- W empik go
Andrzej Patrycy Nidecki. Część 1, (1522-1572). Jego życie i dzieła - ebook
Andrzej Patrycy Nidecki. Część 1, (1522-1572). Jego życie i dzieła - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 411 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kazimierz Morawski.
Część I.
(1522–1572).
Wydanie Akademii Umiejętności w Krakowie.
W Krakowie,
Drukarni Uniwersytetu Jagiellońskiego, pod zarządem Jgu. Stelcla.
1884.
Memoriae
Joansis Cochanovii
Poëtae celeberrimi
cuius tertia saecularia hoc anno redeuntia
grata polonia celebrat
Sacrum.
Spis rzeczy.
str.
Przedmowa………………I – VII
Wstęp…………………1–14
Kilka uwag o zawiązkach i rozwoju humanizmu w Polsce w XV wieku i w początku szesnastego. – Uniwersytet Krakowski: Corvinus i Aesticampianus – Maricius i Nowopolski.
Rozdział I: Ród i pochodzenie………14 – 25
Miejsce i rok urodzenia. – Familija. – Miasto Oświecim. –
Rozdział II: Młodość i wychowanie…….25 – 40
Szkoła św. Jana w Krakowie. – Klasztor św. Franciszka. – Lismanin. – Działalność biskupów krakowskich w zakresie humanizmu. – Andrzej Zebrzydowski.
Rozdział III: Na dworze Kujawskiego biskupa… 40 – 48 Życie dworskie. – Nidecki sekretarzem. – Zebrzydowski zostaje biskupem krakowskim. – Przygotowania do objęcia nowej godności. – Prądnik.
Rozdział IV: Pierwsze lata w Krakowie…..48 – 55 Życie w Krakowie. – Otoczenie biskupa. – Łukasz Górnicki. – Chwiejność religijna. – Wierszyki Nideckiego.
Rozdział V: Na uniwersytecie Padewskim.55 – 65
Wędrówki Polaków za granicę. – Szkoła Padewska – Robortello. – Koledzy: Łukasz Podoski, Jan Kochanowski – Paweł Manutius. – Rzym.
Rozdział VI: Wśród burzy reformacyi……65 – 70
Powrót do kraju i przelotny pobyt w Krakowie.
Czynność Nideckiego wśród walki religijnej.
str.
Rozdział VII: Powtórny pobyt w Padwie…..70–81
Gabryel Falloppio i Melchior Guilandinus. – Koledzy: Stan. Fogelweder i Andrzej Dudicz. – Manucyusz. – Cycerońskie studyja i Karol Sygoniusz. – Nidecki doktorem prawa.
Rozdział VIII: Powrót do kraju i pierwsze naukowe prace 81–89 Piotr Myszkowski. – Pobyt i praca w Bierzanowie. – Filip Padniewski, następca Zebrzydowskiego- – Pierwsze wydanie fragmentów Cycerona.
Rozdział IX: Humanizm w Kraju i jego wpływy.. 89–109 Dwór i dwory w Krakowie. – Uniwersytet: Jakób Górski i Benedykt Herbest. – Nidecki sekretarzem królewskim. – Dalsza praca i jej poparcie u swoich. – Jan Zamoyski. – Jan Kochanowski. – Uwaga o polskim humanizmie.
Rozdział X: Drugie wydanie fragmentów Cycerona. 109–118 Ocena metody i wyników. – Głosy powag zagranicznych.
Rozdział XI: W Kancelaryi Królewskiej…. 118–148 Obowiązki sekretarzy. – Sprawy pruskie. – Hozyusz. – Myszkowski biskupem płockim. – Zmiany w kancelaryi. – Podkanclerzy Franciszek Krasiński. – Sukcessyja Barska. – Stósunek z Kromerem. – Szkoła w Brunsberdze. – Jan Trzecieski i Adam Dzierzanowski.
Rozdział XII: Charakter i majątek…….148–169
Pensyje Nideckiego. – Polowanie na beneficia kościelne. – Chciwość pokolenia. – Rezultaty zabiegów w dziedzinie materyjalnej.
Dodatki………………169–213
I. Testament Nideckiego, spisany w r. 1572. 171–198.
II. Exkurs o Aratusie Kochanowskiego… 198–202
III. Wybrane listy Nideckiego…….203–213
Errata.
Str. 68 zam… rozumów czyt.: rozmów.
Str. 116 zam. Górnickiego czyt.: Górskiego.PRZEDMOWA.
O niejakiego czasu można w naszych badaniach dostrzedz pewnego a szczęśliwego zwrotu do czasów odrodzenia. Nie powiemy, aby pod tym względem zrobiono już dużo; owszem pełno rzeczy leży jeszcze odłogiem, a w pracach już dokonanych często brak metody i ścisłości historycznej razi i rozliczne niedostatki za sobą pociąga. Ale ruch pewien jest, a wszelkich starań dokładać należy, aby go podniecać, utwierdzać, aby interes raz obudzony szerzył się coraz bardziej i ożywiał.
Po za miłością prawdy, która główną przewodniczką w tych studyjach być powinna, jeszcze inna bardziej praktyczna pobudka może być ta stanowczym bodźcem przy pracy. Jeżeli świetność naszej epoki romantycznej jest dla nas poniekąd rękojmią, że naród, co takie wydał owoce, ma jeszcze obfity zasób sił żywotnych i zmarnieć nie może, to badania nad piętnastym i szesnastym wiekiem roztoczą przed nami całą bujność ówczesną naszej kultury, całą wielkość naszego narodu w tych odległych czasach, pomnożą niejako ten kapitał żelazny, od przeszłości przekazany, który nam upaść na duchu nie pozwala i każe się spodziewać. Nie dosyć, że tak było w rzeczywistości, świadomość tej minionej wielkości powinna stać się żywą w społeczeństwie, przejść w jego krew i w jego żyły.
I ten wzgląd między innemi podniecał jednego z największych pisarzy i obywateli pogrobowej Polski do pracy w tym kierunku. Kiedy Szujski słabnącą już ręką zbierał materyjały do historyi uniwersytetu Jagiellońskiego, które niestety przez niego opracowanemi już być nie miały, myśl ta świeciła mu jako gwiazda przewodnia wśród trudów. Choć go raziła zmysłowa strona humanizmu, kochał się on jednak w tych ludziach, podziwiał ich rzutkość fizyczną i umysłową, w nich widział i odsłaniał chwałę narodu. Kiedy na siedem dni przed śmiercią czuł już zgon zbliżający się niechybnie, rozpacz nim targała na myśl, że pracę swą ukochaną opuścić mu przyjdzie, a ostatniemi błyskami swego geniuszu rozświecał jeszcze w rozmowie odległe te czasy. W chwili takiego ożywienia powiedział mi znacząco: zajmuj się tylko ludźmi szesnastego wieku, bo w nich siła i życie.
I przyznaję się, że te słowa przypominały mi się często wśród niniejszej pracy; pisałem ją z miłością dla przedmiotu i miłością dla tego, który ten przedmiot tak kochał, a prócz tego ze świadomością ciągłą, że pracom tego rodzaju u nas brak jeszcze tej podstawy szerokiej, tego tła ogólnego, które właśnie Szujski w swych dziejach Akademii miał stworzyć. Nam pracownikom pomniejszym pozostaje teraz zadanie zbierania cegiełek do gmachu, który w syntetycznej myśli Szujskiego, wyprzedzającej przygotowawcze prace innych już się rysował, a nigdy już może z podobnem mistrzostwem odtworzonym nie będzie. Niechaj ta praca będzie więc hołdem dla jego pamięci, która na długo pozostanie drogą, żywą i ożywczą w murach naszego Uniwersytetu i w myślach całego narodu.
Obrałem sobie za przedmiot człowieka, którego nazwisko jest znanem w kraju rodzinnem nowszej filologii, w Niemczech, mało znanem, prawie zatartem w Polsce. Jedynie ten, który zdala od powszedniego życia i ulicznego hałasu zatapia się w naszej przeszłości, rozświeca ją i uświetnia siłą swego geniuszu i intuicyi, mistrz Jan Matejko nie pominął w swych dziełach tej osobistości. Wśród uczestników Rzeczypospolitej Babińskiej widnieje po lewej stronie obrazu wykwintna twarz Dra Patrycego, twarz pogodna, wesoła prawdziwego humanisty. Jako humanistę pojął go i przedstawił Matejko; to też będzie głównem zadaniem naszej pracy. Ale nietylko na polu czysto naukowem, lecz i w innych dziedzinach ważną była i twórczą jego działalność. Jako sekretarz królewski przedstawi się on nam wśród ruchu i przewrotów ówczesnej polityki, w apologecie katolickim ostatnich lat życia znajdziemy dawnego filologa, który ulegając kierunkom t.z. Contra – reformacyi bogate zasoby swej wiedzy poświęca na ołtarzu kościoła i dla tegoż chwały. Zadanie więc dosyć obszerne i różnolite; pierwszą częścią pracy obejmiemy przeważnie działalność humanisty.Źródeł nam nie brakło. Podzielić je możemy na dwie klasy: źródła drukowane i rękopiśmienne. – Do pierwszych zaliczamy przedewszystkiem dzieła samegoż Nideckiego i luźne, nieliczne o nim wzmianki u autorów szesnastego wieku, jak Górnicki, Kochanowski,
Górski i inni. Na tych podstawach szczegółowego jednak obrazu oprzećby nie można. Ważne materyjały spoczywają w korrespondencyi dyplomatycznej i prywatnej ówczesnych ludzi. A pod tym względem dopiero początek u nas zrobiono; z rzeczy drukowanych podnieść nam wypada listy ogłoszone w Jagiellonkach Polskich i Aktach podkanclerskich Krasińskiego, które to publikacyje i dla Nideckiego nie jednej dostarczyły nam wiadomości. Innem ważnem źródłem, rozświecającem początki jego zawodu są listy biskupa Zebrzydowskiego, wydane przez Dra Wisłockiego. Nidecki jako sekretarz biskupi w wielkiej części sam je redagował, często w nich o nim mowa, uczone dopiski wydawcy rozświeciły wiele szczegółów (Acta historica I, 1878). Korrespondencyi tak obfitej Hozyusza tom pierwszy dotąd ogłoszony; wiemy, że w dalszym ciągu tej publikacyi nieraz z nazwiskiem Nideckiego się spotkamy i dla tego wyczekujemy go z niecierpliwością. Prócz tego znajdujemy w dawnych drukach kilka listów współczesnych do Nideckiego. Wymieniam tu listy Pawła Manucyusza, Hozyusza (dzieł tom II), Stanisława Reszki (Neapol 1594), wreszcie listy Turnera (Ingolstadt 1599). Wiązanka to jednak uboga w obec ogromnych zasobów, które dotąd spoczywają w rękopismach.
A te właśnie źródła najwięcej nam dostarczyły materyjałów. Przejrzeliśmy, o ile się dało, liczne listy Hozyusza, Kromera, Myszkowskiego i innych, po rozmaitych zbiorach rozrzucone, szukając w nich potrzebnych wskazówek i wiadomości. Głównym jednak celem w tych zabiegach było wyszukiwanie listów samego Nideckiego. W bibliotece Jagiellońskiej znaleźliśmy ich dwa, jeden w kopii (N. 41) do Stan. Sokołowskiego, drugi w oryginale (n. 1140) do Hozyusza, Obfitsze daleko w tej mierze skarby zawierają bogate zbiory ks. Czartoryskich w Krakowie. Kodexów, obejmujących listy oryginalne z szesnastego wieku jest tu dużo, a wiele z nich pierwszorzędnej dla badacza wartości. Przeważnie w tych rękopisach (1) znaleźliśmy około 25 oryginalnych listów Nideckiego, pisanych w rozmaitych latach życia do Kromera lub do Hozyusza. Najwcześniejszy z nich datowany z roku 1564. Dwukrotne podróże pomnożyły te materyjały. Z Warszawy przywiozłem odpisy dwóch listów Nideckiego do Jana Zamoyskiego pisanych (z bibl. Ordynackiej). W biskupiem archiwum we Frauenburgu znalazłem największe w tej mierze zasoby. W licznych rękopisach, zawierających korrespondencyje różnych ludzi szesnastego wieku przeważnie z Hozyuszem i Kromerem, około sto listów samegoż Nideckiego się przechowało. Najwcześniejszy datowany z r. 1557. Przybyło do tego kilka odpisów z archiwum kapituły Frauenburgskiej, która posiada 13 Nideckiego listów.
Już z tych wskazówek osądzić można, jak wielki i obfity materyjał zebrać mi się udało; przyczem zaraz nadmieniam, że rękopiśmienne te wiadomości przeważnie do drugiej połowy życia Nideckiego się odnoszą. Do pierwszych lat, czasów młodości najmniej mamy źródeł i materyjałów. W uzupełnieniu dodaję, że jeden list jego do Fogelwedera znalazłem w cennym kodexie listów oryginalnych z 16-go wieku, który dziś jest wła- – (1) Wymieniam kodexa n 240, 1605, 1607, 1609, 1611, 1615, 1617, 1619.
snością i skarbem (list Kochanowskiego!) hr. Stanisława Ostrowskiego w Krakowie. Wreszcie ś.p. Szujskiemu zawdzięczam najwcześniejszy ze znanych mi listów Nideckiego, pisany w r. 1551 do Orzechowskiego (z archiwum w Suchej).
Wśród innych rękopiśmiennych wiadomości (z metryki koronnej, Arch. Gr. Krakowskiego, Aktów konsularnych krakowskich) podnoszę te, których mi udzielił łaskawie ks. Chodyński z Archiwum kapituły włocławskiej i odpisy użyczone mi z wielką usłużnością przez ks. kanonika Polkowskiego z Archiwum kapituły krakowskiej. Pierwsze odnoszą się do początków zawodu Nideckiego, drugie do ostatnich lat jego życia.
Wreszcie wspominam ostatnie, a bardzo ważne źródło wiadomości, które dopiero po mozolnych, trzechletnich poszukiwaniach mi się otworzyło. Julian Bartoszewicz w artykule o kasztelami Kochanowskiego (Bibl. Wasz. 1858 III, 248 – Dzieła IX, str. 193) podał krótką wiadomość o testamencie Nideckiego, podnosząc ważność tego dokumentu. Nie oznaczył jednak miejsca, gdzie się znajduje – a ze śmiercią wielkiego tego pracownika wiadomość o pochodzeniu tego aktu zaginęła bez wieści. Po wielu, daremnych próbach udało mi się go wyśledzić. A tutaj wyrażam gorącą wdzięczność ks. Knapińskiemu w Warszawie, który z wielką bezinteresownością wyszukaniem jego się zajął, w aktach konsystorskich dawnej kollegiaty Warszawskiej dokument ten znalazł i mnie go z nadzwyczajną łaskawością udzielił. Nie poprzestając natem, przesłał mi prócz tego kilka innych, cennych wypisów z archiwum dawnej kollegiaty. Materyjały te przyniosły dużo pożądanych wskazówek.
Pozostają opracowania. Dotychczasowi biografowie opierali z małemi wyjątkami na podstawie dzieł Kieleckiego i luźnych wzmianek u współczesnych pisarzy swe prace, krótkie i ubogie w daty życiorysy. Starowolski dal o nim wiadomość w swych elogiach, Piotr Bayle w swoim słowniku (Tom III, str. 622). Potem z wielką skrzętnością złożył te wszystkie szczegóły Franciszek Goez w swojem Otium Varsoviense, wydanem w Wrocławiu roku 1755. Najlepsza to podziśdzień praca o Nideckim, choć 17 stron tylko obejmuje, a na ubogich i niedostatecznych polega materyjałach. Autor czerpie z dzieł Nideckiego, a do wiadomości ztąd powziętych przydał nieco szczegółów z listów drukowanych współczesnych humanistów. Za zasługę poczytać mu należy, że z pewnym zmysłem krytycznym rzecz swą traktuje, a do nieświadomości w szczegółach przyznać się nie waha. Później wspomniał Nideckiego z uznaniem uczony Jocher (Obraz bibliogr. – histor. t. I) i Michał Wiszniewski (Historya literatury t. VI, 164), nie przysparzając nowego materyjału; mówi o nim bez wszelkiej krytyki biskup Łętowski w katalogu prałatów i kanoników krak. III, str. 366, artykuł wreszcie w Encyklopedyi Orgelbranda nie zawiera nic nowego, a starych błędów dużo. Nierównie więcej wartości mają wiadomości, dotyczące przeważnie schyłku życia Nideckiego, podane przez Eichhorna w rozprawie: "Die Prälaten des ermländischen Domkapitels" (Ermländ. Zeitschrift z r. 1866, III, str. 600). Korzystał mianowicie w tym artykule Eichorn z listów Nideckiego we Frauenburgu się znajdujących i na pięciu stronach dał nam zwięzły jego życiorys, dużo nowych szczegółów zawierający. Znane monografie tegoż autora o Hozyuszu i Kromerze, nieraz też potrącają o Nideckiego.
Z prac tu wymienionych jedynie rozprawy Groeza i Eichhorna były mi pomocnemi; na inne rzadko spuścić się można.
Wreszcie podziękować mi przychodzi tym wszystkim, którzy wśród pracy radą i wskazówkami mnie popierali, przedewszystkiem więc Dyr. Estreicherowi, Dr. Wisłockiemu i p. Żegocie Paulemu, dalej prof. Zakrzewskiemu i ks. kan. Polkowskiemu w Krakowie, prof. Przyborowskiemu i Pawińskiemu w Warszawie, ks. Chodyńskiemu we Włocławku, Dr. Antoniemu Prochasce we Lwowie i Dr. Celichowskiemu w Kórniku, ks. Dr. Hiplerowi w Braunsbergu i ks. Dr. Weitzenmüllerowi we Frauenburgu, wreszcie p… baronowi Manteuffel w Rydze. Innych, kolegów mianowicie, nie wymieniam: oni wy tworzyli w Krakowie tę atmosferę ożywczą dla studyjów nad naszem odrodzeniem.
Ogłaszam niniejszem pierwszą część mej pracy w nadziei, że może który z czytelników wskazówki jakiej dla dalszego ciągu mi udzieli. Ogłaszam ją teraz, aby obok wielkiej postaci Kochanowskiego, którego w roku trzechsetletniego jubileuszu naród w należyty uczci sposób, najserdeczniejszy jego i długoletni przyjaciel – animae dimidium – odżywił się w pamięci współczesnych. Będzie to zarazem wyrazem hołdu i czci dla wieszcza z Czarnolasu.
Pisałem w Krakowie w listopadzie r. 1883.WSTĘP.
Kiedy w czternastym wieku senna w epoce średnich wieków starożytność zaczęła się budzie, ocknięta wyrazami zachwytu wielkich poetów Italii, czytano z razu tylko znanych i nigdy nie zagubionych autorów klasycznych, czytano wprawdzie z innem zajęciem i z innych po części pobudek, jak dotychczas, ale epoka ta nie wzbogaciła znacznie spuścizny, którą jej czasy klasztornych studyjów i klasztornej pracy w tym zakresie przekazały. Wergiliusz, którego średnie wieki ubrały w aureolę świętego lub obdarzyły rószczką czarodzieja, ten Wergiliusz promieniejący w świetle podań i legend, przynęca do siebie przedewszystkiem wielkie duchy i umysły czternastego wieku, na których czele stoi Dante. Dante czci w śpiewaku Eneidy w duchu średnich wieków "filozofa", który wniknął swą intuicyą w tajniki duszy ludzkiej i w tajemnice przeznaczeń zagrobowych człowieka. Nie od Wergiliusza jednak, który treścią swego poematu głównie zajmował, miał wyjść ruch nowy w studyjach klasycznych, który ich dziedzinę tak znacznie w piętnastym wieku rozszerzyły Początki jego sięgają już połowy czternastego wieku i czasu, kiedy retoryka Cycerona roznieciła w duszy Petrarki ten podziw dla śpiewności języka i formy klasycznej, który stał się znamieniem i hasłem dla całej następnej epoki. Cycero oczywiście w średnich wiekach nigdy zapomnieniu ani zaniedbaniu nie uległ, a filozoficzne jego dzieła, mianowicie traktaty moralne były zawsze w wielkiem poważaniu. Czczono go dla jego mądrości, ale nie dla formy, w którą tę mądrość ubierał. Tymczasem w Petrarce dopiero budzi się poczucie dźwięczności jego wysłowienia, verborum dulcedo quaedam et sonoritas, jak sam pisze, upaja go i zachwyca, a w skutek tego postanawia odgrzebać z pyłów klasztornych drzemiące w zapomnieniu inne utwory wielkiego oratora. Znalezienie rękopisu listów do Attyka w Weronie miało być hasłem nowego życia natem polu, którego silne tętno zadziwia nas w wieku piętnastym. Jest to wiek odkryć nietylko na polu geograticznem; w historyi filologii na to samo miano sobie zasłużył, a typem uczonych owej epoki jest sławny Poggio Bracciolini, przetrząsający biblioteki Niemiec południowych i podejmujący w tym celu awanturnicze wyprawy, które się nam nieomal w świetle rycerskich przedstawiają przedsięwzięć. Rękopisy znajdowane w Niemczech wędrują do Włoch, na południe, bo tam już klasyczne studyja pełnem rozwijają się życiem. Przede wszystkiem piśmiennictwo łacińskie cieszy się tu wielką popularnością i pilnie jest uprawianem; wdzięk i dźwięczność rzymskich autorów jedna tej dziedzinie pracowników. Wiek szesnasty pracując na podstawach przekazanych mu przez poprzednika inwentaryzuje i oczyszcza znalezione zabytki. Interes dla formy dominujący w piętnastym wieku równoważy się teraz z interesem dla treści, każda notatka urywkowa starożytności staje się w skutek tego przedmiotem badania, każdy fragment klasycznego autora budzi zajęcie, tak jak równocześnie napisy, wyłaniające się z ziemi wzniecają powszechną ciekawość, a złomy starych rzymskich budowli wywoływują wyrazy gorącego podziwu. Filolog w zaraniu humanizmu był rozmarzonym eutuzyastą, w piętnastym wieku przeważnie retorem, w szesnastym dopiero staje się krytycznym uczonym. Wiek ten zbiera fragmenta autorów a prócz tego zabiera się do krytycznego obrabiania i objaśniania pisarzy. Wydania z komentarzami pojawiają się coraz częściej. Ogniskiem tych studyjów pozostaje do połowy stulecia wyłącznie Italia, do którego to czasu cała reszta Europy jedynym Erazmem z Rotterdamu poszczycić się mogła, któremuby Włoscy uczeni równorzędne obok siebie przyznali stanowisko i miejsce ( 1).
W Polsce z początkiem piętnastego wieku słabe zawiązki humanizmu się budzą, aby następnie przez całe stulecie od- -
1) Por. Jos, Justus Scaliger von Bernays str. 5.
miennemi kolejami wybujać silniej lub zamierać chwilowo. Zetknięcie się z kulturą zachodnią na soborze bazylejskim miało się odbić na kraju. Z wielkiego koncylium płyną pierwsze księgi humanistów do Polski, pojawiają się wkrótce w Krakowie rękopisy autorów klasycznych, znaczone imionami polskich gości bazylejskich (1). Wśród uniwersytetu dotąd na wkróś teologicznego musiało w skutek tego niebawem nowe rozniecić się życie. W r. 1433 daje niejako hasło do tego bakałarz tegoż uniwersytetu, który później miał zostać arcybiskupem lwowskim i znaleść swego Homera w Kallimachu, Grzegorz z Sanoka. Interes rozbudzony dla starożytności widoczny w mnożącej się liczbie kodexów klasycznych autorów, które przez cały wiek piętnasty coraz obficiej napływają do Krakowa. Przeważają jednak w całym tym ruchu znacznie obce żywioły; humanizm ten wczesny jest niemieckim, podsycany siłami z zachodu, mianowicie ze Szlązka przybywającemu Starożytność znajduje zapalonych miłośników, lecz nie może jeszcze wykazać prawdziwych w swej dziedzinie uczonych. Pobocznie, obok innych przedmiotów poświęcają zwolennicy humanizmu kilka godzin łacińskim pisarzom, a taka połowiczność trwa aż do połowy 16-go wieku. – Na koniec piętnastego stulecia, na lata 1480 – 92 przypada największy napływ uczniów; sławny Conrad Celtes przybywający w roku 1489 do Krakowa zakłada towarzystwo humanistyczne na modłę zachodnich, które miało krzewić te studya wśród narodu, z jego natchnienia powstaje znana Sodalitas Vishdana ( 2). Około jego osoby gromadzi się wielu znakomitych ludzi, póżniej w różny sposób głośnych, a przedmiotem podziwu i uwielbienia wśród tego koła był Filip Kallimach, przedstawiciel wykwintnego humanizmu południa. Celtes po dwóch latach pobytu opuszcza Kraków w r. 1491; życie, które tu rozbudził, nie zamiera wprawdzie zupełnie, ale na razie przygasa. – Następuje krótkotrwała ale silna reakcyja, nie w sa- -
1) Por. Szujski, Reformacyja i Odrodzenie str. 9. 2) Por. Szujski l… c… str. 25 i Bauch Rhagius Aesticampianus in Krakau. Archiv… für Lit… geschichte XII ( 1884) str. 32G.
mym Krakowie widoczna, bo równocześnie zupełnie w Wiedniu scholastyka stanowczo głowę podnosi przeciw nowemu ruchowi (1). Wśród niej zamiera prawie zupełnie ten kierunek i dążności, aby z początkiem 16-go wieku wybuchnąć tem silniej i zmierzyć się z przeciwnym, scholastycznym obozem. W roku 1500 wychodzi może pierwszy druk autora klasycznego w Krakowie, Rhetorica ad Herennium ( 2), a zjawisko to daje hasło do bujnego na tej niwie ruchu. Bo też od r. 1501 humaniści obficie znów napływają do uniwersytetu ( 3), a następne lata znaczą się odpowiednio do tego licznemi wydaniami klasycznych pisarzy. Koło 1500 wychodzi Cycerona mowa pro Ligario, w r. 1502 Odo Maior, w r. 1507 traktaty filozoficzne de officis i Tuskulanki. Cycero i w następnym czasie ciągle pierwsze zajmuje stanowisko, a z druków najczęściej się ponawiają Rhetorica ad Herennium i Somnium Scipionis. Ale ten żywioł humanistyczny, rozbujały na pograniczu logo i 16go wieku na uniwersytecie krakowskim nie jest głębokim, upatruje on swoje zadanie przedewszystkiem w zaprowadzeniu lepszej, łaciny, któraby wyparła dawną barbarzyńską, spełnia zadania, które chyba torować mogły drogę dla poważnej nauki. Wystarczy odemknąć zasłonę z pracowni któregokolwiek z jego przedstawicieli, aby się o tem przekonać. Jednym z najwybitniejszych był Laurentius Corvinns, czyli Rabe ze Szlązka ( 4). Wykłada on w uniwersytecie krakowskim w r. 1490 Boecyusza, w r. 1492 filozofija, koło r. 1495 uczyć przestaje. Lecz wydaje natomiast w r. 1502 w Krakowie swój hortulus clegantiarum, książeczkę poświęconą studentom akademii krakowskiej. Na przykładach barbarzyńskiej i klasycznej łaciny mają się oni wyuczyć, czego się strzedz, a jak poprawnie przemawiać należy. Z tulliańskiego wirydarza, powiada autor, wybrałem wam nieliczne… lecz za to najpiękniejsze kwiatki łacińskiej zieleni. Zaczyna się od przeciw- -
1) Horawitz w Histor. Taschenbuch VI, 2, z r. 1883 str. 145.
2) Por. Jocher. Obraz Bibl.-hist. I, str. VII.
3) Szujski l… c… str. 39.
4) Por. jego życie przez Dr. Gustawa Baucha. 1883.
stawienia nieokrzesanej i wykwintnej mowy, z których pierwsza powiada: Lentulus scripsit, quod meac litterae maximum apud te pondus habebunt, podczas gdy Cyceroński lepidus sermo w obec tej średniowiecznej konstrukcyi wysławia się poprawnie: Lentulus scribit… mens litteras maxcimum apud Ie pondus habituras. Cała książeczka składa się z długiej seryi krótkich regułek dotyczących składni i szeregu odnośnych przykładów. W końcu znajdujemy udatną ode napisaną w mierze safickiej: de Polonia et eius metropoli fCracovia, w której Krakowowi od wesołego humanisty nietylko za to dostają się pochwały, że
Hic sibi pulchrum Jove nata sedem
Tallas elegii ale i za to, że
Educat pulchras Venus hic puellas
In Jovis summi thalamos ituras