- W empik go
Atta Troll – Sen nocy letniej 1841-1842 - ebook
Atta Troll – Sen nocy letniej 1841-1842 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 207 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W ciemnym dzikich skał pierścieniu,
Co się hardo pną w niebiosy,
Szumem kaskad kołysane,
Leży, niby obraz senny,
Cauterets. Bieluchne domki,
Na balkonach piękne panie
Stoją śmiejąc się serdecznie
I wśród śmiechu patrzą na dół,
Na pstry, gwarny rynek miejski,
Tam, gdzie niedźwiedź z niedźwiedzicą
Przy odgłosie bębna tańczą.
Atta Troll i jego żona,
Tak nazwana Czarna Muma,
Tańczą oto ku uciesze
I zdziwieniu Baskijczyków.
Jak dostojnie i jak dumnie
Pląsa dzielny Atta Troll!
Ale jego pięknej żonie
Brak godności i powagi.
Tak jest. Trudno mi to ukryć,
Że jej taniec był lubieżny,
Że ruchami zalotnymi
Przypomina Grande-Chaumière.
Toteż dzielny ten niedźwiednik,
Co ją trzymał na łańcuchu,
Zawstydzony obserwował
Tańca Mumy niemoralność
I od czasu ją do czasu
Napominał śmigłym biczem,
A ryk Mumy przeraźliwy
Budził wtedy echa skalne.
Sześć posążków miał niedźwiednik
Na szpiczastym kapeluszu,
Które głowy jego strzegły
Od kul wroga i robactwa,
A na barkach mu wisiała
Pstra kapica, szmat kościelny,
Który teraz za płaszcz służył,
Kryjąc nóż i pistolety.
Dobry brat był niegdyś mnichem,
Potem hersztem szajki łotrów,
Więc, by złączyć oba fachy,
Wszedł w usługi dom Karlosa.
Gdy don Karlos musiał zmykać
Z całym swym okrągłym stołem.
Wielu z jego paladynów
Za rzemiosło się chwyciło.
Pan Sznaphański autorem,
A nasz zbożny rycerz został
Niedźwiednikiem i za chlebem
Z Atta Trollem szedł i Mumą
I obojgu tańczyć kazał
W rynkach miejskich, wobec tłumów.
I tak w rynku, w Cauterets,
Tańczy jeniec Atta Troll,
Atta Troll, ten, który niegdyś
Księciem był najdzikszej puszczy
Na swobodnej gór wyżynie;
Tańczy teraz przed motłochem
Za grosz nędzny. Tak, za pieniądz
Tańczyć musi on, co niegdyś
W groźnym swoim majestacie
Czuł się panem tej krainy!
Kiedy wspomni młode lata
I stracony tron wolności,
Wtedy groźne, mroczne dźwięki
Płyną z piersi Atta Trolla
I jak Murzyn Freiligratha
Chmurno patrzy dookoła,
I jak tamten licho bębnił,
Ten – źle tańczy, z nienawiści.
Przecież zamiast Łzy współczucia
Śmiech wywołał. Nawet Julia
Na swym śmieje się balkonie
Z desperackich jego skoków.
Julia! O, ta nie ma w łonie
Tkliwych uczuć, jest Francuzką
I na zewnątrz tylko żyje.
Lecz zewnętrzność jej jest śliczna!
Jej spojrzenia się krzyżują
Jak sieć światła, w której węzłach
Męskie serca, niby rybki
Ułowione, się trzepocą…ROZDZIAŁ II
Że murzyński czarny książę
Freiligratha z taką bębnił
Wściekłą, gniewną melancholią,
Że aż w bębnie skóra pękła.
To jest bębno-wzruszającym,
Powiem nawet, bębno-wzniosłym…
Ale bardziej wzruszającym,
Gdy się niedźwiedź z pęt swych wyrwie.
Gwar, muzyka, żarty, śmiechy,
Wszystko w jeden krzyk wybucha.
Przerażona gawiedź pierzcha,
Na balkonach bledną damy.
Tak z łańcuchów swego jeństwa
Nagle wyrwał się na wolność
Atta Troll i w dzikich skokach
Przez zaułki wąskie pędził.
Wszyscy dwornie ustępują,
Atta Troll dosięga skały,
Rzuca w dół spojrzenie wzgardy
I w ojczystych górach znika.
A na pustym rynku stoi
Opuszczona Czarna Muma
I niedźwiednik, który wściekle
Na bruk cisnął swój kapelusz.
Cisnął – i Madonny na nim
Depcze wściekle; potem zrywa
Płaszcz z nagości swojej wstrętnej,
Klnąc niewdzięczność czarną świata,
Brak wdzięczności u niedźwiedzi.
Wszak on tego Atta Trolla
Miał za brata, przyjaciela!
On go tańca sam wyuczył,
Niedźwiedź wszystko mu był winien,
Życie nawet! Wszak za skórę
Sto talarów mu dawano,
Za tę skórę Atta Trolla,
A nie sprzedał przecież skóry!
Więc na biedną Czarną Mumę,
Co, jak obraz cichej troski,
Na dwóch tylnych łapach stała
Przed swym władcą rozsrożonym,
Gniew najwyższy wywrzeć raczył,
We dwójnasób ciężko bijąc
I królową zwąc Krystyną,
Panią Munoz i Putaną…
Wszystko to się stało w ciepłej,
Przedwieczornej dnia godzinie,
A noc, co po dniu tym przyszła,
Była cudną nocą letnią.
Do połowy ją strawiłem,
Piękną noc tę, na balkonie,
Przy mnie Julia moja stała
I patrzyła w gwiazdy złote.
„Ach! – z westchnieniem lekkim rzekła
Ach! w Paryżu, tam są gwiazdy
Najpiękniejsze, kiedy zimą
Lśnią, odbite w ulic błocie!"ROZDZIAŁ III
Letniej nocy sen!… Kapryśna,
Bezcelowa jest pieśń moja,
Tak jak miłość, tak jak życie,
Tak jak Stwórca i stworzenie…
Własnej tylko patrząc woli,
Pędzi ziemią, wichrem leci
I w krainę cudów wpada
Mój Pegazus ulubiony.
Nie jest on cnotliwą szkapą,
Co mieszczańskie ciągnie wozy,
Ni podjezdkiem obozowym,
Co rży wzniosie w duchu partii.
Z złota kute ma podkowy
Koń mój biały i skrzydlaty;
Sznury pereł ma za uzdę,
Które wolno mu opuszczam.
Nieś mnie, koniu, gdzie ci wola!
Na powietrzne, górskie szlaki,
Gdzie kaskady, szemrząc trwożnie,
Od przepaści stopy strzegą.
Na doliny nieś mnie ciche,
Tam gdzie szumią dęby stare,
Spod korzeni sącząc krętych
Słodkie źródło starych baśni.
Tam mi pić daj! tam mi obmyj
Oczy senne… Ach, już piję
Żywą wodę, która czyni
Wszechwidzącym, wszechwiedzącym
I ślepotę każdą spędza…
Ach, już wzrok mój bystry dostrzegł
Atta Trolla skalną jamę,
Już rozumiem jego mowę!
Dziwna, jak mi swojsko w uchu
Brzmi ten język niedźwiedziowy!
Miałżebym w ojczyźnie drogiej
Słyszeć niegdyś już te dźwięki?