- W empik go
Badania krytyczno-historyczne i literackie. Tom 5 - ebook
Badania krytyczno-historyczne i literackie. Tom 5 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 403 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Włościanie.
Drugi arkusz Pielgrzyma, uwiadamia o pisemku: Quelques mots sur l'etat des paysans en Pologne. Autor, zapewne, przez skromność przybierający bezimienność, zamierzył zbić potwarze rzucane na Polaków Krępowiecki na obchodzie rocznicy 29 Listopada, miał oświadczyć, że polska szlachta, ujarzmia włościan; że podczas rewolucyi, i nigdy, niechciała im zwrócić przywłaszczonej wolności. Spomniał podobno o buntach, kozackich, a niewierny podaniom historyków szlachty, wodzów, przeciw ujarzmieniom, przeciw okrucieństwom walczących, zgroza! niekoniecznie nazywał rozbójnikami. Zbić podobne fałsze, zamiar patryotyczny. Szkoda tylko, że Bezimienny, przez swoje rozumowania zadaje kłamstwo czynom. Zbijać mniemane potwarze, fałszami, opowiadać cudzoziemcom zmyślenia, nowy posła wynalazek. Jeżeli cudzociemcom opowiadamy prawdę., jeżeli odsłaniamy potworności, dawnych i nowych, socjalnych instytucyi; jeśli wskazujem pierwsze powody nieszczęść Polski – prawi polacy, troskliwi o godność, o honor narodu, nauczają, "nienależy cudzoziemcom, odsłaniać prawdy, jaka jest; nie trzeba oziębiać sympatyi, i zaraz, naprawiając zboczenia jakobińskie, dowodzą, że instytucyom polskim nic zarzucić nie można. Jednem słowem: wolno ogłaszać kłamstwa, przekręcać historyę; a zbrodnią odsłaniać nasz towarzyski porządek, dawniejsze i nowe przywłaszczenia – wezwać przemiany. I tak P. B. twierdzi, że w Polsce niebyło niewoli we właściwem znaczeniu. Określenie; dwuznaczne, określenie złej wiary. Czem był włościanin za dawnej Polski? Odpowiada historya, zupełnym niewolnikiem: nie miał praw politycznych, obywatelskich, a nawet i cywilnych; nie mógł bydź urzędnikiem, posiadać ziemi; prawnicy szlachta wątpili nawet, czy miał prawo posiadania swego peculium. Włościanin, jeżeli nie uzyskał zezwolenia pana, nie mógł chodzić do szkół, osiadać po miastach, opuścić ziemi, na której był zrodzonym; przeto, adscriptus glebæ. F iguruje u naszych prawników szlachty, actio – de servo repetendo. Gdyby nie religia chrześciańska, szlachta pisząca sejmowe konstytucye, równając swoich poddanych ze zwierzętami, przyznawała im tylko contubernium, a nigdy, matrimonium legitimum. Dzieje naszego sądownictwa, wątpię, czy okażą jeden przykład ukaranego szlachcica, za zbrodnię przeciw włościaninowi. Krzyżem świętym przeżegnałby się… cały sąd szlachecki, gdyby człowiek gminu, podłego urodzenia, śmiał obżałować szlachcica. Sądy dawne, nigdy podobnych nieprzyjmowały zaskarżeń. Dostojny B. mówi, że to wszystko niestanowi właściwego znaczenia niewoli. Może kłamać historya, może umilknąć przekleństwo trzech wieków, Poseł niepowinien zmyślać, Poseł nieomylny, a wszystkim niewiernym, radzimy przeczytać teorye konstytucyjnej monarchii, która, jako wiadomo, rewolucyę 29 ocaliła.
Ogłasza dalej B., że u nas stan włościan polepszał się za każdą narodową rewolucyą; że szlachta, więcej niż ktokolwiek, dbała o materyalne dobro i polityczne prawa włościan, że te ulepszenia, wykonywała sama, dobrowolnie, nieprzymuszona. Trudno przeciw podobnym twierdzeniom, nieużyć surowszych wyrazów.
Bezimienny pisze po francuzku cudzociemcom, nieznającym naszej historyi, naszych praw, robi podejście – niewierny czyli dozwolone. Nie pięknie, wyłudzać sąd najwidoczniejszemi fałszami, dawać o Polsce wyobrażenia kłamiące prawdzie. Nam pozwoli uczony B. oświadczyć, że wszystko co powiedział – jest może błędem, gdyż niechcielibyśmy wierzyć, że B., świadomy domowej historyi, mogłby, na miejsce prawdy podsuwać swoje spaczone rozumowania.
Szlachta, wyłącznie wolna, rozpoczęła swoje polityczne rewolucye za Ludwika, skończyła i zamknęła za pierwszej elekcii. Nie ganię stopniowego osłabiania królewskiej władzy; nie potępiam wywrócenia wrodzonych praw królewskiej rodziny nad ludem; pochwalam wybory dożywotnich naczelników rzeczypospolitej, i prawie wszystkie republikanckie instytucye, wynalezione przez ojców naszych, przed końcem 15 wieku: nie powiem nigdy, jak to, jeden poseł niby rewolucyjny ogłosił "że Polska dla tego upadła, że nie była własnością, królewską, dziedzictwem, wielką wsią jednej rodziny. " Lecz we wszystkich prawach, 1372 – 1572 uzupełniających, rozszerzających swobody rycerskiego stanu, szlachty; o wolności włościan, zupełne milczenie. Rozsądnieby szanowny B. uczynił gdyby nam okazał czyny, że przez dwa wieki tych narodowych rewolucyi, szlachta podniosła materyalne dobro, szanowała polityczne prawa włościan. Zupełnie przeciwne historya daje świadectwo.
Na każdej prawie karcie voluminów legum, wyraźnie rozsnuwa się system ujarżmiania włościan, zamienienia ich na poddanych na niewolników. Nakoniec, na sejmie konfederacyjnym, po skonie Zygmunta Augusta, 1572 szlachta, napisała sobie prawo, warujące zupełne poddaństwo, zupełną niewolę włościan. Zrobiła najbezwstydniejsze przywłaszczenie wolności osobistej, i własności ziemskiej włościan. Nie będzie zbrodnią, jeśli kiedy szlachta zwroci, co sobie przysądziła, co zagarnęła rozbójniczym obyczajem. Na próżno Kazimierz Wielki, przez szlachtę, na szyderstwo, królem chłopków nazwany, na próżno Zygmunt August, usiłowali zasłonić i mieszczan i włościan: Szlachta chciała wyłącznie panować, ujarzmić, wytępić nawet cień wolności, tych, którzy na świat urodzoną szlachtą nieprzyszli. Nie tu miejsce okazania fatalnych następstw niewoli włościan, tej naczelnej, a może jedynej przyczyny, dawnych i nowych klęsk naszej ziemi.
Występuje nowe mniemanie Bezimiennika, że Polska, przed wszystkiemi ludami, najwięcej pamiętała o szczęściu włościan. Nie trzeba tyle widocznych kłamstw rozsiewać. Sięgając 13 wieku, Anglia Szwajcarya, Holandya, Włochy, nawet Francya, miały właścicieli włościan, miasta i gminy wiejskie niepodległe, rządzone republikanckiemi instytucyami, dobrze zasłużone sprawie wolności tem, że pierwsze, podkopały grunt feodalnej budowy. Arystokracya Anglii walcząca przeciw swoim królom, przyznała ludowi polityczne swobody, Szwecya miała reprezentacyą stanu włościan. Przecież nieomylny B., pomijając, historyczne, europejskie czyny, których nikomu pomijać niewolno, przyznaje Polsce chwałę usamowolnienia włościan. Co powiedzą znajomi rzeczy cudzoziemcy, jakże nazwać przyjęty przez niektórych ziomków, na francuzkiej ziemi, obyczaj, przekręcania historyi, pod tym pobożnym i patryotycznym pozorem, że nie trzeba domowych, błędów rozgłaszać. Bydź może. Lecz wzgląd podobny, upada, jeśli mówimy o historyi. –
Wyprowadzona na scenę i konstytucya 3 maja. Powołani i niepowołani, wynosimy to nieśmiertelne dzieło naszych ojców, narzucamy wielkiemu sejmowi, polityczne zamiary, których niemiał. Zrywamy urok, poniżamy rzeczywistą wielkość, siejąc nań hojnie niezasłużone uwielbienia. Sejm wielki chciał niepodległości Polski pragnął złamać wpływ Moskwy, zwrócić narodowi wewnętrzną i zewnętrzną wolność, zniesioną carskiemi gwarancjami. Tą myślą żył i działał, i słusznie był wielki. Lecz sama konstystucya 3 maja, jej rozporządzenia niemiały nigdy, mojego przynajmniej, uwielbienia. Cóż konstytucya zrobiła włościanom? Nic. Zostawia los włościan dobroci i sprawiedliwości szlachty. Cóż dała sprawiedliwość szlachty? Nic. Szanowny B. mówi, że Polacy nieprzymuszeni, dobrowolnie nieśli, swoim włościanom, niewiem jakie, dobrodziejstwa. Przecież historya pamięta, że kiedy Kościuszko, własność i wolność chciał włościanom opowiadać, rewolucyę rządową a właściwiej samej szlachty, zamienić na powstanie narodowe, na wojnę ludu; oziębiona szlachta, kochająca więcej swoje dziedziny, niż Polskę, robiła opór. I podczas rewolucyi 29, znamy przykłady tej politycznej zbrodni. Okrzykniono patryotów Warszawy jakobinami za to, że massy nasze usamowolnić, zapalić, że przez massy, rewolucyę zbawić pragnęli. Posądzony był o jakobinizm, obywatel Wołynia, który swoim włościanom dał wolność i własność; uzbroił, i, swoim braciom podobnie uczynić radził. Wymordują nas, krzyknęli: innemi słowy, niech lepiej Polska ginie.
Nieubłagane prześladowanie włościan przez szlachtę, wywołało nakoniec swoich mścicieli rozsnuło swoje okropne następstwa. Pomijając, drobniejsze włościan powstania, wojny kozackie, miały wielkie polityczne dążenie, zniesienia szlacheckiej wolności, oswobodzenia całej Polski. Lud chciał mieć swoje prawa, swoję wolność, chciał się wcielić do naszej historyi, nowemi żywiołami, nowym twórczem życiem, orzeźwić umierające ciało rzeczypospolitej szlacheckiej. Odepchniony, wycieńczony wojnami, opuścił Polskę, powierzył swoje swobody nowemu nieprzyjacielowi, moskiewskim carom. Ani przewidowali ojcowie nasi 17 wieku, że wytępiając wolność włościan, ujarzmiając lud, wnukom swoim przyrządzali ujarzmienie.
Rozbiór Polski miał wyrządzić największe złe naszym włościanom. Nierozumiem, jak można, fałsz zadawać nawet żyjącym. Odsuwając następstwa rozbioru Polski, fatalne Europie i powszechnej sprawie usamowolnienia, trudno ujrzeć, jakie złe rozbiór Polski wyrządził włościanom. Nie mogli stracić praw poli – tycznych, których niemieli. Rząd Austryacki wziął włościan pod opiekę prawa. Rząd pruski wieśniakom poznańskim dał własność ziemi. Włościanin poznański, właściciel ziemi, jest równy swojemu panu, ma swoje prawa, i, mniej więcej, jest obywatelem. Nie piszę pochwały naszym ujarżmicielom; nie powiem, że król pruski uwłaszczając włościan, chciał bydź dobroczyńcą Polski, że dobrodziejstwami skarbiąc sobie miłość nowych obywateli, włościan, oziębia w nich miłość ku Polsce, wytępia narodowość: gdyż, jeśliby tak bydź miało musielibyśmy uwierzyć, że niewola włościan, jest koniecznym warunkiem kwitnienia, polskiej narodowości.
Prawdą historyczną pozostanie, że włościanom, którym Polska nawet przez konstytucyję 3 maja odmówiła usamowolnienia i własności, ulepszenie ich stanu, spokojniejszym zostawiła chwilom, ujażmiciele, dali materyalne dobro.
Nie jest mi wprawdzie obce, że obywatele zabranych prowincyi oświadczyli chęć nadania wolności i własności włościanom. Lecz przez 10 miesięcy rewolucyi, mieliśmy wielki czas wprowadzenia tej zmiany. Niechciano jej ucynić: odpychano myśl usamowolnienia włościan, jako anarchiczną, jakobińską, mogącą nas pozbawić opieki Austryi, która pierwsza rozbiór rozpoczęła; pomocy Francyi, która nas opuściła Posądzano nas o jakobinizm i za konstytucyi 3 maja Nasi ojcowie, przerażeni zaskarżeniem nieprzyjaciół słowem i czynem dowodzili, że nie są jakobinami. I polska zginęła. Te same i dziś powtorzyliśmy śmieszności. By nieobrazić Austryi i Prus, rozburzeniem towarzyskiego porządku, rewolucyjnych nierozpłomienić żywiołów, nie przerazić Francyi, nie wywołać gniewu dyplomacyi i samowładców, odłożyliśmy na spokojniejsze czasy, środek jedynie zdolny ocalić nas i wolność Europy. Nie bądźmy jakobinami, mówili nasi dyplomaci, powiernicy świętego przymierza. Słuchaliśmy rostropni, i Polska, raz jeszcze upadła.
Mimo tych fałszów, zapełniających wszystkie karty pisma B. Pamiętnik Emigracyi, zapewne przez zgrozę patryotyczną, opuszczając imię Krępowieckiego donosi Emigracyi i Polszce, że "mowa P. N. należy do rzędu pism z gruntu fałszywych a przeciwnie, pismo B. pełne rozsądku i gruntownej znajomości rzeczy. " Niezadziwia nas, że Pamiętnik Emigracyi, fałszowanie historyi, przekręcenia prawdy, nazywa rozsądkiem i gruntowną znajomością rzeczy. P. E. robi jeszcze ciekawsze odkrycie, że Austrya, biorąc pod opiekę prawa włościan, niszczy polską narodowość. Wynika przeto naturalne następstwo, że polska narodowość i niewola włościan, są związane, ie jedna bez drugiej, trwać niemoże. Znać, Pamiętnik przyjmuje ogłoszone na polskim sejmie zasady, że rewolucya nie jest narodowa, że nie trzeba zmieniać towarzyskiego porządku . Obłożył Pamiętnik dziwacznem zaskarżeniem Carow Moskwy. Carowie moskiewscy, buntując włościan przeciw szlachcie, oskarżając nas o jakobinizm, przeszkadzali usamowolnieniu. Lecz P. powinien by widzieć, że wszystkie prawa wydzierające wolność i włassność Polskim włościanom, że sławną konstytucyję 1753, pisaliśmy my sami, ojcowie nasi, nie Carowie Moskwy. Czy Car moskiewski doradził sromotne zgwałcenie hadziackiej umowy? Pózniej nawet, za konstytucyi 3 maja, oskarżała nas Katarzyna o jakobinizm, dla tego tylko, żeśmy rząd silniejszy zrobić i wojsko pomnożyć chcieli. Należało na zaskarżenie naszych przywłaszczycieli, odpowiedzieć rzeczywistym, jakóbinizmem, usamowolnieniem włościan, wojną za wolność. Nie jeden to, i nieostatni przykład złej wiary, zmienności politycznych zasad, i rozmyślnego szkalowania rewolucyjnych opinii, przebijającego się, prawie przez wszystkie kolumny Pamiętnika Emigracyi. – 1833.II.
Xawery Godebski Poseł.
Pan Godebski, ziomkom zakładu Bourges wykładał Historyę Polski, jej instytucye; spominał także o rewolucyi 29.
Jeśli doniesieniom wiarogodnym można zawierzyć, P. G. dziwacznemi, że niepowiem, przewrotnemi rozumowaniami, zarażał swoje nauki, nasuwał fałszywe widzenie i rewolucyi, i naszego towarzyskiego porządku. Ciężkie podnosząc zaskarżenie, uprzedzamy zawcześnie, że oświadczamy nieprzyjazń, tylko systemowi, który mógłby uwodzić; wykrzywiać sąd powszechny. Mówi G. kolosalny zamiar naszej rewolucyi, był, wypchnąć Moskwę do Azyi. Twierdzenie zupełnie przeciwne historyi. Trzeba sądzić sprawiedliwie, nawet własnych nieprzyjacioł, a szczególniej, niepodsuwać fałszywych dążeń, przeważnemu europejskiemu zdarzeniu, rowolucyi 29. Rosya, nie jest Azya. Towarzystwo rosyjskie, jakkolwiek nie rozwinione, jest europejskie; przez lat sto, wcielało i wciela jeszcze wszystkie żywioły zachodniej cywilizacyi. Może nas myli nasze przekonanie, lecz wylewanie się potęgi rosyjskiej na Szwecyą, na Polskę, jest mimowolnem jej zbliżaniem się ku politycznym i towarzyskim wyobrażeniom, przeciw którym, Rosya, naczelniczka związku starej Europy, dziś, toczy wojnę. Jeśliby Rosya nie była najściślej związaną z europejskiem spółeczeństwem, jej wpływ, mógłżeby sięgać Renu i Sekwany, jej wojska odwiedziłyżby Paryż? Cóż je zawiodło do tej nowej Jeruzalem ludzkości? Czy żądza zdobyczy? bynajmniej. Zawiodła je wojna wyobrażeń, walka starej i odradzającej się Europy. Jeśli towarzystwo rosyjskie lat zaledwo sto, zbliżone ku Europie, przejmujące jej cywilizacyę, jeszcze swojej wewnętrznej nie objawia potęgi, jeśli rządzone przez samowładztwo, które dało początek jej umysłowemu i politycznemu życiu, jest okropnem narzędziem, wstrzymującem usamowolnienie europejskich towarzystw; lubiemy wierzyć, że rewolucya Francyi, skończy swojo ostatnie, najwspanialsze dzieło, i przyspieszy usamowolnienie rosyjskiego towarzystwa. Rosya samowładna, usiłuje wsiąknąć Europę, zniszczyć jej rewolucyjną potęgę: lecz trzeba mieć nader poziome widzenie historyi, by niepojąć, że walka Rosyi, samowładztwa, przeciw zachodnim wyobrażeniom, ostatecznie, da przewagę, sprawie usamowolnienia; że samowładztwo carów, zginie przez wylew tych wyobrażeń, które przytłumia, u siebie, które, pozornie pokonane, nieprzestają nadwątlać władzę zwycięzców. Taka natura cywilizacyi, rewolucyjnych idei. Carowie niczem nie odepchną tych niewidzialnych najazdów; tych cichych, lecz stanowczych podbojów rewolucyi. Rewolucya pochłonie system carów. Królowie północy trapieni przeczuciem blizkiego zatracenia, szukają wojny, chcą raczej runąć pod zwaliskami swoich tronów, a nie czekać sromotnej śmierci. Nigdy Polska, szczególniej po swoim rozbiorze, nieżywiła przeciw ludowi rosyjskiemu bratobójczej niechęci. Jej rewolucya niezamyślała, Rosyi podbijać, poniżać, do nicości strącać. Zostawmy przenośnie krasomowcom. Niepowiewałże na naszych chorągwiach napis, za naszą i waszą wolność? Sejm, czyliż nieogłosił, że jedynie carowi, że systemowi samowładztwa wypowiada wojnęr że lud polski, pragnie szanować niepodległość Rosyi? Sprzysiężenie rosyjskie 1825, nieokazałoż, czem względem Polski, wolna Rosya bydź chciała? Sami oświeceńsi Rosyanie, nie przyznająż Polsce i politycznej i umysłowej wyższości. Niechcieliż znieść zbrodni rozbioru, wszystkie słowiańskie pokolenia, ogarnąć jednym federacyjnym związkiem? Śnili rzeczpospolitę Słowian. Godebski jest Posłem. Wolnoż Posłowi nierozumieć rewolucyi 29, przekręcać jej powołanie, zmieniać naturę historycznych czynów, a co najgorsza, bardzo niepolitycznie roznawiać nienawiść przeciw ludowi, któremu sprzyjać powinniśmy? Słysząc podobne opinie Posła G. znanego podczas rewolucyi, przez liberalne zasady, nietrzeba robić głębokich poszukiwań, dla czego znikła rewolucya 29. Miałaż, pojmujących, jej naturę reprezentantów, tłumaczów i naczelników? Powiedzą nam, na co roznawiać rany? Rany nasze jeszcze sączą krew. Nim je uzdrowiemy, oddalmy lekarzy, którzy już okazali swoją sztukę: pozwolili zamordować Polskę, chociaż mogli przeszkodzić chociaż słyszeli ostrzeżenia, prawda, podawane przez Towarzystwo patryotyczne, stek jakobinów.
Zgorszyło nas mocniej inne zdanie. Naucza Gr. "nietrzeba polskim włościanom wolności, nierozumieją jej; mogą nadużyć, wymordowaliby nas, oddychają nienawiścią, przeciw nam, polskiej szlachcie. " Jeśli można, niezaszkodziłoby podwoić surowość. Niedawno Komitet, członkowie sejmu, Towarzystwo Ziem ruskich i litewskich, potwarczym obwołało głos Tadeusza Krępowieckiego. Lecz widoczna, K. nieobraził prawdy, nie zesromocił Polski, kiedy jej reprezentant, pamiętajmy zawsze, reprezentant liberalny, dobrą wiarą ponawia zasady, przeciw którym Krępowiecki powstał, za to godny napomnienia, że historyczne prawdy, że wierny obraz naszych towarzyskich stosunków, zatarł, przekrzywił, namiętnemi wykrzyknikami.
Nie trzeba polskim włościanom wolności. Trzebaż jej szlachcie. Jejże wyłącznie Bóg udzielił świętość człowieczeństwa? Naszem zdaniem, trzeba zupełnej wolności wszystkim mieszkańcom polskiej ziemi. Gdyby ją mieli włościanie Wołynia, Podola, Ukrainy, podczas ostatniej rewolucyi, obojętni, niemówiliby, polska szlachta jedzie na wojnę. Miałyż nasze massy pojąć wojnę, o fikcye, o gwarancye konstytucyjne, o różnice narodowej i towarzyskiej rewolucyi, poważnie opowiadane sejmowi? Zamiast tej naśladowanej doktryny, zamiast oszustw dyplomacyi, należało dać, a raczej, należało zwrócić włościanom, i wolność i własność. Milczenie i obojętność ludu, będzie zawsze najsilniejszym dowodem, że kuglarze, władcy rewolucyi 29. sfałszowali ją; że szkodliwy był system, który przewodniczył naszemu rewolucyjnemu poruszeniu, rewolucyjnemu przez nazwanie, a kontrarewolucyjnemu przez działanie.
Wymordowaliby nas, przepowiada Pan Godebski.
– Bydź może. Lecz gdzie początek, tej okropnej, sami wyznajem, słusznej obawy, gdzie źródło tej winy? Nie podaje oręża, wiekami nieszczęść rozdrażnionej nienawiści naszych włościan. Długo rzeczpospolita polska dzierżyła Wołyń, Ukrainę, Podole, zamieszkane przez lud, obcy Moskwie, lecz niezupełnie polski, nie zupełnie wcielony do naszej historyi, do naszej cywilizacyi. Czemu utrzymaliśmy niewolę, która, przez słuszną karę naszego przestępstwa, nas samych dotyka? Czemu niezatarliśmy lekkich rozróżnień? Czemu nie wznieśliśmy politycznej jedności wszystkich polskich obywateli. Niewola, okrucieństwa i rozboje panującej szlachty, miałyż nam wyjednać miłość pokrewnych słowiańskich pokoleń? Ojcowie nasi zachowaliż pokój hadziacki, jedynie zdolny, skojarzyć rozerwane części? Odepchnęliśmy lud wolny, który zachwiał szlacheckiemi przywilejami, pierwszy podkopał niepodległość Polski. Napawany pogardą, pozbawiony nadziei złamania swojej niewoli, siebie i Polskę wydał spólnemu nieprzyjacielowi. I tu, może pierwszy zaród naszych rozbiorów, pierwszy początek wpływu Moskwy na nas, na Europę. Chcieliśmy mieć niewolników, i opatrzność, skazała nas na niewolę. Nieoświeciło nas najokropniejsze doświadczenie, trzy rozbiory, dwa tułactwa. Pan Godebski Poseł, każe pomnażać niewolę, nienadawać wolności, którą, on, nowy wyznawca doktryny konstytucyjnej, niebezpieczną, anarchiczną nazywa. Ojcowie nasi byliż dobroczyńcami ludu, który napiętnowany sromotą, parya naszego towarzystwa, żył, cierpiał i umierał nie znany, i tylko czasami, szalejący, pijany na chwilę zdobytą wolnością, pił krew swoich ujarżmicieli; i znowu do starej, do znienawidzonej, powracał niewoli? Przesadzonemi są obawy fałszywych przyjaciół rewolucyi 29, usamowolnienia towarzystwa Polaków; gdyż napiszmy sobie raz na zawsze, Rewolucya 29, musi nam dadż usamowolnienie, przekształcić nasz potworny, na przywłaszczeniu, zbudowany towarzyski porządek, który, na 25, 000, 000, uwiecznia niewolę, nędzę 24, 000, 000. Nieprzewiduję mordów, jeśli włościanom zwrócimy wolność i równość. Prawie jednomyślnie jest uznana konieczność towarzyskiej naprawy, przekształcenia naszych towarzyskich stosunków. Grzeszyłby przeciw ludzkości, grzeszyłby przeciw towarzystwu, przeciw duchowi czasu, zdradzałby Polskę, byłby przyjacielem świętego przymierza, ktoby podniósł głos, przeciw politycznemu i materialnemu usamowolnieniu 24 milionów.1833.III.
O własności Włościan.
Pisma Kubrakiewicza i Lelewela o konstytucyi 3 Maja, i o własności włościan, dotykają samej podstawy siły narodu. Jest wolność druku, drukujmyż nasze zdania, zaiste korzystniej niż paszkwile, uszczypliwości. Może utkwią w pamięci przyszłych prawodawców Polski uwagi nasze, może przyspieszą ulepszenie stanu ludu Polski. Lelewel, podczas rewolucyi, porównał konstytucye, wystawił, co złą, a co dobrą ma zasadę: lecz przywiązanie ku dzieł; i czteroletniego sejmu, jako nienarzuconemu, uchwalonemu przez część narodu, niedozwoliło wyraźnie zganić tej ustawy, dać pierwszeństwo poźniejszym. Przedmiot ten, na sejmie 1831 r. wznowił Roman Sołtyk, lecz czyli zle się wysłowił, czyli dzieło czteroletniego sejmu, jako twór Polaków, chciał chwalić, uważałem, że tej ustawie przyznawał wyższość przed innemi. – Naówczas, może pierwszy w sejmie wynyrzyłem zdanie, ganiąc konstytucyę 3 Maja, a ganiłem dla tego, że odmawiała najliczniejszej części ludu, równości przed obliczem prawa. – Konstytucya nadana przez Napoleona 1807, jest pierwszą, która zrobiła równemi szlachcie cztery miliony włościan, i jeżeli zarzucamy Napoleonowi, e wątpliwie rozmyślał o odbudowaniu Polski, nie możemy jednak zataić, że cudzoziemiec, zrobił więcej naszym włościanom, niż przez lat cztery sejmujące stany Rzeczypospolitej. Smutne wyznanie, plamiące nas, lecz sprawiedliwe, niech będzie napomnieniom, tym, którzy na polskiej ziemi mają przewagę moralną i majątkową, i tylko sami chcą bydź narodem. Można zatrzeć plamę przodków uzupełnieniem dzieła Napoleona; to jest, nadając własność włościanom. – Aleksander tylko przerobił konstytucyę Napoleona, i gdyby tej nie było, konstytucya aleksandrowska nieprzyznałaby włościanom równości przed obliczem prawa. Zapewne, samodzierżca północy, nie przez polubienie, umieścił rewolucyjne zasady, nadał włościanom wolność na papierze, chociaż 12 milionów Litwinów, Zmudzinów, Rusinów, jęczało pod despotyzmem władcy, który niby zachowując prawa polskie, dozwolił włościan tej części Polski, uważać jako przywiązanych do ziemi, oddał pod dowolność szlachty. Wolność na papierze włościan polskich, była tylko półwolnością, bez własności, przy pańszczyznie, którą zachował Car, nie szlachta prawodawcy. Niemogę bydź posądzony o ruble moskiewskie, pisząc jako jestem przekonany, oddając sprawiedliwość nawet i wrogowi; życie moje publiczne jest rękojmią: w obrzydzeniu mam dwóch Niemców wrogów, niszczycieli naszej narodowości, przez odejmowanie języka, przepisowanie edukacyi tłumiącej wyobrażenia czasu i rozlicznemi drogami wytępiających wolność, rodzimy skarb naszej ziemi; a przecież powiem, że ci prześladowcy, więcej naszym włościanom zrobili, niżeli szlachta. – Król Pruski odjął część ziemi szlachcie, i na własność darował włościanom. Jestli to nadużycie władzy, gwałt, sprawiedliwość, nie rozbieram: lecz widzę, że włościaninowi dał prusak to, co swój dać niechciał. – W Galicyi, włościanin nie jest panem swej ziemi, lecz wiecznym, dziedzicznym posiadaczem. Szlachcic dzieci oddalić nie może, ani jest mocen, dowolnie uskutecznić zmiany gruntu. Rząd niedozwolił, kmieciom cały tydzień robiącym odejmować grunt, zmniejszył pańszczyznę na trzy dni, w tydzień; oznaczył jeszcze godziny pracy i spoczynku. W Galicyi i Prussach, od chwili zajęcia tych krain, szlachcic, mieszczanin i chłop, są równemi przed prawem; za Rzeczypospolitej Polskiej, chłop niemógł nawet sądu znaleść na szlachcica. Zobaczmyż, co za rewolucyi chłop zyskał od swego Rządu. Sejm 1831 pociągając, Litwę, Żmudź, Wołyń, Podole i Ukrainę, pod tymczasowe zasady konstytucyi, o ile formy jej zachował, wezwał Reprezentantów tamtych prowincyi, nierozróżniając szlachty, miast i chłopów, chociaż ci ostatni nieprzybyli, do zasiadnia we swem gronie; porównał zatem wszystkich przed obliczem prawa. Rząd jaśniej ten przedmiot obwieścił. Otoż za rewolucyi chłopom powiedziano, że są wolnemi, bez własności obłożonej pańszczyzną. Ani uwolnienie cząstkowe pańszyzny, ani zaprzysięganie po kościołach wolności chłopom, nie były tem, czego ludzkość i sprawiedliwość wymagała. Sejm, po wielu rozprawach nic stanowczo nie postanowił. Bitwa Grochowska rozpędziła Reprezentantów, do Częstochowy, Miechowa i Krakowa; został mały komplet i ten o włościanach zaczął radzić. Połączone Izby przyjęły kilka artykułów, lecz tylko, co do włościan dóbr narodowych, wielka albowiem była opozycya, co do włościan dóbr szlacheckich; niechciano naruszenia własności szlacheckiej: utrata propinacyi, tego szkaradnego monopolium, robiła jeszcze większą tamę. Aloizy Biernacki, Jan Olrych Szaniecki, Konstanty Swidziński i inni, najgorliwiej popierali wyzwolenie chłopów, zniszczenie pańszczyzny, lecz większość przeszkadzała rożnolicznemi uwagami: przeglądała nadwerężenie praw Towarzystwa kredytowego, potrzebę uregulowania gruntów folwarcznych, ustanowienie zasad czynszu lub jakiej – bądź opłaty; nigdy jednak niemyślano o nadaniu bezwzględnie, własności, o szczerem przyznaniu praw włościanom. Chociaż Szaniecki dowodził dawnemi ustawami, że włościanie dóbr narodowych, są właścicielami; jednak później, sejm dozwolił, sprzedarzy dóbr, a przeto uświęcił naruszenie cudzej własności: na co, za Mikołaja i Aleksandra, nigdyby niezezwolił, gdyby Rząd sprzedarz dóbr narodowych był wnosił. Protestowano przeciw sprzedarzy, przez petycie, głosy i uwagi, a nawet przez zaciągnienie pożyczki na dobra narodowe. Okazał się opór. Propinacji broniono żarliwie, a chociaż nienawidziano monopolium tabaki, tytunia i trunków, jako szkodzące szlachcie, taż sama szlachta, usilnie obstawała za monopolium zyski im przynoszącym. Włościanin, zyskał zniesienie tylko podatku liwerunkowego, Warszawa, zniesienie kabaku; żydzi, opłaty lichej dniowej.
Lecz chłop, jak dawniej, robił pańszczyznę; obiecywano, osłodzić kiedyś stan włościanina, niestanowiąc nawet, na jaki sposób. Po ochłonięciu ze strachu Grochowskiego, reprezentanci wracali, senat liczniej zaczynał uczęszczać na sessye, reprezentowany często przez kilku, a czasem przez jednego tylko senatora Nakwaskiego, i gdy projekt chociaż niedoskonały, był bliski końca, chcąc rzecz odwlec, zarzucić, wezwano formy na pomoc. Zabrzmiały głosy, że należy w rozdzielonych obradować Izbach; zaraz większość postanowiła rozłączenie, projekt włościański poszedł do Izby Poselskiej, gdzie wiele innych czekało załatwienia. Każdy był nagły, każdy miał swych opiekunów: ułożono porządek, podzielono na dwie kategorye, na ważniejsze i mniej ważne, a projekt włościański, aczkolwiek do pierwszego wcisnął się oddziału, uzyskał numer ostatni. Co dzień wotowano nad nowo wznoszonemi projektami nagiemi, które często pierwszeństwo brały dawnym, odstępowano dziennego porządku, interpellowano ministrów, a projekt tak ważny kochanych chłopów Polskich, odepchniony zręcznie, zaniedbany, czeka na powrót nasz, na nową rewolucyę, na lepszy sejm, do którego szlachta i nieszlachta na jednych sejmikach, wybierze razem swych reprezentantów, któryby nieczynił różnicy reprezentantów szlachty, i tych, których chłopi i mieszczanie mianują.
Teraz, jakiż stan naszych włościan? w Prussach, Austryi mają opiekę prawa w królestwie kogresowem, wolność na papierze: w Litwie i ziemiach Ruskich, jęczą pod despotyzmem cara i szlachty. Wieluż ich na całej polskiej ziemi? dziewięć dziesiątych ludności, – Dziewięć dziesiątych ludności, jeżelibybyło obywatelami wolnemi, właścicielami, siła nasza powiększyłaby się o dziesięć razy. Widno, że oprócz starych gnębicieli, mamy jeszcze większe zapory wewnątrz nas, Żydów, którzy nie przez niechęć ku Polakom, nie przez przywiązanie ku Moskwie, lecz przez nędzę, wyłączeni od praw obywatelskich, przez potrzebę, służą mocniejszemu, temu, co płaci. Dalej, religią Grecką Dysuniacką, którą car rozgałęzia, aby rozdwajać katolików z dyzunitami, aby i religijnie, głowa kościoła peterburskiego wpływała na zniszczenie polskich chłopów, którzy nakoniec, pod jednemi rządami, dobrodziejstw doznali, a niewiedzą, czy drugie udzielą.
Można usunąć te zapory, lecz któż usunie? Można szlachta, a bardziej panowie. Drobna albowiem szlachta, mierni właściciele dóbr, stosunkowo, zawsze największe czynili ofiary, najsumienniej ponosili ciężary publiczne. Wielka jest, historyczna, między niemi i możnowładzcami różnica. Kto 1764, na kraj wojska moskiewskie sprowadził, kto sejm otoczył bagnetami najezdników, kto przeciw konfederatom Barskim, Drewicza przywołał, kto zawiązał Targowicę? Możni panowie, na ich czele dom Czartoryskich. Nie mówię o wszystkich; byli możni panowie poświęcający wiele krajowi, lecz więcej widziemy szkodliwych. Za ostatniej nawet rewolucyi, mniej zamożni, co tylko sejm nakazał, nieodmówili. Na możnych panów, prezesowie komissyi wojewódzkich, nieśmieli rozciągać surowości. Wysłano na kommissarzy członków sejmu. Nie płacili, głośno o poświęceniu krzyczący panowie. Miał niezmierne zaległości Gustaw Małachowski, Konstanty Swidziński, pogromcy Jakobinów warszawskich. Niewydobyli zaległości i komniissarze. Zapłacił Konstanty Swidziński Moskalom podatki winne rewolucyjnemu rządowi.
Ma jeszcze szlachta nieco do rozdania. To nieco, jest jeszcze tem, czem stan dotąd, na swoje tylko dobro panujący, może zobowiązać uciśnionych i najskuteczniej dokonać oswobodzenia ojczyzny. Szlachta co ma, a nie da, niech bedzie pewna, ze i tak straci. Alboż niemają doświadczenia, że królowie ujarzmiciele, już wiele zabrali, roztrwonili, że bagnetom najezdników, nie postawią oporu jeśliby nowy Fryderyk Wilhelm i resztę porwać zechciał. Dadząż opór chłopi, których interes będzie przeciwny? Tak więc to, co właściciele niedąją, może zaszkodzić im samym, moie bydź orężem przeciw wskrzeszeniu ojczyzny. Przeciwnie, robiąc dobrowolną ofiarę miłości, zobowiążą sobie przyjaciół: wynajdą nową broń przeciw wrogom, którym dotąd, zapewne i nieprzeczuwając, najusilniej pomagają.
Niechaj szlachta rozważy jeszcze ważniejsze powody. Europejskie społeczeństwa chcą przemiany: usamowolnienie musi nastąpić. Jest to historyczna konieczność, nieuchronne następstwo powszechnie obudzonej godności człowieczeństwa. Fikcya monarchii konstytucyjnej straciła swój urok. Towarzystwo zaczyna wierzyć, że król dziedziczny, czy obieralny, szybko przemienia swoje konstytucyjne powołanie, jest samowładzcą, znajduje powolne narzędzia nadużyć, i niewątpliwie, jest przychylniejszy sobie, swej rodzinie, a nigdy ludowi. Łatwo jest dowidzić, że dawny despotyzm, konstytucyjneini przyodziany fickciami, ma słabe podpory; że lud odbierze swoje wszechwładztwo, że przeto nadejdzie błogosławiony czas, kiedy i lud Polski, pozna swoją siłę, weźmie swoje prawa, potłumi swoich domowych nieprzyjacioł, szkodliwszych zapewne, niż zewnętrzni. Zamilknie naówczas doktryna nauczająca, " mam hypotekę na moje imie, a więc moja
własność. " Będzie naturalna i łatwa odpowiedź: posiadałeś nieprawnie, oddaj. Nie dość; moie i zapyta nowy rząd społeczeństwa o niesprawiedliwe zyski przywłaszczenia, którego początek pokazuje historya i rok i dzień. Trzebaż czekać tej chwili? Rozsądniejsza uprzedzić, jeśli niechcemy, aby kiedyś niespodziewanie niespadła, złorzeczeniem milionów wzywana kara, na ukoronowanych samowładzców, na przywłaszczycieli, na – nieprzyjacioł równości i usamowolnienia społeczeństw. Odsłoniła już dyplomacya swoje oszukaństwa, powiedziała swoje ostatnie słowo, co przyrzeka odbudowaniu naszej ojczyzny, usamowolnieniu Europy. Nie radziłbym ufać i bagnetom. Kto je nosi? Uciśnieni. Więcej żołnierzy włościan, niż oficerów szlachty. Poznają na koniec ujarzmieni swoją godność: kilku przewodników pociągnie massy, tak, jak sprzysiężenie nieliczne pokonało Konstantego.
Chciałbym przeto widzieć cztery ustawy.
1. Każdy włościanin jest właścicielem domu i gruntu, który posiada.
2. Pańszczyzna i propinacya we wsiach i miastach, na zawsze zniesione.
3. Dotychczasowi właściciele otrzymają wynagrodzenie, jakie przyzna naród, a właściwej, lud Polski.
4. Walczączy za wolność, równość i za niepodległość Polski, uposażeni będą gruntami dóbr, narodowych.
Przeczuwam, że powstanie przeciw mnie szlachta, nazwie jakóbinem i demokratą, wydziercą własności obiecującym kiedyś wynagrodzenie, i to, jeśli je naród przyzna. Odpowiem, że społeczeństwo ma prawo, ma obowiązek, oznaczyć naturę, określić granice własności, znieść nadużycia szkodzące powszechnemu dobru, i najściślej mówiąc" samowładnie rządzić towarzyskim, wspólnym majątkiem. Jeśli za wielkie wskazuję obietnice, usprawiedliwia mnie, moja miłość porządku, moja chęć uniknienia zaburzeń, domowych, mordów, szalonych zawichrzeń, jakieby koniecznie nastąpić musiały, raniej, czy później. Powiedziałbym szkalownikom moim: oburza was zagrożone samolubstwo wasze, dotkliwiej boli cząstkowa strata majątku, niż niewola ojczyzny. Kiedy najeźdzcy rabują wasze majątki, biorą waszą własność, milczycie. Czekacie exdywizyi lat kilkadziesiąt, upływa lat kilkanaście nim nastąpi wyrok. Wezicie wasze ukłony i pochlebstwa po stolicach grabieżców, poicie łakomstwo złodziei urzędników, uczycie się obcej mowy: wasze dostatki, wasza krew poświęcana przez was samych nieprzyjaciołom Polski. Cóż zostawiacie Ojczyznie, co ludowi, który waszych przodków i was wzbogacał?
Walenty Zwierkowski.
Zwierkowski, był, zapewne najśmielszym członkiem narodowej, polskiej oppozycyi, ale nie konstytucyjnej, kaliskiej, która, patryotyczną, rozgłaszająca wielkie towarzyskie princypia, niewidziała pierworodnej wady Rządu, że był przywłaszczycieli, że koniecznie musiał niweczyć wolność druku, zobojętniać wpływ Sejmu, tej komedyi, której oppozycya kaliska wierzyła, której uroczystym chciała bydź aktorem. Zwierkowski pojmował, że oppozycya, jeźli ma bydź bydź powinna rewolucyjna, wymierzona przeciw rodzinie przywłaszczyciela, i przeciw konstytucyi uprawniającej zbrodnie rozbiorów i zatłumienie naszej niepodległości. Tym prawdziwie wielkim zasadom wierny Zwierkowski, 1825, nie był członkiem balu danego Alexandrowi, odmówił nań składki, zaniósł protestacyą, przeciw artykułowi dodatkowemu, podał petycyą, którą Piwnicki schował, podał nie przeto, aby naprawiać konstytucyą, ale, aby odkryć narodowi, prawdziwe zamiary Rządu. 1830 obrany był posłem. Senat unieważnił wybór, na rozkaz władzy nienawidzącej Zwierkowskiego, że niechciał głosować na pomnik Aleksandrowi, a oświadzył, że sam jeden nawet niezezwoli na uchwałę, jednomyślnością. Nikczemny senat, nazywany przez Rząd, pierwszem ciałem Państwa, splamił siebie, osromocił swój arystokratyczny charakter, przyjmując na siebie początkowanie tej ustawy nakazującej wzniesienie pomnika przez naród, przywłaszczycielowi, ujarzmicielowi Polski, polskiej i europejskiej wolności. Zwierkowski był wielce czynnym działaczem rewolucyjnego związku: miał bydź członkiem tymczasowego Rządu. Przez cały czas wojny, był wierny zasadom rewolucyi, popieraczem jej następstw; jeden, szczerze, nie robiąc jezuickich zastrzeżeń, włościanom dał własność, zawsze przyjaciel ludu, zupełnego usamowolnienia, wielki czynami, nie słowy, nieugięty przez swój charakter i dobrze nienawidzony, przez oszustów dyplomacyi, i przez niedołężników wartskiej doktryny. Sród mnogich nikczemności, które prześladować i wykorzeniać, naszym obowiązkiem, miło nam wynurzyć sprawiedliwość, cześć nawet posłowi, właścicielowi, śmiało wzywającemu zupełnego usamowolnienia milionów.
1834.
IV.
Włościanie Polscy.
Nie zamierzam na teraz rozjaśniać pierwotnej polskiej społeczności. Panowanie założyciela królestwa Polski, pogromcy Niemców, pierwszego, który rzucił i wykonał zamysł jedności Słowiańszczyzny; późniejsze dzieje nieokazują dat, dostatecznie przekonać i wskazać mogących, jakim sposobem wykonano ujarzmienie ludu ziemi. Czy ujarzmieniu ludu ziemi, dał początek obyczaj osadzenia gruntów jeńcami wojennemi, zrabowaniem ludźmi, przez, prawo zwycięztwa zarnienionemi na niewolników, – nierozbieram. Dość jest, że śród XIV wieku, są uderzające pomniki, są dowody, są prawa, wskazujące czyn ujarzmienia, coraz gwałtowniej wydzierane szczątki osobistej wolności włościan. Naówczas, panujący stan szlachecki, jeszcze nieuzupełnił swoich przywłaszczeń.
Na zjeździe Wiślickim, Kazimierz Wielki uznaje: że co rok, jeden, albo dwaj włościanie, mogą wieś porzucić chociażby i Pan niezezwalał. Dla czego tylko jeden, a najwięcej dwaj? Kazimierz Wielki naucza: że jeśliby wszyscy włościanie mieli nie oganiczone prawo osobistej wolności, grunta Panów, szlachty, nie mogłyby bydź uprawiane.
Ale naówczas, niesprawiedliwości szlacheckie, musiały bydź nieznośne i oburzające. Kazimierz Wielki silny jeszcze potęgą swej królewskiej władzy, i zapewne jaśniejszemi niż dziś podaniami, starożytnej, żyjącej wolności włościan, określa zdarzenia, kiedy wszyscy włościanie mieli prawo porzucenia ziemi, kiedy odzyskiwali używanie nieograniczonej wolności, zawieszone przez szlachtę, przeto jedynie, aby jej grunta uprawiane bydź mogły.
Jeżeli Pan zgwałcił żonę albo córkę włościanina, którąkolwiek wieśniaczkę gminy: jeżeli rabuje, zabiera, przywłaszcza sobie majątek kmiecy, jeżeli przez rok jest wyklęty: naówczas, wszyscy włościanie, mogli nieograniczenie rozrządzać swemi osobami: mogli pozostać, mogli rzucić grunta.
Kara dowodzi, że czyn karalny istniał, że był popełniany. Kiedy Kazimierz Wielki ogłasza, jeżeli pan zabiera, przywłaszcza sobie majątek kmiecy; wolno jest, wnieść, że naówczas, był czyn grabieży, samowolnego przywłaszczenia, że stan panujący rabował kmiece majątki. Niewytaczamy zaraz oskarżenia przeciw tym drobnym szlacheckim rabunkom. Lecz jeżeli B. Niemojowski, jeżeli który prawy następca przywłaszczycieli powie: to moja własność – niebezpiecznemi jesteście: upowszechniacie myśl grabieży: odpowiedzielibyśmy tylko: początkiem waszej własności grabież, dowolny rabunek: zagrabione, własności zawsze wolno odebrać: chcemy jedynie naprawienia zbrodni.
Kmieć mógł zawsze, mógł każdej chwili, opuścić ziemię. Pozwany, jeżeli wrócić nie chciał, niewracał, miał tylko obowiązek zapłacenia swojemu panu trzech grzywien i rocznego czynszu, jeżeli był pod prawem polskiem, a jeżeli pod niemieckiem: musiał albo sprzedać ziemię, albo wszystkie zostawić zasiewy, albo równie zamożnego zostawić kmiecia.
Inna ustawa, zaświadcza, że dawniej włościanie używali osobistej wolności, ze mieli wolność bezwarunkowego przesiedlenia; że późniejszemu szczęśliwszemu wznowieniu, późniejszemu przywłaszczeniu, winniśmy wynalazek niewolników, adscriptos glebae, niemogących nigdy opuścić ziemi.
Władysław Jagiełło na sejmie, 1423 stanowi: jeżeli sołtys albo kmieć, swoję rolę albo dziedzictioo opuści, pan obowiązany jest pozioać, wezwać czterokrotnie. Jeżeli pozwany, wzywany kmieć powrotu, odmawia, naówczas dopiero, pan, dziedzictwo kmiecowe, może nowemu rolnikowi wydzierżawić.
Prawa te, aczkolwiek zarażone przywłaszczeniami szlacheckiemi, pozwalające dostatecznie wątpić, czy Kazimierz porządkujący, uprawniający ujarzmienie, miał rozległy zamysł usamowolnienia ludu, jednak, okazują, że pośród XIV wieku, a nawet, na początku XV, polscy włościanie mieli i wykonywali swoje prawo czasami ograniczonej, a czasami nieograniczonej wolności; że mogli bydź pozywani, że przeto używali opieki prawa; że nakoniec, mieli swoje dziedzictwa, swoje własności ziemskie, które, jeżeli dobrowolnie opuścili, a wezwani, niewracali, pan, mógł wydzierżawiać nowemu posiadaczowi. Ogólnie, polscy włościanie, mieli wolność swoich osób, mogli bydź pozywani i sądzeni, mieli swoje ziemskie własności. Ale pozbawieni politycznej wolności, nie mający swej, albo ze szlachecką połączonej reprezentacyi, rozproszeni, stracili wszystkie rękojmie bronienia coraz uszczuplanych, coraz podkopywanych, i nakoniec, ze szczętem zniszczonych swobód. Panujący stan szlachecki, zjednoczony politycznie, uzupełniał, dokształcał swoję przywłaszczenie, – robił spokojnie, jako utrzymuje uczony