Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Badania krytyczno-historyczne i literackie. Tom 5 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Badania krytyczno-historyczne i literackie. Tom 5 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 403 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I.

Wło­ścia­nie.

Dru­gi ar­kusz Piel­grzy­ma, uwia­da­mia o pi­sem­ku: Qu­elqu­es mots sur l'etat des pay­sans en Po­lo­gne. Au­tor, za­pew­ne, przez skrom­ność przy­bie­ra­ją­cy bez­i­mien­ność, za­mie­rzył zbić po­twa­rze rzu­ca­ne na Po­la­ków Krę­po­wiec­ki na ob­cho­dzie rocz­ni­cy 29 Li­sto­pa­da, miał oświad­czyć, że pol­ska szlach­ta, ujarz­mia wło­ścian; że pod­czas re­wo­lu­cyi, i nig­dy, nie­chcia­ła im zwró­cić przy­własz­czo­nej wol­no­ści. Spo­mniał po­dob­no o bun­tach, ko­zac­kich, a nie­wier­ny po­da­niom hi­sto­ry­ków szlach­ty, wo­dzów, prze­ciw ujarz­mie­niom, prze­ciw okru­cień­stwom wal­czą­cych, zgro­za! nie­ko­niecz­nie na­zy­wał roz­bój­ni­ka­mi. Zbić po­dob­ne fał­sze, za­miar pa­try­otycz­ny. Szko­da tyl­ko, że Bez­i­mien­ny, przez swo­je ro­zu­mo­wa­nia za­da­je kłam­stwo czy­nom. Zbi­jać mnie­ma­ne po­twa­rze, fał­sza­mi, opo­wia­dać cu­dzo­ziem­com zmy­śle­nia, nowy po­sła wy­na­la­zek. Je­że­li cu­dzo­ciem­com opo­wia­da­my praw­dę., je­że­li od­sła­nia­my po­twor­no­ści, daw­nych i no­wych, so­cjal­nych in­sty­tu­cyi; je­śli wska­zu­jem pierw­sze po­wo­dy nie­szczęść Pol­ski – pra­wi po­la­cy, tro­skli­wi o god­ność, o ho­nor na­ro­du, na­ucza­ją, "nie­na­le­ży cu­dzo­ziem­com, od­sła­niać praw­dy, jaka jest; nie trze­ba ozię­biać sym­pa­tyi, i za­raz, na­pra­wia­jąc zbo­cze­nia ja­ko­biń­skie, do­wo­dzą, że in­sty­tu­cy­om pol­skim nic za­rzu­cić nie moż­na. Jed­nem sło­wem: wol­no ogła­szać kłam­stwa, prze­krę­cać hi­sto­ryę; a zbrod­nią od­sła­niać nasz to­wa­rzy­ski po­rzą­dek, daw­niej­sze i nowe przy­własz­cze­nia – we­zwać prze­mia­ny. I tak P. B. twier­dzi, że w Pol­sce nie­by­ło nie­wo­li we wła­ści­wem zna­cze­niu. Okre­śle­nie; dwu­znacz­ne, okre­śle­nie złej wia­ry. Czem był wło­ścia­nin za daw­nej Pol­ski? Od­po­wia­da hi­sto­rya, zu­peł­nym nie­wol­ni­kiem: nie miał praw po­li­tycz­nych, oby­wa­tel­skich, a na­wet i cy­wil­nych; nie mógł bydź urzęd­ni­kiem, po­sia­dać zie­mi; praw­ni­cy szlach­ta wąt­pi­li na­wet, czy miał pra­wo po­sia­da­nia swe­go pe­cu­lium. Wło­ścia­nin, je­że­li nie uzy­skał ze­zwo­le­nia pana, nie mógł cho­dzić do szkół, osia­dać po mia­stach, opu­ścić zie­mi, na któ­rej był zro­dzo­nym; prze­to, ad­scrip­tus gle­bæ. F igu­ru­je u na­szych praw­ni­ków szlach­ty, ac­tio – de se­rvo re­pe­ten­do. Gdy­by nie re­li­gia chrze­ściań­ska, szlach­ta pi­szą­ca sej­mo­we kon­sty­tu­cye, rów­na­jąc swo­ich pod­da­nych ze zwie­rzę­ta­mi, przy­zna­wa­ła im tyl­ko con­tu­ber­nium, a nig­dy, ma­tri­mo­nium le­gi­ti­mum. Dzie­je na­sze­go są­dow­nic­twa, wąt­pię, czy oka­żą je­den przy­kład uka­ra­ne­go szlach­ci­ca, za zbrod­nię prze­ciw wło­ścia­ni­no­wi. Krzy­żem świę­tym prze­że­gnał­by się… cały sąd szla­chec­ki, gdy­by czło­wiek gmi­nu, pod­łe­go uro­dze­nia, śmiał ob­ża­ło­wać szlach­ci­ca. Sądy daw­ne, nig­dy po­dob­nych nie­przyj­mo­wa­ły za­skar­żeń. Do­stoj­ny B. mówi, że to wszyst­ko nie­sta­no­wi wła­ści­we­go zna­cze­nia nie­wo­li. Może kła­mać hi­sto­rya, może umilk­nąć prze­kleń­stwo trzech wie­ków, Po­seł nie­po­wi­nien zmy­ślać, Po­seł nie­omyl­ny, a wszyst­kim nie­wier­nym, ra­dzi­my prze­czy­tać teo­rye kon­sty­tu­cyj­nej mo­nar­chii, któ­ra, jako wia­do­mo, re­wo­lu­cyę 29 oca­li­ła.

Ogła­sza da­lej B., że u nas stan wło­ścian po­lep­szał się za każ­dą na­ro­do­wą re­wo­lu­cyą; że szlach­ta, wię­cej niż kto­kol­wiek, dba­ła o ma­te­ry­al­ne do­bro i po­li­tycz­ne pra­wa wło­ścian, że te ulep­sze­nia, wy­ko­ny­wa­ła sama, do­bro­wol­nie, nie­przy­mu­szo­na. Trud­no prze­ciw po­dob­nym twier­dze­niom, nie­użyć su­row­szych wy­ra­zów.

Bez­i­mien­ny pi­sze po fran­cuz­ku cu­dzo­ciem­com, nie­zna­ją­cym na­szej hi­sto­ryi, na­szych praw, robi po­dej­ście – nie­wier­ny czy­li do­zwo­lo­ne. Nie pięk­nie, wy­łu­dzać sąd naj­wi­docz­niej­sze­mi fał­sza­mi, da­wać o Pol­sce wy­obra­że­nia kła­mią­ce praw­dzie. Nam po­zwo­li uczo­ny B. oświad­czyć, że wszyst­ko co po­wie­dział – jest może błę­dem, gdyż nie­chcie­li­by­śmy wie­rzyć, że B., świa­do­my do­mo­wej hi­sto­ryi, mogł­by, na miej­sce praw­dy pod­su­wać swo­je spa­czo­ne ro­zu­mo­wa­nia.

Szlach­ta, wy­łącz­nie wol­na, roz­po­czę­ła swo­je po­li­tycz­ne re­wo­lu­cye za Lu­dwi­ka, skoń­czy­ła i za­mknę­ła za pierw­szej elek­cii. Nie ga­nię stop­nio­we­go osła­bia­nia kró­lew­skiej wła­dzy; nie po­tę­piam wy­wró­ce­nia wro­dzo­nych praw kró­lew­skiej ro­dzi­ny nad lu­dem; po­chwa­lam wy­bo­ry do­ży­wot­nich na­czel­ni­ków rze­czy­po­spo­li­tej, i pra­wie wszyst­kie re­pu­bli­kanc­kie in­sty­tu­cye, wy­na­le­zio­ne przez oj­ców na­szych, przed koń­cem 15 wie­ku: nie po­wiem nig­dy, jak to, je­den po­seł niby re­wo­lu­cyj­ny ogło­sił "że Pol­ska dla tego upa­dła, że nie była wła­sno­ścią, kró­lew­ską, dzie­dzic­twem, wiel­ką wsią jed­nej ro­dzi­ny. " Lecz we wszyst­kich pra­wach, 1372 – 1572 uzu­peł­nia­ją­cych, roz­sze­rza­ją­cych swo­bo­dy ry­cer­skie­go sta­nu, szlach­ty; o wol­no­ści wło­ścian, zu­peł­ne mil­cze­nie. Roz­sąd­nie­by sza­now­ny B. uczy­nił gdy­by nam oka­zał czy­ny, że przez dwa wie­ki tych na­ro­do­wych re­wo­lu­cyi, szlach­ta pod­nio­sła ma­te­ry­al­ne do­bro, sza­no­wa­ła po­li­tycz­ne pra­wa wło­ścian. Zu­peł­nie prze­ciw­ne hi­sto­rya daje świa­dec­two.

Na każ­dej pra­wie kar­cie vo­lu­mi­nów le­gum, wy­raź­nie roz­snu­wa się sys­tem ujarż­mia­nia wło­ścian, za­mie­nie­nia ich na pod­da­nych na nie­wol­ni­ków. Na­ko­niec, na sej­mie kon­fe­de­ra­cyj­nym, po sko­nie Zyg­mun­ta Au­gu­sta, 1572 szlach­ta, na­pi­sa­ła so­bie pra­wo, wa­ru­ją­ce zu­peł­ne pod­dań­stwo, zu­peł­ną nie­wo­lę wło­ścian. Zro­bi­ła naj­bez­wstyd­niej­sze przy­własz­cze­nie wol­no­ści oso­bi­stej, i wła­sno­ści ziem­skiej wło­ścian. Nie bę­dzie zbrod­nią, je­śli kie­dy szlach­ta zwro­ci, co so­bie przy­są­dzi­ła, co za­gar­nę­ła roz­bój­ni­czym oby­cza­jem. Na próż­no Ka­zi­mierz Wiel­ki, przez szlach­tę, na szy­der­stwo, kró­lem chłop­ków na­zwa­ny, na próż­no Zyg­munt Au­gust, usi­ło­wa­li za­sło­nić i miesz­czan i wło­ścian: Szlach­ta chcia­ła wy­łącz­nie pa­no­wać, ujarz­mić, wy­tę­pić na­wet cień wol­no­ści, tych, któ­rzy na świat uro­dzo­ną szlach­tą nie­przysz­li. Nie tu miej­sce oka­za­nia fa­tal­nych na­stępstw nie­wo­li wło­ścian, tej na­czel­nej, a może je­dy­nej przy­czy­ny, daw­nych i no­wych klęsk na­szej zie­mi.

Wy­stę­pu­je nowe mnie­ma­nie Bez­i­mien­ni­ka, że Pol­ska, przed wszyst­kie­mi lu­da­mi, naj­wię­cej pa­mię­ta­ła o szczę­ściu wło­ścian. Nie trze­ba tyle wi­docz­nych kłamstw roz­sie­wać. Się­ga­jąc 13 wie­ku, An­glia Szwaj­ca­rya, Ho­lan­dya, Wło­chy, na­wet Fran­cya, mia­ły wła­ści­cie­li wło­ścian, mia­sta i gmi­ny wiej­skie nie­pod­le­głe, rzą­dzo­ne re­pu­bli­kanc­kie­mi in­sty­tu­cy­ami, do­brze za­słu­żo­ne spra­wie wol­no­ści tem, że pierw­sze, pod­ko­pa­ły grunt fe­odal­nej bu­do­wy. Ary­sto­kra­cya An­glii wal­czą­ca prze­ciw swo­im kró­lom, przy­zna­ła lu­do­wi po­li­tycz­ne swo­bo­dy, Szwe­cya mia­ła re­pre­zen­ta­cyą sta­nu wło­ścian. Prze­cież nie­omyl­ny B., po­mi­ja­jąc, hi­sto­rycz­ne, eu­ro­pej­skie czy­ny, któ­rych ni­ko­mu po­mi­jać nie­wol­no, przy­zna­je Pol­sce chwa­łę usa­mo­wol­nie­nia wło­ścian. Co po­wie­dzą zna­jo­mi rze­czy cu­dzo­ziem­cy, jak­że na­zwać przy­ję­ty przez nie­któ­rych ziom­ków, na fran­cuz­kiej zie­mi, oby­czaj, prze­krę­ca­nia hi­sto­ryi, pod tym po­boż­nym i pa­try­otycz­nym po­zo­rem, że nie trze­ba do­mo­wych, błę­dów roz­gła­szać. Bydź może. Lecz wzgląd po­dob­ny, upa­da, je­śli mó­wi­my o hi­sto­ryi. –

Wy­pro­wa­dzo­na na sce­nę i kon­sty­tu­cya 3 maja. Po­wo­ła­ni i nie­po­wo­ła­ni, wy­no­si­my to nie­śmier­tel­ne dzie­ło na­szych oj­ców, na­rzu­ca­my wiel­kie­mu sej­mo­wi, po­li­tycz­ne za­mia­ry, któ­rych nie­miał. Zry­wa­my urok, po­ni­ża­my rze­czy­wi­stą wiel­kość, sie­jąc nań hoj­nie nie­za­słu­żo­ne uwiel­bie­nia. Sejm wiel­ki chciał nie­pod­le­gło­ści Pol­ski pra­gnął zła­mać wpływ Mo­skwy, zwró­cić na­ro­do­wi we­wnętrz­ną i ze­wnętrz­ną wol­ność, znie­sio­ną car­skie­mi gwa­ran­cja­mi. Tą my­ślą żył i dzia­łał, i słusz­nie był wiel­ki. Lecz sama kon­sty­stu­cya 3 maja, jej roz­po­rzą­dze­nia nie­mia­ły nig­dy, mo­je­go przy­najm­niej, uwiel­bie­nia. Cóż kon­sty­tu­cya zro­bi­ła wło­ścia­nom? Nic. Zo­sta­wia los wło­ścian do­bro­ci i spra­wie­dli­wo­ści szlach­ty. Cóż dała spra­wie­dli­wość szlach­ty? Nic. Sza­now­ny B. mówi, że Po­la­cy nie­przy­mu­sze­ni, do­bro­wol­nie nie­śli, swo­im wło­ścia­nom, nie­wiem ja­kie, do­bro­dziej­stwa. Prze­cież hi­sto­rya pa­mię­ta, że kie­dy Ko­ściusz­ko, wła­sność i wol­ność chciał wło­ścia­nom opo­wia­dać, re­wo­lu­cyę rzą­do­wą a wła­ści­wiej sa­mej szlach­ty, za­mie­nić na po­wsta­nie na­ro­do­we, na woj­nę ludu; ozię­bio­na szlach­ta, ko­cha­ją­ca wię­cej swo­je dzie­dzi­ny, niż Pol­skę, ro­bi­ła opór. I pod­czas re­wo­lu­cyi 29, zna­my przy­kła­dy tej po­li­tycz­nej zbrod­ni. Okrzyk­nio­no pa­try­otów War­sza­wy ja­ko­bi­na­mi za to, że mas­sy na­sze usa­mo­wol­nić, za­pa­lić, że przez mas­sy, re­wo­lu­cyę zba­wić pra­gnę­li. Po­są­dzo­ny był o ja­ko­bi­nizm, oby­wa­tel Wo­ły­nia, któ­ry swo­im wło­ścia­nom dał wol­ność i wła­sność; uzbro­ił, i, swo­im bra­ciom po­dob­nie uczy­nić ra­dził. Wy­mor­du­ją nas, krzyk­nę­li: in­ne­mi sło­wy, niech le­piej Pol­ska gi­nie.

Nie­ubła­ga­ne prze­śla­do­wa­nie wło­ścian przez szlach­tę, wy­wo­ła­ło na­ko­niec swo­ich mści­cie­li roz­snu­ło swo­je okrop­ne na­stęp­stwa. Po­mi­ja­jąc, drob­niej­sze wło­ścian po­wsta­nia, woj­ny ko­zac­kie, mia­ły wiel­kie po­li­tycz­ne dą­że­nie, znie­sie­nia szla­chec­kiej wol­no­ści, oswo­bo­dze­nia ca­łej Pol­ski. Lud chciał mieć swo­je pra­wa, swo­ję wol­ność, chciał się wcie­lić do na­szej hi­sto­ryi, no­we­mi ży­wio­ła­mi, no­wym twór­czem ży­ciem, orzeź­wić umie­ra­ją­ce cia­ło rze­czy­po­spo­li­tej szla­chec­kiej. Ode­pchnio­ny, wy­cień­czo­ny woj­na­mi, opu­ścił Pol­skę, po­wie­rzył swo­je swo­bo­dy no­we­mu nie­przy­ja­cie­lo­wi, mo­skiew­skim ca­rom. Ani prze­wi­do­wa­li oj­co­wie nasi 17 wie­ku, że wy­tę­pia­jąc wol­ność wło­ścian, ujarz­mia­jąc lud, wnu­kom swo­im przy­rzą­dza­li ujarz­mie­nie.

Roz­biór Pol­ski miał wy­rzą­dzić naj­więk­sze złe na­szym wło­ścia­nom. Nie­ro­zu­miem, jak moż­na, fałsz za­da­wać na­wet ży­ją­cym. Od­su­wa­jąc na­stęp­stwa roz­bio­ru Pol­ski, fa­tal­ne Eu­ro­pie i po­wszech­nej spra­wie usa­mo­wol­nie­nia, trud­no uj­rzeć, ja­kie złe roz­biór Pol­ski wy­rzą­dził wło­ścia­nom. Nie mo­gli stra­cić praw poli – tycz­nych, któ­rych nie­mie­li. Rząd Au­stry­ac­ki wziął wło­ścian pod opie­kę pra­wa. Rząd pru­ski wie­śnia­kom po­znań­skim dał wła­sność zie­mi. Wło­ścia­nin po­znań­ski, wła­ści­ciel zie­mi, jest rów­ny swo­je­mu panu, ma swo­je pra­wa, i, mniej wię­cej, jest oby­wa­te­lem. Nie pi­szę po­chwa­ły na­szym ujarż­mi­cie­lom; nie po­wiem, że król pru­ski uwłasz­cza­jąc wło­ścian, chciał bydź do­bro­czyń­cą Pol­ski, że do­bro­dziej­stwa­mi skar­biąc so­bie mi­łość no­wych oby­wa­te­li, wło­ścian, ozię­bia w nich mi­łość ku Pol­sce, wy­tę­pia na­ro­do­wość: gdyż, je­śli­by tak bydź mia­ło mu­sie­li­by­śmy uwie­rzyć, że nie­wo­la wło­ścian, jest ko­niecz­nym wa­run­kiem kwit­nie­nia, pol­skiej na­ro­do­wo­ści.

Praw­dą hi­sto­rycz­ną po­zo­sta­nie, że wło­ścia­nom, któ­rym Pol­ska na­wet przez kon­sty­tu­cy­ję 3 maja od­mó­wi­ła usa­mo­wol­nie­nia i wła­sno­ści, ulep­sze­nie ich sta­nu, spo­koj­niej­szym zo­sta­wi­ła chwi­lom, ujaż­mi­cie­le, dali ma­te­ry­al­ne do­bro.

Nie jest mi wpraw­dzie obce, że oby­wa­te­le za­bra­nych pro­win­cyi oświad­czy­li chęć nada­nia wol­no­ści i wła­sno­ści wło­ścia­nom. Lecz przez 10 mie­się­cy re­wo­lu­cyi, mie­li­śmy wiel­ki czas wpro­wa­dze­nia tej zmia­ny. Nie­chcia­no jej ucy­nić: od­py­cha­no myśl usa­mo­wol­nie­nia wło­ścian, jako anar­chicz­ną, ja­ko­biń­ską, mo­gą­cą nas po­zba­wić opie­ki Au­stryi, któ­ra pierw­sza roz­biór roz­po­czę­ła; po­mo­cy Fran­cyi, któ­ra nas opu­ści­ła Po­są­dza­no nas o ja­ko­bi­nizm i za kon­sty­tu­cyi 3 maja Nasi oj­co­wie, prze­ra­że­ni za­skar­że­niem nie­przy­ja­ciół sło­wem i czy­nem do­wo­dzi­li, że nie są ja­ko­bi­na­mi. I pol­ska zgi­nę­ła. Te same i dziś po­wto­rzy­li­śmy śmiesz­no­ści. By nie­obra­zić Au­stryi i Prus, roz­bu­rze­niem to­wa­rzy­skie­go po­rząd­ku, re­wo­lu­cyj­nych nie­roz­pło­mie­nić ży­wio­łów, nie prze­ra­zić Fran­cyi, nie wy­wo­łać gnie­wu dy­plo­ma­cyi i sa­mo­wład­ców, odło­ży­li­śmy na spo­koj­niej­sze cza­sy, śro­dek je­dy­nie zdol­ny oca­lić nas i wol­ność Eu­ro­py. Nie bądź­my ja­ko­bi­na­mi, mó­wi­li nasi dy­plo­ma­ci, po­wier­ni­cy świę­te­go przy­mie­rza. Słu­cha­li­śmy ro­strop­ni, i Pol­ska, raz jesz­cze upa­dła.

Mimo tych fał­szów, za­peł­nia­ją­cych wszyst­kie kar­ty pi­sma B. Pa­mięt­nik Emi­gra­cyi, za­pew­ne przez zgro­zę pa­try­otycz­ną, opusz­cza­jąc imię Krę­po­wiec­kie­go do­no­si Emi­gra­cyi i Pol­sz­ce, że "mowa P. N. na­le­ży do rzę­du pism z grun­tu fał­szy­wych a prze­ciw­nie, pi­smo B. peł­ne roz­sąd­ku i grun­tow­nej zna­jo­mo­ści rze­czy. " Nie­za­dzi­wia nas, że Pa­mięt­nik Emi­gra­cyi, fał­szo­wa­nie hi­sto­ryi, prze­krę­ce­nia praw­dy, na­zy­wa roz­sąd­kiem i grun­tow­ną zna­jo­mo­ścią rze­czy. P. E. robi jesz­cze cie­kaw­sze od­kry­cie, że Au­strya, bio­rąc pod opie­kę pra­wa wło­ścian, nisz­czy pol­ską na­ro­do­wość. Wy­ni­ka prze­to na­tu­ral­ne na­stęp­stwo, że pol­ska na­ro­do­wość i nie­wo­la wło­ścian, są zwią­za­ne, ie jed­na bez dru­giej, trwać nie­mo­że. Znać, Pa­mięt­nik przyj­mu­je ogło­szo­ne na pol­skim sej­mie za­sa­dy, że re­wo­lu­cya nie jest na­ro­do­wa, że nie trze­ba zmie­niać to­wa­rzy­skie­go po­rząd­ku . Ob­ło­żył Pa­mięt­nik dzi­wacz­nem za­skar­że­niem Ca­row Mo­skwy. Ca­ro­wie mo­skiew­scy, bun­tu­jąc wło­ścian prze­ciw szlach­cie, oskar­ża­jąc nas o ja­ko­bi­nizm, prze­szka­dza­li usa­mo­wol­nie­niu. Lecz P. po­wi­nien by wi­dzieć, że wszyst­kie pra­wa wy­dzie­ra­ją­ce wol­ność i włas­sność Pol­skim wło­ścia­nom, że sław­ną kon­sty­tu­cy­ję 1753, pi­sa­li­śmy my sami, oj­co­wie nasi, nie Ca­ro­wie Mo­skwy. Czy Car mo­skiew­ski do­ra­dził sro­mot­ne zgwał­ce­nie ha­dziac­kiej umo­wy? Pó­zniej na­wet, za kon­sty­tu­cyi 3 maja, oskar­ża­ła nas Ka­ta­rzy­na o ja­ko­bi­nizm, dla tego tyl­ko, że­śmy rząd sil­niej­szy zro­bić i woj­sko po­mno­żyć chcie­li. Na­le­ża­ło na za­skar­że­nie na­szych przy­własz­czy­cie­li, od­po­wie­dzieć rze­czy­wi­stym, ja­kó­bi­ni­zmem, usa­mo­wol­nie­niem wło­ścian, woj­ną za wol­ność. Nie je­den to, i nie­ostat­ni przy­kład złej wia­ry, zmien­no­ści po­li­tycz­nych za­sad, i roz­myśl­ne­go szka­lo­wa­nia re­wo­lu­cyj­nych opi­nii, prze­bi­ja­ją­ce­go się, pra­wie przez wszyst­kie ko­lum­ny Pa­mięt­ni­ka Emi­gra­cyi. – 1833.II.

Xa­we­ry Go­deb­ski Po­seł.

Pan Go­deb­ski, ziom­kom za­kła­du Bo­ur­ges wy­kła­dał Hi­sto­ryę Pol­ski, jej in­sty­tu­cye; spo­mi­nał tak­że o re­wo­lu­cyi 29.

Je­śli do­nie­sie­niom wia­ro­god­nym moż­na za­wie­rzyć, P. G. dzi­wacz­ne­mi, że nie­po­wiem, prze­wrot­ne­mi ro­zu­mo­wa­nia­mi, za­ra­żał swo­je na­uki, na­su­wał fał­szy­we wi­dze­nie i re­wo­lu­cyi, i na­sze­go to­wa­rzy­skie­go po­rząd­ku. Cięż­kie pod­no­sząc za­skar­że­nie, uprze­dza­my za­wcze­śnie, że oświad­cza­my nie­przy­jazń, tyl­ko sys­te­mo­wi, któ­ry mógł­by uwo­dzić; wy­krzy­wiać sąd po­wszech­ny. Mówi G. ko­lo­sal­ny za­miar na­szej re­wo­lu­cyi, był, wy­pchnąć Mo­skwę do Azyi. Twier­dze­nie zu­peł­nie prze­ciw­ne hi­sto­ryi. Trze­ba są­dzić spra­wie­dli­wie, na­wet wła­snych nie­przy­ja­cioł, a szcze­gól­niej, nie­pod­su­wać fał­szy­wych dą­żeń, prze­waż­ne­mu eu­ro­pej­skie­mu zda­rze­niu, ro­wo­lu­cyi 29. Ro­sya, nie jest Azya. To­wa­rzy­stwo ro­syj­skie, jak­kol­wiek nie roz­wi­nio­ne, jest eu­ro­pej­skie; przez lat sto, wcie­la­ło i wcie­la jesz­cze wszyst­kie ży­wio­ły za­chod­niej cy­wi­li­za­cyi. Może nas myli na­sze prze­ko­na­nie, lecz wy­le­wa­nie się po­tę­gi ro­syj­skiej na Szwe­cyą, na Pol­skę, jest mi­mo­wol­nem jej zbli­ża­niem się ku po­li­tycz­nym i to­wa­rzy­skim wy­obra­że­niom, prze­ciw któ­rym, Ro­sya, na­czel­nicz­ka związ­ku sta­rej Eu­ro­py, dziś, to­czy woj­nę. Je­śli­by Ro­sya nie była naj­ści­ślej zwią­za­ną z eu­ro­pej­skiem spół­e­czeń­stwem, jej wpływ, mó­gł­że­by się­gać Renu i Se­kwa­ny, jej woj­ska od­wie­dzi­łyż­by Pa­ryż? Cóż je za­wio­dło do tej no­wej Je­ru­za­lem ludz­ko­ści? Czy żą­dza zdo­by­czy? by­najm­niej. Za­wio­dła je woj­na wy­obra­żeń, wal­ka sta­rej i od­ra­dza­ją­cej się Eu­ro­py. Je­śli to­wa­rzy­stwo ro­syj­skie lat za­le­d­wo sto, zbli­żo­ne ku Eu­ro­pie, przej­mu­ją­ce jej cy­wi­li­za­cyę, jesz­cze swo­jej we­wnętrz­nej nie ob­ja­wia po­tę­gi, je­śli rzą­dzo­ne przez sa­mo­władz­two, któ­re dało po­czą­tek jej umy­sło­we­mu i po­li­tycz­ne­mu ży­ciu, jest okrop­nem na­rzę­dziem, wstrzy­mu­ją­cem usa­mo­wol­nie­nie eu­ro­pej­skich to­wa­rzystw; lu­bie­my wie­rzyć, że re­wo­lu­cya Fran­cyi, skoń­czy swo­jo ostat­nie, naj­wspa­nial­sze dzie­ło, i przy­spie­szy usa­mo­wol­nie­nie ro­syj­skie­go to­wa­rzy­stwa. Ro­sya sa­mo­wład­na, usi­łu­je wsiąk­nąć Eu­ro­pę, znisz­czyć jej re­wo­lu­cyj­ną po­tę­gę: lecz trze­ba mieć na­der po­zio­me wi­dze­nie hi­sto­ryi, by nie­po­jąć, że wal­ka Ro­syi, sa­mo­władz­twa, prze­ciw za­chod­nim wy­obra­że­niom, osta­tecz­nie, da prze­wa­gę, spra­wie usa­mo­wol­nie­nia; że sa­mo­władz­two ca­rów, zgi­nie przez wy­lew tych wy­obra­żeń, któ­re przy­tłu­mia, u sie­bie, któ­re, po­zor­nie po­ko­na­ne, nie­prze­sta­ją nad­wą­tlać wła­dzę zwy­cięz­ców. Taka na­tu­ra cy­wi­li­za­cyi, re­wo­lu­cyj­nych idei. Ca­ro­wie ni­czem nie ode­pchną tych nie­wi­dzial­nych na­jaz­dów; tych ci­chych, lecz sta­now­czych pod­bo­jów re­wo­lu­cyi. Re­wo­lu­cya po­chło­nie sys­tem ca­rów. Kró­lo­wie pół­no­cy tra­pie­ni prze­czu­ciem bliz­kie­go za­tra­ce­nia, szu­ka­ją woj­ny, chcą ra­czej ru­nąć pod zwa­li­ska­mi swo­ich tro­nów, a nie cze­kać sro­mot­nej śmier­ci. Nig­dy Pol­ska, szcze­gól­niej po swo­im roz­bio­rze, nie­ży­wi­ła prze­ciw lu­do­wi ro­syj­skie­mu bra­to­bój­czej nie­chę­ci. Jej re­wo­lu­cya nie­za­my­śla­ła, Ro­syi pod­bi­jać, po­ni­żać, do ni­co­ści strą­cać. Zo­staw­my prze­no­śnie kra­so­mow­com. Nie­po­wie­wał­że na na­szych cho­rą­gwiach na­pis, za na­szą i wa­szą wol­ność? Sejm, czy­liż nie­ogło­sił, że je­dy­nie ca­ro­wi, że sys­te­mo­wi sa­mo­władz­twa wy­po­wia­da woj­nęr że lud pol­ski, pra­gnie sza­no­wać nie­pod­le­głość Ro­syi? Sprzy­się­że­nie ro­syj­skie 1825, nie­oka­za­łoż, czem wzglę­dem Pol­ski, wol­na Ro­sya bydź chcia­ła? Sami oświe­ceń­si Ro­sy­anie, nie przy­zna­jąż Pol­sce i po­li­tycz­nej i umy­sło­wej wyż­szo­ści. Nie­chcie­liż znieść zbrod­ni roz­bio­ru, wszyst­kie sło­wiań­skie po­ko­le­nia, ogar­nąć jed­nym fe­de­ra­cyj­nym związ­kiem? Śni­li rzecz­po­spo­li­tę Sło­wian. Go­deb­ski jest Po­słem. Wol­noż Po­sło­wi nie­ro­zu­mieć re­wo­lu­cyi 29, prze­krę­cać jej po­wo­ła­nie, zmie­niać na­tu­rę hi­sto­rycz­nych czy­nów, a co naj­gor­sza, bar­dzo nie­po­li­tycz­nie roz­na­wiać nie­na­wiść prze­ciw lu­do­wi, któ­re­mu sprzy­jać po­win­ni­śmy? Sły­sząc po­dob­ne opi­nie Po­sła G. zna­ne­go pod­czas re­wo­lu­cyi, przez li­be­ral­ne za­sa­dy, nie­trze­ba ro­bić głę­bo­kich po­szu­ki­wań, dla cze­go zni­kła re­wo­lu­cya 29. Mia­łaż, poj­mu­ją­cych, jej na­tu­rę re­pre­zen­tan­tów, tłu­ma­czów i na­czel­ni­ków? Po­wie­dzą nam, na co roz­na­wiać rany? Rany na­sze jesz­cze są­czą krew. Nim je uzdro­wie­my, od­dal­my le­ka­rzy, któ­rzy już oka­za­li swo­ją sztu­kę: po­zwo­li­li za­mor­do­wać Pol­skę, cho­ciaż mo­gli prze­szko­dzić cho­ciaż sły­sze­li ostrze­że­nia, praw­da, po­da­wa­ne przez To­wa­rzy­stwo pa­try­otycz­ne, stek ja­ko­bi­nów.

Zgor­szy­ło nas moc­niej inne zda­nie. Na­ucza Gr. "nie­trze­ba pol­skim wło­ścia­nom wol­no­ści, nie­ro­zu­mie­ją jej; mogą nad­użyć, wy­mor­do­wa­li­by nas, od­dy­cha­ją nie­na­wi­ścią, prze­ciw nam, pol­skiej szlach­cie. " Je­śli moż­na, nie­zasz­ko­dzi­ło­by po­dwo­ić su­ro­wość. Nie­daw­no Ko­mi­tet, człon­ko­wie sej­mu, To­wa­rzy­stwo Ziem ru­skich i li­tew­skich, po­twar­czym ob­wo­ła­ło głos Ta­de­usza Krę­po­wiec­kie­go. Lecz wi­docz­na, K. nie­obra­ził praw­dy, nie ze­sro­mo­cił Pol­ski, kie­dy jej re­pre­zen­tant, pa­mię­taj­my za­wsze, re­pre­zen­tant li­be­ral­ny, do­brą wia­rą po­na­wia za­sa­dy, prze­ciw któ­rym Krę­po­wiec­ki po­wstał, za to god­ny na­po­mnie­nia, że hi­sto­rycz­ne praw­dy, że wier­ny ob­raz na­szych to­wa­rzy­skich sto­sun­ków, za­tarł, prze­krzy­wił, na­mięt­ne­mi wy­krzyk­ni­ka­mi.

Nie trze­ba pol­skim wło­ścia­nom wol­no­ści. Trze­baż jej szlach­cie. Jej­że wy­łącz­nie Bóg udzie­lił świę­tość czło­wie­czeń­stwa? Na­szem zda­niem, trze­ba zu­peł­nej wol­no­ści wszyst­kim miesz­kań­com pol­skiej zie­mi. Gdy­by ją mie­li wło­ścia­nie Wo­ły­nia, Po­do­la, Ukra­iny, pod­czas ostat­niej re­wo­lu­cyi, obo­jęt­ni, nie­mó­wi­li­by, pol­ska szlach­ta je­dzie na woj­nę. Mia­łyż na­sze mas­sy po­jąć woj­nę, o fik­cye, o gwa­ran­cye kon­sty­tu­cyj­ne, o róż­ni­ce na­ro­do­wej i to­wa­rzy­skiej re­wo­lu­cyi, po­waż­nie opo­wia­da­ne sej­mo­wi? Za­miast tej na­śla­do­wa­nej dok­try­ny, za­miast oszustw dy­plo­ma­cyi, na­le­ża­ło dać, a ra­czej, na­le­ża­ło zwró­cić wło­ścia­nom, i wol­ność i wła­sność. Mil­cze­nie i obo­jęt­ność ludu, bę­dzie za­wsze naj­sil­niej­szym do­wo­dem, że ku­gla­rze, wład­cy re­wo­lu­cyi 29. sfał­szo­wa­li ją; że szko­dli­wy był sys­tem, któ­ry prze­wod­ni­czył na­sze­mu re­wo­lu­cyj­ne­mu po­ru­sze­niu, re­wo­lu­cyj­ne­mu przez na­zwa­nie, a kon­tra­re­wo­lu­cyj­ne­mu przez dzia­ła­nie.

Wy­mor­do­wa­li­by nas, prze­po­wia­da Pan Go­deb­ski.

– Bydź może. Lecz gdzie po­czą­tek, tej okrop­nej, sami wy­zna­jem, słusz­nej oba­wy, gdzie źró­dło tej winy? Nie po­da­je orę­ża, wie­ka­mi nie­szczęść roz­draż­nio­nej nie­na­wi­ści na­szych wło­ścian. Dłu­go rzecz­po­spo­li­ta pol­ska dzier­ży­ła Wo­łyń, Ukra­inę, Po­do­le, za­miesz­ka­ne przez lud, obcy Mo­skwie, lecz nie­zu­peł­nie pol­ski, nie zu­peł­nie wcie­lo­ny do na­szej hi­sto­ryi, do na­szej cy­wi­li­za­cyi. Cze­mu utrzy­ma­li­śmy nie­wo­lę, któ­ra, przez słusz­ną karę na­sze­go prze­stęp­stwa, nas sa­mych do­ty­ka? Cze­mu nie­za­tar­li­śmy lek­kich roz­róż­nień? Cze­mu nie wznie­śli­śmy po­li­tycz­nej jed­no­ści wszyst­kich pol­skich oby­wa­te­li. Nie­wo­la, okru­cień­stwa i roz­bo­je pa­nu­ją­cej szlach­ty, mia­łyż nam wy­jed­nać mi­łość po­krew­nych sło­wiań­skich po­ko­leń? Oj­co­wie nasi za­cho­wa­liż po­kój ha­dziac­ki, je­dy­nie zdol­ny, sko­ja­rzyć ro­ze­rwa­ne czę­ści? Ode­pchnę­li­śmy lud wol­ny, któ­ry za­chwiał szla­chec­kie­mi przy­wi­le­ja­mi, pierw­szy pod­ko­pał nie­pod­le­głość Pol­ski. Na­pa­wa­ny po­gar­dą, po­zba­wio­ny na­dziei zła­ma­nia swo­jej nie­wo­li, sie­bie i Pol­skę wy­dał spól­ne­mu nie­przy­ja­cie­lo­wi. I tu, może pierw­szy za­ród na­szych roz­bio­rów, pierw­szy po­czą­tek wpły­wu Mo­skwy na nas, na Eu­ro­pę. Chcie­li­śmy mieć nie­wol­ni­ków, i opatrz­ność, ska­za­ła nas na nie­wo­lę. Nie­oświe­ci­ło nas naj­okrop­niej­sze do­świad­cze­nie, trzy roz­bio­ry, dwa tu­łac­twa. Pan Go­deb­ski Po­seł, każe po­mna­żać nie­wo­lę, nie­na­da­wać wol­no­ści, któ­rą, on, nowy wy­znaw­ca dok­try­ny kon­sty­tu­cyj­nej, nie­bez­piecz­ną, anar­chicz­ną na­zy­wa. Oj­co­wie nasi by­liż do­bro­czyń­ca­mi ludu, któ­ry na­pięt­no­wa­ny sro­mo­tą, pa­rya na­sze­go to­wa­rzy­stwa, żył, cier­piał i umie­rał nie zna­ny, i tyl­ko cza­sa­mi, sza­le­ją­cy, pi­ja­ny na chwi­lę zdo­by­tą wol­no­ścią, pił krew swo­ich ujarż­mi­cie­li; i zno­wu do sta­rej, do znie­na­wi­dzo­nej, po­wra­cał nie­wo­li? Prze­sa­dzo­ne­mi są oba­wy fał­szy­wych przy­ja­ciół re­wo­lu­cyi 29, usa­mo­wol­nie­nia to­wa­rzy­stwa Po­la­ków; gdyż na­pisz­my so­bie raz na za­wsze, Re­wo­lu­cya 29, musi nam dadż usa­mo­wol­nie­nie, prze­kształ­cić nasz po­twor­ny, na przy­własz­cze­niu, zbu­do­wa­ny to­wa­rzy­ski po­rzą­dek, któ­ry, na 25, 000, 000, uwiecz­nia nie­wo­lę, nę­dzę 24, 000, 000. Nie­prze­wi­du­ję mor­dów, je­śli wło­ścia­nom zwró­ci­my wol­ność i rów­ność. Pra­wie jed­no­myśl­nie jest uzna­na ko­niecz­ność to­wa­rzy­skiej na­pra­wy, prze­kształ­ce­nia na­szych to­wa­rzy­skich sto­sun­ków. Grze­szył­by prze­ciw ludz­ko­ści, grze­szył­by prze­ciw to­wa­rzy­stwu, prze­ciw du­cho­wi cza­su, zdra­dzał­by Pol­skę, był­by przy­ja­cie­lem świę­te­go przy­mie­rza, kto­by pod­niósł głos, prze­ciw po­li­tycz­ne­mu i ma­te­rial­ne­mu usa­mo­wol­nie­niu 24 mi­lio­nów.1833.III.

O wła­sno­ści Wło­ścian.

Pi­sma Ku­bra­kie­wi­cza i Le­le­we­la o kon­sty­tu­cyi 3 Maja, i o wła­sno­ści wło­ścian, do­ty­ka­ją sa­mej pod­sta­wy siły na­ro­du. Jest wol­ność dru­ku, dru­kuj­myż na­sze zda­nia, za­iste ko­rzyst­niej niż pasz­kwi­le, uszczy­pli­wo­ści. Może utkwią w pa­mię­ci przy­szłych pra­wo­daw­ców Pol­ski uwa­gi na­sze, może przy­spie­szą ulep­sze­nie sta­nu ludu Pol­ski. Le­le­wel, pod­czas re­wo­lu­cyi, po­rów­nał kon­sty­tu­cye, wy­sta­wił, co złą, a co do­brą ma za­sa­dę: lecz przy­wią­za­nie ku dzieł; i czte­ro­let­nie­go sej­mu, jako nie­na­rzu­co­ne­mu, uchwa­lo­ne­mu przez część na­ro­du, nie­do­zwo­li­ło wy­raź­nie zga­nić tej usta­wy, dać pierw­szeń­stwo po­źniej­szym. Przed­miot ten, na sej­mie 1831 r. wzno­wił Ro­man Soł­tyk, lecz czy­li zle się wy­sło­wił, czy­li dzie­ło czte­ro­let­nie­go sej­mu, jako twór Po­la­ków, chciał chwa­lić, uwa­ża­łem, że tej usta­wie przy­zna­wał wyż­szość przed in­ne­mi. – Na­ów­czas, może pierw­szy w sej­mie wy­ny­rzy­łem zda­nie, ga­niąc kon­sty­tu­cyę 3 Maja, a ga­ni­łem dla tego, że od­ma­wia­ła naj­licz­niej­szej czę­ści ludu, rów­no­ści przed ob­li­czem pra­wa. – Kon­sty­tu­cya nada­na przez Na­po­le­ona 1807, jest pierw­szą, któ­ra zro­bi­ła rów­ne­mi szlach­cie czte­ry mi­lio­ny wło­ścian, i je­że­li za­rzu­ca­my Na­po­le­ono­wi, e wąt­pli­wie roz­my­ślał o od­bu­do­wa­niu Pol­ski, nie mo­że­my jed­nak za­ta­ić, że cu­dzo­zie­miec, zro­bił wię­cej na­szym wło­ścia­nom, niż przez lat czte­ry sej­mu­ją­ce sta­ny Rze­czy­po­spo­li­tej. Smut­ne wy­zna­nie, pla­mią­ce nas, lecz spra­wie­dli­we, niech bę­dzie na­po­mnie­niom, tym, któ­rzy na pol­skiej zie­mi mają prze­wa­gę mo­ral­ną i ma­jąt­ko­wą, i tyl­ko sami chcą bydź na­ro­dem. Moż­na za­trzeć pla­mę przod­ków uzu­peł­nie­niem dzie­ła Na­po­le­ona; to jest, na­da­jąc wła­sność wło­ścia­nom. – Alek­san­der tyl­ko prze­ro­bił kon­sty­tu­cyę Na­po­le­ona, i gdy­by tej nie było, kon­sty­tu­cya alek­san­drow­ska nie­przy­zna­ła­by wło­ścia­nom rów­no­ści przed ob­li­czem pra­wa. Za­pew­ne, sa­mo­dzierż­ca pół­no­cy, nie przez po­lu­bie­nie, umie­ścił re­wo­lu­cyj­ne za­sa­dy, nadał wło­ścia­nom wol­ność na pa­pie­rze, cho­ciaż 12 mi­lio­nów Li­twi­nów, Zmu­dzi­nów, Ru­si­nów, ję­cza­ło pod de­spo­ty­zmem wład­cy, któ­ry niby za­cho­wu­jąc pra­wa pol­skie, do­zwo­lił wło­ścian tej czę­ści Pol­ski, uwa­żać jako przy­wią­za­nych do zie­mi, od­dał pod do­wol­ność szlach­ty. Wol­ność na pa­pie­rze wło­ścian pol­skich, była tyl­ko pół­wol­no­ścią, bez wła­sno­ści, przy pańsz­czy­znie, któ­rą za­cho­wał Car, nie szlach­ta pra­wo­daw­cy. Nie­mo­gę bydź po­są­dzo­ny o ru­ble mo­skiew­skie, pi­sząc jako je­stem prze­ko­na­ny, od­da­jąc spra­wie­dli­wość na­wet i wro­go­wi; ży­cie moje pu­blicz­ne jest rę­koj­mią: w obrzy­dze­niu mam dwóch Niem­ców wro­gów, nisz­czy­cie­li na­szej na­ro­do­wo­ści, przez odej­mo­wa­nie ję­zy­ka, prze­pi­so­wa­nie edu­ka­cyi tłu­mią­cej wy­obra­że­nia cza­su i roz­licz­ne­mi dro­ga­mi wy­tę­pia­ją­cych wol­ność, ro­dzi­my skarb na­szej zie­mi; a prze­cież po­wiem, że ci prze­śla­dow­cy, wię­cej na­szym wło­ścia­nom zro­bi­li, ni­że­li szlach­ta. – Król Pru­ski od­jął część zie­mi szlach­cie, i na wła­sność da­ro­wał wło­ścia­nom. Je­stli to nad­uży­cie wła­dzy, gwałt, spra­wie­dli­wość, nie roz­bie­ram: lecz wi­dzę, że wło­ścia­ni­no­wi dał pru­sak to, co swój dać nie­chciał. – W Ga­li­cyi, wło­ścia­nin nie jest pa­nem swej zie­mi, lecz wiecz­nym, dzie­dzicz­nym po­sia­da­czem. Szlach­cic dzie­ci od­da­lić nie może, ani jest mo­cen, do­wol­nie usku­tecz­nić zmia­ny grun­tu. Rząd nie­do­zwo­lił, kmie­ciom cały ty­dzień ro­bią­cym odej­mo­wać grunt, zmniej­szył pańsz­czy­znę na trzy dni, w ty­dzień; ozna­czył jesz­cze go­dzi­ny pra­cy i spo­czyn­ku. W Ga­li­cyi i Prus­sach, od chwi­li za­ję­cia tych kra­in, szlach­cic, miesz­cza­nin i chłop, są rów­ne­mi przed pra­wem; za Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej, chłop nie­mógł na­wet sądu zna­leść na szlach­ci­ca. Zo­bacz­myż, co za re­wo­lu­cyi chłop zy­skał od swe­go Rzą­du. Sejm 1831 po­cią­ga­jąc, Li­twę, Żmudź, Wo­łyń, Po­do­le i Ukra­inę, pod tym­cza­so­we za­sa­dy kon­sty­tu­cyi, o ile for­my jej za­cho­wał, we­zwał Re­pre­zen­tan­tów tam­tych pro­win­cyi, nie­roz­róż­nia­jąc szlach­ty, miast i chło­pów, cho­ciaż ci ostat­ni nie­przy­by­li, do za­siad­nia we swem gro­nie; po­rów­nał za­tem wszyst­kich przed ob­li­czem pra­wa. Rząd ja­śniej ten przed­miot ob­wie­ścił. Otoż za re­wo­lu­cyi chło­pom po­wie­dzia­no, że są wol­ne­mi, bez wła­sno­ści ob­ło­żo­nej pańsz­czy­zną. Ani uwol­nie­nie cząst­ko­we pań­szy­zny, ani za­przy­się­ga­nie po ko­ścio­łach wol­no­ści chło­pom, nie były tem, cze­go ludz­kość i spra­wie­dli­wość wy­ma­ga­ła. Sejm, po wie­lu roz­pra­wach nic sta­now­czo nie po­sta­no­wił. Bi­twa Gro­chow­ska roz­pę­dzi­ła Re­pre­zen­tan­tów, do Czę­sto­cho­wy, Mie­cho­wa i Kra­ko­wa; zo­stał mały kom­plet i ten o wło­ścia­nach za­czął ra­dzić. Po­łą­czo­ne Izby przy­ję­ły kil­ka ar­ty­ku­łów, lecz tyl­ko, co do wło­ścian dóbr na­ro­do­wych, wiel­ka al­bo­wiem była opo­zy­cya, co do wło­ścian dóbr szla­chec­kich; nie­chcia­no na­ru­sze­nia wła­sno­ści szla­chec­kiej: utra­ta pro­pi­na­cyi, tego szka­rad­ne­go mo­no­po­lium, ro­bi­ła jesz­cze więk­szą tamę. Alo­izy Bier­nac­ki, Jan Ol­rych Sza­niec­ki, Kon­stan­ty Swi­dziń­ski i inni, naj­gor­li­wiej po­pie­ra­li wy­zwo­le­nie chło­pów, znisz­cze­nie pańsz­czy­zny, lecz więk­szość prze­szka­dza­ła roż­no­licz­ne­mi uwa­ga­mi: prze­glą­da­ła nad­we­rę­że­nie praw To­wa­rzy­stwa kre­dy­to­we­go, po­trze­bę ure­gu­lo­wa­nia grun­tów fol­warcz­nych, usta­no­wie­nie za­sad czyn­szu lub ja­kiej – bądź opła­ty; nig­dy jed­nak nie­my­śla­no o nada­niu bez­względ­nie, wła­sno­ści, o szcze­rem przy­zna­niu praw wło­ścia­nom. Cho­ciaż Sza­niec­ki do­wo­dził daw­ne­mi usta­wa­mi, że wło­ścia­nie dóbr na­ro­do­wych, są wła­ści­cie­la­mi; jed­nak póź­niej, sejm do­zwo­lił, sprze­da­rzy dóbr, a prze­to uświę­cił na­ru­sze­nie cu­dzej wła­sno­ści: na co, za Mi­ko­ła­ja i Alek­san­dra, nig­dy­by nie­ze­zwo­lił, gdy­by Rząd sprze­darz dóbr na­ro­do­wych był wno­sił. Pro­te­sto­wa­no prze­ciw sprze­da­rzy, przez pe­ty­cie, gło­sy i uwa­gi, a na­wet przez za­cią­gnie­nie po­życz­ki na do­bra na­ro­do­we. Oka­zał się opór. Pro­pi­na­cji bro­nio­no żar­li­wie, a cho­ciaż nie­na­wi­dzia­no mo­no­po­lium ta­ba­ki, ty­tu­nia i trun­ków, jako szko­dzą­ce szlach­cie, taż sama szlach­ta, usil­nie ob­sta­wa­ła za mo­no­po­lium zy­ski im przy­no­szą­cym. Wło­ścia­nin, zy­skał znie­sie­nie tyl­ko po­dat­ku li­we­run­ko­we­go, War­sza­wa, znie­sie­nie ka­ba­ku; ży­dzi, opła­ty li­chej dnio­wej.

Lecz chłop, jak daw­niej, ro­bił pańsz­czy­znę; obie­cy­wa­no, osło­dzić kie­dyś stan wło­ścia­ni­na, nie­sta­no­wiąc na­wet, na jaki spo­sób. Po ochło­nię­ciu ze stra­chu Gro­chow­skie­go, re­pre­zen­tan­ci wra­ca­li, se­nat licz­niej za­czy­nał uczęsz­czać na ses­sye, re­pre­zen­to­wa­ny czę­sto przez kil­ku, a cza­sem przez jed­ne­go tyl­ko se­na­to­ra Na­kwa­skie­go, i gdy pro­jekt cho­ciaż nie­do­sko­na­ły, był bli­ski koń­ca, chcąc rzecz od­wlec, za­rzu­cić, we­zwa­no for­my na po­moc. Za­brzmia­ły gło­sy, że na­le­ży w roz­dzie­lo­nych ob­ra­do­wać Izbach; za­raz więk­szość po­sta­no­wi­ła roz­łą­cze­nie, pro­jekt wło­ściań­ski po­szedł do Izby Po­sel­skiej, gdzie wie­le in­nych cze­ka­ło za­ła­twie­nia. Każ­dy był na­gły, każ­dy miał swych opie­ku­nów: uło­żo­no po­rzą­dek, po­dzie­lo­no na dwie ka­te­go­rye, na waż­niej­sze i mniej waż­ne, a pro­jekt wło­ściań­ski, acz­kol­wiek do pierw­sze­go wci­snął się od­dzia­łu, uzy­skał nu­mer ostat­ni. Co dzień wo­to­wa­no nad nowo wzno­szo­ne­mi pro­jek­ta­mi na­gie­mi, któ­re czę­sto pierw­szeń­stwo bra­ły daw­nym, od­stę­po­wa­no dzien­ne­go po­rząd­ku, in­ter­pel­lo­wa­no mi­ni­strów, a pro­jekt tak waż­ny ko­cha­nych chło­pów Pol­skich, ode­pchnio­ny zręcz­nie, za­nie­dba­ny, cze­ka na po­wrót nasz, na nową re­wo­lu­cyę, na lep­szy sejm, do któ­re­go szlach­ta i nie­szlach­ta na jed­nych sej­mi­kach, wy­bie­rze ra­zem swych re­pre­zen­tan­tów, któ­ry­by nie­czy­nił róż­ni­cy re­pre­zen­tan­tów szlach­ty, i tych, któ­rych chło­pi i miesz­cza­nie mia­nu­ją.

Te­raz, ja­kiż stan na­szych wło­ścian? w Prus­sach, Au­stryi mają opie­kę pra­wa w kró­le­stwie ko­gre­so­wem, wol­ność na pa­pie­rze: w Li­twie i zie­miach Ru­skich, ję­czą pod de­spo­ty­zmem cara i szlach­ty. Wie­luż ich na ca­łej pol­skiej zie­mi? dzie­więć dzie­sią­tych lud­no­ści, – Dzie­więć dzie­sią­tych lud­no­ści, je­że­li­by­by­ło oby­wa­te­la­mi wol­ne­mi, wła­ści­cie­la­mi, siła na­sza po­więk­szy­ła­by się o dzie­sięć razy. Wid­no, że oprócz sta­rych gnę­bi­cie­li, mamy jesz­cze więk­sze za­po­ry we­wnątrz nas, Ży­dów, któ­rzy nie przez nie­chęć ku Po­la­kom, nie przez przy­wią­za­nie ku Mo­skwie, lecz przez nę­dzę, wy­łą­cze­ni od praw oby­wa­tel­skich, przez po­trze­bę, słu­żą moc­niej­sze­mu, temu, co pła­ci. Da­lej, re­li­gią Grec­ką Dys­u­niac­ką, któ­rą car roz­ga­łę­zia, aby roz­dwa­jać ka­to­li­ków z dyz­uni­ta­mi, aby i re­li­gij­nie, gło­wa ko­ścio­ła pe­ter­bur­skie­go wpły­wa­ła na znisz­cze­nie pol­skich chło­pów, któ­rzy na­ko­niec, pod jed­ne­mi rzą­da­mi, do­bro­dziejstw do­zna­li, a nie­wie­dzą, czy dru­gie udzie­lą.

Moż­na usu­nąć te za­po­ry, lecz któż usu­nie? Moż­na szlach­ta, a bar­dziej pa­no­wie. Drob­na al­bo­wiem szlach­ta, mier­ni wła­ści­cie­le dóbr, sto­sun­ko­wo, za­wsze naj­więk­sze czy­ni­li ofia­ry, naj­su­mien­niej po­no­si­li cię­ża­ry pu­blicz­ne. Wiel­ka jest, hi­sto­rycz­na, mię­dzy nie­mi i moż­no­władz­ca­mi róż­ni­ca. Kto 1764, na kraj woj­ska mo­skiew­skie spro­wa­dził, kto sejm oto­czył ba­gne­ta­mi na­jezd­ni­ków, kto prze­ciw kon­fe­de­ra­tom Bar­skim, Dre­wi­cza przy­wo­łał, kto za­wią­zał Tar­go­wi­cę? Moż­ni pa­no­wie, na ich cze­le dom Czar­to­ry­skich. Nie mó­wię o wszyst­kich; byli moż­ni pa­no­wie po­świę­ca­ją­cy wie­le kra­jo­wi, lecz wię­cej wi­dzie­my szko­dli­wych. Za ostat­niej na­wet re­wo­lu­cyi, mniej za­moż­ni, co tyl­ko sejm na­ka­zał, nie­odmó­wi­li. Na moż­nych pa­nów, pre­ze­so­wie ko­mis­syi wo­je­wódz­kich, nie­śmie­li roz­cią­gać su­ro­wo­ści. Wy­sła­no na kom­mis­sa­rzy człon­ków sej­mu. Nie pła­ci­li, gło­śno o po­świę­ce­niu krzy­czą­cy pa­no­wie. Miał nie­zmier­ne za­le­gło­ści Gu­staw Ma­ła­chow­ski, Kon­stan­ty Swi­dziń­ski, po­grom­cy Ja­ko­bi­nów war­szaw­skich. Nie­wy­do­by­li za­le­gło­ści i kom­niis­sa­rze. Za­pła­cił Kon­stan­ty Swi­dziń­ski Mo­ska­lom po­dat­ki win­ne re­wo­lu­cyj­ne­mu rzą­do­wi.

Ma jesz­cze szlach­ta nie­co do roz­da­nia. To nie­co, jest jesz­cze tem, czem stan do­tąd, na swo­je tyl­ko do­bro pa­nu­ją­cy, może zo­bo­wią­zać uci­śnio­nych i naj­sku­tecz­niej do­ko­nać oswo­bo­dze­nia oj­czy­zny. Szlach­ta co ma, a nie da, niech be­dzie pew­na, ze i tak stra­ci. Al­boż nie­ma­ją do­świad­cze­nia, że kró­lo­wie ujarz­mi­cie­le, już wie­le za­bra­li, roz­trwo­ni­li, że ba­gne­tom na­jezd­ni­ków, nie po­sta­wią opo­ru je­śli­by nowy Fry­de­ryk Wil­helm i resz­tę po­rwać ze­chciał. Da­dząż opór chło­pi, któ­rych in­te­res bę­dzie prze­ciw­ny? Tak więc to, co wła­ści­cie­le nie­dą­ją, może za­szko­dzić im sa­mym, moie bydź orę­żem prze­ciw wskrze­sze­niu oj­czy­zny. Prze­ciw­nie, ro­biąc do­bro­wol­ną ofia­rę mi­ło­ści, zo­bo­wią­żą so­bie przy­ja­ciół: wy­naj­dą nową broń prze­ciw wro­gom, któ­rym do­tąd, za­pew­ne i nie­prze­czu­wa­jąc, naj­usil­niej po­ma­ga­ją.

Nie­chaj szlach­ta roz­wa­ży jesz­cze waż­niej­sze po­wo­dy. Eu­ro­pej­skie spo­łe­czeń­stwa chcą prze­mia­ny: usa­mo­wol­nie­nie musi na­stą­pić. Jest to hi­sto­rycz­na ko­niecz­ność, nie­uchron­ne na­stęp­stwo po­wszech­nie obu­dzo­nej god­no­ści czło­wie­czeń­stwa. Fik­cya mo­nar­chii kon­sty­tu­cyj­nej stra­ci­ła swój urok. To­wa­rzy­stwo za­czy­na wie­rzyć, że król dzie­dzicz­ny, czy obie­ral­ny, szyb­ko prze­mie­nia swo­je kon­sty­tu­cyj­ne po­wo­ła­nie, jest sa­mo­władz­cą, znaj­du­je po­wol­ne na­rzę­dzia nad­użyć, i nie­wąt­pli­wie, jest przy­chyl­niej­szy so­bie, swej ro­dzi­nie, a nig­dy lu­do­wi. Ła­two jest do­wi­dzić, że daw­ny de­spo­tyzm, kon­sty­tu­cyj­ne­ini przy­odzia­ny fick­cia­mi, ma sła­be pod­po­ry; że lud od­bie­rze swo­je wszech­władz­two, że prze­to na­dej­dzie bło­go­sła­wio­ny czas, kie­dy i lud Pol­ski, po­zna swo­ją siłę, weź­mie swo­je pra­wa, po­tłu­mi swo­ich do­mo­wych nie­przy­ja­cioł, szko­dliw­szych za­pew­ne, niż ze­wnętrz­ni. Za­milk­nie na­ów­czas dok­try­na na­ucza­ją­ca, " mam hy­po­te­kę na moje imie, a więc moja

wła­sność. " Bę­dzie na­tu­ral­na i ła­twa od­po­wiedź: po­sia­da­łeś nie­praw­nie, od­daj. Nie dość; moie i za­py­ta nowy rząd spo­łe­czeń­stwa o nie­spra­wie­dli­we zy­ski przy­własz­cze­nia, któ­re­go po­czą­tek po­ka­zu­je hi­sto­rya i rok i dzień. Trze­baż cze­kać tej chwi­li? Roz­sąd­niej­sza uprze­dzić, je­śli nie­chce­my, aby kie­dyś nie­spo­dzie­wa­nie nie­spa­dła, zło­rze­cze­niem mi­lio­nów wzy­wa­na kara, na uko­ro­no­wa­nych sa­mo­władz­ców, na przy­własz­czy­cie­li, na – nie­przy­ja­cioł rów­no­ści i usa­mo­wol­nie­nia spo­łe­czeństw. Od­sło­ni­ła już dy­plo­ma­cya swo­je oszu­kań­stwa, po­wie­dzia­ła swo­je ostat­nie sło­wo, co przy­rze­ka od­bu­do­wa­niu na­szej oj­czy­zny, usa­mo­wol­nie­niu Eu­ro­py. Nie ra­dził­bym ufać i ba­gne­tom. Kto je nosi? Uci­śnie­ni. Wię­cej żoł­nie­rzy wło­ścian, niż ofi­ce­rów szlach­ty. Po­zna­ją na ko­niec ujarz­mie­ni swo­ją god­ność: kil­ku prze­wod­ni­ków po­cią­gnie mas­sy, tak, jak sprzy­się­że­nie nie­licz­ne po­ko­na­ło Kon­stan­te­go.

Chciał­bym prze­to wi­dzieć czte­ry usta­wy.

1. Każ­dy wło­ścia­nin jest wła­ści­cie­lem domu i grun­tu, któ­ry po­sia­da.

2. Pańsz­czy­zna i pro­pi­na­cya we wsiach i mia­stach, na za­wsze znie­sio­ne.

3. Do­tych­cza­so­wi wła­ści­cie­le otrzy­ma­ją wy­na­gro­dze­nie, ja­kie przy­zna na­ród, a wła­ści­wej, lud Pol­ski.

4. Wal­czą­czy za wol­ność, rów­ność i za nie­pod­le­głość Pol­ski, upo­sa­że­ni będą grun­ta­mi dóbr, na­ro­do­wych.

Prze­czu­wam, że po­wsta­nie prze­ciw mnie szlach­ta, na­zwie ja­kó­bi­nem i de­mo­kra­tą, wy­dzier­cą wła­sno­ści obie­cu­ją­cym kie­dyś wy­na­gro­dze­nie, i to, je­śli je na­ród przy­zna. Od­po­wiem, że spo­łe­czeń­stwo ma pra­wo, ma obo­wią­zek, ozna­czyć na­tu­rę, okre­ślić gra­ni­ce wła­sno­ści, znieść nad­uży­cia szko­dzą­ce po­wszech­ne­mu do­bru, i naj­ści­ślej mó­wiąc" sa­mo­wład­nie rzą­dzić to­wa­rzy­skim, wspól­nym ma­jąt­kiem. Je­śli za wiel­kie wska­zu­ję obiet­ni­ce, uspra­wie­dli­wia mnie, moja mi­łość po­rząd­ku, moja chęć unik­nie­nia za­bu­rzeń, do­mo­wych, mor­dów, sza­lo­nych za­wi­chrzeń, ja­kie­by ko­niecz­nie na­stą­pić mu­sia­ły, ra­niej, czy póź­niej. Po­wie­dział­bym szka­low­ni­kom moim: obu­rza was za­gro­żo­ne sa­mo­lub­stwo wa­sze, do­tkli­wiej boli cząst­ko­wa stra­ta ma­jąt­ku, niż nie­wo­la oj­czy­zny. Kie­dy na­jeźdz­cy ra­bu­ją wa­sze ma­jąt­ki, bio­rą wa­szą wła­sność, mil­czy­cie. Cze­ka­cie exdy­wi­zyi lat kil­ka­dzie­siąt, upły­wa lat kil­ka­na­ście nim na­stą­pi wy­rok. We­zi­cie wa­sze ukło­ny i po­chleb­stwa po sto­li­cach gra­bież­ców, po­icie ła­kom­stwo zło­dziei urzęd­ni­ków, uczy­cie się ob­cej mowy: wa­sze do­stat­ki, wa­sza krew po­świę­ca­na przez was sa­mych nie­przy­ja­cio­łom Pol­ski. Cóż zo­sta­wia­cie Oj­czy­znie, co lu­do­wi, któ­ry wa­szych przod­ków i was wzbo­ga­cał?

Wa­len­ty Zwier­kow­ski.

Zwier­kow­ski, był, za­pew­ne naj­śmiel­szym człon­kiem na­ro­do­wej, pol­skiej op­po­zy­cyi, ale nie kon­sty­tu­cyj­nej, ka­li­skiej, któ­ra, pa­try­otycz­ną, roz­gła­sza­ją­ca wiel­kie to­wa­rzy­skie prin­cy­pia, nie­wi­dzia­ła pier­wo­rod­nej wady Rzą­du, że był przy­własz­czy­cie­li, że ko­niecz­nie mu­siał ni­we­czyć wol­ność dru­ku, zo­bo­jęt­niać wpływ Sej­mu, tej ko­me­dyi, któ­rej op­po­zy­cya ka­li­ska wie­rzy­ła, któ­rej uro­czy­stym chcia­ła bydź ak­to­rem. Zwier­kow­ski poj­mo­wał, że op­po­zy­cya, jeź­li ma bydź bydź po­win­na re­wo­lu­cyj­na, wy­mie­rzo­na prze­ciw ro­dzi­nie przy­własz­czy­cie­la, i prze­ciw kon­sty­tu­cyi upraw­nia­ją­cej zbrod­nie roz­bio­rów i za­tłu­mie­nie na­szej nie­pod­le­gło­ści. Tym praw­dzi­wie wiel­kim za­sa­dom wier­ny Zwier­kow­ski, 1825, nie był człon­kiem balu da­ne­go Ale­xan­dro­wi, od­mó­wił nań skład­ki, za­niósł pro­te­sta­cyą, prze­ciw ar­ty­ku­ło­wi do­dat­ko­we­mu, po­dał pe­ty­cyą, któ­rą Piw­nic­ki scho­wał, po­dał nie prze­to, aby na­pra­wiać kon­sty­tu­cyą, ale, aby od­kryć na­ro­do­wi, praw­dzi­we za­mia­ry Rzą­du. 1830 ob­ra­ny był po­słem. Se­nat unie­waż­nił wy­bór, na roz­kaz wła­dzy nie­na­wi­dzą­cej Zwier­kow­skie­go, że nie­chciał gło­so­wać na po­mnik Alek­san­dro­wi, a oświa­dzył, że sam je­den na­wet nie­ze­zwo­li na uchwa­łę, jed­no­myśl­no­ścią. Nik­czem­ny se­nat, na­zy­wa­ny przez Rząd, pierw­szem cia­łem Pań­stwa, spla­mił sie­bie, osro­mo­cił swój ary­sto­kra­tycz­ny cha­rak­ter, przyj­mu­jąc na sie­bie po­cząt­ko­wa­nie tej usta­wy na­ka­zu­ją­cej wznie­sie­nie po­mni­ka przez na­ród, przy­własz­czy­cie­lo­wi, ujarz­mi­cie­lo­wi Pol­ski, pol­skiej i eu­ro­pej­skiej wol­no­ści. Zwier­kow­ski był wiel­ce czyn­nym dzia­ła­czem re­wo­lu­cyj­ne­go związ­ku: miał bydź człon­kiem tym­cza­so­we­go Rzą­du. Przez cały czas woj­ny, był wier­ny za­sa­dom re­wo­lu­cyi, po­pie­ra­czem jej na­stępstw; je­den, szcze­rze, nie ro­biąc je­zu­ic­kich za­strze­żeń, wło­ścia­nom dał wła­sność, za­wsze przy­ja­ciel ludu, zu­peł­ne­go usa­mo­wol­nie­nia, wiel­ki czy­na­mi, nie sło­wy, nie­ugię­ty przez swój cha­rak­ter i do­brze nie­na­wi­dzo­ny, przez oszu­stów dy­plo­ma­cyi, i przez nie­do­łęż­ni­ków wart­skiej dok­try­ny. Sród mno­gich nik­czem­no­ści, któ­re prze­śla­do­wać i wy­ko­rze­niać, na­szym obo­wiąz­kiem, miło nam wy­nu­rzyć spra­wie­dli­wość, cześć na­wet po­sło­wi, wła­ści­cie­lo­wi, śmia­ło wzy­wa­ją­ce­mu zu­peł­ne­go usa­mo­wol­nie­nia mi­lio­nów.

1834.

IV.

Wło­ścia­nie Pol­scy.

Nie za­mie­rzam na te­raz roz­ja­śniać pier­wot­nej pol­skiej spo­łecz­no­ści. Pa­no­wa­nie za­ło­ży­cie­la kró­le­stwa Pol­ski, po­grom­cy Niem­ców, pierw­sze­go, któ­ry rzu­cił i wy­ko­nał za­mysł jed­no­ści Sło­wiańsz­czy­zny; póź­niej­sze dzie­je nie­oka­zu­ją dat, do­sta­tecz­nie prze­ko­nać i wska­zać mo­gą­cych, ja­kim spo­so­bem wy­ko­na­no ujarz­mie­nie ludu zie­mi. Czy ujarz­mie­niu ludu zie­mi, dał po­czą­tek oby­czaj osa­dze­nia grun­tów jeń­ca­mi wo­jen­ne­mi, zra­bo­wa­niem ludź­mi, przez, pra­wo zwy­cięz­twa za­rnie­nio­ne­mi na nie­wol­ni­ków, – nie­roz­bie­ram. Dość jest, że śród XIV wie­ku, są ude­rza­ją­ce po­mni­ki, są do­wo­dy, są pra­wa, wska­zu­ją­ce czyn ujarz­mie­nia, co­raz gwał­tow­niej wy­dzie­ra­ne szcząt­ki oso­bi­stej wol­no­ści wło­ścian. Na­ów­czas, pa­nu­ją­cy stan szla­chec­ki, jesz­cze nie­uzu­peł­nił swo­ich przy­własz­czeń.

Na zjeź­dzie Wi­ślic­kim, Ka­zi­mierz Wiel­ki uzna­je: że co rok, je­den, albo dwaj wło­ścia­nie, mogą wieś po­rzu­cić cho­ciaż­by i Pan nie­ze­zwa­lał. Dla cze­go tyl­ko je­den, a naj­wię­cej dwaj? Ka­zi­mierz Wiel­ki na­ucza: że je­śli­by wszy­scy wło­ścia­nie mie­li nie oga­ni­czo­ne pra­wo oso­bi­stej wol­no­ści, grun­ta Pa­nów, szlach­ty, nie mo­gły­by bydź upra­wia­ne.

Ale na­ów­czas, nie­spra­wie­dli­wo­ści szla­chec­kie, mu­sia­ły bydź nie­zno­śne i obu­rza­ją­ce. Ka­zi­mierz Wiel­ki sil­ny jesz­cze po­tę­gą swej kró­lew­skiej wła­dzy, i za­pew­ne ja­śniej­sze­mi niż dziś po­da­nia­mi, sta­ro­żyt­nej, ży­ją­cej wol­no­ści wło­ścian, okre­śla zda­rze­nia, kie­dy wszy­scy wło­ścia­nie mie­li pra­wo po­rzu­ce­nia zie­mi, kie­dy od­zy­ski­wa­li uży­wa­nie nie­ogra­ni­czo­nej wol­no­ści, za­wie­szo­ne przez szlach­tę, prze­to je­dy­nie, aby jej grun­ta upra­wia­ne bydź mo­gły.

Je­że­li Pan zgwał­cił żonę albo cór­kę wło­ścia­ni­na, któ­rą­kol­wiek wie­śniacz­kę gmi­ny: je­że­li ra­bu­je, za­bie­ra, przy­własz­cza so­bie ma­ją­tek kmie­cy, je­że­li przez rok jest wy­klę­ty: na­ów­czas, wszy­scy wło­ścia­nie, mo­gli nie­ogra­ni­cze­nie roz­rzą­dzać swe­mi oso­ba­mi: mo­gli po­zo­stać, mo­gli rzu­cić grun­ta.

Kara do­wo­dzi, że czyn ka­ral­ny ist­niał, że był po­peł­nia­ny. Kie­dy Ka­zi­mierz Wiel­ki ogła­sza, je­że­li pan za­bie­ra, przy­własz­cza so­bie ma­ją­tek kmie­cy; wol­no jest, wnieść, że na­ów­czas, był czyn gra­bie­ży, sa­mo­wol­ne­go przy­własz­cze­nia, że stan pa­nu­ją­cy ra­bo­wał kmie­ce ma­jąt­ki. Nie­wy­ta­cza­my za­raz oskar­że­nia prze­ciw tym drob­nym szla­chec­kim ra­bun­kom. Lecz je­że­li B. Nie­mo­jow­ski, je­że­li któ­ry pra­wy na­stęp­ca przy­własz­czy­cie­li po­wie: to moja wła­sność – nie­bez­piecz­ne­mi je­ste­ście: upo­wszech­nia­cie myśl gra­bie­ży: od­po­wie­dzie­li­by­śmy tyl­ko: po­cząt­kiem wa­szej wła­sno­ści gra­bież, do­wol­ny ra­bu­nek: za­gra­bio­ne, wła­sno­ści za­wsze wol­no ode­brać: chce­my je­dy­nie na­pra­wie­nia zbrod­ni.

Kmieć mógł za­wsze, mógł każ­dej chwi­li, opu­ścić zie­mię. Po­zwa­ny, je­że­li wró­cić nie chciał, nie­wra­cał, miał tyl­ko obo­wią­zek za­pła­ce­nia swo­je­mu panu trzech grzy­wien i rocz­ne­go czyn­szu, je­że­li był pod pra­wem pol­skiem, a je­że­li pod nie­miec­kiem: mu­siał albo sprze­dać zie­mię, albo wszyst­kie zo­sta­wić za­sie­wy, albo rów­nie za­moż­ne­go zo­sta­wić kmie­cia.

Inna usta­wa, za­świad­cza, że daw­niej wło­ścia­nie uży­wa­li oso­bi­stej wol­no­ści, ze mie­li wol­ność bez­wa­run­ko­we­go prze­sie­dle­nia; że póź­niej­sze­mu szczę­śliw­sze­mu wzno­wie­niu, póź­niej­sze­mu przy­własz­cze­niu, win­ni­śmy wy­na­la­zek nie­wol­ni­ków, ad­scrip­tos gle­bae, nie­mo­gą­cych nig­dy opu­ścić zie­mi.

Wła­dy­sław Ja­gieł­ło na sej­mie, 1423 sta­no­wi: je­że­li soł­tys albo kmieć, swo­ję rolę albo dzie­dzic­tioo opu­ści, pan obo­wią­za­ny jest po­zio­ać, we­zwać czte­ro­krot­nie. Je­że­li po­zwa­ny, wzy­wa­ny kmieć po­wro­tu, od­ma­wia, na­ów­czas do­pie­ro, pan, dzie­dzic­two kmie­co­we, może no­we­mu rol­ni­ko­wi wy­dzier­ża­wić.

Pra­wa te, acz­kol­wiek za­ra­żo­ne przy­własz­cze­nia­mi szla­chec­kie­mi, po­zwa­la­ją­ce do­sta­tecz­nie wąt­pić, czy Ka­zi­mierz po­rząd­ku­ją­cy, upraw­nia­ją­cy ujarz­mie­nie, miał roz­le­gły za­mysł usa­mo­wol­nie­nia ludu, jed­nak, oka­zu­ją, że po­śród XIV wie­ku, a na­wet, na po­cząt­ku XV, pol­scy wło­ścia­nie mie­li i wy­ko­ny­wa­li swo­je pra­wo cza­sa­mi ogra­ni­czo­nej, a cza­sa­mi nie­ogra­ni­czo­nej wol­no­ści; że mo­gli bydź po­zy­wa­ni, że prze­to uży­wa­li opie­ki pra­wa; że na­ko­niec, mie­li swo­je dzie­dzic­twa, swo­je wła­sno­ści ziem­skie, któ­re, je­że­li do­bro­wol­nie opu­ści­li, a we­zwa­ni, nie­wra­ca­li, pan, mógł wy­dzier­ża­wiać no­we­mu po­sia­da­czo­wi. Ogól­nie, pol­scy wło­ścia­nie, mie­li wol­ność swo­ich osób, mo­gli bydź po­zy­wa­ni i są­dze­ni, mie­li swo­je ziem­skie wła­sno­ści. Ale po­zba­wie­ni po­li­tycz­nej wol­no­ści, nie ma­ją­cy swej, albo ze szla­chec­ką po­łą­czo­nej re­pre­zen­ta­cyi, roz­pro­sze­ni, stra­ci­li wszyst­kie rę­koj­mie bro­nie­nia co­raz uszczu­pla­nych, co­raz pod­ko­py­wa­nych, i na­ko­niec, ze szczę­tem znisz­czo­nych swo­bód. Pa­nu­ją­cy stan szla­chec­ki, zjed­no­czo­ny po­li­tycz­nie, uzu­peł­niał, do­kształ­cał swo­ję przy­własz­cze­nie, – ro­bił spo­koj­nie, jako utrzy­mu­je uczo­ny
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: