Anna Kamieńska. Wiara - ebook
Anna Kamieńska. Wiara - ebook
Wierzę, ale nic nie wiem.
Anna Kamieńska, Notatnik
Przystępuję do tej pracy z wyraźną świadomością, że wielość wpisanych w tę twórczość odniesień do Biblii, duchowych lektur, rozmów o Bogu, ale też osobistych rozważań – to wszystko są tylko tropy prowadzące do głębszej tajemnicy wpisanej w te wiersze, tajemnicy wiary. Uważam, że odsłonięcie wiary w poezji jest możliwe. Zawsze tam, gdzie podmiot utworu będzie mówiło relacji do Boga w przekonujący sposób, naznaczony wyraźnym piętnem osobistej wrażliwości i miłości do Niego – tam mamy do czynienia z ewokacją doświadczenia wiary. Skoro możliwe jest odczucie intymności spotkania, tkliwości między dwiema osobami czy miękkości szat, patrząc na postaci wykute w kamieniu, to niemniej możliwe jest odczucie miłości w wierszu. Rzecz przecież nie w materiale, z którego wykonane zostało dzieło, ale w celu i biegłości twórcy. Będę się starał odsłonić to w niniejszej książce.
Z rozdziału Od autora
W tej eseistycznej opowieści autor wprowadza czytelników w świat twórczości Anny Kamieńskiej, by pokazać go z perspektywy wiary pojmowanej – w duchu pascalowskim – jako osobiste, żywe przylgnięcie do Boga. Wątek wiary odnajdywanej zarówno w egzystencji, jak i w dorobku poetki uwidacznia charakterystyczny splot jej życia i twórczości – droga do wierzenia została przedstawiona przez fakty biograficzne rozpoznawane w tekstach literackich. Autor, edytor wydanej niedawno spuścizny Kamieńskiej, po raz pierwszy prezentuje opartą na szerokiej dokumentacji interpretację drogi poetki: od młodości w Lublinie i początków twórczości w powojennej Polsce po religijne poszukiwania poparte nauką hebrajskiego i tłumaczeniami Biblii. Rekonstruuje w ten sposób duchową podróż bohaterki w poszukiwaniu mądrości: od poezji świeckiej po tropy religijne. „Zawierzając poezji – podsumowuje – doszła do wiary zatopionej w milczeniu”.
Spis treści
Wykaz skrótów
Od autora
Rozdział 1. Poezja. Droga ku wierze
Rozdział 2. Wiara. Szkoła milczenia
Bibliografia
Indeks osobowy
Kategoria: | Polonistyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8331-482-2 |
Rozmiar pliku: | 6,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książeczka, którą oddaję do rąk Czytelników, jest owocem kilku lat pracy z twórczością Anny Kamieńskiej. Efektem moich dotychczasowych lektur były m.in. artykuły rozproszone po czasopismach i książkach zbiorowych, poświęcone kilku interesującym mnie, szczegółowym problemom. Najważniejsza dla rozwoju mojego myślenia o tym pisarstwie okazała się jednak edycja wierszy zebranych Kamieńskiej oraz nowe wydanie jej Notatnika – rzeczy, które przygotowałem do druku w stulecie urodzin poetki. Konieczność przejścia po raz kolejny przez dużą część tych źródeł w dość krótkim czasie, intensywna i ekstensywna lektura tomów i dokumentów, której wyniki musiały się skrystalizować w tekście dzieł literackich oraz w ich układzie w książce – wszystko to sprawiło, że dzieło Kamieńskiej zobaczyłem w trochę innym kontekście. Dzięki tej edytorskiej pracy mogłem popatrzeć na znane mi utwory na tle świadectw procesu tekstotwórczego oraz kolejnych wersji poszczególnych utworów. W ten sposób pewne rzeczy stały się dla mnie wyraźniejsze. Przede wszystkim mocniej dotarło do mnie to, że Kamieńska zostawiła po sobie dzieło, a nie zbiór luźno powiązanych ze sobą tekstów. Istotną częścią tej pracy z poezją była też, co chciałbym mocno podkreślić, dydaktyka uniwersytecka – rozmowy ze studentami o pisarstwie Kamieńskiej. Konfrontacji z tymi nieuprzedzonymi, w gruncie rzeczy bezinteresownymi, odczytaniami poezji naprawdę wiele zawdzięczam. Doświadczenia zdobyte podczas stosunkowo długiego zmagania się z pisarską spuścizną autorki Odwołania mitu w sposób dość naturalny domagały się w końcu ujawnienia w dłuższej narracji. Tak naprawdę chyba o to przecież chodzi w tym fachu: opowiedzieć innym o tym, co się przeczytało, co się z tego zrozumiało i co się przy tej okazji przeżyło.
Podczas pisania skłoniłem się raczej ku formie eseju niż literaturoznawczej rozprawy. Zrezygnowałem z kompletnego rekonstruowania dość już obfitego stanu wiedzy i z polemik z badaczami, którzy poświęcili poetce liczne, nierzadko cenne i ważne prace. Czytelnik znajdzie informacje o nich w zamykającej książkę bibliografii. Korzystając z tego zestawienia, można wejść w krytycznoliterackie i akademickie dyskusje o autorce i jej utworach. Jeśli chodzi o brak systematycznego przeglądu stanu badań w tej książce – proszę tego nie brać za wyraz pychy. Nie znaczy to, że moje uwagi są przełomowe, nowatorskie, ważniejsze niż sądy poprzedzających mnie interpretatorów. Są moje. Z tej osobistej perspektywy trudno mi było zrezygnować na rzecz bardziej wyważonej formy wywodu, wykładu zakorzenionego wyraźnie w opracowaniach na temat poezji Kamieńskiej. Może stało się tak po części dlatego, że to twórczość bardzo mi bliska, towarzysząca mi od lat. Nie chciałbym – a może też po prostu niezbyt potrafię – położyć w tej pracy środka ciężkości na żmudnym rejestrowaniu wszystkich możliwych komentarzy do konkretnych fragmentów, wierszy, notatnikowych wpisów, problemów pisarstwa czy życiowych perypetii mojej autorki. Zresztą, każde słowo jest czyjeś – jak słusznie objaśniała mi kiedyś prawidła naukowego dyskursu pewna Koleżanka. Rozumiem to tak, że niejednokrotnie sami nie potrafimy się zorientować, co komu w danej sprawie zawdzięczmy. Często uznajemy jakiś pomysł, jakąś formułę za naszą zdobycz intelektualną, podczas gdy faktycznie po prostu odtwarzamy zasłyszaną lub przeczytaną gdzieś-kiedyś opinię czy frazę. Sądzimy, że coś odkrywamy, kiedy tak naprawdę bezwiednie wydobywamy to tylko z pamięci1. Poza tym, czy skrupulatne rozliczanie się z tego, co komu w naszej lekturze jesteśmy dłużni, męczące czkanie kolejnymi adresami bibliograficznymi – czy to w ogóle jest potrzebne?
Na ostateczny kształt niniejszej pracy wpływ miało jeszcze jedno doświadczenie. Znajomy, któremu podarowałem trzy tomy Poezji zebranych Kamieńskiej, otwarcie przyznał mi się do swojego rozczarowania. Zaczął czytać, lecz nie potrafił swoich wrażeń nijak połączyć ze wspomnieniem (dobrym!) lektur z lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Dzięki temu, że zdecydował się podzielić ze mną czytelniczym zawodem, mogłem dostrzec ciekawą właściwość interesującego mnie dzieła poetyckiego. Stało się dla mnie oczywiste, że Kamieńską (choć zapewne dotyczy to też wielu innych pisarzy) trzeba czytać od końca, nie od początku. Lektura chronologiczna, przebiegająca od najstarszych wierszy do tych najbliższych nam – potrzebna i potencjalnie bardzo korzystna – powinna, moim zdaniem, nastąpić dopiero później. Przedstawione w tej książce rozważania, będące w zamierzeniu próbą ogarnięcia całości (choć wyraźnie sprofilowanej, to przecież całości) poezji tej autorki, na dodatek zarysowujące, przynajmniej częściowo, ważne cechy tego dzieła poetyckiego na osi czasu, nie są próbą odtworzenia wszystkich szczegółów drogi twórczej, którą przeszła Kamieńska. Są subiektywną wizją tej drogi, a raczej: dróg, które przeszła pisarka. Dlatego selekcjonowałem dostępny materiał. Po części wynikało to po prostu ze stanu mojej wiedzy i niewiedzy. Przede wszystkim jednak dążyłem do podkreślenia pewnych zjawisk kumulujących się w tej poezji później, obecnych w niej najpierw jedynie zalążkowo. Opisując od początku, patrzyłem na tę twórczość z perspektywy końca. Żeby to osiągnąć, porzuciłem więc próbę detalicznego opisu poszczególnych etapów pracy poetyckiej Anny Kamieńskiej.
Dla formowania się tej opowieści kluczowe okazały się, jak sądzę, trzy kwestie natury metodologicznej. Przede wszystkim chodziło mi o połączenie porządków życia i twórczości. Nie jest to łatwy do wyjaśnienia splot perspektyw badawczych, a zapewne dla wielu jest on po prostu podejrzany. Próbowałem w niniejszej pracy pokazać, że ten związek jest, choć chyba nie stać by mnie było jeszcze na jakąś próbę obszernej teoretyzującej refleksji na ten temat. Oczywiście, nie jest też jednak tak, że w moim myśleniu o biografizmie w studiach literaturoznawczych jestem osamotniony.
W roku 2010 Anna Nasiłowska sformułowała wartą przywołania diagnozę stanu literaturoznawstwa akademickiego, trafnie wskazując pewne kierunki badań wyrzucone poza obszar tej dyscypliny: „Aktualizacja, biografizm, subiektywizacja, ocena – należą do chwytów niedozwolonych”2. Zauważyła też, że nastawienie antybiografistyczne weszło wręcz do kanonu praktyk interpretacyjnych w akademii3. Taka metoda pracy z tekstami, utożsamienie biografizmu w badaniach literackich z naiwną praktyką odnajdywania śladów życia autora w utworze – nie ma to zbyt wiele wspólnego z biografistyką w XXI wieku. Biografizm w badaniach literackich dzisiaj to nurt dociekań dużo bogatszy, subtelniejszy i bardziej skomplikowany, niż przywykło się do niedawna uważać. Nasiłowska stwierdziła: „Biografia stwarza mnóstwo możliwości, nie musi (i nie powinna być!) skupiona wyłącznie na faktografii, wymaga zintegrowania ze sobą różnorodnych poziomów rozumienia postaci i jej dokonań, przynosi konteksty kulturowe, wymaga rozumienia dzieła i powinna – bez pedanterii literaturoznawczej – to rozumienie zaszczepić u czytelnika”4.
W nowszych badaniach literaturoznawczych nastawienie biograficzne przestaje już chyba dziwić. Podnosi się na przykład dość oczywisty argument usprawiedliwiający obecność tej perspektywy badawczej: biografia, jak dzieła literackie, ma charakter tekstualny5. Sławomir Rzepczyński, idąc tym tropem, wykłada swoje założenie: „ biografia jest nierozerwalnie związana z twórczością, zarówno jako jej naturalny czynnik sprawczy, jak i wewnętrzny element jej – by użyć niemodnego słowa – struktury”6.
Zgadzając się z takim podejściem, chciałbym je nawet wyostrzyć. Poza kontekstem biograficznym dzieło literackie może spaść do rangi błahej igraszki z językiem. Perspektywa biograficzna niejednokrotnie przywraca dziełu jego wagę, znaczenie. W niektórych przypadkach jest to sprawa nad wyraz istotna. Sądzę, że temat mojej pracy wymagał podejścia, które refleksję nad poezją zespoli jakoś z uwagami o życiu. Bo wiara, której rozumienie przedstawię nieco dalej, nie jest konwencją artystyczną, zbiorem motywów, postaci, epizodów czy fabuł. Drogą do wiary jest całe życie. Ze swej istoty wiara jest dramatyczna. Żeby dostrzec ten dramatyzm zmagań o wiarę, immanentne analizy tekstów nie wystarczą.
Mam nadzieję, że udało mi się uniknąć tonu taniej sensacji czy miałkiego psychologizowania. Anna Kamieńska była pisarką na serio, co rozumiem tak, że jej dzieł nie da się wysterylizować z jej życia, oddzielić od istotnych dla niej wydarzeń. Inaczej mówiąc, wiara, o której tu piszę, nie jest tylko ważną cechą wypowiadającego się w jej utworach podmiotu. Jest ona także aktem autorki. Sama poetka, śmiem twierdzić, nie zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że po godzinach, które poświęcała pisaniu, po prostu wracała do tzw. zwykłego życia. Życie i pisanie splatają się u niej w jakiś wyjątkowy wzór. Im dłużej tę twórczość czytam, tym jaśniej uświadamiam sobie, że te dwie sfery się przenikają i nie powinno się mówić o jednej bez drugiej. Potrzebna jest jednak jakaś opowieść o tym. Forma adnotowanego kalendarium takiej narracji nie zastąpi. Mam nadzieję, że ta książka o Kamieńskiej przekona Czytelników o sensowności takiego stawiania sprawy.
Druga rzecz dotyczy materiału literackiego, który mnie interesował. Zajmują mnie nie tylko utwory, które opublikowała Kamieńska bądź jej wydawcy. Na warsztat wziąłem wszystko, co napisała i do czego udało mi się dotrzeć. Czytelnik znajdzie więc w tej pracy, obok cytatów ze znanych dzieł, niemało fragmentów pochodzących z brulionów poetyckich czy z innych archiwalnych papierów. Wszystkie te teksty (zawsze starałem się w książce zaznaczać ich pochodzenie) stawiam na równi. Interesuje mnie żywioł pisania, nie same publikacje. Ten wybór, na którego teoretycznym zapleczu są moje doświadczenia badawcze z zakresu krytyki procesu tekstotwórczego7 i prac edytorskich, a także lektury prac napisanych pod mniejszym lub większym wpływem metod zorientowanych na eksplorację świadectw procesu pisania8, uznałem za dobrze odpowiadający materii, z którą tu się zmagam. Ograniczenie uwagi do tego tylko, co czytelnicy Kamieńskiej znają z publikacji, nie pozwoli satysfakcjonująco opisać zjawisk, które w tym dziele dostrzegam.
Wreszcie, problem, który mnie tu głównie zajmuje, czyli wiara w poetyckim dziele, siłą rzeczy odsyła do tzw. sakrologii literackiej. Zajmowałem się tym obszarem studiów nad literaturą przed laty, korzystając przede wszystkim z dorobku badawczego polonistów z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Prace Marii Jasińskiej-Wojtkowskiej, Stefana Sawickiego, Piotra Nowaczyńskiego, jak też dorobek ich uczniów (z których wymienię tu tylko Agnieszkę Bielak i Tomasza Garbola), ich terminologiczne klaryfikacje, przede wszystkim zaś konkretne rozprawy interpretacyjne bez wątpienia ukształtowały mój sposób pracy nad rozumieniem religijnego wymiaru literatury9. Podobnie jest z dorobkiem badawczym ks. Jerzego Szymika, rozwijającego przez lata teologiczne badania dzieł literackich10. Lektura jego prac i słuchanie jego wykładów było dla mnie formującym doświadczeniem. Z biegiem czasu coraz bliższe są mi Mariana Maciejewskiego studia nad religijnym wymiarem literatury11. Zaprezentowane tu uwagi najwięcej bodaj wzięły z kerygmatycznej teorii literatury stworzonej i rozwijanej przez tego badacza. Przynajmniej tak to dziś widzę i odczuwam.
Chcąc wyjaśnić, jak rozumiem wiarę, której zdecydowałem się tutaj użyć jako najważniejszej kategorii, sięgnę do przykładu może niezbyt oczywistego, dla mnie jednak bardzo frapującego i ważnego. André Malraux, sam identyfikujący się jako agnostyk12, zarówno w swoich prywatnych wypowiedziach, znanych nam z relacji świadków, jak i w swoich publikacjach, wykazał niejednokrotnie doskonałe zrozumienie tego, czym jest wiara i jaka jest jej rola. A traktował ją jako klucz do rozumienia sztuki chrześcijańskiej. Czytając Nadprzyrodzone, pierwszy tom jego opus magnum, trylogii Przemiany bogów, brnąc przez obfitość przywołanych tam dzieł, trudno nie zauważyć, że autor widział je (i oceniał) przede wszystkim w relacji do fundamentalnego aktu, jakim jest wiara. Dziejów sztuki nie traktował on jak oderwanej od rzeczywistości duchowej ewolucji form, lecz jak wysiłek zmierzający do zwrócenia człowieka w stronę transcendencji. A jednak, uznając doniosłość wiary, doskonale rozumiejąc, czym ona jest, o samym sobie powiedział kiedyś: „Być może jestem w istocie niewierzącym umysłem religijnym”13. Wiara nie ma więc nic wspólnego ze znajomością jakiegoś uniwersum religijnego czy nawet z upodobaniem do sfery religijnej, z jej dziełami, obyczajami, rytuałami, instytucjami. Samej obecności tropów religijnych w jakiejś twórczości nie wolno odbierać jako wyrazu żywej wiary.
Sądzę, że dla właściwego odczytania zacytowanego powyżej wyznania, a więc też dla uchwycenia, jak Malraux rozumiał wiarę, kluczowa jest tradycja Pascala, myśliciela bardzo bliskiego autorowi Doli człowieczej. Malraux z upodobaniem, przez wiele lat zgłębiał nie tylko sztukę chrześcijańską, ale i kluczowe dla chrześcijaństwa teksty. Jedną z jego ulubionych, towarzyszących mu przez lata lektur była Ewangelia według św. Jana. Lecz zbudowane na imponującej erudycji rozumowanie nie jest dla niego tożsame z wiarą. Jest to tylko sfera religijna; ważna, lecz od wiary odległa. I tu właśnie przychodzi Pascal ze słowami, które pozwalają w prosty, a jednocześnie przekonujący sposób uchwycić wiarę: „Wiara – to dar Boga; nie sądźcie, bym twierdził, że to jest dar rozumowania. Boga czuje serce, nie rozum. Oto, co jest wiara: Bóg dotykalny dla serca, nie dla rozumu”14.
Uważam, że takie ujęcie wiary, także przez swoją prostotę, nieuwikłanie w jakieś systemowe dystynkcje terminologiczne, pozwala właściwie rozświetlić poetyckie dzieło Anny Kamieńskiej, autorki, która dobrze pojmowała nierozumowy charakter tego aktu. „Wiara – uklęknął rozum” (N 2603) oraz „Wierzę, ale nic nie wiem” (N 2604) – zapisała w dojrzałym okresie swojej twórczości. W prezentowanej publikacji chciałbym odsłonić taki wymiar religijnego dzieła tej poetki. Przystępuję do tej pracy z wyraźną świadomością, że wielość wpisanych w tę twórczość odniesień do Biblii, duchowych lektur, rozmów o Bogu, ale też osobistych rozważań – to wszystko są tylko tropy prowadzące do głębszej tajemnicy wpisanej w te wiersze, tajemnicy wiary. Tak naprawdę chodzi bowiem przede wszystkim o osobiste, żywe przylgnięcie do Boga.
Uważam, że odsłonięcie wiary w poezji jest możliwe. Zawsze tam, gdzie podmiot utworu będzie mówił o relacji do Boga w przekonujący sposób, naznaczony wyraźnym piętnem osobistej wrażliwości i miłości do Niego – tam mamy do czynienia z ewokacją doświadczenia wiary. Skoro możliwe jest odczucie intymności spotkania, tkliwości między dwiema osobami czy miękkości szat, patrząc na postaci wykute w kamieniu, to nie mniej możliwe jest odczucie miłości w wierszu. Rzecz przecież nie w materiale, z którego wykonane zostało dzieło, ale w celu i biegłości twórcy. Będę się starał odsłonić to w niniejszej książce.
* * *
Nie byłoby tej publikacji, gdyby nie pomoc kilku życzliwych mi osób. Chciałbym im tutaj za nią bardzo podziękować. Profesorowi Józefowi Fertowi wyrażam wdzięczność za trafne sugestie przy szykowaniu ostatniej redakcji mojej pracy. Profesorowi Maciejowi Nowakowi składam wielkie podziękowanie za inspirujące rozmowy o biografii i biografistyce. Jego tekstom o Andrzeju Bobkowskim zawdzięczam naprawdę wiele, a jeszcze więcej obiecuję sobie po tych jego pracach, które powstają, a których efektami cząstkowymi zechciał się ze mną podzielić. Pani dr Annie Marcińczak dziękuję za pomoc w dotarciu do archiwaliów Kamieńskiej i kompetentne konsultacje dotyczące życia pisarki. Serdeczne podziękowania składam Pani Jagodzie Zarzyckiej, która dyskutowała ze mną o wynikach swoich kwerend oraz wielokrotnie rozmawiała ze mną o tej poezji. Dużo z tych rozmów zaczerpnąłem. Za późno, by podziękować prof. Pawłowi Śpiewakowi, zmarłemu pod koniec marca 2023 roku. Udało mi się kilkakrotnie porozmawiać z nim na temat jego matki. Profesor zaufał mi w pewnym momencie, udzielając dostępu do rękopisów poetki, stanowiących część jego domowego archiwum. Okazało się to dla moich prac nie do przecenienia.1.
1 To zresztą dość powszechnie dostrzegane prawidło. „Nigdy nie czytałem Taine’a Filozofii sztuki, a oto z tego, co o nim piszą, widzę jasno, że tam są te same pojęcia o kryteriach wartości literackiej, z którymi ja się noszę, odkąd jestem w Paryżu, i których część spisałem. Zdarzyło mi się coś podobnego już kilkakrotnie: po długim rozmyślaniu dochodziłem do pewnych poglądów, aż tu wychodzi na jaw, że poglądy te, zupełnie gotowe, byłbym mógł zaczerpnąć z książek. Podobne odkrycie, z jednej strony doprowadzające do wściekłości, z drugiej strony pochlebia miłości własnej, bardziej może niźli by należało. Bo przecież nie od rzeczy będzie przypuścić, że chociaż samej książki Taine’a nie czytałem, to jednak podobne myśli mogły mi się nasunąć dzięki innym dziełom z tej samej epoki, zawierającym zarodki tego samego. Zasługa nie jest w tym, żeby jakąś myśl mieć, choćby się ją i samemu znalazło, tylko żeby ją mieć w porę. Z mojej strony zasługi nie ma, bo myśl ta, chociaż rozproszona i w stanie, że tak powiem, lotnym, musiała się znajdować po różnych książkach, które czytałem. Odkąd Taine uczynił swoje spostrzeżenie, widocznie wielu pisarzy czy to w praktyce stosowało się do jego myśli, czy to w teorii na nich się opierało, wyraźnie tego nie zaznaczając” (H. Elzenberg, Kłopoty z istnieniem. Aforyzmy w porządku czasu, Kraków 1994, s. 18–19).
2.
2 A. Nasiłowska, Herezje, „Teksty Drugie” 2010, nr 1–2, s. 130.
3.
3 Zob. tamże.
4.
4 A. Nasiłowska, Przełom anty-antybiograficzny, „Dekada Krakowska” 2018, nr 2–3, s. 10.
5.
5 Zob. S. Rzepczyński, Projekt „innego” biografizmu, „Słupskie Prace Filologiczne. Seria Filologia Polska” 2007, nr 5, s. 171–176.
6.
6 Tamże, s. 174.
7.
7 Kilka istotnych (polskich lub tłumaczonych na język polski) prac z zakresu tej metody badawczej: M. Antoniuk, Osoba i przed-tekst, w: Osoba czy tekst?, red. A. Bielak, Lublin 2015, s. 31–63; Archiwa i bruliony pisarzy. Odkrywanie, red. M. Prussak, P. Bem, Ł. Cybulski, Warszawa 2017; P.-M. de Biasi, Genetyka tekstów, tłum. F. Kwiatek, M. Prussak, Warszawa 2015; O. Dawidowicz-Chymkowska, Przez kreślenie do kreacji. Analiza procesu twórczego zapisanego w brulionach dzieł literackich, Warszawa 2007; S. Jaworski, Francuska krytyka genetyczna, w: Kryzys czy przełom. Studia z teorii i historii literatury, red. M. Lubelska, A. Łebkowska, Kraków 1994, s. 189–195; S. Jaworski, Piszę, więc jestem. O procesie twórczym w literaturze, Kraków 1993; A. Kuniczuk-Trzcinowicz, Czytane pod skreśleniem. Sienkiewiczowskie bruliony nowel jako wskazówki do analizy procesu twórczego, Warszawa 2017; Z. Mitosek, Od dzieła do rękopisu: o francuskiej krytyce genetycznej, „Pamiętnik Literacki” 1990, nr 4, s. 393–403.
8.
8 Wymienię tu tytułem przykładu tylko dwie takie ważne dla mnie książki: M. Nowak, Na łuku elektrycznym. O pisaniu Andrzeja Bobkowskiego, Warszawa 2014; Pracownia Herberta. Studia nad procesem tekstotwórczym, red. M. Antoniuk, Kraków 2017.
9.
9 Kilka istotnych dla mnie prac tych autorów znajdzie Czytelnik w: A. Bielak, Krytyka literacka w „Verbum”, Lublin 2013; T. Garbol, „Chrzest ziemi”. Sacrum w poezji Zbigniewa Herberta, Lublin 2006; tenże, Po upadku. O twórczości Czesława Miłosza, Lublin 2013; M. Jasińska-Wojtkowska, Literatura – sacrum – religia. Problematyka badawcza, w: Wiedza o literaturze i edukacji. Księga referatów Zjazdu Polonistów, Warszawa 1995, Warszawa 1996, s. 119–126; Polska liryka religijna, red. S. Sawicki, P. Nowaczyński, Lublin 1983; Sacrum w literaturze, red. J. Gotfryd, M. Jasińska-Wojtkowska, S. Sawicki, Lublin 1983; S. Sawicki, Poetyka, interpretacja, sacrum, Warszawa 1981.
10.
10 Zob. tego autora: W poszukiwaniu teologicznej głębi literatury. Literatura piękna jako locus theologicus, Katowice 1994; Problem teologicznego wymiaru dzieła literackiego Czesława Miłosza. Teologia literatury, Katowice 1996.
11.
11 Najważniejszą książką tego autora, jeśli chodzi o tę metodę, jest: „ażeby ciało powróciło w słowo”. Próba kerygmatycznej interpretacji literatury, Lublin 1991.
12.
12 Muszę tu od razu dodać, że sama Kamieńska tak lubiła określać swoją postawę duchową sprzed nawrócenia (zob. N 417), a agnostycyzm uznawała wręcz za stopień prowadzący do wiary (zob. N 1125). Z tego powodu rozpoczęcie charakterystyki wiary w niniejszej książce od tego pojęcia nie wydaje mi się nadużyciem.
13.
13 Tak chciałbym przetłumaczyć te poruszające słowa: „Peut-être suis-je essentiellement un esprit religieux sans foi” (list André Malraux do François Mauriaca z 6 listopada 1969 roku, cyt. za: F. de Saint-Cheron, Malraux devant le Christ, Paris 2024; korzystałem z edycji cyfrowej).
14.
14 B. Pascal, Myśli, przeł. T. Żeleński, Warszawa 2001, s. 210.