Apteka domowa - ebook
Apteka domowa - ebook
Lekarz pomaga, ale natura leczy.
HIPOKRATES
Ta nowa książka to prawdziwa skarbnica wiedzy na temat ziół! W książce znajdziemy nie tylko przepisy na szerokie zastosowanie ziół, poznamy ogromną moc ziołolecznictwa, ale też mnóstwo praktycznych porad jak utrzymać zdrowie i ciało w doskonałej kondycji. Poznamy także fundamentalną filozofię życia Mari Treben.
Jej popularność w ubiegłym wieku nie znała granic. Wielu czciło ją jak świętą, w rzeczywistości była kobietą, która spędziła całe życie pracując z ziołami leczniczymi. Skuteczność jej ziołowych kuracji zadziwiła wielu sceptyków i została doceniona przez jej zwolenników.
Dzięki rozległej wiedzy zielarskiej oraz przepisom i wskazówkom Maria Treben pomogła wielu ludziom odzyskać zdrowie, komfort i siłę. Jednak zawsze podkreślała z wielką skromnością, że skuteczne terapie są możliwe nie dzięki niej, ale dzięki dobroci Boga, który podarował ludziom zioła lecznicze.
MARIA TREBEN zajęła w historii miejsce jednej z najważniejszych pionierek ziołolecznictwa. Przez wielu czczona niemal jak święta, w rzeczywistości była kobietą, która przez całe życie zajmowała się ziołami leczniczymi i jedyne, czego pragnęła, to dzielić się swoimi doświadczeniami z jak największą liczbą osób. Z biegiem lat popularność jej samej i jej dorobku nie straciła na znaczeniu.
Wręcz przeciwnie, dzięki rosnącemu zainteresowaniu medycyną alternatywną napisane przez nią książki ponownie stają się aktualne.
·Książka zawiera wiele przepisów kulinarnych z zastosowaniem ziół.
·ZASTOSOWANIE ZIÓŁ w postaci herbat, nalewek, świeżego soku, a także stosowania jako składników okładów leczniczych oraz dodatków do kąpieli.
·Zawiera przepisy na lecznicze i terapeutyczne zastosowanie ziół.
Książka dla miłośników ziołolecznictwa, ogrodnictwa, zielarstwa, dla wszystkich, którzy chcą żyć w zgodzie z naturą.
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-17187-9 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DRODZY CZYTELNICY,
Przed Wami leży moja najnowsza książka. Jest to dla mnie bardzo ważna praca i mam nadzieję, że dla Was będzie równie przydatna jak moje poprzednie książki. Celowo wybrałam tytuł _Apteka domowa_. Jest to hołd dla niezliczonych babć z sąsiedztwa, które powierzyły mi swoją wiedzę na temat ziół leczniczych i opowiedziały mi o starych oraz sprawdzonych domowych metodach leczenia. Wszystkie te przepisy, które w przeciwnym razie mogłyby zostać zapomniane, zebrałam w całość i dodałam do wskazówek oraz zaleceń dotyczących ziół. W ten sposób książka stała się prawdziwą skrzynią skarbów, dzięki której bogactwo wypróbowanych i przetestowanych domowych środków leczniczych nie zaginie.
Z pewnością będziecie zaskoczeni, gdy znajdziecie tu zupełnie nowe przemyślenia. Jednak każdy poważnie myślący człowiek wie, że zdrowy styl życia, dbanie o ciało, rozsądna dieta i właściwe podejście do życia sprzyjają zdrowiu bardziej niż cokolwiek innego. A ponieważ niemal codziennie jestem świadkiem tego, jak irracjonalnie niektórzy ludzie traktują swoje zdrowie, zdecydowałam się przelać na papier swoje przemyślenia na temat zdrowia i dobrego samopoczucia.
Jeśli ktoś z Was od czasu do czasu znajdzie tu jakąś sugestię dla siebie, to mój trud nie pójdzie na marne, ponieważ dla mnie najlepszą nagrodą za wysiłek jest sytuacja, gdy jakaś chora osoba, szukająca pocieszenia i porady, dzięki mojej pracy otrzymuje odpowiedź na swoje pytania i problemy. W tym miejscu chciałbym podziękować Panu Bogu za to, że dał mi siłę i czas na tę pracę.
_Grieskirchen, wiosna 1988__Ślady na piasku_
_We śnie szedłem brzegiem morza_
_z Panem_
_i przed oczyma, jak smugi światła,_
_pojawiło się całe moje życie._
_Po każdym z minionych dni_
_zostawały na piasku_
_dwa ślady – mój i Pana._
_Kiedy jednak przemknął ostatni obraz,_
_spojrzałem za siebie i zdałem sobie_
_sprawę,_
_że wiele razy na piasku odbijała się_
_tylko jedna para kroków._
_Oznaczały te fazy mojego życia_
_które były dla mnie najtrudniejsze._
_W zakłopotaniu zwróciłem się do Pana:_
_„Kiedy oddałem Ci wszystko, co_
_miałem, aby pójść za Tobą,_
_powiedziałeś, że zawsze będziesz ze mną._
_Ale w najgorszych dniach mojego życia_
_widzę tylko jedną parę śladów na piasku._
_Dlaczego więc mnie opuściłeś,_
_kiedy tak bardzo Cię_
_potrzebowałem?”._
_Pan wziął mnie za rękę_
_i odpowiedział:_
_„Umiłowane dziecko, nigdy nie_
_zostawiłem cię samego,_
_szczególnie w chwilach,_
_kiedy cierpiałeś i byłeś wystawiony na_
_próbę._
_W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad_
_niosłem cię na swoich ramionach”._
Autor nieznanyI. JAK DBAM O ZDROWIE
I.
Jak dbam o zdrowie
_Lekarz leczy, natura uzdrawia._
Hipokrates
To niezwykle ciekawe, co potrafią wyobrazić sobie ludzie. Moja witalność i energia pomimo podeszłego wieku wprawia ich w zdumienie. Wielu zdaje się mówić do siebie, że to nie w porządku. A ponieważ nikt nie wie niczego na pewno, ludzie zaczynają puszczać wodze fantazji. Niektórzy uważają, że jestem zaprzysięgłą zwolenniczką surowego jedzenia, która żywi się tylko zbożami i świeżymi warzywami. Inni twierdzą, że jestem wegetarianką, bo nie znajdują innego wytłumaczenia. Jeszcze inni robią ze mnie świętą tylko dlatego, że otwarcie wyznaję swoją wiarę, a całkiem sporo osób uważa mnie po prostu za wariatkę, ponieważ tak zdecydowanie opowiadam się za ziołami leczniczymi. Wszyscy się mylą. Jestem zwykłą gospodynią domową, z normalną rodziną, a to, co tak bardzo irytuje ludzi, to prawdopodobnie fakt, że piszę książki i prowadzę wykłady.
Zawsze jestem pytana: „Jak ty to robisz?”. A ja zawsze odpowiadam pytaniem na pytanie: „A co właściwie masz na myśli?”. Oczywiście wiem, że każdy chce poznać „sekret” tego, dlaczego tak dobrze się trzymam, dlaczego nie widać mojego podeszłego wieku, dlaczego wciąż mam tyle energii do pracy i skąd biorę siłę, by wytrzymać związane z tym obciążenia. Moja odpowiedź zamknięta w jednym zdaniu brzmi: „Wszystko z umiarem, wtedy nic nie zaszkodzi”. Ale to zadowala tylko niewielu pytających.
Nigdy nie przestaje mnie zadziwiać fakt, że rzeczy, które wydają mi się oczywiste, często zaskakują innych. Trudno w to uwierzyć, ale wiele osób najwyraźniej nigdy nie zastanawiało się nad wpływem światła, powietrza i wody na nasze samopoczucie. Warto się jednak temu bliżej przyjrzeć.
Światło
Jestem zapaloną miłośniczką słońca. Czasami żałuję, że nie mieszkam na Południu, właśnie z powodu większej liczby słonecznych dni w roku. Latem czuję się po prostu lepiej niż w innych porach roku. Muszę jednak przyznać, że bardzo dobrze znoszę słońce oraz szybko i bez problemów się opalam.
Zauważamy, jak ważne jest dla nas słońce, dopiero wtedy, gdy ciemna, ponura pogoda wpływa na nasze samopoczucie. Przygnębienie, apatia i smutek dopadają nas, gdy promienie słoneczne nie mogą przebić się przez grubą pokrywę chmur. Jeśli jednak czujemy rozgrzewające promienie słońca, rozkwitamy, stajemy się aktywni, przedsiębiorczy, radośni i bardziej zrównoważeni. I tak jak ożywcze jest słońce dla naszej duszy, równie korzystne jest ono dla naszego organizmu. Oczywiście umiar obowiązuje tu tak samo jak wszędzie indziej. Nie każdy toleruje najbardziej intensywne promienie słoneczne równie dobrze i przez tak samo długi czas. Wiemy również, że osoby o jasnej karnacji muszą być bardziej ostrożne, ponieważ ich skóra jest bardziej wrażliwa niż skóra osób o ciemniejszej. Niezależnie od tego wszystkiego jeśli przesadzisz, z pewnością dostaniesz paskudnego udaru słonecznego lub bolesnego oparzenia słonecznego. W każdym razie rozsądnie jest powoli przyzwyczajać się do opalania już od początku cieplejszego sezonu. Całkowicie bezsensowne i szkodliwe dla zdrowia jest spędzanie wielu godzin na słońcu po długim sezonie zimowym, tuż po zrzuceniu z siebie ciepłej odzieży.
Naturalne światło słoneczne pobudza nasz układ nerwowy, wspomaga krążenie krwi w skórze, działa dezynfekująco na bakterie skórne (ale tylko wtedy, gdy nie posmarujesz się grubo filtrem przeciwsłonecznym), stymuluje układ krwionośny, wzmacnia odporność, zwiększa radość życia i budzi energię twórczą. To nie przypadek, że wiosną większość ludzi jest szczególnie podatna na wszelkiego rodzaju choroby zakaźne. Po długiej, bezsłonecznej zimie mechanizmy obronne organizmu są po prostu osłabione. Schowaliśmy się za ciepłym piecem, a na dworze nasze ciała były szczelnie owinięte aż po czubek nosa, nic więc dziwnego, że w lżejszym ubraniu lekki powiew wiatru może wywołać przeziębienie. Dzięki stałemu przebywaniu w cieple, grubej odzieży i ogrzewaniu nasza skóra nie doświadczała już podrażnień. Mówiąc prościej, zapomniała, jak reagować na zmianę temperatury.
To typowa bolączka naszych czasów. Ciało nie jest zahartowane, co w sposób naturalny czyni je bardziej podatnym na przeziębienia. Jednak ci, którzy spędzają dużo czasu na słońcu i świeżym powietrzu, są bardziej wytrzymali, bardziej odporni i – jak spontanicznie mówimy – wyglądają zdrowiej.
Powietrze
Dla nas, ludzi, świeże powietrze to coś więcej niż tylko to, czym musimy oddychać. Nie wytrzymałabym, gdybym musiała pracować w jednym z tych klimatyzowanych biur, w których nie można nawet otworzyć okna. Tak, muszę od czasu do czasu otwierać drzwi balkonowe nawet w mroźne dni, aby wpuścić świeże powietrze, w przeciwnym razie dostałabym szału. Żadna pogoda nie jest na tyle zła, żebym nie wybrała się chociaż na krótki spacer. Można powiedzieć, że, jestem czcicielką słońca i fanatyczką świeżego powietrza. Wraz z pierwszymi powiewami wiosny ciągnie mnie na łono natury. Gdy tylko pogoda na to pozwala, przenoszę całą swoją pracę na zewnątrz. Niezależnie od tego, czy obieram ziemniaki, czy myję owoce i warzywa, czy zabieram do ogrodu maszynę do pisania lub zestaw do szycia, praca tam jest zawsze przyjemniejsza i szybsza. Do tego dochodzą zajęcia ogrodowe, czasem uciążliwe, ale wysiłek na świeżym powietrzu jest po prostu dobry dla ciała. Takie „tankowanie powietrza” ma różnorodny wpływ na nasz organizm. Z jednej strony płuca są naprawdę dobrze przewietrzone. Ćwiczenia na świeżym powietrzu pobudzają krążenie krwi w skórze, stymulują metabolizm, zwiększają apetyt i hartują organizm. A każdy, kto posiada własny ogród, zgodzi się ze mną: Nie ma nic lepszego niż siedzenie wieczorem latem pod gwiazdami i pogawędki w gronie przyjaciół, z lampionem postawionym na ogrodowym stole. Żaden program telewizyjny nie jest w stanie odciągnąć mnie od tej idylli.
Woda
Od najmłodszych lat bardzo pociągała mnie woda. Pozostałam zapaloną miłośniczką kąpieli do dziś. W młodości wykorzystywałam każdą wolną chwilę, aby wskoczyć do wody. Nauczyłam się pływać w wieku dziesięciu lat. Później, kiedy byłam młodą kobietą mieszkającą w pobliżu Lasu Czeskiego, za naszym domem płynęła rzeka Malše. Wystarczyło przejść przez ogród, cichą uliczkę i łąkę, i już się stało na brzegu rzeki. Jeśli ktoś mnie szukał, od razu wiedział, gdzie można mnie znaleźć.
Ale najpiękniejsza część rzeki Malše była skryta w lesie. Wymagało to krótkiego spaceru od naszego domu. Usunęliśmy z dna kamienie, aby dało się pływać w jasnym nurcie rzeki. A jeszcze dalej były te cudowne, krystalicznie czyste jeziora w głębi Lasu Czeskiego. Szkoda, że teraz nasze jeziora i rzeki są tak strasznie zanieczyszczone. Jednak nawet dziś można znaleźć czyste górskie potoki, a wtedy nic mnie nie powstrzyma. Zdejmuję buty i pończochy, podciągam spódnicę i brodzę w wodzie. Latem w domu nie ma dla mnie nic lepszego niż możliwość polewania się wężem ogrodowym od czasu do czasu. Niestety, możliwości pływania mam dziś bardzo ograniczone, ponieważ nie czuję się komfortowo w zgiełku zatłoczonego odkrytego lub krytego basenu.
Woda ma wiele właściwości leczniczych. Pozostańmy na razie przy pływaniu. Obok kolarstwa jest ono uważane za najlepszy sport wytrzymałościowy. Cała muskulatura ciała jest obciążana i wzmacniana, a kręgosłup odciążony dzięki wyporowi wody, w dodatku skóra jest masowana podczas prześlizgiwania się ciała przez wodę.
Woda jest też idealna do hartowania. Myję się codziennie zimną wodą, nawet w zimie. Pobudza to krążenie skóry, a po dokładnym wytarciu się ręcznikiem ciało szybko się rozgrzewa. Człowiek czuje się wtedy znacznie świeższy i bardziej ożywiony niż po prysznicu gorącą wodą. Kiedy ktoś się już do tego przyzwyczai, nie może się obejść bez zimnej wody z rana. Brodzenie w wodzie lub chodzenie po zroszonej trawie również jest doskonałe. Jak i kiedy to robić, dowiecie się w innym miejscu tej książki, w rozdziale Skrzynia pełna lekarstw z Bożego ogrodu.
Ruch
„Ruch to zdrowie”, mówi stare przysłowie, które wszyscy znają, a mimo to tylko nieliczni się do niego stosują. Są też i tacy, którzy przesadzają ze wszystkim i wyrządzają sobie więcej szkody niż pożytku. Pod pojęciem ruchu nie chcę rozumieć sportu, który oczywiście – uprawiany z umiarem – przynosi ciału wiele dobrego. Mam na myśli spacery, zbieranie grzybów i wycieczki w poszukiwaniu ziół. Są to naturalne formy ćwiczeń na świeżym powietrzu, idealne sposoby na zaczerpnięcie świeżego powietrza i złapanie słońca. Być może brzmi to teraz zbyt prosto i nieskomplikowanie, podam więc przykład.
Moja znajoma cierpiała na ciężką astmę. Chodziła od lekarza do lekarza, ale nikt nie potrafił jej skutecznie pomóc. Wtedy starsza kobieta z sąsiedztwa poradziła jej, aby poszła do lasu sosnowego, głęboko oddychała sosnowym powietrzem i pochylała się, by zbierać szyszki. Z czasem objawy astmy ustąpią. Można sobie wyobrazić, co moja znajoma pomyślała na początku. W końcu jednak zastosowała się do tej porady i po wielu, wielu spacerach w sosnowym lesie, podczas których zbierała również szyszki, rzeczywiście minęła jej astma, która wcześniej naprawdę jej mocno dokuczała.
Ale nie musisz być chory, aby ruszyć na łono natury. Ruch jest po prostu częścią rozsądnego stylu życia, doskonałym sposobem na zahartowanie ciała i dobrym treningiem. Spacer pozwala także oczyścić głowę ze wszystkich dużych i małych spraw, które irytują nas na co dzień. Dla mnie samej wiele spacerów po lesie wiąże się ze szczególnymi przeżyciami. Muszę tu krótko opowiedzieć o spotkaniu z myszą.
Jako młoda kobieta wiele spraw załatwiałam pieszo, nie stroniąc nawet od wielokilometrowych spacerów. W pewnym gospodarstwie chleb był pieczony w piecu opalanym węglem drzewnym, a ponieważ smakował tak dobrze, chodziłam po niego raz w tygodniu. Podczas odpoczynku wyjęłam kanapkę, którą zabrałam ze sobą, gdy nagle pojawiła się przede mną myszka, która podniosła okruchy chleba z ziemi. Nie uciekła, więc porozmawiałam z nią, dałam jej trochę chleba i pożegnałam się, gdy wszystko zjadła. W następnym tygodniu zatrzymałam się w tym samym miejscu i – o dziwo – gdy tylko usiadłam, myszka już tam była. Zostałyśmy prawdziwymi przyjaciółkami. Pewnego razu przyszła z całym stadem dzieci. Pozwoliła młodym przejść jeden raz obok mnie, po czym szybko zaprowadziła je z powrotem do nory i wróciła sama, jakby chciała mi powiedzieć: „Słuchaj, mam teraz tyle głodnych pyszczków do nakarmienia, czy mogłabyś dać mi trochę więcej jedzenia?”. Oczywiście nie mogłam odmówić jej prośbie i odtąd podczas następnych wizyt przynosiłam dla maluchów dodatkowy kawałek sera. Myszka była zawsze z tego powodu bardzo szczęśliwa.
Zbieranie ziół i grzybów to świetny sposób, by zażyć trochę ruchu. Dzięki różnym porom zbiorów pozwala to na aktywność na świeżym powietrzu przez niemal cały rok. Na początku trzeba po prostu odkrywać, szukać odpowiednich miejsc występowania roślin i nabierać pewności w ich identyfikacji. Dopiero później można zacząć zbierać własne, skromne zapasy.
Wycieczki po zioła i grzyby, oferowane coraz częściej przez centra edukacji dorosłych lub kluby turystyczne, są bardzo dobrą propozycją dla laików. Pod okiem eksperta można nauczyć się odróżniać rośliny, ponieważ istnieją podobnie wyglądające zioła, które są jednak całkowicie nieskuteczne. Ponadto można się dowiedzieć, które rośliny są objęte ochroną, przez co nie wolno ich zbierać, jak prawidłowo zbierać grzyby, a także poznać podobnych sobie ludzi, których łączy miłość do natury.
Zdrowy sen
Zdrowy sen jest dla człowieka tak samo niezbędny jak oddychanie. Podczas snu nasze ciało regeneruje się i nabiera sił na następny dzień. Sen przed północą jest uważany za najbardziej wartościowy. Mogę się z Wami podzielić pewnym doświadczeniem: jeśli kładziesz się spać wcześnie, potrzebujesz mniej godzin snu, a ranne wstawanie jest łatwe.
Mój normalny dzień zaczyna się o szóstej rano, a kładę się spać o dziesiątej wieczorem. Po wstaniu z łóżka i przed pójściem spać myję się zimną wodą. Rano, aby pobudzić krążenie, wieczorem, aby łatwiej zasnąć (patrz także uwagi pod słowem kluczowym: zaburzenia snu).
Nasza sypialnia jest zawsze przyjemnie chłodna; dopóki pogoda na to pozwala, zawsze śpimy przy otwartym oknie. Gdy jest bardzo zimno, ogrzewamy ją tylko trochę. Jeśli cierpisz na bezsenność, powinieneś najpierw sprawdzić, czy nie śpisz w przegrzanym pomieszczeniu, być może z nieświeżym, stęchłym powietrzem. Zmniejszenie ogrzewania i intensywne wietrzenie zazwyczaj pomagają. Oprócz złego snu przegrzana sypialnia prowadzi również do wysuszenia skóry i nadmiernego pocenia się w nocy.
Poprosiłam o przeskanowanie naszego łóżka, aby upewnić się, że nie śpimy nad polem geopatycznym. Coraz więcej bowiem naukowców podziela pogląd, że istnieje związek między negatywnym promieniowaniem Ziemi a niektórymi chorobami. Radziłabym więc każdemu, aby jego dom i miejsce pracy zostały sprawdzone przez osobę z wahadełkiem lub różdżką.
W stresujące dni, kiedy jestem czymś szczególnie zaabsorbowana, przed pójściem spać wypijam na wszelki wypadek filiżankę mojej herbatki przeciwko bezsenności. Nawyki żywieniowe również są ważne dla zdrowego snu. Nigdy nie jemy gorących posiłków wieczorem, a jeśli już, to co najwyżej od czasu do czasu trochę zupy. Wybieramy zimne przekąski, herbatę, ziemniaki z twarogiem – posypane świeżym szczypiorkiem. Ci, którzy wypełniają na wieczór swoje brzuchy obfitymi, ciężkostrawnymi potrawami, nie powinni być zaskoczeni płytkim i niespokojnym snem.
Wszystko z umiarem
Przez całe życie dbałam o zdrowie, ale bez przesady. Nigdy nie żyłam ascetycznie, a powstrzymywanie się od pewnych rzeczy nie było dla mnie trudne. Na przykład przestawienie się ze zwykłej kawy na bezkofeinową nie było dla mnie męczarnią. Wiedziałam, że ta decyzja jest słuszna i ważna ze względu na moje wysokie ciśnienie krwi, więc ją podjęłam. Tak po prostu. Ale nie wpływam na mojego męża, gdy zamawia w kawiarni podwójne espresso z bitą śmietaną.
Nigdy nie paliłam. Nie musicie sobie niczego wyobrażać na ten temat. Po prostu cieszę się, że ten nałóg nigdy mnie nie pociągał. Zawsze byłam tolerancyjna wobec palaczy, mimo że często nie mogłam się powstrzymać od wskazywania zagrożeń dla zdrowia wynikających z ich nałogu. Ale jeśli mój mąż od czasu do czasu zapali papierosa, nie żałuję mu tej przyjemności. Tylko wtedy, gdy goście wypełniają mój salon dymem, pozwalam sobie otworzyć szeroko drzwi balkonowe, aby nie udusić się w błękitnych oparach.
Lubię wypić kufel piwa do obiadu, wino piję bardzo rzadko, a w towarzystwie czasami rozkoszuję się kieliszkiem likieru. Ale zawsze pozostaję wierna zasadzie: „Wszystko z umiarem, wtedy nic nie zaszkodzi”.
Lubię czasem coś przekąsić, z zapałem piekę świąteczne ciasteczka, które mi smakują, ale bez wysiłku mogę się obejść bez czegoś słodkiego. Chcę przez to powiedzieć, że nie musicie rezygnować ze wszystkich używek w trosce o swoje zdrowie. Życie byłoby nudne, gdyby tak było. Powinniście tylko uważać, aby pobłażanie sobie nie stało się nawykiem i nie przerodziło się w uzależnienie.
Mój codzienny plan dnia
Ludzie pracujący zawodowo muszą podporządkować się pewnemu harmonogramowi. Niektórzy odczuwają to jako obciążenie, ale w weekendy i podczas wakacji spostrzegają, jak bardzo się do tego przyzwyczaili i wówczas ten nawyk staje się dla nich problemem. Nie wiedzą, co zrobić z czasem wolnym, a godziny mijają niewykorzystane. Jest to szczególnie trudne dla osób, które przechodzą na zasłużoną emeryturę. Nagle mają poczucie, że nie są już potrzebni, że ich życie nie ma żadnego sensu, a to może prowadzić do znacznych zaburzeń psychicznych. Nie ma patentu na rozwiązanie tej sytuacji. Mogę jedynie opisać, jak ja sama organizuję swój dzień.
Najcenniejsze są dla mnie wczesne godziny poranne. Kiedy wschodzi słońce, ptaki ćwierkają w ogrodzie, a nasza mała osada jeszcze się nie obudziła, zazwyczaj siadam przy maszynie do pisania. Kiedy wstaję, już zaczynam myśleć o pracy, którą chcę danego dnia wykonać, i robię to szybko. Około ósmej jem śniadanie z mężem i siadam ponownie w moim gabinecie aż do około dziesiątej. Potem przychodzi czas na gotowanie. Obiad jest naszym głównym posiłkiem i zawsze bardzo się o niego staram. Po umyciu naczyń czytam gazety i pocztę – w ogrodzie, o ile pozwala na to pogoda. Około trzeciej po południu ponownie siadam przy maszynie, gdzie spędzam czas aż do około szóstej wieczorem, kiedy przygotowuję kolację. Przed snem czytamy, czasami oglądamy telewizję lub siedzimy razem z dziećmi. Przed pójściem spać zawsze układam plan na kolejny dzień, ale jest on tak elastyczny, aby dało się go zmienić, jeśli na przykład pogoda jest na tyle ładna, by zbierać zioła.
To nic szczególnego, niektórzy powiedzą, po co ona to pisze w tej książce? Jeśli przyjrzycie się bliżej, sami się zorientujecie. Tylko połowę dnia zajmuję się gospodarstwem domowym, resztę czasu poświęcam na pracę związaną z ziołami. Mam zadanie, które mnie interesuje i zajmuje. I to właśnie jest powód, dla którego nie czuję się tak stara, jak mogłyby to sugerować moje lata. Praca intelektualna bardzo przyczynia się do utrzymania witalności i energii. Dlatego mogę tylko doradzić starszym ludziom, by poszukali sobie sensownego i interesującego zajęcia. Powinni znaleźć hobby, w którym się spełniają. Oferty są różnorodne, od wszelkiego rodzaju kursów w uniwersytetach trzeciego wieku po kluby i stowarzyszenia, w których łączą się ludzie o podobnych poglądach. W końcu osoby starsze nie powinny się izolować, ale aktywnie uczestniczyć w życiu. Wiemy również, że kontakty towarzyskie z młodymi ludźmi pozwalają zachować młodość, a samotność przyspiesza proces starzenia.
Każdy musi nadać swojemu życiu sens, mieć przed sobą jakiś cel, nawet w podeszłym wieku. Aktywni ludzie, którzy stoją obiema nogami na ziemi, są również znacznie mniej podatni na wszelkiego rodzaju choroby. Z drugiej strony ci, którzy odczuwają wewnętrzną pustkę, często czynią chorobę celem swojego życia, dają się jej tak bardzo porwać, że nawet niegroźne schorzenie może stać się zagrożeniem dla życia. Nie należy dopuszczać do takiego stanu rzeczy. Jest wiele prawdy w starym powiedzeniu: „Toczący się kamień nie obrasta mchem”. I jeszcze jedna wskazówka: bądźcie wyrozumiali dla młodzieży. Musi żyć w innej atmosferze niż my w naszych czasach. Spokój, w którym my, starsi ludzie, dorastaliśmy w dzisiejszym świecie – ze wszystkimi jego urokami i pośpiechem – już nie istnieje.