Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Asztarte - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 grudnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Asztarte - ebook

Tajemnicza gladiatorka trafia na dwór cezara Commodusa, któremu opowiada historię Asztarte, będącej małżonką legendarnego Akhenatena, któremu dała dwóch synów. W zamian za zdjęcie klątwy królowa snuje opowieść o upadku najpotężniejszej w dziejach Egiptu dynastii, jednocześnie próbując rozwikłać zagadkową sprawę z przeszłości Commodusa, a przede wszystkim ochronić mężczyznę, którego prawie każdy w imperium pragnie zabić.Czy uda jej się ocalić cezara i zdjąć klątwę, by zaznać wiecznego spokoju?

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8221-955-5
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Arena Colosseum była jak zwykle pełna ludzi. Kobiety gladiatorki przyciągały widzów, bardziej niż walczący mężczyźni. Do historii tego miejsca miały przejść dwie z nich. O jednej ludzie mówili szeptem, bojąc się wypowiedzieć jej imię w obecności cezara. Commodus nienawidził dźwięku jej imienia. Lecz mimo to arena była jego obsesją. Mówiono, że ta kobieta przekazała mu miłość do tego miejsca wraz ze swoimi genami. Choć jej imienia nie wypowiadał na głos nikt, a ona zniknęła w tajemniczy sposób, była symbolem łamania konwenansów i tabu, udowadniając, że kobieta może walczyć lepiej od mężczyzny. On sam nie pamiętał jej dobrze, ale tylko on znał smutną prawdę o niej. Ta druga, go intrygowała i fascynowała. Za jej imieniem podążały legendy. Mówiono, że kiedyś była królową, panią z bogatego rodu. Inni mówili, że krąży nad nią klątwa, a jeszcze inni, że spłynęła na nią łaska nieśmiertelności. Słyszał o niej wiele. Była wolna i walczyła wyłącznie dlatego iż chciała. Za jej podróż z Dover do samej stolicy Commodus zapłacił majątek. Czasem sam się zastanawiał czy zrobił to dla niej, czy przez wzgląd na pamięć o swej matce. Gladiatorka z charakterystyczną blizną przez cały policzek szykowała się do wyjścia. Jej srebrzyście świecący pancerz i nagolennice odbijały światło Słońca. Z tyłu do zbroi był przypięty złotymi klamrami, czarny płaszcz. Kiedy wbiegała na arenę jej czarne włosy falowały wraz z płaszczem w rytmie szybkich ruchów ciała. W ręce trzymała miecz. Wyglądała niczym Diana bądź Minerwa. Kiedy podniosła ręce w górę, arena zaczęła wiwatować niczym na cześć boga. Sam cezar, bił brawo, a to zdarzało się bardzo rzadko. Tamtego dnia Commodus spełnił swoje marzenie po kilku lat starań, słania pieniędzy i listów, Livia zgodziła się wystąpić. Patrzył na nią z oszołomieniem, nigdy czegoś takiego nie czuł. Tylko raz zdarzyło mu się poczuć coś takiego, gdy jako nastolatek poznał historię swojej matki. Kobiety traktował gorzej niż podeszczowe błoto na butach, ale nie gladiatorki, te były jego obsesją. Livia w mgnieniu oka pokonała przeciwnika dźgając mężczyznę w płuco a następnie podrzynając mu gardło, nie czekała na decyzje areny. Samnita nie wiele mógł zrobić, jedynie odrzucić miecz, by potem jeszcze zostać ranionym na wskroś własną włócznią, którą kobieta rzuciła w jego dogorywające ciało. Zawsze tak robiła. Widok krwi, wroga ją uspokajał. Commodus nachylił się do jednego z legionistów.

— Zaprowadź mnie do niej- mężczyzna posłusznie skinął głową na rozkaz swego pana.

Kiedy dotarł na arenę po raz pierwszy gladiator przed nim nie klęknął. Widzowie byli oszołomieni, patrząc na wyniosłą kobietę z mieczem i cesarza w swym legendarnym białym pancerzu. Mimo iż bardzo chciał to nie potrafił powiedzieć nic, jedynie patrzył na nią z podziwem. Przyglądał się jej brudnej od krwi dłoni, trzymającej zakrwawiony, ociekający krwią miecz oraz bliźnie przechodzącej przez twarz. Zauważył, że kobieta jest ślepa na jedno oko. Zdumiało go to, że mimo ułomności tak świetnie walczyła. Gwardia stanęła za swoim panem, wymierzając włócznie w kierunku kobiety, którą dawniej nazywano Asztarte.

— Ty jesteś tą kobietą, której nie można zabić, pokonałaś jednego z moich najlepszych ludzi- Commodus wydukał po chwili, prawie niesłyszalnym tonem.

— Tak mówią. Jak widać nie był najlepszy. Nie żyje. Jeśli rzeczywiście tego chcesz mogę z tobą walczyć, ale co państwo zrobi bez przywódcy — roześmiała się i spojrzała na niego z pogardą.

— Podajcie mi miecz- rozkazał do stojących za nim gwardzistów.

— Naprawdę chcesz to zrobić?

— Po to cię tu sprowadziłem- odburknął krótko cezar. Władca uśmiechnął się tajemniczo. Kobieta zauważyła, że krwawe jatki urządzane na arenie wręcz podniecają go.

Commodus, wziął miecz od jednego z gwardzistów. Kobieta uśmiechnęła się i stanęła w rozkroku gotowa do ataku. On również skierował broń w jej kierunku. Rozpoczęła się walka dwojga ludzi, która bardziej przypominała taniec pary kochanków, a muzyką był szczęk broni. Oboje zderzyli się z niewiarygodną wręcz nieludzką siłą. Commodus, rzucił się na nią z mieczem, jednak kobieta odparowała atak osłaniając się karwaszem. Błyskawicznie odpowiedziała na cios raniąc go w szyję. W odpowiedzi cesarz wykonał półobrót zamierzając kopnąć ją w brzuch. Asztarte ochroniła się tarczą, jednak Commodus uderzył ją pięścią twarz.Arena zaczęła wiwatować. Asztarte wykorzystała to, upadła na ziemię i wykonała szybki obrót własnym ciałem by odsunąć się od niego.

— Kim jesteś? — zapytał odpierając cios miecza wycelowany prosto pomiędzy trzecie i czwarte żebro.

— Wiesz kim jestem… — kobieta wykorzystując jego chwilę zamyślenia, drasnęła go w policzek, zostawiając bliznę- Teraz będziesz miał dwie blizny — roześmiała się patrząc na mężczyznę, który ze zdziwieniem obcierał krew.

— Dobrze wiesz o co pytam- Commodus wymierzył jej cios w ramię, ale kobieta nawet nie poczuła draśnięcia.

— Wieki temu byłam królową- kobieta wykonała obrót o sto osiemdziesiąt stopni w momencie, kiedy mężczyzna próbował wymierzyć jej kolejnego kopniaka.

— Jak cię zwą?

— Tu Livia. Ponoć ty mnie tu sprowadziłeś- oboje rozmawiali nie przestając walczyć. W tym ferworze walki ich ciała wyglądały jakby stanowiły jedność. Kłuli się, dźgali i przepychali jednocześnie prowadząc ze sobą dyskusję.- Wiele miałam imion, najbardziej pamiętam jednak jedno...Asztarte- kobieta podstawiła mężczyźnie nogę w momencie kiedy cezar chciał wykonać obrót aby ją zaatakować ciosem miecza w skroń. Władca runął na ziemię, a gladiatorka usiadła na nim okrakiem i przystawiła mu nóż do gardła. Gwardziści wyciągnęli miecze, ale Commodus gestem swojej ręki zabronił im cokolwiek czynić.

— Asztarte, sama wielka Asztarte, bogini wojny i miłości — powiedział, charcząc.

— Wiedziałem, że kiedyś cię odnajdę. Jesteś mi pisana. Darujesz chyba życie władcy?

— Skoro wiesz prawdę to wiesz też, że twoi gwardziści nie są w stanie mnie zabić. Rzym może być nawet szczęśliwy tracąc bękarta. Do Dover też dochodzą wieści.

— Nie wątpię, ja pragnę żyć, a królowa umrzeć- wysyczał.-Istnieje księga…

— Co ty bredzisz? — kobieta odsunęła nóż, po czym podała mu rękę. Commodus wstał, arena po raz pierwszy od dawna zamilkła. Ta cisza była przerażająca. Commodus, wziął ją za rękę i podniósł w górę.

— Chcę, żebyś została moim najbliższym gwardzistą Asztarte. Zawrzemy pakt-wyszeptał, gdy tłum wiwatował.

— Opowiesz mi swoją historię, teraz nie masz wyboru. Jako zwycięzca samego cezara musisz udać się ze mną do pałacu. Po za tym jeśli to prawda co mówią… potrzebujemy się nawzajem- dodał stanowczym głosem.

— Zrobię co zechcesz panie, ale w zamian chce zostać twoją panią- Asztarte schowała miecz i podała mu rękę. Mężczyzna nie do końca rozumiał sens jej słów.

— Teraz możemy iść Asztarte. Tym razem nie będziesz niewolnikiem. Będziesz moim gościem. Tak długo jak będziesz chciała.

2

Commodus wprowadził kobietę do swego pałacu i wskazał miejsce do siedzenia na długim łożu, obok którego znajdował się stolik. Mężczyzna zajął łoże na przeciwko. Gdy mężczyzna klasnął w dłonie służba zaczęła wnosić wyszukane potrawy oraz wino. Jak przystało na rzymian posiłek odbywał się w pozycji półleżącej. Livia oparła swój miecz o ramę łoża i rozsiadła się wygodnie. Władca skinął na służbę i gwardzistów by zostawili ich sami.

— Obiecałaś mi coś gladiatorko — powiedział cezar biorąc do ręki kiść podanych mu winogron.

— Ty mi również, panie. Podróż z Dover na kontynent nie należała do najprzyjemniejszych. Swoją drogą zadałeś sobie wiele trudu, by mnie tu sprowadzić- kobieta spojrzała na niego podejrzliwie. Domyślała się czemu Commodus tak bardzo pragnął ją poznać, ale chciała by to on powiedział.

— Podziwiam cię Livio, tak jak powiedziałem istnieje księga- mężczyzna nie zdążył dokończyć, gdyż kobieta podskoczyła do niego i przystawiła sztylet do szyi, który nie wiadomo skąd znalazł się w jej dłoni.

— Co o mnie wiesz? — syknęła.

— Asztarte, czy jak wolisz Livio, odłóż broń. Chcę zakończyć twoją mękę. Znam wszystkie legendy o tobie, przeklęta królowo Egiptu, dzieciobójczyni, piękna bogini wojny, idealna kochanko, demonie szału wojennego, słodka Bellono. Powiadają, że musisz zabijać to część klątwy- Asztarte cofnęła się i z powrotem usiadła na łożu.

— Część z tego co mówisz jest prawdą, a część z tego co mówisz wyłącznie mitem- w głosie kobiety słychać było przygnębienie i smutek.

— W księdze, którą odnalazłem zapisano jak zdjąć klątwę. Będziesz mogła umrzeć Asztarte, przestaniesz się tułać. Żeby ci pomóc muszę znać prawdziwą historię.

— Co w zamian? Commodus ponoć nie jest dużej upragnionym władcą.

— Nie ma lepszego wojownika w całym imperium niż ty. Nie jestem upragnionym władcą, tak jak nie byłem upragnionym dzieckiem. Potrzebuję ochrony.

— Czemu nie ruszyłeś z Vindobony dalej? Ta hołota miałaby zajęcie siedząc w mrocznych lasach i żaden z nich nie myślałby teraz o obaleniu władcy. To zdumiewające, armię tego państwa może pokonać garstka gladiatorów, gdyby tylko chciała, a jednak tego nie czynią- mężczyzna przytaknął głową.

— Kiedyś już im się prawie udało. Sądziłem, że te ludy są zbyt silne. Kocham Vindobonę ten demon tam zdechł.Nie chciałem jej utracić, to dla mnie symbol wolności, a mogło do tego dojść gdyby Barbaricum nas pokonało.

— Być może byli zbyt silni, a być może w ten sposób chciałeś zemścić się na ojcu. Zakończyłeś jego dzieło w połowie-słysząc jej słowa mężczyzna uśmiechnął się.- Nie było to do końca rozsądne, choć rozumiem twe uczucia, panie. Uczucia potrafią ogłupić każdego, jednakoż teraz nie miałbyś zmartwień. Nie obawiałbyś się o swe życie. Czyli to prawda co o tobie mówią? Twoją prawdziwą matką była gladiatorka, a ojciec w brutalny sposób zabił ją na twoich oczach. Zawsze miałam Marka Aureliusza za obłudnika, który nie stosował swoich poglądów w stosunku do swej osoby. Mówią też, że to twoja matka, a nie on?

— Tą wersję stworzył później, by usprawiedliwić siebie. Był potworem, a czynią z niego bóstwo. Moralista bez żadnych zasad. Tyran, potwór- Commodus uderzył pięścią w stolik, którego blat pękł kalecząc rękę cezara. Tym razem kobieta bardzo spokojnie podeszła do mężczyzny. Oderwała kawałek materiału ze swego płaszcza i owinęła dłoń władcy.

— Jesteście bardzo silni panie, ale by z nimi walczyć potrzebujecie jeszcze sprytu i wiedzy. Musicie poznać ich wszelkie najmroczniejsze sekrety, każdy szczegół z ich życia, nawet to kiedy chodzą do toalety. Nie chciałam zabić swego syna, ale to zrobiłam. Nie rozpoznałam go. Po tylu latach nie rozpoznałam go. A wy pomogliście odejść ojcu z tego świata?

— W pełni świadomie- wyszeptał jej do ucha.- Nie mogłem tego dłużej słuchać. Cały czas słyszę to w swojej głowie; to jak ją obraża, te inwektywy i ta jego duma gdy opowiadał w jakich męczarniach zdechła.

— Cóż,, nemo potest personam diu ferre”, ale obawiam się, że nie będzie łatwo obalić jego mit. Fałszywa cnota od zawsze jest w cenie. Wiedz, że Vindobona zawsze będzie twoim miastem panie. Tam będą cię pamiętać jako tego, który stworzył to miasto i będzie to wyjątkowo piękne miasto.

— Zapomną zobaczysz to on będzie ich bożyszczem. Egipt wiele stracił obalając cię pani- odpowiedział mężczyzna, podświadomie zacisnął dłoń na jej dłoni. Kobieta popatrzyła mu prosto w oczy.

— Pomogę ci, choć pewnie nigdy nie zajmiesz należytego miejsca w historii. A ty w zamian uwolnisz mnie od nieśmiertelności- słysząc słowa kobiety mężczyzna skinął głową.

— Kim tak naprawdę jesteś gladiatorko? Jak do tego doszło? — zapytał z troską Commodus, a kobieta usiadła z powrotem na łożu. Nalała sobie wina do kielicha i rozpoczęła opowiadać swoją historię.

— Kim jestem? Codziennie zadaje sobie to pytanie od tysięcy lat.Kiedy to się zaczęło? Dlaczego? Czy naprawdę byłam aż takim potworem? Mieli rację ci, którzy nazywali mnie złem wcielonym? Czy zawsze byłam zła? Czy byłam tylko narzędziem zła? A może nie miałam wyboru? Wiele miałam imion, przez tysiące lat. Jak nazywał mnie ten, który naprawdę mnie kochał, chyba używał imienia Kiya. Tak nazywał mnie Kiya, mój ukochany jedyny władca. Mój pan, zapomniany król. A może wszystkiemu co się stało była winna miłość, samolubna, pyszałkowata miłość. Mówią, że miłość nie może być zła, ale czy gdyby nie miłość to do tego wszystkiego by doszło? Może gdybym nie kochała, mogłabym być normalnym człowiekiem? Mogłabym umrzeć? Tak wielu ludzi… wszystkich obracałam w pył i niszczyłam. Nawet własnego syna, to od niego wszystko się zaczęło, a może od jego ojca. Jak mnie nazywano: Gorgo, Livia, Malika, tak wiele było tych imion. Dziwne imię, dla kogoś takiego jak ja… dziś proponujesz mi, że będę mogła nareszcie umrzeć. Każdy człowiek na moim miejscu byłby z tego powodu smutny, ale nie ja. Jestem na tym świecie od zarania dziejów, widziałam wiele zła. Byłam przyczyną wielu złych wydarzeń. Kim tak naprawdę jestem? Nazywam się Asztarte, niektórzy przyrównują mnie do Lilith, lecz nie jestem jej godna.Lilith to idealna kochanka, a ja nie byłam idealną kochanką. Lilith to kobieta mądra wręcz idealna, a ja taką nie jestem. I choć pewnie nie możesz w to uwierzyć panie zaiste prawdą jest, że nie mogę umrzeć. Moja matka zawsze mówiła, że będę miała władzę, będę wszechpotężna… nie wiedziałam, że aż tak. Dziś nigdy by mnie chciała tej władzy, ale wtedy… a wszystko przez to jedno zrządzenie losu…

— Opowiedz mi o tym. Ten pałac może być twoim domem.

— Panie, ten pałac nie jest domem dla nikogo. Dom to miejsce, w którym czujemy się bezpieczni. Ponoć jesteś panem tego przybytku- kobieta wskazała ręką na otaczające ich wnętrze.- Jednak nie czujesz się tu bezpiecznie. Jak zatem możesz to miejsce nazywać domem?

— To jeden z uroków władzy pani, nie dane nam jest odkryć czym jest dom. Zwykły wieśniak ma to szczęście, ale nie my.

— Zaiste. Jednak to nie jest historia, którą da się opowiedzieć w jedną noc.

— Dostaniesz tyle czasu ile zechcesz, jeśli w zamian będziesz mnie chronić, a wtedy ja wywiążę się z obietnicy -oznajmił cezar, a kobieta skinęła głową.- Dane ci było mieć dom? Rodzice cię kochali?

— Bardzo krótko miałam dom. To był piękny pałac.To czy mnie kochali sam ocenisz panie.

3

Miasto Tyr miało być przez wieki twierdzą nie do zdobycia. Uczynił to dopiero sam Alexandroes. Położone było tak naprawdę na wyspie, albowiem z jednej strony otaczało je morze, a z drugiej laguna. Flota Tyru była jedną z największych i najpotężniejszych jakie widział ówczesny świat. Na porośniętym cedrami wzgórzu, z którego widać było morze stał biały dom z kolumnami w zaokrąglonej absydzie. Budynek prezentował się bardzo okazale. Młoda dziewczyna właśnie schowała się aby zrobić psikusa swojemu bratu w dziurze ogromnego cedru. Uwielbiała je, albowiem pachniały tak pięknie, a latem dawały upragniony cień. Miała może z szesnaście lat, piękne kruczoczarne długie włosy i zielone oczy. Jej rysy były typowe dla ludzi z tamtych regionów świata, w sumie nic szczególnego. Śniada karnacja, jedynie oczy ją wyróżniały. Wszyscy mówili, że w jej oczach jest coś wyjątkowego. Wielkie zielone oczy.

— Asztarte! Gdzie jesteś moja księżniczko? Asztarte! — bardzo podobna do dziewczyny kobieta ubrana w zwiewną niebieską szatę biegała po ogrodzie nawołując swoje dziecko. Kobieta była bardzo piękna i od razu można było poznać, że jest z dziewczyną spokrewniona. Były do siebie bardzo podobne. Odróżniało je jedynie to, że starsza z nich miała kręcone włosy i ciemne oczy. W Tyrze znana była jako królowa Salambo.

— Ty i twój brat powinniście już dawno być w domu. Robi się ciemno. Asztarte naprawdę nie mam czasu ani ochoty biegać po całym ogrodzie, aby cię znaleźć. Za niedługo wróci twój ojciec Hamilkar. Kiedyś twoje wybryki źle się skończą- powiedziała na głos kobieta jakby wróżyła przyszłość swojej córki. Wiedziona instynktem macierzyńskim kobieta podeszła do starego spróchniałego cedru.

— Tu jesteś, znalazłam cię, chodź zaraz podadzą wieczerzę — kobieta wyciągnęła rękę, do ukrytej w dziurze drzewa nastolatki.-Ojciec chce cię dzisiaj zaprezentować najważniejszym mieszkańcom miasta. Przybyła delegacja z Egiptu. Hazdrubal jest już w domu. Jak ty wyglądasz? Twoja biała suknia jest cała w błocie. Powinnaś dostać solidne lanie, gdyby nie te twoje oczy… nie rób takiej miny. Kiedyś będziesz potężną kobietą, zobaczysz. Dla tych oczu mężczyźni zrobią wszystko, a teraz chodź.

— Matko naprawdę muszę? Wiesz, że nie lubię tych spotkań.

— Tak moje drogie dziecko musisz i dobrze o tym wiesz. Masz już szesnaście lat. Nie możecie całe życie bawić się z bratem w chowanego lub okładać się nawzajem kijem. Czasem mam wrażenie, że miałaś być mężczyzną- powiedziała z przekąsem Salambo biorąc Asztarte za rękę, po czym zaprowadziła ją do domu.

Jej ojciec, Hamilkar zajmował się tym czym większość zamożnych książąt Tyru. Handlował purpurą. Materiały farbowane barwnikiem uzyskiwanym z morskich ślimaków, był to najdroższym i najbardziej znany symbol miasta. Jego żona Salambo mogła więc spokojnie dbać o „Ognisko Domowe” nie troszcząc się o przyszłość, a jednak ta uchodząca za najpiękniejszą kobietę w swoim królestwie dama nie wiedziała o wszystkim co dzieje się w jej otoczeniu. Sam Hamilkar był przystojnym, wysokim mężczyzną o śniadej karnacji i ciemnych długich, lekko kręconych włosach. Nosił krótką brodę, która podkreślała jego rysy twarzy. Ten dzień miał być jednak wyjątkowy. Do księcia miała przybyć egipska delegacja pokojowa. Pewnie nikt nie podejrzewał, jak bardzo ten wieczór odmieni życie całej rodziny.

Kilka godzin później w rezydencji rozpoczęło się wielkie przyjęcie. Stoły były zastawione najbardziej wyszukanymi potrawami ze wszelkich zakątków świata, nad którymi panowali Fenicjanie. W ogromnej marmurowej sali poustawiano meble, tak by goście mogli jeść na pół-siedząco. Największą ozdobą była jednak rodzina książęca. Ubrany w czarną szatę obszytą ze złotą nicią Hamilkar prezentował się bardzo dostojnie, a piękna Salambo miała na sobie oczywiście szatę barwioną purpurą ze złotymi obszyciami. Jej włosy spinał złoty diadem, a na szyi spoczywał długi składający się z kilku pomniejszych złoty łańcuch. Również Asztarte ubrano tak jak jej matkę. Natomiast strój księcia Hazdrubala nawiązywał do stroju ojca. Tak właśnie wyglądała rodzina książęca witająca gości.Bogactwem wyglądu dorównywała im tylko delegacja książąt egipskich. Mężczyzna w tradycyjnej chuście nemes na głowie, obwieszony złotem pełnił rolę ambasadora Amenhotepa III. Przyjęcie rozpoczęło się tuż po zachodzie słońca. Księżyc właśnie pojawił się w swej pełni na niebie, odbijając się w lustrze widocznego w oddali morza i znajdującego się przy pałacu basenu.

— Hamilkar, musimy porozmawiać-powiedział stanowczym tonem Egipcjanin i chwycił za ramię władcę Tyru, który nalewał sobie wina.

— Wiem Memose, ale to niedobry moment- odpowiedział Hamilkar popijając wino.

— Nigdy, nie będzie dobry moment. Mieliśmy umowę, albo twój syn pojedzie z nami albo córka, nie masz wyboru.

— Co jeśli się nie zgodzę?

— Dobrze wiesz- odparł ironicznie Egipcjanin.- Wtedy nasze wojska wkroczą do Kanaanu i spustoszą miasto. Jego Majestat życzy sobie uściślenia stosunków dyplomatycznych poprzez małżeństwo lub zakładnika. Masz długi wobec nas. Zaraz, ty nie powiedziałeś żonie? — zapytał z przekąsem Memose i widząc reakcję Fenicjanina, uśmiechnął się kątem ust.- Nie domyśla się? Mówią, że to najpiękniejsza i najmądrzejsza kobieta w Kanaan.

— Salambo wie kiedy nie zadawać pytań- rzucił lodowatym tonem Hamilkar.- A co by się stało gdybym zapłacił później?

— Zaiste mądra kobieta, ale termin minął rok temu- Memose syknął przez zęby.

— Interesy nie szły zbyt dobrze, a wasze wojska jakiś czas temu spustoszyły inne nasze miasta.

— Twoja córka jest bardzo piękna. Będzie doskonałą, żoną dla następcy Amenhotepa III.

— Nikt go nigdy nie widział, a nawet nie wiadomo czy wasz następca tronu istnieje- odgryzł się Hamilkar.

— Zapewniam cię, że istnieje, choć na pewno nie będzie wymarzonym zięciem. Wybieraj, córka czy syn? Doszły nas słuchy, że twoja żona pochodzi z nowo przybyłego ludu.

— Zaiste, Salambo jest z nowego plemienia.

— A zatem będzie to podwójny alians- powiedział Memose, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.

— Ona nie ma żadnego kontaktu ze swoim ludem, a dzieci nie mają o niczym pojęcia.

— Czas najwyższy aby o wszystkim się dowiedziały. Hamilkarze, przecież chcemy być przyjaciółmi. Pragniemy żyć w pokoju- mówiąc to Memose roześmiał się. — Pani, Podejdź tutaj! — dodał Memose wskazując ręką na córkę Hamilkara.- Masz na imię Asztarte.

— Tak panie — odpowiedziała krótko Asztarte.

— Twój ojciec musi być z ciebie bardzo dumny. Jesteś wyjątkowo piękna. Nazywam się Memose i jestem wysłannikiem Jego Wysokości Pana Egiptu.

— Panie, wiem kim jesteś, od wielu tygodni nie słyszę od ojca i matki o niczym innym- odparła z lekką ironią Asztarte.- Wszyscy wyczekiwaliśmy twego przybycia. A teraz wybacz panie, muszę odszukać brata- powiedziała lodowatym tonem Asztarte i skłoniła na odchodne głową. Nie zauważyła, że znajdujący się w delegacji młody Egipcjanin bacznie ją obserwuje.

— Czekam, na twoją odpowiedź Hamilkarze- mówiąc to Memose poklepał go po ramieniu i porozumiewawczo spojrzał na tajemniczego Egipcjanina, który natychmiast udał się za wychodzącą do ogrodu księżniczką. Młody chłopak dogonił dziewczynę przy basenie. Stał przez chwilę i patrzył się na siedzącą na marmurowej ławce księżniczkę. Zastanawiał się co ma zrobić. W końcu odważył się podejść do dziewczyny.

— Przepraszam- powiedział bardzo cicho, a Asztarte podskoczyła lekko przestraszona.

— Wystraszyłeś mnie Egipcjaninie- powiedziała odwracając głowę w stronę rozmówcy. Chłopak przyglądał jej się uważnie. Od razu zachwycił go jej kolor oczu.

— Skąd wiecie pani, że jestem Egipcjaninem? -zapytał zaskoczony młodzieniec.

— Dziś nie ma tu innych obcokrajowców, a w tym stroju nie wyglądacie na Asyryjczyka-próbowała zażartować Asztarte, a chłopak mimowolnie zaczął się oglądać.- Ci przybyli wczoraj, jak zwykle w wojowniczym nastroju- ciągnęła dalej dziewczyna.

— Tak, ludy znad Eufratu i Tygrysu są bardzo wojownicze.

— Czego chcecie panie? — zapytała Asztarte chcąc zakończyć to dziwne spotkanie.

— Zachwyciłem się tym widokiem morza i tymi wspaniałymi drzewami. Muszą być bardzo stare? Są piękne i ten zapach.

— I? — dziewczyna była coraz bardziej dociekliwa. Miała ochotę pozbyć się nieproszonego gościa jak najszybciej. Nie po to uciekła z przyjęcia podając wymówkę, by teraz znosić natrętnego gościa.

— Nie wiem jak wrócić do pałacu, gdyż źle widzę w ciemnościach- odpowiedział zakłopotany chłopak.

— Stąd trzeba iść prosto, aż do fontanny, a potem skręćcie w prawo i podążajcie cały czas prosto. Dojdziecie do pałacu. Naprawdę musicie mieć problemy ze wzrokiem, albowiem ścieżki oświetlono lampionami.

— Niestety, mam wiele ułomności. To cud, że nie umarłem przy narodzinach- odpowiedział chłopak rumieniąc się.- Oddalę się i przepraszam za kłopot- młody mężczyzna odwrócił się i skierował w stronę pałacu. W oddali usłyszał głos dziewczyny.

— Nie jest tak źle panie, po świecie chodzą gorszą maszkary. Macie piękne dłonie- chłopak mimo wszystko się roześmiał, choć nie wiedział czy to obelga czy komplement. Gdy wrócił do pałacu porozumiewawczo skinął głową do egipskiego ambasadora.

Krótko po wieczerzy, gdy rozpoczęły się tańce Hamilkar poprosił żonę do oddzielnej komnaty, by zwierzyć się ze swoich grzechów. Opowiedział o tym, że nie zapłacił Egipcjanom za utrzymanie pokoju, gdyż statek płynący z transportem purpury do Tarshish zatonął. O umowie jaką zawarł z Jego Majestatem w zamian za bezpieczeństwo miasta i innych miast Kanaan. Salambo słuchając jego opowieści, przysiadła w wielkim pozłacanym fotelu.

— Salambo musimy ją oddać. Oboje wiemy, że następca musi zostać w Tyrze- oznajmił jakby nic się nie stało Hamilakr.

— Nie poradzi sobie, gdyby to była Asyria, ale Egipt jest nam całkowicie obcy- odpowiedziała przerażona łapiąc się za głowę.

— Poradzi, wiem o tym- odpowiedział Hamilkar popijając wino.

— Następcy tronu nikt nie widział, ponoć to istota bezkształtna. Nie ma nogi, a co jeśli w ogóle nie istnieje. Będzie z tym starym satyrem. Chyba nie ma miejsca na tym świecie gdzie by nie słyszano o tym co wyczynia w haremie.

— Memose zapewniał… — przerwał jej mężczyzna.

— Memose zapewniał- powiedziała kobieta z drwiną i roześmiała się.- On zapewniał! Ten człowiek sprzeda własną matkę jeśli zaszłaby taka potrzeba. Pragnie władzy, widzę to w jego oczach. Tej prawdziwej władzy, rozumiesz mężu. A ty wielki Hamilkar dałeś się podejść- syknęła ze złością kobieta po czym wstała i wyrwała mu z ręki kielich wylewając jego zawartość na podłogę.- Umiesz tylko chlać! Zapewniałeś, że gdy zostanę twoją żoną nie będę się musiała o nic martwić. Nic mi nie będzie grozić, a tymczasem sprzedajesz moje dziecko niczym ten diabelski materiał.

— Nie mamy wyboru — wydukał mężczyzna.

— Nie taki był plan. Wiesz, że tylko nasza córka jest w stanie zapewnić sojusz z moim ludem.

— W tym momencie twoi pasterze, nie są aż tak groźni jak Pan Egiptu- oznajmił bez żadnych emocji Hamilkar.

— Są podzieleni, ale to nie znaczy, że któregoś dnia nie będą… Ty nawet nie masz pojęcia do czego są zdolni moi „pasterze“.

— Nie mamy wyboru. Asztarte pojedzie do Egiptu.

— Nie doceniasz pasterzy, kiedyś ujrzysz swój błąd i nic cię nie ochroni przed ich gniewem. Szkoda, że jej nie wysyłasz do Punt. Ja nie dam ci już więcej dzieci. Słyszysz! To koniec! — kobieta krzyczała na tyle głośno, że było ją słychać przez zamknięte drzwi.

— Gdybym ich nie doceniał nie byłabyś moją żoną — powiedział mężczyzna, a słysząc jego słowa Salambo uderzyła go w twarz.

— Tylko dlatego jestem twoją żoną! — wykrzyknęła ze złością. Zadecydowałeś już dawno prawda, skoro taka jest twoja wola mój panie… musimy zatem porozmawiać z córką- mówiąc to kobieta skierowała się do drzwi, a gdy stanęła w progu krzyknęła na cały głos.- Nigdy już mnie nie tkniesz Panie Tyru! Zapamiętaj te słowa i znajdź sobie jakąś kurwę jeśli chcesz — po czym spokojnym krokiem udała się do sali, w której znajdowali się jeszcze ucztujący i bawiący się goście. Trudy życia nauczyły Salambo jak być doskonałą aktorką, jednak tego wieczoru musiała się powstrzymywać by nie zabić swego męża, a tym bardziej wysłannika Egiptu. Nienawidziła Memose, albowiem znała takich jak on doskonale.

*

Miasto Tyr właśnie budziło się do życia, kiedy Hamilkar postanowił odbyć rozmowę ze swoimi dziećmi. Krwiste Słońce znajdowało się jeszcze tuż nad linią horyzontu. Wyglądało jakby rodziło je morze. Rozmawiali długo.

— Asztarte, córko moja, nie tak miało wyglądać twoje życie= powiedział z nieskrywanym smutkiem Hamilkar.

— Siostro jeśli nie chcesz, nie musisz tam jechać, a ja udam się do Kemet. Nie boję się ich, mnie nic nie zrobią — stwierdził Hazdrubal popatrzał na swoją siostrę, która milcząco patrzyła na budzące się Słońce.

— Nie dasz rady- odparła kobieta ze smutkiem.

— Dam, wiesz, że dam.

— Nasz ojciec potrzebuje tam kogoś bystrzejszego niż ty mój drogi bracie. Udam się tam, ale za nim to uczynię… ty ojcze nauczysz mnie wszystkiego o tym jak władać ludzkimi sercami. Matka zaś nauczy mnie jak rozpoznawać wrogów, a także opowie o relacjach między mężczyzną i kobietą. Pomożecie mi stać się królową. Sprawię, że Egipt będzie naszym sojusznikiem, więcej uczynię go naszym poddanym. Zrobię to za wszelką cenę, chociaż miałabym sprzedać duszę temu tajemniczemu złu, o którym mówiła matka, a ty bracie zostaniesz następcą tronu jeszcze bogatszego i potężniejszego Tyru oraz Ziem Kanaan. By zapewnić jeszcze większe bezpieczeństwo naszemu państwu poślubisz tak jak ojciec kobietę z nowych plemion. Kanaan niebawem wyśle kolejne transporty do Tarshish. Państwo Sheby byłoby dobrym sojusznikiem.

— Moje dziecko mnie zaskakuje, skąd… — powiedział zdumiony zachowaniem córki Hamilkar.

— Od matki. Ojcze, przecież wszyscy w pałacu wiedzą, że choć głową Tyru jest Hamilkar to szyją jest Salambo. Czyż nie szyja kręci głową? — słysząc to Hamilkar szczerze się roześmiał.

— Widzę, że matka już dawno udziela ci nauk. Będzie z ciebie władca jakiego nie widział świat.

Tak właśnie mój ojciec przehandlował mnie za miasto Tyr. A moja dusza zaczęła się zmieniać. Musiałam się nauczyć lawirować pomiędzy światłem, a mrokiem. Czy miałam wybór… pewnie tak, ale wtedy ludzie, za których los brałam odpowiedzialność by go nie mieli.Moja matka zawsze uczyła mnie, żeby odnajdywać się w danej sytuacji i przenigdy nie użalać się nad sobą. Zawsze, kiedy któreś z nas zaczynało płakać Salambo podchodziła i uderzała nas z całej siły w twarz. Szybko, dzięki temu oduczyliśmy płakać. W jej oczach było widać wtedy ogromną pustkę. Zawsze potem mówiła: „Mój lud widział gorsze rzeczy niż… więc przestań się mazać“. Czasem mówiła, że jeśli będziemy dalej się z bratem bić złoży nas w ofierze w świątyni Molocha. Obydwie wiedziałyśmy jednak, że choć mój brat jest doskonałym jeźdźcem i perfekcyjnie włada mieczem, to jego dusza jest zbyt delikatna by kiedykolwiek stał się wybitnym politykiem. Matka potajemnie uczyła nas jak władać państwem, a także o tym co robi nasz ojciec. Prawda o nim była bardzo prosta, był miernym władcą i bez niej Tyr dawno by upadł. Mój ojciec nie nadawał się na władcę, a co najwyżej na handlarza. Tuż przed wyjazdem powiedziała mi jeszcze o czymś: „pamiętaj, kobieta musi władać męskim sercem. Jest poddaną mężczyzny, ale jednocześnie jego królową. To ona tworzy, jednak mężczyzna musi myśleć, że dzieło jest jego. Tak już jest w tym świecie. Cokolwiek by się nie działo, zawsze musisz być piękna. Mężczyźni kochają swymi oczami. Jeśli książę rzeczywiście istnieje, stań przed nim w jak najpiękniejszej i najdroższej szacie. Stań przed nim w tym”. Wtedy wręczyła mi złotą suknie i diadem wysadzany rubinami, a potem dodała:,,rozpoznaj go, oceń jego słabości i mocne punkty. Wspieraj nawet jeśli jego decyzje będą błędne, a potem uporządkujesz sprawy za jego plecami. Daj mu syna. Egipcjanie nie są moim ludem i potrzebują synów, a nie córki. Spraw, żeby ludzie klękali przed księciem. Jeśli będą to robić przed nim, będą też przed tobą. Będę do ciebie pisać i ty też do mnie pisz. Jednak uważaj co piszesz, albowiem z pewnością będą czytać twe listy. Harem to nieprzyjazne miejsce. Jest tam wiele kobiet, a każda z nich marzy o tym by przeżyć, jednak to niemożliwe jeśli nie dadzą władcy syna, który zasiądzie na tronie, albowiem nie sztuka spłodzić męskiego potomka, sztuką stworzyć z niego następcę tronu. Tylko wtedy przeżyją. Pamiętaj tylko syn da ci władzę, tylko dzięki synowi przeżyjesz. Nigdy nie podważaj autorytetu Teje. Póki ona żyje, choćbyś ją nienawidziła zdobądź jej serce. Wtedy odkryje przed tobą mroczne sekrety pałacu. Gdy ci zaufa pokaże ci kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Ona ma jeszcze więcej władzy niż ja nad Hamilkarem. Tak naprawdę to ona jest Jego Majestatem”. Mój syn, moi synowie … gdybym rozpoznała moje dziecko, może… szybko odkryłam, że matka miała rację, a harem to miejsce, w którym ścierają się wszelkie frakcje polityczne i tylko czyjaś śmierć może ochronić ciebie. W tym miejscu litość nie jest wskazana.

*

— To tak jak w tym pałacu. Tu też nie ma miejsce na miłosierdzie- powiedział Commodus bacznie przyglądając się swojej nowej zdobyczy.

— Jeśli utworzycie harem, z pewnością panie tak będzie- powiedziała Asztarte nalewając sobie wina.

— Co masz namyśli gladiatorko? — zapytał zaciekawiony mężczyzna.

— Jestem tu krótko cezarze, ale dość długo by słyszeć różne plotki. Wokół ciebie jest zbyt wiele kobiet i to bardzo ambitnych, które chcą przeżyć, a co gorsza władać Rzymem.

— Jesteś jedną z nich- wtrącił mężczyzna popijając wino.

— In vino veritas, ale ten napój też utrudnia właściwe myślenie panie. Dobrze jest gdy poddani piją, a władca obserwuje, a nie na odwrót. Nie jestem panie twoją własnością. Nie mogę być niczyją własnością. Jestem tylko jego własnością. Jestem gladiatorką bo chcę nią być, a nie dlatego, że zmuszono mnie do tego. Nie jestem niewolnikiem.

— Nie przeczę- powiedział Commodus, po czym wstał, podszedł do kobiety i poklepał ją po ramieniu.- Twój ojciec nie był lepszy od mojego Asztarte. Miałaś za to dobrą i mądrą matkę, której mi nie było dane mieć przy sobie. Chyba czas już odpocząć na dziś królowo. Jutro opowiesz mi dalszy ciąg tej historii. Kazałem ci przygotować komnaty tuż obok moich. Wypocznij i wykąp się jeśli chcesz. Jesteście cali oblepieni piachem z areny pani.

— Wy również panie- powiedziała Asztarte, a mężczyzna uśmiechnął się kątem ust.

4

— Teby były prawdopodobnie najbardziej okazałym miastem tamtych czasów. Egipcjanie nazywali swą stolicę Uaset. Nazwę Teby nadali miastu Hellenowie, gdy stali się władcami tego kraju.

— Ptolemeusze? To z nich wywodziła się przeklęta Kleopatra Philopator- wtrącił Commodus.

— Zgadza się panie. Była to zwyczajna uzurpatorka, albowiem to jej siostra Arsinoe powinna władać Egiptem. Nigdy jej nie lubiłam, gdyż miała zbyt wielkie ambicje- powiedziała oschłym tonem Asztarte, a Commodus uśmiechnął się.

— Ty pani też nie należałaś do grona zwyczajnych szarych ludzi- odpowiedział Commodus uśmiechając się tajemniczo.

— Zmusiło mnie do tego życie. Musiałam ich bronić. Chcecie panie poznać mą historię, czy będziecie przerywać mą wypowiedź- powiedziała z przekąsem kobieta.

— Opowiadaj królowo- odparł Commodus, który rozsiadł się wygodnie obok kobiety na stercie ułożonych ogromnych poduszek ułożonych na wielkim tarasie, który idealnie komponował się z ogrodem.

— Ten cud rzeki tętnił zielenią kiedy wylewały wody Nilu. Potężne świątynie Karnaku i Luxoru widać było z daleka. Sam pałac królewski Malkata z zewnątrz nie był niczym szczególnym. Amenhotep III wzniósł go dla swojej małżonki Teje, mojej przyszłej teściowej. Właściwie był to kompleks budynków, na który składały się pomniejsze pałace, w tym harem. Wewnątrz natomiast onieśmielał złoconymi ścianami i ogromnymi malowidłami. Wszystko podkreślało władzę królewską, każdy najmniejszy detal. Nasz pałac w Tyrze, choć był wykładany marmurem wewnątrz prezentował się przy tej rezydencji bardzo skromnie. Dziś powiadają, że Malkata było największym haremem w historii. Być może pozostanie nim w dziejach już na zawsze.

Nie jest prawdą, że to mój mąż rozpoczął walkę o supremację z kapłanami. On jedynie dokończył dzieło ojca. To Amenhotep III świadomie rozpoczął proces ograniczania wpływu Luxoru i Karnaku zdając sobie sprawę, że odkąd Amon stał się naczelnym bogiem Egiptu, kapłani robili wszystko by manipulować władcą i skupić jak najwięcej władzy w swoich rękach. Amenhotep świadomie odwiedzał świątynie innych bogów by pokazać, że nie tylko Luxor i Karnak istnieją na tym świecie, jednak to Luxor i Karnak dalej ogłaszał wybór władcy i mógł wskazać zupełnie kogoś innego. Teby tętniły życiem i chyba śmiało można powiedzieć, że były największym znanym miastem na świecie w owym czasie. Do Malkata dotarłam wraz z Memose, wiele dni po wyruszeniu z miasta Tyr. W tym czasie zdążyłam już trochę poznać człowieka, który zmusił mnie do wyjazdu i zmiany życia.Przynajmniej tak mi się wydawało, ale jego nikt do końca nigdy nie poznał. Był wybitnym aktorem. Memose miał jeszcze nie raz być powodem nieszczęśliwych wypadków w moim życiu. Po czyjej stronie był? Dziś myślę, że po swojej.

*

— Otwierać bramy- wykrzyknął stojący na rydwanie Memose, do ciemnoskórego strażnika.

— Memose wróciłeś. Widzę, że wieziesz, prezent dla króla. — zagadnął strażnik, który uśmiechnął się lubieżnie do Asztarte.

— Wróciłem i zgodnie z wolą Jego Majestatu, Hamilkar przysyła swoją córkę Asztarte. Przygotujcie ją na spotkanie z Wielką Małżonką i księciem- oznajmił z dumą Memose.

— Harem to miejsce, w którym będzie ci się trudno odnaleźć księżniczko. Pamiętaj o tym, że zawsze ci we wszystkim pomogę- powiedział bardzo serdecznie Memose i pogłaskał wierzchnią stroną dłoni policzek Asztarte.

— Zdaję sobie z tego sprawę lepiej niż ci się zdaje Memose- odparła chłodno Asztarte odpychając rękę mężczyzny.- Wydaje mi się, że choćby ze względu na płeć nigdy tam nie byłeś? — powiedziała z lekką drwiną Asztarte i spojrzała wymownie w kierunku haremu. -Wiem, że póki żyje Teje to jej słowo jest wszystkim. A żeby nie urazić moim wyglądem mej przyszłej teściowej nie traćmy więcej czasu prażąc się w tym słońcu. Muszę się przygotować za nim się z nią spotkam.

— Będziesz godnym przeciwnikiem Asztarte — powiedział z dumą Memose i roześmiał się.- Pani zapraszam do środka, wieczorem jeśli Wielka Małżonka będzie łaskawa i podejmie taką decyzję, poznasz rodzinę królewską- powiedział stojący przy wejściu strażnik, a dziewczyna skinęła w odpowiedzi głową.Kiedy skierowała swoje kroki w kierunku wejścia do haremu, Memose zawołał za nią.

— Asztarte, zaczekaj! Mam coś dla ciebie- mężczyzna podbiegł do stojącej przy wrotach dziewczyny.-To prezent ode mnie — powiedział podając jej pakunek zawinięty w chustkę. -Może ci się przyda. Odpakuj gdy będziesz sama. Nie jestem twoim wrogiem- dodał łagodnym tonem mężczyzna.

— Zaprawdę panie nie jesteś mym wrogiem, ale też nie jesteś przyjacielem. Chcesz być nim na wypadek gdybym została ulubienicą księcia. Mógłbyś mieć wtedy wpływ na politykę. Wszyscy wiemy, że Amenhotep III długo nie pożyje.

— Jesteś mądrą dziewczyną księżniczko. Sądzę, że będziemy nie raz wspólnie decydować o losach tego państwa.

— Z pewnością, nie tylko tego. Nigdy nie zapomnę skąd jestem- odparła z przekąsem kobieta..

— Odpakuj prezent — powiedział mężczyzna uśmiechając się tajemniczo i pomachał na odchodne do niej ręką.6

Kilka dni później odbyła się uroczystość ślubna. W obecności Amenhotepa III i jego małżonki Teje podpisaliśmy kontrakt ślubny. Tym razem miałam na sobie tradycyjne szaty egipskiej księżniczki, a książę założył podwójną koronę. Tamtego dnia jak każdy władca umalował oczy. Z powodu gorąca, miał problemy z oddychaniem. W kontrakcie zawarto, że od tego momentu będę się nazywała Kiya i zostanę Wielką Małżonką Królewską księcia współregenta Naphurii zwanego również Amenhotepem IV. Zgodnie z obietnicą zawarto w nim także jeszcze coś, gdybym z jakiegoś powodu chciała rozwiązać małżeństwo, mogłam to zrobić. Odeszłabym wtedy do Tyru z równowartością otrzymanego w Egipcie majątku pod warunkiem, że w kraju zostaną moje dzieci. Państwo Egipskie zapewniało mi podróż powrotną oraz ogromną sumę pieniędzy jako odszkodowanie. Mogłam, też swobodnie kontaktować się z Tyrem. Był to precedens. Królowa Teje, na koniec podarowała mi złoty diadem z kobrą egipską w koronie. Pamiętam co szepnęła mi do ucha: „Zawsze będę po twojej stronie, cokolwiek się stanie, pamiętaj o tym”. Kolejna osoba zapewniała mnie o swojej lojalności. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak bardzo groźne miały być te słowa. Niebawem miała pojawić się w moim życiu osoba, która miała zatruć moje szczęście i sprowadzić na mnie klątwę. Na razie miały być w moim życiu krótkie chwile szczęścia wraz z moim Amenhotepem IV; koregentem i następcą tronu.

— A jednak była w jego życiu inna kobieta? — zapytał twierdząco Commodus.

— Dziś sądzę, że cały czas była. Oszukał mnie, dlatego zaproponował mi odejście i odwlekał ślub. Wszyscy z pewnością o tym wiedzieli. Jednak ja nie mogłam odejść, albowiem byłby to świetny pretekst by zaatakować Tyr.

— Mówią, że była czarująca i piękna. Wiesz co ci powiem. Jeśli to prawda co mówisz, to twój mąż był durniem. Nikt i nic nie może się równać twym urokom pani.

— Serce nie sługa- odpowiedziała z przekąsem Asztarte, słysząc to Commodus roześmiał się.

— Pani wybacz, ale my władcy doskonale wiemy, że serce można zmusić do posłuszeństwa — Commodus wstał i podał jej rękę.-Pozwól mi odprowadzić cię do komnat- kobieta uśmiechnęła się kątem warg. Gdy przemierzali pałac gladiatorka zauważyła, że w cieniu kolumn bacznie obserwuje ich zasłonięta chustą kobieta. Asztarte domyśliła się, że to Brutia Crispina.

— Nie sądziłam panie, że twoja żona przebywa w pałacu- zapytała mężczyznę.

— Być może. Nie interesuje mnie to, ta kobieta może jest i piękna, ale pusta. Nie potrafi dać mi dziedzica.

— Sama tego nie zrobi, panie. Możecie popełnić ogromny błąd odtrącając tą kobietę. Tworzycie harem i to harem bez żadnych reguł, wcześniej czy później zawiążą się spiski.

— Co o tym wiesz? — zapytał zaciekawiony.

— Na razie jedynie mogę się domyślać. Za dużo przez te setki lat widziałam, by nie wiedzieć do czego może to prowadzić.

— Chcę cię jutro przedstawić mej rodzinie, abyś mogła ich lepiej poznać.

— Jak sobie życzysz panie. Z przyjemnością wejdę w to gniazdo os- w tym momencie po drugiej stronie korytarza ukazała się tajemnicza kobieta, która zmierzała do nich pewnym krokiem.

— Kim jest ta kobieta?! — zapytała nerwowo tajemnicza postać.- Nie dość że spędzasz całe dnie na arenie, to jeszcze sprowadzasz tutaj te swoje dziwki! — wykrzyknęła, a w jej oczach było widać gniew połączony z rezygnacją.

— Nie waż się tak do niej mówić! — wykrzyknął ze złością Commodus i podniósł rękę by uderzyć kobietę.Asztarte powstrzymała go w ostatniej chwili.

— Panie, to nie jest sposób. Stajecie się kimś takim jak on, a tego najbardziej się boicie- powiedziała spokojnym tonem patrząc mu w oczy.- Niech wspomnienia nie przysłonią ci zdrowego rozsądku. Sam powiedziałeś cezarze, że my władcy musimy się kierować przede wszystkim rozumem.

— Nigdy tak nie robił. To twoja wina! — wykrzyknęła kobieta.

— Nie pani, wyłącznie wasza. Sprowokowałyście męża poruszając drażliwy temat. Zapewne wiecie co mam na myśli? — Asztarte spojrzała na Bruttię z pogardą.-Radzę uważać pani na słowa.Jesteście jedynie żoną władcy, ja zaś choć nie wyglądam, to jestem władcą. Przybyłam z daleka na spotkanie z twym mężem i chcę zacisnąć stosunki dyplomatyczne z waszym państwem, również od twego zachowania zależy ma decyzja, a wasze sprawy rodzinne nie interesują mnie. Widzę przyszłość pani. Długo tu nie zostaniecie jeśli dalej tak będziecie postępować. Ciężkie czasy czekają cię pani. Wycofajcie się póki czas. Ten pałac jest pełny szczurów, a nie rasowych lwów. Czas to zmienić — Bruttia spojrzała się na kobietę z przerażeniem.Przyglądała się jej twarzy zastanawiając czy jest ślepa.

— Uprzedzę twe pytanie, pani. Widzę na to oko, choć jest białe. Niektórzy twierdzą, że blizna dodaje mi urody. Jednak do pewnych rzeczy oczy nie są potrzebne, by widzieć co się dzieje. Pomaga mi to w byciu władcą w męskim świecie, ale cóż może o władzy wiedzieć prawdziwa rzymska matrona, chyba, że jesteście pani niczym Livia Drusilla i usuniecie każdą przeszkodę na swej drodze- Bruttia zamarła. Stała niczym posąg i nie wiedziała co powiedzieć. Spojrzała z obrzydzeniem na swojego męża, po czym odwróciła się i udała do swoich komnat.

— To moją żonę już znasz, a miałem ci ją przedstawić jutro wraz z resztą mojej rodziny. Została jeszcze moja droga siostra Lucilla.

— Chcecie wiedzieć kto jest waszym wrogiem, panie. Własna żona jest jednym z nich- powiedziała spokojnie Asztarte.

— Niemożliwe Crispina nie byłaby do tego zdolna- powiedział Commodus, otwierając Asztarte drzwi do jej komnat.

— Ależ jest do tego zdolna, a co gorsza sami stworzyliście tego wroga.

— Nie wybierałem jej. Kochałem kogoś innego. Wiem co chcesz mi powiedzieć i masz racje. Nienawidzę jej, bo wybrał ją mój ojciec- kobieta przytaknęła skinieniem głowy. — Do zobaczenia jutro królowo. Wyśpij się, czeka nas długi wieczór. Poznasz mą rodzinę, a potem pragnę byś kontynuowała swoją opowieść.

— Dobrze panie. Miejcie zawsze pod poduszką sztylet- powiedziała Asztarte uśmiechając się. Zaczynała lubić tego bardzo nieszczęśliwego człowieka, choć wiedziała, że jego koniec jest już zapisany.

— W gnieździe os, zawsze go mam- odpowiedział mężczyzna, po czym oboje udali się do swoich apartamentów.8

— Przeprowadzono testy ciążowe, Wielka Małżonko- Memose oznajmił odpoczywającej w otoczeniu dwórek Teje.- Wszystko wskazuje na to, że Amenhotep zostanie ojcem. Twój plan zadziałał.

— Dzięki bogom- kobieta złożyła ręce w dziękczynnym geście.

— Nigdy nie myślałam, że tego doczekam. To najlepsza informacja jaką mogłam otrzymać. Zwłaszcza teraz, gdy mój małżonek jest jedną nogą w grobie i przygruchał sobie nową żonę rodem z Mitanni.

— Pani, podobnie jak wszystkimi kochankami i nią się znudzi- odpowiedział Memose, a królowa Teje wskazała mu miejsce by usiadł.

— To samo mówiłeś Memose, kiedy zmusił własną córkę by poślubiła jego. Ten człowiek na starość stał się niebezpieczny. Powinien zniknąć, gdyby nie to, że jest naszym królem. Wszystko wskazuje na to, że sam niedługo dokończy żywota, a mimo to dalej tu jest. Mógłby umrzeć chociażby z otyłości. Dawno zakończyłabym jego żywot, ale czasy się zmieniają. Kapłani rosną w siłę. Ta nowa kobieta mi się nie podoba jest z Mitanni. Gdziekolwiek pojawia się ten lud wszczyna wojny. Jedynie brużdżą przeciw wszystkim i o wszystko mają pretensje. Przekaż wiadomość synowi iż zostanie ojcem.

Droga matko i bracie, niebawem, mój pan regent Egiptu Amenhotep IV otrzyma największy dar jaki mógł otrzymać z Tyru. Wszystko zdaje się potwierdzać, że po wielu długich miesiącach przebywania tutaj jestem w ciąży. Zgodnie z twoją wolą matko, modlę się codziennie do bogów… także do Boga twojego plemienia, aby był to syn. Tylko syn może uczynić nasze stosunki dyplomatyczne jeszcze lepszymi i zapobiec w przyszłości kolejnym najazdom na Tyr. Tylko syn może zapewnić mi pozycję w tym miejscu intryg i spisków. Miałaś rację matko, harem to miejsce, gdzie każdy dzień to walka o przetrwanie. Jestem jedynie żoną regenta, ale obserwuję do czego zdolne są kobiety by zwrócić uwagę jego ojca. Mój mąż jest szczęśliwy. Jego Majestat ostatnio ożenił się z nową kobietą z Mitanni, nie podoba mi się ta kobieta, zaczynam się jej obawiać. Jest bardzo piękna, inteligentna i skrywa jakąś tajemnicę. Królowa Teje jest również bardzo zaniepokojona przybyciem tej kobiety.

— Kobieta z Mitanni? To ona… jego pierwsza miłość. Jego ojciec wiedział o tym? — Commodus zapytał zaciekawiony.Asztarte wydawało się, że cezar na chwilę otrzeźwiał, jednak tak nie było.

— Z pewnością o tym wiedział. Chciał go ukarać, ale nie wiem za co. Wtedy jeszcze nie dopuszczano mnie do polityki.

— Co sądzisz o mojej rodzinie królowo? — zapytał zamroczony Commodus, który nie miał już siły siedzieć i położył się na łożu.

— Panie, powiem ci to jutro, dziś i tak wasza głowa tego pojmie- odpowiedziała spokojnie Asztarte.

— Ty też czegoś ode mnie chcesz? Wszyscy czegoś chcą? — wybuchnął gniewnie mężczyzna i chwycił ją za rękę.

— Obiecałeś mi coś, czyżbyś zapomniał? Tak chcę tego, ale teraz jesteście pijani, panie. Czyż nie mówiłam wam czegoś o pijaństwie? Wszyscy tylko nie ty- Asztarte powiedziała to bardzo stanowczym tonem. Commodusowi wydawało się, że zobaczył w jej oczach płomień. Kobieta wyrwała swoją dłoń z jego uścisku.

— Tą księgą mogę nie tylko cię uwolnić, mogę też uczynić ich posłusznymi mym rozkazom.

— Ta księga nigdy nie powinna znaleźć się w niczyich rękach. Nie macie pojęcia do czego może doprowadzić zawezwanie ich. To nie urocze figurki z waszych świątyń, a potężne istoty- powiedziała ze złością, po czym wstała.

— Co w tym czasie działo się w Tyrze?

— Jutro ci opowiem panie- zauważyła, że mężczyzna zasypia. Wykorzystała to i zaczęła przeglądać księgę. Kilka godzin później wróciła do swoich komnat.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: