Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bądź moim światłem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 października 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bądź moim światłem - ebook

Czy jeden spacer może zmienić całe życie? Ta historia poruszy wasze serca…
Gdy Magda wraca do mieszkania w pewien listopadowy wieczór, miasto niespodziewanie pogrąża się w mroku. Dziewczyna ma wyjątkowego pecha – nie dość, że w całej dzielnicy nie ma prądu, to jeszcze rozładował jej się telefon. Na szczęście przechodzący akurat z latarką mężczyzna oferuje jej pomoc. Rozmowa i wspólny spacer sprawiają, że między dwojgiem nieznajomych rodzi się nić porozumienia.
W domu na Magdę czeka mąż, z którym od lat kobieta dzieli los – przysięgali przecież, że to na dobre i na złe. Wydaje się jednak, że łączące ich uczucie dawno wygasło. Czy aby na pewno? Ponowne spotkanie z poznanym tamtego pechowego wieczoru mężczyzną sprawia, że Magda ma coraz więcej dylematów. Co wybierze, lojalność czy własne szczęście?
"Bądź moim światłem" to niezwykle dojrzała i przejmująca opowieść o wyborach z gatunku tych najtrudniejszych.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66431-11-9
Rozmiar pliku: 2,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Awarie prądu nie zdarzały się w Gdańsku zbyt często. Magda mieszkała tu już od kilku lat i przez ten czas ani razu nie mogła się na to poskarżyć. Owszem, słyszała czasami w wiadomościach, że z brakiem prądu zmagają się mieszkańcy Oliwy czy południowych dzielnic, ale na Przymorzu naprawdę była to rzadkość. Prawdę mówiąc, nie pamiętała ani jednej takiej sytuacji. Jeśli nie liczyć dnia, gdy któregoś wieczoru w jej mieszkaniu wystrzelił bezpiecznik, bo niespodziewanie przepalił się czajnik, albo remontu u sąsiadów, którzy wymieniali instalację elektryczną.

Kiedy wsiadała do tramwaju w Śródmieściu, nic nie wskazywało na to, że nie dojedzie do domu. Nie było nawet silnego wiatru, który należał do częstych przyczyn zrywania linii. Wręcz przeciwnie, wieczór wydawał się wyjątkowo spokojny. Prószył drobny śnieg i jak na tegoroczny listopad, który nie rozpieszczał wysokimi temperaturami, było dość ciepło.

Magda weszła do tramwaju w ostatniej chwili przed tym, jak rozległ się charakterystyczny dźwięk sygnalizujący zamknięcie drzwi, i złapała się metalowej poręczy.

– Hej, jeszcze ja! – Usłyszała za sobą głos dziewczyny, która dotarła na przystanek tuż po niej, ale motorniczy nie przejął się jej losem i ruszył.

– Miała pani szczęście – skomentowała to zajście siedząca naprzeciwko drzwi starsza kobieta.

Magda posłała jej uśmiech. O tak. Ledwie zdążyła. Motorniczy musiał chyba dostrzec, jak biegnie po pasach obładowana torbami, i zrobiło mu się jej żal.

Zamiast jednak powiedzieć to na głos, rozejrzała się za wolnym fotelem. Niestety, wszystkie miejsca siedzące były zajęte, więc stanęła pod ścianą i w końcu puściła uchwyty dwóch ciężkich toreb, które wrzynały jej się w ręce. Rozmasowała obolałe dłonie. Nie znosiła tego uczucia. Nie miała jednak nikogo, kto mógłby ją wyręczyć.

Wyróżniała się wśród pasażerów nie tylko tym, że po dwudziestej pierwszej wracała z zakupów. Większość z jadących osób stanowiła młodzież albo ludzie w podeszłym wieku. Jej równolatkowie wybierali o tej porze i w taką pogodę raczej samochód, czemu nie można się dziwić – w końcu było to wygodne rozwiązanie. Chyba że tak jak ona nie mieli wyjścia.

Magda była tuż przed trzydziestką, chociaż wyglądała na młodszą. Miała na sobie dżinsy i jasną kurtkę, do której pasowały bladoróżowy szalik owinięty wokół jej szyi i płócienna torba przewieszona przez ramię. Była drobną kobietą o nieprzeciętnej urodzie. Jej brązowe włosy opadały na ramiona, ale to spojrzenie przyciągało wzrok. Miała wyjątkowo piękne, błękitne tęczówki, które otaczała ciemna kaskada długich rzęs. Wiele kobiet oddałoby wszystko, żeby mieć taką oprawę oczu jak ona. A mężczyźni często prawili jej z tego powodu mniej czy bardziej wymyślne komplementy.

Tramwaj zatrzymał się na kolejnym przystanku. Magda wykorzystała ten moment i zdjęła z głowy wełnianą czapkę. Miała do przejechania jeszcze kilka kilometrów, nie chciała się zgrzać. Gdyby wyszła później na zimne powietrze, to jak nic przypłaciłaby to przeziębieniem, a w najgorszym wypadku zapaleniem płuc. Nie lubiła chorować. Ale czy w ogóle można było to lubić?

Tegoroczny listopad należał do chłodnych. Na początku miesiąca nad Polską pojawił się zimny front i temperatura niezmiennie oscylowała w okolicach zera. Pierwszy śnieg spadł dzień po Wszystkich Świętych i od tamtej pory sypało niemal co wieczór. W gazetach i internecie pojawiły się coroczne komunikaty, że zima znowu zaskoczyła drogowców, ale Magda sądziła, że ta pogoda ma swój urok. Gdy szła na przystanek, to mimo ciężaru zakupów obserwowała drobne płatki śniegu, które wirowały na wietrze i skrzyły się, wpadając w światło przyulicznych latarni. Otulały trawniki, chodniki, a także ubrania przechodniów, co oczywiście dla wielu stanowiło powód do narzekania.

Na szczęście druga część społeczeństwa podzielała jej zdanie i rozmowy tych osób coraz częściej dotyczyły uroków wczesnej zimy oraz zbliżających się świąt. Teraz też gawędziły o tym dwie dziewczyny stojące nieopodal. Magda zerknęła na nie przelotnie, ale zamiast im się przyglądać, wyjęła z kieszeni telefon. Chciała sprawdzić godzinę, lecz smartfon odmówił jej posłuszeństwa. Nie zwróciła wcześniej uwagi na niski poziom baterii, ale wyglądało na to, że był rozładowany. Mimo kilkukrotnych prób włączenia go nadal widziała tylko czarny ekran.

No trudno, pomyślała, po czym wsunęła telefon do kieszeni. Nie zamierzała do nikogo dzwonić w najbliższym czasie, a do domu miała już niedaleko. Chcąc zająć czymś uwagę, spojrzała na ekran zamontowany pod sufitem tramwaju. Na razie wyświetlała się na nim jakaś reklama, ale wiedziała, że prędzej czy później w rogu ukaże się zegar.

Tak też się stało. Kilkadziesiąt sekund później dowiedziała się, że jest dokładnie dwudziesta pierwsza dwadzieścia siedem. Trochę późno. Mogła wcześniej pożegnać się ze znajomą, która towarzyszyła jej podczas zakupów, ale nie umiała przerwać rozmowy. Gabrysia nie miała zbyt wielu przyjaciółek, z którymi mogłaby wyjść na babskie pogaduchy, a jej mąż pracował na statkach. Magda już po kilkunastu minutach w jej towarzystwie zorientowała się, że wcale nie chodziło o pomoc w kupnie sukienki, ale o chęć wygadania się. Wysłuchała więc całej tyrady pod adresem teściowej, która mieszkała na parterze i co rano specjalnie tłukła garami, a potem opowieści o zbliżającym się ślubie znajomych, na który Gabrysia nie miała się w co ubrać. Zresztą tak naprawdę uważała sukienkę za zbędny wydatek, bo wcale nie chciało jej się tam iść.

– Kto organizuje ślub w listopadzie? – marudziła, przeglądając ubrania. – Przecież to miesiąc zmarłych. Naprawdę mogli poczekać do przyszłego roku.

Magda słuchała tego w spokoju, co jakiś czas dorzucając krótki komentarz. Sama miała do zrobienia tylko zakupy spożywcze, ale cierpliwie chodziła po sklepach odzieżowych. Teraz trochę żałowała, że poświęciła Gabrysi tyle czasu. Wyglądało na to, że dotrze do mieszkania dopiero po dwudziestej drugiej.

Nie lubiła sama poruszać się wieczorami po mieście. Zwłaszcza późną jesienią i zimą. Pomimo że chodniki były rozświetlone przez dziesiątki przydrożnych lamp i reflektory przejeżdżających ulicą samochodów, za każdym razem gdy mijała jakiś ciemny zaułek albo idącego samotnie mężczyznę, wzdłuż jej kręgosłupa rozchodził się zimny dreszcz. Nie czuła się bezpiecznie. Była drobną kobietą, nie uprawiała żadnego sportu poza okazjonalnym poćwiczeniem aerobiku przed własnym laptopem. Sądziła, że raczej nie miałaby szans w starciu z bandytą, choćby najwątlejszym. I nie pomagała nawet świadomość, że prawdopodobieństwo zamordowania jej lub porwania w tej okolicy było raczej znikome. Wolała obserwować spowite ciemnością miasto przez okna swojego mieszkania i już.

Tramwaj znów zwolnił, a ona popatrzyła na młodą matkę z dzieckiem, która wsiadła do pojazdu przystanek wcześniej. Przez chwilę zastanawiała się, co taka osoba robi tu o tej porze. Przecież to dziecko powinno już dawno spać.

Chwilę później tramwaj skręcił gwałtownie i niemal wszyscy stojący podróżni zachwiali się lekko.

– Cholera! – zaklął jakiś mężczyzna, któremu wypadł z ręki telefon.

– Przepraszam bardzo – mruknął natomiast młody chłopak, którego siła odśrodkowa rzuciła na siedzącą staruszkę.

– Nic nie szkodzi. Gdybym to była ja, pewnie już dawno leżałabym w przejściu jak długa. I nie obyłoby się bez karetki. – Szczęśliwie starsza pani nie okazała się zrzędą i nawet pomogła mu odzyskać pion.

Magda tymczasem pochyliła się, żeby poprawić torby z zakupami. Na szczęście stały stabilnie i tylko lekko się pochyliły. Nie byłaby zbyt szczęśliwa, gdyby musiała ganiać po tramwaju turlające się jabłka albo cytryny. Już raz ją to spotkało i wolała na tym poprzestać. Jak dobrze, że musiała tylko poprawić pęczek pietruszki.

Kolejny argument, dla którego lepiej byłoby jechać samochodem, pomyślała, upychając zieleninę do torby, ale kilka minut później okazało się, że niesforne zakupy to jej najmniejszy problem tego wieczoru. Nagle światło w tramwaju zaczęło migać niczym w filmach katastroficznych, a pojazd zwalniał i przyspieszał.

– Co jest? – zaczęli szeptać między sobą pasażerowie.

Magda zadarła głowę do góry i spojrzała na wariujące lampy, które migały niczym stroboskop. W tej samej chwili z trakcji za oknem posypały się iskry i jakaś dziewczyna aż głośno krzyknęła.

– Zginiemy? – szepnęła jakaś nastolatka do swojego chłopaka.

Chwilę później tramwaj zahamował gwałtownie i światło zgasło zupełnie. Magda poczuła, jak przechodzi ją dreszcz. Zrobiło się naprawdę groźnie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: