- W empik go
Amelia Mansfild. Tom 3 z dzieł pani Cottin - ebook
Amelia Mansfild. Tom 3 z dzieł pani Cottin - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 270 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ERNEST DO AMELII.
23, o ósmey z rana.
Amelio, nikt mnie nie widział wychodzącego od ciebie; miałem dosyć odwagi opuścić ciebie gdyś ieszcze bez zmysłów leżała: troskliwość o sławę twoię uciekać mi nakazywała w tedy gdy tysiąc życiów poświeciłbym aby choć chwilę ieszcze pozostać…… Od godziny błąkam się na okół twoiego mieszkania; doktór któren wychodzi od ciebie zapewnia mnie że iesteś spokoyna: ponieważ iesteś w stanie słuchania mnie, słuchay co ci mam powiedzieć.
Przerażenie, które ci sprawiło imie Adolfa, pochodzi zapewne ze związków łączących go z rodziną Woldemarów: uyrzałaś ciotkę twoię pomiędzy nami, i lękałaś się ażeby nie przeszkodziła twoiemu małżeństwu? Słuchay Amelio, nie narażaymy się na tak wielkie nieszczęście, nie sprobuymy nawet nakłonić ku tobie serce roziątrzone zadawnioną urazą, nie probuymy choćby go nawet można ubłagać; ażeby cię nie porzucić ani na chwilę, ażeby cię nie wystawić na cierpienia któreby może nad twoie były siły, nie spuszczaymy się wcale: odeymiymy naskym ciemięzcom wszelką sposobność zakłócenia naszego szczęścia. Tutay zbyt ieszcze ich blisko iesteśmy, doścignąćby nas nie mogli: uciekaymy na koniec świata; póydźmy uświęcić nasze węzły pod innem niebem, na inney półkuli; wszystkim będziemy dla siebie, i zapomniemy o tym świecie, gdzie trzeba lub oszukiwać lub cierpieć, albo bydź ciemięzcą albo ofiarą.
Poiazd móy i konie gotowe będą za godzinę; zawiozą nas do Genui, gdzie wsiądziemy na okręt. Czekam ciebie, pospieszmy ku mnie; dziś ieszcze wyiedziemy. Cóż cię zatrzymywać może? nie jestżeś moią żoną? ta noc szczęścia i rozpaczy nie połączyłaż losy nasze na wieki? Nie mo – gęż powiedzieć z pychą, z zachwyceniem, że panem iestem Amelii, że skoro iey iść rozkazuię, niema iuż prawa odmówienia mi?LIST LVIII.
AMELIA DO ERNESTA.
Tegoż samego dnia o iedenastey.
Takiest, należę do ciebie; twoia iest występna Amelia. Lecz iakkolwiek mocne masz prawa nademną, mamże ci bydź posłuszna gdy rozkazujesz mi porzucić Stryia w iego starośi, zatruć życie Alberta za tyle wyświadczonych dobrodzieystw, opuścić dziecię moie zupełnie, lub, skazać go wraz ze sobą na wygnanie; zasłużyć nakoniec, na wieczyste wyrzuty twey matki żem ią syna pozbawiła? Tegoż to odemnie wymagasz? tegoż to pragniesz? Ach! nigdy na to zezwolić nie zdołam, Jakiekolwiek wynikną z tego skutki, chociażbym umrzeć nawet miała; nie, Adolfie, nie ucieknę z tobą.
I dla czegóżbyśmy powątpiewali bydź szczęśliwemi? Jeśli mi się zdało że skonam skoroś imie twoie wymienił, to dla tego iedynie żem mniemała słyszeć imie Wol – demarów; przyiaźń twoia ku Ernestowi, wdzięczność która cię łączy z iego matką, przerażeniem w pierwszey uderzyły mnie chwili; a widząc że los móy zależy od tey rodziny, śmierć mniemałam widzieć przed sobą. Jednakże, o ile zastanowić się nad tym zdołam wśród władnącego mną pomięszania, nie zdaie mi się aby niepodobieństwem było otrzymać pozwolenie Pani Simmeren; przypominam sobie przychylność którą okazałami w przeieździe moim przez Szwabią, przypominam sobie iż chciała mnie na zawsze nawet zatrzymać przy sobie. A ieśli tkliwe zaięcie się mną, które potrafiłam w niey wzbudzić w tak krótkim czasu przeciągu, skłaniało ią do narażenia się dla mnie na gniew Baronowey Woldemar, iakżeby równey nie miała odwagi gdy iść będzie o szczęście iey syna. A urodzenie twoie, Adolfie, o którem nie wspomniałabym, gdyby mi nowych nie przedstawiało powodów nadziei; urodzenie twoie które cię na niskość życia skazuie, nie uczyniż Panią Woldemar przebłagańszą, a matkę twoie bardziey powolną? Lecz matka twoia zaymuie mię tylko iedynie: Pani Woldemar, którą żadna potęga ludzka nakłonić ku mnie nie zdoła, szczęściem innych praw nie ma nad tobą tylko te, które wdzięczność twoia iey nadaie, a losem moim pewno iey rozrządzać nie dozwolisz. Jak to! móy Adolfie, aby zostać szczęśliwemi gdy tylko błagać będziemy musieli, i zwłokę wytrzymać, ty zamiast poddać się cierpliwie przeznaczeniu, chciałbyś uciekać z óyczyzny, opuścić matkę, i zgwałcić nayświętsze obowiążki?…. O móy Adolfie! zdziwisz się może iż pogrążona w przepaści w którą mnie miłość wtrąciła, śmiem ieszcze mówić o powinnościach; lecz ieśli odważyam się zdradzić ie dla ciebie, nigdy nie dozwolę, ażebyś ty im miał uchybić; wykraczaiąc przeciwko cnocie sama sobie przynaymniey tylko zaszkodzę. Gdyby matka twoia przeciwną była naszemu związkowi, gdybym spodziewała się serce iey rozedrzeć biorąc ciebie za męża, nigdy Adolfie, nie dozwoliłabym ci postąpić w brew iey powadze….. Niewiem iaki byłby los móy w ówczas, zapewnebym nie długo cierpiała; lecz śmierć mireyszem daleko iest nieszczęściem niżeli łzy i wyrzuty matki… Jednakże, Adolfie ukochany, nie obłąkuymy się próżnym postrachem: aż nazbyt znam Panią Simmeren, abym pewna bydź nie miał że zezwoli, a nawet i z radością. Jedź więc, pospieszay ku niey iedź błagać ią o życie twoiey Amelii: spiesz się; każda chwila zwłoki tym bardziey przedziela mnie od twoiego powrotu.
Może źle uczyniłeś zwodząc mnie przez czas tak dług'; nie czynię ci iednak żadnych wyrzutów. Zapewne gdybym wiedziała że jakikolwiek związek łączy cię z nienawistną odziną Woldemarów, uciekałabym od ciebie i byłabym ieszcze niewinną; wtedy imie twoie wymieniłeś, gdy nie czas iuź było rozerwać łączących nas węzłów; i dobrze iiczyniłeś, móy Adolfie; oszczędziłeś mi straszliwey boleści wyrzeczenia się ciebie na zawsze. Teraz nietylko szczęściem, lecz powinnością iest moią, całe poświęcić ci życie: spiesz się więc, ukochany, iedź po zezwolenie które szczęśliwość ma zapewnić naszą, i niespokoyność twoię ukoić względem cierpień moich. Kochasz mnie, uczyniłam cię szczęśliwym, bądź więc spokoyny; z tą myślą zachwycająca serce moie nie ma ani łez, ani zgryzot.LIST LIX.
ERNEST DO ADOLFA.
Tegoż samego dnia, o czwartey z wieczora.
Amelia iechać niechce: w tey duszy zbyt tkliwey, miłość pomimo całey gwałtowności swoiey, przytłumić nie zdoła głosu natury i powinności; zatrzymuie ią dziecię i brat ukochany. O Amelio! nie oskarżam serca twoiego, matka moia iednak zatrzymaćby mnie nie zdołała
Gdybym się mógł był spodziewać że to odmówienie wyniknie z ufności, którą wzbudza w niey charakter Pani Simmeren, i nadzieia łatwego zezwolenia, byłbym dla nakłonienia iey uwiadomił ią o przeszkodzie klórey obawiać się mamy, i o nieprzyiacielu którego chciałem uniknąć; lecz oświadczyła mi naywyraźniey ie nie połączy się ze mną w brew Paniey Simmeren; że gdyby było podobieństwem aby odmówiła swe – do zezwolenia, poddałaby się w ówczas przeznaczeniu, a sama śmierć mniey okrutnąby się wydawała, niżeli zgryzota iż matkę moię nieszczęśliwą uczyniła….. Nierozważna, w cnotliwym zapale swoim, zapomniała o moiem nieszczęściu!…. Lecz wybaczani iey; zbyt iestem pewny że w stanie w iakim się znayduie, gdybym był wymienił Ernesta; widziałbym ią po raz ostatni. Przyiacielu móy, aby ią od niezawodney uchronić śmierci, inny mi środek nie pozostaie iak tylko błąd iey przedłużyć póki mey nie zbłagam matki: Adolfie, los móy iest w twoim ręku, gdyż nie mam prawa bez zezwolenia twego imienia używać a twobie wolno iest wywieść Amelię z błędu: lecz przypomniy sobie wszystko, stan okropny w któren ią pogrążyło samo imie przyiaciela Ernesta, że pierwsze słowo które wymówiła, że pierwsza myśl która ią uderzyła, było: drugi syn Baronowey Woldemar . Powtarzam ci, że gdyby wyrzec trzeba było: syn iey własny, nie miałbym iuż teraz żony. Upoważniony chyba tylko zeezwole – niem matki moiey, odkryć się będę mógł: nie narażając iey życia: aż dotąd, Adolfie, nietylko potrzebować będę twoiego milczenia, lecz i pomocy twoiey. Trzeba koniecznie abyś przesyłał mi do Drezna listy które pisać do ciebie będzie do Szwabii, i ażebyś umieszczał na pocztę Kemptyńską te które pisać do niey będę z Saxonii. Adolfie, gdyby podobna było ażebyś nie przychylił się do prośby moiey, ażebyś' przez nielitościwą szczerość twoią smierć zadał nwielbioney odemnie istocie, w ówczas ani wdzięczność, ani przyiaźń wstrzymaćby mnie nie zdołała; nie widziałbym w ówczas w tobie towarzysza młodości moiey, lecz tyraną, lecz zabóycę; ścigałbym cię aż nakoniec świata i krew twoią przelał…. Takiest, krew twoią, Adolfie; zastanawiam się nad tem, i słowa moiego nie cofam. O przyiacielu móy! lituy się nad nieszczęśliwym któren sam siebie nie poznaie; ulegniy na chwilę; niechay przyiaźń błagaiąca zmiękczyć zdoła surowość prawideł twoich; lituy się nad małżonką moią, którey podziwiasz zapewne postępowa.
nie. Chceszże odebrać życie tey, która ci przyiaciela zachowała? gdyby dzieliła obłąkanie moie utraciłbyś mnie na zawsze; byłbym zhańbiony, rozdarłbym serce twoie, pogrążyłbym sztylet w sercu moiey matki, stałbym się uwodzicielem, matkobóycą; ona sama zatrzymała mnie nad brzegiem przepaści; a w nagrodę tego dobrodzieystwa, w nagrodę iey cnoty, tybyś śmierć iey zadał, Adolfie….. Nie, tyś niezdolny do takowego okrucieństwa; pewny mogę bydź ciebie: wdzięczność, litość, honor, zaręczaią mi twoie milczenie, również iak przyiaźń sama.