- promocja
- W empik go
Agata na tropie. Wypadek na wieży Eiffla - ebook
Agata na tropie. Wypadek na wieży Eiffla - ebook
Tym razem Agata i Larry rozwiązują ni mniej, ni więcej, tylko… tajemnicę morderstwa! Ważny rosyjski dyplomata został zamordowany na szczycie wieży Eiffla. Kuzyni natychmiast ruszają tropem zabójcy. Mają tylko jedną wskazówkę – ostatnie słowa ofiary: czerwona róża.
Czy bystry i przenikliwy umysł Agaty wystarczy, aby znaleźć winnego w tak wielkim mieście jak Paryż?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-1763-4 |
Rozmiar pliku: | 3,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pobudka w niedzielę rano o ósmej nie zajmowała wysokiego miejsca na liście ulubionych zajęć Larry’ego Findera. Musiał jednak wstać, żeby obowiązkowo uczestniczyć w wideokonferencji na temat rozszyfrowywania zakodowanych informacji.
Ten największy śpioch spośród uczniów szkoły detektywistycznej pił jedną puszkę coli po drugiej, aby nie zasnąć przed komputerem. Napój aż przelewał się głośno w jego brzuchu.
Ale to nie usypiająca lekcja agentki EP34 przygnębiała młodego detektywa. Z okna swojego poddasza widział centrum Londynu pogrążone w gęstych chmurach. Zanosiło się na śnieżycę. Chłopiec zerknął na termometr za oknem i jęknął:
– To niemożliwe… Pięć stopni poniżej zera!
W każdej chwili mógł zacząć padać śnieg. Zapowiadano zamieć. Musiał szybko coś zrobić. Wyjście z domu w zimową zawieruchę również nie należało do jego ulubionych czynności.
– Och, mógłbym udawać, że mam jakiś problem techniczny – zamruczał, przeczesując nerwowo czarną czuprynę. – Czekają mnie wspaniałe wakacje w Paryżu z moim bratem Gaspardem. Po co je psuć, zanim się rozpoczęły?
Chłopiec poruszył lekko palcami po klawiaturze ze wzrokiem wbitym w kamerę internetową, aby nie budzić podejrzeń pozostałych uczestników wideokonferencji. Udało mu się uruchomić piracki program o sugestywnej nazwie Elektroniczne tsunami. Obraz na monitorze zaczął lekko falować, a potem drgać, stając się coraz bardziej nieczytelny. W ciągu minuty wyglądał jak wysłany spod wody. Zauważyła to pedantyczna nauczycielka szyfrów i nagle przerwała lekcję.
– Co się dzieje, agencie LF14? Czy ma pan jeszcze połączenie?
Larry w odpowiedzi udawał zakłócenia dźwięku, pocierając palcami mikrofon.
– Tracę… szszszsz… sygnał… szszszsz… – powiedział podekscytowany. – To z powodu… szszszsz… fatalnej pogody!
Chwilę później ekran stał się zupełnie czarny. Chłopiec szybko wyłączył komputer i ściągnął słuchawki.
– Jesteś mistrzem, Larry! – zawołał, wyrzucając w górę ramiona w geście zwycięstwa. – Nikt cię nie prześcignie w sztuce podstępu!
Jednym haustem opróżnił ostatnią puszkę, rzucił ją na biurko na stos innych, jakimś cudem utrzymujący się w równowadze, i założył kurtkę, rękawiczki i kominiarkę. Spakowana torba podróżna stała przy drzwiach, ale kiedy Larry miał ją chwycić, jego wzrok padł na wiszący na ścianie nowoczesny telefon komórkowy.
To był EyeNet, drogocenny sprzęt high-tech. Wnętrze eleganckiego urządzenia z tytanu mieściło technologię jak na filmie szpiegowskim, która służyła uczniom Eye International do prowadzenia śledztw na całym świecie.
Larry zazwyczaj nigdy się z nim nie rozstawał. Ale tym razem nie musiał zdawać egzaminu. Wyjeżdżał na wakacje, żeby wreszcie odpocząć. Przez jakiś czas nie chciał myśleć o szkole. Wahał się jeszcze przez chwilę, ściskając EyeNet w dłoni. W końcu zdecydował.
– Tu będzie bezpieczny… Nie chciałbym, żeby przez przypadek spadł z wieży Eiffla!
Odłożył sprzęt na miejsce i zamknął strych, obracając trzykrotnie klucz w zamku. Udał się prosto na stację St Pancras, gdzie powinien wsiąść do pociągu Eurostar, który jechał tunelem pod kanałem La Manche. Pociąg pędził z prędkością trzystu kilometrów na godzinę i dojeżdżał do stolicy Francji zaledwie w ciągu niecałych dwóch i pół godzin. Był cudem techniki, dlatego na samą myśl o tym, że zaraz do niego wsiądzie, Larry uśmiechał się zadowolony.
– Przyjadę do Gasparda akurat na obiad. Dobrze zrobiłem, rezygnując z samolotu! – stwierdził, widząc płatki śniegu, które zaczęły spadać z nieba.
Myślał oczywiście o kuzynce Agacie, która wyleciała do Paryża tego samego dnia wcześnie rano razem z kamerdynerem, panem Kentem i kotem Watsonem. Znajdowali się już w atelier¹ Gasparda i najprawdopodobniej wysłuchiwali jego nudnych wykładów na temat sztuki.
Larry dotarł do St Pancras zdecydowanie za wcześnie. Jego pociąg miał odjechać o 9.30. Wchodząc do dworcowej hali, stanął zdumiony. Ogromne metalowe arkady, lustrzane podłogi i lśniące wagony pociągów czekających na odjazd sprawiały wrażenie futurystycznej stacji kosmicznej.
– Na wszystkich tajnych agentów! – wykrzyknął zachwycony.
Nagle zmroził go głos dobiegający zza pleców.
– Co pan tu robi, agencie LF14?
Larry nie musiał się oglądać. Domyślił się, że stoi za nim jego profesor praktyk śledczych o pseudonimie UM60.
Jakim cudem on również znalazł się na St Pancras? Przyszedł przyłapać go na pospiesznej ucieczce z wideokonferencji na temat rozszyfrowywania zakodowanych informacji?
Skamieniały i czerwony ze wstydu Larry zaczął się niezręcznie tłumaczyć.
– Och, przykro mi z powodu lekcji. To nigdy się nie powtórzy!
– Nie wiem, o czym pan mówi, detektywie – odpowiedział sucho agent UM60. – I nie interesuje mnie to. Mam dużo ważniejsze sprawy do załatwienia!
Chłopiec westchnął z ulgą. Dopiero teraz odważył się odwrócić i spojrzeć w twarz profesorowi. Musiał jednak skierować wzrok w dół, ponieważ agent UM60 był człowiekiem o połowę niższym od niego.
Przyzwyczajony widzieć go tylko na monitorze komputera Larry nigdy dotąd nie dostrzegł, że w meloniku nasadzonym głęboko na głowę profesor bardzo przypomina pingwina.
Musiał powstrzymać chichot.
– Coś nie tak, agencie LF14? – zapytał podejrzliwie profesor.
– Och, nie, przysięgam!
– Dlaczego tak mi się pan przygląda?
– Zauważyłem, że ma pan przy sobie swój neseser… Wyjeżdża pan? – spytał Larry, żeby odwrócić jego uwagę.
– To chyba oczywiste – stwierdził agent UM60, gładząc wypomadowane wąsy. – Wsiadam do pociągu do Paryża o 9.30. Mam pilny przypadek do rozwiązania, detektywie.
Larry o mało nie wybuchnął śmiechem. Aby tego uniknąć, chwycił walizeczkę profesora i ruszył wzdłuż peronu.
– Proszę pozwolić, żebym odprowadził pana do właściwego wagonu – zaproponował.
Niestety nie zauważył solidnego łańcucha, który łączył rączkę nesesera z nadgarstkiem profesora. W efekcie od upadku i okrzyku bólu profesora rozpoczął się długi dzień młodego detektywa Larry’ego Findera, który musiał się zmierzyć z najbardziej niebezpiecznym przypadkiem w swojej karierze.