Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Banita - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 października 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
36,90

Banita - ebook

Aby ochronić Ziemię, ludzie potrafią się zjednoczyć. Ale na jak długo?

Zagrożenie ze strony obcej cywilizacji zmusza przywódców światowych mocarstw do współpracy, jednakże natura ludzka okazuje się taką samą niewiadomą, jak plany istot ze Świata Centralnego. Wzajemne animozje okazują się wielkim wyzwaniem, a czas działa na niekorzyść mieszkańców Ziemi. Co by się stało, gdyby wykorzystując najniższe instynkty, ktoś zaczął manipulować ludźmi?

Znani z „Kontrolera” bohaterowie znów muszą stawić czoła niebezpieczeństwu. Tym razem jednak ma ono inną twarz - pełną złych emocji i nienawiści twarz drugiego człowieka…

 

Cykl KULA ŚWIATÓW
1. Kontroler
2. Banita

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66955-01-1
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

PONIEDZIAŁEK, 25.04.1955, GODZ. 14:25 GMT (14:25 CZASU LOKALNEGO),
Ko­pen­ha­ga, Ho­lan­dia

_Dro­gi N.B._

_W mo­men­cie gdy czy­tasz ten list, z pew­no­ścią wiesz już, że za­wa­rłem w nim ostat­nie sło­wa do Cie­bie. Po­mi­mo ró­żnic, ja­kie nas na­uko­wo dzie­li­ły, wa­żnym dla mnie jest, abyś pa­mi­ętał, że za­wsze ce­ni­łem Cię za­rów­no jako na­ukow­ca, jak i przy­ja­cie­la. Co oczy­wi­ście nie świad­czy o tym, że for­so­wa­na przez Cie­bie teo­ria me­cha­ni­ki kwan­to­wej jest pra­wi­dło­wa. To jed­nak, któ­ry z nas miał ra­cję, oraz czy w isto­cie Bóg gra w ko­ści, roz­sądzą po­ko­le­nia, któ­re na­dej­dą po nas, a kto wie, czy na­wet nie pó­źniej­sze._

_Tę ko­re­spon­den­cję chcia­łem po­świ­ęcić in­ne­mu za­gad­nie­niu, zwi­ąza­ne­mu ze spra­wą, co do któ­rej by­li­śmy w pe­łni zgod­ni. Ko­ali­cja Na­uko­wa, któ­rą uda­ło nam się stwo­rzyć wraz z po­zo­sta­ły­mi jej świa­tły­mi człon­ka­mi jest, jak i z pew­no­ścią będzie, czy­mś nie­zwy­kłym i pio­nier­skim, a jej dzia­ła­nia po­zwo­lą uchro­nić ludz­ko­ść przed za­gła­dą, jaką zgo­to­wał nam śle­py los._

_Nasz ga­tu­nek nie jest jed­nak za­gro­żo­ny wy­łącz­nie przez isto­ty, któ­rych przed­sta­wi­cie­la spo­tka­li­śmy w 1927 roku. Nasz wła­sny ape­tyt na wie­dzę, chęć od­kry­cia nie­zna­ne­go, opi­sa­nia nie­zde­fi­nio­wa­ne­go w nie­od­po­wie­dzial­nych rękach może oszczędzić wy­si­łku ra­som ob­cym. Brak ogląda­nia się na kon­se­kwen­cje, za­rów­no te zba­da­ne, jak i te je­dy­nie prze­wi­dy­wa­ne, ro­dzi ry­zy­ko do­pro­wa­dze­nia do za­gła­dy za­rów­no na­sze­go, jak i po­ten­cjal­nie in­nych świa­tów._

_Wnio­ski te wy­ci­ągam nie tyl­ko na pod­sta­wie prze­my­śleń, ale włas­nego do­świad­cze­nia, błędu, któ­ry już kosz­to­wał ży­cie nie­win­nych, bez­i­mien­nych ofiar, a może kosz­to­wać znacz­nie wi­ęcej._

_W 1943 roku, pod­czas pra­cy dla Dzia­łu Ba­dań i Wdro­żeń Biu­ra Uzbro­je­nia Ma­ry­nar­ki Wo­jen­nej Sta­nów Zjed­no­czo­nych, uczest­ni­czy­łem w pro­jek­cie o kryp­to­ni­mie „Ra­in­bow”. Opar­te na zde­fi­nio­wa­nej przez mnie wcze­śniej jed­no­li­tej teo­rii pola do­świad­cze­nie mia­ło do­wie­ść ist­nie­nia i po­zwo­lić na zba­da­nie wła­ści­wo­ści jed­no­bie­gu­no­we­go pola ma­gne­tycz­ne­go. Teo­re­tycz­ne roz­wa­ża­nia w tej dzie­dzi­nie były bar­dzo obie­cu­jące, a ich prak­tycz­ne za­sto­so­wa­nia w cza­sach woj­ny bu­dzi­ły na­dzie­ję na ura­to­wa­nie wie­lu ist­nień ludz­kich. Wraz z J.N. oraz N.T. by­li­śmy za­fa­scy­no­wa­ni mo­żli­wo­ścią ochro­ny okrętów przed tor­pe­da­mi oraz mi­na­mi elek­tro­ma­gne­tycz­ny­mi, jed­nak pó­źniej­sze eks­pe­ry­men­ty po­ka­zy­wa­ły, że tak na­praw­dę sto­imy u pro­gu prze­ło­mu w za­kre­sie ma­sko­wa­nia okrętów, a może i in­nych obiek­tów woj­sko­wych. Wstęp­ne ob­li­cze­nia po­ka­zy­wa­ły, że zwi­ęk­sza­jąc po­ten­cjał pola elek­tro­ma­gne­tycz­ne­go, będzie­my w sta­nie w ko­ńcu do­ko­nać cudu w dzie­dzi­nie ma­sko­wa­nia obiek­tów – spra­wić, aby sta­ły się one nie­wi­dzial­ne za­rów­no dla ra­da­rów, jak i dla oka ludz­kie­go._

_28 pa­ździer­ni­ka 1943 roku prze­pro­wa­dzi­li­śmy ko­lej­ną pró­bę, któ­ra oka­za­ła się ostat­nią, ale ci­ążącą na moim su­mie­niu do dziś. Obiek­tem eks­pe­ry­men­tu był okręt USS „El­brid­ge” wraz z pod­sta­wo­wą za­ło­gą. Po uru­cho­mie­niu ce­wek obiekt zgod­nie z hi­po­te­zą znik­nął, jed­nak po­zo­sta­łe ob­ser­wo­wa­ne przez nas efek­ty były zu­pe­łnie nie­zro­zu­mia­łe, przy­naj­mniej wte­dy. Re­la­cji z pierw­szej ręki na ten te­mat mo­żesz wy­słu­chać od jed­ne­go z nie­wie­lu świad­ków, któ­rzy prze­ży­li i cie­szą się zdro­wiem fi­zycz­nym oraz psy­chicz­nym, ma­ry­na­rza okrętu_ _SS „An­drew Furn­seth”, C.A. Zo­stał on prze­ze mnie oso­bi­ście zo­bo­wi­ąza­ny do za­cho­wa­nia w ta­jem­ni­cy tego, cze­go był świad­kiem, jed­nak po mo­jej śmier­ci obiet­ni­ca ta prze­sta­je go obo­wi­ązy­wać. In­for­ma­cje na te­mat eks­pe­ry­men­tu zo­sta­ły ca­łko­wi­cie utaj­nio­ne, ko­pia akt znaj­du­je się jed­nak w skryt­ce ban­ko­wej w Szwaj­ca­rii, do któ­rej do­stęp mo­żesz uzy­skać wspól­nie z E.S. w przy­pad­ku mo­jej śmier­ci._

_We wspo­mnia­nej skryt­ce od­naj­dziesz rów­nież wy­ni­ki mo­ich dal­szych ba­dań nad tym gro­źnym fe­no­me­nem, ja­kie­go do­świad­czy­li­śmy pod­czas eks­pe­ry­men­tu. Wiedz bo­wiem, że wi­dząc skut­ki tego do­świad­cze­nia, uzna­łem, że nie mogę po­zo­sta­wić tej kwe­stii nie­wy­ja­śnio­ną. Nie­ste­ty wnio­ski, do któ­rych do­sze­dłem, są prze­ra­ża­jące._

_Pi­sząc w skró­cie, eks­pe­ry­ment, któ­ry zo­stał prze­pro­wa­dzo­ny w stocz­ni ma­ry­nar­ki wo­jen­nej w mie­ście Fi­la­del­fia w sta­nie Pen­syl­wa­nia, sta­no­wił tak na­praw­dę pierw­szą, nie­świa­do­mą pró­bę pod­ró­ży do in­ne­go, rów­no­le­głe­go świa­ta. Pró­bę nie­uda­ną przede wszyst­kim z uwa­gi na za­sto­so­wa­nie zde­cy­do­wa­nie zbyt ni­skiej mocy wy­two­rzo­ne­go pola elek­tro­ma­gne­tycz­ne­go. Moje pó­źniej­sze ob­li­cze­nia wy­ka­za­ły, że ist­nie­je pe­wien za­kres mocy, któ­ry po­wi­nien zo­stać okre­ślo­ny jako za­ka­za­ny, jest on bo­wiem zbyt ni­ski do otwar­cia prze­jścia, a jed­no­cze­śnie wy­star­cza­jąco wy­so­ki, aby do­ko­nać ma­ni­pu­la­cji cza­so­prze­strzen­nej, po­wa­żnie za­gra­ża­jącej con­ti­nu­um cza­so­we­mu._

_Wiem, że tego ro­dza­ju wy­ni­ki sta­no­wią prze­łom, w szcze­gól­no­ści je­śli cho­dzi o dzia­ła­nia, któ­re po­dej­mu­je­my wspól­nie z na­szy­mi uczo­ny­mi ko­le­ga­mi i ko­le­żan­ka­mi w ra­mach za­wi­ąza­nej Ko­ali­cji. Moje ana­li­zy, z któ­ry­mi, jak ufam, będziesz chciał się za­po­znać, po­ka­zu­ją jed­nak, że sto­so­wa­nie zbyt ni­skich, a jed­no­cze­śnie wy­ge­ne­ro­wa­nych na gra­ni­cy na­szych ów­cze­snych, jak i obec­nych mo­żli­wo­ści pól elek­tro­ma­gne­tycz­nych sta­no­wi za­gro­że­nie nie tyl­ko dla istot ob­jętych tym po­lem, ale wręcz dla ca­łe­go świa­ta. Wy­star­czy spoj­rzeć na ano­ma­lie wy­stępu­jące w Trój­kącie Ber­mudz­kim, któ­rych na­tu­ra, za­rów­no we­dług opi­sów świad­ków, jak i od­czy­tów po­zio­mu pro­mie­nio­wa­nia, jest ana­lo­gicz­na do tego, co za­ob­ser­wo­wa­li­śmy na USS „El­brid­ge”._

_Bio­rąc pod uwa­gę po­wy­ższe, ape­lu­ję do Cie­bie, jak i do ca­łej na­szej Ko­ali­cji o bacz­ną kon­tro­lę do­świad­czeń pro­wa­dzo­nych w tym kie­run­ku oraz o po­wstrzy­ma­nie się od dal­szych ba­dań o tym cha­rak­te­rze do mo­men­tu, gdy uzy­ska­my mo­żli­wo­ść wy­two­rze­nia ta­kie­go na­tęże­nia pola elek­tro­ma­gne­tycz­ne­go, któ­re nie będzie za­gra­żać ist­nie­niu na­sze­go świa­ta._

_Li­czę na Cie­bie._

_A.E._

_Prin­ce­ton, New Jer­sey, 10.01.1955_

Mężczy­zna odło­żył list na sto­lik i za­my­ślił się. O śmier­ci nadaw­cy do­wie­dział się już kil­ka dni temu, zresz­tą cały na­uko­wy świat opła­ki­wał ode­jście najświa­tlej­sze­go umy­słu fi­zy­ki ów­cze­snych cza­sów. Ad­re­sat li­stu, jak jego au­tor wspo­mniał, nie za­wsze się z nim zga­dzał. Jed­nak choć na pierw­szy rzut oka bro­ni­li sprzecz­nych teo­rii – Al­bert Ein­ste­in był bo­wiem zwo­len­ni­kiem po­rząd­ku i pra­wa obo­wi­ązu­jące­go cały zna­ny, jak i do­pie­ro cze­ka­jący na po­zna­nie wszech­świat, pod­czas gdy Niels Bohr do­pusz­czał lo­so­wo­ść na­tu­ry me­cha­ni­ki kwan­to­wej – da­rzy­li się ogrom­nym sza­cun­kiem, a wspól­ne prze­ży­cie spo­tka­nia z isto­tą z in­ne­go świa­ta, ja­kie było ich udzia­łem na Kon­gre­sie So­lvaya w 1927 roku, po­łączy­ło ich rów­nież przy­ja­źnią, o któ­rej wie­dzia­ło nie­wie­le osób.

Pod­nió­sł słu­chaw­kę i wy­kręcił nu­mer cen­tra­li. Po­pro­sił o po­łącze­nie z Du­bli­nem. Chwi­lę to trwa­ło, jed­nak w ko­ńcu po dru­giej stro­nie ode­zwał się głos, któ­ry roz­po­znał na­wet bez ko­niecz­no­ści przed­sta­wia­nia się roz­mów­cy.

– Er­win Schrödin­ger, z kim roz­ma­wiam?

– Er­win, dro­gi przy­ja­cie­lu, tu­taj Niels. Jak się do­my­ślam, otrzy­ma­łeś list?

Na od­po­wie­dź ho­len­der­ski fi­zyk mu­siał chwi­lę po­cze­kać. Jego au­striac­ko-ir­landz­ki ko­le­ga naj­wy­ra­źniej nie czy­tał jesz­cze ko­re­spon­den­cji, to­też za­pew­ne prze­rzu­cał wła­śnie pa­pie­ry na swo­im sto­li­ku w przed­po­ko­ju domu znaj­du­jące­go się w dziel­ni­cy Clon­tarf East w sto­li­cy Ir­lan­dii.

– Otrzy­ma­łem list od Al­ber­ta, nie otwie­ra­łem go jed­nak – od­pa­rł po chwi­li Schrödin­ger.

– Prze­czy­taj go w ta­kim ra­zie w spo­ko­ju. Ja zdąży­łem już się za­po­znać z jego tre­ścią i wy­gląda na to, że cze­ka nas wy­jazd do Zu­ry­chu. Czy jesz­cze w tym ty­go­dniu będzie to mo­żli­we?

Roz­mów­ca po dru­giej stro­nie ka­na­łu La Man­che znów mil­czał przez chwi­lę. Za­raz jed­nak od­po­wie­dział.

– Czwar­tek?

– Do­sko­na­le, spo­tkaj­my się za­tem o dru­giej po po­łud­niu na dwor­cu Zu­rych Haupt­bahn­hof.

– Do zo­ba­cze­nia.

Bohr odło­żył słu­chaw­kę. Wstał i po­sze­dł do holu, gdzie po­le­cił swo­je­mu ka­mer­dy­ne­ro­wi za­mó­wie­nie mu bi­le­tów na po­ci­ąg. ■Rozdział 1

WTOREK, 26.10.2027, GODZ. 15:42 GMT (23:42 CZASU LOKALNEGO),
Cheng­du, Sy­czu­an, Chi­ńska Re­pu­bli­ka Lu­do­wa

Wiel­ki cy­fro­wy ze­gar umiesz­czo­ny pod skle­pie­niem cen­trum kon­tro­li trans­fe­ru wska­zy­wał kil­ka mi­nut i kil­ka­dzie­si­ąt se­kund do zera. Ostat­nie po­nad trzy go­dzi­ny pro­fe­sor Yun Gon-Chin prze­sie­dział głów­nie w przy­le­ga­jącym do po­miesz­cze­nia ga­bi­ne­cie. Pró­bo­wał za­jąć się pra­cą, ale na­pi­ęcie zwi­ąza­ne z od­by­wa­jącym się do­świad­cze­niem sku­tecz­nie utrud­nia­ło mu sku­pie­nie się na ja­kim­kol­wiek za­da­niu. Po raz pierw­szy od daw­na spędził czas nie­mal zu­pe­łnie bez­pro­duk­tyw­nie.

Z pu­łkow­ni­kiem Han Yun­giem, swo­ją asy­stent­ką Yao Xian­mei oraz dwo­ma tu­zi­na­mi tech­ni­ków i na­ukow­ców ob­ser­wo­wał te­raz zmie­nia­jące się cy­fry na cy­fer­bla­cie, od cza­su do cza­su rzu­ca­jąc wzro­kiem przez pa­no­ra­micz­ne okno, za któ­rym wi­dać było wiel­ką ja­ski­nię z oświe­tlo­nym licz­ny­mi re­flek­to­ra­mi otwo­rem w kszta­łcie od­wró­co­ne­go ostro­słu­pa, znaj­du­jącym się w jej cen­trum. Część uczest­ni­ków tego ma­jące­go się za chwi­lę od­być spek­ta­klu w po­wa­dze i sku­pie­niu wpa­try­wa­ła się w ho­lo­gra­ficz­ne ekra­ny.

Yun do­sko­na­le wie­dział, że była to ra­czej poza, ma­jąca za za­da­nie z jed­nej stro­ny po­ka­zać ich od­da­nie spra­wie, a z dru­giej za­ma­sko­wać nie­pew­no­ść i stres. Cen­trum kon­tro­li dzia­ła­ło au­to­ma­tycz­nie, a wy­da­rze­nia, któ­rych mie­li być świad­ka­mi już za nie­spe­łna kil­ka mi­nut, były ca­łko­wi­cie za­le­żne od po­praw­ne­go funk­cjo­no­wa­nia sys­te­mów na stat­ku eks­pe­dy­cyj­nym wy­sła­nym w nie­zna­ne oko­ło trzech go­dzin i pi­ęt­na­stu mi­nut temu. Do­pó­ki nie na­stąpi trans­fer po­wrot­ny, wszy­scy znaj­du­jący się w kom­plek­sie byli bier­ny­mi ob­ser­wa­to­ra­mi. Nie po­sia­da­li żad­nych mo­żli­wo­ści mo­ni­to­ro­wa­nia pro­ce­su ani kon­tak­tu z wy­pe­łnio­nym na­ukow­ca­mi, tech­ni­ka­mi oraz ochro­ną czar­nym po­jaz­dem w kszta­łcie dwóch ostro­słu­pów pra­wi­dło­wych czwo­ro­kąt­nych1), po­łączo­nych ze sobą pod­sta­wa­mi.

------------------------------------------------------------------------

1) Ostrosłup posiadający w podstawie czworokąt foremny (czyli kwadrat), którego wszystkie ściany boczne są identyczne.

– Ja­kie są szan­se, że gdy od­li­cza­nie się sko­ńczy, nic się nie wy­da­rzy? – za­py­tał ci­cho pu­łkow­nik Han.

Na­uko­wiec spoj­rzał na nie­go z uko­sa.

– Do­tych­czas son­dy wra­ca­ły bez pro­ble­mu. Je­śli za­ło­ga stat­ku eks­pe­dy­cyj­ne­go nie zmie­ni­ła ko­or­dy­nat, a trans­fer po­wrot­ny zo­stał przez nią za­ini­cjo­wa­ny zgod­nie z in­struk­cja­mi, po­win­ni się po­ja­wić zgod­nie z pla­nem.

Yun do­sko­na­le so­bie zda­wał spra­wę z tego, że od­po­wie­dział wy­mi­ja­jąco. Nie mógł prze­cież przy­znać, że nie ma po­jęcia. Wcześ­niej­sze eks­pe­ry­men­ty co praw­da ko­ńczy­ły się suk­ce­sem – dwu­krot­nie pe­łnym, kie­dy wy­sła­ne na po­kła­dzie sond szym­pan­sy wró­ci­ły je­dy­nie nie­co wy­chu­dzo­ne, albo tyl­ko po­ło­wicz­nym, gdy czte­ry inne nie­spo­dzie­wa­nie zma­rły pod­czas trans­fe­ru wy­cho­dzące­go, je­śli wie­rzyć za­mon­to­wa­nym w urządze­niu ka­me­rom. Te­raz wy­sła­li po­nad dwu­stu trzy­dzie­stu lu­dzi. A ich los albo będzie zna­ny za nie­ca­łą mi­nu­tę, albo po­zo­sta­nie ta­jem­ni­cą za­bra­ną przez pod­ró­żni­ków do gro­bu lub gdzie­kol­wiek tra­fią.

Żo­łnierz nie dał się jed­nak tak ła­two zbyć. Pra­co­wał z na­ukow­ca­mi już dłu­go i po­mi­mo bra­ku wy­kszta­łce­nia upraw­nia­jące­go go do ty­tu­łu wy­ższe­go niż li­cen­cjat skie­ro­wa­ny zo­stał do tego pro­jek­tu nie­przy­pad­ko­wo. Yun rów­nież zda­wał so­bie z tego spra­wę, to­też na wi­dok zi­ry­to­wa­nej miny ofi­ce­ra po­śpie­szył z dal­szy­mi wy­ja­śnie­nia­mi.

– Na­sze ba­da­nia opie­ra­ją się, jak pan wie, na wy­ni­kach eks­pe­ry­men­tów pro­wa­dzo­nych przez pro­fe­so­ra Kor­se­wi­cza, pol­skie­go no­bli­sty z dzie­dzi­ny fi­zy­ki. Jego do­świad­cze­nia po­le­ga­ły na wy­sy­ła­niu sond przy wy­ko­rzy­sta­niu od­wrot­nych do sto­so­wa­nych przez nas po­ten­cja­łów elek­tro­ma­gne­tycz­nych, wsku­tek któ­rych son­dy te mo­gły po­ko­ny­wać bar­dzo duże dy­stan­se w bar­dzo krót­kim cza­sie. Po­mi­mo obie­cu­jących wy­ni­ków jego do­świad­czeń pre­cy­zyj­ne wy­li­cze­nie miejsc lądo­wa­nia tych urządzeń na­dal sta­no­wi pro­blem. Nie­wiel­ki, co praw­da, bio­rąc pod uwa­gę ska­lę od­le­gło­ści, jed­nak li­czo­ny w dzie­si­ąt­kach, a cza­sem na­wet set­kach ki­lo­me­trów.

Na­uko­wiec za­mil­kł na chwi­lę, po czym pod­jął:

– Na­szym ce­lem nie była pod­róż na ja­kim­kol­wiek dy­stan­sie, a wy­ko­rzy­sta­nie dy­le­ta­cji cza­so­wej2), po­ja­wia­jącej się pod­czas ta­kie­go trans­fe­ru, w celu „wy­dłu­że­nia” cza­su bie­gnące­go na po­kła­dzie stat­ku względem lo­kal­ne­go, ziem­skie­go cza­su. Nie­ste­ty, nie ozna­cza to, że mo­że­my igno­ro­wać pro­blem po­praw­ne­go wy­zna­cze­nia punk­tu po­wro­tu.

------------------------------------------------------------------------

2) Zjawisko różnic w pomiarze czasu dokonywanym równolegle w dwóch różnych układach odniesienia, z których jeden przemieszcza się względem drugiego.

– Co pan ma na my­śli? – prze­rwał mu pu­łkow­nik. – Prze­cież jak pan po­wie­dział, nie prze­no­si­my się w prze­strze­ni. Nasz sta­tek ma wy­lądo­wać do­kład­nie w tym sa­mym miej­scu, z któ­re­go wy­star­to­wał, czy­li ko­or­dy­na­ty po­wro­tu po­zo­sta­ją nie­zmie­nio­ne.

– Tyl­ko względem na­szej pla­ne­ty – od­pa­rł Yun. – Zie­mia nie jest jed­nak bez­względ­nym ukła­dem od­nie­sie­nia dla na­sze­go wszech­świa­ta. Po­ru­sza się ru­chem ob­ro­to­wym wo­kół wła­snej osi, ru­chem obie­go­wym wo­kół Sło­ńca, na­to­miast cały Układ Sło­necz­ny wy­ko­nu­je ruch obie­go­wy względem cen­trum ga­lak­ty­ki. Wresz­cie sama ga­lak­ty­ka jest w ci­ągłym ru­chu względem ja­kie­goś cen­trum na­sze­go wszech­świa­ta. To po­wo­du­je, że miej­sce, w któ­rym znaj­du­je­my się obec­nie, jest od­da­lo­ne od miej­sca, w któ­rym by­li­śmy trzy go­dzi­ny temu, o set­ki ty­si­ęcy ki­lo­me­trów.

Chi­ński na­uko­wiec spoj­rzał na żo­łnie­rza. Za­sta­na­wiał się, czy pu­łkow­nik nadąża za wy­kła­dem. Za­in­te­re­so­wa­nie ry­su­jące się w ciem­nych oczach pa­trzących nad nie­go spod si­wie­jących brwi skło­ni­ło go do kon­ty­nu­owa­nia wąt­ku.

– Na­sze wcze­śniej­sze do­świad­cze­nia, je­śli cho­dzi o wy­li­cza­nie punk­tu po­wro­tu, da­wa­ły o wie­le lep­sze re­zul­ta­ty niż eks­pe­ry­men­ty pro­fe­so­ra Kor­se­wi­cza. Wy­ni­ka­ło to po części z udzie­lo­ne­go nam przez Par­tię wspar­cia w po­sta­ci zde­cy­do­wa­nie po­tężniej­sze­go sprzętu kom­pu­te­ro­we­go, po­zwa­la­jące­go na bar­dziej pre­cy­zyj­ne wy­li­cze­nia, a po części z fak­tu, że nie mu­sie­li­śmy w nich uwzględ­niać za­kła­da­ne­go prze­su­ni­ęcia w prze­strze­ni do­ce­lo­wej. Na­le­ży jed­nak pa­mi­ętać, że choć ruch ob­ro­to­wy i obie­go­wy na­szej pla­ne­ty są zmie­rzo­ne i wy­li­czo­ne, ruch obie­go­wy Ukła­du Sło­necz­ne­go opar­ty jest na du­żych przy­bli­że­niach. Na­to­miast ruch ga­lak­ty­ki to kwe­stia wy­li­czeń ba­zu­jących ca­łko­wi­cie na ob­ser­wa­cji prze­su­ni­ęć względem in­nych wi­dzia­nych przez nas, Zie­mian, obiek­tów. Nie wie­my, czy szyb­ko­ść lub kie­ru­nek ru­chu, ja­kie za­ob­ser­wo­wa­li­śmy w prze­szło­ści, nie ule­gną zmia­nie na przy­kład pod wpły­wem sił gra­wi­ta­cyj­nych obec­nych we wszech­świe­cie. Do tego do­cho­dzi jesz­cze kwe­stia prze­su­ni­ęć w prze­strze­ni, do któ­rej pod­ró­żu­je­my, choć zgod­nie z na­szy­mi ob­li­cze­nia­mi siły tam dzia­ła­jące na sta­tek są mi­ni­mal­ne.

Han po­wo­li po­ki­wał gło­wą. Otwo­rzył usta, aby za­dać ko­lej­ne py­ta­nie, uwi­ęzło mu ono jed­nak w gar­dle w mo­men­cie, gdy po­miesz­cze­nie wy­pe­łni­ło lek­kie bu­cze­nie za­my­ka­jącej się na sze­ro­kim oknie prze­sło­ny. Prze­nió­sł wzrok na ze­gar, wska­zu­jący mi­nus dwa­dzie­ścia se­kund. W po­miesz­cze­niu z gło­śni­ków wy­do­był się przy­jem­ny ko­bie­cy głos od­li­cza­jący czas po­zo­sta­ły do po­ja­wie­nia się stat­ku.

– Sie­dem… sze­ść… pięć…

Wszy­scy w po­miesz­cze­niu wstrzy­ma­li od­dech.

Cze­ka­ła ich hi­sto­rycz­na chwi­la – po­wrót pierw­szych przed­sta­wi­cie­li ro­dza­ju ludz­kie­go z in­nej prze­strze­ni.

– Trzy… dwa… je­den… zero…

Oczy tech­ni­ków, na­ukow­ców i żo­łnie­rzy prze­by­wa­jących w sali kon­tro­li trans­fe­ru wpa­try­wa­ły się w przy­ciem­nio­ny ob­raz za oknem. Ocze­ki­wa­li po­dob­ne­go jak po­przed­nio bły­sku, nie wy­da­rzy­ło się jed­nak ab­so­lut­nie nic. Ze­gar za­czął od­li­czać se­kun­dy do przo­du.

– Trans­fer po­wrot­ny nie na­stąpił – do­pie­ro po dłu­ższej chwi­li ode­zwał się głów­ny kon­tro­ler, ob­wiesz­cza­jąc to, co wszy­scy już wie­dzie­li.

Yun za­re­ago­wał po na­stęp­nych kil­ku­na­stu se­kun­dach, jak­by to, co się wy­da­rzy­ło, czy też wła­ści­wie nie wy­da­rzy­ło, jesz­cze nie w pe­łni do­ta­rło do jego świa­do­mo­ści. Bez sło­wa od­wró­cił się i mi­ja­jąc pu­łkow­ni­ka, na­dal wpa­tru­jące­go się w wi­dok za oknem, ze zre­zy­gno­wa­ną miną po­czła­pał w stro­nę swo­je­go ga­bi­ne­tu. Kil­ku tech­ni­ków od­pro­wa­dzi­ło go wzro­kiem, nikt jed­nak nie od­wa­żył się ode­zwać. Wszy­scy zda­wa­li so­bie spra­wę z tego, że Yun za­wió­dł. A ta­kie po­ra­żki nie były ak­cep­to­wa­ne przez Par­tię.

***

Pro­fe­sor wsze­dł do ga­bi­ne­tu, sta­ran­nie za­mknął drzwi i opa­dł na sto­jący w rogu po­miesz­cze­nia fo­tel. Dwie­ście trzy­dzie­ści czte­ry oso­by znik­nęły bez wie­ści. Eks­pe­ry­ment się nie po­wió­dł. Cze­ka go, w naj­lep­szym wy­pad­ku, pra­ca dy­dak­tycz­na na pod­rzęd­nym uni­wer­sy­te­cie. Naj­gor­szych sce­na­riu­szy, jak i wy­ni­ka­jących z nich kon­se­kwen­cji pró­bo­wał nie roz­wa­żać.

Nie wie­dział, jak dłu­go sie­dział bez ru­chu, gdy na­gle do­bie­gł do nie­go stłu­mio­ny przez drzwi, bar­dziej wy­czu­wal­ny niż sły­szal­ny huk, a podło­ga lek­ko za­drża­ła. Na­tych­miast wy­rwa­ło go to z ma­ra­zmu. Drzwi otwo­rzy­ły się z gło­śnym trza­skiem i zo­ba­czył w nich roz­en­tu­zja­zmo­wa­ne­go głów­ne­go kon­tro­le­ra trans­fe­ru.

– Są…!

Strzał ad­re­na­li­ny, ja­kie­go pro­fe­sor do­znał na dźwi­ęk tego jed­ne­go sło­wa, po­de­rwał go z fo­te­la. Ru­szył w stro­nę drzwi, aby po chwi­li pa­trzeć przez pod­no­szącą się w oknie prze­sło­nę na wnętrze ja­ski­ni. Ze­gar za­trzy­mał się na dwóch mi­nu­tach i dwu­dzie­stu dwóch se­kun­dach od­li­czo­nych od pla­no­we­go trans­fe­ru po­wrot­ne­go.

Na lewo od sto­żko­wa­te­go otwo­ru le­żał, opie­ra­jąc się na jed­nej ze ścian, czar­ny sta­tek eks­pe­dy­cyj­ny. Jego po­wierzch­nia lek­ko pa­ro­wa­ła.

Pro­fe­sor z try­um­fem spoj­rzał na sto­jące­go na­dal w tym sa­mym miej­scu co po­przed­nio pu­łkow­ni­ka Sił Stra­te­gicz­nych Chi­ńskiej Re­pu­bli­ki Lu­do­wej3). Han z lek­kim uśmie­chem po­wo­li po­ki­wał gło­wą.

------------------------------------------------------------------------

3) Utworzone w 2015 roku siły wsparcia strategicznego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, których obszarami działania są elektronika, cyberprzestrzeń oraz przestrzeń kosmiczna.

Do­pie­ro po chwi­li do Yuna za­częły do­cho­dzić gło­sy, któ­re prze­bi­ja­ły się przez ogól­ny har­mi­der w sali.

– Sta­tek Eks­pe­dy­cyj­ny Chi­ńskiej Aka­de­mii Nauk4), tu Cen­trum Kon­tro­li Trans­fe­ru Min­gy­uan, czy nas sły­szy­cie? – mó­wił do mi­kro­fo­nu kie­row­nik sek­cji łącz­no­ści.

------------------------------------------------------------------------

4) Największa chińska państwowa instytucja naukowa, główny chiński ośrodek badawczy w zakresie nauk ścisłych i techniki.

Z gło­śni­ka jed­nak pły­nęły tyl­ko trza­ski za­kłó­ceń.

– Pro­fe­so­rze Yun, brak kon­tak­tu ra­dio­we­go – za­mel­do­wał tech­nik.

– Otwo­rzyć zdal­nie ścia­nę i wy­słać eki­pę zwia­dow­czą – wy­dał po­le­ce­nie na­uko­wiec.

Tech­nik rzu­cił kil­ka słów do in­ter­ko­mu.

Jed­na ze ścian obiek­tu drgnęła, aby po­chy­lić się i z głu­chym hu­kiem opa­ść na skal­ną po­wierzch­nię. W od­sło­ni­ętej struk­tu­rze, wy­pe­łnio­nej sta­lo­wy­mi prze­jścia­mi i kon­te­ne­ro­wy­mi po­miesz­cze­nia­mi, bły­ska­ły po­ma­ra­ńczo­we świa­tła ostrze­gaw­cze. Były one je­dy­ny­mi ozna­ka­mi ak­tyw­no­ści we wnętrzu stat­ku.

Po chwi­li obok ścia­ny, wy­gląda­jącej te­raz jak trój­kąt­na ram­pa, po­ja­wi­ło się kil­ka po­sta­ci ubra­nych w bia­łe kom­bi­ne­zo­ny. Po­ru­sza­ły się po­wo­li, dźwi­ga­jąc na ple­cach apa­ra­ty tle­no­we, po­łączo­ne z he­łma­mi prążko­wa­ny­mi ru­ra­mi. Ostro­żnie we­szły na ram­pę i skie­ro­wa­ły się w stro­nę naj­bli­ższych sta­lo­wych scho­dów we­wnątrz obiek­tu.

– We­szli­śmy do środ­ka. Ska­ne­ry nie wy­ka­zu­ją ano­ma­lii at­mos­fe­rycz­nych ani nie­zna­nych śla­dów bio­lo­gicz­nych – w gło­śni­ku roz­le­gł się nie­co stłu­mio­ny głos do­wód­cy gru­py zwia­dow­czej. – Je­ste­śmy w ślu­zie nu­mer czte­ry. Brak oznak ży­cia. Idzie­my w stro­nę most­ka.

At­mos­fe­ra w po­miesz­cze­niu kon­tro­l­nym nie­co zgęst­nia­ła. Szum roz­mów uci­chł, wszy­scy wsłu­chi­wa­li się w ra­por­ty gru­py zwia­dow­czej z tru­dem po­ru­sza­jącej się po po­chy­lo­nych ko­ry­ta­rzach le­żące­go na boku stat­ku.

– Do­tar­li­śmy do cen­trum do­wo­dze­nia. Wszyst­kie sys­te­my wy­gląda­ją na spraw­ne. Mo­ni­to­ry dia­gno­stycz­ne wy­ka­zu­ją nie­wiel­kie uszko­dze­nia struk­tu­ral­ne, praw­do­po­dob­nie po­wsta­łe wsku­tek upad­ku.

Yun spoj­rzał py­ta­jąco na głów­ne­go kon­tro­le­ra.

– Sta­tek po­ja­wił się ja­kieś pięć me­trów nad podło­żem, nie­co prze­su­ni­ęty rów­nież względem pla­no­wa­nej po­zy­cji trans­fe­ru po­wrot­ne­go – wy­ja­śnił szyb­ko tech­nik.

Pro­fe­sor zro­zu­miał, że to mu­sia­ło być źró­dłem huku, jaki usły­szał w swo­im ga­bi­ne­cie. Wy­li­cze­nia po­wro­tu, za­rów­no w za­kre­sie lo­ka­li­za­cji, jak i cza­su, mu­sia­ły być nie­do­kład­ne. Jak chwi­lę pó­źniej za­ra­por­to­wał do­wód­ca zwia­du, czas mi­sji za­trzy­mał się na trzy­dzie­stu dniach, pi­ęciu go­dzi­nach i dwu­dzie­stu dwóch mi­nu­tach – tyle do­kład­nie sta­tek prze­by­wał poza Zie­mią.

Pro­fe­sor od­no­to­wał w pa­mi­ęci, że będzie mu­siał spraw­dzić źró­dło błędu. Te­raz jed­nak nie to było naj­wa­żniej­sze, zwłasz­cza że fakt po­ja­wie­nia się obiek­tu w ja­ski­ni, a nie na przy­kład w jej wy­ko­na­nych z li­tej ska­ły ścia­nach lub w ogó­le poza pla­ne­tą, w prze­strze­ni ko­smicz­nej, wska­zy­wał na bar­dzo nie­wiel­ką nie­ści­sło­ść ob­li­czeń.

– Na­dal nie ob­ser­wu­je­my żad­nych śla­dów ży­cia. Prze­miesz­cza­my się w kie­run­ku la­bo­ra­to­rium głów­ne­go… – re­la­cjo­no­wał do­wód­ca gru­py zwia­dow­czej.

Za­rów­no jed­nak la­bo­ra­to­rium głów­ne, jak i eks­plo­ro­wa­ne pó­źniej po­miesz­cze­nia miesz­kal­ne czy so­cjal­ne wy­gląda­ły po­dob­nie – sta­tek był spraw­ny, ale ca­łko­wi­cie pu­sty.

Do­pie­ro w la­bo­ra­to­rium bio­lo­gicz­nym zwia­dow­cy na­tra­fili na klat­ki z wy­stra­szo­ny­mi szczu­ra­mi. Było to za­ska­ku­jące. Yun przy­pusz­czał, że wszyst­kie or­ga­ni­zmy żywe zgi­nęły, po­dob­nie jak w po­przed­nich nie­uda­nych eks­pe­ry­men­tach.

Je­śli wy­da­rzy­ło­by się to pod­czas trans­fe­ru wy­cho­dzące­go, sta­tek wró­ci­łby zgod­nie z wy­tycz­ny­mi au­to­ma­tycz­ne­go pro­gra­mu w kom­pu­te­rze po­kła­do­wym, a śla­dy bio­lo­gicz­ne w ci­ągu mie­si­ąca ule­gły­by de­ge­ne­ra­cji, któ­ra, jak po­ka­zy­wa­ły po­przed­nie do­świad­cze­nia, prze­bie­ga­ła nie­na­tu­ral­nie szyb­ko. Je­śli śmie­rć na­stąpi­ła­by pod­czas trans­fe­ru po­wrot­ne­go, po­win­ni za­stać dość ma­ka­brycz­ny wi­dok po­zba­wio­nych ży­cia ciał roz­rzu­co­nych na ca­łym po­kła­dzie.

Ten jed­nak był pu­sty, je­śli nie li­czyć szczu­rów, któ­rych obec­no­ść za­prze­cza­ła oby­dwu teo­riom. Gdzie w ta­kim ra­zie po­dzia­li się lu­dzie? Dwie­ście trzy­dzie­ścio­ro czwo­ro mężczyzn i ko­biet, na­ukow­ców, tech­ni­ków i żo­łnie­rzy?

***

Re­ko­ne­sans za­ko­ńczył się dwie go­dzi­ny pó­źniej. Nie stwier­dzo­no śla­dów ska­że­nia che­micz­ne­go ani bio­lo­gicz­ne­go i Yun, po kon­sul­ta­cji z kil­ko­ma in­ny­mi na­ukow­ca­mi, pod­jął de­cy­zję o nie­sto­so­wa­niu kom­bi­ne­zo­nów pod­czas dal­szych ba­dań stat­ku. Na po­kład we­szli in­for­ma­ty­cy, ma­jący na celu ana­li­zę za­pi­sów z kom­pu­te­ra po­kła­do­we­go.

Po na­stęp­nych trzech go­dzi­nach z po­jaz­du ostro­żnie wy­nie­sio­no dwa nie­ty­po­we urządze­nia: mniej wi­ęcej pó­łto­ra­me­tro­we rury o prze­kro­ju wie­lo­kąta, za­mkni­ęte z oby­dwu stron. W dwóch trze­cich ich dłu­go­ści za­mon­to­wa­ny był wy­pro­fi­lo­wa­ny na­ra­mien­nik, wy­po­sa­żo­ny w stan­dar­do­we, woj­sko­we przy­rządy ce­low­ni­cze, po­zwa­la­jące na na­mie­rza­nie za­rów­no w pod­czer­wie­ni, nok­to­wi­zji, jak i w świe­tle wi­dzial­nym. Do rur gru­bym ka­blem przy­łączo­ne były ple­ca­ki – jak się pó­źniej oka­za­ło, kry­jące w swo­ich wnętrzach wy­daj­ne aku­mu­la­to­ry.

W kom­pu­te­rze w la­bo­ra­to­rium, gdzie od­kry­to owe urządze­nia, in­for­ma­ty­cy zna­le­źli do­ku­men­ta­cję tech­nicz­ną. Była to spe­cy­fi­ka­cja ar­te­fak­tów wraz z in­struk­cją użyt­ko­wa­nia, bez szcze­gó­ło­wych pla­nów kon­struk­cyj­nych czy dzien­ni­ka ba­dań. Urządze­nia na­zwa­ne zo­sta­ły „prze­no­śny­mi klat­ka­mi elek­tro­ma­gne­tycz­ny­mi” i mia­ły po­zwa­lać na ogra­ni­cze­nie mo­żli­wo­ści dzia­ła­nia za­mkni­ętych w nich przed­sta­wi­cie­li Świa­ta Cen­tral­ne­go.

***

Yun z in­for­ma­ty­ka­mi pra­cu­jący­mi nad ana­li­zą da­nych kom­pu­te­ra z la­bo­ra­to­rium, w któ­rym zna­le­zio­no klat­ki, sie­dzie­li w nie­wiel­kiej sal­ce kon­fe­ren­cyj­nej, do któ­rej wła­śnie wkro­czył pu­łkow­nik Han z dwo­ma in­ny­mi ofi­ce­ra­mi. Nie wy­gląda­li na żo­łnie­rzy li­nio­wych, ra­czej na po­li­tycz­nych lub lo­gi­sty­kę.

– To jest dok­tor po­rucz­nik Yu Hin­tao i dok­tor po­rucz­nik Cheng Xing – przed­sta­wił nowo przy­by­łych. – Pro­szę o prze­szko­le­nie ich w za­kre­sie ob­słu­gi kla­tek. Do­star­czą je do miej­sca do­ce­lo­we­go i prze­szko­lą per­so­nel, któ­ry będzie z nich ko­rzy­stał.

– Ale… – Yun spró­bo­wał prze­rwać, lecz za­mil­kł, wi­dząc gro­mi­ące spoj­rze­nie naj­wy­ższe­go stop­niem żo­łnie­rza.

– Pa­nie pro­fe­so­rze – zwró­cił się do Yuna pu­łkow­nik. – W imie­niu Par­tii oraz ca­łe­go na­ro­du gra­tu­lu­ję uda­ne­go eks­pe­ry­men­tu. Bar­dzo ża­łu­ję, że urządze­nia nie będą mo­gły być trans­por­to­wa­ne przez człon­ków eks­pe­dy­cji, jed­nak jak pan wie, mu­szą oni zo­stać pod­da­ni kwa­ran­tan­nie.

Yun sze­ro­ko otwar­ty­mi oczy­ma wpa­try­wał się w woj­sko­we­go. Nie ro­zu­miał, co się dzie­je. Prze­cież nikt nie wró­cił…

– Pana na­to­miast mam przy­jem­no­ść za­pro­sić do Pe­ki­nu, gdzie w Zhon­gnan­hai5) zo­sta­nie pan ude­ko­ro­wa­ny Or­de­rem Sun Jat-sena6) za pa­ński wkład w bez­pie­cze­ństwo na­ro­do­we. Śmi­gło­wiec już cze­ka.

------------------------------------------------------------------------

5) Zespół budynków w Pekinie położony po zachodniej stronie Zakazanego Miasta, obecnie stanowiący rezydencję najwyższych władz państwowych ChRL.

------------------------------------------------------------------------

6) Ustanowione przez Czang Kaj-szeka w 1941 roku wysokie odznaczenie cywilne Republiki Chińskiej przyznawane za wkład w rozwój i bezpieczeństwo narodowe.

Pro­fe­sor chciał coś po­wie­dzieć, lecz to­wa­rzy­szący pu­łkow­ni­ko­wi ofi­ce­ro­wie sztyw­no usie­dli przy po­dob­nie zdez­o­rien­to­wa­nych co na­uko­wiec in­for­ma­ty­kach. Han ob­ró­cił się na pi­ęcie i wy­sze­dł z po­miesz­cze­nia, da­jąc tym sa­mym znak, że spo­tka­nie zo­sta­ło za­ko­ńczo­ne. ■Rozdział 2

CZWARTEK, 27.04.2028, GODZ. 16:30 GMT (16:30 CZASU LOKALNEGO),
wy­spa Scal­pay, pó­łnoc­na Szko­cja, Wiel­ka Bry­ta­nia

Huk fal roz­bi­ja­jących się o ska­ły pó­łwy­spu Eile­an Glas za­głu­szył nie­mal ca­łko­wi­cie ło­mot wir­ni­ków czar­ne­go pa­sa­żer­skie­go śmi­głow­ca Air­bus Ra­cer7), osia­da­jące­go na tra­wia­stej mu­ra­wie nie­da­le­ko la­tar­ni mor­skiej. Kie­dyś obiekt ten sta­no­wił mu­zeum, ale osiem lat temu la­tar­nia oraz te­ren wo­kół niej zo­sta­ły wy­ku­pio­ne przez ano­ni­mo­we­go na­byw­cę. Na miej­scu na­tych­miast roz­po­częły się pra­ce bu­dow­la­ne, któ­rych za­kres owia­ny był ta­jem­ni­cą, po­dob­nie zresz­tą jak to­żsa­mo­ść in­we­sto­ra, fi­nan­su­jące­go wszyst­ko przy uży­ciu bit­co­inów8) – wa­lu­ty, któ­ra po la­tach pro­spe­ri­ty, w mo­men­cie we­jścia na ry­nek pierw­szych kom­pu­te­rów kwan­to­wych prze­ży­ła dra­ma­tycz­ny krach, co nie tyl­ko po­zba­wi­ło wie­lu jej fa­nów ma­jąt­ków, ale w kil­ku przy­pad­kach do­pro­wa­dzi­ło do sa­mo­bójstw. Jed­nak oso­ba, któ­ra za­in­we­sto­wa­ła w pod­upa­da­jące mu­zeum tyl­ko po to, aby je na­stęp­nie, przy nie­ma­łych pro­te­stach lo­kal­nej spo­łecz­no­ści, za­mknąć dla ru­chu tu­ry­stycz­ne­go, zda­wa­ła się dys­po­no­wać nie­prze­bra­ny­mi ilo­ścia­mi tej kryp­to­wa­lu­ty.

------------------------------------------------------------------------

7) Szybki pasażerski śmigłowiec zaprezentowany przez Airbus Helicopters na paryskim Salonie Lotniczym w 2017, planowany do wprowadzenia jako funkcjonalny prototyp na przełomie lat 2020 i 2021.

------------------------------------------------------------------------

8) Wprowadzona w 2009 roku kryptowaluta, tworzona za pomocą „kopania” wymagającego wysokiej mocy obliczeniowej.

Nie wia­do­mo, czy przez wzgląd na tra­dy­cję, czy też wy­ma­ga­nia praw­ne, po wy­je­cha­niu bul­do­że­rów i in­ne­go ci­ężkie­go sprzętu bu­dow­la­ne­go la­tar­nia i jej naj­bli­ższa oko­li­ca po­zo­sta­ły nie­mal nie­na­ru­szo­ne. Je­dy­ny­mi wi­docz­ny­mi zmia­na­mi był nowy, schlud­nie wkom­po­no­wa­ny w te­ren płot, na­je­żo­ny za­ka­mu­flo­wa­nym, no­wo­cze­snym sprzętem in­wi­gi­la­cyj­nym, oraz tra­wia­ste lądo­wi­sko dla he­li­kop­te­rów. Wbu­do­wa­ne w skal­ne wznie­sie­nie, na któ­rym wzno­si­ła się la­tar­nia, po­tężne sta­lo­we wro­ta su­ge­ro­wa­ły, że zde­cy­do­wa­na wi­ęk­szo­ść no­wo­ści znaj­do­wa­ła się pod zie­mią.

Po­zo­sta­wio­no rów­nież sta­re ka­mien­ne domy, sto­jące tuż obok la­tar­ni. W drzwiach tego, któ­ry na prze­ło­mie osiem­na­ste­go i dzie­wi­ęt­na­ste­go wie­ku za­miesz­ki­wał pierw­szy la­tar­nik, Ale­xan­der Reid, stał wy­so­ki, star­szy mężczy­zna. Ubra­ny był w gru­by we­łnia­ny swe­ter i szkoc­ki kilt9), oby­dwa zde­cy­do­wa­nie nie pierw­szej świe­żo­ści. Uwa­żny ob­ser­wa­tor za­uwa­ży­łby jed­nak cha­rak­te­ry­stycz­ny wzór tar­ta­no­wej spód­ni­cy, przy­na­le­żny kla­no­wi Gre­gor – jed­ne­mu z naj­star­szych w Szko­cji, któ­re­go hi­sto­ria si­ęga­ła aż IX wie­ku.

------------------------------------------------------------------------

9) Narodowy strój szkocki – spódnica zrobiona z materiału o kraciastym wzorze. Tradycyjny męski ubiór.

Gdy ło­pa­ty głów­ne­go wir­ni­ka śmi­głow­ca za­częły zwal­niać, mężczy­zna z dłu­gą siwą bro­dą i po­skle­ja­ny­mi w strąki wło­sa­mi wol­nym kro­kiem po­czła­pał w kie­run­ku ma­szy­ny. Po chwi­li drzwi po­jaz­du się roz­su­nęły, a ze środ­ka wy­sia­dło dwóch mężczyzn w mun­du­rach.

Ubra­ny w gra­na­to­wy uni­form RAF10) ge­ne­rał Char­les Lock­bee ro­zej­rzał się po oko­li­cy i na­tych­miast zlo­ka­li­zo­wał nad­cho­dzące­go go­spo­da­rza. Wska­zał go dło­nią dru­gie­mu woj­sko­we­mu, nie­daw­no awan­so­wa­ne­mu na sto­pień ge­ne­ral­ski Gre­go­ry’emu Brow­no­wi. Ten bez sło­wa ski­nął gło­wą i oby­dwaj skie­ro­wa­li się ku nad­cho­dzące­mu Szko­to­wi.

------------------------------------------------------------------------

10) Royal Air Force (Królewskie Siły Powietrzne) – siły lotnicze Wielkiej Brytanii.

– Na­zy­wam się Char­les Lock­bee, a to jest Gre­go­ry Brown… – przed­sta­wił sie­bie i to­wa­rzy­sza star­szy z ge­ne­ra­łów, gdy tyl­ko zbli­ży­li się do mężczy­zny.

Go­spo­darz jed­nak nie po­zwo­lił mu do­ko­ńczyć.

– Ile razy mam wam mó­wić, że nie je­stem za­in­te­re­so­wa­ny wspó­łpra­cą z woj­skiem? – wy­pa­lił z sil­nym szkoc­kim ak­cen­tem, ły­pi­ąc na przy­by­szy spod krza­cza­stych brwi. – Roz­kręćcie z po­wro­tem śmi­gie­łko i wara mi stąd. To te­ren pry­wat­ny.

Mó­wi­ąc to, mężczy­zna ob­ró­cił się na pi­ęcie i już miał po­ma­sze­ro­wać z po­wro­tem do domu, gdy sło­wa, któ­re po­wie­dział Lock­bee, go za­trzy­ma­ły.

– Pra­co­wa­li­śmy z dok­to­rem Hems­bym…

Szkot wy­pro­sto­wał się i od­wró­cił w stro­nę go­ści. Jego twarz przy­bra­ła pur­pu­ro­wy ko­lor, oczy jesz­cze bar­dziej się zwęzi­ły. W szpa­rach wi­dać było szcze­ry gniew.

– To mo­że­cie go po­słać ode mnie do dia­bła. A te­raz wy­no­cha! – wy­ce­dził przez zęby.

– W pew­nym sen­sie dok­tor Hems­by sam się już tam po­słał – spo­koj­nie, nie zwa­ża­jąc na na­strój roz­mów­cy, od­pa­rł Lock­bee. – Właś­nie dla­te­go pana od­wie­dzi­li­śmy. Po­trze­bu­je­my pa­ńskiej po­mo­cy w kon­ty­nu­owa­niu pra­cy, któ­rą dok­tor Hems­by roz­po­czął.

– Nie mam nic wspól­ne­go z jego ba­da­nia­mi. Pra­cu­ję nad czy­mś zu­pe­łnie in­nym – od­pa­rł mężczy­zna, ale jego twarz zdra­dza­ła ros­nącą cie­ka­wo­ść.

Lock­bee za­uwa­żył tę sub­tel­ną zmia­nę i po­sta­no­wił kuć że­la­zo, póki go­rące. Od sa­me­go po­cząt­ku zda­wał so­bie spra­wę, że spo­tka­nie nie będzie na­le­ża­ło do pro­stych. Był na­wet nie­co za­sko­czo­ny, że tak szyb­ko zy­skał za­in­te­re­so­wa­nie sa­mot­ni­ka.

– Ale miał pan, i to ca­łkiem zna­czący. Mo­żna by po­wie­dzieć, że ba­da­nia nad uni­wer­sal­nym tłu­ma­czem to w du­żym stop­niu pa­ńska za­słu­ga. – Gdy woj­sko­wy wy­po­wie­dział ostat­nie sło­wa, na­tych­miast tego po­ża­ło­wał.

Skó­ra na twa­rzy pu­stel­ni­ka po­now­nie przy­bra­ła pur­pu­ro­wą bar­wę. Lock­bee zdał so­bie spra­wę, że roz­ma­wia ze Szko­tem, gó­ra­lem, któ­ry nie za­po­mi­na wy­rządzo­nych mu w prze­szło­ści krzywd. Na­tu­ra tego czło­wie­ka nie mo­gła zo­stać zmie­nio­na ani przez ode­bra­ne przez nie­go wy­kszta­łce­nie, ani przez lata spędzo­ne na sta­no­wi­sku wy­kła­dow­cy Oxfor­du.

– Pa­nie pro­fe­so­rze, pro­szę wy­ba­czyć mo­je­mu ko­le­dze ten lap­sus – włączył się do roz­mo­wy Brown, wi­dząc zbli­ża­jącą się ka­ta­stro­fę. – Oczy­wi­ście zda­je­my so­bie spra­wę, że mo­del pro­to­ty­po­wy tego roz­wi­ąza­nia zo­stał przy­go­to­wa­ny pod pa­ńskim prze­wod­nic­twem. Wła­śnie dla­te­go uwa­ża­my, że jest pan je­dy­ną oso­bą, któ­ra mo­gła­by nam po­móc.

Ogień na twa­rzy mężczy­zny nie­co przy­ga­sł. Lock­bee ode­tchnął z ulgą, w du­chu dzi­ęku­jąc ko­le­dze za jego na­tych­mia­sto­wą re­ak­cję.

– Dla­cze­go mia­łbym wam po­ma­gać? – wy­mam­ro­tał uczo­ny.

– Mo­że­my za­pro­po­no­wać panu hoj­ny grant ba­daw­czy, któ­ry po za­ko­ńcze­niu na­szej wspó­łpra­cy będzie pan mógł wy­ko­rzy­stać we­dług wła­sne­go uzna­nia – po­now­nie prze­jął pa­łecz­kę Lock­bee.

Brown nie mógł za­ofe­ro­wać ni­cze­go ma­te­rial­ne­go. Był sze­fem ope­ra­cji cy­ber­ne­tycz­nych MI611) i jako przed­sta­wi­ciel wy­wia­du za­gra­nicz­ne­go nie miał mo­żli­wo­ści dzia­ła­nia w Zjed­no­czo­nym Kró­le­stwie. Co in­ne­go Lock­bee – on wy­stępo­wał w imie­niu kontr­wy­wia­du, sze­rzej zna­ne­go jako MI512), i po­sia­dał pe­łne upraw­nie­nia do pro­wa­dze­nia ope­ra­cji na te­re­nie kra­ju.

------------------------------------------------------------------------

11) Brytyjska służba specjalna, znana również jako SIS (ang. Secret Intelligence Ser­vice), powołana w celu prowadzenia wywiadu zagranicznego.

------------------------------------------------------------------------

12) Security Service lub MI5 – brytyjska Służba Bezpieczeństwa odpowiedzialna za ochronę kraju przed penetracją obcych służb wywiadowczych (kontrwywiad), walkę z terroryzmem, bezpieczeństwo wewnętrzne Wielkiej Brytanii oraz ochronę tajemnicy państwowej.

– Jak hoj­ny? – Oczy star­ca tym ra­zem wy­pe­łni­ły iskier­ki za­in­te­re­so­wa­nia.

Do­tych­czas pro­wa­dzo­ne przez nie­go ba­da­nia fi­nan­so­wa­ne były przez ta­jem­ni­cze­go in­we­sto­ra, wła­ści­cie­la miej­sca, w któ­rym się ak­tu­al­nie znaj­do­wa­li. Nie­co po­nad pół roku temu kon­takt nie­spo­dzie­wa­nie się urwał. Pro­fe­sor na­dal, co praw­da, miał do­stęp do kont, któ­re po­zwa­la­ły na po­kry­wa­nie bie­żących kosz­tów, za­so­by tam zgro­ma­dzo­ne jed­nak top­nia­ły, a obec­nie dno prze­świ­ty­wa­ło już bar­dzo wy­ra­źnie. Po zwol­nie­niu wi­ęk­szo­ści per­so­ne­lu, da­lej tnąc wy­dat­ki, mó­głby prze­trwać jesz­cze pół roku, może rok. Ofer­ta była więc in­te­re­su­jąca i zde­cy­do­wa­nie war­ta roz­wa­że­nia, nie­za­le­żnie od emo­cji, któ­re nim tar­ga­ły.

– Będzie pan mógł fi­nan­so­wać swo­je ba­da­nia przez naj­bli­ższe trzy lata – od­pa­rł szyb­ko ge­ne­rał MI5.

Wi­dać było, że woj­sko­we­go nie za­sko­czy­ło to py­ta­nie, jak rów­nież od­po­wie­dź, któ­ra pa­dła z ust Szko­ta:

– Pięć lat… i po­ziom fi­nan­so­wa­nia o dwa­dzie­ścia pro­cent wy­ższy niż obec­ny.

Lock­bee uśmiech­nął się w du­chu. Spo­dzie­wał się żąda­nia pod­wy­ższe­nia bu­dże­tu o trzy­dzie­ści lub na­wet czter­dzie­ści pro­cent.

– Zgo­da – od­pa­rł z po­wa­żną miną. – Czy będzie pan tak uprzej­my i do­łączy do nas w dro­dze po­wrot­nej do Lon­dy­nu?

Na­uko­wiec za­wa­hał się przez chwi­lę. Ten żo­łnierz zbyt szyb­ko się zgo­dził. Czuł, że mógł ugrać wi­ęcej. Jed­nak jako ro­do­wi­ty Szkot był oszczęd­ny, ale nie pa­zer­ny.

– Spa­ku­ję się i mo­że­my le­cieć – od­pa­rł i nie cze­ka­jąc na od­po­wie­dź, od­wró­cił się i po­czła­pał w kie­run­ku swo­je­go domu.

Brown spoj­rzał na Lock­bee’ego. Upew­niw­szy się, że na­uko­wiec nie może go usły­szeć, po­sta­no­wił wy­ci­ągnąć wi­ęcej in­for­ma­cji od swo­je­go to­wa­rzy­sza z MI5. Na lot­ni­sko Stor­no­way przy­by­li osob­ny­mi sa­mo­lo­ta­mi, a w le­cącym śmi­głow­cu trud­no było roz­ma­wiać, rów­nież z uwa­gi na pi­lo­tów, któ­rzy nie­ko­niecz­nie po­win­ni sły­szeć roz­mo­wę dwóch wy­so­kiej ran­gi ofi­ce­rów wy­wia­du.

– Dla­cze­go on tak ostro za­re­ago­wał na Hems­by’ego? Nie pra­co­wa­li ra­zem?

– Pro­fe­sor Iain Mac­Gre­gor, któ­re­go mia­łeś oka­zję po­znać, był men­to­rem Pau­la. Za­uwa­żył jego ta­lent i za­chęcił do za­jęcia się dzie­dzi­ną, w któ­rej sam był świa­to­wej sła­wy au­to­ry­te­tem, Sztucz­ną In­te­li­gen­cją – roz­po­czął wy­ja­śnie­nia Lock­bee. – Mło­dy stu­dent po prze­czy­ta­niu o eks­pe­ry­men­cie prze­pro­wa­dzo­nym przez Face­bo­oka w dwa ty­si­ące sie­dem­na­stym roku13) wpa­dł na po­my­sł, aby wy­ko­rzy­stać za­sto­so­wa­ne tam al­go­ryt­my do tłu­ma­cze­nia języ­ków, dla któ­rych nie ma da­nych re­fe­ren­cyj­nych. Je­śli bo­wiem kom­pu­ter jest w sta­nie stwo­rzyć język sam, to mo­żli­we, że będzie mógł rów­nież roz­szy­fro­wać wy­my­ślo­ny przez ko­goś in­ne­go. Po­dzie­lił się po­my­słem z Mac­Gre­go­rem, któ­ry przy­jął ideę en­tu­zja­stycz­nie i bar­dzo za­an­ga­żo­wał się w ba­da­nia. Zbu­do­wał ze­spół, w któ­rym Hems­by pe­łnił rolę li­de­ra. I tak sie­lan­ka by trwa­ła, gdy­by nie star­cie dwóch sam­ców alfa… Hems­by uwa­żał, że osi­ągni­ęte wy­ni­ki to głów­nie jego za­słu­ga jako po­my­sło­daw­cy, Mac­Gre­gor na­to­miast stał na sta­no­wi­sku, że to pra­ca ze­spo­łu mia­ła naj­wi­ęk­szy wpływ na prze­łom. Kon­flikt dość nie­ele­ganc­ko roz­wi­ązał Hems­by, wy­sta­wia­jąc do wia­tru swo­je­go men­to­ra i przed­sta­wia­jąc ba­da­nia jako wła­sne, dzi­ęki cze­mu otrzy­mał pre­sti­żo­wą Na­gro­dę Tu­rin­ga14) i stał się cen­niej­szy dla uczel­ni w kon­te­kście za­rów­no wi­ze­run­ko­wym, jak i fi­nan­so­wym… I tak oto nasz nie­co sier­mi­ężny w oby­ciu Szkot za­ko­ńczył ka­rie­rę na Oxfor­dzie.

------------------------------------------------------------------------

13) Eksperyment opierał się na współdziałających ze sobą Sztucznych Inteligencjach, które w ramach treningu wytworzyły sztuczny język do porozumiewania się pomiędzy sobą, niemożliwy do rozszyfrowania przez ludzi.

------------------------------------------------------------------------

14) Nagroda przyznawana corocznie od 1966 roku za wybitne osiągnięcia w dziedzinie informatyki przez Association of Computing Machinery. Czasami określana jest mianem „informatycznej Nagrody Nobla”.

Brown zmarsz­czył czo­ło. Za­czął ro­zu­mieć, dla­cze­go tak ła­two było zwer­bo­wać do po­mo­cy mło­de­go in­for­ma­ty­ka. Im bar­dziej ela­stycz­ny kręgo­słup mo­ral­ny, tym pla­stycz­niej­szy umy­sł, któ­ry dzi­ęki za­sto­so­wa­niu od­po­wied­nich me­tod mo­żna było ukszta­łto­wać zgod­nie z wła­sny­mi po­trze­ba­mi. A spo­so­bów na to za­rów­no kontr­wy­wiad, jak i wy­wiad mia­ły na­praw­dę wie­le.

– A skąd wie­dzia­łeś, że Mac­Gre­gor po­ła­si się na kasę? – spy­tał po krót­kiej pau­zie szef ope­ra­cji cy­ber­ne­tycz­nych MI6.

– Wiem, że kon­ta, z któ­rych Mac­Gre­gor czer­pie środ­ki na swo­je ba­da­nia, są pra­wie pu­ste. Za­częli­śmy ob­ser­wo­wać tę in­we­sty­cję lata temu, na dłu­go przed na­szym spo­tka­niem z Kon­tro­le­rem czy roz­po­częciem prac nad sze­ścia­nem. Gość, któ­ry w dwa ty­si­ące dwu­dzie­stym dru­gim roku na­gle po­ja­wia się zni­kąd i sy­pie kasą w kryp­to­wa­lu­cie jak z ręka­wa, przy czym nikt ni­g­dy go nie wi­dział, jak się do­my­ślasz, nie umknął na­szej uwa­dze.

– I co usta­li­li­ście?

– No wła­śnie pro­blem w tym, że nic… Ma­sku­je się wręcz ide­al­nie. Czy ra­czej ma­sko­wał, bo ope­ra­cje na kon­tach usta­ły nie­ca­łe sie­dem mie­si­ęcy temu. Od tego cza­su Mac­Gre­gor już tyl­ko ko­rzy­sta z kasy, któ­ra kie­dyś musi się sko­ńczyć. Na na­sze szczęście ten mo­ment zbli­ża się wiel­ki­mi kro­ka­mi, a pro­fe­so­rek, po­mi­mo za­ci­ęcia na­uko­we­go, rów­nież do­sko­na­le zda­je so­bie z tego spra­wę.

Brown znów się za­my­ślił. Hi­sto­ria, ja­kich wie­le w świe­cie wy­wia­du – ktoś po­trze­bu­je pie­ni­ędzy, a tych aku­rat słu­żbom nie bra­ku­je, mo­żna więc po­móc w za­mian za przy­słu­gę.

– A dla­cze­go w ogó­le go po­trze­bu­je­my? Hems­by nie może po­ci­ągnąć de­szy­fra­cji da­lej?

– Hems­by… – Tym ra­zem za­my­ślił się na chwi­lę Lock­bee. – Pa­mi­ętasz pro­jekt „Pa­trio­ta”?

Brown przy­po­mniał so­bie pro­gram, w któ­rym mło­dy in­for­ma­tyk mi­mo­wol­nie uczest­ni­czył. I dzi­ęki któ­re­mu uda­ło im się skło­nić tego lau­re­ata Na­gro­dy Tu­rin­ga do wspó­łpra­cy, nie­za­le­żnie od jego wła­snej woli. Pa­mi­ętał rów­nież o mo­żli­wych ne­ga­tyw­nych skut­kach uczest­nic­twa w tym pro­gra­mie. Prze­czu­wał, co po­wie mu ge­ne­rał MI5.

Po­ki­wał wol­no gło­wą, uwa­żnie przy­pa­tru­jąc się Lock­bee’emu.

– No więc pró­bo­wa­li­śmy wy­pro­wa­dzić Hems­by’ego z transu. Nie­ste­ty nie uda­ło się, za­pa­dł w śpi­ącz­kę. Od pół roku sta­ra­my się go wy­bu­dzić, jed­nak z mar­nym skut­kiem. Le­ka­rze nie są do­brej my­śli.

Brown w du­chu po­dzi­ęko­wał Lock­bee’emu za to, że nie do­rzu­cił cze­goś w sty­lu „nie da się zro­bić omle­tu bez zbi­cia kil­ku jaj”. Oby­dwaj do­sko­na­le wie­dzie­li, że w ich pra­cy bez ofiar się obej­dzie. I nie­za­le­żnie od tego, czy im się to po­do­ba­ło, czy nie, mu­sie­li się z tym po­go­dzić. Albo zmie­nić za­wód…

***

Odór al­ko­ho­lu bi­jący od nie­gdy­siej­sze­go au­to­ry­te­tu w dzie­dzi­nie Sztucz­nej In­te­li­gen­cji dał się im we zna­ki do­pie­ro w śmi­głow­cu. Na­wet kli­ma­ty­za­cja, usta­wio­na na wy­ższe niż wcze­śniej ob­ro­ty, nie zdo­ła­ła go wy­eli­mi­no­wać, może je­dy­nie lek­ko zmniej­szyć, za­bez­pie­cza­jąc tym sa­mym wnętrze po­jaz­du przed skut­ka­mi tor­sji wspó­łpa­sa­że­rów. Sam wi­no­waj­ca nie­spe­cjal­nie przej­mo­wał się wy­wie­ra­nym wra­że­niem – na­tych­miast po star­cie po­zbył się nad­mia­ru za­le­ga­jących w je­li­tach ga­zów, a na­stęp­nie za­pa­dł w płyt­ki sen, po­chra­pu­jąc co chwi­lę.

Lock­bee i Brown nie ode­zwa­li się do sie­bie ani sło­wem przez cały lot, choć oby­dwaj za­sta­na­wia­li się, jak ktoś taki jak Mac­Gre­gor mógł sto­czyć się aż tak bar­dzo. I czy w tym sta­nie rze­czy­wi­ście wart będzie tych kil­ku mi­lio­nów fun­tów, któ­re za­in­we­sto­wa­li w jego po­moc. Choć z dru­giej stro­ny, ktoś inny już za­pła­cił za jego po­moc dużo wi­ęcej. Ta­jem­ni­czy in­we­stor nie wy­rzu­cił go na bruk po pierw­szym ty­go­dniu, mie­si­ącu czy na­wet roku, tyl­ko fi­nan­so­wał przez ostat­nie osiem lat. Ist­nie­je więc szan­sa, że pod tą od­rzu­ca­jącą po­wło­ką kry­je się na­dal świa­tły umy­sł i zdol­no­ści, któ­re po­zwo­lą na od­czy­ta­nie i zro­zu­mie­nie ca­ło­ści in­for­ma­cji prze­cho­wy­wa­nych przez czar­ne sze­ścia­ny po­cho­dzące od ob­cej cy­wi­li­za­cji. ■
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: