- W empik go
Afryka Kazika - ebook
Afryka Kazika - ebook
Opowiadania dla dzieci napisane na podstawie reportaży Kazimierza Nowaka, który w latach trzydziestych XX wieku przemierzył Afrykę na rowerze. Barwne spotkania z mieszkańcami Afryki, mrożące krew w żyłach, a niekiedy zabawne przygody, które zdarzyły się naprawdę, pozwolą poznać młodemu czytelnikowi tego niezwykłego podróżnika.
Kazimierz Nowak – pionier polskiego reportażu W latach 1931-1936 jako pierwszy człowiek na świecie przebył samotnie kontynent afrykański z północy na południe i z powrotem (40 tys. km pieszo, rowerem, konno oraz czółnem). Wyczyn ten został zapomniany na kilkadziesiąt lat. Dzięki odnalezionym w grudniu 2006 roku nigdy nie opublikowanym materiałom oraz fotografiom możliwe było przygotowanie książki zawierającej kompletn
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7551-791-0 |
Rozmiar pliku: | 15 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Dziadek! Dziadek jedzie! – zawołał chłopiec. Pociąg wtaczał się na tor, hamując z głośnym piskiem. Pasażerowie wyskakiwali z wagonów, śpieszyli do hali dworcowej.
– Chyba rozpoznaję bagaż dziadka. – Mama wskazała wielką zieloną walizę, która ukazała się w drzwiach jednego z wagonów i powoli zsuwała po schodkach. Miała rację, w ślad za walizką w drzwiach pojawił się uśmiechnięty dziadek.
– Dzień dobry, córeczko! Czołem, wnusiu! – wykrzyknął starszy pan na widok chłopca i jego mamy, po czym uściskał oboje.
– Nie jesteś zmęczony? – dopytywała mama. – Naprawdę w twoim wieku nie powinieneś już tyle podróżować.
– Wiem, najchętniej usadziłabyś mnie w domu i przywiązała do fotela przed telewizorem – roześmiał się dziadek.
– Dziadku, poniosę twoją walizkę – zaoferował pomoc Krzyś.
– Spróbuj, ale boję się, że jest dla ciebie zbyt ciężka.
Krzyś chwycił za rączkę walizki. Rzeczywiście, nie był w stanie jej ruszyć.
– To walizka dwuosobowa. Pociągniemy ją razem – zaproponował dziadek.
Gdy weszli do hali dworcowej, ujrzeli tłum ludzi, którzy wyglądali, jakby czekali na coś ważnego, ale raczej nie na pociąg. Wszyscy wpatrywali się w pustą ścianę na wprost wejścia na dworzec. Kilkoro z nich miało rowery, inni aparaty fotograficzne, ktoś trzymał kamerę i mikrofon.
– Poczekajcie, kochani. Tu chyba dzieje się coś ciekawego. – Dziadek się zatrzymał. – Przepraszam, na co państwo czekają? – spytał kobietę z dzieckiem na ręku.
– Ciii… – odpowiedziała i położyła palec na ustach.
W tej właśnie chwili w bocznym wejściu pojawił się elegancko ubrany starszy pan. Zebrani zaczęli bić brawo. Mężczyzna szedł powoli drobnymi kroczkami, rozglądając się na boki. Kierował się ku zawieszonej na kamiennej ścianie przysłoniętej tablicy. Uśmiechał się i pozdrawiał ludzi z daleka.
– Kim jest ten pan? – spytał głośno chłopiec.
– Ciii… – Kobieta z dzieckiem na ręku ściągnęła brwi i spojrzała karcącym wzrokiem. – To Ryszard Kapuściński – wyjaśniła szeptem. – Przyjechał do Poznania, by odsłonić tablicę…
– Kto to jest Ryszard Kapuściński? – spytał chłopiec.
– To wielki polski reporter, znany pisarz i podróżnik – szepnął mu dziadek na ucho.
– Nic nie widzę – poskarżył się Krzyś.
– Stań na mojej walizce, jest solidna. – Dziadek podsadził wnuka.
Krzyś wskoczył na walizę. Stojąc na podwyższeniu, miał doskonały widok na wiszącą na ścianie tablicę i starszego pana, który przemawiał do zebranych:
…siedemdziesiąt lat temu Kazimierz Nowak powrócił z niezwykłej wyprawy. Samotnie przejechał rowerem dziką i nieznaną w tamtych czasach Afrykę. Był człowiekiem o ogromnej odwadze, podróżnikiem nieustraszonym. Udało mu się dokonać rzeczy wielkiej, bowiem chował w swym sercu życzliwość i wiarę w drugiego człowieka…
Chłopiec słuchał niczym zaczarowany. Pan skończył mówić i ściągnął na ziemię pas niebieskiego materiału, osłaniający tablicę. Ludzie bili brawo, chłopiec również zaczął klaskać. Ktoś wręczył mówcy kwiaty, do wiszącej na ścianie tablicy podeszła grupa ludzi z rowerami i zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie.
– Mogę obejrzeć tę tablicę z bliska? – poprosił Krzyś, zeskakując z walizki. Mama tylko się uśmiechnęła. – Dlaczego ma taki dziwny kształt? – spytał chłopiec.
– To kontur Afryki – odparł dziadek.
Chłopiec pogłaskał dłonią wypukłą linię ciągnącą się przez tablicę.
– To szlak podroży Kazimierza Nowaka – objaśnił dziadek.
– Kazimierza Nowaka – powtórzył chłopiec. – Opowiadałeś mi kiedyś o tym nieustraszonym podróżniku, prawda?
– Tak, to właśnie o nim ci opowiadałem. – Dziadek się ucieszył, zadowolony, że wnuk zapamiętał jedną z opowiadanych przez niego historii. – Mamy w domu książkę opisującą jego przygody.
Skierowali się ku wyjściu, dowlekli walizę do samochodu i wepchnęli ją do bagażnika. Całą drogę do domu Krzyś rozmyślał o niecodziennej scenie na dworcu. Oto zobaczył na własne oczy, jak znany pisarz odsłania tablicę w kształcie Afryki.
W domu stanęli obaj z dziadkiem przed biblioteczką.
– Jest! – wykrzyknął dziadek i ściągnął z półki jedną z książek. – To właśnie historia podroży Kazimierza Nowaka.
Krzyś przyjrzał się barwnej okładce. Brodaty rowerzysta w korkowym kasku na głowie uśmiechał się do niego radośnie.
– _Afryka Kazika_. – Chłopiec otworzył książkę i przeczytał na głos tytuł pierwszego rozdziału: – Ruszam do Afryki…
• RUSZAMDOAFRYKI•
Przeciągły gwizd przypomniał podróżnym, że zostało parę chwil do odjazdu. Pociąg ruszy i rozpocznę wyprawę do Afryki; w wagonie bagażowym czekał już mój stary, wysłużony rower.
Spytacie pewnie, jak zrodził się w mej głowie szalony pomysł, by rowerem ruszyć na podbój dzikich krajów? Gdy byłem chłopcem, uwielbiałem słuchać opowieści o dalekich krajach i egzotycznych przygodach. Dorosłem, mam długą brodę, głowę niemal zupełnie wyłysiałą, ale dalekie kraje i egzotyczne przygody fascynują mnie wciąż tak samo. Jestem reporterem. Zarabiam na życie, pisząc artykuły i robiąc zdjęcia do gazet. W trakcie moich podroży spotkałem wielu innych podróżników, którzy opowiadali niezwykłe historie o Afryce. Mówili, że żyją tam ludożercy i roi się od drapieżnych zwierząt. Nie wytrzymam, pomyślałem, ruszam do Afryki zbadać, ile w tych relacjach kryje się prawdy.
Postanowiłem przemierzyć Afrykę rowerem, jakże bowiem mógłbym odmówić udziału w wyprawie kompanowi, który wiernie towarzyszył mi we wcześniejszych podróżach? Poza tym takiej sztuki nikt przede mną nie dokonał.
Moja żona Marysia załamywała ręce.
– Oj, Kazik... – mówiła, gdy wraz z dziećmi żegnała mnie na dworcu kolejowym. – Jak ty sobie poradzisz wśród obcych ludzi?
– Wszystko będzie dobrze, moja Maryś – uspokajałem ją. – Znam obce języki, dogadam się.
– A jeśli spotkasz ludożerców albo lwa?
– Poradzę sobie. I z ludożercami, i z lwem można się przecież zaprzyjaźnić – żartowałem, by ją uspokoić.
– Tato, przywieziesz mi zdjęcie lwa? Proszę... – Synek szarpał mnie za nogawkę.
– Tatko, a dla mnie małpkę – prosiła córeczka.
Z całych sił uściskałem dzieci na pożegnanie.
– A co tobie przywieźć z Afryki? – spytałem żonę z uśmiechem.
– Niczego nie potrzebuję. Przysyłaj listy, byśmy wiedzieli, co się z tobą dzieje. I wracaj szczęśliwie jak najszybciej – odpowiedziała Maryś z troską w głosie.
– Będę pisał codziennie. I wrócę zdrów i cały. Obiecuję!
Kolejny gwizd przerwał naszą rozmowę, lokomotywa szarpnęła wagony.
– Tato, pociąg odjeżdża! – krzyknął synek.
Ucałowałem żonę i wskoczyłem do ruszającego pociągu.
– Do zobaczenia!!! – zawołałem, stojąc w drzwiach wagonu i machając kapeluszem na pożegnanie.
Pociąg nabierał rozpędu, rodzina stojąca na peronie robiła się coraz mniejsza i mniejsza, po chwili znikła w oddali. Tuk-tuk… tuk-tuk… tuk-tuk… – stukały koła po torach. Poznań oddalał się z każdą minutą, a przybliżała się tajemnicza Afryka. Czy uda mi się sfotografować lwa, czy przywiozę małpkę dla córeczki? Nie wiedziałem, ale wiedziałem, że spełnię prośbę Marysi – na pewno wrócę cały i zdrowy do domu. Przecież obiecałem!