Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Andrzej Patrycy Nidecki. Część 1, (1522-1572). Jego życie i dzieła - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Andrzej Patrycy Nidecki. Część 1, (1522-1572). Jego życie i dzieła - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 411 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jego ży­cie i dzie­ła przed­sta­wił

Ka­zi­mierz Mo­raw­ski.

Część I.

(1522–1572).

Wy­da­nie Aka­de­mii Umie­jęt­no­ści w Kra­ko­wie.

W Kra­ko­wie,

Dru­kar­ni Uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go, pod za­rzą­dem Jgu. Stelc­la.

1884.

Me­mo­riae

Jo­an­sis Co­cha­no­vii

Po­ëtae ce­le­ber­ri­mi

cu­ius ter­tia sa­ecu­la­ria hoc anno re­deun­tia

gra­ta po­lo­nia ce­le­brat

Sa­crum.

Spis rze­czy.

str.

Przed­mo­wa………………I – VII

Wstęp…………………1–14

Kil­ka uwag o za­wiąz­kach i roz­wo­ju hu­ma­ni­zmu w Pol­sce w XV wie­ku i w po­cząt­ku szes­na­ste­go. – Uni­wer­sy­tet Kra­kow­ski: Co­rvi­nus i Aesti­cam­pia­nus – Ma­ri­cius i No­wo­pol­ski.

Roz­dział I: Ród i po­cho­dze­nie………14 – 25

Miej­sce i rok uro­dze­nia. – Fa­mi­li­ja. – Mia­sto Oświe­cim. –

Roz­dział II: Mło­dość i wy­cho­wa­nie…….25 – 40

Szko­ła św. Jana w Kra­ko­wie. – Klasz­tor św. Fran­cisz­ka. – Li­sma­nin. – Dzia­łal­ność bi­sku­pów kra­kow­skich w za­kre­sie hu­ma­ni­zmu. – An­drzej Ze­brzy­dow­ski.

Roz­dział III: Na dwo­rze Ku­jaw­skie­go bi­sku­pa… 40 – 48 Ży­cie dwor­skie. – Ni­dec­ki se­kre­ta­rzem. – Ze­brzy­dow­ski zo­sta­je bi­sku­pem kra­kow­skim. – Przy­go­to­wa­nia do ob­ję­cia no­wej god­no­ści. – Prąd­nik.

Roz­dział IV: Pierw­sze lata w Kra­ko­wie…..48 – 55 Ży­cie w Kra­ko­wie. – Oto­cze­nie bi­sku­pa. – Łu­kasz Gór­nic­ki. – Chwiej­ność re­li­gij­na. – Wier­szy­ki Ni­dec­kie­go.

Roz­dział V: Na uni­wer­sy­te­cie Pa­dew­skim.55 – 65

Wę­drów­ki Po­la­ków za gra­ni­cę. – Szko­ła Pa­dew­ska – Ro­bor­tel­lo. – Ko­le­dzy: Łu­kasz Po­do­ski, Jan Ko­cha­now­ski – Pa­weł Ma­nu­tius. – Rzym.

Roz­dział VI: Wśród bu­rzy re­for­ma­cyi……65 – 70

Po­wrót do kra­ju i prze­lot­ny po­byt w Kra­ko­wie.

Czyn­ność Ni­dec­kie­go wśród wal­ki re­li­gij­nej.

str.

Roz­dział VII: Po­wtór­ny po­byt w Pa­dwie…..70–81

Ga­bry­el Fal­lop­pio i Mel­chior Gu­ilan­di­nus. – Ko­le­dzy: Stan. Fo­gel­we­der i An­drzej Du­dicz. – Ma­nu­cy­usz. – Cy­ce­roń­skie stu­dy­ja i Ka­rol Sy­go­niusz. – Ni­dec­ki dok­to­rem pra­wa.

Roz­dział VIII: Po­wrót do kra­ju i pierw­sze na­uko­we pra­ce 81–89 Piotr Mysz­kow­ski. – Po­byt i pra­ca w Bie­rza­no­wie. – Fi­lip Pad­niew­ski, na­stęp­ca Ze­brzy­dow­skie­go- – Pierw­sze wy­da­nie frag­men­tów Cy­ce­ro­na.

Roz­dział IX: Hu­ma­nizm w Kra­ju i jego wpły­wy.. 89–109 Dwór i dwo­ry w Kra­ko­wie. – Uni­wer­sy­tet: Ja­kób Gór­ski i Be­ne­dykt Her­best. – Ni­dec­ki se­kre­ta­rzem kró­lew­skim. – Dal­sza pra­ca i jej po­par­cie u swo­ich. – Jan Za­moy­ski. – Jan Ko­cha­now­ski. – Uwa­ga o pol­skim hu­ma­ni­zmie.

Roz­dział X: Dru­gie wy­da­nie frag­men­tów Cy­ce­ro­na. 109–118 Oce­na me­to­dy i wy­ni­ków. – Gło­sy po­wag za­gra­nicz­nych.

Roz­dział XI: W Kan­ce­la­ryi Kró­lew­skiej…. 118–148 Obo­wiąz­ki se­kre­ta­rzy. – Spra­wy pru­skie. – Ho­zy­usz. – Mysz­kow­ski bi­sku­pem płoc­kim. – Zmia­ny w kan­ce­la­ryi. – Pod­kanc­le­rzy Fran­ci­szek Kra­siń­ski. – Suk­ces­sy­ja Bar­ska. – Stó­su­nek z Kro­me­rem. – Szko­ła w Bruns­ber­dze. – Jan Trze­cie­ski i Adam Dzie­rza­now­ski.

Roz­dział XII: Cha­rak­ter i ma­ją­tek…….148–169

Pen­sy­je Ni­dec­kie­go. – Po­lo­wa­nie na be­ne­fi­cia ko­ściel­ne. – Chci­wość po­ko­le­nia. – Re­zul­ta­ty za­bie­gów w dzie­dzi­nie ma­te­ry­jal­nej.

Do­dat­ki………………169–213

I. Te­sta­ment Ni­dec­kie­go, spi­sa­ny w r. 1572. 171–198.

II. Exkurs o Ara­tu­sie Ko­cha­now­skie­go… 198–202

III. Wy­bra­ne li­sty Ni­dec­kie­go…….203–213

Er­ra­ta.

Str. 68 zam… ro­zu­mów czyt.: roz­mów.

Str. 116 zam. Gór­nic­kie­go czyt.: Gór­skie­go.PRZED­MO­WA.

O nie­ja­kie­go cza­su moż­na w na­szych ba­da­niach do­strzedz pew­ne­go a szczę­śli­we­go zwro­tu do cza­sów od­ro­dze­nia. Nie po­wie­my, aby pod tym wzglę­dem zro­bio­no już dużo; owszem peł­no rze­czy leży jesz­cze odło­giem, a w pra­cach już do­ko­na­nych czę­sto brak me­to­dy i ści­sło­ści hi­sto­rycz­nej razi i roz­licz­ne nie­do­stat­ki za sobą po­cią­ga. Ale ruch pe­wien jest, a wszel­kich sta­rań do­kła­dać na­le­ży, aby go pod­nie­cać, utwier­dzać, aby in­te­res raz obu­dzo­ny sze­rzył się co­raz bar­dziej i oży­wiał.

Po za mi­ło­ścią praw­dy, któ­ra głów­ną prze­wod­nicz­ką w tych stu­dy­jach być po­win­na, jesz­cze inna bar­dziej prak­tycz­na po­bud­ka może być ta sta­now­czym bodź­cem przy pra­cy. Je­że­li świet­ność na­szej epo­ki ro­man­tycz­nej jest dla nas po­nie­kąd rę­koj­mią, że na­ród, co ta­kie wy­dał owo­ce, ma jesz­cze ob­fi­ty za­sób sił ży­wot­nych i zmar­nieć nie może, to ba­da­nia nad pięt­na­stym i szes­na­stym wie­kiem roz­to­czą przed nami całą buj­ność ów­cze­sną na­szej kul­tu­ry, całą wiel­kość na­sze­go na­ro­du w tych od­le­głych cza­sach, po­mno­żą nie­ja­ko ten ka­pi­tał że­la­zny, od prze­szło­ści prze­ka­za­ny, któ­ry nam upaść na du­chu nie po­zwa­la i każe się spo­dzie­wać. Nie do­syć, że tak było w rze­czy­wi­sto­ści, świa­do­mość tej mi­nio­nej wiel­ko­ści po­win­na stać się żywą w spo­łe­czeń­stwie, przejść w jego krew i w jego żyły.

I ten wzgląd mię­dzy in­ne­mi pod­nie­cał jed­ne­go z naj­więk­szych pi­sa­rzy i oby­wa­te­li po­gro­bo­wej Pol­ski do pra­cy w tym kie­run­ku. Kie­dy Szuj­ski słab­ną­cą już ręką zbie­rał ma­te­ry­ja­ły do hi­sto­ryi uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go, któ­re nie­ste­ty przez nie­go opra­co­wa­ne­mi już być nie mia­ły, myśl ta świe­ci­ła mu jako gwiaz­da prze­wod­nia wśród tru­dów. Choć go ra­zi­ła zmy­sło­wa stro­na hu­ma­ni­zmu, ko­chał się on jed­nak w tych lu­dziach, po­dzi­wiał ich rzut­kość fi­zycz­ną i umy­sło­wą, w nich wi­dział i od­sła­niał chwa­łę na­ro­du. Kie­dy na sie­dem dni przed śmier­cią czuł już zgon zbli­ża­ją­cy się nie­chyb­nie, roz­pacz nim tar­ga­ła na myśl, że pra­cę swą uko­cha­ną opu­ścić mu przyj­dzie, a ostat­nie­mi bły­ska­mi swe­go ge­niu­szu roz­świe­cał jesz­cze w roz­mo­wie od­le­głe te cza­sy. W chwi­li ta­kie­go oży­wie­nia po­wie­dział mi zna­czą­co: zaj­muj się tyl­ko ludź­mi szes­na­ste­go wie­ku, bo w nich siła i ży­cie.

I przy­zna­ję się, że te sło­wa przy­po­mi­na­ły mi się czę­sto wśród ni­niej­szej pra­cy; pi­sa­łem ją z mi­ło­ścią dla przed­mio­tu i mi­ło­ścią dla tego, któ­ry ten przed­miot tak ko­chał, a prócz tego ze świa­do­mo­ścią cią­głą, że pra­com tego ro­dza­ju u nas brak jesz­cze tej pod­sta­wy sze­ro­kiej, tego tła ogól­ne­go, któ­re wła­śnie Szuj­ski w swych dzie­jach Aka­de­mii miał stwo­rzyć. Nam pra­cow­ni­kom po­mniej­szym po­zo­sta­je te­raz za­da­nie zbie­ra­nia ce­gie­łek do gma­chu, któ­ry w syn­te­tycz­nej my­śli Szuj­skie­go, wy­prze­dza­ją­cej przy­go­to­waw­cze pra­ce in­nych już się ry­so­wał, a nig­dy już może z po­dob­nem mi­strzo­stwem od­two­rzo­nym nie bę­dzie. Nie­chaj ta pra­ca bę­dzie więc hoł­dem dla jego pa­mię­ci, któ­ra na dłu­go po­zo­sta­nie dro­gą, żywą i ożyw­czą w mu­rach na­sze­go Uni­wer­sy­te­tu i w my­ślach ca­łe­go na­ro­du.

Ob­ra­łem so­bie za przed­miot czło­wie­ka, któ­re­go na­zwi­sko jest zna­nem w kra­ju ro­dzin­nem now­szej fi­lo­lo­gii, w Niem­czech, mało zna­nem, pra­wie za­tar­tem w Pol­sce. Je­dy­nie ten, któ­ry zda­la od po­wsze­dnie­go ży­cia i ulicz­ne­go ha­ła­su za­ta­pia się w na­szej prze­szło­ści, roz­świe­ca ją i uświet­nia siłą swe­go ge­niu­szu i in­tu­icyi, mistrz Jan Ma­tej­ko nie po­mi­nął w swych dzie­łach tej oso­bi­sto­ści. Wśród uczest­ni­ków Rze­czy­po­spo­li­tej Ba­biń­skiej wid­nie­je po le­wej stro­nie ob­ra­zu wy­kwint­na twarz Dra Pa­try­ce­go, twarz po­god­na, we­so­ła praw­dzi­we­go hu­ma­ni­sty. Jako hu­ma­ni­stę po­jął go i przed­sta­wił Ma­tej­ko; to też bę­dzie głów­nem za­da­niem na­szej pra­cy. Ale nie­tyl­ko na polu czy­sto na­uko­wem, lecz i w in­nych dzie­dzi­nach waż­ną była i twór­czą jego dzia­łal­ność. Jako se­kre­tarz kró­lew­ski przed­sta­wi się on nam wśród ru­chu i prze­wro­tów ów­cze­snej po­li­ty­ki, w apo­lo­ge­cie ka­to­lic­kim ostat­nich lat ży­cia znaj­dzie­my daw­ne­go fi­lo­lo­ga, któ­ry ule­ga­jąc kie­run­kom t.z. Con­tra – re­for­ma­cyi bo­ga­te za­so­by swej wie­dzy po­świę­ca na oł­ta­rzu ko­ścio­ła i dla te­goż chwa­ły. Za­da­nie więc do­syć ob­szer­ne i róż­no­li­te; pierw­szą czę­ścią pra­cy obej­mie­my prze­waż­nie dzia­łal­ność hu­ma­ni­sty.Źró­deł nam nie bra­kło. Po­dzie­lić je mo­że­my na dwie kla­sy: źró­dła dru­ko­wa­ne i rę­ko­pi­śmien­ne. – Do pierw­szych za­li­cza­my przedew­szyst­kiem dzie­ła sa­me­goż Ni­dec­kie­go i luź­ne, nie­licz­ne o nim wzmian­ki u au­to­rów szes­na­ste­go wie­ku, jak Gór­nic­ki, Ko­cha­now­ski,

Gór­ski i inni. Na tych pod­sta­wach szcze­gó­ło­we­go jed­nak ob­ra­zu oprzeć­by nie moż­na. Waż­ne ma­te­ry­ja­ły spo­czy­wa­ją w kor­re­spon­den­cyi dy­plo­ma­tycz­nej i pry­wat­nej ów­cze­snych lu­dzi. A pod tym wzglę­dem do­pie­ro po­czą­tek u nas zro­bio­no; z rze­czy dru­ko­wa­nych pod­nieść nam wy­pa­da li­sty ogło­szo­ne w Ja­giel­lon­kach Pol­skich i Ak­tach pod­kanc­ler­skich Kra­siń­skie­go, któ­re to pu­bli­ka­cy­je i dla Ni­dec­kie­go nie jed­nej do­star­czy­ły nam wia­do­mo­ści. In­nem waż­nem źró­dłem, roz­świe­ca­ją­cem po­cząt­ki jego za­wo­du są li­sty bi­sku­pa Ze­brzy­dow­skie­go, wy­da­ne przez Dra Wi­słoc­kie­go. Ni­dec­ki jako se­kre­tarz bi­sku­pi w wiel­kiej czę­ści sam je re­da­go­wał, czę­sto w nich o nim mowa, uczo­ne do­pi­ski wy­daw­cy roz­świe­ci­ły wie­le szcze­gó­łów (Acta hi­sto­ri­ca I, 1878). Kor­re­spon­den­cyi tak ob­fi­tej Ho­zy­usza tom pierw­szy do­tąd ogło­szo­ny; wie­my, że w dal­szym cią­gu tej pu­bli­ka­cyi nie­raz z na­zwi­skiem Ni­dec­kie­go się spo­tka­my i dla tego wy­cze­ku­je­my go z nie­cier­pli­wo­ścią. Prócz tego znaj­du­je­my w daw­nych dru­kach kil­ka li­stów współ­cze­snych do Ni­dec­kie­go. Wy­mie­niam tu li­sty Paw­ła Ma­nu­cy­usza, Ho­zy­usza (dzieł tom II), Sta­ni­sła­wa Resz­ki (Ne­apol 1594), wresz­cie li­sty Tur­ne­ra (In­gol­stadt 1599). Wią­zan­ka to jed­nak ubo­ga w obec ogrom­nych za­so­bów, któ­re do­tąd spo­czy­wa­ją w rę­ko­pi­smach.

A te wła­śnie źró­dła naj­wię­cej nam do­star­czy­ły ma­te­ry­ja­łów. Przej­rze­li­śmy, o ile się dało, licz­ne li­sty Ho­zy­usza, Kro­me­ra, Mysz­kow­skie­go i in­nych, po roz­ma­itych zbio­rach roz­rzu­co­ne, szu­ka­jąc w nich po­trzeb­nych wska­zó­wek i wia­do­mo­ści. Głów­nym jed­nak ce­lem w tych za­bie­gach było wy­szu­ki­wa­nie li­stów sa­me­go Ni­dec­kie­go. W bi­blio­te­ce Ja­giel­loń­skiej zna­leź­li­śmy ich dwa, je­den w ko­pii (N. 41) do Stan. So­ko­łow­skie­go, dru­gi w ory­gi­na­le (n. 1140) do Ho­zy­usza, Ob­fit­sze da­le­ko w tej mie­rze skar­by za­wie­ra­ją bo­ga­te zbio­ry ks. Czar­to­ry­skich w Kra­ko­wie. Ko­de­xów, obej­mu­ją­cych li­sty ory­gi­nal­ne z szes­na­ste­go wie­ku jest tu dużo, a wie­le z nich pierw­szo­rzęd­nej dla ba­da­cza war­to­ści. Prze­waż­nie w tych rę­ko­pi­sach (1) zna­leź­li­śmy oko­ło 25 ory­gi­nal­nych li­stów Ni­dec­kie­go, pi­sa­nych w roz­ma­itych la­tach ży­cia do Kro­me­ra lub do Ho­zy­usza. Naj­wcze­śniej­szy z nich da­to­wa­ny z roku 1564. Dwu­krot­ne po­dró­że po­mno­ży­ły te ma­te­ry­ja­ły. Z War­sza­wy przy­wio­złem od­pi­sy dwóch li­stów Ni­dec­kie­go do Jana Za­moy­skie­go pi­sa­nych (z bibl. Or­dy­nac­kiej). W bi­sku­piem ar­chi­wum we Frau­en­bur­gu zna­la­złem naj­więk­sze w tej mie­rze za­so­by. W licz­nych rę­ko­pi­sach, za­wie­ra­ją­cych kor­re­spon­den­cy­je róż­nych lu­dzi szes­na­ste­go wie­ku prze­waż­nie z Ho­zy­uszem i Kro­me­rem, oko­ło sto li­stów sa­me­goż Ni­dec­kie­go się prze­cho­wa­ło. Naj­wcze­śniej­szy da­to­wa­ny z r. 1557. Przy­by­ło do tego kil­ka od­pi­sów z ar­chi­wum ka­pi­tu­ły Frau­en­burg­skiej, któ­ra po­sia­da 13 Ni­dec­kie­go li­stów.

Już z tych wska­zó­wek osą­dzić moż­na, jak wiel­ki i ob­fi­ty ma­te­ry­jał ze­brać mi się uda­ło; przy­czem za­raz nad­mie­niam, że rę­ko­pi­śmien­ne te wia­do­mo­ści prze­waż­nie do dru­giej po­ło­wy ży­cia Ni­dec­kie­go się od­no­szą. Do pierw­szych lat, cza­sów mło­do­ści naj­mniej mamy źró­deł i ma­te­ry­ja­łów. W uzu­peł­nie­niu do­da­ję, że je­den list jego do Fo­gel­we­de­ra zna­la­złem w cen­nym ko­de­xie li­stów ory­gi­nal­nych z 16-go wie­ku, któ­ry dziś jest wła- – (1) Wy­mie­niam ko­de­xa n 240, 1605, 1607, 1609, 1611, 1615, 1617, 1619.

sno­ścią i skar­bem (list Ko­cha­now­skie­go!) hr. Sta­ni­sła­wa Ostrow­skie­go w Kra­ko­wie. Wresz­cie ś.p. Szuj­skie­mu za­wdzię­czam naj­wcze­śniej­szy ze zna­nych mi li­stów Ni­dec­kie­go, pi­sa­ny w r. 1551 do Orze­chow­skie­go (z ar­chi­wum w Su­chej).

Wśród in­nych rę­ko­pi­śmien­nych wia­do­mo­ści (z me­try­ki ko­ron­nej, Arch. Gr. Kra­kow­skie­go, Ak­tów kon­su­lar­nych kra­kow­skich) pod­no­szę te, któ­rych mi udzie­lił ła­ska­wie ks. Cho­dyń­ski z Ar­chi­wum ka­pi­tu­ły wło­cław­skiej i od­pi­sy uży­czo­ne mi z wiel­ką usłuż­no­ścią przez ks. ka­no­ni­ka Po­lkow­skie­go z Ar­chi­wum ka­pi­tu­ły kra­kow­skiej. Pierw­sze od­no­szą się do po­cząt­ków za­wo­du Ni­dec­kie­go, dru­gie do ostat­nich lat jego ży­cia.

Wresz­cie wspo­mi­nam ostat­nie, a bar­dzo waż­ne źró­dło wia­do­mo­ści, któ­re do­pie­ro po mo­zol­nych, trzech­let­nich po­szu­ki­wa­niach mi się otwo­rzy­ło. Ju­lian Bar­to­sze­wicz w ar­ty­ku­le o kasz­te­la­mi Ko­cha­now­skie­go (Bibl. Wasz. 1858 III, 248 – Dzie­ła IX, str. 193) po­dał krót­ką wia­do­mość o te­sta­men­cie Ni­dec­kie­go, pod­no­sząc waż­ność tego do­ku­men­tu. Nie ozna­czył jed­nak miej­sca, gdzie się znaj­du­je – a ze śmier­cią wiel­kie­go tego pra­cow­ni­ka wia­do­mość o po­cho­dze­niu tego aktu za­gi­nę­ła bez wie­ści. Po wie­lu, da­rem­nych pró­bach uda­ło mi się go wy­śle­dzić. A tu­taj wy­ra­żam go­rą­cą wdzięcz­ność ks. Kna­piń­skie­mu w War­sza­wie, któ­ry z wiel­ką bez­in­te­re­sow­no­ścią wy­szu­ka­niem jego się za­jął, w ak­tach kon­sy­stor­skich daw­nej kol­le­gia­ty War­szaw­skiej do­ku­ment ten zna­lazł i mnie go z nad­zwy­czaj­ną ła­ska­wo­ścią udzie­lił. Nie po­prze­sta­jąc na­tem, prze­słał mi prócz tego kil­ka in­nych, cen­nych wy­pi­sów z ar­chi­wum daw­nej kol­le­gia­ty. Ma­te­ry­ja­ły te przy­nio­sły dużo po­żą­da­nych wska­zó­wek.

Po­zo­sta­ją opra­co­wa­nia. Do­tych­cza­so­wi bio­gra­fo­wie opie­ra­li z ma­łe­mi wy­jąt­ka­mi na pod­sta­wie dzieł Kie­lec­kie­go i luź­nych wzmia­nek u współ­cze­snych pi­sa­rzy swe pra­ce, krót­kie i ubo­gie w daty ży­cio­ry­sy. Sta­ro­wol­ski dal o nim wia­do­mość w swych elo­giach, Piotr Bay­le w swo­im słow­ni­ku (Tom III, str. 622). Po­tem z wiel­ką skrzęt­no­ścią zło­żył te wszyst­kie szcze­gó­ły Fran­ci­szek Goez w swo­jem Otium Var­so­vien­se, wy­da­nem w Wro­cła­wiu roku 1755. Naj­lep­sza to po­dziś­dzień pra­ca o Ni­dec­kim, choć 17 stron tyl­ko obej­mu­je, a na ubo­gich i nie­do­sta­tecz­nych po­le­ga ma­te­ry­ja­łach. Au­tor czer­pie z dzieł Ni­dec­kie­go, a do wia­do­mo­ści ztąd po­wzię­tych przy­dał nie­co szcze­gó­łów z li­stów dru­ko­wa­nych współ­cze­snych hu­ma­ni­stów. Za za­słu­gę po­czy­tać mu na­le­ży, że z pew­nym zmy­słem kry­tycz­nym rzecz swą trak­tu­je, a do nie­świa­do­mo­ści w szcze­gó­łach przy­znać się nie waha. Póź­niej wspo­mniał Ni­dec­kie­go z uzna­niem uczo­ny Jo­cher (Ob­raz bi­bliogr. – hi­stor. t. I) i Mi­chał Wisz­niew­ski (Hi­sto­rya li­te­ra­tu­ry t. VI, 164), nie przy­spa­rza­jąc no­we­go ma­te­ry­ja­łu; mówi o nim bez wszel­kiej kry­ty­ki bi­skup Łę­tow­ski w ka­ta­lo­gu pra­ła­tów i ka­no­ni­ków krak. III, str. 366, ar­ty­kuł wresz­cie w En­cy­klo­pe­dyi Or­gel­bran­da nie za­wie­ra nic no­we­go, a sta­rych błę­dów dużo. Nie­rów­nie wię­cej war­to­ści mają wia­do­mo­ści, do­ty­czą­ce prze­waż­nie schył­ku ży­cia Ni­dec­kie­go, po­da­ne przez Eich­hor­na w roz­pra­wie: "Die Präla­ten des erm­län­di­schen Dom­ka­pi­tels" (Erm­länd. Ze­it­schrift z r. 1866, III, str. 600). Ko­rzy­stał mia­no­wi­cie w tym ar­ty­ku­le Eichorn z li­stów Ni­dec­kie­go we Frau­en­bur­gu się znaj­du­ją­cych i na pię­ciu stro­nach dał nam zwię­zły jego ży­cio­rys, dużo no­wych szcze­gó­łów za­wie­ra­ją­cy. Zna­ne mo­no­gra­fie te­goż au­to­ra o Ho­zy­uszu i Kro­me­rze, nie­raz też po­trą­ca­ją o Ni­dec­kie­go.

Z prac tu wy­mie­nio­nych je­dy­nie roz­pra­wy Gro­eza i Eich­hor­na były mi po­moc­ne­mi; na inne rzad­ko spu­ścić się moż­na.

Wresz­cie po­dzię­ko­wać mi przy­cho­dzi tym wszyst­kim, któ­rzy wśród pra­cy radą i wska­zów­ka­mi mnie po­pie­ra­li, przedew­szyst­kiem więc Dyr. Es­tre­iche­ro­wi, Dr. Wi­słoc­kie­mu i p. Że­go­cie Pau­le­mu, da­lej prof. Za­krzew­skie­mu i ks. kan. Po­lkow­skie­mu w Kra­ko­wie, prof. Przy­bo­row­skie­mu i Pa­wiń­skie­mu w War­sza­wie, ks. Cho­dyń­skie­mu we Wło­cław­ku, Dr. An­to­nie­mu Pro­cha­sce we Lwo­wie i Dr. Ce­li­chow­skie­mu w Kór­ni­ku, ks. Dr. Hi­ple­ro­wi w Brauns­ber­gu i ks. Dr. We­it­zen­mül­le­ro­wi we Frau­en­bur­gu, wresz­cie p… ba­ro­no­wi Man­teuf­fel w Ry­dze. In­nych, ko­le­gów mia­no­wi­cie, nie wy­mie­niam: oni wy two­rzy­li w Kra­ko­wie tę at­mos­fe­rę ożyw­czą dla stu­dy­jów nad na­szem od­ro­dze­niem.

Ogła­szam ni­niej­szem pierw­szą część mej pra­cy w na­dziei, że może któ­ry z czy­tel­ni­ków wska­zów­ki ja­kiej dla dal­sze­go cią­gu mi udzie­li. Ogła­szam ją te­raz, aby obok wiel­kiej po­sta­ci Ko­cha­now­skie­go, któ­re­go w roku trzech­set­let­nie­go ju­bi­le­uszu na­ród w na­le­ży­ty uczci spo­sób, naj­ser­decz­niej­szy jego i dłu­go­let­ni przy­ja­ciel – ani­mae di­mi­dium – od­ży­wił się w pa­mię­ci współ­cze­snych. Bę­dzie to za­ra­zem wy­ra­zem hoł­du i czci dla wiesz­cza z Czar­no­la­su.

Pi­sa­łem w Kra­ko­wie w li­sto­pa­dzie r. 1883.WSTĘP.

Kie­dy w czter­na­stym wie­ku sen­na w epo­ce śred­nich wie­ków sta­ro­żyt­ność za­czę­ła się bu­dzie, ock­nię­ta wy­ra­za­mi za­chwy­tu wiel­kich po­etów Ita­lii, czy­ta­no z razu tyl­ko zna­nych i nig­dy nie za­gu­bio­nych au­to­rów kla­sycz­nych, czy­ta­no wpraw­dzie z in­nem za­ję­ciem i z in­nych po czę­ści po­bu­dek, jak do­tych­czas, ale epo­ka ta nie wzbo­ga­ci­ła znacz­nie spu­ści­zny, któ­rą jej cza­sy klasz­tor­nych stu­dy­jów i klasz­tor­nej pra­cy w tym za­kre­sie prze­ka­za­ły. We­rgi­liusz, któ­re­go śred­nie wie­ki ubra­ły w au­re­olę świę­te­go lub ob­da­rzy­ły rószcz­ką cza­ro­dzie­ja, ten We­rgi­liusz pro­mie­nie­ją­cy w świe­tle po­dań i le­gend, przy­nę­ca do sie­bie przedew­szyst­kiem wiel­kie du­chy i umy­sły czter­na­ste­go wie­ku, na któ­rych cze­le stoi Dan­te. Dan­te czci w śpie­wa­ku Ene­idy w du­chu śred­nich wie­ków "fi­lo­zo­fa", któ­ry wnik­nął swą in­tu­icyą w taj­ni­ki du­szy ludz­kiej i w ta­jem­ni­ce prze­zna­czeń za­gro­bo­wych czło­wie­ka. Nie od We­rgi­liu­sza jed­nak, któ­ry tre­ścią swe­go po­ema­tu głów­nie zaj­mo­wał, miał wyjść ruch nowy w stu­dy­jach kla­sycz­nych, któ­ry ich dzie­dzi­nę tak znacz­nie w pięt­na­stym wie­ku roz­sze­rzy­ły Po­cząt­ki jego się­ga­ją już po­ło­wy czter­na­ste­go wie­ku i cza­su, kie­dy re­to­ry­ka Cy­ce­ro­na roz­nie­ci­ła w du­szy Pe­trar­ki ten po­dziw dla śpiew­no­ści ję­zy­ka i for­my kla­sycz­nej, któ­ry stał się zna­mie­niem i ha­słem dla ca­łej na­stęp­nej epo­ki. Cy­ce­ro oczy­wi­ście w śred­nich wie­kach nig­dy za­po­mnie­niu ani za­nie­dba­niu nie uległ, a fi­lo­zo­ficz­ne jego dzie­ła, mia­no­wi­cie trak­ta­ty mo­ral­ne były za­wsze w wiel­kiem po­wa­ża­niu. Czczo­no go dla jego mą­dro­ści, ale nie dla for­my, w któ­rą tę mą­drość ubie­rał. Tym­cza­sem w Pe­trar­ce do­pie­ro bu­dzi się po­czu­cie dźwięcz­no­ści jego wy­sło­wie­nia, ver­bo­rum dul­ce­do qu­aedam et so­no­ri­tas, jak sam pi­sze, upa­ja go i za­chwy­ca, a w sku­tek tego po­sta­na­wia od­grze­bać z py­łów klasz­tor­nych drze­mią­ce w za­po­mnie­niu inne utwo­ry wiel­kie­go ora­to­ra. Zna­le­zie­nie rę­ko­pi­su li­stów do At­ty­ka w We­ro­nie mia­ło być ha­słem no­we­go ży­cia na­tem polu, któ­re­go sil­ne tęt­no za­dzi­wia nas w wie­ku pięt­na­stym. Jest to wiek od­kryć nie­tyl­ko na polu geo­gra­ticz­nem; w hi­sto­ryi fi­lo­lo­gii na to samo mia­no so­bie za­słu­żył, a ty­pem uczo­nych owej epo­ki jest sław­ny Pog­gio Brac­cio­li­ni, prze­trzą­sa­ją­cy bi­blio­te­ki Nie­miec po­łu­dnio­wych i po­dej­mu­ją­cy w tym celu awan­tur­ni­cze wy­pra­wy, któ­re się nam nie­omal w świe­tle ry­cer­skich przed­sta­wia­ją przed­się­wzięć. Rę­ko­pi­sy znaj­do­wa­ne w Niem­czech wę­dru­ją do Włoch, na po­łu­dnie, bo tam już kla­sycz­ne stu­dy­ja peł­nem roz­wi­ja­ją się ży­ciem. Przede wszyst­kiem pi­śmien­nic­two ła­ciń­skie cie­szy się tu wiel­ką po­pu­lar­no­ścią i pil­nie jest upra­wia­nem; wdzięk i dźwięcz­ność rzym­skich au­to­rów jed­na tej dzie­dzi­nie pra­cow­ni­ków. Wiek szes­na­sty pra­cu­jąc na pod­sta­wach prze­ka­za­nych mu przez po­przed­ni­ka in­wen­ta­ry­zu­je i oczysz­cza zna­le­zio­ne za­byt­ki. In­te­res dla for­my do­mi­nu­ją­cy w pięt­na­stym wie­ku rów­no­wa­ży się te­raz z in­te­re­sem dla tre­ści, każ­da no­tat­ka uryw­ko­wa sta­ro­żyt­no­ści sta­je się w sku­tek tego przed­mio­tem ba­da­nia, każ­dy frag­ment kla­sycz­ne­go au­to­ra bu­dzi za­ję­cie, tak jak rów­no­cze­śnie na­pi­sy, wy­ła­nia­ją­ce się z zie­mi wznie­ca­ją po­wszech­ną cie­ka­wość, a zło­my sta­rych rzym­skich bu­dow­li wy­wo­ły­wu­ją wy­ra­zy go­rą­ce­go po­dzi­wu. Fi­lo­log w za­ra­niu hu­ma­ni­zmu był roz­ma­rzo­nym eu­tu­zy­astą, w pięt­na­stym wie­ku prze­waż­nie re­to­rem, w szes­na­stym do­pie­ro sta­je się kry­tycz­nym uczo­nym. Wiek ten zbie­ra frag­men­ta au­to­rów a prócz tego za­bie­ra się do kry­tycz­ne­go ob­ra­bia­nia i ob­ja­śnia­nia pi­sa­rzy. Wy­da­nia z ko­men­ta­rza­mi po­ja­wia­ją się co­raz czę­ściej. Ogni­skiem tych stu­dy­jów po­zo­sta­je do po­ło­wy stu­le­cia wy­łącz­nie Ita­lia, do któ­re­go to cza­su cała resz­ta Eu­ro­py je­dy­nym Era­zmem z Rot­ter­da­mu po­szczy­cić się mo­gła, któ­re­mu­by Wło­scy ucze­ni rów­no­rzęd­ne obok sie­bie przy­zna­li sta­no­wi­sko i miej­sce ( 1).

W Pol­sce z po­cząt­kiem pięt­na­ste­go wie­ku sła­be za­wiąz­ki hu­ma­ni­zmu się bu­dzą, aby na­stęp­nie przez całe stu­le­cie od- -

1) Por. Jos, Ju­stus Sca­li­ger von Ber­nays str. 5.

mien­ne­mi ko­le­ja­mi wy­bu­jać sil­niej lub za­mie­rać chwi­lo­wo. Ze­tknię­cie się z kul­tu­rą za­chod­nią na so­bo­rze ba­zy­lej­skim mia­ło się od­bić na kra­ju. Z wiel­kie­go kon­cy­lium pły­ną pierw­sze księ­gi hu­ma­ni­stów do Pol­ski, po­ja­wia­ją się wkrót­ce w Kra­ko­wie rę­ko­pi­sy au­to­rów kla­sycz­nych, zna­czo­ne imio­na­mi pol­skich go­ści ba­zy­lej­skich (1). Wśród uni­wer­sy­te­tu do­tąd na wkróś teo­lo­gicz­ne­go mu­sia­ło w sku­tek tego nie­ba­wem nowe roz­nie­cić się ży­cie. W r. 1433 daje nie­ja­ko ha­sło do tego ba­ka­łarz te­goż uni­wer­sy­te­tu, któ­ry póź­niej miał zo­stać ar­cy­bi­sku­pem lwow­skim i zna­leść swe­go Ho­me­ra w Kal­li­ma­chu, Grze­gorz z Sa­no­ka. In­te­res roz­bu­dzo­ny dla sta­ro­żyt­no­ści wi­docz­ny w mno­żą­cej się licz­bie ko­de­xów kla­sycz­nych au­to­rów, któ­re przez cały wiek pięt­na­sty co­raz ob­fi­ciej na­pły­wa­ją do Kra­ko­wa. Prze­wa­ża­ją jed­nak w ca­łym tym ru­chu znacz­nie obce ży­wio­ły; hu­ma­nizm ten wcze­sny jest nie­miec­kim, pod­sy­ca­ny si­ła­mi z za­cho­du, mia­no­wi­cie ze Szląz­ka przy­by­wa­ją­ce­mu Sta­ro­żyt­ność znaj­du­je za­pa­lo­nych mi­ło­śni­ków, lecz nie może jesz­cze wy­ka­zać praw­dzi­wych w swej dzie­dzi­nie uczo­nych. Po­bocz­nie, obok in­nych przed­mio­tów po­świę­ca­ją zwo­len­ni­cy hu­ma­ni­zmu kil­ka go­dzin ła­ciń­skim pi­sa­rzom, a taka po­ło­wicz­ność trwa aż do po­ło­wy 16-go wie­ku. – Na ko­niec pięt­na­ste­go stu­le­cia, na lata 1480 – 92 przy­pa­da naj­więk­szy na­pływ uczniów; sław­ny Con­rad Cel­tes przy­by­wa­ją­cy w roku 1489 do Kra­ko­wa za­kła­da to­wa­rzy­stwo hu­ma­ni­stycz­ne na mo­dłę za­chod­nich, któ­re mia­ło krze­wić te stu­dya wśród na­ro­du, z jego na­tchnie­nia po­wsta­je zna­na So­da­li­tas Vi­sh­da­na ( 2). Oko­ło jego oso­by gro­ma­dzi się wie­lu zna­ko­mi­tych lu­dzi, póż­niej w róż­ny spo­sób gło­śnych, a przed­mio­tem po­dzi­wu i uwiel­bie­nia wśród tego koła był Fi­lip Kal­li­mach, przed­sta­wi­ciel wy­kwint­ne­go hu­ma­ni­zmu po­łu­dnia. Cel­tes po dwóch la­tach po­by­tu opusz­cza Kra­ków w r. 1491; ży­cie, któ­re tu roz­bu­dził, nie za­mie­ra wpraw­dzie zu­peł­nie, ale na ra­zie przy­ga­sa. – Na­stę­pu­je krót­ko­trwa­ła ale sil­na re­ak­cy­ja, nie w sa- -

1) Por. Szuj­ski, Re­for­ma­cy­ja i Od­ro­dze­nie str. 9. 2) Por. Szuj­ski l… c… str. 25 i Bauch Rha­gius Aesti­cam­pia­nus in Kra­kau. Ar­chiv… für Lit… ge­schich­te XII ( 1884) str. 32G.

mym Kra­ko­wie wi­docz­na, bo rów­no­cze­śnie zu­peł­nie w Wied­niu scho­la­sty­ka sta­now­czo gło­wę pod­no­si prze­ciw no­we­mu ru­cho­wi (1). Wśród niej za­mie­ra pra­wie zu­peł­nie ten kie­ru­nek i dąż­no­ści, aby z po­cząt­kiem 16-go wie­ku wy­buch­nąć tem sil­niej i zmie­rzyć się z prze­ciw­nym, scho­la­stycz­nym obo­zem. W roku 1500 wy­cho­dzi może pierw­szy druk au­to­ra kla­sycz­ne­go w Kra­ko­wie, Rhe­to­ri­ca ad He­ren­nium ( 2), a zja­wi­sko to daje ha­sło do buj­ne­go na tej ni­wie ru­chu. Bo też od r. 1501 hu­ma­ni­ści ob­fi­cie znów na­pły­wa­ją do uni­wer­sy­te­tu ( 3), a na­stęp­ne lata zna­czą się od­po­wied­nio do tego licz­ne­mi wy­da­nia­mi kla­sycz­nych pi­sa­rzy. Koło 1500 wy­cho­dzi Cy­ce­ro­na mowa pro Li­ga­rio, w r. 1502 Odo Ma­ior, w r. 1507 trak­ta­ty fi­lo­zo­ficz­ne de of­fi­cis i Tu­sku­lan­ki. Cy­ce­ro i w na­stęp­nym cza­sie cią­gle pierw­sze zaj­mu­je sta­no­wi­sko, a z dru­ków naj­czę­ściej się po­na­wia­ją Rhe­to­ri­ca ad He­ren­nium i Som­nium Sci­pio­nis. Ale ten ży­wioł hu­ma­ni­stycz­ny, roz­bu­ja­ły na po­gra­ni­czu logo i 16go wie­ku na uni­wer­sy­te­cie kra­kow­skim nie jest głę­bo­kim, upa­tru­je on swo­je za­da­nie przedew­szyst­kiem w za­pro­wa­dze­niu lep­szej, ła­ci­ny, któ­ra­by wy­par­ła daw­ną bar­ba­rzyń­ską, speł­nia za­da­nia, któ­re chy­ba to­ro­wać mo­gły dro­gę dla po­waż­nej na­uki. Wy­star­czy ode­mknąć za­sło­nę z pra­cow­ni któ­re­go­kol­wiek z jego przed­sta­wi­cie­li, aby się o tem prze­ko­nać. Jed­nym z naj­wy­bit­niej­szych był Lau­ren­tius Co­rvinns, czy­li Rabe ze Szląz­ka ( 4). Wy­kła­da on w uni­wer­sy­te­cie kra­kow­skim w r. 1490 Bo­ecy­usza, w r. 1492 fi­lo­zo­fi­ja, koło r. 1495 uczyć prze­sta­je. Lecz wy­da­je na­to­miast w r. 1502 w Kra­ko­wie swój hor­tu­lus cle­gan­tia­rum, ksią­żecz­kę po­świę­co­ną stu­den­tom aka­de­mii kra­kow­skiej. Na przy­kła­dach bar­ba­rzyń­skiej i kla­sycz­nej ła­ci­ny mają się oni wy­uczyć, cze­go się strzedz, a jak po­praw­nie prze­ma­wiać na­le­ży. Z tul­liań­skie­go wi­ry­da­rza, po­wia­da au­tor, wy­bra­łem wam nie­licz­ne… lecz za to naj­pięk­niej­sze kwiat­ki ła­ciń­skiej zie­le­ni. Za­czy­na się od prze­ciw- -

1) Ho­ra­witz w Hi­stor. Ta­schen­buch VI, 2, z r. 1883 str. 145.

2) Por. Jo­cher. Ob­raz Bibl.-hist. I, str. VII.

3) Szuj­ski l… c… str. 39.

4) Por. jego ży­cie przez Dr. Gu­sta­wa Bau­cha. 1883.

sta­wie­nia nie­okrze­sa­nej i wy­kwint­nej mowy, z któ­rych pierw­sza po­wia­da: Len­tu­lus scrip­sit, quod meac lit­te­rae ma­xi­mum apud te pon­dus ha­be­bunt, pod­czas gdy Cy­ce­roń­ski le­pi­dus ser­mo w obec tej śre­dnio­wiecz­nej kon­struk­cyi wy­sła­wia się po­praw­nie: Len­tu­lus scri­bit… mens lit­te­ras ma­xci­mum apud Ie pon­dus ha­bi­tu­ras. Cała ksią­żecz­ka skła­da się z dłu­giej se­ryi krót­kich re­gu­łek do­ty­czą­cych skład­ni i sze­re­gu od­no­śnych przy­kła­dów. W koń­cu znaj­du­je­my udat­ną ode na­pi­sa­ną w mie­rze sa­fic­kiej: de Po­lo­nia et eius me­tro­po­li fCra­co­via, w któ­rej Kra­ko­wo­wi od we­so­łe­go hu­ma­ni­sty nie­tyl­ko za to do­sta­ją się po­chwa­ły, że

Hic sibi pul­chrum Jove nata se­dem

Tal­las ele­gii ale i za to, że

Edu­cat pul­chras Ve­nus hic pu­el­las

In Jo­vis sum­mi tha­la­mos itu­ras
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: