Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Astrid - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
3 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Astrid - ebook

Poruszająca opowieść o pisarce, która swoimi książkami uszczęśliwiła pokolenia młodych czytelników.
Rok 1929. Młoda Astrid z trudem łączy rolę samotnej matki z pracą zawodową. Jest jednak gotowa na każde poświęcenie, by stworzyć synowi Lassemu bezpieczny i kochający dom. Powściągliwa i skryta dziewczyna stopniowo otwiera się na przyjaźń poznanej w pracy Ingrid, a wkrótce postanawia obdarzyć zaufaniem także okazującego jej szczególne względy Sturego, i to on okaże się tym, który spełni jej marzenie o założeniu szczęśliwej rodziny.
Najbliżsi zawsze byli dla Astrid najważniejsi i to właśnie z miłości do dzieci, którym opowiadała historie na dobranoc, zrodziło się jej pisarstwo. Niegasnąca radość życia i nieskrępowana wyobraźnia pozwoliły jej wykreować niezapomniane postaci: Pipi Pończoszankę, Kallego Blomkvista, Karlssona z Dachu czy wesołą gromadkę dzieci z Bullerbyn. Choć droga do sławy nie była łatwa, walczyła o swoje opowieści, nie tracąc wiary w to, że gdy ujrzą światło dzienne, na zawsze zapiszą się w sercach czytelników.
Astrid była bystra i miała cudownie sarkastyczne poczucie humoru. Fabularna opowieść o niej pozwala poznać zarówno jej pogodę ducha, jak i melancholię.
Wartki styl pisania Lieder pozwala czytelnikom doświadczyć błyskawicznego sukcesu, który zaskoczył samą Lindgren.
„General-Anzeiger”
Susanne Lieder pozostaje blisko prawdziwych wydarzeń i osób z życia Lindgren. Udało jej się stworzyć subtelny portret silnej, empatycznej kobiety.
„Buchjournal”
Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68121-65-0
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Roz­dział 1

Sztok­holm zimą 1929 roku

Astrid scho­wała głowę w ra­mio­nach. Było jej zimno, więc otu­liła się szczel­niej weł­nia­nym płasz­czem. Cóż za nie­przy­jemna po­goda! Niebo spo­wiły szare chmury, które za­wi­sły ni­sko i ciężko nad Sztok­hol­mem. Bu­dynki spra­wiały wra­że­nie sku­lo­nych pod ich przy­tła­cza­jącą masą. Astrid i jej syn Lasse mi­jali wła­śnie park Wa­zów, gdzie na­gie drzewa po­ły­ski­wały wil­go­cią.

Wszy­scy z nie­cier­pli­wo­ścią cze­kali na śnieg, ale nie za­no­siło się, by święta w tym roku miały być białe.

Trzy­letni Lasse drep­tał obok niej, czapkę miał na­cią­gniętą głę­boko na uszy.

– Kiedy bę­dziemy na miej­scu? – za­py­tał po­sęp­nym to­nem.

– Już nie­długo, jesz­cze tylko kilka kro­ków. Pa­skudna po­goda, co?

Pod­niósł głowę i spoj­rzał na nią ze zdu­mie­niem, jakby nie zro­zu­miał py­ta­nia.

– Je­śli ju­tro po­goda się po­prawi, pój­dziemy ra­zem do parku – za­pro­po­no­wała.

Gdy prze­cho­dzili na drugą stronę ulicy, mocno trzy­mała go za rękę. Strasz­nie się bała, że chło­piec się wy­rwie i uciek­nie. Gdyby ona była na jego miej­scu, z pew­no­ścią by tak zro­biła. Jak on musi się czuć! Zo­stał wy­rwany ze swego ży­cia, ze swej ru­tyny i prze­nie­siony do cał­kiem in­nego oto­cze­nia. Nikt go nie py­tał o zda­nie. Ale nie dało się ina­czej, nie było in­nego wyj­ścia. Tyle że on nie mógł tego zro­zu­mieć.

Astrid na­wet nie pró­bo­wała mu tego wy­ja­śniać. Je­dy­nie przy­kuc­nęła przed nim i po­wie­działa: „Mu­sisz pójść te­raz ze mną, Lasse”. Jego wiel­kie nie­bie­skie oczy wpa­try­wały się w nią z nie­po­ko­jem. „A gdzie?” – za­py­tał. „Po­je­dziemy do Sztok­holmu”. „Ale ja chcę tu zo­stać. Z moją mamą” – szep­nął.

Serce jej się ści­snęło. To ja je­stem twoją mamą, Lasse – po­my­ślała. Chciała te słowa wy­po­wie­dzieć na głos, przy­po­mnieć mu to, co prze­cież już i tak wie­dział. „Ma­rie jest bar­dzo, bar­dzo chora, dla­tego za­bie­ram cię do sie­bie” – po­wie­działa za­miast tego za­chryp­nię­tym gło­sem.

– Do parku, obie­cu­jesz? – za­py­tał, a ona się wzdry­gnęła.

Od­kąd opu­ścili Ko­pen­hagę, pra­wie się nie od­zy­wał. W po­ciągu sie­dział ci­cho, rączki trzy­mał na ko­la­nach, a w jego wzroku ma­lo­wał się smu­tek. Nie­spo­koj­nie wo­dził spoj­rze­niem tu i tam, aż w końcu jego oczy spo­częły na niej. Wy­czy­tała w nich py­ta­nie: „Na­prawdę mu­szę z tobą je­chać?”. Naj­chęt­niej by go w tym mo­men­cie ob­jęła i mocno przy­tu­liła.

– Tak, mo­żemy się tam po­ba­wić w berka albo cho­wa­nego. Albo po­wspi­nać na drzewa.

Lasse zro­bił chmurną minkę. Astrid my­ślała, że chło­piec się roz­pła­cze. Ale tego nie zro­bił.

– Carl i Esse też się ze mną ba­wili w berka – wy­szep­tał opor­nie.

Astrid miała wra­że­nie, że wielka dłoń wnika w jej klatkę pier­siową, wy­ciąga z niej serce i ści­ska na jej oczach.

– Wiem, Lasse.

– Kiedy będę mógł wró­cić do domu?

Prze­łknęła ślinę.

– Mó­wi­łam ci już, że zo­sta­niesz ze mną, ma­leńki.

Nie chciała się tak do niego zwra­cać, bała się, że go to od­stra­szy. Znowu prze­łknęła ślinę. Weź się w garść i rób swoje. To były słowa jej matki. Sły­szała je tak czę­sto w ciągu swo­jego ży­cia, że wy­pa­liły się w niej.

Ener­gicz­nie od­chrząk­nęła i wska­zała na szarą ka­mie­nicę z bia­łymi drzwiami wej­ścio­wymi.

– Wi­dzisz ten dom? To w nim miesz­kam.

Deszcz ska­py­wał jej za koł­nierz, chu­sta na gło­wie była cał­ko­wi­cie prze­mo­czona. Kiedy się­gnęła do kie­szeni płasz­cza, aby wy­jąć klucz, z bu­dynku wy­szła są­siadka.

Astrid po­czuła, że krew od­pływa jej z twa­rzy. Jed­no­cze­śnie zro­biło jej się go­rąco.

– Dzień do­bry, pani Ter­ste­gen – po­wie­działa.

Są­siadka spoj­rzała na Las­sego, a przez jej twarz prze­mknął uśmiech.

– No, kogo my tu mamy? Je­steś słod­kim chłop­czy­kiem. Jak masz na imię?

– Lasse – przed­sta­wiła go po­spiesz­nie Astrid.

Pani Ter­ste­gen spoj­rzała naj­pierw na nią, po­tem na niego. Praw­do­po­dob­nie za­sta­na­wiała się, kim są dla sie­bie ta ko­bieta i dziecko.

Po­liczki Astrid pło­nęły.

– Chodź, Lasse. – Pchnęła go lekko, chcąc, by wszedł do środka, po czym rze­kła do są­siadki: – Mi­łego dnia.

– Na­wza­jem, panno Erics­son.

Czy pod­kre­śliła słowo „panno”? Bzdura, wma­wiam to so­bie.

Drżą­cymi rę­koma Astrid wy­jęła ze skrzynki pocztę: dwa li­sty za­adre­so­wane do wła­ści­cielki miesz­ka­nia, u któ­rej wy­naj­mo­wała po­kój, po­gnie­cioną, wil­gotną ulotkę re­kla­mową domu to­wa­ro­wego i kartkę od brata.

Lasse zmarsz­czył nos.

– Bleee, ale tu śmier­dzi.

Mi­mo­wol­nie się za­śmiała.

– To nor­malny za­pach. Przy­zwy­cza­isz się do niego.

Do wszyst­kiego można się przy­zwy­czaić.

Kiedy szli po scho­dach, po­now­nie spoj­rzała na swo­jego ma­łego synka – dziecko, które za­raz po po­ro­dzie mu­siała zo­sta­wić w ro­dzi­nie za­stęp­czej. Nie miała wtedy wy­boru, opu­ściła Vim­merby w po­śpie­chu. Te­raz jej syn był ra­zem z nią – i znowu nie miała wy­boru. Wo­la­łaby spro­wa­dzić syna z wła­snej ini­cja­tywy. Bo los ob­ró­cił się na jej ko­rzyść. Bo mo­gła w końcu być jego matką i opie­ko­wać się nim. Ale los znowu po­ta­so­wał karty.

Czuła się dziw­nie, ma­jąc syna przy so­bie, tu­taj, w tym domu, w tym mie­ście.

– Cza­sami na klatce za­la­tuje mo­krym psem, cho­ciaż nikt w ka­mie­nicy nie trzyma psa – pa­plała, ma­jąc na­dzieję, że po­prawi mu hu­mor.

Lasse spoj­rzał na nią po­waż­nie.

– Ale znam ko­goś, kto ma psa – mó­wiła da­lej, otwie­ra­jąc drzwi do miesz­ka­nia. – Lu­bisz psy, prawda?

Jej syn mil­czał. Ro­zej­rzał się po wą­skim ko­ry­ta­rzu. Astrid stłu­miła wes­tchnie­nie.

– Chodź, po­każę ci, gdzie miesz­kam.

Miała do dys­po­zy­cji tylko ten je­den po­kój, w któ­rym spała i ja­dła, od­po­wia­dała na pocztę i czy­tała książki.

– Gdzie jest mój po­kój? – za­py­tał Lasse, gdy zdjęli płasz­cze i wy­tarli so­bie włosy do su­cha.

Wska­zała na łó­żeczko, które ku­piła za ostat­nie pie­nią­dze. Mu­siała się tar­go­wać tak bar­dzo, że aż było jej wstyd. Nie zo­stała jej ani jedna ko­rona. Może mo­głaby po­pro­sić szefa o małą za­liczkę?

Cią­gle bra­ko­wało jej pie­nię­dzy. Czę­sto mu­siała re­zy­gno­wać z po­dróży do Ko­pen­hagi i od­wie­dzin syna. Na szczę­ście na po­czątku ty­go­dnia matka znowu przy­słała jej paczkę z żyw­no­ścią: chle­bem, gar­nusz­kiem so­lo­nego ma­sła, kieł­basą, se­rem, a na­wet ma­łym cia­stem. Bez tych re­gu­lar­nych pa­czek by­łaby w ta­ra­pa­tach.

– Usiądź na łóżku, Lasse. Na pewno je­steś głodny. Moja mama przy­słała nam pyszny ser.

Za­mil­kła, zi­ry­to­wana tym, że nie po­wie­działa „twoja bab­cia”. Ale czy to by go nie przy­tło­czyło? Prze­cież nie znał swo­ich dziad­ków.

Astrid usia­dła ciężko na łóżku, które znaj­do­wało się tuż obok łó­żeczka Las­sego. Na­gle po­czuła, że wszystko się na nią wali. Nie po­ra­dzi so­bie z opieką nad Las­sem. Co ja so­bie my­śla­łam? Cóż za głupi los! Jak mam być do­brą matką? Jak za­pew­nię mu wa­runki ta­kie, ja­kie miał u Ma­rie? Sama le­dwo so­bie ra­dzę.

– Je­steś smutna? – Lasse wy­cią­gnął do niej rękę, a ona ją de­li­kat­nie uści­snęła.

– Może tro­chę.

– A dla­czego?

– Po­nie­waż... po­nie­waż mu­szę przy­zwy­czaić się do tak wielu rze­czy. – A w my­ślach do­dała: Zu­peł­nie jak ty.

Lasse zro­bił po­ważną minę i ski­nął głową. Astrid po­czuła klu­chę w gar­dle i znowu serce ści­snęło się jej bo­le­śnie. Cią­gle to serce – po­my­ślała za­tro­skana, ale wy­pro­sto­wała ra­miona. Weź się w garść! Dla niego ta sy­tu­acja jest o wiele cięż­sza niż dla cie­bie.

– Chodź, do­sta­niesz kromkę chleba i gruby ka­wa­łek sera.

– Nie je­stem głodny. – Roz­glą­dał się po po­koju, jakby za­sta­na­wiał się, co tu robi. I czy zdoła w tym miej­scu wy­trzy­mać przez ja­kiś czas. I jak długo to po­trwa. – Czy mama przy­je­dzie i mnie za­bie­rze?

Jego słowa za­brzmiały tak, jakby z góry znał od­po­wiedź i nie chciał jej usły­szeć.

– Ma­rie jest bar­dzo chora, Lasse – od­po­wie­działa ła­god­nie Astrid.

Matka za­stęp­cza chłopca miała coś z ser­cem. Cóż, serce cią­gle przy­spa­rza pro­ble­mów – po­my­ślała Astrid, gdy do­wie­działa się o jej cho­ro­bie. Czło­wiek albo ma chore serce, albo obo­lałe z zu­peł­nie in­nych po­wo­dów: smutku, sa­mot­no­ści, winy, wstydu, nie­szczę­śli­wej mi­ło­ści. Wszyst­kiego na­raz.

Astrid od­cięła dwie kromki chleba, po­sma­ro­wała je ma­słem i uło­żyła na dwóch ta­ler­zach. Po­tem wzięła go­mółkę sera i po­pa­trzyła na nią w za­my­śle­niu. Co te­raz bę­dzie? Jak so­bie po­ra­dzę? Jak mam trosz­czyć się o syna, który mnie tak bar­dzo po­trze­buje?

Unio­sła wzrok i spoj­rzała na niego. Sie­dział na łóżku i ma­chał no­gami. Za każ­dym ra­zem, gdy od­wie­dzała go w Ko­pen­ha­dze, był nieco wyż­szy. „Pew­nego dnia bę­dziesz się­gał głową do su­fitu” – za­żar­to­wała pod­czas swo­jej ostat­niej wi­zyty.

Nie, pod­czas przed­ostat­niej – po­pra­wiła się. Pod­czas ostat­niej wi­zyty spa­ko­wała jego rze­czy w małą wa­lizkę i bez­rad­nie pa­trzyła, jak chło­piec że­gna się z Car­lem i Es­sem, a wresz­cie z sio­strą swo­jej za­stęp­czej matki, która się nim tym­cza­sowo zaj­mo­wała. Ko­bieta po­wie­działa wtedy do Las­sego ści­szo­nym gło­sem: „Mu­sisz być te­raz du­żym, roz­sąd­nym chłop­cem, do­brze?”.

Astrid stała w drzwiach, czu­jąc w gar­dle klu­chę wiel­ko­ści kur­czaka, w żo­łądku rwa­nie, a w sercu bo­leść. Lasse ma być roz­sąd­nym chłop­cem. A czy ona kie­dy­kol­wiek była roz­sądna?

Od­kro­iła pla­ster sera, po­dzie­liła go na mniej­sze ka­wałki i uło­żyła je na dwóch ta­ler­zach. Je­den po­dała Las­semu, ale on po­krę­cił głową.

– Mu­sisz coś zjeść.

– Nie je­stem głodny.

Od­wró­cił głowę w drugą stronę, a ona po­sta­wiła ta­lerz obok niego na łóżku. „Nic nie mu­szę” – od­po­wie­dzia­łaby jako mała dziew­czynka. Sło­wami „mu­sisz” i „tak trzeba” nie można było na niej ni­czego wy­móc. Matka na­wet nie pró­bo­wała; w ta­kiej sy­tu­acji po­wie­dzia­łaby: „Jak chcesz iść spać z pu­stym brzu­chem, to pro­szę. W ta­kim ra­zie cze­kaj do śnia­da­nia”.

Mała Astrid czę­sto wbi­jała so­bie do głowy, że zrobi to lub tamto, a po­tem po­no­siła tego gorz­kie kon­se­kwen­cje. Ale ni­gdy się póź­niej nie skar­żyła, tylko trak­to­wała to jako nowe do­świad­cze­nie.

Lasse wpa­try­wał się w ścianę na­prze­ciwko, gdzie stał wą­ski re­gał na książki.

– Je­śli chcesz, póź­niej ci coś prze­czy­tam – obie­cała, sta­ra­jąc się, by jej głos za­brzmiał we­soło, jakby uma­wiali się na nocną im­prezę z noc­le­giem. – O nie! – do­dała. – Oba­wiam się, że nie mam ani jed­nej książki dla dzieci. Ale mogę ci coś opo­wie­dzieć.

Nie­bie­skie oczy Las­sego za­bły­sły, a ona po­czuła, że ucisk w jej gar­dle tro­chę ze­lżał.

– Lu­bisz, jak ci się opo­wiada, prawda?

Z wa­ha­niem kiw­nął głową, a jej serce pod­sko­czyło ra­do­śnie. Może so­bie po­ra­dzi, może zdoła być dla niego praw­dziwą matką.

W nocy sie­działa w łóżku z ple­cami opar­tymi o ścianę i ko­cem na ko­la­nach, wsłu­chu­jąc się w od­dech Las­sego.

Mi­nęło dużo czasu, nim wresz­cie za­snął.

Astrid zda­wała so­bie sprawę, że po­winna prze­spać dwie lub trzy go­dziny, ale wie­działa, że nie zdoła zmru­żyć oka.

Ileż to razy w ciągu ostat­nich trzech lat za­sta­na­wiała się, czy Lasse o niej my­śli, czy za nią tę­skni, czy może stop­niowo się od niej od­dala i z cza­sem bę­dzie po­strze­gać ją jak cał­kiem obcą osobę? Kiedy po raz pierw­szy w jej obec­no­ści na­zwał Ma­rie „mamą”, szybko się od­wró­ciła i przy­ci­snęła dłoń do ust.

Lasse mruk­nął coś przez sen i od­wró­cił się na drugi bok. Jego po­ściel za­sze­le­ściła, a Astrid wy­obra­ziła so­bie, że wśli­zguje się do niego pod koc i przy­tula się do jego ciałka. Pew­nego dnia zdo­bę­dzie się na od­wagę i to zrobi.

Jej tryb ży­cia miał się te­raz cał­ko­wi­cie zmie­nić. Była sa­motną matką ma­jącą pod opieką swoje dziecko. Pra­gnęła tego przez trzy dłu­gie lata, a te­raz, kiedy jej ma­rze­nie się zi­ściło, żo­łą­dek kur­czył się jej bo­le­śnie ze stra­chu i na­pię­cia.

Astrid za­mknęła oczy. Po­ra­dzę so­bie. Do tej pory za­wsze so­bie ra­dzi­łam, więc i te­raz dam radę.

Na­wet je­śli pra­wie za każ­dym ra­zem mu­siała dą­żyć do celu okrężną drogą.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: