Bądź jak woda, przyjacielu - ebook
Bądź jak woda, przyjacielu - ebook
Córka Bruce'a Lee tchnęła życie w nieprzemijającą filozofię swojego ojca. Jak powiedziałby on sam: «Oczyść swój umysł» i pozwól, by jego słowa całkowicie cię przeniknęły. - „Newsweek”
Bruce Lee to postać ikoniczna, zasłynął na całym świecie z mistrzowskiego opanowania kung-fu i innych sztuk walki i pozostawił po sobie niezapomniane filmowe dziedzictwo. Ale był również filozofem, wielkim myślicielem, który już w bardzo młodym wieku zrozumiał, że sztuka walki to coś więcej niż tylko ćwiczenie technik i dyscyplina – to głęboka metafora spełnionego życia. Stworzył własną, kultową filozofię „bądź jak woda”. Uważał, że naśladując naturę wody, jej delikatność i siłę, możemy osiągnąć własny naturalny stan przepływu. A dzięki temu zyskamy w życiu spokój, pewność siebie i wolność.
W książce tej córka Bruce'a Lee przybliża myśli i nauki swojego ojca. Ukazuje, że sztuki walki są doskonałą metaforą rozwoju osobistego, i wyjaśnia, jak można je praktykować w codziennym życiu. Każdy rozdział to lekcja nauk Bruce'a Lee oparta na jego wyjątkowej filozofii „bądź jak woda”.
W Bądź jak woda, przyjacielu Shannon Lee ukazuje geniusz swojego ojca, który kryje się za wszystkimi jego wyczynami na ekranie. Przywołując fragmenty jego prywatnych pism i intymnych historii z osobistego życia, odkrywa jego filozofię uważności. Autorka pisze w sposób, w jaki poruszał się jej ojciec – bezpośredni, poetycki i charyzmatyczny. Wspaniały przewodnik po ponadczasowej filozofii Bruce'a Lee”. - Jeff Chang, autor Can't Stop Won't Stop: A History of the Hip-Hop Generation.
Tematycznie uporządkowane życiowe lekcje, wypełnione mądrymi instrukcjami dotyczącymi różnych spraw…
To inspirująca pamiątka dla wielbicieli Bruce’a Lee oraz tych, którzy pragną pogłębić wraz z nim osobisty rozwój.- „Kirkus Reviews” Ta porywająca książka przypomni każdemu czytelnikowi, że choć nie można kontrolować zewnętrznych okoliczności, każdy z nas ma wybór, jak na nie reagować. - „Publishers Weekly”
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8188-861-5 |
Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy dorastałam, mama prosiła mojego brata i mnie, żebyśmy nie mówili innym, że Bruce Lee jest naszym ojcem. Mawiała: „Pozwólcie ludziom poznać was takimi, jacy jesteście, bez tej informacji”. To była świetna rada i przez wiele lat unikałam tego tematu w rozmowach. Oczywiście moi przyjaciele zawsze w końcu się o tym dowiadywali, gdy do nas wpadali i widzieli rodzinne zdjęcia na ścianach. Jednak w przypadku większości dziewczynek w wieku szkolnym oznaczało to po prostu lekkie zaciekawienie i wzruszenie ramionami, zanim włożyłyśmy rolki albo wybrałyśmy się na rower. Ale gdy dorosłam, zaczęło do mnie docierać, że posiadam sekret, którego strzegę, a rozmowy stały się trudniejsze, zwłaszcza gdy na pełny etat zaczęłam się zajmować dziedzictwem ojca. Gdy odpowiadałam wymijająco na pytania służące zagajeniu rozmowy, takie jak „Czym się zajmujesz?” i „Dlaczego właśnie tym?”, zaczęłam mieć poczucie, że nie tylko coś ukrywam, ale właściwie kłamię – nie było to przyjemne uczucie. Przecież nie wstydzę się tego, że jestem córką Bruce’a Lee – czuję się zaszczycona.
Powiedziałabym jednak, że to, iż jestem córką Bruce’a Lee, jak i to, że niekiedy ludzie reagują na tę informację z tak wielkim zaskoczeniem, sprawia, iż czasami jest to wyzwanie dla mojej tożsamości. Może dlatego czuję, że najprawdziwsza filozofia ojca dotycząca samorealizacji (tak, Bruce Lee był filozofem!) tak głęboko we mnie rezonuje. Jak uszanować prosty fakt posiadania wspólnego DNA, pojmując jednocześnie, że nie mówi on nic o duszy? A może jednak mówi? Dodajmy do tego moją decyzję, by znaczną część życia poświęcić na ochronę i propagowanie dziedzictwa człowieka, który obdarzył mnie życiem i tak wiele dla mnie znaczył, a kwestie tożsamości staną się jeszcze bardziej skomplikowane.
„Jak zapamiętałaś ojca?”
Oto najczęściej zadawane mi pytanie, które kiedyś mocno mnie niepokoiło, ponieważ nie potrafiłam jasno na nie odpowiedzieć. Mój ojciec zmarł, gdy miałam zaledwie cztery lata, więc nie zapamiętałam wielu własnych historii ani olśniewających mądrości, które przekazał mi bezpośrednio, tak jak je pamiętają jemu współcześni. Nie otrzymałam listu, który napisał specjalnie z myślą o mnie. Jak więc miałabym wyjaśnić, że mimo to czuję, iż znam go bardzo dobrze? Jak mogłabym wyrazić to, że mam poczucie, iż rozumiem go tak, jak inni – nawet ci, którzy go „znali” – nie potrafiliby rozumieć?
Pojęłam, że te uczucia – mówiące o jego najprawdziwszej naturze – są moimi wspomnieniami o nim. Znam go w sposób wolny od jakichkolwiek zadr, zranień, zazdrości czy rywalizacji, a nawet przesadnie romantycznych wyobrażeń. Znam jego miłość, energię, jaką się charakteryzował. Znam to wszystko, ponieważ w latach, w których jesteśmy kształtowani, w ten sposób poznajemy naszych rodziców – poprzez to, co przyswajamy za pomocą zmysłów. Większość dzieci dysponuje w pełni ukształtowaną, dojrzałą poznawczo pamięcią znacznie później niż w wieku czterech lat. Z biegiem czasu musimy nauczyć się interpretować i wchodzić w interakcje z tym, co poznajemy, zgodnie z naszymi konstruktami kulturowymi. I dlatego tak często jako dzieci się mylimy; niewłaściwie nadajemy znaczenie, ponieważ nie potrafimy zrozumieć subtelności tego, co dzieje się wokół nas. Nie nabyliśmy jeszcze życiowego doświadczenia. Ale pod pewnymi względami wyczuwamy najgłębszą prawdę o wszystkim lepiej niż dorośli. Ojciec obdarzył mnie swoją promieniejącą miłością i dobrze to pamiętam. Pamiętam jego najprawdziwszą naturę. Pamiętam go.
Mój ojciec był ze wszech miar niezwykłym człowiekiem – inteligentnym, kreatywnym, wykształconym, uzdolnionym, oddanym temu, co robił. Pracował naprawdę ciężko, pielęgnując każdy aspekt siebie. Kiedyś powiedział: „Niektórzy mi nie uwierzą, ale poświęciłem całe godziny na doskonalenie się we wszystkim, co robiłem”. Pracował nie tylko nad rzeźbą ciała, ale także nad kształtowaniem swojego umysłu, kształceniem samego siebie, rozwijaniem metod treningu i swojego potencjału. Pracował również nad drobiazgami, takimi jak piękne odręczne pismo, umiejętność poprawnego pisania i wysławiania się, szlifował potoczny język angielski poprzez opowiadanie żartów, zgłębiał także arkana reżyserii filmowej – lista jest długa. W rezultacie stworzył dziedzictwo, które czterdzieści siedem lat po jego śmierci nadal pozostaje aktualne.
Ale jeśli jest jedna rzecz, której nauczyłam się poprzez wprowadzanie w czyn jego filozofii, to jest nią zrozumienie, że nie musisz być Bruce’em Lee, żeby jak najlepiej wykorzystać swoje życie. Zaufaj mi. Wymagania, by choć w jednej dziesiątej być takim człowiekiem jak on, i to w taki sam sposób jak on, które narzuciłam sobie jako jego córka, przytłoczyły mnie, sparaliżowały i przeraziły. Nieraz w życiu kompletnie mnie to zdeprymowało.
W takich chwilach biorę głęboki oddech i przypominam sobie: Bruce Lee nie chce, żebym była Bruce’em Lee. Dzięki Bogu! W tej książce odkryjesz, że Bruce Lee pragnie, abyś był najlepszą wersją siebie. I będziesz kimś zupełnie innym niż Bruce Lee, ponieważ, no cóż – jesteś sobą. Co więcej, sam Bruce Lee z wieloma sprawami sobie nie radził. Z trudem potrafił wymienić żarówkę albo ugotować jajko. Chciałabym zobaczyć, jak próbuje poskładać meble z Ikei (w mojej wyobraźni kończy się to ich rozbiciem w drzazgi, z kluczem imbusowym sterczącym bezceremonialnie ze ściany, o którą został ciśnięty w skrajnej frustracji). Ale poza tym jego słowa powinny zachęcić cię do rozważenia procesu samorealizacji, za którego pomocą przyjrzysz się temu, kim naprawdę możesz być – gdy zauważysz, ku czemu skłania cię twój potencjał i jak pracować, by to pogłębić. To, co wyłoni się na końcu, będzie równie wyjątkowe, jasne, budujące i tak samo energetyzujące jak postać mojego ojca, ale na twój własny sposób i w zgodzie z twoim rytmem. To jednak nie wszystko – na koniec będziesz miał silne poczucie celu, które przyniesie ci dużo więcej spokoju i radości.
Dlatego właśnie w końcu się do tego zabrałam. Nie z powodu fajnych T-shirtów (chociaż faktycznie są fajne). Chodziło o to, jak się przekonasz, że mnie samą głęboko poruszyło i uzdrowiło praktykowanie tych nauk. Nie poświęciłabym tak dużej części życia na propagowanie spuścizny ojca, gdybym nie uważała, że jest to warte mojego czasu i zaangażowania. Chcę, żebyś poznał tę filozoficzną i inspirującą stronę mojego ojca, tak jak ja go znam i doświadczam. Chcę, żebyś przyjął każdy okruch i kąsek, który wniesie do twojego życia coś wartościowego i dobrego. Mam nadzieję, że będziesz mógł się utożsamić z historiami dotyczącymi mojej rodziny, które znajdziesz na tych stronach, i dowiesz się z nich czegoś o sobie.
Jakie są jednak moje kwalifikacje, aby zostać twoim przewodnikiem? Powinnam od razu przyznać, że nie jestem badaczem ani pedagogiem, terapeutą ani nawet trenerem personalnym. Nie dysponuję żadną inną wiedzą niż ta o Brusie Lee. A nawet to jest szczególnym rodzajem wiedzy, która nie opiera się na rozległej znajomości dat, godzin i wydarzeń. Moja wiedza wynika z tego, że znałam go i byłam przez niego kochana, czuję wdzięczność za dar, jakim dla mnie był. Żyję w zgodzie z jego naukami najlepiej, jak potrafię, i pilnie staram się odnaleźć samą siebie.
I choć nie posiadam stopni naukowych ani specjalistycznej wiedzy, napisałam tę książkę po części jako poradnik, po części jako alegorię, a po części jako objawienie. Dla tych z was, którzy są zaawansowani na duchowej ścieżce, może czasami wydawać się zbyt uproszczona. To celowy zabieg. Mam nadzieję, że uczynię te idee dostępnymi dla jak największej liczby ludzi. Ale im bardziej zagłębisz się w książkę, tym głębszy będzie i przekaz. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną i poznasz ścieżki, jakimi podąża woda.
W książce dokładam wszelkich starań, żeby przekazać, na czym polega filozofia mojego ojca, aby „być jak woda”, i jak ją rozumiem, pozostając przez lata zanurzona w jego życiu i dziedzictwie. Czytelnikom, którzy nie znają tych słów mojego ojca, wyjaśniam: po raz pierwszy przyszły mu one do głowy, gdy trenował sztuki walki, i będziemy posługiwać się nimi w książce jako metaforą najpełniejszego życia, jakie można wieść. Ale, co dla mnie najważniejsze, idea bycia jak woda jest próbą wcielenia w życie zasad płynności i naturalności. Woda dopasuje swój kształt do każdego naczynia, może być miękka lub twarda – i zawsze jest sobą, tak po prostu i zupełnie naturalnie, znajduje sposób, aby być w ruchu i płynąć naprzód. A teraz wyobraź sobie, że i ty możesz nauczyć się być tak elastyczny, świadomy, naturalny i niepowstrzymany. Dla mistrza sztuk walki, takiego jak mój ojciec, był to szczyt umiejętności. Dla mnie jest to szczyt moich zdolności jako człowieka – do wyrażania samej siebie, silnej i wolnej.
Naprawdę wierzę, i nie jestem w tym odosobniona, że mój ojciec był w gruncie rzeczy jednym z najbardziej znanych i mądrych filozofów XX wieku. Po prostu niewielu ludzi zna go od tej strony, ponieważ był gwiazdą kina akcji i mistrzem sztuk walki – a przez to w jakiś sposób łatwiej go odrzucić jako intelektualistę. Gdy myślimy o filozofie, zazwyczaj widzimy kogoś, kto jest naukowcem, publikuje książki albo wygłasza inspirujące i pouczające mowy. Nie myślimy o aktorze kina akcji. Ale mój ojciec, jak się przekonasz, za sprawą tego, jak żył, i dzięki naukom, jakie po sobie zostawił, był kimś więcej.
Możesz być zaskoczony, że nie darzę go wyłącznie estymą. Nie jestem wyznawczynią teorii o nieskazitelności Bruce’a Lee – poza jego energią. Nie przykładam akademickiej miary do przytaczanych cytatów. Gdy uznałam je za przydatne do zilustrowania tego, co chcę powiedzieć, połączyłam je i zredagowałam, żeby były bardziej zrozumiałe. Posługuję się różnymi stylami (slangiem, mową potoczną, odniesieniami kulturowymi), aby przedstawić swój punkt widzenia jak najbardziej użytecznie. Zwykle używam zaimków rodzaju męskiego, ponieważ słowa mojego ojca zazwyczaj mają tę formę, ale musisz wiedzieć, że ta książka jest dla ciebie – kimkolwiek jesteś, kimkolwiek się czujesz.
W dużej mierze będę po prostu skakała z kamienia na kamień ponad głębią, jaką kryją w sobie te myśli i idee. Książka obejmuje wiele koncepcji, na temat których powstały całe tomy i wokół których rozwinęły się całe szkoły, a zatem nie jest wyczerpującym, pogłębionym omówieniem żadnej dziedziny. Najlepiej potraktować ją jako wprowadzenie do nauki o życiu pełnym poszukiwań i głębokich możliwości. Musisz wiedzieć, że jako twój przewodnik wciąż się uczę i rozwijam. Ale, jak powiedział mój ojciec: „Prawdziwe życie jest procesem, a nie stanem. To kierunek, nie cel”.
Zanim się w nią zagłębisz, chcę ci zwrócić uwagę na okrężną naturę tych nauk. W pewnym momencie zasugeruję ci, żebyś odwołał się do swojej siły woli, a kilka stron dalej, abyś odpuścił. Możliwe, że będziesz sfrustrowany pozornymi sprzecznościami. Ale tak naprawdę nie są to sprzeczności. To po prostu różne reakcje na ciągle zmieniające się okoliczności. Należy pamiętać, że filozofia mojego ojca, a dokładniej zasada „być jak woda”, to w rzeczywistości ekosystem obejmujący całość istnienia. Postaraj się trzymać idei natury wody (jej elastyczności, ruchliwości), a zrobię, co w mojej mocy, aby wszystko było jasne.
Co najważniejsze, nie trzeba tu przyjmować sztywnej postawy ani realizować konkretnego programu. W końcu to książka o wodzie. Życie też nie jest sztywne ani zaprogramowane. Zdarzają się przebite opony i niespodziewane premie. Musimy zrobić trochę miejsca i pozwolić na wszystkie zwroty akcji, wzloty i upadki, ucząc się być elastycznym, świadomym, naturalnym i niepowstrzymanym pośród wszystkiego, co się dzieje. Nauczenie się maksymalizowania potencjału i swobody w całym życiu nie nastąpi z dnia na dzień, a gdy po raz pierwszy poczujesz smak sukcesu i pomyślisz, że wszystko już zrozumiałeś, natkniesz się na nowe wyzwanie, wszystkie stare problemy uniosą łby, a frustracja sprawi, że będziesz miał ochotę walić pięściami w ścianę. I w tym momencie ponownie będziesz mógł dokonać wyboru – zasklepić się albo dalej rozwijać.
W takich przypadkach spróbuj przypomnieć sobie słowa mojego ojca: „Ludzie muszą wzrastać poprzez umiejętne radzenie sobie z frustracjami, w przeciwnym razie nie znajdą motywacji do rozwijania własnych narzędzi i sposobów funkcjonowania w świecie”. To prawda. Jeśli nigdy nie podejmiesz żadnego trudnego lub wymagającego wyzwania, za pierwszym razem, gdy przydarzy ci się coś trudnego lub wymagającego, przyjmiesz cios i nie będziesz wiedział, co robić. Albo zwiniesz się w kłębek na podłodze. Spróbuj spojrzeć na frustrację jak na nauczyciela lub nawet przyjaciela. Spróbuj wysłuchać, co ma ci do powiedzenia o tobie, o twoich zdolnościach, przekonaniach, o tym, gdzie musisz trochę ustąpić, czego naprawdę pragniesz i co kochasz, i pozwól, aby zaprowadziło cię to do pełnego zrozumienia siebie. Obiecuję ci, że z czasem twoje życie się otworzy i poczujesz większą siłę i swobodę.
Wyruszając razem w tę wodną podróż, porozmawiamy również o energetyzującym skupieniu i radości. Porozmawiamy o tym, jak radzić sobie z porażką i zmieniającymi się okolicznościami. Jak pielęgnować wiarę w siebie i wiarę w ten proces, jak być aktywnie świadomym w swoim życiu, skoncentrowanym i jak osiągnąć spokój umysłu.
To ekscytująca praca i jak zawsze podczas pracy pojawią się błędy. I przeszkody. Ale rozgrywka, do której przystępujemy, jest długa. Będziemy ją kontynuować przez całe życie. W końcu życie powinno zostać naprawdę przeżyte. Chcemy podejść do tego z poczuciem pełnego zaangażowania i poświęcenia. Chcemy szukać tego, co do nas przemawia, i pielęgnować optymizm, skoro będziemy się tym zajmować po kres naszych dni. Jesteśmy gotowi zgodzić się na to, że będzie to wymagało od nas wysiłku, że przydarzą się niepowodzenia, ale mamy nadzieję, że będziemy potrafili je zaakceptować, bo to dzięki nim możemy się uczyć i wzrastać, by stawać się jeszcze lepszymi. Nauczymy się przyjmować właściwą postawę wobec prób stawania się najlepszą wersją siebie, co oznacza pozostawanie zarówno w spoczynku, jak i w gotowości. A co najważniejsze, pamiętajmy, że nie staramy się być Bruce’em Lee. Staramy się być w pełni sobą.
A tak przy okazji, już zacząłeś. Zajmujemy się tym niezmiennie przez całe nasze życie. Może nie zawsze jesteśmy tego świadomi, ale wszyscy staramy się jak najlepiej wykorzystać nasze życie. Oczywiście, że tak! W książce proponuję ci jedynie kolejny punkt widzenia, jak można to robić. Skoro zaintrygowała cię na tyle, że wziąłeś ją do ręki, by zobaczyć, czy do ciebie przemówi, wiesz już, że jesteś zainteresowany zrobieniem kolejnego kroku na ścieżce poznania czegoś więcej z korzyścią dla siebie. Spróbujmy więc płynąć z prądem i czerpmy z tego radość. Niech to będzie nasz wielki eksperyment.
Bo w ostatecznym rozrachunku chodzi o to, żeby się dowiedzieć, co rzeczywiście lubisz robić, co dodaje ci energii, jakie są twoje marzenia i jakie jest twoje najprawdziwsze ja. Przygotuj się więc i, mówiąc słowami mojego ojca, staraj się zachować tę perspektywę, gdy będziemy posuwać się naprzód:
Nie bądź spięty, ale gotowy; nie myśl, ale i nie fantazjuj; nie bądź przygotowany na coś konkretnego, ale pozostań elastyczny. Chodzi o to, żebyś był w pełni żywy, świadomy i czujny; gotowy na wszystko, co może nadejść…1
Droga wody
_Woda może płynąć szybko lub wolno, ale jej cel jest nieunikniony, a przeznaczenie pewne._
Sztuki walki były miłością mojego ojca z wyboru. Od trzynastego roku życia, gdy zaczął ćwiczyć wing chun, aż do śmierci w wieku trzydziestu dwóch lat, ćwiczył każdego dnia, bez wyjątku. O swojej pasji powiedział: „Wszystko, czego się nauczyłem, przyswoiłem poprzez uprawianie sztuk walki”. Miał niezwykle bystry, przenikliwy umysł i często myślę, że to prawdziwy łut szczęścia, iż taki umysł oddany był treningowi tak skoncentrowanemu na aspekcie fizycznym.
Jak się okazuje, sztuki walki są doskonałą metaforą życia. Istnieje ledwie kilka dyscyplin, w których stawka jest tak osobista i tak wysoka jak w walce. Biegłość w sztukach walki to umiejętność koncentracji i właściwego reagowania w najtrudniejszych okolicznościach: w obliczu fizycznej krzywdy. Gdy osiągasz mistrzostwo, nie tylko stajesz do walki opanowany i uzbrojony w swoje umiejętności, ale stajesz się artystą ruchu, wyrażającym się z mocą w bezpośredniej, rozwijającej się teraźniejszości z absolutną swobodą i pewnością. Gdy zagrożone jest twoje osobiste bezpieczeństwo lub samo życie, pozostanie czujnym, ruchliwym i zręcznym jest ogromnym osiągnięciem w sztuce panowania nad sobą.
Filozofia ruchu Bruce’a Lee opierała na tym, w jaki sposób przeżywał każdy aspekt życia. Zawsze szukał tego, co lubię nazywać „prawdziwym”. Prawdziwa walka. Prawdziwe życie. Koncepcje sprawdzone w działaniu, mające zastosowanie w codziennym życiu. Nie koncentrował się na zdobytych punktach ani na celnych, lecz nieszkodliwych uderzeniach, jak to było wtedy w zwyczaju na zawodach na wysokim poziomie. Nazwał ten rodzaj walki opartej na rywalizacji, z tak wieloma zasadami dotyczącymi zdobywania punktów bez powodowania uszczerbku u przeciwnika, „pływaniem na sucho”.
Nie znaczy to, że chodził po okolicy, szukając okazji do bójki, chociaż w swoim życiu stoczył kilka prawdziwych walk. Po prostu trenował. Choć sprzęt ochronny wykorzystywano w różnych dyscyplinach sportu, on był jednym z pierwszych, którzy zmienili przeznaczenie wielu niezależnych elementów, aby stworzyć prawdziwy sprzęt sparingowy umożliwiający wykorzystanie całego ciała w walce. Z rękawic baseballowych zrobił rękawice trenerskie, spłaszczając je i wypełniając watą. Wykorzystał po swojemu napierśniki przeznaczone dla łapacza oraz sprzęt bokserski, a także rękawice do kendo. Ten rodzaj sprzętu sparingowego ewoluował i jest obecnie powszechnie wykorzystywany, ale w latach sześćdziesiątych XX wieku jego użycie było niespotykane w chińskim kung-fu (lub jak mawiał mój ojciec w swoim ojczystym kantońskim: „gung fu”).
Dzięki ciężkiemu treningowi fizycznemu i walce mój ojciec nieustannie przekładał swoje zasady z umysłu na ciało – z pomysłu na działanie. Większość (a prawdopodobnie wszystko) tego, co postulował w swojej filozofii, miało początek w pragnieniu stania się odnoszącym sukcesy mistrzem sztuk walki. Następnie, podobnie jak w przypadku wszystkich uniwersalnych zasad, w końcu zdał sobie sprawę, że prawa rządzące sztukami walki mają szerokie i głębokie zastosowanie – i bezsprzecznie przekładają się na sztukę bycia człowiekiem.
Ale zacznijmy od początku.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki