Ava&Frank: Wojna i miłość - ebook
Ava&Frank: Wojna i miłość - ebook
Historia namiętnej miłości i wojny toczących się na oczach całego świata
Gdybym mogła powrócić do dawnego Hollywoodu i miała wskazać najbardziej desperacko i namiętnie zakochaną w sobie parę, wybrałabym Avę Gardner i Franka Sinatrę.
Liz Smith, dziennikarka i pisarka
Mickey Rooney ożenił się z Avą Gardner, bo potrzebował nowej zdobyczy. Artie Show potraktował ją jak głupią brunetkę, której dał listę lektur do przeczytania w czasie miodowego miesiąca. Później, po romansach z Howardem Hughesem i wieloma innymi, pojawił się Frank Sinatra.
Namiętność do Avy zniszczyła jego małżeństwo i doprowadziła prawie do ruiny. Szalony romans tej pary złamał wszelkie zasady pruderyjnej epoki. Frank zostawił żonę i dzieci, aby na oczach świata uganiać się za Avą. Stali się parą romantycznych buntowników, za którą krok w krok podążała prasa.
– Gdy Frank był w nastroju, stawał się najbardziej czarującym i uroczym mężczyzną – wyznała Ava.
Pobrali się, lecz wówczas zaczęły się kłótnie, zdrady, rozstania i pojednania. Ostatecznie doszło do rozwodu, bo uznali, że wszystko między nimi się skończyło. Ale się nie skończyło.
Nastały pełne udręki lata. Mimo że każde z nich miało wiele romansów, utrzymywali swój związek, lecz w tajemnicy. Próbowali do siebie wrócić, wszystko rozpocząć od nowa i chociaż im to się nie udało, opiekowali się sobą, aż po kres.
Historia miłości tej pary nigdy nie była w pełni zbadana – aż do teraz. „Ava&Frank: Wojna i miłość” zgłębia życie tej dwójki kultowych gwiazd i ich wieloletniego związku.
Recenzje:
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych romansem Avy i Franka. Jest w niej wszystko, czego od pierwszorzędnej biografii najgorętszej pary złotej ery Hollywood można oczekiwać: obsesja, niestabilność emocjonalna, niewierność.
„The Boston Globe”
Brady pokazuje ludzką stronę wielkiego romansu (...) To uczciwe i współczesne spojrzenie na niemal mityczną parę.
„Library Journal”
Coś więcej niż historia romansu, to wiwisekcja związku dwójki wybitnych artystów.
BookPage.com
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64374-27-2 |
Rozmiar pliku: | 15 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jak stworzyć femme fatale
Chociaż Avy nie zaangażowano jeszcze do żadnego filmu, cieszyła się
już przywilejami wschodzącej gwiazdki. Do rana bawiła się z Mickeyem, wielkim imprezowiczem, pijąc i tańcząc w słynnym nocnym klubie Ciro’s. Potem podziwiała swoje nazwisko w plotkarskich gazetach. – Ava przechodziła typową dla Hollywood transformację, od małomiasteczkowej naiwności do wielkomiejskiego wyrafinowania – opowiadał Rooney. – Odkryła w sobie olbrzymie zamiłowanie do trunków. Wino, koktajle, piwo. Alkohol w każdej postaci.
Zaczęła też dużo palić, wzorując się na Lanie Turner, niegrzecznej dziewczynce, która – według Avy – wyglądała odjazdowo ze złotą zapalniczką i papierośnicą.
Mickey był znakomitym tancerzem, ale Ava lubiła tańczyć także z innymi młodymi aktorami, którzy poczynali sobie z nią całkiem odważnie, zwłaszcza gdy była już po kilku drinkach. Mickey zrzędził, a wówczas natychmiast wybuchała kłótnia między nowożeńcami. Ava stawiała sprawę jasno: będzie, do cholery, tańczyła z każdym, z kim tylko będzie miała ochotę! Pewnej nocy, po późnej kolacji w Chasen’s, doszło do sprzeczki, bo Ava postanowiła wrócić do domu. Mickey właśnie zamówił następną kolejkę i nie miał zamiaru opuszczać baru. Ava wezwała taksówkę... Mickey wrócił do domu nad ranem i poczuł się jak na planie horroru: wszystkie rzeczy walały się porozrzucane po salonie. Ava, w pijanym widzie, nożem do mięsa pocięła meble.
Przewrót w ich relacjach nastąpił po powrocie Avy ze szpitala, gdzie przeszła operację usunięcia wyrostka. Odkryła, że ktoś spał w jej łóżku! Na domiar złego pod prysznicem używał jej czepka kąpielowego. Wykopała wtedy Mickeya za drzwi tak skutecznie, że spędził miesiąc u matki. W końcu udało się im konflikt zażegnać dzięki temu, że zawsze mieli wspaniały seks. – Powiedzieliśmy sobie, że bardzo się kochamy, a seks nam tylko pomógł uwierzyć w to kłamstwo.
Koniec był jednak bliski. Kiedyś Ava po kilku drinkach, pełna nienawiści, eksplodowała: – Wiesz co, Mick, jestem cholernie zmęczona życiem z krasnalem.
Małżeństwo trwało siedem miesięcy.
***
W maju 1943 roku, krótko przed sprawą rozwodową, Eddie Mannix wezwał Avę do biura. Mannix zaczynał jako wykidajło w Palisades Amusement Park, potem został ochroniarzem L.B. Mayera i „odpowiadał” za dyscyplinę w MGM. W czerwcu 1959 roku był głównym podejrzanym w sprawie tajemniczej śmierci George’a Reevesa, odtwórcy roli Supermana. L.B. nie zamierzał stracić Mickeya, małego skarbu, dla jakiejś gwiazdeczki o niepewnej przyszłości. Gdyby chciała puścić Mickeya z torbami – Mannix miał ostrzec Avę – jej kariera nie potoczy się tak, jakby sobie tego życzyła. Spotkało go jednak niemiłe rozczarowanie, bo panienki z Południa wydają się słabe, lecz to pozory, bo w rzeczywistości są twarde jak skała. Mannix prawdopodobnie myślał, że ma do czynienia z niczego nieświadomą debiutantką, jaką Ava niewątpliwie była zaraz po przyjeździe do MGM. To był błąd. Ava – starsza o kilka lat, o kilka lat mądrzejsza – całkowicie zapomniała już o Karolinie, skąd przybyła. Podróże z Mickeyem podczas kręcenia jednego z filmów o Andym Hardym rozwinęły w niej zamiłowanie do wojaży pierwszą klasą, dobrych hoteli, limuzyn, przyzwyczaiły do dużych zaliczek na podróż i modnych kreacji.
Ava rozsądnie zrzekła się roszczeń do połowy skarbu małego Mickeya, w zamian zażądała lepszych i mówionych ról. W sądzie, przy podziale majątku ruchomego, otrzymała samochód (czerwony kabriolet Lincoln Continental), biżuterię i futra, które Mickey jej podarował, oraz 25 tysięcy dolarów (równowartość dzisiejszych 400 tysięcy) – dość suta wypłata jak na bosego pielgrzyma, który jeszcze niecałe dwa lata wcześniej zarabiał 35 dolarów tygodniowo.
W tym samym tygodniu, w którym zakończyła się sprawa rozwodowa Avy, po rocznej batalii z rakiem piersi zmarła Mollie Gardner. Ava i Bappie dojechały na pogrzeb matki do Smithfield dzień później, ponieważ nie zdążyły na samolot przesiadkowy, ale pochówek przełożono na dzień następny.
Tego samego lata Ava spotkała Howarda Hughesa, najbogatszego wówczas człowieka na świecie. Howard uwielbiał świeżo rozwiedzione lub porzucone gwiazdeczki; ...jeszcze ciepłe – jak o nich mówił. Szła za nim niechlubna opinia, rzekomo ukrywał kobiety w bungalowach i apartamentach w całym Hollywood. – Nic o nim nie wiedziałam – przyznaje Ava. – Nie znałam jego reputacji, nie wiedziałam o wielkim bogactwie, o samolotach i podróżach odrzutowcami dookoła świata. Wiedziałam tylko, że gdy dostałam rozwód, natychmiast pojawił się w moim życiu i przez następne 15 lat nie mogłam od niego się uwolnić, bez względu na to, z kim byłam lub czyją byłam żoną. Zawsze był pod ręką, na zawołanie.
Howard Hughes urodził się 24 grudnia 1905 roku (tak jak Ava, także był gwiazdkowym prezentem). Osierocony w wieku 18 lat, odziedziczył stworzoną przez ojca firmę Hughes Tool Company (znaną także jako Toolco), która zgarniała olbrzymie zyski z opłat za licencje na dwustożkowe rotacyjne wiertła opatentowane 1909 roku i stosowane na całym świecie do odwiertów naftowych. Wuj Howarda, Rupert Hughes, był wziętym scenarzystą filmowym, toteż młody Howard postanowił zainwestować w kinematografię. Stracił trzy lata (i 3,75 miliona dolarów) na realizację „Aniołów piekieł”, filmu lansującego blond seksbombę Jean Harlow. Mimo że produkcja okazała się nierentowna, była sensacją i umocniła pozycję Howarda jako pierwszego ogiera w stajni Hollywood.
W 1930 roku Hughes przestawił się na latanie, projektowanie i testowanie samolotów. W 1938 roku w 91 godzin obleciał dookoła świat na Lockheed Super Electra, za co został uhonorowany paradą z tysiącem konfetti i serpentynami, zorganizowaną na jego cześć w Nowym Jorku. W 1941 roku kupił kontrolny pakiet Trans World Airlines (TWA) i powrócił do robienia filmów. W 1943 roku odbyła się premiera „Wyjętego spod prawa” ze zmysłową Jane Russell – dla której, wykorzystując doświadczenie projektanta samolotów, zaprojektował biustonosz – uznano jednak, że film jest przeładowany erotyzmem, i wstrzymano projekcję na pięć lat. W tym też roku Howard zaczął żarliwie adorować Avę. – Ciągle marudził i marudził, chciał ze mną się żenić, obiecywał cały świat – opowiadała. – Nigdy go nie kochałam. Nigdy między nami nie zaiskrzyło.
Hughes był nieobliczalny, podejrzliwy i wycofany, prowadził pustelniczy tryb życia. – Nie chciał mieć zbyt wielu ludzi wokół siebie – opowiadała Ava. – Nie pił dużo, a jeśli już, to koktajle z rumem, nie palił. Uwielbiał tańczyć. – Howard zabierał Avę do klubów i już po zamknięciu z patosem przejmował je we władanie. Włącznie z orkiestrą.
Pewnego wieczoru przyleciał z Waszyngtonu i nie zastał Avy na lotnisku Burbank, chociaż mieli tam się spotkać. Był pewien, w czym utwierdzili go pracujący dla niego informatorzy, że z kimś jest. Rzeczywiście była. Z Mickeyem! Zwolniła służbę i uprawiała seks – tak, seks! – jak za starych, wspaniałych czasów. Howard nakrył ją na gorącym uczynku i zażądał wyjaśnień. Ona mu powiedziała, że to nie jego interes. Wtedy on wpadł w szał i ją spoliczkował. – Pierwszy raz w życiu ktoś mnie uderzył – opowiadała. – Zbierał się już do wyjścia, ale chciałam mu oddać. Rozejrzałam się za czymś, czym mogłabym to zrobić. Na barze stał dzwonek z brązu z długą rączką. Chwyciłam, pobiegłam do salonu i krzyknęłam: Howard! Krzyknęłam, bo Howard był głuchawy. Wrócił, a wtedy tym dzwonkiem przywaliłam mu w skroń. Rozcięłam mu twarz i wybiłam dwa zęby. – Howard upadł, a Ava w furii złapała krzesło i znowu na niego się rzuciła. – Był przerażony i kiedy uniosłam nad głowę krzesło, skulił się w kącie – opowiadała. – Zabiłabym go. – W tym momencie wkroczyła do akcji pokojówka i powstrzymała Avę gotową rozwalić krzesło na czaszce Howarda. – Gdyby nie przyszła, jestem pewna, biłabym dalej – wyznaje. – Dzięki Bogu mnie powstrzymała, inaczej siedziałabym teraz w więzieniu.
***
W 1945 roku Ava spotkała 12 lat starszego Artiego Shawa, dyrygenta orkiestry jazzowej i klarnecistę oraz przewodniczącego klubu hollywoodzkich kobieciarzy – wysokiego, z ciemnymi, ulizanymi włosami, szerokim uśmiechem na przystojnej, opalonej twarzy. Urodził się w Nowym Jorku jako Arthur Arshawsky – zmienił nazwisko na Art Shaw, ale koledzy stwierdzili, że to brzmi jak kichnięcie. Został więc Artiem, wziętym muzykiem, którego reputacja, jako jednego z najlepszych dyrygentów swingującego zespołu, została przypieczętowana w 1938 roku dzięki nagraniu piosenki Cole’a Portera „Begin the Beguine” – numeru jeden na liście hitów przez sześć tygodni. W późnych latach trzydziestych żaden inny artysta muzyczny nie zdobył takiej sławy jak Artie Shaw.
Ava nasłuchała się o Artiem od Lany Turner, dla której punktem zwrotnym w karierze był film „Dancing Co-Ed” z 1939 roku z Shawem w jednej z ról. Kiedy wyłączono kamery, a stało się to kilka dni po 19. rodzinach Lany, w lutym 1940 roku, Lana i Artie ulotnili się do Las Vegas. Louis B. Mayer złożył szczęśliwym kochankom wizytę. Po wstępnych grzecznościach zapytał, czy planują dzieci. – O, rany, nie wiem – oznajmił Shaw. – To może się zdarzyć. Nie zabezpieczam się. Dlaczego pytasz?
Mayer odpowiedział, że MGM niemało zainwestowało w Lanę, żeby stała się jedną z ich wielkich gwiazd. – Byłoby to fatalne w skutkach, gdyby miała dziecko. Jest boginią miłości. A boginie miłości nie mają dzieci.
Lana tytułowała Artiego mój kolega nauczyciel.
Artie życzył sobie, aby Lana rozwijała się, czytając Nietzschego i Schopenhauera, ale nigdy nie wyjaśniał jej zawiłych fragmentów. Za to publicznie ośmieszał w obecności przyjaciół. Żądał również, aby przygotowywała posiłki, po czym je obwąchiwał i odmawiał zjedzenia.
Małżeństwo trwało krótko, ale w momencie składania pozwu rozwodowego Lana była w ciąży. Agent postawił ją przed wyborem: albo wróci do Shawa, albo dokona aborcji. Wkrótce hospitalizowano Lanę pod pretekstem przemęczenia, a później jej kariera raźnie ruszyła do przodu. – Artie nie był dziwkarzem – stwierdziła kiedyś Ava. – Przeskakiwanie z łóżka do łóżka było dla pospolitych ludzi. Ale Artie, rany, jak on uwodził! Całe noce mówił i mówił. Siedziałam z oczami szeroko otwartymi i słuchałam. Mniej więcej po ośmiu miesiącach urabiania mnie swoją oświeconą tyranią zdecydował, że możemy przejść do pospolitych spraw – łóżkowych. Seks był niesamowity.
***
Członkowie zespołu uważali Artiego za przemądrzałego. – Spoglądał z wyższością na muzyków nie z powodów profesjonalnych, chociaż sam był perfekcjonistą, ale dlatego, że nie mieli zainteresowań intelektualnych – mówił historyk orkiestry, George T. Simon. – Artie był zachłannym czytelnikiem, interesował się wieloma dziedzinami sztuki i wieloma innymi sprawami, lubił ludzi, którzy dyskutowali z nim na pasjonujące go tematy.
Rozgłaszał, że spotyka się z Ernestem Hemingwayem, Francisem Scottem Fitzgeraldem, Thomasem Mannem, Sinclairem Lewisem i wieloma innymi – reszta nazwisk do wglądu na życzenie. Wielu uważało go za pseudointelektualistę – za kogoś takiego, kto czytając Biblię, notuje ołówkiem na marginesie: Jakie to głębokie.
Czy Ava zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia? – Całkowicie, bez reszty – przyznała. – Od razu poczułam chemię. Był sławnym dyrygentem orkiestry jazzowej. To wywierało wielkie wrażenie. Pamiętasz... Szaleńczo uwielbialiśmy wielkie orkiestry: Duke Ellington, Glenn Miller, Tommy Dorsey. Wychowywałam się na tych dźwiękach.
Żeby położyć kres coraz złośliwszym plotkom, para wzięła ślub 17 października 1945 roku, a 22-letnia Ava z lękiem i niepokojem wkładała ten sam niebieski kostium, który miała na sobie podczas pierwszego ślubu i pierwszego rozwodu – gospodarne dziewczątko z Karoliny, jak lubiła mawiać o sobie – do tego białe rękawiczki i bukiecik orchidei. Shaw miał 33 lata i żenił się po raz czwarty (w sumie robił to 9-krotnie). Na uroczystości znów była Bappie, a na starościnę wesela poproszono Frances Neal, żonę Van Heflina.
Ava wszędzie podróżowała z Artiem i jego zespołem, spędzając czas za kulisami, popijając burbona i bywając na wszystkich salach balowych Chicago i Nowego Jorku. Dzięki Artiemu, który był pierwszym mężczyzną traktującym Avę bardziej jak inteligentnego człowieka niż symbol seksu, uwolniła się od wciąż naprzykrzającego się Howarda Hughesa. Pod wpływem Artiego zapisała się na wieczorowe kursy na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, z dumą przynosząc piątki i czwórki z literatury, psychologii i filozofii. Artie zaopatrzył ją w listę podstawowych lektur: „Babbitt” (napisana przez kumpla Artiego, Sinclaira Lewisa), „Bracia Karamazow”, „O powstawaniu gatunków”, „Kapitał”, „Madame Bovary”, „Słońce też wschodzi”, „Czarodziejska góra” i „Zwrotnik Raka”, o którym Ava się wyraziła: – Jasna cholera, ależ to niegrzeczne!
Shaw bardziej był zainteresowany możliwością kontrolowania umysłu Avy niż samą wiedzę. Na długo po rozwodzie miał jeszcze wyrzut sumienia w stosunku do byłej żony – z kimkolwiek stanął jeszcze na ślubnym kobiercu, natychmiast brał Avę na słówko, skarżąc się, jaki zrobił zły interes. – Ona nigdy nawet nie zacznie czytać „Czarodziejskiej góry” – lata później przywoływała jego słowa Ava. – Przez „Słońce też wschodzi” może przebrnie, ale nigdy nie wytrzyma do ostatniej strony.
Wynajął rosyjskiego mistrza szachów, żeby dał Avie kilka lekcji, a potem strasznie gderał, bo Ava ograła go za pierwszym razem. I nie chciał już więcej z nią grać.
Mówił o niej Avala (wersja jidisz), a o ich seksualnych relacjach absolutnie wspaniałe – aż przestały być absolutnie wspaniałe. Artie nie dotrzymywał kroku Avie. Opowiedział kiedyś dowcip swojemu psychiatrze: – Facet leży w łóżku z żoną, stara się podniecić, ale nic mu z tego nie wychodzi. „Co się dzieje?”, pyta żona. „Nie daję rady”, odpowiada mąż. A co zrobić, jeżeli leżysz w łóżku z boginią i nie dajesz rady? – zwrócił się do terapeuty Artie.
Nazywał małżeństwo kobiecym sposobem na wymuszanie pieniędzy i nie szanował nikogo, kto umożliwiał kobietom prowadzenie luksusowego życia gwiazdy filmowej. – Dążyły do osiągnięcia takiego rodzaju sławy, który rzadko wynikał z ich zdolności – mówił. – To bezczelność.
Ava nie zrobiła niczego, żeby mąż zmienił zdanie. Wręcz przeciwnie, zaczęła mówić o sobie durna gęś. Esther Williams tak wspomina młodą Avę z początków jej kariery w MGM: – Była to najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałam, z naturalnie kręconymi włosami i doskonałą figurą. Była też najmilszą osoba, jaką można spotkać, i chociaż była uważana za najpiękniejszą na liście MGM, miała bardzo niskie poczucie własnej wartości. Był w niej nieopisany bezgraniczny smutek, jakby nie zasługiwała na całe dobro, którego doświadczała w życiu. Z tego też powodu stała się łatwą ofiarą niezdrowych związków... Starałam się pogadać z nią na party u Louisa B. Mayera, ale była lekko wstawiona, powiedziała więc tylko: Nie zechcesz ze mną rozmawiać, Esther, jestem tylko plebsem z przyczepy kempingowej.
Małżeństwo z Artiem obudziło w niej chęć uwicia rodzinnego gniazdka. – W tamtym okresie życia naprawdę chciałam założyć rodzinę, urodzić dziecko – zwierzała się. – Artie kręcił głową, mówiąc: Jesteś za młoda.
Lata później w damskiej toalecie ona i Lana Turner wiodły dyskusję na temat mężów i kochanków, a kilku miały wspólnych. – Zgodziłyśmy się, że obie byłyśmy do szaleństwa zakochane w Artiem – wspominała tamtą rozmowę Ava. – I że dla wszystkich swoich kobiet był hojny niczym Scrooge.
Artie niewątpliwie wiedział, jak świetnie Ava poradziła sobie z rozliczeniami finansowymi z Mickeyem. – Dom na Bedford Drive wart był fortunę. Sprzedał go, nie chcąc, abym w razie rozwodu otrzymała choćby skrawek. Przenieśliśmy się do małego, nędznego domku poza miastem – przypomina Ava.
Wiosną wyprowadziła się od Artiego. – Byłam w złym stanie – opowiadała. – Ale wciąż szalałam na jego punkcie. Kiedy więc zadzwonił do mnie, byłam cała podekscytowana. Przyleciałam do jego biura jak cholerna kretynka, żeby go zobaczyć. On też chciał spotkać się ze mną... Chciał mnie poinformować, że jedzie do Meksyku po szybki rozwód, bo postanowił poślubić Kathleen Winsor. Byłam zdruzgotana.
***
Mark Hellinger – legendarny felietonista słynący ze zwięzłości, mistrz opowiadań – krótkie dzieła publikował siedem dni w tygodniu od 1925 do 1937 roku: ckliwe historie w stylu O. Henry’ego, opowiadające o wrażliwych ślicznotkach i dziwkach o wielkim sercu z obrzeży Broadwayu. Kiedy tworzysz sentymentalną historię, bądź twardy – radził. – Bądź nieczuły. To czytelnik ma ronić łzy.
Jego kolumna pozyskała dla wydawnictwa ponad 22 miliony czytelników. Przyszedł więc czas na Hollywood.
W wytwórni Warner Bros. objął funkcję współproducenta i wyprodukował „Burzliwe lata dwudzieste”, „High Sierra” – film, który umocnił pozycję Humphreya Bogarta jako najbardziej kasowego aktora – i „Nocną wyprawę” – jeszcze jeden hit Bogarta. Pewnej nocy Hellinger i Bogart zawędrowali na występy kabaretowe przy Sunset Boulvard, ale przy wejściu się okazało, że Bogie ma zakaz wstępu do tego klubu. Oburzony Hellinger zażądał rozmowy z menedżerem. Ten wyjaśnił, że Bogart jest niepożądanym gościem, bo kogoś pobił. Hellinger ręczył za kolegę, ale gdy tylko menedżer otworzył drzwi, Bogart dopadł dwóch mężczyzn i rzucił się na nich z pięściami.
Hellinger był niewysokim, tęgim mężczyzną o bystrych, brązowych oczach, gładko zaczesanych stalowosiwych włosach, ze zmarszczkami śmiechu przy ustach. Z Gladys Glad, piękną tancerką z rewii Ziegfelda, mieszkał w Hollywood Hills na 13-hektarowej posesji z olbrzymim domem, elektryczną bramą, dziewięcioma służącymi, z letnim domkiem w ogrodzie, gdzie była sala projekcyjna. Mimo wrodzonej wady serca i ostrzeżeń lekarzy – był kilkakrotnie odrzucany przez komisje wojskową w czasie pierwszej wojny – pił bez umiaru, co wieczór opróżniał całą butelkę brandy. W.C. Fields, także niewylewający za kołnierz, podziwiał mocną głowę Hellingera. – Ostatniej nocy tak uchlałem Marka Hellingera, że trzeba było trzech boyów hotelowych, żeby mnie położyć do łóżka.
Hollywood upodobało sobie twórczość Ernesta Hemingwaya, bo – podobnie jak Dickens – był pomostem łączącym literaturę wysoką i popularną. Jednakże Hemingway nie lubił Hollywoodu. Przez lata zarabiał tu niezłe pieniądze, ale działo się to w latach trzydziestych, gdy z kasą było krucho. Teraz, poniewczasie, odmawiał sprzedania czegokolwiek na potrzeby filmu – nie mógł pogodzić się z tym, co wyprawiano z jego dziełami.
Hellinger nie przejmował się ograniczeniami, dla niego nie istniały żadne przeszkody, których nie można byłoby ominąć, zwłaszcza przy załatwianiu interesów wymagających odrobiny szaleństwa. Ubrany zazwyczaj w granatową koszulę i krawat z białego jedwabiu przypominał bukmachera z własnych opowiadań. Interesy na mieście załatwiał, jeżdżąc czarnym cadillakiem town car na starej nowojorskiej rejestracji – MH-1 – z przerażającą prędkością. Cóż takiego mógł wymyślić ten człowiek, żeby przyciągnąć uwagę Ernesta Hemingwaya?
Agent Hellingera, Al Horwits, doradzał podróż do Hawany, zajęcie strategicznego punktu w barze Floridita i czekanie na pojawienie się tego wielkiego amerykańskiego wielbiciela trunków. Zadziałało. W trakcie wspólnego picia Hemingway polubił stalowosiwego, byłego broadwayowskiego redaktora. Alkohol lał się strumieniami. I tak oto po dwóch dniach picia Hellinger oznajmił, że mógłby dać swojemu kumplowi Ernestowi 50 tysięcy dolarów za prawa autorskie do wszystkich jego opowiadań. Papa wyciągnął ciężką łapę na zgodę. Interes został przyklepany.
Hellinger nie miał pojęcia, co kupił, a Hemingway nie miał pojęcia, co sprzedał. W końcu umowa została zmodyfikowana – ograniczona tylko do sprzedaży opowiadania „Zabójcy” za 50 tysięcy dolarów. Hellinger zaciągnął Johna Hustona – współautora scenariusza „High Sierra” – do przeróbki hemingwayowskiego 12-stronicowego opowiadania na 120-stronicowy scenariusz. Następnie – jako niezależny producent – wyciągnął z Universalu pieniądze na swój pierwszy film: budżet wyniósł zaledwie 809 tysięcy dolarów. Przyszła wreszcie pora na casting. – Szukał możliwie jak najmniej znanych lub w ogóle nieznanych albo niedoszłych aktorów – relacjonował sekretarz Hellingera (i jego ghostwriter) Jim Bishop. Jednym z odkryć Hellingera był akrobata cyrkowy, który nazywał się Burt Lancaster.
Tymczasem Ava pracowała w MGM jako statystka lub grała nieistotne rólki, ale Hellinger znał ją z Universalu, gdzie w kryminale „Whistle Stop” zagrała obok George’a Rafta. – Grywała w filmach, lecz nikt nie mógł o niej nic szczególnego powiedzieć prócz tego, że była jedną z eksżon Mickeya Rooneya – mówił Bishop. – Poza tym brakowało jej wiary w siebie. Hellinger to wszystko zmienił. – Spodobało mu się to, co zobaczył: wysoką, piersiastą dziewczynę z długimi ciemnymi włosami – opowiadał Bishop.
MGM podpisało umowę wynajmu i Avę zaangażowano do roli Kitty Collins – jednej z głównych postaci i femme fatale – w filmie „Zabójcy”.
A jak ta dziewczyna śpiewała! Miała piękny, nieszkolony, niski głos, gdy więc po raz pierwszy pokazuje się w filmie, jej filmowa Kitty śpiewa uwodzicielsko, pochylając się nad pianinem. Producent nie miał wątpliwości, że Gardner zostanie uznana za nowy talent wśród początkujących gwiazdek w Hollywood.
Kitty Collins dla Avy była pierwszą rolą ujawniającą jej talent dramatyczny, a zagraną u boku innego, pełnego temperamentu nowicjusza – Burta Lancastera, który zagarnął większość scen mówionych. Pewien recenzent skomentował, że Ava w tej roli to najbardziej milcząca gwiazda filmu dźwiękowego.
***
W czerwcu 1946 roku, kilka dni po prapremierze „Zabójców” w Los Angeles, Ava znalazła się na proszonym obiedzie urządzonym na ranczo Johna Hustona, który przez wzgląd na Hellingera napisał – bezpłatnie – wspólnie z Anthonym Veillerem scenariusz. Huston był oficjalnie zaręczony z Evelyn Keyes, najbardziej znaną z roli młodszej siostry Scarlett O’Hary w „Przeminęło z wiatrem”. Ava – 23-letnia, w separacji z Artiem Shawem – powalała urodą. Po kilku drinkach oboje wyszli do ogrodu. Huston nie umiał się oprzeć, ruszył w jej kierunku, a ona rzuciła się do ucieczki. On zaś – myśląc, że to gra – popędził za nią. Ava, śmiejąc się, biegła między drzewami, okrążyła basen i czując już oddech Hustona na plecach, w ubraniu wskoczyła do basenu. John wyhamował i szczerze się roześmiał. – Oboje za dużo wypiliśmy – po latach Ava opowiadała biografowi Hustona, Lawrence’owi Grobelowi. – Wiedziałam, że jeżeli nie dam nura, oboje znajdziemy się w tarapatach. John był wielkim kobieciarzem, a ja nie byłam typem dziewczynki do poderwania. Byłam przekonana, że to z jego strony nic poważnego. Zwyczajnie, chciał tylko się zabawić.
Huston zwierzył się Grobelowi: – Następnego dnia wyjechałem do Las Vegas i wziąłem ślub z Evelyn Keyes. Gdyby Ava nie wskoczyła wtedy do basenu, zapewne do ślubu by nie doszło.
***
Kampania reklamowa wymyślona przez Hellingera wystartowała miesiąc przed wejściem filmu na ekrany. Dziennikarze na każdym kroku okazywali przychylność Hellingerowi. W największych miastach zorganizowano imprezy, na których serwowano mnóstwo jedzenia i drinków, urządzano pokazy filmu – nie dla krytyków, lecz dla zaprzyjaźnionych wydawców i reporterów. Wkrótce pisarze i dziennikarze – nawet sportowi – zaczęli wychwalać „Zabójców”. Walter Winchell (drużba na weselu Hellingera, komentator radiowy i prasowy) entuzjastycznie opisał film, skupiając się wyłącznie na zaletach. Magazyn „Life” poświęcił mu siedem stron.
O godzinie 9:00 rano 28 sierpnia 1946 roku w Winter Garden w Nowym Jorku publiczność po raz pierwszy obejrzała film „Zabójcy”. Kino wyświetlało film 24 godziny na dobę, co było rekordowym wyczynem. Hellinger osiągnął wielki sukces, a Ava, jako Kitty Collins – zmysłowa i podstępna dziewczyna gangstera – zrobiła tak oszałamiające wrażenie, że MGM zaraz obsadziło ją w pokazującym od podszewki i bez iluzji świat reklamy filmie „Handlarze”, w którym zagrała u boku idola z lat młodości, Clarka Gable’a. I tak oto Ava stała się najpiękniejszą, wschodzącą femme fatale srebrnego ekranu. Jej zarobki w MGM wzrosły prawie czterokrotnie: z 350 dolarów do 1250 tygodniowo.
***
24 października 1946 roku – tydzień po niedoszłej pierwszej rocznicy ślubu – Artie i Ava dostali rozwód. Małżeństwo trwało osiem miesięcy, troszkę dłużej niż związek Artiego z Laną. – Żadne z tych małżeństw nie było prawdziwe – przyznał on po latach. – Tak legalizowano przygody miłosne. W tamtych czasach życie w grzechu uniemożliwiało wynajęcie mieszkania.
A jeśli chodzi o to, czym urzekł boginię miłości, odpowiedział: – Nie wyglądałem źle. Ale to nie o to chodziło. To muzyka i magia światła sceny. Mnóstwo kobiet traciło głowę. Wygląd nie ma tu nic do rzeczy. Czy nazwałbyś Micka Jaggera przystojnym?
Ośmiokrotnie żonaty Artie kiedy indziej przyznaje: – Nic nie wiem o małżeństwie, ale w rozwodach jestem ekspertem... Te boginie miłości na co dzień nie są takie, jak na ekranie, co widać zwłaszcza kiedy je się poślubi. Im się wydaje, że pragną tradycyjnego małżeństwa, lecz to nie jest w ich stylu. Musisz rano napić się kawy, ale takiej Avie Gardner nie przyjdzie do głowy, żeby ją zrobić. Wstajesz więc i sam ją robisz, i w pewnym momencie nawet nie zauważasz, że wszystko robisz sam.
W procesie spełniania małżeńskich standardów profesora Shawa Ava straciła prawie pięć kilogramów. – Zawsze cytował Platona lub Prousta – opowiadała reporterom. – Często mówił, że jestem głupia, aż w końcu zmądrzałam i szybko wypisałam się z tej spółki.
Avy rozwiodła się dwa razy w ciągu trzech i pół roku. Hedda Hopper w prowadzonej przez siebie plotkarskiej rubryce później zaobserwowała, że Ava ...żyła, żeby kochać i być kochaną, co stało się jej smutną mantrą, kiedy w następnych burzliwych dekadach przechodziła z ramion jednego kochanka do drugiego.
Urodziny, więc i Wigilię Bożego Narodzenia 1946 roku Ava spędziła w samolocie uziemionym przez burzę w Los Angeles. Na początku miesiąca Benjamin Bugsy Siegel, człowiek o fatalnej reputacji, przybył do Los Angeles, żeby namówić Lanę Turner, Jimmy’ego Durante’a, Franka Sinatrę oraz inne gwiazdy do udziału w otwarciu jego Flamingo Hotel w Vegas. Hotel otworzono w Wigilię – przy blackjacku pracował krupier, który się nazywał Dean Martin – ale ani Ava, ani nikt z zaproszonych nie dotarli na uroczystość z L.A. z powodu odwołanego lotu. Frank Sinatra, który przelotnie znał Bena – mówił o nim Bugsy – nigdy u niego nie wystąpił.
Na początku 1946 roku do domu przy Bedford Drive, w którym mieszkała Ava z Shawem, przyjechał piosenkarz Mel Tormé. Chciał przedyskutować z Artiem sprawy związane z muzyką do nagrywanego właśnie albumu Cole’a Portera. – Ava siedziała w wygodnie urządzonym kąciku pokoju muzycznego, czytając książkę – wspominał piosenkarz. – Od czasu do czasu ją odkładała i nas obserwowała. Co jakiś czas i ja zerkałem w jej stronę. Musiałbym być nadczłowiekiem, żeby nie chcieć na nią patrzeć.
Jeszcze tego roku po wypuszczeniu na ekrany „Zabójców” Tormé wpadł na Avę na przyjęciu. Była lekko podchmielona, uśmiechnięta, a on zaprosił ją do siebie na sylwestra. – Już jestem umówiona – odpowiedziała. – Z Lawfordem. Zabiera mnie na kilka przyjęć.
No tak, komu by się chciało na chwilę wpaść na zabawę sylwestrową do Mela, ale Peter Lawford i Ava przyszli rozbawieni. Wyszli po kwadransie na inną imprezę, ale o godzinie 2:30 nad ranem, gdy ostatni maruderzy opuszczali przyjęcie Mela, zadzwonił telefon. – Lawford jeszcze jest, ale zaraz wychodzi – mówiła do słuchawki Ava. – Chcę cię zobaczyć. Przyjeżdżaj.
Mel błyskawicznie dotarł do apartamentu Avy. Drzwi otworzył mu Peter Lawford i w tej niezręcznej sytuacji zachował zimną angielską krew. – Wejdź – powiedział. – Właśnie wychodzę.
Ava pocałowała go w policzek i wyszedł. Była czwarta nad ranem.
Zaprowadziła Mela do garażu, gdzie stał jej ciemnozielony kabriolet cadillac. – Howard Hughes podarował mi ten samochód – wyjaśniła. – Robi takie rzeczy.
Usiadła za kierownicą. Pojechali na północ Pacific Coast Highway. Mel uciął sobie drzemkę. Obudził się o 5:20. – Była skupiona, wiatr rozwiewał jej włosy. Klapy jej zamszowego płaszcza trzepotały, a szal swobodnie za nią frunął – opowiadał Mel Tormé. – W słabej poświacie zimowego poranka jej klasyczny profil wydawał się jeszcze piękniejszy. Boże, ależ niesamowicie piękna była ta kobieta.
Po śniadaniu w naleśnikarni w Santa Barbara wrócili do mieszkania Avy, gdzie spędzili Nowy Rok i weekendy przez następne sześć miesięcy. Aż Ava dowiedziała się od Marilyn Maxwell, że Mel składał niedwuznaczne propozycje... Marilyn Maxwell. Zażądała wtedy, żeby piosenkarz natychmiast u niej się zjawił. A gdy się zjawił, wygłosiła kwestie rodem z „Zabójców”: – Nas już nie ma, Melvin – oznajmiła. – To koniec. Kaput! – Femme fatale zstąpiła z ekranu na ziemię, do rezydencji Avy. – Okłamałeś mnie, a ja nikomu na to nie pozwolę. Wynocha!
***
Przez 10 lat spędzonych w Hollywood Mark Hellinger musiał walczyć i zabiegać o przychylność oraz zainteresowanie szefów prawie każdego studia, teraz więc mógł liczyć na wielkie korzyści z tych znajomości. Pod koniec 1947 roku z Davidem O. Selznickiem, jako wspólnikiem, został niezależnym producentem, co oznaczało własne przedsiębiorstwo, własnych operatorów, reżyserów, pisarzy, własne zaliczki na poczet filmu i własny budżet wydawany wedle własnego uznania. I własny bungalow na terenie studia.
Oprócz „Zabójców” Hellinger wyprodukował „Brutalną siłę” – następny kasowy film noir z Burtem Lancasterem – ukończył „Nagie miasto” – hymn pochwalny na cześć Nowego Jorku, w którym sam był narratorem. Zarabiał 3,5 tysiąca dolarów tygodniowo plus tysiąc od Hearsta za zarządzanie autorską niedzielną szpaltą. Dwa tygodnie przed premierą „Nagiego miasta” Hellinger przeszedł zawał serca. Zalecono mu sześciotygodniowy wypoczynek, zamiast tego wrócił na plan. – Był odpowiedzialny za ten film i czuł, że musi być na planie – opowiadał Miklós Rózsa, kompozytor partytury do „Zabójców”. – Wyglądał na wycieńczonego i na 10 lat więcej, niż miał w rzeczywistości.
21 grudnia 1947 roku dostał następnego ataku serca. Zmarł w szpitalu Cedars of Lebanon w Los Angeles. Miał 44 lata.
***
W 1947 roku Howard Hughes ponownie uderzył w konkury do Avy – była już dojrzalsza, wiedziała więc, jaką przyjąć postawę wobec tego nieobliczalnego pilota, który w 1946 roku podczas testowego lotu rozbił w sąsiedztwie Beverly Hills samolot XF-11 i siebie, co go doprowadziło do uzależnienia od środków przeciwbólowych przez resztę życia. Ale teraz był w trakcie kupowania RKO Radio Pictures. Avie oznajmił, że chce z nią się ożenić, i pokazał stare pudło po butach wypełnione tysiącdolarówkami, w sumie 250 tysięcy dolarów, które – jak oświadczył – będą jej, jeśli zagra w jego filmie. – Powiedziałam, żeby się wypchał – opowiada Ava – że jeśli chce mnie zatrudnić, musi rozmawiać z moim agentem, tak jak każdy. Nigdy w życiu nie dotknęłam takiej fury pieniędzy. Ani wtedy, ani później.
Ava czerpała jednak przyjemność ze znajomości z Hughesem. – Nie przestawał prosić mnie o rękę, a to bardzo schlebia dziewczynie.
Oczywiście były też inne korzyści. Ava uwielbiała wygodne życie. Jeśli nagle naszła ją chętka na zakupy w Mexico City, wszystko, co musiała zrobić, to zadzwonić do Hughesa i... – W ciągu kilku minut czekał na mnie samochód z szoferem, który wiózł mnie na lotnisko, gdzie już grzał silniki samolot gotowy, aby odlecieć do Mexico City. A kiedy już tam dotarłam, wsiadałam do czekającej następnej limuzyny z szoferem, która zawoziła mnie do najlepszego hotelu w mieście, z wynajętym apartamentem. Jeśli potrzebowałam ciszy i samotności, załatwiał to. Był dla mnie, dziewczyny z głębokiego Południa i do tego leniwej, jak wygrany los na loterii.
Howard Hughes zorganizował dla Avy i Bappie mały, z dwiema sypialniami bungalow w Palm Springs, gdzie – według legendarnej „zasady dwóch godzin” – aktorzy mogli się ukryć; w dwie godziny z łatwością dojeżdżali stamtąd na ostatnie ujęcia czy powtórki scen.
W późnych latach czterdziestych w Palm Springs (pięć tysięcy mieszkańców) była tylko jedna brukowana ulica, gdy jednak populacja tego miasteczka wzrosła do dziewięciu tysięcy, zaczęły wyrastać hotele dla przybyszów w sezonie turystycznym. Wokół miasta coraz więcej wystawnych domów budowała hollywoodzka pierwsza liga: Clark Gable i Carole Lombard, Gary Cooper, Errol Flynn, Bette Davis i Bing Crosby. Prawdę mówiąc, zebrało się już nawet liczne towarzystwo grające w polo w Ric-Su-Dar – rezydencji Zanucka, której nazwę utworzono z pierwszych sylab imion dzieci tego potentata filmowego.
Kiedy dziennikarz Joe Hyams, chcąc przeprowadzić wywiad z Avą, odwiedził ją w Palm Springs, poczęstowała go tym, co umiała zrobić najlepiej – smażonym kurczakiem. – Odnosiło się wrażenie, że to domostwo sekretarki, a nie gwiazdy filmowej – stwierdził. – Niezbyt imponujące, jak na rezydencję hollywoodzkiej królowej seksu.
Ava uwielbiała to miejsce. Skromny domek został wybudowany na skraju miejscowego, w tamtym czasie trawiastego lotniska, gdzie nocą w jednej linii parkowały samochody z włączonymi światłami, aby ułatwić Howardowi Hughesowi start i lądowanie. Obok domku, pod wiatą, Bappie parkowała starego chevroleta, którym Ava szalała po mieście, wciskając gaz do dechy, jakby goniła ją policja.
W studiu krążyły plotki, jakoby Frank Sinatra kupił posiadłość na Alejo Road w Springs i chciał tam postawić dom. A to tylko kilka minut od lotniska...
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------