Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Barbara Radziwiłłówna - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Barbara Radziwiłłówna - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 215 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

AKT I

Sce­na I

Iza­bel­la, Bo­ra­tyń­ski

BO­RA­TYŃ­SKI

Sza­now­na Iza­bel­lo, tra­pią­ce­mi wie­ści

Nie rad­bym ser­cu twe­mu przy­czy­niać bo­le­ści,

Ale hołd czy­stej praw­dy win­ny moje usta

Przy­ja­ciół­ce Bar­ba­ry i sio­strze Au­gu­sta.

Na cóż bym cię po­chleb­ną miał uwo­dzić mową?

Ra­dzi­wił­łów­na pol­ską nie bę­dzie kró­lo­wą

Sam od­głos, że w swych mu­rach dziś ją uj­rzy Kra­ków,

Czu­łych na sła­wę Kró­la obu­rza Po­la­ków,

Sty­gnie Sej­mu gor­li­wość, a nie­chęt­nych gwa­ry

Na­peł­nia­ją sto­li­cę imie­niem Bar­ba­ry.

Wie­ści z wie­ści się ro­dzą, trwo­ga trwo­gę zdra­ża,

Bli­ską i strasz­ną bu­rzą wszyst­ko nam za­gra­ża.

IZA­BEL­LA

No­weż jesz­cze nie­szczę­ścia Nie­bo na mnie zsy­ła?

Nie­win­naż by tę bu­rzę na sie­bie wzru­szy­ła?

Tyż byś jej nie od­wró­cił, albo nie uśmie­rzył?

Nie, nie: sko­ro Sejm to­bie ster ob­rad po­wie­rzył,

O prze­zna­cze­niach na­szych jesz­cze do­brze tu­szę,

Któż le­piej zna ode mnie two­ją pol­ską du­szę,

Two­je wy­so­kie cno­ty i mę­stwo nie­złom­ne?

Nie­daw­ne są i za­wsze będą mi przy­tom­ne

Te cza­sy, kie­dyś to­cząc za mnie boje krwa­we,

Oca­lił syna mat­ce, a Ja­gieł­łom sła­wę.

Do­pó­kim pa­no­wa­ła wśrzód szczę­ścia i chwa­ły,

Tłu­my przed­niej­szych Wę­grów tron mój ota­cza­ły;

Lecz kie­dy, wła­dzy lo­sów ule­gł­szy su­ro­wej,

Wdo­wa z szczę­śli­wej żony, tu­łacz­ka z Kró­lo­wej,

Z sy­nem jesz­cze na ręku, łzy nie­do­łęż­ne­mi

Bła­ga­łam o ra­tu­nek i Nie­bios i zie­mi, -

Zo­sta­ło mi, nie­ste­ty! obroń­ców nie­wie­le,

Gro­no męż­nych Po­la­ków i ty na ich cze­le.

Wszyst­ko nam było sprzecz­ne. Mia­łeś w owej do­bie

Nie tyl­ko Fer­dy­nan­da oręż prze­ciw so­bie,

Lecz Rzym, Wie­deń, wojsk zdra­dy, ro­ko­sze Het­ma­nów,

I nad wszyst­ko strasz­niej­szą po­moc Ot­to­ma­nów.

Prze­cieś nie stra­cił ser­ca. Dziś mniej przy­kre chwi­le

Mamy i wię­cej wspar­cia i prze­szkód nie tyle.

Je­ste­śmy wśrzód po­ko­ju, na Oj­czy­zny ło­nie,

Bo­ra­tyń­ski przy La­sce i Au­gust na tro­nie!

BO­RA­TYŃ­SKI

Sta­ry żoł­nierz, mieć mo­głem od­wa­gę na woj­nie,

Ale burz­li­wym Sej­mem kie­ro­wać spo­koj­nie,

Moż­nych prze­mo­cy, chy­trych pod­stę­pom za­gro­dzić,

Tyle sprzecz­nych zdań, chę­ci i wi­do­ków zgo­dzić …

Tak trud­ne obo­wiąz­ki są nad moje siły.

IZA­BEL­LA

Kto ko­cha, jak ty, cno­tę, komu na­ród miły,

Kto szu­ka szcze­rze praw­dy i nią chce się rzą­dzić…

BO­RA­TYŃ­SKI

Szu­ka­jąc szcze­rze praw­dy, mogę jed­nak zbłą­dzić.

Lecz du­szy mo­jej pod­ła ule­głość nie zma­że:

Śmie­le gło­wę na gro­my Au­gu­sta na­ra­żę,

Wy­tknę mu nie­rów­ne­go z Bar­ba­rą mał­żeń­stwa

Nie­przy­zwo­itość, szko­dy i nie­bez­pie­czeń­stwa;

Wier­ny Oj­czyź­nie,pra­wom i Ja­gieł­łów sła­wie,

Śle­pym żą­dzom po­wa­gę na­ro­du za­sta­wię,

I lubo w swych na­dzie­jach Bar­ba­ra zbyt śmia­ła

Sza­now­nej Iza­bel­li wzglę­dy po­zy­ska­ła…

IZA­BEL­LA

Tak jest, tak, mam z nią przy­jaźń, ta dla mnie jest chlu­bą.

Mło­do­ści mo­jej była to­wa­rzysz­ką lubą,

I drę­czo­nej cię­ża­rem stę­sk­nio­ne­go by­cia,

Ona mi pierw­sza uczuć dała sło­dycz ży­cia.

Wów­czas, gdy Car z po­tę­gą pół­no­cy i wscho­du

Niósł oręż na za­gła­dę pol­skie­go na­ro­du,

Oj­ciec jej, śpie­sząc z woj­skiem na gra­ni­ce Li­twy

Do­świad­czyć wąt­pli­we­go losu wal­nej bi­twy,

W oczach mo­ich Zyg­mun­ta temi że­gnał sło­wy:

"Za kraj, za Cie­bie, mo­jej nie oszczę­dzę gło­wy,

Nie do­wiesz się z ust mo­ich o Po­la­ków klę­sce,

Lub nie uj­rzysz mię, Kró­lu, lub uj­rzysz zwy­cięz­cę!

Lecz ma Cór­ka je­dy­na, bez mat­ki, bez bra­ci,

Niech w To­bie znaj­dzie Ojca, je­śli swe­go stra­ci ".

Nie­ste­ty! prze­wi­dzia­ny cios jego nie mi­nął:

Po­szedł, sto­czył bój krwa­wy, zwy­cię­żył i zgi­nął.

Brat, na­stęp­ca po bra­cie, spól­nik jego sła­wy,

Wró­cił z smut­nym trium­fem z tej chlub­nej wy­pra­wy.

Nikt nie chciał wi­dzieć wo­dza zwy­cię­skich mło­dzień­ców,

Łu­pów z na­mio­tu Cara, ze krwi Cara jeń­ców;

Oczy Wil­na ca­łe­go zo­sta­ły wle­pio­ne

W tę, któ­rej ojcu na­ród był wi­nien obro­nę.

Jej mło­dość, jej uro­da, jej łzy do­da­wa­ły

Na­szej stra­cie bo­le­ści, trium­fo­wi chwa­ły.

Osło­nio­na ża­ło­bą, drżą­ca, za­pła­ka­na,

Przed po­waż­nym Zyg­mun­tem pa­dła na ko­la­na.

Łza li­to­ści zro­si­ła jego twarz sę­dzi­wą,

Pod­niósł ją z ła­god­no­ścią, cie­szył nie­szczę­śli­wą,

I chciał, by bo­ha­ty­ra cór­ka, Pol­sce miła,

Z jego wła­sne­mi tro­nu nie­od­stęp­ną była.

Wów­czas ją po­znał Au­gust; wów­czas w nie­go wla­ła

Ten pło­mień, któ­rym do­tąd ser­ce jego pała,

Wów­czas i na­sze złą­czył mło­dzień­cze umy­sły

Zwią­zek słod­szy nam co dzień, co dzień bar­dziej ści­sły.

Upo­jo­na przy­jaź­nią, w szczę­śli­wym ukry­ciu,

Pę­dzi­łam z nią naj­droż­sze chwi­le w mo­jem ży­ciu.

A dziś, gdy wy­sta­wio­ną wi­dzę ją, nie­ste­ty!

Na za­pal­czy­wość gmi­nu, na zdraj­ców szty­le­ty,

Ufa­ją­cą w nie­win­ność, w Au­gu­sta i we mnie,

Jaż bym opu­ścić mia­ła i zdra­dzić nik­czem­nie?

Ty, mój obroń­ca, był­byś jej nie­przy­ja­cie­lem?

BO­RA­TYŃ­SKI

Je­stem, Pani, praw stró­żem i jej cnót czci­cie­lem,

Ale drżę, by z nią związ­ki gro­bem się nie sta­ły

Świet­nych na­dziei Pol­ski i Au­gu­sta chwa­ły.

IZA­BEL­LA

Czyż obca, prze­zna­czo­na do ber­ła w ko­leb­ce,

Któ­rej piesz­czo­ną mło­dość ska­zi­ły po­chleb­ce,

I du­szę, nie­wol­ni­czych państw zbyt­ka­mi har­dą,

Ku swo­bod­nym Po­la­kom na­po­iły wzgar­dą,

Tkli­wej Po­la­ków mat­ki miej­sce zaj­mie god­niej

I czuć może do kra­ju więk­szą mi­łość od niej?

W domu obroń­ców jego Bar­ba­ra zro­dzo­na,

Wzię­ła ją ze krwi ojca, wzię­ła z mat­ki łona.

Le­d­wie za­czę­ła my­śleć, już Pol­ski wspo­mnie­nie

Słod­kie spra­wia­ło w ser­cu nie­mow­lę­cem drże­nie;

Tę mi­łość, wy­cho­wa­niem wzra­sta­ją­cą z laty,

Naj­uko­chań­szych osób po­dwo­iły stra­ty:

Dwóch bra­ci zgła­dził oręż, mat­kę żal po sy­nach,

I oj­ciec na zdo­by­tych wkrót­ce legł waw­rzy­nach.

Pa­mięć ich uświę­ca­jąc, jej du­sza zbo­la­ła

Na Oj­czy­znę się z całą czu­ło­ścią wy­la­ła.

Mo­głaż wstęp do jej ser­ca zna­leźć tro­nu py­cha?

Dla Pol­ski i dla męża Bar­ba­ra od­dy­cha.

W mężu po­kła­da szczę­ścia Pol­ski uf­ność całą,

W szczę­ściu Pol­ski cie­szy się przy­szłą męża chwa­łą.

BO­RA­TYŃ­SKI

Pani, cno­ty Bar­ba­ry od ziom­ków są czczo­ne,

Lecz sam­że wzgląd na cno­ty na­da­je ko­ro­nę?

IZA­BEL­LA

Wiem ja, że duma, próż­ność, zysk, bo­jaźń są­sia­da,

Wy­bo­rem żon dla Kró­lów po­spo­li­cie wła­da;

Ależ te wzglę­dy pod­łe znie­wo­lić by mia­ły

Mą­dre­go Kró­la, na­ród wol­ny i wspa­nia­ły?

Przy­znaj, że pierw­szą dała ko­ro­nę na świe­cie

Męż­czyź­nie dziel­ność, cno­ta i pięk­ność – ko­bie­cie..

Dziś, gdy los, czy­li nie­bios opatrz­ność nad nami

Księż­nicz­kę miłą z rodu, świet­ną przy­mio­ta­mi

Prze­zna­cza nam za swo­jej do­bro­ci na­rzę­dzie,

Czyż temu Bo­ra­tyń­ski sprze­ci­wiać się bę­dzie?

BO­RA­TYŃ­SKI

Uczy­nię, co być świę­tą po­win­no­ścią mnie­mam;

Prócz Boga, praw, Oj­czy­zny – na nic wzglę­du nie mam;;

Moje wam po­świę­ca­łem i po­świę­cę ra­mię,

Lecz dla was prze­ko­na­nia mo­je­go nie zła­mię.

Prze­bacz, je­śli mój upór ser­ce two­je rani,

Otóż Bar­ba­ra wcho­dzi, zo­sta­wiam cię, Pani.

IZA­BEL­LA

Pew­nie cię do­bro kra­ju na jej stro­nę schy­li.

Sce­na II

Iza­bel­la, Bar­ba­ra

BAR­BA­RA

Ach! po wie­luż to la­tach i w ja­kiej­że chwi­li

Zja­wiasz się utę­sk­nio­nej, Iza­bel­lo dro­ga!

Kie­dy mnie nie­spo­koj­ność ota­cza i trwo­ga,

Kie­dy się prze­zna­cze­nia mego sza­la waży,

Nie­bo mnie wra­ca two­jej opie­kuń­czej stra­ży.

Ach! Ileż mnie twój od­jazd na­ba­wił bo­le­ści!

Ileż póź­niej o to­bie roz­sie­wa­ne wie­ści

Po­więk­sza­ły drżą­ce­go ser­ca nie­po­ko­je!

Ileż mi wy­ci­snę­ły łez nie­szczę­ścia two­je!

IZA­BEL­LA

Wie­rzaj mi, w losu mego prze­mia­nach ustaw­nych,

W gma­chach Kró­lów, w pu­sty­niach mem tu­łac­twem sław­nych,

W po­myśl­no­ści, w nie­do­li, w bla­sku i ża­ło­bie,

Wszyst­kie się my­śli moje zwra­ca­ły ku To­bie.

Dziś od­zy­sku­ję, z wami na ko­niec złą­czo­na,

Szczę­ście, któ­re mi była wy­dar­ła ko­ro­na.

Nic mnie już nie roz­dzie­li z tobą, z sy­nem, z bra­tem:

Miej­sce, gdzie wy je­ste­ście, bę­dzie dla mnie świa­tem.

Lat kil­ka, któ­rem w owej kra­inie prze­ży­ła,

Dały mi ży­wiej uczuć, jak Oj­czy­zna miła.

Dziś jej szczę­ście i moje bę­dzie do­peł­nio­ne,

Gdy na twych skro­niach pol­ską uj­rzy­my ko­ro­nę.

BAR­BA­RA

Co? gdy w nie­spo­koj­no­ściach, w udrę­cze­niach, w trwo­dze,

Po nie­bez­pie­czeństw peł­nej po­stę­pu­ję dro­dze,

Gdy wspar­cia i po­cie­chy szu­kam na twem ło­nie,

Ty mó­wisz mi o szczę­ściu? mó­wisz o ko­ro­nie?…

IZA­BEL­LA

Tak, ufam w słusz­ność nie­bios i w cno­tę ro­da­ków:

Naj­god­niej­szą ko­ro­ny dziś uwień­czy Kra­ków.

Sko­roś pierw­szy w Au­gu­ście roz­nie­ci­ła pło­mień,

Bły­snął był memu ser­cu ten na­dziei pro­mień,

Lecz go roz­pró­szył wkrót­ce roz­są­dek su­ro­wy.

Ojca mego z Ce­sa­rzem wie­dzia­łam umo­wy:

Już on miał od Elż­bie­ty obiet­ni­cę ręki

Dla syna, któ­ry skry­cie twe ubó­stwiał wdzię­ki.

Sa­mam się tej mi­ło­ści prze­ciw­iąc otwar­cie,

Chwie­ją­cej się od­wa­dze bra­ta nio­sła wspar­cie.

Ileż razy gro­mi­łam te łzy i wzdy­cha­nia,

Uwień­czo­ne­go dzi­siaj po­cząt­ki ko­cha­nia!

Wkrót­ceś ty moją trwo­gę po­zna­ła ta­jem­ną

I prze­ciw Au­gu­sto­wi złą­czy­ła się ze mną.

W dzień speł­nie­nia wza­jem­nej Kró­lów obiet­ni­cy

Gdy nas wszyst­kich po­wo­łał z Wil­na do sto­li­cy,

Z sobą cię wzy­wa­ją­cej od­ma­wia­jąc Bo­nie,

Z ża­lem dwo­ru zo­sta­łaś na swych krew­nych ło­nie.

Roz­dział ten du­szy mo­jej dłu­gie przy­niósł smut­ki,

Lecz sza­no­wa­łam twe­go opo­ru po­bud­ki;

Zwłasz­cza że, czy­tać w ser­cu Bar­ba­ry na­wy­kła,

Już by­łam two­je wal­ki we­wnętrz­ne prze­ni­kła.

BAR­BA­RA

Sądź jak nie­bez­pie­czeń­stwa były po­dwo­jo­ne,

Kie­dym w to­bie stra­ci­ła po­moc i obro­nę.

Z nie­szczę­śli­wą skłon­no­ścią wal­czy­łam usil­nie,

Lecz zo­sta­łam sa­mot­na i zo­sta­łam w Wil­nie.

Miej­sce, gdzie pierw­szy po­cisk utkwił w ser­ce drżą­ce

Prze­ciw mnie uzbra­ja­ło przy­po­mnień ty­sią­ce;

Opusz­czo­ne­go mia­sta ten wi­dok po­nu­ry,

Te bez­lud­ne ogro­dy, te mil­czą­ce mury,

Wieść o związ­kach Au­gu­sta, jego od­da­le­nie,

Roz­ża­rza­ły stłu­mio­nej mi­ło­ści pło­mie­nie.

Nie dość na­tem, za­wzię­ty los chciał mo­jej zgu­by:

Le­d­wie za­niósł przed oł­tarz świę­te Au­gust ślu­by,

Z łona roz­pa­cza­ją­cej wy­darł­szy się żony,

Wra­ca ob­jąć na Li­twę rząd mu po­wie­rzo­ny.

Na ten od­głos drżę, bie­gnę, ści­skam stry­ja nogi

I, zwie­rza­jąc się z mo­ich udrę­czeń i trwo­gi,

Bła­gam, by mnie w głąb kra­ju z swą po­sław­szy żoną,

Przed świa­tem i Au­gu­stem cho­wał uta­jo­ną.

Od­da­lam się, ucie­kam… W tak okrop­nym sta­nie

Do­god­ne moim smut­kom znaj­du­ję miesz­ka­nie:

W głę­bi la­sów roz­le­głych, dzi­kich i po­sęp­nych,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: