- W empik go
Agencja Przypadków Niezwykłych - ebook
Agencja Przypadków Niezwykłych - ebook
Wierzcie mi świat stanął na głowie. Jeśli tak się stało musiał maczać w tym palce tajemniczy Nomen Omen – szef Agencji Przypadków niezwykłych! No bo, kto to widział, żeby zagubione przedmioty czmychnęły z Biura Rzeczy Zagubionych i same ruszyły szukać swoich właścicieli?
Kto przeczyta tę krótką powieść dowie się co spotkało angielski Parasol, elegancką laskę, parę wojskowych Butów i porzuconego Puszystego. Na końcu wyjaśni się dlaczego Stary Gamofon zrobił teatralną karierę a pomieszczenie pełne nikomu niepotrzebnych przedmiotów okazało się prawdziwą kopalnią skarbów! Aaaa
Andrzej Żak
Debiutował w Polskim Radio cyklem słuchowisk Dziwny tydzień, które w wersji książkowej wydano w milionowym nakładzie. W 1983 roku, w katowickim teatrze Ateneum odbyła się prapremiera jego sztuki Gdzie mieszka wiosna.
Od tej pory autor łączy twórczość prozatorską dla dzieci z twórczością sceniczną. Obok Olimpiady zwierząt, Pięknej kasztelanki, Rycerza króla jegomości, Zbójnickich dukatów, powstało wiele sztuk teatralnych i telewizyjnych. (m.in. Pierścień czarodzieja, Wielka nowina, Zbójnik i książę). Wystawiają je teatry lalkowe w Katowicach, Warszawie, Kielcach, Olsztynie.
Widowisko telewizyjne Władca Czasu stało się inspiracją do napisania prozą cyklu fantasy. Trylogia Władca czasu – powieść o dzielności i odwadze walczących z chorobą chłopców znalazła uznanie nie tylko wśród dzieci. Fundacja „ABC XXI – Cała Polska Czyta Dzieciom” umieściła ją na Złotej Liście książek. Na życzenie młodych czytelników autor kontynuuje losy bohaterów w nowym cyklu zatytułowanym Bractwo Szkarłatnych Liter , tomy – Talizman i Smoki znajdują się na półkach księgarskich. W sprzedaży są także inne powieści Oliver i niewidzialna wyspa, Brajan i ogniowe smoki, Paradoks bazyliszka, Gwiazda zero, a także pierwszy tom trylogii Kapelusz kapitana Drake'a.
Baśnie Andrzeja Żaka znajdują się również w lekturach szkolnych i w wielu antologiach. Członek Związku Literatów Polskich.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7859-486-4 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Trzasnęły oszklone drzwi i zachrobotały zamki. Kierowniczka biura przyjrzała się przyklejonej do szyby kartce. Jej grube wargi poruszały się niczym u złowionego, wyrzuconego na brzeg karpia.
– LIKWIDACJA – mruknęła. – Jak bieda to bieda! Boże drogi! Co z nami będzie? Na nic nie ma forsy! – Cofnęła się o krok, raz jeszcze zlustrowała swoje dzieło i nie spiesząc się, zgarbiona ruszyła do domu.
W biurze zaległa martwa cisza.
– Widzieliście jej minę? – Parasol pierwszy przerwał milczenie. Postukując o podłogę, zbliżył się do drzwi. – Wszystko z powodu tego! – wycelował rączkę w przyklejoną kartkę. – To już koniec! Koniec z nami!
– Bzdura! – zaklekotała maszyna do pisania. – Nie powinieneś nas straszyć. Likwidacja to jeszcze nie tragedia. Nikt nie wie, co się jeszcze wydarzy.
– Czyżby!? – Bambusowa elegancka Laska stanęła po stronie Parasola. – Nie bądźmy naiwni! Widziałam to wiele razy. Kiedy spacerowaliśmy ulicami, ilekroć pojawiał się taki napis, nie wróżyło to niczego dobrego! Po pewnym czasie zamykano sklepy, magazyny, a raz nawet benzynową stację! Nie sądzicie, że powinniśmy poradzić się wróżki? Moja pani zawsze radziła się wróżki.
– Niby po co? – westchnął Parasol.
– Żeby poznać swoją przyszłość!
– Bzdura! – odezwało się z kąta Liczydło. – Gdyby twoja pani znała przyszłość, nigdy by cię nie zgubiła! Jak dwa dodać dwa to cztery, likwidacja równa się koniec! Nasze dni są już policzone!
– To prawda! – przyznał Barometr. – Wiem coś o tym! Ukradziono mnie w takim sklepie. Najpierw przez parę dni wisiało tam ogłoszenie, a potem zamalowano wystawę i ktoś wyskrobał litery REMONT. To było jeszcze gorzej!
– No proszę, proszę – zaskrzypiał z góry Wentylator. – Kryminalna przeszłość! Czego to się można dowiedzieć! Złodziejski łup!Rzeczywiście przywiozła go policja! Pamiętam jak dziś. Sami widzicie, z kim mamy do czynienia.
– Sam jesteś kryminalny! – odparował Barometr. Widać jednak, że go to obeszło, bo gwałtownie podskoczyło mu ciśnienie.
– A mnie zgubiono na plaży! – ni stąd, ni zowąd westchnął gumowy Łabędź. – Nad samą wodą i gdyby nie to, już dawno opłynąłbym świat dookoła!
– Marzyciel! – sapnęła rowerowa Pompka. – Bez powietrza? Wszyscy widzieli, jak wyglądałeś! Byłeś do niczego! Dobrze, że nie zaryzykowałeś. Nie odbiłbyś nawet od brzegu. Może dlatego cię porzucili!
– Może!? – zarechotał Wentylator. – Co za naiwność! To pewne! Pozbyli się sfalczałego i już!
– Tonący łabędź! Fale tulą jego głowę. W oczach ma łzy. Żegnając się unosi jeszcze skrzydła! – rozklekotana Maszyna do pisania należała kiedyś do autora serii sentymentalnych czytadeł i często wtrącała zapamiętane zdania. – Co za dramat!
– Nieprawda! – Łabędź posmutniał i zwiesił głowę. Wyglądał teraz, jakby rzeczywiście brakowało mu powietrza. – Ten chłopiec z pewnością tęskni. Nawet w nocy nie rozstawał się ze mną.
– To ludzie mają… he… he… chcecie powiedzieć, że ludzie mają uczucia? – warknął znów Wentylator. – Przestań się mazać! Nie są tego warci!
– Jasne! – ponuro przytaknął Parasol. – Cieszą się nami, gdy jesteśmy nowe, potrzebne, a potem…fiuuu! Zostawiają, porzucają i jazda na śmietnik!
– Moi się pokłócili. Wyobrażacie sobie? W podróży! Dopiero co po ślubie! – Nowa Walizka nerwowo szczęknęła zamkami. – Porzucono mnie, jakbym… jakbym była śmieciem! Zostawiono na ulicy!
– Śmieci też nie powinno się wyrzucać, zwłaszcza na ulicy! – burknął surowo Kosz. – Od tego jesteśmy my, kosze! – W biurze rzeczy zagubionych był już tak długo, że nikt nie wiedział, ani kiedy, ani skąd się tu zjawił.
– W tej sytuacji… – dla dodania sobie powagi Parasol ponownie zastukał nóżką w podłogę – nie pozostaje nam nic innego, jak wziąć sprawy w swoje ręce! Powinniśmy odszukać naszych właścicieli! Skoro nie oni – zrobimy to sami! Odnajdziemy ich! Obiecuję, że znajdziemy!
– Myyy?
– Sami?!
– To szaleństwo!
Zakotłowało się. Zewsząd dolatywały podenerwowane głosy. Parasol odczekał chwilę, a kiedy wrzawa nieco ucichła, oświadczył, że nie widzi innego wyjścia! Jeśli nie podejmą ryzyka, wszystkich czeka smutny koniec!
– Teraz albo nigdy! – rzekł, rozglądając się po zapełnionych przedmiotami regałach i półkach. Może powinniśmy zagłosować? Kto jest za? Kto przeciw...?
– Sama nie wiem – zaklekotała Maszyna do pisania. – Nie mam odwagi. Przyznaję się! To ponad moje siły!
… niech się dopełni tu mój los
z godnością przyjmę jego cios!
Stojąca z boku Laska podskoczyła.
– Puste gadanie! Nie czas teraz na wierszydła. Ani na głosowanie. Każdy mówi za siebie. Idę z tobą, przyjacielu! Kto jeszcze!? Kto z nami? No – zachęciła – śmiało! Zamierzacie się poddać?
Z wysokiej półki zeskoczył Prawy But. Zerknął na górę i wrzasnął do brata:
– Hej, Lewy! Na co czekasz?! Mam iść sam? Razem mamy jakieś szanse! Chyba nie pękasz?!
Lewy skoczył, wzbijając obłok kurzu. Gdy opadł, Parasol obrzucił Buty uważnym spojrzeniem.
– Zawiążcie sznurowadła! – rozkazał. – Przed nami długa droga! Poza tym musimy jakoś wyglądać, żeby nie wzięto nas za włóczęgów. – Raz jeszcze potoczył wzrokiem po milczących przedmiotach i nie doczekawszy się żadnej reakcji, mruknął: – Jeżeli to wszyscy… to… cóż, pora się żegnać! Nie przedłużajmy tego. Życzcie nam szczęścia, przyjaciele! Z pewnością się nam przyda!
– I pogody! – dorzucił Barometr. – W słońcu zawsze raźniej! Boże jak ja lubię wyż! Lato, upał!
Laska energicznie ruszyła w stronę drzwi. Tu jednak wyłoniła się pierwsza trudność. Drzwi były zamknięte.
– I co teraz? Klapa! – zawarczał szyderczo Wentylator. – Nici z wszystkiego, z całej wyprawy! Wiedziałem, że się nie uda! Zaraz mówiłem!
– Zamknij się! – Gruby Pęk kluczy zakołysał się na wbitym w ścianę gwoździu. – Nie słuchajcie go. Potrafi tylko krakać! Wszystko widzi w czarnych kolorach. To urodzony defetysta!
– Ktooo? – krzyknęły zaciekawione przedmioty.
– Panikarz! – wyjaśnił Gruby Pęk i zaraz dodał. – Hej, Parasolu, jaki to zamek?
– Yale! Wygląda na Yale – wyręczyła go Laska. Miała często do czynienia z zamkami. Jej dawny właściciel, wracając z zakupami, kiedy miał zajęte ręce, często wieszał ją na klamce.– Może jest ktoś z tej firmy?
– Myyy! – pisnęły dwa srebrne Kluczyki. – To nasz… z pewnością nasz zamek! Odczepcie nas tylko z kółka. Damy sobie z nim radę!
– Proszę bardzo! Bardzo proszę! – Gruby Pęk rozsunął na boki pozostałe klucze i naprężył się jak siłacz. – Kiedy rozciągnę kółko – wyskakujcie! No, jazda! – stęknął. – Byle szybko! To piekielnie mocna sprężyna! Już! Dłuuuugo nie wytrzymam!
Kluczykom nie trzeba było tego powtarzać. Zeskoczyły z drucianego zamknięcia i nawet nie wiadomo kiedy znalazły się przy drzwiach. W chwilę potem cicho skrzypnął zamek.
– Brawo! Brawo! – przez biuro niczym wiatr przeleciał szmer podziwu. – Otwarte! Super! Udało im się! Udało!
Przed odważną trójką drzwi do wolności stały otworem. Tak naprawdę były jedynie odrobinę uchylone. Ale to wystarczyło. Laska ostrożnie wyjrzała na zewnątrz i dała znak, że można ruszać.
– Dzięki! Eeeee… Dzięki wam…! – Parasolowi wyraźnie zabrakło słów. Wzruszenie nie pozwalało mu mówić. Opanował się jednak i rzucił: – A gdyby… pamiętajcie, gdyby odkryto ucieczkę, co z pewnością nastąpi, nic nie widzieliście. Szaaa!
– Rozumie się! – zahuczał Gruby Pęk. – Nikt nie piśnie słówkiem, nawet gdyby nas brali na męki! Bez obawy! Możecie na nas liczyć. Od czego w końcu są przyjaciele!
– To oszustwo – wymamrotał zgryźliwie Wentylator – czyste oszustwo! Mamy ukrywać przestępstwo?!
– Może i tak – zgodził się z nim Pęk – oszustwo, ale w szlachetnym celu! W sytuacjach ekstremalnych, a z taką mamy właśnie do czynienia, na niektóre sprawy należy przymknąć oko. A w ogóle, nikt cię nie pytał o zdanie!
Wentylator bardzo chciał wiedzieć, co znaczy słowo „ekstremalne”, ale słownik wyrazów obcych leżał dwie półki wyżej.
Nie było uroczystego pożegnania. Parasol, Laska i Buty wymknęli się chyłkiem, uważając, by się nie natknąć na kierowniczkę, której zdarzało się zaglądać do biura po godzinach urzędowania.
Mieli szczęście, nikt i nic ich nie zatrzymało. Przebiegli jedną, drugą przecznicę i uderzył w nich wielkomiejski hałas.O Autorze
Debiutował w Polskim Radio cyklem słuchowisk Dziwny tydzień, które w wersji książkowej wydano w milionowym nakładzie. W 1983 roku, w katowickim teatrze Ateneum odbyła się prapremiera jego sztuki Gdzie mieszka wiosna.
Od tej pory autor łączy twórczość prozatorską dla dzieci z twórczością sceniczną. Obok Olimpiady zwierząt, Pięknej kasztelanki, Rycerza króla jegomości, Zbójnickich dukatów, powstało wiele sztuk teatralnych i telewizyjnych. (m.in. Pierścień czarodzieja, Wielka nowina, Zbójnik i książę). Wystawiają je teatry lalkowe w Katowicach, Warszawie, Kielcach, Olsztynie.
Widowisko telewizyjne Władca Czasu stało się inspiracją do napisania prozą cyklu fantasy. Trylogia Władca czasu – powieść o dzielności i odwadze walczących z chorobą chłopców znalazła uznanie nie tylko wśród dzieci. Fundacja „ABC XXI – Cała Polska Czyta Dzieciom” umieściła ją na Złotej Liście książek. Na życzenie młodych czytelników autor kontynuuje losy bohaterów w nowym cyklu zatytułowanym Bractwo Szkarłatnych Liter , tomy – Talizman i Smoki znajdują się na półkach księgarskich. W sprzedaży są także inne powieści Oliver i niewidzialna wyspa, Brajan i ogniowe smoki, Paradoks bazyliszka, Gwiazda zero, a także pierwszy tom trylogi Kapelusz kapitana Drake'a.
Baśnie Andrzeja Żaka znajdują się również w lekturach szkolnych i w wielu antologiach. Członek Związku Literatów Polskich.