Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Balet, który niszczy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
31,50

Balet, który niszczy - ebook

Przemoc, wyzwiska i nadużycia seksualne zdają się być zaprzeczeniem idei baletu, jego perfekcji, delikatności i niewinności. Monia Sławecka w rozmowach z wychowankami polskich szkół baletowych pokazuje historie ludzi, obdartych z pasji, radości z tańca i poczucia własnej wartości. Jakie sekrety skrywają ściany polskich szkół baletowych?

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8103-504-0
Rozmiar pliku: 16 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Po prze­czy­ta­niu ar­ty­ku­łu w „New­swe­eku”¹ i za­in­te­re­so­wa­niu się te­ma­tem za­czę­ły do­cie­rać do mnie nie­po­ko­ją­ce sy­gna­ły o sy­tu­acji w szko­łach ba­le­to­wych… We wspo­mnia­nym ar­ty­ku­le Re­na­ta Kim przy­to­czy­ła roz­mo­wę z ab­sol­went­ką war­szaw­skiej szko­ły ba­le­to­wej Na­ta­lią Woj­cie­chow­ską, któ­ra po­sta­no­wi­ła od­sło­nić ku­li­sy me­tod wy­cho­waw­czych tam­tej­szych pe­da­go­gów. W wy­wia­dzie opi­sa­no tra­gicz­ną hi­sto­rię Mai, sie­dem­na­sto­let­niej uczen­ni­cy szko­ły przy Mo­lie­ra, któ­ra ode­bra­ła so­bie ży­cie.

------------------------------------------------------------------------

1 Re­na­ta Kim, „Spójrz na sie­bie, ty gru­ba kro­wo. Jak ty wy­glą­dasz?”. Prze­moc i strach w szko­le ba­le­to­wej, www.new­swe­ek.pl/pol­ska/spo­le­czen­stwo/ba­let-prze­moc-i-strach-w-szko­le-ba­le­to­wej/06mg­z8d .

Świat ba­le­tu za­wsze wy­da­wał mi się nie­do­stęp­ny, per­fek­cyj­ny i no­szą­cy śla­dy pew­ne­go ro­dza­ju ob­se­sji. Ni­g­dy jed­nak nie są­dzi­łam, że jest to śro­do­wi­sko, któ­re moż­na na­zwać pa­to­lo­gicz­nym. Szko­ły dla wy­brań­ców, zlo­ka­li­zo­wa­ne w pięk­nych, hi­sto­rycz­nych bu­dyn­kach; uczen­ni­ce do bólu do­sko­na­łe, ete­rycz­ne – wpę­dza­ją­ce zwy­czaj­nie wy­glą­da­ją­ce ko­bie­ty w kom­plek­sy. Pa­trząc na ich ru­chy, chód oraz ta­niec, któ­ry spra­wia wra­że­nie, że pły­ną w po­wie­trzu – ma się po­czu­cie ob­co­wa­nia z czymś me­ta­fi­zycz­nym. Wi­dok tak nie­co­dzien­ny, że moż­na tyl­ko usiąść i po­dzi­wiać tę pięk­ną for­mę eks­pre­sji ludz­kie­go cia­ła.

Na­pi­sa­łam do Na­ta­lii. Chcia­łam ją po­znać, żeby za­pro­po­no­wać szer­szą pu­bli­ka­cję w for­mie książ­ki. Na spo­tka­niu oka­za­ło się, że ar­ty­kuł po­ru­szył wie­le osób, któ­re po­sta­no­wi­ły opo­wie­dzieć o swo­ich cięż­kich prze­ży­ciach zwią­za­nych z okre­sem edu­ka­cji w szko­le ba­le­to­wej. Ode­zwa­li się męż­czyź­ni i ko­bie­ty z ca­łej Pol­ski.

Skon­tak­to­wa­ły­śmy się z nimi. Kie­dy przy­szedł czas pierw­szych roz­mów, za­czę­li na­ma­wiać rów­nież swo­je ko­le­żan­ki i swo­ich ko­le­gów do spo­tka­nia ze mną. Dzię­ki temu uda­ło mi się ze­brać kil­ka­na­ście hi­sto­rii uczniów, ab­sol­wen­tów i pra­cow­ni­ków szkół ba­le­to­wych w Pol­sce.

Czu­łam się za­sko­czo­na i jed­no­cze­śnie ogrom­nie wy­róż­nio­na za­ufa­niem, ja­kim mnie ob­da­rzo­no. Moi roz­mów­cy wpu­ści­li mnie do swo­je­go ży­cia, za­pro­si­li do świa­ta swo­ich traum, lę­ków, cier­pie­nia. Dzię­ku­ję im za wiel­ką od­wa­gę i de­ter­mi­na­cję. Je­stem z nich bar­dzo dum­na, bo mu­sie­li zmie­rzyć się ze zły­mi wspo­mnie­nia­mi; przy­po­mnieć so­bie to, cze­go nie chcie­li już ni­g­dy przy­wo­ły­wać w świa­do­mo­ści. Uru­cha­mia­li na nowo to, co wy­par­li, czę­sto też prze­pra­co­wa­li. Nie są­dzi­łam, że w trak­cie pra­cy nad tą pu­bli­ka­cją – nie chcę się skar­żyć, ale przy­pła­ci­łam ją trud­ny­mi emo­cja­mi – w wie­ku 32 lat znów ogar­nie mnie głę­bo­ka re­flek­sja do­ty­czą­ca dru­gie­go czło­wie­ka. Jak bar­dzo zmie­nia nas wła­dza i jak da­le­ce je­steś­my w sta­nie ją wy­ko­rzy­stać? Prze­ży­cie doj­mu­ją­ce, ale rów­nież od­świe­ża­ją­ce, z któ­re­go za­czy­nam czer­pać nowe wnio­ski.

Chcia­ła­bym, aby ta książ­ka była for­mą ma­ni­fe­stu mo­ich roz­mów­ców, swo­istą proś­bą o zwró­ce­nie uwa­gi na to, co się dzie­je w tak her­me­tycz­nym śro­do­wi­sku, ja­kim są szko­ły ba­le­to­we w Pol­sce.

Lu­dzie, któ­rzy mie­li ma­rze­nia, któ­rzy pra­co­wa­li po­nad siły, byli ła­ma­ni psy­chicz­nie i ob­ra­ża­ni. Zda­rza­ły się przy­pad­ki mo­le­sto­wa­nia i sto­so­wa­nia prze­mo­cy fi­zycz­nej. Zwróć­my uwa­gę na pro­blem, któ­ry jest re­al­ny. Mamy XXI wiek, ży­je­my w cen­tral­nej Eu­ro­pie, a po­zwa­la­my, by uczniom tych szkół co­dzien­nie dzia­ła się krzyw­da.

Nie wy­ra­żam na to zgo­dy.Ba­let ko­ja­rzy się z wi­do­wi­skiem te­atral­nym zor­ga­ni­zo­wa­nym na sze­ro­ką ska­lę, za­li­cza­nym do kul­tu­ry wy­so­kiej. Do jego ele­men­tów skła­do­wych na­le­żą ruch, mu­zy­ka, sce­no­gra­fia oraz te­mat prze­wod­ni.

Eli­tar­ność ba­le­tu ma swo­je ko­rze­nie w hi­sto­rii. We Fran­cji ba­let po­ja­wił się za spra­wą Ka­ta­rzy­ny Me­dy­cej­skiej. Król tak się za­chwy­cił es­te­tycz­nym i ele­ganc­kim tań­cem, że od razu po­sta­no­wił, że bę­dzie on wy­ko­ny­wa­ny na jego dwo­rze. Stąd wy­wo­dzi się ba­let dwor­ski, tań­czo­ny dla ary­sto­kra­cji i przez nią bez wy­jąt­ków. Ary­sto­kra­ci eks­po­no­wa­li swo­je cia­ła, na­pi­na­jąc mię­śnie do mak­si­mum. Cięż­kie ko­stiu­my, bi­żu­te­ria oraz pe­ru­ki spra­wia­ły, że w cha­rak­te­ry­stycz­ny spo­sób ukła­da­li ra­mio­na, gło­wy i ręce. Z cza­sem jed­nak siłą rze­czy ta­niec do­tarł rów­nież do przed­sta­wi­cie­li warstw rze­mieśl­ni­czych, gdyż jak się oka­za­ło, tyl­ko nie­licz­ni wy­so­ko uro­dze­ni po­tra­fi­li wy­ko­ny­wać skom­pli­ko­wa­ne fi­gu­ry. Sztu­ka ta za­czę­ła się więc szyb­ko roz­prze­strze­niać. Po dziś dzień po­ku­tu­je jed­nak prze­ko­na­nie, że ba­let jest prze­zna­czo­ny dla osób o spe­cy­ficz­nym po­strze­ga­niu świa­ta i po­czu­ciu es­te­ty­ki.

W XVI wie­ku do Pol­ski ba­let spro­wa­dzi­ła kró­lo­wa Bona, któ­ra za­pro­si­ła na Wa­wel ze­spo­ły wło­skich tan­ce­rzy. Ba­let szyb­ko stał się ulu­bio­ną roz­ryw­ką pol­skiej ary­sto­kra­cji. Jed­nak do­pie­ro w dru­giej po­ło­wie XVIII wie­ku utwo­rzo­no pierw­sze dwor­skie gru­py ba­le­to­we, któ­rych me­ce­na­sa­mi byli naj­po­tęż­niej­si ma­gna­ci ów­cze­snej Pol­ski.

Ba­let uszla­chet­nia za­rów­no wy­ko­naw­cę, jak i od­bior­cę. Z tego po­wo­du jest uwa­ża­ny za sztu­kę za­re­zer­wo­wa­ną wy­łącz­nie dla eli­tar­ne­go gro­na. Fakt ten dzie­li i hie­rar­chi­zu­je lu­dzi od lat.

Ta for­ma tań­ca wy­ma­ga nie­na­gan­nej syl­wet­ki, for­mu­je mię­śnie i fi­gu­rę tak, że cia­ło jest wy­pro­sto­wa­ne, a gło­wa wy­so­ko unie­sio­na. W oczach osób, któ­re nie są zwią­za­ne z tym śro­do­wi­skiem, tan­cerz ba­le­to­wy, idą­cy pew­nym, sprę­ży­stym kro­kiem, pa­trzą­cy z góry, może wy­glą­dać na za­du­fa­ne­go, sa­mo­lub­ne­go i próż­ne­go czło­wie­ka.

Z bie­giem lat ba­let na sta­łe za­go­ścił w Pol­sce, co za­owo­co­wa­ło otwar­ciem pu­blicz­nych szkół ba­le­to­wych w kil­ku mia­stach na­sze­go kra­ju.

Tan­ce­rze roz­po­czy­na­ją edu­ka­cję, gdy są jesz­cze dzieć­mi. Za­czy­na­ją od tech­ni­ki tań­ca sce­nicz­ne­go zwa­ne­go tań­cem kla­sycz­nym. Ta­niec kla­sycz­ny kształ­tu­je w przy­szłych tan­cer­zach dys­cy­pli­nę ru­cho­wą i har­mo­nię; wy­do­by­wa esen­cję pięk­na. Cykl na­uki trwa dzie­więć lat – szko­ła pod­sta­wo­wa roz­po­czy­na się w IV kla­sie i koń­czy wraz z ostat­nią kla­są li­ceum. Eg­za­min, zwa­ny re­kru­ta­cją, od­by­wa się w szkol­nych sa­lach ba­le­to­wych pod okiem ko­mi­sji, w skład któ­rej wcho­dzą nie­któ­rzy na­uczy­cie­le tań­ca i dy­rek­cja. Spraw­dza­ne są pre­dys­po­zy­cje fi­zycz­ne dziec­ka do tań­ca kla­sycz­ne­go, mię­dzy in­ny­mi ela­stycz­ność cia­ła, roz­war­tość bio­der, mu­zy­kal­ność, po­czu­cie ryt­mu (na tym eta­pie dzie­ci mu­szą umieć za­tań­czyć je­dy­nie po­lkę). Oprócz za­jęć ar­ty­stycz­nych ucznio­wie kon­ty­nu­ują na­ukę ogól­ną. Po­nad­to uczą się nie tyl­ko tań­ca kla­sycz­ne­go, ale rów­nież tań­ców współ­cze­snych, hi­sto­rycz­nych, hi­sto­rii tań­ca i mu­zy­ki czy akro­ba­ty­ki. Ucznio­wie bar­dzo czę­sto bio­rą udział w spek­ta­klach i kon­kur­sach (ogól­no­pol­skich oraz mię­dzy­na­ro­do­wych). Ukoń­cze­nie szko­ły na­stę­pu­je po uzy­ska­niu po­zy­tyw­ne­go wy­ni­ku eg­za­mi­nu ma­tu­ral­ne­go oraz ta­necz­ne­go (otrzy­mu­je się dy­plom za­wo­do­we­go tan­ce­rza). Ab­sol­wen­ci pol­skich szkół ba­le­to­wych nie­rzad­ko są do­ce­nia­ni poza gra­ni­ca­mi kra­ju, wy­stę­pu­jąc na sce­nach ca­łe­go świa­ta.Jak ba­let jest po­strze­ga­ny w Pol­sce?

Za­sad­ni­czo ba­let ko­ja­rzy się z za­ję­ciem eli­tar­nym, a tan­ce­rze spra­wia­ją wra­że­nie wy­nio­słych i nie­do­stęp­nych. Śro­do­wi­sko ba­le­to­we uwa­ża się za wy­brań­ców, a ta­niec kla­sycz­ny za je­dy­ny słusz­ny za­wo­do­wy ro­dzaj tań­ca. Ja nie czu­ję się zwią­za­na z ta­kim my­śle­niem, po pro­stu ko­cham ta­niec we wszyst­kich jego od­sło­nach: ba­let kla­sycz­ny, ta­niec to­wa­rzy­ski, jazz, mo­dern, pole dan­ce oraz róż­ne mik­sy tych wa­rian­tów. Żeby osią­gnąć wy­so­ki po­ziom w da­nej tech­ni­ce, trze­ba się szko­lić nie rok czy dwa, ale wie­le lat. W moim od­czu­ciu ba­let jest naj­trud­niej­szą for­mą tań­ca, wy­ma­ga­ją­cą wie­lu lat po­świę­ceń i ćwi­czeń. Kształ­tu­je cha­rak­ter i oso­bo­wość.

Kie­dy za­czy­na się edu­ka­cja dzie­ci? Czy to mu­szą być ma­lusz­ki?

Nie­ko­niecz­nie, bo na­wet w wie­ku 14 lat mamy jesz­cze pla­stycz­ne cia­ło i pla­stycz­ną „gło­wę”. Przyj­mu­je się, że edu­ka­cja ba­le­to­wa trwa od czte­rech do dzie­wię­ciu lat. A roz­wój emo­cjo­nal­ny do­ko­nu­je się do 19. roku ży­cia. W Pol­sce sys­tem kształ­ce­nia ba­le­to­we­go wy­glą­da na­stę­pu­ją­co: je­że­li do­sta­je się do na­uki dzie­wię­cio­let­nie dziec­ko i ma ono pre­dys­po­zy­cje fi­zycz­ne, pod­da­je się je peł­ne­mu, dzie­wię­cio­let­nie­mu pro­ce­so­wi na­ucza­nia. Je­że­li jest bar­dzo zdol­ne, moż­na skró­cić ten pro­ces. Bo trzy­ma­nie dziec­ka za dłu­go w ty­po­wym try­bie szko­ły ba­le­to­wej – gdy jest ono bar­dzo in­te­li­gent­ne ru­cho­wo, doj­rza­łe emo­cjo­nal­nie i ar­ty­stycz­nie – może je znisz­czyć. W Pa­ry­żu jed­na z dziew­czy­nek tra­fi­ła na sce­nę po pię­ciu la­tach. Ja do­sta­łam się do pro­fe­sjo­nal­ne­go ze­spo­łu w Ham­bur­gu w wie­ku 16 lat.

Co ta­kie­go dzie­je się w szko­łach ba­le­to­wych, że jest tyle tra­gicz­nych hi­sto­rii, sa­mo­bójstw?

W tym ar­cha­icz­nym sys­te­mie szkol­nic­twa nie pa­trzy się na dzie­ci jak na cu­dow­ną, mło­dą pla­ste­li­nę, z któ­rej moż­na ule­pić praw­dzi­we dzie­ło sztu­ki. Bez­dusz­na ma­chi­na jest na­sta­wio­na na nisz­cze­nie in­dy­wi­du­al­no­ści i tę­pie­nie nie­sub­or­dy­na­cji. Nie wzbo­ga­ca się dzie­ci o wie­dzę psy­cho­lo­gicz­ną i ana­to­micz­ną, nie pa­trzy na uszczerb­ki na zdro­wiu. Ter­ro­ry­zu­je się je psy­chicz­nie, za­stra­sza.

Na przy­kład?

Stra­sze­nie pa­nią dy­rek­tor, je­śli dziec­ko nie zro­bi ja­kie­goś ćwi­cze­nia na­le­ży­cie. Kie­dy uczeń pyta, dla­cze­go ma w ja­kiś for­sow­ny spo­sób wy­ko­nać po­zy­cję lub ćwi­cze­nie, na­uczy­ciel wy­dzie­ra się: „Rób tak, bo ja tak mó­wię! Ina­czej pój­dę do pani dy­rek­tor!”. To jest osta­tecz­ny ar­gu­ment dla dziec­ka, któ­re zro­bi wte­dy wszyst­ko. Tan­ce­rze żyją w per­ma­nent­nym stre­sie.

Jacy byli twoi wy­kła­dow­cy?

Krzy­kli­wi i ob­ce­so­wi. Ja by­łam ty­po­wą fa­na­tycz­ką ba­le­to­wą, wkrę­co­ną w ta­niec na mak­sa. Na­wet na prze­rwach po­tra­fi­łam cho­dzić na lek­cje in­nych klas. Tam wi­dzia­łam sztur­cha­nie, po­py­cha­nie, klap­sy w róż­ne czę­ści cia­ła, któ­re były nie­od­po­wied­nio usta­wio­ne. Pani A sto­so­wa­ła me­to­dę kar fi­zycz­nych. To prze­dziw­ne, ale naj­czę­ściej upa­dla­ła przy wszyst­kich swo­ją cór­kę. Inna, jak na przy­kład pani B, mó­wi­ła: „Spójrz, ja­kie masz gru­be uda, kro­wo”.

Czy na­uczy­ciel­ki mia­ły wzor­co­we syl­wet­ki?

Nie, ale wy­ma­ga­ły tego od dzie­ci. Wie­le dziew­czy­nek ob­wią­zy­wa­ło się fo­lią śnia­da­nio­wą, by re­du­ko­wać tkan­kę tłusz­czo­wą – ta­kie su­ge­stie sły­sza­ło się od na­uczy­cie­li ba­le­tu. Sta­le po­wta­rza­no im, że wy­glą­da­ją jak pącz­ki lub gru­be kro­wy. A były to dzie­ci w po­wszech­nym ro­zu­mie­niu szczu­płe, bar­dzo szczu­płe, chu­de lub wręcz nie­zdro­wo wy­glą­da­ją­ce.

Dla­cze­go wy­móg eks­tre­mal­nej szczu­pło­ści jest wa­run­kiem ko­niecz­nym?

Ogól­nie mó­wiąc, cho­dzi o es­te­ty­kę lek­ko­ści, ete­rycz­no­ści. Mamy być na sce­nie jak zja­wy, a nie lu­dzie. Wia­do­mo, że kie­dy tan­cer­ki są pod­no­szo­ne w tań­cu przez part­ne­rów, nie mogą być cięż­kie, bo to nie wy­glą­da zgrab­nie. Moż­na by taką zdro­wą szczu­płość utrzy­mać zbi­lan­so­wa­ną die­tą oraz od­po­wied­ni­mi, co­dzien­ny­mi ćwi­cze­nia­mi car­dio, któ­re nie są sto­so­wa­ne w ba­le­cie. Nie ma u nas tej świa­do­moś­ci. Na­uczy­ciel­ki ba­le­tu, któ­re same są kor­pu­lent­ne, żeby nie po­wie­dzieć oty­łe, nie mają wie­dzy z za­kre­su zdro­we­go od­ży­wia­nia. Ra­dzą dzie­ciom, co mogą, a ra­czej cze­go nie mogą ro­bić, bez kon­sul­ta­cji ze spe­cja­li­stą – w obec­nych cza­sach ta­kie prak­ty­ki po­win­ny być za­ka­za­ne.

Czy kie­dy­kol­wiek mó­wi­ło się ofi­cjal­nie dzie­ciom o wy­mo­gach, je­że­li cho­dzi o wagę, fi­gu­rę? Są ja­kieś nor­my?

Otóż nie, to jest te­mat tabu. Sły­szy się po pro­stu: „Je­steś za gru­ba”. Mó­wio­no to na­wet oso­bom, któ­re prze­cho­dzi­ły etap doj­rze­wa­nia i zwią­za­ne z tym wa­ha­nia hor­mo­nal­ne. Na­le­ża­ło­by po­wie­dzieć na­sto­lat­kom, że mu­szą zwró­cić uwa­gę na wę­glo­wo­da­ny, usta­lić die­tę ze spe­cja­li­stą. W cza­sie, gdy cho­dzi­łam do szko­ły ba­le­to­wej, w Pol­sce nie było mowy jesz­cze o nur­cie fit­ness, któ­ry już w la­tach 70. XX wie­ku był pro­pa­go­wa­ny w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Tam jest duża świa­do­mość ludz­kiej ana­to­mii. Do Ham­bur­ga tra­fi­łam jako dziew­czyn­ka bar­dzo chu­da. Od razu wy­sła­no mnie do fi­zjo­te­ra­peu­ty, tłu­ma­czo­no za­gro­że­nia zwią­za­ne z bu­li­mią i ano­rek­sją. Na­to­miast w mo­jej szko­le w Pol­sce pro­mo­wa­no tyl­ko skraj­nie chu­de tan­cer­ki, jak na przy­kład Na­ta­lia Lesz. Ona była dla mnie wzo­rem, chcia­łam być tak samo do­bra, a na­wet lep­sza. Sko­ro Na­ta­lia wa­ży­ła 27 ki­lo­gra­mów (wiem to z opo­wie­ści in­nych ko­le­ża­nek), to ja chcia­łam wa­żyć jesz­cze mniej, bo w mo­jej opi­nii by­ła­bym wte­dy naj­lep­sza.

Czy na­uczy­ciel­ki ba­le­tu nie re­agu­ją, gdy ko­lej­ne dziec­ko pła­cze z po­wo­du ich wy­zwisk?

One tego nie­ste­ty w ogó­le nie wi­dzą. Same były kar­mio­ne prze­mo­cą, więc póź­niej to z sa­tys­fak­cją od­da­ją. Po­win­ny przejść te­ra­pię. Naj­chud­sze dziew­czy­ny były dla mnie bó­stwa­mi… Kie­dy Na­ta­lia ode­szła ze szko­ły – cho­dzi­ły słu­chy, że tra­fi­ła do szpi­ta­la – było to dla nas za­rów­no strasz­ne, jak i pięk­ne. Pięk­ne, bo ktoś tak się po­świę­cił ba­le­to­wi. W ta­kiej sy­tu­acji dy­rek­cja po­win­na we­zwać ro­dzi­nę da­nej uczen­ni­cy i po­in­for­mo­wać ją, że dziec­ko nie może kon­ty­nu­ować na­uki w szko­le, do­pó­ki nie za­cznie zdro­wo się od­ży­wiać, nie na­bie­rze od­po­wied­niej masy. To by było nor­mal­ne. Nor­mal­ne… (Płacz). By­ła­bym nor­mal­ną, szczę­śli­wą dziew­czyn­ką, jaką by­łam przed szko­łą ba­le­to­wą. Lu­dzie za­wsze mó­wi­li, że je­stem ży­wym dziec­kiem i mam pięk­ne oczy. Znisz­czy­ły to pani C i wszyst­kie inne. Ani razu nie usły­sza­łam: „Dzie­ciacz­ku, po­roz­ma­wiaj­my”. Moi ro­dzi­ce nie mie­li świa­do­mo­ści, czym jest szko­ła ba­le­to­wa. My­śle­li, że pro­mu­je się tam ho­li­stycz­nych ar­ty­stów.

Tak mi przy­kro, że cię to spo­tka­ło…

By­łam chy­ba naj­chud­szym dziec­kiem w hi­sto­rii szko­ły. Wa­ży­łam 25,7 ki­lo­gra­ma przy wzro­ście 162 cen­ty­me­try… By­łam wte­dy z sie­bie bar­dzo dum­na. Po tym, jak na wstę­pie usły­sza­łam od na­uczy­cie­li, że je­stem za bar­dzo za­okrą­glo­na w bio­der­kach – co zmie­ni­ło moje po­strze­ga­nie sie­bie na całe ży­cie – po­sta­no­wi­łam udo­wod­nić, że będę naj­chud­sza, a dzię­ki temu naj­lep­sza. Kie­dy to na­stą­pi­ło, za­czę­łam być sta­wia­na za wzór, pro­mo­wa­na wśród in­nych uczniów.

25 ki­lo­gra­mów?

25,7 ki­lo­gra­ma w wie­ku 14 lat. To po­win­no być w do­ku­men­ta­cji me­dycz­nej szko­ły. Je­że­li nie ma, to ozna­cza, że ten fakt jest za­ta­ja­ny. W pew­nym mo­men­cie za­czę­łam być cho­ro­bli­wie chu­da. Wte­dy wzię­to mnie na wagę i usły­sza­łam peł­ne nie­na­wi­ści: „Zo­bacz, jaka je­steś obrzy­dli­wie chu­da!”. Wte­dy już by­łam obrzy­dli­wa. Zno­wu było coś ze mną nie tak – naj­pierw za gru­ba, póź­niej za chu­da.

Nie ja­dłaś?

Wy­rzu­ca­łam je­dze­nie, nie ja­dłam. W koń­cu prze­stra­szy­łam się omdleń, za­słab­nięć. Wte­dy za­czę­łam jeść wszyst­ko to, co ka­lo­rycz­ne. Ja­dłam, cho­ciaż je­dze­nie bu­dzi­ło we mnie wy­łącz­nie wstręt. Ale oba­wa, że nie będę mo­gła tań­czyć, spra­wia­ła, że się zmu­sza­łam. Nie za­po­mnę lęku, któ­ry to­wa­rzy­szył mi na każ­dym kro­ku – je­śli zjem za dużo, będę kro­wą. Nie mo­głam do­pu­ścić do tego, żeby zdro­wo wy­glą­dać. Więc ja­dłam dla po­zo­rów je­dze­nia, a po­tem wy­mio­to­wa­łam. Ro­dzi­ce byli nie­świa­do­mi za­gro­że­nia, ni­cze­go nie ko­men­to­wa­li.

No wła­śnie, ro­dzi­ce. Gdzie wte­dy byli? Nie wi­dzie­li chu­de­go dziec­ka?

To szko­ła po­win­na była ich edu­ko­wać, wy­słać nas wszyst­kich na te­ra­pię. Pod­sta­wą dzia­łań szko­ły po­win­no być za­po­bie­ga­nie ano­rek­sji czy bu­li­mii wśród mło­dych lu­dzi. Ro­dzi­ce czę­sto są bez­bron­ni, nie dys­po­nu­ją od­po­wied­ni­mi na­rzę­dzia­mi, by zro­zu­mieć ta­kie cho­ro­by i im za­po­biec. Są prze­ko­na­ni, że od­da­ją dziec­ko w bez­piecz­ne miej­sce, w któ­rym gro­no na­uczy­ciel­skie po­no­si od­po­wie­dzial­ność za to, co się dzie­je z dzieć­mi w każ­dej mi­nu­cie ich po­by­tu za mu­ra­mi szko­ły. A jaka jest rze­czy­wi­stość? Igno­ran­cja, za­nie­dba­nie, krzy­ki, wy­zwi­ska. Wszel­kie for­my prze­mo­cy psy­chicz­nej.

Czy obec­nie po­mi­mo więk­szej świa­do­mo­ści die­te­tycz­nej w szko­le ba­le­to­wej na­dal obo­wią­zu­ją po­dob­ne stan­dar­dy?

Z tego, co wiem od osób, któ­re tam cho­dzi­ły w ostat­nich la­tach, nic się w tej kwe­stii nie zmie­nia. Mia­łam stycz­ność z dzieć­mi skraj­nie wy­chu­dzo­ny­mi, któ­re na­dal cho­dzi­ły na cięż­kie, wy­czer­pu­ją­ce za­ję­cia. Szko­ły ba­le­to­we świa­do­mie czy­nią zło. Zda­ją so­bie spra­wę z za­gro­że­nia, ale nic z tym nie ro­bią. To jest we­dług mnie naj­gor­sza for­ma zła.

Jak wy­glą­da re­kru­ta­cja do szko­ły ba­le­to­wej?

Eg­za­min jest ar­cha­icz­ny. Na Za­cho­dzie obo­wią­zu­ją inne stan­dar­dy na­bo­ru. W Pol­sce spraw­dza się ela­stycz­ność, słuch mu­zycz­ny, skocz­ność. Nie pa­trzy się dzie­ciom w oczy, nie pod­cho­dzi do nich in­dy­wi­du­al­nie, nie roz­ma­wia o tym, dla­cze­go chcą uczęsz­czać do szko­ły o ta­kim pro­fi­lu. Trak­tu­je się je jak mię­so. Na wstę­pie nie tłu­ma­czy się im, dla­cze­go spraw­dza­my zgię­cie nóg czy słuch. Eg­za­min prze­bie­ga w at­mos­fe­rze stre­su, któ­ra po do­sta­niu się eg­za­mi­no­wa­ne­go do szko­ły sta­je się wszech­obec­na.

Su­ro­wość?

Pa­nu­je ste­reo­typ, że dys­cy­pli­nę moż­na osią­gnąć tyl­ko su­ro­wo­ścią, sro­go­ścią i od­po­wied­nio mo­du­lo­wa­nym, chłod­nym gło­sem… Dla­cze­go nie mi­ło­ścią? Czu­ło­ścią? Czy nie moż­na po­wie­dzieć dziec­ku, że robi coś prze­cięt­nie, ale wkrót­ce zro­bi le­piej, a póź­niej jesz­cze le­piej?

Ja mia­łam nie­ludz­ki eg­za­min (zresz­tą pierw­sze­go nie zda­łam) – wpusz­czo­no mnie w maj­tecz­kach do sali. Jed­no dziec­ko po dru­gim bez roz­grzew­ki jest zgi­na­ne, po­tem trze­ba przejść test na słuch, m.in. kla­skać do ryt­mu. Taki dzie­wię­cio­la­tek ni­cze­go nie ro­zu­mie. Wszyst­ko jest ta­kie przed­mio­to­we – sztur­cha­nie i po­py­cha­nie. Pa­mię­tam to jako bar­dzo nie­przy­jem­ne do­świad­cze­nie. Od spraw­dze­nia cia­ła po­wi­nien być zresz­tą le­karz. Ze mną była na roku ko­le­żan­ka, któ­ra no­si­ła oku­la­ry z po­wo­du zeza i mia­ła sko­lio­zę. Wciąż sły­sza­ła uwa­gi, jaka jest krzy­wa, jak krzy­wo stoi. Tak mó­wi­ła do niej pani D. Tak się te­raz za­sta­na­wiam – dla­cze­go naj­pierw przy­ję­li krzy­wą dziew­czyn­kę, a po­tem ją pięt­no­wa­li? To świad­czy o tym, że są zły­mi pe­da­go­ga­mi. Do tej pory sły­szę od ro­dzi­ców dzie­ci, któ­re uczęsz­cza­ją lub uczęsz­cza­ły do szko­ły ba­le­to­wej przy Mo­lie­ra, że w obec­no­ści ucznia na­uczy­cie­le mó­wią, że ma nie­od­po­wied­nie pro­por­cje. To cze­mu nie wy­da­lą ta­kie­go dziec­ka ze szko­ły? To jest cho­re.

Jak wy­tłu­ma­czysz przy­ję­cie dziew­czyn­ki ze sko­lio­zą?

Nie mam po­ję­cia. Może mały na­bór. Te­raz w ogó­le jest co­raz mniej chęt­nych. Ja pa­mię­tam set­ki kan­dy­da­tów w ko­lej­ce na eg­za­min. Te­raz przy­cho­dzi mak­si­mum set­ka co roku. Zresz­tą kto chce pójść do ciem­no­gro­du? To ar­cha­icz­ny byt. Po­łą­cze­nie szko­ły ogól­no­kształ­cą­cej z ba­le­tem to twór, któ­ry ist­nie­je jesz­cze tyl­ko u nas, w Ro­sji i we Fran­cji, ale tam jest cał­kiem inny po­ziom. W imię cze­go dziec­ko ma mieć dwie lek­cje pol­skie­go, po­tem szyb­ką lek­cję ba­le­tu bez roz­grzew­ki. I – za­łóż­my – spóź­nia się na nią, bo pani od pol­skie­go prze­dłu­ży­ła za­ję­cia. Na­stęp­nie jest scy­sja mię­dzy na­uczy­cie­la­mi, kto ma wię­cej ra­cji. Po­tem dziec­ko bie­gnie zzia­ja­ne na lek­cję fran­cu­skie­go. Pro­wa­dzę w War­sza­wie pry­wat­ne za­ję­cia z ba­le­tu, na któ­re uczęsz­cza­ją byli ucznio­wie pań­stwo­wej szko­ły ba­le­to­wej. Skar­żą się, że na­dal tak jest. Za gra­ni­cą naj­lep­sze szko­ły są pry­wat­ne, po­po­łu­dnio­we, kształ­cą­ce po nor­mal­nych lek­cjach jesz­cze w „za­wo­dzie” tan­ce­rza. Dzie­ci przy­cho­dzą o szes­na­stej, po obie­dzie, i tań­czą. W Ham­bur­gu z ko­lei mia­łam na od­wrót – w dzień pro­fe­sjo­nal­na szko­ła tań­ca, po po­łu­dniu li­ceum przy kon­su­la­cie. To był bar­dzo do­bry sche­mat, mia­łam dwa róż­ne śro­do­wi­ska. To waż­ne, bo dzie­ci w nor­mal­nych szko­łach mają moż­li­wość ob­co­wa­nia z ró­wie­śni­ka­mi, któ­rzy mają róż­ne pa­sje. Taka hi­gie­na psy­chicz­na. A nie ry­wa­li­za­cja prze­cho­dzą­ca z sys­te­mu za­wo­do­we­go na ogól­no­kształ­cą­cy. W Pol­sce lep­si tan­ce­rze są fa­wo­ry­zo­wa­ni przez na­uczy­cie­li kształ­ce­nia ogól­ne­go. To jest cho­re!

Mia­łaś za­ła­ma­nia ner­wo­we?

Tak. Naj­pierw by­łam za gru­ba, po­tem za chu­da. Kie­dy ze­mdla­łam na pre­sti­żo­wym kon­kur­sie Prix de Lau­san­ne, wa­ży­łam 29 ki­lo­gra­mów. Nie po­zwo­lo­no mi za­tań­czyć w fi­na­le. Za­ła­ma­łam się wte­dy, mój układ ner­wo­wy nie wy­trzy­mał stre­su. Wi­dząc swój nu­mer na ta­bli­cy wśród fi­na­li­stów – sze­ściu chłop­ców, pię­ciu dziew­czy­nek – po­czu­łam, że to ko­niec. A wma­wia­no mi w War­sza­wie, że do­sta­nę się tyl­ko cu­dem, że nie mam szans. Pre­sja była ogrom­na. Cia­ło od­mó­wi­ło mi po­słu­szeń­stwa. We­zwa­no od razu die­te­ty­ka, psy­cho­lo­ga i za­dzwo­nio­no do ro­dzi­ców. Wte­dy na­praw­dę się prze­stra­szy­łam i po raz pierw­szy za­czę­łam się za­sta­na­wiać nad tym, co ja ro­bię ze swo­im ży­ciem.

By­wa­li nor­mal­ni pe­da­go­dzy?

Tak, pani Da­nu­sia. Je­dy­na życz­li­wa. I tę pa­nią zwol­ni­li po dwóch la­tach. Tyl­ko ona mi po­ma­ga­ła, mó­wi­ła ro­dzi­com o szczu­pło­ści, była ge­nial­na. Była też pani Han­na, co praw­da, dys­cy­pli­nu­ją­ca, ale w kre­atyw­ny spo­sób. Uczy­ła wszyst­kie­go – bar­dzo rze­tel­nie tłu­ma­czy­ła. Z uśmie­chem na twa­rzy wy­ko­ny­wa­li­śmy jej po­le­ce­nia. Po­zo­sta­li ter­ro­ry­zo­wa­li uczniów. Wciąż sły­sza­łam tek­sty rzu­ca­ne w kie­run­ku in­nych: „Ni­g­dy nie bę­dziesz so­list­ką”, „A co ty my­ślisz, że je­steś taka do­bra?”. Sto pro­cent prze­mo­cy psy­chicz­nej wo­bec dzie­ci. Dziś nie mogę uwie­rzyć w swo­ją dumę z tego, że by­łam taka chu­da i pro­mo­wa­na. By­łam cię­ta i har­da, za­wsze mia­łam czer­wo­ny pa­sek na świa­dec­twie i naj­wyż­szą śred­nią. By­łam naj­lep­sza ze wszyst­kich przed­mio­tów – pol­ski uwiel­bia­łam, po an­giel­sku mó­wi­łam od dru­gie­go roku ży­cia, fran­cu­ski też mi wcho­dził. Z fi­zy­ki i ma­te­ma­ty­ki nie czu­łam się taka moc­na, ale mia­łam oczy­wiś­cie same piąt­ki. Bio­lo­gia, ana­to­mia – w ma­łym pal­cu. By­łam am­bit­na.

Jak zmie­nia się cia­ło ba­let­ni­cy, któ­re na co dzień jest na­ra­żo­ne na wy­kań­cza­ją­ce tre­nin­gi i re­stryk­cyj­ną die­tę?

Ba­let­ni­ce są znisz­czo­ne, mają zie­mi­stą cerę, zmarszcz­ki, ma­to­we wło­sy, ko­ła­ta­nie ser­ca. Cia­ło bez tkan­ki tłusz­czo­wej, nie­do­tle­nio­ne, przez co cały czas na­ra­żo­ne na kon­tu­zje… Mnie to nie do­tknę­ło, bo dość szyb­ko ucie­kłam za gra­ni­cę, gdzie wpo­jo­no mi ba­lans fi­zycz­ny. Sama te­raz uczę zdro­we­go po­dej­ścia do ba­le­tu – pro­mu­ję szczu­płość, ład­nie wy­rzeź­bio­ne mię­śnie, ale nie chu­dość. Lu­dzie chcą pa­trzeć nie na wy­chu­dzo­ne i ane­micz­ne, ale cha­ry­zma­tycz­ne i ener­gicz­ne tan­cer­ki. Wiesz, ile dziew­cząt mia­ło po szko­le cho­ro­bę Ha­shi­mo­to? Ile za­bu­rze­nia mie­siącz­ki, pro­ble­my hor­mo­nal­ne? Nie­któ­re tra­fia­ły pro­sto do szpi­ta­la.

A ty mia­łaś uszczerb­ki na zdro­wiu w do­ro­sło­ści?

Do­sta­łam pierw­szą mie­siącz­kę bar­dzo póź­no, ma­jąc 19,5 roku. Tak bar­dzo by­łam znisz­czo­na. Tak się sama nie­na­wi­dzi­łam. Za­wsze wszyst­ko, co ro­bi­łam, było nie­wy­star­cza­ją­ce… Spra­wy hor­mo­nal­ne cią­gną się do dzi­siaj, nie wspo­mi­na­jąc o te­ra­pii, na któ­rej le­karz zdia­gno­zo­wał u mnie ob­ja­wy cha­rak­te­ry­stycz­ne dla ofiar prze­mo­cy. Po­zo­sta­ła we mnie tak­że nie­na­wiść do zdro­wej tkan­ki tłusz­czo­wej.

Chcia­ła­byś się te­raz skon­fron­to­wać ze swo­imi opraw­ca­mi?

Wo­la­ła­bym ze­brać lu­dzi, któ­rzy prze­ży­li to, co ja. Bo prze­moc psy­chicz­na nie pod­le­ga przedaw­nie­niu. I skon­fron­to­wać na­uczy­cie­li z nami wszyst­ki­mi. Bo mój po­je­dyn­czy głos moż­na po­trak­to­wać jako pre­ten­sje bied­nej Na­tal­ki, któ­rej się po­prze­sta­wia­ło w gło­wie. Ale gru­pie już nie moż­na od­mó­wić spra­wie­dli­wo­ści – jest trud­niej. Nie no­szę w so­bie żalu. Prze­ciw­nie – ja im wszyst­kim za to dzię­ku­ję. Nie mia­ła­bym bez tych prze­żyć tylu prze­my­śleń. Nie mia­ła­bym swo­jej pla­ców­ki. Ani od­wa­gi, by o tym wszyst­kim mó­wić. A tym­cza­sem pro­mu­ję ak­cję pod hasz­ta­giem #prze­mo­cwsz­ko­le­ba­le­to­wej. Prze­ży­łam w szko­le ba­le­to­wej przy Mo­lie­ra pięć lat, któ­re moc­no na mnie wpły­nę­ły i jed­no­cze­śnie ukształ­to­wa­ły jako bar­dzo sil­ną ko­bie­tę.

To nie jest moja pry­wat­na wen­de­ta. To jest mi­sja, by żad­ne­mu dziec­ku nie przy­tra­fi­ło się to, co spo­tka­ło mnie. By żad­na dziew­czyn­ka nie gło­dzi­ła się tak, że do­sta­je okres do­pie­ro w wie­ku 19 lat. By ro­dzi­ce wie­dzie­li, co się dzie­je za mu­ra­mi szko­ły. A sły­szę o po­twor­nych hi­sto­riach, na przy­kład o sa­mo­bój­stwie dziew­czyn­ki z po­wo­du na­pięt­no­wa­nia w szko­le ba­le­to­wej. Jed­na z pań pe­da­go­gów po­twier­dzi­ła, że dy­rek­tor­ka krzy­cza­ła na Maję kil­ka dni przed tra­ge­dią. Cze­kam na po­zwy są­do­we za na­ru­sze­nie do­bre­go imie­nia pla­ców­ki. Ale dla mnie „do­bre imię szko­ły ba­le­to­wej” to oksy­mo­ron. Wiem, że mam ra­cję. Moja hi­sto­ria to pro­test. Nie prze­stra­szę się ni­ko­go. Bio­rę to na kla­tę.

Czy ba­let ko­ja­rzy ci się wy­łącz­nie z bó­lem psy­chicz­nym i fi­zycz­nym?

Nie, to nie jest tak. Je­że­li dziec­ku się wy­tłu­ma­czy, że wy­bra­ło taką es­te­ty­kę, z któ­rą nie­uchron­nie wią­że się de­for­ma­cja cia­ła, i to jest jego świa­do­my wy­bór, to co in­ne­go. Po­in­ty2 rzeź­bią cia­ło i psy­chi­kę. Moż­na od­po­wied­ni­mi ćwi­cze­nia­mi ni­we­lo­wać de­for­ma­cje cha­rak­te­ry­stycz­ne dla da­nej dys­cy­pli­ny spor­tu. Ja ko­cham swo­je sto­py, wi­dzę w nich hi­sto­rię. Tłu­ma­czę dzie­ciom, jak wkła­dać po­in­ty.

------------------------------------------------------------------------

2 Twar­de ba­let­ki uży­wa­ne w ba­le­cie, prze­zna­czo­ne do tań­ca kla­sycz­ne­go.

Ja­kie są dzie­ci w szko­łach ba­le­to­wych?

Na po­cząt­ku są ra­do­sne, bo nie­świa­do­me tre­su­ry. Do­pie­ro póź­niej wsią­ka­ją w pa­smo udręk. Szyb­ko przy­wy­ka­ją, myś­lą, że tak prze­cież musi być, sko­ro pani każe. Po­tem na­stę­pu­je syn­drom sztok­holm­ski, za­czy­nasz uza­leż­niać się od swo­je­go kata. Je­śli nie ro­zu­miesz, że je­steś ter­ro­ry­zo­wa­na, to wcho­dzisz w me­to­dy dzia­łań opraw­cy co­raz głę­biej. Trud­no wyjść z ta­kie­go sche­ma­tu, jesz­cze trud­niej zdać so­bie póź­niej spra­wę, w czym się żyło, i pod­jąć de­cy­zję o le­cze­niu. Ba­let to przy­spie­szo­ny kurs doj­rza­łości…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: