- W empik go
Asystentka Szefa - ebook
Asystentka Szefa - ebook
Ona- dwudziestoletnia Amelia Collins, córka najbardziej znanych i bogatych architektów w całym Seattle. Pracuje w rodzinnej firmie. Nie jest to jedyne zajęcie ale o tym drugim nie wolno jej mówić…
On- dwudziestosześcioletni Chris White, najprzystojniejszy i nieprzyzwoicie bogaty facet w całym Seattle, będący właścicielem firmy budowlanej White Enterprises. Bezwzględny i bezlitosny szef, który poszukuje asystentki. Związek dla niego nie istnieje. Przekorny los krzyżuje ich drogi, a przeszłość upominająca się o jedno z nich odciśnie trwałe piętno na ich życiu.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66915-82-4 |
Rozmiar pliku: | 235 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
wydanie pierwsze,
©Wiktoria Kryńska i Wydawnictwo Agrafka 2022
redakcja i korekta
Anna Jakubek
Skład i łamanie
Teresa Witkowska
Okładka
Krzysztof Fabrowski
druk i oprawa
Partner Poligrafia
wydawca
Wydawnictwo Agrafka
ul. Macierzankowa 15;
64-514 Przecław
e-mail: [email protected]_
_www.wydawnictwoagrafka.pl_
OPIS FABUŁY
_Ona – 20-letnia amelia Col ins, córka najbardziej zna-nych i bogatych architektów w całym Seattle. Oprócz_ _drugiego życia jednocześnie zajmuje się architekturą,_ _pomagając rodzicom._
_On – 26-letni Chris White, najprzystojniejszy facet w całym Seattle i zarazem najbogatszy mężczyzna mający_ _najlepszą firmę budowlaną White Enterprises. Szef_ _bezwzględny i bez serca, który poszukuje asystentki._
_Co się stanie, kiedy los skrzyżuje ich drogi? Co, gdy_ _przeszłość dopadnie jedno z nich? Czy uczucie, które_ _może się obudzić, przetrwa najgorsze chwile?_
BOHATEROWIE
_AmEliA COllinS (główna bohaterka) – dwudziesto-letnia dziewczyna średniego wzrostu, o niebieskich_ _oczach i ciemnych włosach z domieszką blondu, ma-jąca szczupłą, wysportowaną sylwetkę. miła, odważ-na, kochająca swoich najbliższych, osoba o czystym_ _sercu. Uwielbia podróże._
_ChriS WhitE (szef Ameli ) – dwudziestosześcioletni,_ _umięśniony i bardzo przystojny mężczyzna o ciemnych jak węgiel oczach oraz ciemnych włosach. Po-ważny, zdecydowany, zawsze zdobywa to, czego chce._
_traktuje kobiety jak zabawki do łóżka._
_mAry i BriAn COllinS (rodzice Ameli ) – czter-dziestokilkuletni, wielozadaniowi, niezawodni rodzice. Brian to lekko siwy, wysoki, postawny mężczyzna_ _o niebieskich oczach. mary ma jasnobrązowe włosy_ _i piwne oczy._
_rAfAEl COllinS (brat Ameli ) – trzydziestodwulet-ni, wysportowany, wysoki mężczyzna. Dba o rodzinę_ _i o narzeczoną._
_tAmArA BlAnCO (przyjaciółka Amelii) – dwudzie-stoletnia włoszka o piwnych oczach i brązowych włosach. Szalona, rozrywkowa, szczera do bólu. można_ _z nią konie kraść._
_riCk mAnChEStEr (przyjaciel Ameli ) – dwu-dziestodwuletni przyjaciel-gej tamary i Amelii_ _o niebiesko-szarych oczach i ciemnych włosach. Za-bawny, uczciwy, empatyczny. Ciągle szuka swojej_ _drugiej połówki._
_niCk EStEvES (najlepszy przyjaciel Chrisa) – dwudziestosześcioletni blondyn o niebieskich oczach._
_typowy imprezowicz i bad boy. Dosłownie każda_ _dziewczyna, która nie ucieknie na drzewo, jest jego._
7
Prolog
Nazywam się Amelia Collins, mam 20 lat i jestem taj-ną agentką NSA (National Security Agency) tak jak moi rodzice. Jednocześnie jestem architektem. Po-magam często rodzicom w ich firmie, gdy nie mam żadnych misji, które są oczywiście ściśle tajne. To na-sza przykrywka, żeby nikt nie dowiedział się, czym tak naprawdę zajmuje się cała moja rodzina.
Mój brat Rafael też jest agentem, ale tak jakby emerytowanym. Sam na własne życzenie z tego zre-zygnował dla swojej narzeczonej Natalie, aby była bezpieczna. Zazdroszczę mu. Ma trzydzieści lat, a na tyle nie wygląda i przede wszystkim ma normalne życie oraz pracę. Nie musi narażać swojego życia ani ryzykować, że ktoś, kto zna jego sekret, będzie nara-żony na niebezpieczeństwo.
Oczywiście nawet moi przyjaciele nie wiedzą o moim drugim życiu. Tak jest lepiej. Dla wszystkich.
* * * * *
Obecnie leżę w szpitalu po ostatniej misji. Pewnie się zapytacie, dlaczego znajduję się w szpitalu, a nie na 9
przykład na sofie, oglądając nudne seriale, które ja i moi przyjaciele tak kochamy, bądź nie chodzę po galerii, wydając pieniądze na bezużyteczne rzeczy.
Więc oto wytłumaczenie: na ostatniej misji, gdy już było po wszystkim, gościu, którego złapałam, nagle się wyrwał i udało mu się zdobyć broń leżącą na podłodze. Następnie strzelił w moim kierunku, a później jego postrzeliła grupa antyterrorystycz-na. Niestety trafił we mnie, ale dzięki Bogu nic mi nie uszkodził, a celem było moje serce, jednakże trafił w brzuch. Lekarz mówi, że to cud, że nic po-ważniejszego mi się nie stało. Przede wszystkim cud, że żyję. Pewnie będę miała bliznę, bo to był
dość mocny postrzał.
Nieważne, podjęłam decyzję, mam dość takie-go życia. Przez te różne misje zaniedbałam moich przyjaciół i rodzinę. Rodzice i tak są zapracowani, jak zwykle, a gdy mają wolny czas, szykują się na bankiety. Prawdopodobnie będą chcieli mnie odsu-nąć od tego pomysłu. (Jakby co, moi rodzice też są emerytowanymi agentami, tak jak mój brat). Mówię Wam – jak tylko wyjdę z tego przeklętego szpitala, odejdę z agencji i zacznę normalnie żyć. Pieniądze mam, więc nie będzie problemu z kupieniem sobie mieszkania, a nawet urządzeniem go.
10
Tylko jak zająć ten czas wolny? Przecież nie będę wiecznie leżała w łóżku, spała i jadła, oglądając seriale bądź filmy. Tak się nie da żyć!!! Wiem – znajdę pracę, już wolę mieć normalne zajęcie, niż znowu wylądować w szpitalu. Ech…
Postanowione. Teraz muszę tylko dowiedzieć się, kiedy mnie wypiszą. Za pół godziny przychodzi do mnie lekarz wraz z pielęgniarką, więc teraz albo ni-gdy, muszę jakoś przekonać go, żeby mnie wypuś-cił jak najszybciej. Czas użyć swojego tajnego uroku, dzięki któremu nikt nie potrafi mi odmówić. Choć nie zawsze on działa. A co mi tam, raz kozie śmierć.
– Witam, panno Amelio, jak się dziś czujemy? –
powitał mnie z uśmiechem doktor O’Brian.
– Panie doktorze, bardzo dobrze, dlatego mam takie małe pytanko do pana. Powie mi pan, kiedy mogłabym opuścić szpital? – odparłam z oczami jak kot ze _Shreka_, dopowiadając w myślach: „A najlepiej jak najszybciej”.
– Z tego, co widzę, to nie ma żadnych przeciw-wskazań, aby wypisać panią za dwa dni.
Uff. Dwa dni jakoś wytrzymam.
– Dobrze, panie doktorze, i dziękuję – powiedziałam przesłodzonym głosem.
11
Akurat gdy to mówiłam, on wyszedł. Jednak życie się nade mną lituje. Myśląc o tym, odpłynęłam do krainy Morfeusza.
* * * * *
_Dwa dni później…_
– Do widzenia, panno Amelio – pożegnał się ze mną doktor.
– Do widzenia – odpowiedziałam, podążając do wyjścia.
Tak, w końcu wolność! Dobrze, że nie muszę iść do agencji, by się zwolnić i się jeszcze tłumaczyć, gdyż rodzice razem z bratem załatwili to za mnie. Stojąc przy moim cudnym aucie, wykrzyknęłam na cały głos:
– ŚWIECIE, NADCHODZĘ!!!
12
Praca
_amelia_
Tak, to już dzisiaj, w końcu! Nawet nie wiecie, jak się cieszę. Dosłownie od rana podskakuję ze szczęścia.
A chodzi o to, że właśnie dzisiaj przeprowadzam się do mojego nowego mieszkanka, które mieści się w jednym z najnowocześniejszych wieżowców w całym Seattle.
Jego wnętrze jest urządzone nowocześnie, ale w kolorach, które uwielbiam. Znajduje się tam jasna, niewielka kuchnia z białymi szafkami i marmurowym blatem kuchennym z lekką nutą ciemnego drewna.
Oczywiście nie mogło się obyć bez wyspy połączonej z blatem. Nad nim wiszą trzy białe lampy.
Z kuchni przechodzimy teraz do jasnego i prze-stronnego salonu z czarnymi elementami. Głównie dominuje w nim odcień jasnego fioletu połączonego z różem, ale to przez kolor żyrandolu i zasłon, które ozdabiają ten pokój. Nie może zabraknąć du-żych okien z przesuwanymi oszklonymi drzwiami 13
z wejściem na balkon, przez które widać panora-mę miasta.
Nie mogłabym nie wspomnieć o przepięknej łazience z wanną i prysznicem. Pomieszczenie jest urządzone w kolorze ciemnego granitu połączonego z dębowym drewnem. Ciepłą atmosferę dopieszcza-ją świece i bambusowe elementy.
I wreszcie moja sypialnia, którą uwielbiam najbardziej ze wszystkich miejsc w mieszkaniu. Zaszalałam
– dominuje tu szarość z czernią. Na środku stoi wielkie łóżko z baldachimem i satynowo-złotą pościelą.
Po prawej stronie od łóżka – pod oknem – znajduje się toaletka z moimi kosmetykami. Nie zapomnia-łam też o najbardziej potrzebnym pomieszczeniu dla kobiety, czyli wielkiej garderobie z pufami pośrodku i wielkim lustrem z kinkietami.
Do tego są tu jeszcze trzy pokoje gościnne, które mają własną łazienkę. Znajduje się tu też biuro, abym mogła projektować w domu. Kiedy tutaj weszłam, po prostu zakochałam się w tym miejscu. Ale najwspa-nialsze było to, że gdy weszłam do kuchni, na wy-sepce leżała karteczka z napisem: „WEŹ KLUCZYKI I ZJEDŹ DO PODZIEMNEGO PARKINGU”.
Niewiele myśląc, od razu wzięłam kluczyki i zjechałam na parking. To, co tam zobaczyłam, sprawiło, 14
że miałam świeczki w oczach. Stał tam mój nowiutki samochód z systemem bezpieczeństwa i innymi eks-tra duperelami!!! A najlepsze, że to czarne BMW!!!
Konkretnie BMW Concept X6!! Od dłuższego czasu o nim marzyłam.
Gdy chciałam wsiąść do auta, wysiadł z niego nie kto inny jak mój brat, moja przyjaciółka i mój przyjaciel. Cała trójka mocno mnie wyściskała, że aż zabra-kło mi tchu. A wiecie, czyja to sprawka z tym samo-chodem? Mojego kochanego brata Rafaela. Mówiłam, że go kocham? Nie? To teraz mówię, że kocham mojego braciszka nad życie!! Nikt mnie tak nie zna jak on.
Po godzinnej przejażdżce wróciliśmy do mojego domu. Gdy weszłam do środka, na sofie ujrzałam dwie postacie. Byli to moi rodzice i mieli dla mnie duży prezent. Gdy go otworzyłam, zobaczyłam…
najsłodszą psinkę, jaką w życiu widziałam, rasy po-meranian. Od razu pokochałam tego zwierzaka i powiedziałam wszystkim, że on już jest mój i nikomu go nie oddam. Oni tylko się na to zaśmiali. Następnie zaczęliśmy robić obiad.
Po około godzinie zasiedliśmy do stołu. Zajada-liśmy się ze smakiem kurczakiem w sosie słodko-
-kwaśnym i ryżem, panowała między nami cisza.
Nagle odezwał się mój przyjaciel:
15
– Kumpel mojego kumpla mówił, że w takiej jed-nej firmie poszukują osoby na stanowisko asystentki. I umówiłem cię za ciebie na jutrzejsze spotkanie.
– Mhm, a na którą? – zapytałam, nie przerywając jedzenia.
– Na dziesiątą – odpowiedział. Gdy na niego spojrzałam z mordem w oczach, widać było u niego przerażenie. Wszyscy wiedzą, że lubię sobie pospać, a od 7 do 12 są takie korki w mieście, że dostanie się gdziekolwiek graniczy z cudem.
Miałam już coś powiedzieć, lecz wyprzedziła mnie moja przyjaciółka.
– A jak nazywa się ta firma?
– White Enter… coś tam.
– White Enterprises?!!!
– Tak, a co? – Spojrzałam wtedy na nich zaskoczona.
– Jak to: co?! Przecież ta firma należy do naj-przystojniejszego faceta w całym Seattle!!! I ty się jeszcze pytasz: co?! Przecież ten gość to istny bóg seksu!!! Dodatkowo słyszałam takie plotki, że on jest gejem, bo każda dziewczyna z którą jest na zdjęciach, to albo poprzednie asystentki, albo wielkie sławy.
Wszystkich od pisku mojej przyjaciółki rozbo-lały uszy.
16
– Ach… Tamara, ty i te twoje teorie spiskowe.
Ha, ha… – Mówiąc ze śmiechem, zaczęłam sobie rozmyślać.
No to pięknie, czeka mnie praca z Panem Cu-downym, o ile dostanę tę robotę. Ale nie ma co się przejmować. To tylko facet, prawda? Facet jak każdy inny. Mam tylko nadzieję, że nie będzie z nim żadnych problemów. A zresztą właściwie czym ja się przejmuję. Zależy mi na pracy, a nie wskoczeniu ko-muś do łóżka. I tak żaden mężczyzna nie dojdzie do mojego serca. A jakby coś próbował, zawsze może poznać moje dwie koleżanki: panią prawą i panią lewą. Ha, ha, ha…
Wieczorem poszłam dość późno spać, gdyż mu-siałam jeszcze obejrzeć swój ulubiony serial. Nasta-wiwszy budzik na siódmą, od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.
* * * * *
Następnego dnia, o dziwo, wstałam wyspana.
Spojrzałam na zegar i stwierdziłam, że nie będę się spieszyć. Mozolnym krokiem poszłam do łazienki, zabierając ze sobą czarną koronkową bieliznę. Po załatwieniu wszystkich spraw i umyciu się wy-szłam z łazienki.
17
Podążając w kierunku kuchni, stwierdziłam, że nie mam zbytniej ochoty na śniadanie, więc zjem tylko jogurt. Po tym jak wzięłam jogurt z lodówki, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Akurat natrafiłam na wiadomości i na reportaż o Panu White. Powiem tak – jak poziom stresu był u mnie zerowy, tak podskoczył do tysiąca dwustu procent.
Trudno, trzeba jakoś pokonać ten stres.
Skończywszy posiłek, zerknęłam na zegar i z przerażeniem dostrzegłam, że jest już 8:00. Biegiem ruszyłam do garderoby. Wybrałam obcisłą czarną spódniczkę do kolan, elegancką i zwiewną czerwoną bluzkę oraz oczywiście do tego czerwone szpilki. Dodatkiem był złoty naszyjnik, który dosta-łam od przyjaciół.
Od razu po przyszykowaniu się poszłam do łazienki umyć zęby. Później zrobiłam sobie lekki ma-kijaż, który składał się z tuszu do rzęs, czerwonej szminki i rozświetlacza.
Dałam pieskowi jedzenie i wodę, a następnie zabra-łam z wysepki klucze do auta. Zostawiłam jeszcze kar-teczkę dla sprzątaczki, aby poszła na spacer z pieskiem, gdyż ja nie zdążyłam. Wyszłam z domu, zamykając go, po czym skierowałam się biegiem w kierunku windy i zjechałam do podziemnego parkingu. Wsiadając do 18
samochodu, zobaczyłam, że jest już 9:25. Od razu od-paliłam silnik i z piskiem opon ruszyłam na spotkanie.
Pod firmą byłam o 9:45. Uff, mam jeszcze 15 mi-nut – pomyślałam. Dobrze, że wczoraj spakowałam do mojej niezawodnej torebki wszystkie dokumenty.
Wchodząc do biurowca, przywitałam się z sekretar-ką i zapytałam, na jakie piętro mam się kierować na rozmowę kwalifikacyjną.
Kobieta wyglądała na dość miłą, ale druga, która do niej podeszła, niestety nie. Ta z kolei wyglądała jak typowy plastik. Pełno tapety, bluzka z takim szerokim dekoltem, że zaraz te jej cycki prawie wy-szłyby na wierzch. Spódniczka pewnie tak krótka, że wszytko było widać. Ja nie wiem, jak można tak się nie szanować.
Miła sekretarka powiedziała, żebym pojecha-ła windą na najwyższe piętro. Czyli – znając moje szczęście – to będzie tak około dwudziestego ós-mego, patrząc na to, jak wysoki jest ten biurowiec.
Ha, nie myliłam się. No dobra, pomyliłam się tylko o dwa piętra, bo gabinet szefa znajdował się na trzy-dziestym piętrze. Wsiadłam do windy i z niecierpli-wością czekałam, aż dojadę na odpowiednie piętro.
Wysiadając z windy, skierowałam się do dziew-czyny, która akurat stała przy butli z wodą.
19
Zapytałam ją, w którą stronę mam iść. Powiedziała, że na wprost, do największych drzwi. Udałam się w tamtym kierunku. Na miejscu cicho zapukałam.
Gdy usłyszałam za drzwiami głośne „proszę”, weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Kiedy się odwróciłam, nagle stanęłam jak zamurowana.
Z szeroko otwartymi oczami i ustami…
20