Antyszczepionkowcy. Historia niewiedzy - ebook
Antyszczepionkowcy. Historia niewiedzy - ebook
Kim są antyszczepionkowcy? Czy szczepionki rzeczywiście są groźne? Jakie znaczenie mają dla bezpieczeństwa ludzkości? Jonathan M. Berman ukazuje całe spektrum prawd, półprawd i mitów, jakimi posługują się ludzie, którzy nie chcą szczepić siebie i swoich dzieci. Bada korzenie ruchu antyszczepionkowego, analizując jego historię – od początku XIX wieku aż do czasów współczesnych. Omawia główne hasła i strategie antyszczepionkowców, a także ukazuje różne modele przeciwdziałania ich ruchom. Antyszczepionkowcy są niezwykle wnikliwą analizą ruchów antyszczepionkowych, a także stanowią źródło rzetelnych informacji na ich temat. To książka zarówno dla osób chcących poszerzyć swoją wiedzę, jak i dla tych, które nie potrafią zająć jasnego stanowiska w dyskusji na temat szczepień. Antyszczepionkowcy to publikacja, która bardzo szeroko omawia ten skomplikowany i dla niektórych kontrowersyjny problem.
Kategoria: | Socjologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-22953-5 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Większość książki powstała w 2018 i 2019 roku, jeszcze przed wybuchem globalnej pandemii COVID-19, która szaleje w momencie, kiedy piszę niniejszy wstęp. W styczniu 2020 roku zacząłem bacznie przyglądać się wiadomościom na temat pandemii i analizować to, w jaki sposób ludzie reagowali na wiadomości w Internecie. Jeden z użytkowników Reddita udostępnił analizę, która, jak twierdził, wykazywała, że władze chińskie świadomie kłamią, ponieważ liczba nowych przypadków zakażenia wirusem (wówczas nazywanym 2019-nCoV) lepiej pasuje do regresji kwadratowej niż wykładniczej. Zacząłem badać publikowane dane epidemiologiczne na temat szalejącej choroby, a ponieważ nie jestem epidemiologiem, miałem poważne wątpliwości, czy poprawnie przeprowadziłem swoją analizę.
Model, który zastosowałem, przewidywał, że w Stanach Zjednoczonych, jeśli COVID-19 stanie się czymś powszechnym, umrą nawet 4 miliony ludzi. Wydawało się, że jest to liczba nieprawdopodobnie wysoka. Musiałem z pewnością źle zastosować zmienną. W lutym 2020 roku studentka medycyny, która odbywała praktyki w biurze Kongresu, zapytała mnie o opinię w kwestii tego, co działo się w Chinach, a ja pokazałem jej swoją analizę. Dołączyłem do niej wykres, który obrazował skutki redukcji potencjalnych zakażeń, jeżeli interakcje zostałyby zredukowanej o 0 procent, 20 procent, 40 procent, 60 procent i tak dalej. Dane dowodziły, że zmniejszenie interakcji o 40 procent dałoby naukowcom czas na zbadanie nowej choroby, a lekarzom na wypracowanie sposobu na jej leczenie. Ostrzegłem ją też, że stan, w którym mieszkam, dysponuje ograniczoną liczbą łóżek szpitalnych. Nie przewidziałem jednak braku respiratorów, maseczek czy papieru toaletowego. Nieco później ktoś inny przedstawił znacznie jaśniejszy wykres, który obrazował taką samą prognozę. Gdybyśmy zachowali „dystans społeczny”, izolując się i minimalizując nasze interakcje z innymi ludźmi, moglibyśmy spowolnić rozprzestrzenianie się choroby.
W końcu, kiedy poznano naturę COVID-19, ogłoszono ogólnoświatową pandemię i poszczególne firmy, uniwersytety, miasta i stany zaczęły się zamykać – politycy reagowali jednak bardzo powoli. Niektórzy zlekceważyli chorobę, porównując ją do sezonowej grypy, która szerzy się każdego roku i zabija dziesiątki tysięcy ludzi, ale z którą w zasadzie radzi sobie obecny system opieki zdrowotnej. Niektórzy, obserwując spadki notowań na giełdzie, wyrażali opinię, że śmierć starszych osób jest czymś do przyjęcia, jeżeli ma to zapobiec recesji gospodarczej. Z całego świata napływały doniesienia o osobach ignorujących ostrzeżenia naukowców i urzędów zdrowia publicznego, prowadząc codzienne życie tak, jakby nie działo się nic niezwykłego.
O ile aktywiści antyszczepionkowi nie mieli nic wspólnego z ówczesnym kryzysem, jako że nie została opracowana, przetestowana i wprowadzona na rynek szczepionka, pewne podobieństwa znaleźć można w zachowaniu osób, które ignorowały lockdown i łamały zasady kwarantanny, uczestnicząc w imprezach. W Korei Południowej pewna kobieta odmówiła wykonania testu, pomimo że miała objawy choroby, i uczęszczając do kościoła, zaraziła dziesiątki innych. W Kentucky młodzi ludzie sprzeciwili się rządowym zaleceniom, aby pozostać w domu, i urządzili „korona-party”, podczas którego jeden z uczestników zaraził co najmniej jedną osobę. Na Florydzie studenci organizowali imprezy na plaży, podczas których świętowali ferie wiosenne. Jak stwierdził jeden z nich: „Jeśli dostanę koronę, to trudno. Nie pozwolę, aby mnie to powstrzymało teraz, pod koniec dnia”. Później okazało się, że niektórzy studenci, którzy spotykali się na Florydzie, mieli pozytywny wynik testu na SARS-CoV-2 (wirus wywołujący COVID-19). W dużych kościołach nadal odbywały się nabożeństwa, w których, pomimo zaleceń państwa, uczestniczyły tysiące ludzi. W tym samym czasie, pomimo narastającego kryzysu, otwarto m.in. Liberty University. Amerykański senator Rand Paul, po tym, jak poddał się testowi, przez kilka kolejnych dni spotykał się z innymi członkami Kongresu i korzystał z senackiej siłowni, i dopiero kiedy dowiedział się o pozytywnym wyniku badań, poddał się izolacji. Niektóre duże kościoły nadal organizowały nabożeństwa dla tysięcy wiernych.
Byliśmy wówczas na początku pandemii i istniało duże prawdopodobieństwo, że w nadchodzących latach owi „społeczni antydystansowcy” będą obiektem bardzo dogłębnych badań. Niemniej jednak wydaje się, że można zauważyć pewne wyróżniające ich cechy: brak zaufania do autorytetów medycznych, niezrozumienie dla skali ludzkiego cierpienia, jakie może spowodować choroba zakaźna, brak wiedzy naukowej oraz skłonność do porównywania SARS-CoV-2 do sezonowej grypy.
Liczba ofiar grypy rzeczywiście jest co roku bardzo wysoka. Według szacunków CDC (amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom) każdego roku z powodu grypy i wywołanych przez nią powikłań umierają dziesiątki tysięcy Amerykanów. Jednak grypa różni się od SARS-CoViD-2 kilkoma istotnymi elementami. Po pierwsze, każdego roku opracowywana jest szczepionka, która pozwala na pewną ochronę przed tą chorobą. Wydaje się też, że mimo wszystko grypa jest mniej zaraźliwa niż SARS-CoViD-2. Podczas trwania infekcji osoba chora na grypę zaraża średnio około 1,3 innych osób. Obecnie wiele wskazuje, że nosiciel SARS-CoV-2 zaraża około dwa razy większą liczbę ludzi. Duża część osób cierpiących na COVID-19 (do 20 procent) wymaga hospitalizacji, a jeszcze większy odsetek tych, którzy wymagają hospitalizacji, umiera. Nowe (stan na koniec marca 2020 roku) dane sugerują, że u dużej części osób, które miały pozytywny wynik testu na SARS-CoV-2, choroba przebiegała bezobjawowo i mogli oni, nie zdając sobie z tego sprawy, zarażać innych. Wszystkie razem cechy te powodują, że SARS-CoV-2 jest znacznie bardziej niebezpieczny od sezonowej grypy – może się szybko rozprzestrzeniać i przeciążać systemy opieki szpitalnej, które zazwyczaj są tworzone tak, że mają bardzo niedużą odporność na przeciążenia. Na przykład w początkowym okresie infekcji Włochy bardzo ucierpiały z powodu braków środków ochrony osobistej, takich jak maseczki, ale także specjalistycznego sprzętu, takiego jak respiratory. Niedługo później podobne niedobory dotknęły także Nowy Jork i inne obszary Stanów Zjednoczonych.
Wysoki odsetek bezobjawowych nosicieli SARS-CoV-2 wydawał się zachęcać do antyspołecznego dystansu. Ze względu na początkowy brak materiału do badań testy były dostępne wyłącznie dla tych, którzy spełniali ściśle określone warunki. Niemniej jednak stawało się coraz bardziej jasne, że duża część zarażonych nie wykazuje żadnych objawów. Wiele osób, które powinny zostać poddane kwarantannie, mogło swobodnie podróżować, nie zdając sobie nawet sprawy, że rozprzestrzeniają chorobę – tym bardziej, że byli pośród nich tacy, którzy podróżowali, aby spotkać się z innymi osobami.
W Stanach Zjednoczonych tym, co dodatkowo komplikowało sytuację, był wyraźny podział polityczny będący reakcją na pandemię. Początkowo najbardziej ucierpiały duże, gęsto zaludnione miasta, podczas gdy mniej zaludnione obszary wiejskie nie odnotowywały wysokich wskaźników infekcji. W Stanach Zjednoczonych linia podziału na obszary miejskie i wiejskie jest jednocześnie granicą większości sporów politycznych, co znalazło odzwierciedlenie w sondażach, które wskazywały, że stopień niepokoju związanego z COVID-19 zależał w dużej mierze od sympatii politycznych. Niektóre sympatyzujące z określonymi partiami źródła wiadomości początkowo starały się zbagatelizować znaczenie COVID-19 i szukały wskazówek u polityków, którzy wyraźnie byli zwolennikami ponownego otwarcia zakładów pracy zamkniętych w związku z koniecznością zachowania dystansu społecznego, niezależnie od kosztów ludzkich. Podobne, upolitycznione reakcje zauważyć można było także w innych częściach świata. W Brazylii prezydent tego kraju Jair Bolsonaro publicznie wzywał do ponownego otwarcia zakładów pracy i negował niebezpieczeństwo związane z COVID-19, próbując w ten sposób podważyć wysiłki władz regionalnych dążących do wprowadzenia lockdownu. Szeroko cytowano słowa Bolsonaro, który stwierdził: „Niektórzy umrą, przykro mi, ale takie jest życie”.
Jedno jest pewne: kryzys ten zmienił życie milionów ludzi na całym świecie. Wielu z nich, którzy dorastali w epoce i miejscu, w których nie musieli na co dzień konfrontować się z chorobami zakaźnymi ani problemem ich zwalczania, zmuszonych zostało do stanięcia twarzą w twarz z przerażającą codziennością pandemii. Ja sam zamknąłem swoje laboratorium i kilka dni później pojechałem do stolicy stanu, gdzie zostałem wolontariuszem w laboratorium należącym do publicznej służby zdrowia i testowałem pobrane próbki. Charakter tego typu szybko zmieniających się wydarzeń oznacza, że duża część przytaczanych tutaj danych będzie już nieaktualna do czasu, zanim przeczytasz ową książkę. Niemniej jednak mam nadzieję, że owa praca, poświęcona aktywistom antyszczepionkowym, daje również pewien wgląd w charakter działań osób o poglądach antyspołecznych.WPROWADZENIE
Szeroki zakres metod leczenia chorób, określonych wspólnym mianem szczepień, odegrał zasadniczą rolę w wyeliminowaniu niektórych chorób oraz znaczącym zmniejszeniu liczby zachorowań na inne. W szerszym ujęciu pomógł również zmniejszyć liczbę przypadków śmierci, w których przyczyną była choroba zakaźna. Szczepionki niewątpliwie zmniejszyły ciężar ludzkiego cierpienia. Ich historia to jedna ze wspaniałych opowieści o postępie ludzkości oraz naszej zdolności do rozwijania narzędzi i wiedzy, które pozwalają nam poprawiać jakość naszego życia. Niemniej jednak niektórzy ludzie gwałtownie sprzeciwiają się szczepieniom.
Chociaż współczesny ruch antyszczepionkowy często łączy się z Andrew Wakefieldem oraz jego artykułem z 1998 roku, w którym wskazuje on na rzekome związki szczepień przeciwko odrze, śwince i różyczce z rozwojem pewnej formy późno aktywującego się autyzmu, sprzeciw wobec szczepień nie jest niczym nowym. Odkąd na przełomie XIX i XX wieku wynaleziono pierwszą szczepionkę przeciwko ospie, istnieje także pewien opór przeciwko szczepieniom. W przypadku pierwszego szczepienia sprzeciw ten mógł wydawać się jak najbardziej uzasadniony, ponieważ niewykształcony rolnik za pomocą igły do szycia musiał pobrać ropę z zakażonych wymion krowy, a następnie podrapać nią członków swojej rodziny. Owe historyczne ruchy antyszczepionkowe mogą nas jednak wiele nauczyć o swoich współczesnym następcach.
Artykuł Wakefielda był kolejnym głosem w liczącej kilkadziesiąt lat antyszczepionkowej retoryce XIX i XX wieku. Jej siłą napędową były zmieniające się poglądy na autonomię cielesną człowieka, rolę państwa w opiece medycznej, obawy związane z wprowadzeniem pierwszych szczepionek przeciwko polio oraz wcześniejsze przerażenie, jakie towarzyszyło pojawieniu się szczepionki przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi, którą zaczęto wprowadzać w 1974 roku. Strach przed szczepionkami z lat 70. i 80. XX wieku przetrwał do lat 90., zmuszając wielu ich producentów do wycofania się z rynku. Chociaż artykuł Wakefielda był jedną z wielu bezpośrednich przyczyn współczesnego ruchu antyszczepionkowego, spotkał się z szerokim zainteresowaniem ze strony prasy – o wiele większym niż kolejne artykuły, które nie popierały jego wniosków. Musimy przyjrzeć się bliżej interfejsowi łączącemu media informacyjne i naukę, a także temu, w jaki sposób fałszywe wiadomości rozprzestrzeniają się dużo szybciej niż wiadomości prawdziwe.
Na przestrzeni ostatnich dwóch i pół wieku opozycja ta była napędzana kilkoma czynnikami: strachem przed niepożądanymi skutkami ubocznymi, sprzeciwem wobec ingerencji władz w sferę dotyczącą naszego ciała oraz teoriami spiskowymi na temat tzw. Big Pharma (przemysłu farmaceutycznego). Równie istotne są tu finansowe motywacje sprzedawców różnego typu „alternatywnych” terapii oraz działania prawników starających się pozywać firmy farmaceutyczne. Równie ważny jest strach przed zachodnią lub kolonialną ingerencją w miejscowe społeczności, a także odrzucenie idei, że ktokolwiek poza rodzicami dziecka może wiedzieć, co jest dla niego najlepsze, oraz poczucie wspólnoty i tożsamości zbudowane wokół wyborów rodzicielskich.
Z czasem opozycja ta spowodowała prawdziwe szkody, w tym zgony wywołane epidemią ospy, odry i polio – bankructwa producentów szczepionek doprowadziły do ich niedoboru. Inną kwestią były osobiste tragedie spowodowane przez podziały wywołane przez aktywistów antyszczepionkowych, które zniszczyły relacje rodzinne i przyjaźnie.
Pomimo owych niepowodzeń ogólny wskaźnik szczepień na całym świecie jest wysoki, a aktywizm antyszczepionkowy jest nadal działalnością niszową. Niemniej jednak istnieją niewielkie enklawy, w których retoryka antyszczepionkowa okazała się skuteczna, co doprowadziło do powstania skupisk niezaszczepionych dzieci. Stanowi to duże zagrożenie dla osób, które z różnych medycznych przyczyn nie mogą zostać zaszczepione, i doprowadziło do wybuchu epidemii ospy wietrznej i odry.
Aby odwieść ludzi od przekonań antyszczepionkowych, zastosowano trzy szeroko rozumiane strategie. Nazwałem je strategią reaktywną, deficytem informacyjnym oraz strategią społecznościową. Pierwsza z nich polega na nawiązywaniu bezpośrednich kontaktów z rzecznikami poglądów antyszczepionkowych w Internecie oraz prowokowaniu ich do sporów lub kłótni, co jest jednak najmniej skutecznym sposobem. Chodzi o to, że najgłośniejsi obrońcy tych poglądów, jakich można napotkać w Internecie, nie są reprezentatywni dla przeciętnych osób mających pewne wątpliwości wobec szczepień. Co więcej, strategia ta może przynieść wprost przeciwny skutek i przyczynić się do większego ugruntowania poglądów oraz zaburzenia relacji rodzinnych.
Kiedy aktywiści antyszczepionkowi odwołują się do publikacji naukowych lub używają języka dowodowego, zazwyczaj mają na celu uzasadnienie przekonań, które są podtrzymywane z powodów niemających nic wspólnego z dowodami. Wywołanie kłótni bez odniesienia się do ukrytych emocjonalnych podstaw, przekonań prawdopodobnie nie będzie zbyt skuteczne. Kiedy sprzeciw wobec szczepień zostaje powiązany z tożsamością i wartościami danej osoby, przeciwstawne informacje mogą zostać potraktowane jako atak na ową osobę i jej wartości.
Strategie deficytu informacyjnego dotyczące szczepień polegają na udostępnianiu społeczeństwu faktycznych informacji na temat szczepień za pośrednictwem, na przykład, stron internetowych, zasobów zamieszczonych w Internecie oraz ulotek. Chociaż prezentowanie informacji opinii publicznej okazało się skuteczne i zachęciło ludzi do akcji szczepień, strategie te wymagają od osób, które nadal mają pewne wątpliwości i pytania, aby odszukały takie treści, a następnie sprawdziły ich wiarygodność. Strategie te prawdopodobnie nie będą skuteczne w przypadku aktywistów antyszczepionkowych o ugruntowanej opinii, ale mogą okazać się skuteczne w przypadku osób mających pytania lub wątpliwości.
Strategie społecznościowe, które osobiście uważam za najskuteczniejsze, to działania mające na celu pokazanie tym, którzy mają wątpliwości, że inni członkowie ich społeczności szczepią swoje dzieci. Że inni członkowie wspólnot ich meczetu, synagogi, kościoła lub innej świątyni, którzy również są dobrymi rodzicami, zaszczepili swoje dzieci, oraz że szczepienie jest czymś oczekiwanym od każdego dobrego rodzica. Strategie społecznościowe zostały zastosowane po wybuchu epidemii odry, co dodatkowo skomplikowało działania aktywistów antyszczepionkowych i doprowadziło do znacznego wzrostu liczby podawanych szczepionek. Strategie te uwzględniają tożsamość i system wartości osób, które są celem retoryki antyszczepionkowej.
Prezentowana książka zawiera informacje, które odpowiadają wszystkim trzem strategiom. Obalają one także wiele konkretnych twierdzeń wysuwanych przez aktywistów antyszczepionkowych. Tych, którzy poszukują więcej szczegółów związanych z owymi twierdzeniami, odsyłam do dodatkowych źródeł informacji, takich jak książki Paula Offita lub Wirus paniki Setha Mnookina. Osobiście starałem się, aby nie zapewnić kolejnego punku odniesienia dla działaczy antyszczepionkowych, a jednocześnie przyjrzeć się bliżej niektórym z ich najważniejszych i najczęściej wysuwanych twierdzeń.
Nieodłącznym elementem towarzyszącym próbom zrozumienia owego ruchu jest jednoczesne odrzucenie jego poglądów. Cele te nie są jednak całkowicie ze sobą sprzeczne. Nie ma jednego zorganizowanego ruchu antyszczepionkowego. Mamy tu do czynienia z wieloma osobami, na które miały wpływ określone zestawy przekonań. Ważną częścią prób ich zrozumienia jest stwierdzenie, czy są one prawdziwe.
Osobiście wątpię, czy istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że czytelnik z zakorzenionymi przekonaniami antyszczepionkowymi, sięgający po tę książkę, zmieni zdanie po jej przeczytaniu. Niemniej jednak z pewnością jest wiele osób, które spotkały się ze sprzecznymi informacjami na temat szczepionek lub słyszały negatywne opinie od przyjaciół i krewnych, ale niekoniecznie wiedzą wystarczająco dużo, aby wyrobić sobie własne ugruntowane zdanie na ten temat. Inni mają świadomość znaczenia szczepień, ale z chęcią przyjrzą się dogłębniej dyskusji na temat historii ruchu antyszczepionkowego, gdyby tylko prowadzona była świadoma dyskusja na ten temat.
Należy także bliżej przyjrzeć się kierującym orędownikami ruchu antyszczepionkowego motywacjom, których istotnym elementem jest czynnik finansowy związany ze sprzedażą „alternatywnych” terapii. Oczywiście są także dobrzy rodzice, którzy jednak otrzymali nieprawdziwe informacje, a także aktywiści działający online, posługujący się niezliczonymi technikami i środkami rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Zbadamy także niektóre aspekty psychologiczne, które sprawiają, że techniki te stają się skuteczne w rozpowszechnianiu informacji, oraz sposoby, za pomocą których osoby dysponujące prawdziwymi informacjami mogą działać na rzecz znaczącej zmiany przepisów dotyczących wyjątków niemedycznych.
Kiedy będziemy omawiać wyjątki natury religijnej, stanie się jasne, że tak naprawdę niewiele religii w swoich doktrynach faktycznie deklaruje sprzeciw wobec szczepień. Ustanawianie takich wyjątków szkodzi tym, którzy mają faktyczne medyczne przyczyny, aby nie otrzymywać szczepionek, na przykład osobom po przeszczepach, z osłabionym układem odpornościowym oraz osobom bardzo młodym i starym.
Przyjrzymy się również problemowi osób poszkodowanych pośrednio przez ruch antyszczepionkowy – nie tylko chorym, ale także osobom niepełnosprawnym, córce odseparowanej od własnej matki z powodu rozłamu, jaki spowodowała jej antyszczepionkowa postawa, a także aktywistom, którym grożono śmiercią za ich zaangażowanie w różnego typu inicjatywy związane ze zdrowiem publicznym. Ustalenie, czy poddać się szczepieniu, czy nie, wymaga szeregu decyzji, z których każda ma pewną wagę moralną. Są to decyzje, które mają moc powodowania cierpienia lub jego łagodzenia. Tym samym książka ta delikatnie dotyka również filozofii moralnej.
Prezentowana książka ma dwa cele. Pierwszym z nich jest ukazanie pełniejszego obrazu ruchu antyszczepionkowego, od momentu jego powstania w XIX wieku aż do współczesnej wojny prowadzonej w mediach społecznościowych. Wyznaczając ten cel, należy jednocześnie pamiętać, że istnieje skomplikowana równowaga zagrożeń, z którymi musimy się zmierzyć, podejmując decyzje dotyczące zdrowia własnego i innych. Także sama decyzja, nawet jeżeli jest słuszna, może być niejasna i obciążona błędami informacyjnymi. Mam nadzieję, że książka ta pozwoli czytelnikowi na głębsze zrozumienie ruchu antyszczepionkowego.
Drugim celem jest zapewnienie kontrapunktu dla niektórych błędnych informacji, z którymi czytelnik mógł już mieć do czynienia. Jeżeli się wahasz i poszukujesz informacji, mam nadzieję, że ta książka będzie dobrym źródłem informacji. Jeżeli jednak jesteś przeciwnikiem szczepień, mam nadzieję, że podejdziesz do tej książki z otwartym umysłem.