- promocja
- W empik go
Anatomia chwały. Napoleon i jego Gwardia. Studium dowodzenia - ebook
Anatomia chwały. Napoleon i jego Gwardia. Studium dowodzenia - ebook
Henry Lachouque urodził się w 1883 roku. Kształcił się w Akademii Wojskowej w Saint-Cyr, pełnił służbę wojskową podczas I wojny światowej i wziął udział w bitwie nad Marną w 1914 roku. Został ranny i zwolniony z armii z przyczyn zdrowotnych. Otrzymał Legię Honorową i Krzyż Wojenny. Zdobył renomę jako historyk specjalizujący się w epoce napoleońskiej. Zmarł w Paryżu w październiku 1971 roku.
„Niniejsza książka to opowieść o Gwardii Cesarskiej i licznych gwardzistach, od rekruta po marszałka. Lachouque napisał ją inteligentnie i z pasją, zgrabnie łącząc administrowanie pułkiem z marszami i bitwą w opowieść o wielkiej przygodzie i nieubłaganym przeznaczeniu. Nie sposób znaleźć lepszej historii; prawdopodobnie nie zmieni się to przez wiele następnych lat”.
John R. Elting
„Nie licząc największych arogantów, nikt, kto pragnie zdobyć wiedzę na temat Gwardii Cesarskiej, nie może przejść obojętnie obok tego zdumiewającego dzieła”.
„Journal of the Royal United Service Institution”
„Ta okazała praca może przynieść wielkie korzyści każdemu czytelnikowi zainteresowanemu strukturą dowodzenia”.
Hanson W. Baldwin, „The New York Times”
„Nie jest to oklepana historia podbojów i klęski, lecz samych zrzęd, maszerujących przez stronice, które warto przeczytać”.
W.A. Thorburn, „History Today”
„Anne S.K. Brown wykorzystała swoją znajomość historii Francji i umundurowania do sporządzenia swobodnego i wyrazistego przekładu pracy Lachouque’a. Napoleon był omylny. Niniejsza książka jest jednak pięknym przypomnieniem narzędzia jego omylności”.
„The Scotsman”
„Anatomia chwały to monumentalne dzieło, które wypada uznać za lekturę obowiązkową dla osób, które interesują się najbardziej elitarnym spośród wszystkich oddziałów francuskich, oraz dla badaczy tego okresu (…). Żywy opis jest okraszony licznymi cytatami, wykorzystanymi z bardzo dobrym skutkiem. Wszędzie widoczna jest pasja Lachouque’a”.
„The Waterloo Journal”
„Anatomia chwały Lachouque’a i Brown jest świętym tekstem, pielęgnującym kult świeckiego bóstwa Francuzów, Napoleona Bonapartego, oraz jego aniołów stróżów, Gwardii Cesarskiej. Bonaparte kroczy przez jej stronice jako «uniwersalny geniusz», podle zdradzony przez marszałków, lecz nie przez pełną uwielbienia Gwardię (…). Ta książka jest pozycją obowiązkową dla każdego, kto interesuje się epoką napoleońską”.
Dr Gary Sheffield, „The Journal of the Royal Military Academy Sandhurst”
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8178-698-0 |
Rozmiar pliku: | 70 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
David G. Chandler
Absolwent Uniwersytetu Oksfordzkiego, członek Królewskiego Towarzystwa Historycznego
i Królewskiego Towarzystwa Geograficznego
Wydział Studiów Wojennych, Królewska Akademia Wojskowa w Sandhurst
Dla badacza epoki napoleońskiej wydanie Anatomii chwały w 1961 roku było nie lada wydarzeniem. Anne S.K. Brown przygotowała przekład i opracowała arcydzieło majora Henry’ego Lachouque’a Napoléon et la Garde Impériale, co stanowiło przełom zarówno na polu nauki, jak i prezentacji, niewiele bowiem książek na temat historii wojskowości (jeśli w ogóle można takowe znaleźć) było tak bogato ilustrowanych. 173 starannie wybrane plansze, w tym wiele kolorowych, przedstawiające postacie, mundury, sprzęt wojskowy i ważne starcia, upiększają i ilustrują kilkusetstronicowy tekst, załączniki i materiał pomocniczy. Książkę przez wiele lat można było zdobyć jedynie u antykwariuszy po wysokich cenach, ponieważ szybko stała się białym krukiem. Obecnie ukazuje się nowe wydanie, które bez wątpienia zostanie dobrze przyjęte przez nowe pokolenie czytelników, którzy 16 lat temu byli zbyt młodzi, aby skorzystać z pierwszej okazji do zaopatrzenia się w jej egzemplarz.
Na przestrzeni tysięcy lat szereg wielkich wodzów z powodzeniem tworzył lub rozwijał specjalne formacje wojskowe (corps d’élite), wykorzystując je do inspirowania swych armii, terroryzowania wrogów czy wywierania wrażenia lub onieśmielania własnych poddanych. Władca Persji Dariusz miał 10-tysięczną elitę w postaci swoich „nieśmiertelnych”, zaś Aleksander Wielki „towarzyszy”, straż przyboczną złożoną z 2000 konnych arystokratów macedońskich powołanych przez jego ojca Filipa II. Podporą cesarzy rzymskich były kohorty gwardii pretoriańskiej (która czasami ich obalała, ponieważ obrońcy władców byli głęboko zaangażowani w późnorzymską politykę). W mniej odległych czasach Ludwik XIV utworzył słynny Maison du Roi, a król Szwecji Karol XII wyruszył na swoje śmiałe kampanie w towarzystwie osobistej eskorty Drabants. Carowie Rosji byli strzeżeni – i często zdominowani – przez swoich strzelców (dopóki Piotr Wielki raz na zawsze nie położył kresu ich zaciętym sporom i nieustannym spiskom). Jednak żadna formacja, niezależnie od epoki, kraju czy klimatu, nie wykształciła tak silnego ésprit de corps , nie zdobyła tak groźnej reputacji i nie była otoczona większą aurą tajemniczości niż Gwardia Cesarska Napoleona.
Po skromnych początkach reprezentowanych przez jej protoplastów – Gwardię Dyrektoriatu i Gwardię Konsulów – la Garde Impériale ostatecznie przekształciła się w miniaturową armię, wyposażoną w artylerię i oddziały kwatermistrzowskie oraz piechotę i kawalerię, a także kwaterę główną o skomplikowanej organizacji. Podczas kampanii austerlickiej liczyła około 5000 ludzi. Siedem lat później przez Niemen przeprawiło się aż 50 000 gwardzistów. Do 1815 roku, kiedy rozwiązano większość formacji, kolejne rozbudowy i ulepszenia doprowadziły do powstania około 80 oddziałów. Żywot niektórych z nich był krótki. Na przykład niepopularni gendarmes d’ordonnance (żandarmi ordynansowi) istnieli zaledwie trzynaście miesięcy (od września 1806 do października 1807 roku), a wiele kolejnych zostało połączonych i zamalgamowanych podczas następujących po sobie reorganizacji: pułki tyralierów-strzelców przemieniły się w woltyżerów, a Tatarzy litewscy powołani w sierpniu 1812 roku zostali wcieleni do eklererów-lansjerów w 1813 roku (po szczegóły odsyłam do tekstu książki oraz do Załącznika A)¹.
Charakterystyczne mundury, wyższy żołd i duże przywileje członków Gwardii sprawiały, że bardzo pożądano powołania do jej szeregów, lecz przede wszystkim ceniono przebywanie w pobliżu cesarza. Służba pod rozkazami Tondu („ostrzyżonego”, jak Gwardia ironicznie nazwała Napoleona, gdy zaczął się strzyc na krótko w klasycznym stylu) nigdy nie była łatwa, ale mocne więzy osobistej lojalności i przywiązania – nie, miłości graniczącej z bałwochwalstwem – które powstały pod jego wpływem, były unikalne. Napoleon był specjalistą od zarządzania ludźmi i nawet jeśli celowo nadawał teatralny charakter wielu metodom, które stosował w celu zaprzęgnięcia ludzi w służbę na swoją rzecz, nie osłabiało to ich skuteczności. Wśród oficerów miał niewielu faworytów i zmusił ich do zachowywania odpowiedniego i pełnego szacunku dystansu, lecz szeregowym żołnierzom, a szczególnie Gwardii pozwalał na dużą dozę poufałości. Rzucona mimochodem pochwała pod adresem „zrzędy” była do końca życia traktowana jak skarb, a najdrobniejsza nagana mogła doprowadzić zaprawionego w boju grenadiera do płaczu. Poufałość nie była zresztą jedyną metodą. W szeregach nieraz rozlegał się głos sugerujący, że nadeszła pora na posłanie Gwardii au feu, do czego wrócimy później. Jeśli odnoszono wrażenie, że cesarz naraża się na niebezpieczeństwo, jego grenadierzy nalegali, aby wycofał się w bezpieczniejsze miejsce, w sposób nie budzący wątpliwości, który mógł nawet graniczyć z buntem, tak jak pod Aspern w maju 1809 roku, kiedy Stara Gwardia zagroziła, że „złoży broń, jeśli cesarz się nie cofnie”.
Wymogi powstającego Cesarstwa i długie lata wojny doprowadziły do szybkiego rozrostu Gwardii. W styczniu 1809 roku ukazał się dekret powołujący zalążek Młodej Gwardii, wybrany spośród najlepszych rekrutów z każdego rocznika. Początkowo tyralierzy-grenadierzy i tyralierzy-strzelcy liczyli jedynie 3200 ludzi i wprowadzono surowe przepisy, zgodnie z którymi warunkiem przeniesienia do Starej Gwardii było przesłużenie minimum sześciu lat. Do 1814 roku Młoda Gwardia bardzo się rozrosła i składała się z kilku dywizji. Poważny chrzest bojowy przeszła 22 maja 1809 roku, gdy posłano ją z zadaniem wyparcia Austriaków z Essling w krytycznym momencie drugiego dnia bitwy z armią arcyksięcia Karola. Ostatecznie cel został osiągnięty, lecz Młoda Gwardia straciła ponoć jedną czwartą swojego stanu, a wśród rannych znalazło się sześciu majorów.
W pierwszych latach istnienia Młoda Gwardia walczyła częściej niż Stara i doświadczeni grenadierzy, „najstarsze wiarusy”, wiecznie narzekali na to, że rzadko posyła się ich w ogień. Gwardia Konsularna odznaczyła się pod Marengo, gdzie grenadier Brabant zdobył fusil d’honneur za obsługiwanie w pojedynkę 4-funtowego działa przez pół godziny. W pierwszych latach istnienia Cesarstwa Napoleon był jednak wyjątkowo niechętny posyłaniu swoich najwierniejszych żołnierzy w wir walki. Raz za razem ich frustrującym obowiązkiem było stanie z tyłu w charakterze ostatecznej rezerwy i spędzanie długich godzin bitwy w roli obserwatorów. Pod Austerlitz kawaleria Gwardii walczyła na wzgórzach Pratzen, w odróżnieniu od grenadierów pieszych lub strzelców Gwardii. Pod Jeną, Frydlandem i Borodino było właściwie tak samo – Napoleon oszczędzał swoje „zrzędy” niczym skąpiec gwinee. Pod Borodino szorstko odrzucił wielokrotne prośby Neya o posłanie Gwardii w celu przypieczętowania zwycięstwa, odpowiadając: „Nie dopuszczę do zniszczenia mojej Gwardii 800 lig od Paryża”.
Oczywiście zdarzały się wyjątki od tej ogólnej reguły. W lutym 1807 roku pod Iławą Pruską batalion Starej Gwardii posłano z zadaniem wyparcia z wioski kolumny Rosjan zagrażającej stanowisku dowodzenia Napoleona. Wykonał to zadanie z wielką gorliwością, jedynie za pomocą białej broni. Podczas tej samej bitwy kawaleria Gwardii w pełni zaangażowała się w słynną szarżę Murata na centrum linii bojowej Bennigsena. W lipcu 1809 roku pod Wagram wezwano ochotników z szeregów Starej Gwardii do obsługiwania wielkiej baterii dział podciągniętej w celu zapełnienia niebezpiecznej luki we froncie Francuzów i umiejętnie wywiązali się z tego zadania.
W późniejszych latach istnienia Cesarstwa, poczynając od odwrotu z Moskwy, było jednak inaczej. Gwardia walczyła tyle, ile dusza zapragnie. Pod Krasnem otrzymała rozkaz usunięcia sił rosyjskich, które zablokowały Wielkiej Armii drogę odwrotu, i jak stwierdził pewien świadek, zdołała przełamać opór „niczym okręt liniowy przebijający się przez flotę kutrów rybackich”. Od tej pory żaden oddział Gwardii nie mógł narzekać na brak walki, niezależnie od tego, czy należał do Starej, Średniej czy Nowej Gwardii. Tuż przed bitwą pod Lützen kula armatnia zabiła marszałka Bessièresa, głównodowodzącego kawalerii Gwardii Cesarskiej; pod Dreznem grenadierzy szli na czele krytycznego ataku, a pod Lipskiem dokonywali cudów waleczności wokół Probstheidy i Kohlgarten. Również w trakcie kampanii 1814 roku we Francji Gwardia, nie zadając żadnych pytań, nie szczędziła energii i krwi przy wielu okazjach. Kiedy zaś w 1815 roku rozegrał się ostatni akt, Starej Gwardii zasłużenie przypadło w udziale wyparcie Prusaków z Plancenoît atakiem na bagnety i osłanianie ucieczki reszty Armii Północy z pola bitwy pod Waterloo po katastrofalnym załamaniu się ataku Średniej Gwardii na prawą część centrum pozycji Wellingtona wzdłuż grzbietu Mont Saint-Jean. „Le mot de Cambronne” bardzo szybko przeszło do legendy i nawet jeśli generał nie wypowiedział słów „Gwardia ginie, ale się nie poddaje”, preferując o wiele krótsze przekleństwo, sentyment romantycznej wersji jest odpowiednim epitafium dla jednej z najsłynniejszych formacji wojskowych wszechczasów.
Niektórzy twierdzą, że cała koncepcja corps d’élite jest błędna i takie formacje wywołują wielkie problemy – zamęt, zazdrość i konflikty – zamiast zapewniać wielkie korzyści. Ciągły proces ściągania najbardziej doświadczonych żołnierzy z ich macierzystych oddziałów, zamiast zostawienia ich in situ z zadaniem inspirowania i prowadzenia najbliższych towarzyszy, można uznać za słuszny przedmiot krytyki. Nie ulega wątpliwości, że lepsze racje żywnościowe, wyposażenie i wyższy żołd otrzymywane przez uprzywilejowaną garstkę są źródłem problemów. Czasami elitarne formacje mogą się zachowywać protekcjonalnie i walczyć lub intrygować w celu utrzymania przywilejów; liczne przykłady tych problemów znajdziemy na następnych stronach. W przypadku Gwardii Cesarskiej nie był to jednak proces jednotorowy. Gwardia w coraz większym stopniu pełniła funkcję wielkiej kadry szkoleniowej dla dowódców niższego i średniego szczebla. Gwardziści otrzymywali nominacje oficerskie – zwłaszcza po 1812 roku – i byli posyłani z zadaniem dowodzenia oddziałami złożonymi z nieopierzonych rekrutów, rozpowszechniając poprzez własny przykład i reputację wysokie standardy, które stały się dla nich drugą naturą. Gwardia nie była więc ekskluzywną formacją „nieśmiertelnych”, lecz stała się kuźnią talentów militarnych, z której korzystała cała armia francuska. Wyjątkowy i nieprzemijający urok historii Gwardii Cesarskiej oraz zainteresowanie, jakie wzbudza, wynikają głównie z jej bliskiej więzi z cesarzem, z którym połączyła się na dobre i na złe. Niniejsza praca pod każdym względem stanowi godne upamiętnienie owej unikalnej więzi i znakomitej formacji wojskowej.PRZEDMOWA ANNE S.K. BROWN
Pojawią się słuszne pytania o powód powstania niniejszego przekładu i skróconej wersji pracy dostępnej wszystkim badaczom i licznym laikom znającym język francuski. Otóż powstał on, ponieważ mistrzowska historia Napoleona i jego Gwardii autorstwa majora Lachouque’a odpowiada na wiele wciąż aktualnych pytań. Na przykład, czym jest przywództwo? Skąd bierze się skuteczność sił zbrojnych? Czy trzeba kogoś kochać, aby okazywać mu posłuszeństwo? Co sprawia, że ludzie przechodzą samych siebie? Czy Napoleon miał rację, czy się mylił? Był dobry czy zły?
W niniejszej książce, będącej zasadniczo kroniką formacji, która rozrosła się z niespełna dwutysięcznej brygady do istnej armii, nie zatracając swego podstawowego charakteru, wyraźnie ukazano zarówno technikę dowodzenia, jak i jej wartość. Gwardia Cesarska towarzysząca Napoleonowi była ludzką twierdzą, której nie mógł kontrolować nikt oprócz niego i przez którą nie mógł się przebić żaden wróg. Była lekko uzbrojona i chroniona jedynie przez kilka warstw odzieży, a jej siła miała w dużej mierze charakter moralny. Zaplanowana, sformowana i pielęgnowana jako straż przyboczna jednego człowieka, który był jednak symbolem odradzającego się narodu, była mu winna bezgraniczną lojalność i ją okazywała.
Ani słowa, ani filozofie nie mogły zamącić gwardziście w głowie – był człowiekiem cesarza. Cesarz nie musiał być idealny, aby zyskać jego lojalność, lecz musiał być sprawiedliwy, uważny i wdzięczny. Napoleon nigdy nie zapomniał o tych podstawowych zasadach. Kiedy spotkało go nieszczęście, Gwardia dochowała mu wierności. Jego wyjazd na Elbę jest jednym z najbardziej osobliwych i inspirujących przykładów osobistej lojalności w dziejach.
Napoleon był uwielbiany przez żołnierzy, którym systematycznie odmawiano wszelkiej innej miłości i lojalności. Oficerowie Gwardii, tacy jak generałowie Desvaux czy Curial – a nawet sam Napoleon – pisali listy do żon. Niektórzy załamali się, jak marszałek Lefebvre po śmierci ukochanego syna. Większość żołnierzy pisała jednak do rodziców. A wszyscy najwyraźniej rozmawiali o wojnach i cesarzu we własnym gronie.
Wydaje się, że współczesna demagogia sprawdzała się zarówno wtedy, jak i teraz, z paroma godnymi uwagi wyjątkami. Jak na ówczesne standardy, Gwardia otrzymywała wyjątkowo dobry żołd; tak samo było w przypadku żywności, łóżek, mundurów, rozrywek, nagród i awansów, opieki medycznej, świadczeń emerytalnych. Czas się jednak dłużył, dyscyplina była surowa, prywatność i urlopy praktycznie nie istniały, a praca była monotonna, żmudna lub zabójcza. Krótko mówiąc, kariera w Gwardii przynosiła śmierć lub chwałę. Cierpiałeś i umierałeś nędznie, acz chwalebnie, lub żyłeś w przekonaniu, że jesteś mężczyzną, księciem wśród ludzi i być może bohaterem. Twój surowy i olśniewający pan był bowiem geniuszem. Liczył na ciebie. Jeśli go nie zawiodłeś, mogłeś bezpiecznie powierzyć mu swój los i czerpać korzyści ze swojej wspaniałej postawy. Byłeś wybrańcem największego moralnego autorytetu. Dlatego też twój szacunek do samego siebie był niezachwiany, podobnie jak twój prestiż.
Z dzisiejszej perspektywy koncepcje Napoleona dotyczące Europy nie były tak chimeryczne, jak mogły się wydawać jego współczesnym. Sfederowana Europa, oparta na starożytnym cesarstwie rzymskim, mogłaby przywrócić Pax Romana, który zmieniłby bieg historii XIX i XX wieku i oszczędziłby jej wielkiego rozlewu krwi. Niebotycznie powiększona Szwajcaria po jednej stronie Atlantyku i dynamiczne – acz mniej różnorodne – Stany Zjednoczone po drugiej to wizja, którą zachodnie narody mogą się przyjemnie zabawiać pośród dzisiejszych niepokojów.
Napoleon nie mógł rozwiązać problemów Azji, chociaż wyprzedził swoją epokę, uświadamiając sobie, że były ogromne i straszne. Wspaniała izolacja Anglii od kontynentu oddalonego zaledwie o kilka mil była jedynie zapowiedzią izolacji Stanów Zjednoczonych w 1920 roku, choć historyczna rola Brytyjczyków w postaci łowienia ryb w mętnej kontynentalnej wodzie wkraczała wówczas w ostatnią zyskowną fazę. Ameryka i Afryka zaintrygowały, a następnie rozczarowały Napoleona. Jego realizm i zdrowy rozsądek, ukształtowane przez kulturę śródziemnomorską, ostatecznie wyzbyły się marzenia o cesarstwie większym niż wynosił zasięg jego będącego w nieustannym ruchu powozu.
Dlaczego poniósł klęskę, skoro miał tyle dobrych pomysłów? Ponieważ się śpieszył. Ostatecznie ruch odurza niektórych geniuszy i większość dyktatorów. Kiedy są w stanie odurzenia, jego przyczyna usiłuje go utrwalić. Pierwotne marzenie Napoleona o pokoju i ukończeniu swego dzieła ostatecznie przerodziło się w koszmar. Człowiek czynu w pełnym rozkwicie nigdy nie chce się zatrzymać, a kiedy musi, nie pamięta, jak to zrobić.
Czytelnik będzie się zastanawiał, czy upadek Napoleona rozpoczął się w Rosji, czy w Hiszpanii. Kampania rosyjska była krótka i katastrofalna, ale trudno ją uznać za rozstrzygającą. Przedsięwzięcie hiszpańskie było toksyczne od samego początku; zostało zaplanowane z chciwości i nie było realizowane osobiście. Począwszy od 1807 roku w tym surowym i roznamiętnionym kraju, gdzie poczucie krzywdy zapewniało każdemu chłopu skuteczniejszą broń niż tuzin arsenałów, w Gwardii narastało niezadowolenie i rozczarowanie. Wellington zasługuje na większe uznanie z powodu maksymalnego wykorzystania okazji do ataku na zdemoralizowanych podwładnych Napoleona niż z powodu swojego ciężko wywalczonego, lecz konwencjonalnego zwycięstwa nad zmęczonym i zdeprymowanym lisem pod Waterloo.
Napoleon nie był zwykłym geniuszem. Jego intelekt i energia, wszechstronność i wszechobecność oraz bezkresna wyobraźnia czynią z niego nadczłowieka. Jako człowiek posiadał jednak szereg zwyczajnych wad i zalet: był próżny, arogancki, przebiegły, porywczy i często bezlitosny względem innych, bezpośredni, troskliwy i wielkoduszny wobec swoich żołnierzy. Miał niezrównany talent do inspirowania ludzi, żeby dawali z siebie wszystko w jego służbie.
Czy obiecał wychowankom (pupilles) szczęśliwe życie i lody – lub ich odpowiednik – w każdą niedzielę, kiedy witał swoją „Gwardię dziecięcą”? Nie. Powiedział: „Przydzielając was do swej Gwardii, przeznaczam was do służby, którą trudno jest pełnić”. Potem obiecał, że w nagrodę uczyni ich „godnymi swych ojców”.
Niniejsza książka jest swobodnym przekładem monumentalnego dzieła, z którego za zgodą autora usunęłam wiele nazwisk i szczegółów. We fragmentach dotyczących początkowej organizacji i licznych reorganizacji Gwardii, w miarę jak przybywało jej obowiązków, usiłowałam zachować szczegóły jej podstawowej struktury obmyślonej przez Napoleona.
„Poprzez pouczenia i przykłady” ten rdzeń elitarnych żołnierzy zainspirował nieopierzonych rekrutów do wspaniałych wyczynów. Gwardia nieustannie się zmieniała. Ciągle przenoszono jej starych członków awansowanych na wyższy stopień do armii, gdzie przekazywali swój prestiż, technikę i nieograniczoną wiarę w cesarza żołnierzom liniowym. Bezustannie nagradzano bohaterów i elitarnych żołnierzy liniowych, przyjmując ich do Gwardii. Dzięki temu Gwardia nigdy nie uległa skostnieniu i ostatecznie ten dynamiczny korpus wywarł wpływ na całą strukturę militarną Francji, umożliwiając cesarzowi dokonywanie cudów na polu bitwy i zarazem oszczędzanie nieprzekupnej formacji, która zasłużyła na jego zaufanie.
Major Lachouque opowiedział historię opartą na cytatach z listów i raportów uczestników wydarzeń w zwięzłym żołnierskim stylu. Usiłowałam go przełożyć na potoczną angielszczyznę. Przede wszystkim zaś autor przekonał nas, że bitew nie rozstrzygają jedynie generałowie i logistyka, ale także szczerze oddani żołnierze.
Anne S.K. Brown
Harbour Court
Newport, Rhode Island
31 października 1959 roku
UWAGA DO WYDANIA DRUGIEGO
Podobnie jak większość reedycji, niniejsze wydanie wiele zyskało dzięki tysiącom czytelnikom pierwszej edycji z całego świata. Zaliczają się do nich badacze, których specjalistyczna wiedza umożliwiła nam wprowadzenie zmian i korekt, oraz krytycy, którzy zasugerowali pewne poprawki.
Kompletny indeks, choć pożądany, wydłużyłby książkę o wiele stron, niepotrzebnie zwiększając jej rozmiar i koszt. Ponieważ opowieść majora Lachouque’a jest w zasadzie kroniką ułożoną w kolejności chronologicznej, zaleca się czytelnikowi korzystanie ze spisu treści, załączników (w których podano m.in. daty zorganizowania oddziałów Gwardii, poborów do wojska i najważniejszych wydarzeń) oraz indeksu osobowego w celu odszukania tych fragmentów tekstu, do których chciałby się szybko odwołać.
A.S.K.B.PROLOG
LISTOPADOWA NOC
Saint-Cloud, 19 brumaire’a roku VIII². Północ.
Dyrektoriat właśnie przestał istnieć. W pozbawionej szyb Oranżerii kilka dymiących lamp i cztery świece w kinkietach nad pustą trybuną oświecały grobowym światłem przewrócone ławki, postrzępione kotary, czapeczki pozbawione piór, podarte peleryny, togi, odznaki – pozostałości po rozpędzonym parlamencie. Ludzie wchodzili i wychodzili, głośno rozmawiając. Byli to typowi obserwatorzy wielkich wydarzeń politycznych: kobiety w szykownych strojach, obnażające się do granic możliwości, dandysowaci mężczyźni, intryganci, generałowie, sługusy, przepowiadacze przyszłości. Nawet wypędzeni deputowani przybiegli z okolicznych kawiarni w odpowiedzi na wezwanie huissiers , gotowi stanąć u boku nowego rządu. Dyskutowali o wydarzeniach tego dnia, gratulowali sobie nawzajem i witali początek nowego dnia oraz szczęśliwej epoki, która miała się rozpocząć.
Należało ratyfikować zamach stanu, zwołać namiastkę zgromadzenia, sporządzić odezwę do narodu, złożyć przysięgę nowym konsulom… Komu? Czemu? Konsulat był jedynie rządem tymczasowym. Stara konstytucja była martwa, a nowa jeszcze się nie narodziła. Ba! Miano złożyć przysięgę Republice, wolności, równości…
Godzina 2 w nocy. Bębny wybijają Aux Champs. W ciemnościach można było dostrzec nerwowego, niskiego generała, księdza pozbawionego prawa do pełnienia posługi i byłego sędziego pokoju³. Ludzie ci byli konsulami Republiki. Za ich plecami tłoczyli się ciekawscy. Szum jedwabiu, brzęk szabel i szmer rozmów zagłuszyły głos byłego przewodniczącego Lucjana Bonapartego, kiedy odczytywał słowa przysięgi; usłyszano jednak trzykrotną odpowiedź „Je le iure!” („Przysięgam!”) i powitano ją zdawkowymi okrzykami „Vive la République!”.
Na zewnątrz żołnierze smagani mroźnym listopadowym wiatrem drżeli za stertami swego oręża. Było ich około 800 i dowodził nimi adiutant generalny⁴ Blanchard. Ci starzy zwolennicy Republiki byli rewolucjonistami, którzy służyli kolejnym rządom jako żandarmi narodowi, grenadierzy-żandarmi Konwentu i grenadierzy Zgromadzenia Narodowego. Teraz nazywano ich grenadierami Ciała Prawodawczego. Nosili niebieskie kurtki ze szkarłatnymi wyłogami, czarne getry i futrzane czapeczki i po kolei palili kompanijną fajkę w oczekiwaniu na rezultat awantury, w której właśnie wzięli udział, nie rozumiejąc, co dokładnie się wydarzyło.
Sprzeczne okrzyki: „Banita!”, „Niech żyje Bonaparte!”, „Vive la République!”, „Ratuj się kto może!”, „Precz z tyranem!” i „Niech żyje zdobywca Włoch i Egiptu!”, ucichły, kiedy generałowie Leclerc i Murat ryknęli: „Wyrzucić tych ludzi!”, wskazując członków Zgromadzenia żołnierzom, którym powierzono ich ochronę. Potem odbyło się głosowanie, w którym Zgromadzenie udzieliło im pochwały!
Oprócz grenadierów Ciała Prawodawczego byli jeszcze grenadierzy Gwardii Dyrektoriatu, 100 piechurów umundurowanych tak samo jak oddziały liniowe, z tą różnicą, że nosili czapki z niedźwiedziej skóry z mosiężnymi blachami. U ich boku stało 20 muzyków w kapeluszach, a za nimi z cuglami zarzuconymi na ramiona drzemało 100 grenadierów konnych, opatulonych białymi płaszczami.
Ci wszyscy żołnierze, którzy nie mieli już czego strzec, trzymali się razem z powodu wspólnego niepokoju.
Nagle pojawił się Bonaparte. Znał tych weteranów, którymi dowodził przed czterema laty w czasie 13 vendémiaire’a⁵, kiedy udzielił pochwały najlepszym za to, że „ani na chwilę nie zapomnieli, że walczą z Francuzami, którymi owładnęło szaleństwo, a nie złośliwość”. Teraz przemówił: „Grenadierzy, od tej pory Gwardia Ciała Prawodawczego i Gwardia Dyrektoriatu będą nosić miano Gwardii Konsulów. Nigdy nie należałem do żadnego stronnictwa…”.
Wyznanie to zostało przerwane przez okrzyki „Vive le général Bonaparte!”.
Gdy powóz szybko wiózł go do domu na ulicy Victoire, grenadierzy ruszyli do Paryża, śpiewając Ça ira! Ten okrzyk nadziei pochodzący z początków rewolucji był później parodiowany i wiązany z saturnaliami czerwonego terroru. Jednak tej nocy, kiedy powstał „najwybitniejszy rząd, jaki znała Francja”, jakobińska wersja z 1793 roku została odśpiewana przez ludzi zadowolonych z siebie i swojego nowego pana. Jak powiedział Albert Vandal, być może dali się „przekonać, że ocalili republikę i rewolucję”. Można mieć pewność, że byli zadowoleni z tego, że „dobrze przysłużyli się swojemu krajowi”, jednocześnie zachowując swe stanowiska w elitarnym korpusie, ze wszystkimi korzyściami materialnymi i moralnymi.
Pod każdym rządem jest tak samo.
Jeśli chodzi o ich trzydziestoletniego wodza, który przejął władzę w atmosferze obciążonej gruzami rewolucji, to właśnie wykonał pierwszy krok w swojej działalności politycznej jako władca, tworząc elitarny korpus, symbol posłuszeństwa, heroizmu oraz oddania Francji i cesarzowi, który na trwałe zapisał się w pamięci i zdobył wieczną chwałę: Gwardię Cesarską.------------------------------------------------------------------------
¹ Szwadron Tatarów litewskich został przyłączony do 1. pułku polskich szwoleżerów-lansjerów .
² 10 listopada 1799 roku.
³ Bonaparte, Sieyès i Roger-Ducos. Dwaj ostatni zostali wkrótce zastąpieni przez Cambacérèsa i starszego Lebruna .
⁴ Nazwa funkcji oficera sztabowego (fr. adjudant-général, później adjudant-commandant), zwykle w stopniu pułkownika .
⁵ Podczas próby rojalistycznego zamachu stanu w październiku 1795 roku młody generał Bonaparte przyczynił się do ocalenia Dyrektoriatu .
⁶ Sala do gry w piłkę, budynek sąsiadujący z pałacem w Wersalu .
⁷ Fryderyka Wielkiego .
⁸ W dosłownym tłumaczeniu „Sala Drobnych Przyjemności” .
⁹ Rzymska kohorta strzegąca wodza w czasach republiki, a później cesarza, znana z niezdyscyplinowania i nadużywania władzy .
¹⁰ Choć nazwa stopnia brzmiała chef de brigade, w rzeczywistości chodziło o dowództwo półbrygady, czyli pułku. W 1803 roku przywrócono w piechocie nazwy „pułk” i „pułkownik” .
¹¹ Murat sprawował tę funkcję zaledwie przez kilka tygodni.
¹² Bonaparte otrzymał tytuł pierwszego konsula 24 grudnia 1799 roku.
¹³ Podczas rewolucji kadeci Szkoły Wojskowej nosili krótkie tuniki i cylindryczne nakrycia głowy z pióropuszem .
¹⁴ Z nielicznymi wyjątkami armia królewska nosiła białe mundury .
¹⁵ W dosłownym tłumaczeniu: „Przełamiemy ich flankę” .
¹⁶ Służbowe surduty bez wyłogów .
¹⁷ W kalendarzu rewolucyjnym zlikwidowano niedziele, świąteczne były dni piąty i dziesiąty .
¹⁸ Sekretarz Bonapartego .
¹⁹ Francuskie przezwisko Kaiserliche Armee .
²⁰ Jedna liga to około 4 kilometrów .
²¹ W dosłownym tłumaczeniu „kieszeń szabelna”, ozdobne torby zwisające z rapci lekkich kawalerzystów itp. .
²² Koc lub poduszka z futra umieszczana na siodle przez kawalerzystów. Brytyjska gwardia konna nadal używa futrzanych czapraków .
²³ Data szturmu tłumu paryżan na Tuileries po powrocie rodziny królewskiej do Paryża w lecie 1792 roku .
²⁴ Ludwik I, syn księcia Parmy Ferdynanda I Burbona i arcyksiężniczki habsburskiej Marii Amalii, w 1801 roku został królem Etrurii, zmarł już dwa lata później .
²⁵ Nazwa bermycy w żołnierskim slangu .
²⁶ Członków kompanii weteranów w Gwardii Cesarskiej nie należy mylić z licznymi weteranami pełniącymi czynną służbę ani z gwardzistami, którzy wrócili do cywila .
²⁷ Dowódcy brygady Fuzy i Tortel, dowódcy szwadronu Dubois, Reynaud, Humbert, Auger, Clément, Ragois i Lefebvre oraz kapitan Dumoustier. Prawie wszyscy służyli w Gwardii Dyrektoriatu i Gwardii Ciała Prawodawczego.
²⁸ W trakcie jednej bitwy został zraniony siedmiokrotnie szablą, trzykrotnie przez kule i raz przez pocisk armatni.
²⁹ Większość z nich wyruszyła na San Domingo z Leclerkiem.
³⁰ Nabożeństwa religijne w slangu rewolucyjnym .
³¹ To samo uczynił, w różnych okresach, dla adiutantów marszałka Lannes’a oraz generałów La Harpe’a, d’Hautpoula i Caulaincourta.
³² Poczet arabskiego wodza, czasami oznaczający „cyrk” w slangu francuskim .
³³ Dzwonowata czapka bez daszka, wokół której owijano turban .
³⁴ Luźne spodnie tureckie .
³⁵ Kamizelki bez rękawów .
³⁶ Bitwa u ujścia Nilu, w której Nelson 1-2 sierpnia 1798 roku zniszczył flotę Francuzów .
³⁷ Stopnie te bywają tłumaczone również jako (odpowiednio) komandor i komandor porucznik, zaś wymieniony nieco niżej porucznik I klasy jako kapitan .
³⁸ Słynny dowódca protestancki z okresu wojen religijnych, który zdobył Orlean w 1567 roku .
³⁹ Marszałek Francji, który odznaczył się w Niderlandach w latach 1638-1642 .
¹⁴² Mapa kampanii – zob. mapę na końcu książki.
²⁴⁰ Zob. mapę na końcu książki.