycznych, dotyczących opłakiwanego w nim przedmiotu, o ile ma prawo być zaliczonym w poczet najwznioślejszych geniuszów, będących ozdobą naszego wieku.
Znany mój wstręt do tych ciasnych zasad smaku, na których wzorowaną była większa część jego poematów, co najmniej świadczy o tem, że jestem sędzią bezstronnym. Uważam fragment «Hyperiona» za utwór, któremu nie dorówna żaden inny z utworów, jakie w tych samych napisano czasach.
Jan Keats umarł w Rzymie, na suchoty, w dwudziestym czwartym roku życia, dnia 27. grudnia 1820. i pochowany został na romantycznym i samotnym cmentarzu protestantów tego miasta, u stóp piramidy, będacej grobem Cestiusza, w pobliżu murów i baszt, obecnie rozpadłych, a które ongi okalały Rzym starożytny.
Cmentarz jest wśród otoczenia ruin miejscem otwartem, w zimie pokrytem fiołkami i stokrotkami.
Możnaby się nieomal zakochać w Śmierci na myśl, że zwłoki nasze na tak uroczem spoczną miejscu.
Duch opłakiwanej istoty, której pamięci te niegodne poświęciłem wiersze, był niemniej delikatnym i wiotkim, jak pięknym; gdzie zaś istnieje obfitość robactwa, cóż dziwnego, że robak kwiecie młode podgryzł jeszcze w zawiązku?
Surowa krytyka jego «Endymiona», wydrukowana w «Quarterly Rewiew», wpłynęła w sposób najgwałtowniejszy na jego umysł wrażliwy, a spowodowane przez nią wstrząśnienie skończyło się tem, że pękło mu w płucach jedno z naczyń krwionośnych; szybko wywiązały się suchoty, a późniejsze ze strony krytyków sprawiedliwszych uznanie prawdziwej wielkości sił jego ducha nie zdołało uleczyć już blizny, tak lekkomyślnie zadanej. Możnaby słusznie powiedzieć, że nieszczęśliwi ci ludzie nie wiedzą, co czynią. Rozsiewają obelgi i plotki, nie zważając wcale, azali grot zatruty nie ugodzi w serce, stwardniałe od mnogości otrzymanych razów, albo, jak u Keatsa, z przenikliwszej stworzone materyi.
Jeden z ich wspólników należy, jak to wiem z pewnością, do najpodlejszych i najbardziej zasad pozbawionych oszczerców.
Co do «Endymiona», był-li to poemat, z którym, jakiekolwiek posiada on wady, można się było obejść pogardliwie tym ludziom, którzy najrozmaitszymi stopniami pochwał i penegiryków sławili «Parysa», «Kobietę», «Opowieść syryjską» i panią Lefanu i p. Barret i pana Howarda Paynea i cały długi szereg niemniej znakomitych nicości?
Sąż-to ci sami ludzie, którzy w swej sprzedajnej dobroduszności odważyli się porównać wielebnego o. Milmana z lordem Byronem?
Jakimże to oni w danym wypadku dławili się komarem, połknąwszy poprzednio wszystkie owe wielbłądy?
Na którąż to na wiarołomstwie pochwyconą kobietę odważa się pierwszy między temi rozpustnikami rzucić swój kamień zgorszenia?
Nieszczęsny! ty, jeden z najpodlejszych, zeszpeciłeś najhaniebniej jeden z najszlachetniejszych okazów dzieła bożego!
I to ci może służyć za wymówkę, że, będąc mordercą, przemawiałeś tylko sztyletami, ale nie użyłeś żadnego.
Okoliczności, towarzyszących ostatniej chwili życia biednego Keatsa, nie znałem, gdy Elegia gotową była do druku.
Opowiadano mi, że ranę, którą czuły jego duch otrzymał od krytyka «Endymiona», do najwyższego rozjętrzyło stopnia gorzkie uczucie niewdzięcznością opłacanych dobrodziejstw; nieszczęśliwego wygwizdali nie jako ze sceny życia zarówno ci, dla których dobra zmarnował pierwiosnki swego geniuszu, jak i ci, których szczodrze obsypał swem mieniem i których swoją darzył opieką.
Do Rzymu towarzyszył mu i podczas ostatniej choroby czuwał nad nim p. Severn, młody, jak najświetniejsze nadzieje rokujący artysta, który, jak mi mówiono, prawie własne naraził życie i wszystkie swe poświęcił widoki, aby niezmordowanie czuwać nad umierającym przyjacielem.
Gdybym był wiedział o okolicznościach tych przed ukończeniem poematu, byłbym może uległ był pokusie i do tej słabej daniny oklasku dołączył nagrodę trwalszą, tę mianowicie, jaką człowiek cnotliwy znajduje we wspomnieniu o pobudkach, które nim kierowały.
P. Severn może się obejść bez nagrody z «materyi, z której sny powstają».
Postępowanie jego złote rokuje mu powodzenie w przyszłej jego karyerze, niechaj niezgasły duch sławnego jego przyjaciela ożywia utwory jego ołówka i niechaj od zapomnienia zbawia jego nazwisko.
Shelley.
II.
Legł Adonais, gdzieś była?... W żałobie
Siadłaś w swym Raju z zakrytemi oczy,
A naokoło ciżba Ech się tłoczy,
Kiedy Byt jeden zgasłe tony wzywa
I niby kwiatem, co na mogił zboczy
Z ciał szydzi zmarłych, zdobi i okrywa
Tę śmierć, co idzie, w mgławe zasnuta przędziwa.
III.
Po Adonaisie płaczcie — już go niéma!
Stroskana Matko, wstań i lej łez zdroje!...
Ale dlaczego? Utul, ty z oczyma
Rozpalonemi, wrzące niepokoje
W płomiennem łożu; niechaj serce twoje
Ujmie sen cichy, wszak wzięły go fale,
Śród których giną czystych bytów roje!
Głąb go nie zwróci w miłosnym zapale:
Śmierć słucha jego pieśni, depcąc nasze żale!...
IV.
Płacz, najśpiewniejsza z żałobnic! Strumienie
Łez lej, Uranio! Zmarł ten, co był panemAdonaïs:
An Elegy on the Death of John Keats, Author of Endymion, Hyperion, etc.
I.
I weep for Adonais - he is dead!
O, weep for Adonais! though our tears
Thaw not the frost which binds so dear a head!
And thou, sad Hour, selected from all years
To mourn our loss, rouse thy obscure compeers,
And teach them thine own sorrow, say: "With me
Died Adonais; till the Future dares
Forget the Past, his fate and fame shall be
An echo and a light unto eternity!"
II.
Where wert thou, mighty Mother, when he lay,
When thy Son lay, pierced by the shaft which flies
In darkness? where was lorn Urania
When Adonais died? With veiled eyes,
Mid listening Echoes, in her Paradise
She sate, while one, with soft enamoured breath,
Rekindled all the fading melodies
With which, like flowers that mock the corse beneath,
He had adorned and hid the coming bulk of death.
III.
O, weep for Adonais - he is dead!
Wake, melancholy Mother, wake and weep!
Yet wherefore? Quench within their burning bed
Thy fiery tears, and let thy loud heart keep
Like his, a mute and uncomplaining sleep;
For he is gone, where all things wise and fair
Descend; - oh, dream not that the amorous Deep
Will yet restore him to the vital air;
Death feeds on his mute voice, and laughs at our despair.
IV.
Most musical of mourners, weep again!
Lament anew, Urania! - He died,
Elegia na śmierć Jana Keatsa, Autora «Hyperiona», «Endymiona» etc.
Ἀστὴο πρὶν μὲν ἔλαμπες ἐνὶ ζώοισιν ἱῶος,
Νῦν δὲ, ϑανῶν, λάμπεις ἕσϰερος ἐν φϑιμένοις.
Plato.
I. PRZEDMOWA.
Φάρμαϰον ἦλδε, Βίων, ποτί σόν στόμα, φάρμαϰον εἶδες.
Πῶς τευ τοῖς χείλεσσι ποτέδραμε, ϰοὐϰ έγλυϰάνϑη;
Τίς δὲ βροτὀς τοσσοῦτον ἀνάμερος, ἢ ϰεράσαι τοι,
Ἤ δοῦναι λαλέοντι τὀ φάρμαϰον; ἔϰφυγεν ᾠδάν.
Moschus, Epitaph. Bion.
Do londyńskiego wydania niniejszego poematu pragnę dołączyć kilka uwag krytycznych, dotyczących opłakiwanego w nim przedmiotu, o ile ma prawo być zaliczonym w poczet najwznioślejszych geniuszów, będących ozdobą naszego wieku.
Znany mój wstręt do tych ciasnych zasad smaku, na których wzorowaną była większa część jego poematów, co najmniej świadczy o tem, że jestem sędzią bezstronnym. Uważam fragment «Hyperiona» za utwór, któremu nie dorówna żaden inny z utworów, jakie w tych samych napisano czasach.
Jan Keats umarł w Rzymie, na suchoty, w dwudziestym czwartym roku życia, dnia 27. grudnia 1820. i pochowany został na romantycznym i samotnym cmentarzu protestantów tego miasta, u stóp piramidy, będacej grobem Cestiusza, w pobliżu murów i baszt, obecnie rozpadłych, a które ongi okalały Rzym starożytny.
Cmentarz jest wśród otoczenia ruin miejscem otwartem, w zimie pokrytem fiołkami i stokrotkami.
Możnaby się nieomal zakochać w Śmierci na myśl, że zwłoki nasze na tak uroczem spoczną miejscu.
Duch opłakiwanej istoty, której pamięci te niegodne poświęciłem wiersze, był niemniej delikatnym i wiotkim, jak pięknym; gdzie zaś istnieje obfitość robactwa, cóż dziwnego, że robak kwiecie młode podgryzł jeszcze w zawiązku?
Surowa krytyka jego «Endymiona», wydrukowana w «Quarterly Rewiew», wpłynęła w sposób najgwałtowniejszy na jego umysł wrażliwy, a spowodowane przez nią wstrząśnienie skończyło się tem, że pękło mu w płucach jedno z naczyń krwionośnych; szybko wywiązały się suchoty, a późniejsze ze strony krytyków sprawiedliwszych uznanie prawdziwej wielkości sił jego ducha nie zdołało uleczyć już blizny, tak lekkomyślnie zadanej. Możnaby słusznie powiedzieć, że nieszczęśliwi ci ludzie nie wiedzą, co czynią. Rozsiewają obelgi i plotki, nie zważając wcale, azali grot zatruty nie ugodzi w serce, stwardniałe od mnogości otrzymanych razów, albo, jak u Keatsa, z przenikliwszej stworzone materyi.
Jeden z ich wspólników należy, jak to wiem z pewnością, do najpodlejszych i najbardziej zasad pozbawionych oszczerców.
Co do «Endymiona», był-li to poemat, z którym, jakiekolwiek posiada on wady, można się było obejść pogardliwie tym ludziom, którzy najrozmaitszymi stopniami pochwał i penegiryków sławili «Parysa», «Kobietę», «Opowieść syryjską» i panią Lefanu i p. Barret i pana Howarda Paynea i cały długi szereg niemniej znakomitych nicości?
Sąż-to ci sami ludzie, którzy w swej sprzedajnej dobroduszności odważyli się porównać wielebnego o. Milmana z lordem Byronem?
Jakimże to oni w danym wypadku dławili się komarem, połknąwszy poprzednio wszystkie owe wielbłądy?
Na którąż to na wiarołomstwie pochwyconą kobietę odważa się pierwszy między temi rozpustnikami rzucić swój kamień zgorszenia?
Nieszczęsny! ty, jeden z najpodlejszych, zeszpeciłeś najhaniebniej jeden z najszlachetniejszych okazów dzieła bożego!
I to ci może służyć za wymówkę, że, będąc mordercą, przemawiałeś tylko sztyletami, ale nie użyłeś żadnego.
Okoliczności, towarzyszących ostatniej chwili życia biednego Keatsa, nie znałem, gdy Elegia gotową była do druku.
Opowiadano mi, że ranę, którą czuły jego duch otrzymał od krytyka «Endymiona», do najwyższego rozjętrzyło stopnia gorzkie uczucie niewdzięcznością opłacanych dobrodziejstw; nieszczęśliwego wygwizdali nie jako ze sceny życia zarówno ci, dla których dobra zmarnował pierwiosnki swego geniuszu, jak i ci, których szczodrze obsypał swem mieniem i których swoją darzył opieką.
Do Rzymu towarzyszył mu i podczas ostatniej choroby czuwał nad nim p. Severn, młody, jak najświetniejsze nadzieje rokujący artysta, który, jak mi mówiono, prawie własne naraził życie i wszystkie swe poświęcił widoki, aby niezmordowanie czuwać nad umierającym przyjacielem.
Gdybym był wiedział o okolicznościach tych przed ukończeniem poematu, byłbym może uległ był pokusie i do tej słabej daniny oklasku dołączył nagrodę trwalszą, tę mianowicie, jaką człowiek cnotliwy znajduje we wspomnieniu o pobudkach, które nim kierowały.
P. Severn może się obejść bez nagrody z «materyi, z której sny powstają».
Postępowanie jego złote rokuje mu powodzenie w przyszłej jego karyerze, niechaj niezgasły duch sławnego jego przyjaciela ożywia utwory jego ołówka i niechaj od zapomnienia zbawia jego nazwisko.
Shelley.
II.
Legł Adonais, gdzieś była?... W żałobie
Siadłaś w swym Raju z zakrytemi oczy,
A naokoło ciżba Ech się tłoczy,
Kiedy Byt jeden zgasłe tony wzywa
I niby kwiatem, co na mogił zboczy
Z ciał szydzi zmarłych, zdobi i okrywa
Tę śmierć, co idzie, w mgławe zasnuta przędziwa.
III.
Po Adonaisie płaczcie — już go niéma!
Stroskana Matko, wstań i lej łez zdroje!...
Ale dlaczego? Utul, ty z oczyma
Rozpalonemi, wrzące niepokoje
W płomiennem łożu; niechaj serce twoje
Ujmie sen cichy, wszak wzięły go fale,
Śród których giną czystych bytów roje!
Głąb go nie zwróci w miłosnym zapale:
Śmierć słucha jego pieśni, depcąc nasze żale!...
IV.
Płacz, najśpiewniejsza z żałobnic! Strumienie
Łez lej, Uranio! Zmarł ten, co był panemAdonaïs:
An Elegy on the Death of John Keats, Author of Endymion, Hyperion, etc.
I.
I weep for Adonais - he is dead!
O, weep for Adonais! though our tears
Thaw not the frost which binds so dear a head!
And thou, sad Hour, selected from all years
To mourn our loss, rouse thy obscure compeers,
And teach them thine own sorrow, say: "With me
Died Adonais; till the Future dares
Forget the Past, his fate and fame shall be
An echo and a light unto eternity!"
II.
Where wert thou, mighty Mother, when he lay,
When thy Son lay, pierced by the shaft which flies
In darkness? where was lorn Urania
When Adonais died? With veiled eyes,
Mid listening Echoes, in her Paradise
She sate, while one, with soft enamoured breath,
Rekindled all the fading melodies
With which, like flowers that mock the corse beneath,
He had adorned and hid the coming bulk of death.
III.
O, weep for Adonais - he is dead!
Wake, melancholy Mother, wake and weep!
Yet wherefore? Quench within their burning bed
Thy fiery tears, and let thy loud heart keep
Like his, a mute and uncomplaining sleep;
For he is gone, where all things wise and fair
Descend; - oh, dream not that the amorous Deep
Will yet restore him to the vital air;
Death feeds on his mute voice, and laughs at our despair.
IV.
Most musical of mourners, weep again!
Lament anew, Urania! - He died,
więcej..