- W empik go
Barca. Życie, pasja, ludzie - ebook
Barca. Życie, pasja, ludzie - ebook
Najlepsza książka o FC Barcelonie, jaka kiedykolwiek powstała!
Nieomal rozszarpana siatka w bramce Sampdorii Genua. Piłkarz, który miał stać się legendą, podpisujący po pijanemu kontrakt – tyle że w swoim mniemaniu z Realem Madryt. Bramkarz uciekający z Hiszpanii w przebraniu i prezydent klubu rozstrzelany przez frankistów. Zmiażdżone i stopione trofea po uderzeniu bomby w klubowy budynek. Wiceprezydent klubu skaczący do Tamizy i kibice wygwizdujący drużynę mimo prowadzenia w Gran Derbi… Tętniąca emocjami historia Barçy. Historia klubu, piłkarzy, kibiców i Katalonii. Historia najpiękniejszej piłkarskiej wspólnoty na świecie!
Trzecie wydanie książki zostało wzbogacone nowymi wątkami. Jimmy Burns opisuje największe sukcesy pod wodzą Pepa Guardioli czy Luisa Enrique, ale opowiada także o czymś, co wielu kibiców boli do dziś – o odejściu Leo Messiego. Uznany dziennikarz opisuje epokę, która zakończyła się po odejściu Argentyńczyka, i jednocześnie opowiada o początku nowej ery po przejęciu drużyny przez Xaviego Hernandeza.
Kategoria: | Sport i zabawa |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8330-087-0 |
Rozmiar pliku: | 6,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie mam większych wątpliwości co do tego, że gdy w 1999 roku pisałem pierwszą wersję tej książki, moi wydawcy podejmowali pewne ryzyko – wówczas nie było jeszcze wiadomo, czy na rynku czytelniczym rzeczywiście istnieje nisza, którą można by w ten sposób zapełnić.
Owszem, zgromadziłem już wcześniej pewne grono wiernych czytelników, złożone z kibiców piłkarskich z całego świata. Stało się to za sprawą książki Ręka Boga. Życie Diego Maradony, mojej nieautoryzowanej biografii piłkarza. Była to pierwsza szczegółowa historia tego omylnego piłkarskiego geniusza, opowieść o seksie, narkotykach i futbolu.
Część tej opowieści dotyczyła lat 70., budzącego kontrowersje okresu występów Maradony w FC Barcelonie. Zasadniczo jednak nic nie wskazywało na to, aby historia tego klubu miała na świecie wywołać tak duże zainteresowanie, jak opis dramatycznych losów Argentyńczyka – w powszechnej opinii najlepszego piłkarza XX wieku – w sferze prywatnej i zawodowej.
W pierwszych 15 latach nowego millenium piłka nożna wyrosła na najpopularniejszą dyscyplinę sportu na świecie, a FC Barcelona odegrała w tym niebagatelną rolę za sprawą niezwykle kreatywnego stylu gry oraz licznych sukcesów. Jej piłkarze – Xavi Hernández, Andrés Iniesta, Lionel Messi – byli powszechnie podziwiani jako jedni z najwybitniejszych zawodników w historii tej dyscypliny. Sam zespół sięgnął po wystarczająco wiele tytułów w trudnej lidze hiszpańskiej oraz na arenie międzynarodowej, aby zasłużyć sobie na miano najlepszej drużyny XXI wieku. W nowym stuleciu Barça wywalczyła 25 poważnych trofeów klubowych, w tym siedmiokrotnie została mistrzem Hiszpanii i czterokrotnie sięgnęła po Puchar Europy.
Obecnie na świecie żyje już całe pokolenie kibiców Barçy, którzy w chwili pierwszego wydania tej książki byli dopiero dziećmi albo jeszcze w ogóle nie chodzili po świecie. Pewnie trudno jest im sobie wyobrazić, że FC Barcelona była kiedyś zdecydowanie mniej znanym klubem i nie miała tak licznej rzeszy fanów. W 1999 roku Barça miała na koncie zaledwie jeden Puchar Europy, a pod względem ogólnego dorobku na arenie krajowej i międzynarodowej istotnie ustępowała innym klubom. Szczególne miejsce w tych porównaniach zajmował Real Madryt, który na zawsze zapisał się na kartach piłkarskiej historii, zdobywając w latach 50. Puchar Europy aż pięć razy z rzędu.
Przygotowując się do pisania pierwszej wersji tej książki, z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że również FC Barcelona i związani z nią ludzie na wiele wspaniałych sposobów pisali historię piłki nożnej – począwszy od pierwszych niekomercyjnych gwiazd pokroju Samitiera czy Kubali, przez sowicie opłacanego Johana Cruyffa, Latającego Holendra, który później został trenerem słynnego Dream Teamu i w 1992 roku wywalczył na Wembley pierwszy w historii klubu Puchar Europy. Bardzo ciekawy okazał się jednak także kontekst społeczny i polityczny, niezbyt szeroko znany poza samą Katalonią i stanowiący pewne zaskoczenie nawet dla wieloletnich fanów Barcelony; tym większe, że korzystałem z wywiadów na wyłączność (udzielanych między innymi przez starych świadków wydarzeń, których już nie ma wśród nas) oraz z materiałów archiwalnych.
Dobre wyniki sprzedaży pierwszego i kolejnych wydań podpowiadały, że trafiłem na żyzny grunt – że przedstawiłem historię, która przemawia do wyobraźni nie tylko kibiców z całego świata, ale również ludzi nieco mniej zafascynowanych futbolem. Niewiele jest klubów, które wzbudzałyby aż tak powszechne zainteresowanie. Świat z uwagą śledzi zaciekłą rywalizację między FC Barceloną a Realem Madryt, i to nie tylko jej bieżący przebieg, ale również całą jej historię – historię, z której wynika, że w walce o serca i umysły zwykłych ludzi zwykle lepsza okazywała się Barça. Ludzie, którzy wiedzą, co to ucisk, a przy tym mają silną tożsamość narodowościową, wybierają organizację sportową, która podkreśla, że jest czymś więcej niż tylko klubem (més que un club), i której legenda pozostaje nierozerwalnie związana z kulturą katalońską, hiszpańską wojną domową oraz późniejszym reżimem Francisco Franco, dyktatora rezydującego w Madrycie.
Najnowsze wydanie jest kierowane do kibiców piłkarskich na całym świecie. Od czasu powstania pierwszego zdania pierwszej wersji tej książki ta grupa niesamowicie się rozrosła i przeżyła dwa najbardziej udane okresy w historii klubu; jednocześnie owe czasy należy zaliczyć do grona najbardziej fascynujących w historii futbolu. Powszechna sympatia – od Glasgow po Warszawę, od Dubaju po Hawanę, nawet w Nowym Jorku znajdą się kibice Barçy – jaką ten klub wzbudził w ostatnich 20 latach, wynika z tego, że dziś łatwiej się podróżuje i że istnieje telewizja satelitarna. Poza tym trzeba pamiętać też o nasilającym się w związku z rozwojem internetu zjawisku globalizacji, no i oczywiście o pieniądzach, które zarabia klub i może wydawać na najlepszych zawodników. Barcelona przywiązuje dużą wagę do tradycji inwestowania we własnych wychowanków oraz w zagraniczne gwiazdy, a także zatrudniania szkoleniowców, którzy potrafią budować kreatywne i grające z dużą energią zespoły. W rezultacie na całym świecie mnożą się fankluby Barçy, a wizyta w muzeum na Camp Nou i obejrzenie meczu z trybun tego stadionu stały się obowiązkowym punktem programu dla milionów kibiców piłki nożnej, z których duża część kocha FC Barcelonę równie mocno, jak swój lokalny klub.
Niniejsza książka to kompleksowa historia klubu, wolna od propagandy i stanowiąca efekt szczegółowych poszukiwań, które prowadziły do mniej chlubnych momentów w dziejach klubu, co oczywiście w żadnym razie nie może przekreślać chwil prawdziwie heroicznych. Dlatego też wskazuję, że w czasie hiszpańskiej wojny domowej nie wszyscy opowiadali się po tej samej stronie, że Franco wykorzystywał klub do własnych celów propagandowych dokładnie tak samo, jak katalońscy nacjonaliści wykorzystywali go w swojej działalności politycznej. W gronie postaci historycznie związanych z FC Barceloną należy wymienić na przykład Josepa Lluísa Núñeza, najdłużej urzędującego prezydenta klubu i biznesmena o szemranej reputacji, który nie umiał się porozumieć z większością swoich najwybitniejszych piłkarzy i po wielu latach skończył w więzieniu za próby korumpowania urzędników skarbowych. Przez dużą część XX wieku Barça osiągała niezadowalające wyniki sportowe, i to mimo reputacji zespołu prezentującego porywający futbol. Od tamtej pory ten obraz uległ zmianie, w związku z czym niniejsze nowe wydanie opisuje już nie tylko spektakularny styl gry drużyny, lecz również dokonania ukochanej przez wielu instytucji sportowej.
Na początku nowego millenium zapewne niewielu starszych stażem kibiców Barçy wyobrażało sobie, że klub ma dopiero przed sobą najwspanialszy pod względem sportowych osiągnięć okres. Równie niewielu potrafiło zapewne przewidzieć, jaką społeczną i polityczną rolę przyjdzie odegrać FC Barcelonie w kontekście coraz bardziej intensywnej walki o niepodległość Katalonii. Niniejsze wydanie zawiera nowe informacje o epoce Pepa Guardioli w roli trenera oraz późniejszym „kryzysie”, w który Barça popadła po jego odejściu. Dalej opisuję dramatyczne okoliczności, w których klub się podniósł i w niezwykle napiętej sytuacji politycznej nieoczekiwanie zaliczył bardzo udany sezon pod wodzą Luisa Enrique.
Jimmy Burns,
sierpień 2015PROLOG. PIĘKNO RZYMU
W czwartek 28 maja 2009 roku, o poranku, mój szalik Barçy nadal wisiał obok łóżka. Zostawiłem go tam kilka godzin wcześniej, ponieważ chciałem obudzić się i mieć pewność, że to wcale nie sen, że Barça naprawdę pokonała Manchester United i wygrała Ligę Mistrzów, zdobywając najważniejsze europejskie trofeum po raz trzeci w swojej historii.
Przywołując w pamięci tamto popołudnie, poranek tuż po zakończonej nocy, myślałem o występie, który każda osoba kochająca piłkę nożną mogłaby wspominać aż do końca życia. Spośród wielu słów rzuconych tamtej nocy żadne nie brzmiały przyjemniej czy bardziej szlachetnie niż te wypowiedziane przez Alexa Fergusona. „Wygrała najlepsza drużyna”, stwierdził człowiek cieszący się reputacją jednego z najbardziej utytułowanych piłkarskich trenerów na świecie. Było to spotkanie, w którym nie narzekano przesadnie na sędziego, a trenerzy, piłkarze i kibice okazywali sobie przez cały czas wzajemny szacunek. Na tym meczu pojawił się, wśród wielu innych VIP-ów, José Luis Zapatero, pierwszy premier Hiszpanii, który publicznie oświadczył, że jest kibicem Barçy. Było to także spotkanie, podczas którego dwaj popularni członkowie rodzin królewskich – król Juan Carlos i książę William – zachowali neutralność i wspólnie bili brawo obu drużynom (chociaż hiszpański monarcha musiał znosić zniewagi rzucane przez co bardziej politycznie nastawionych kibiców z Katalonii, którzy wykrzykiwali: „Visca el Barça y visca Catalunya”).
Kilka tygodni wcześniej odbył się mecz, będący corocznym przedmiotem waśni w piłkarskim kalendarzu Europy. Barça zmierzyła się z Chelsea, a spotkanie to przerodziło się w starcie pomiędzy piękną i bestią. Jej otwarta gra została zablokowana przez nieustępliwą defensywę Chelsea. Ostatecznie Barça wygrała, pomimo oskarżeń o niesprawiedliwe sędziowanie, po golu zdobytym przez Andrésa Iniestę w przedłużonym czasie gry.
Cóż, chyba tylko kibice Chelsea nie chcieli, by doszło do meczu, który każda neutralna osoba uznałaby za spełnienie marzeń – Barça kontra Manchester United. Finał ten był obietnicą, jak się wyraził brytyjski pisarz David Conn, „dwóch wielkich klubów, współdzielących tradycję umiejętności i polotu”, a jednocześnie kontrastował dwie przeciwne wizje dotyczące tego sportu.
Po jednej stronie stała FC Barcelona, instytucja sportowa, która twierdzi, że jest més que un club, czymś więcej niż klubem, gdyż identyfikuje się z kulturą, społecznością i polityką Katalonii. Barça uważa, że daje światowej społeczności wyjątkowy przykład – jest klubem opartym na demokracji i walczy o wspólne dobro. Z tego powodu na swojego pierwszego w historii sponsora, którego logo pojawiło się na klubowych koszulkach, wybrała UNICEF. Ponadto klub stanowi własność członków, którzy sami wybierają prezydenta. Z drugiej strony mamy Manchester United, którego sponsorem jest AIG –
symbol lekkomyślnych spekulacji finansowych. Poza tym klub należy do rodziny Glazerów, amerykańskich przedsiębiorców zadłużonych i kontrolowanych przez sieć firm znajdujących się w znanym z niskiego opodatkowania amerykańskim stanie Nevada.
Oczywiście nie oznacza to, że Barça nie stała się bytem komercyjnym. Jej finanse w znacznej mierze oparte są na zdolności do indywidualnej sprzedaży praw telewizyjnych. W dodatku wśród ponad 20 oficjalnych współpracowników i sponsorów znajdują się takie giganty jak Nike oraz La Caixa, największy bank oszczędnościowy Katalonii. Natomiast jeśli chodzi o kwestie dotyczące bezpośrednio piłki nożnej, Bara od wielu lat czuje się społecznie zobowiązana, by prezentować taki styl gry w piłkę, jakiego oczekują od niej kibice na całym świecie. Klub wprowadza do drużyny swoich utalentowanych wychowanków oraz ściąga do zespołu piłkarzy spoza Katalonii – takich, którzy wiedzą, jak wygrywać mecze i zdobywać trofea z dumą i głębokim przeświadczeniem o wspólnej misji.
Zwycięstwo Barçy nad Manchesterem United w 2009 roku, w finale Ligi Mistrzów, było ukoronowaniem prawdziwie historycznego sezonu. Kilka tygodni wcześniej klub ze stolicy Katalonii zapewnił sobie zwycięstwo w rozgrywkach Primera División, gdy pokonał Real Madryt aż 6:2. Jakby tego było mało, Barça dołożyła w tamtym sezonie do klubowej gablotki z trofeami także Copa del Rey (Puchar Króla), wygrywając w finale rozgrywek z Athletikiem Bilbao.
W końcu, 27 maja 2009 roku, Barça pokonała Manchester United, giganta z angielskiej Premier League, który w tamtej edycji Ligi Mistrzów był obrońcą trofeum, mistrzem Europy. Zwycięstwo to zapewniło Barsie pierwszą potrójną koronę spośród wszystkich hiszpańskich klubów – żadnemu nie udało się wcześniej zdobyć tych trofeów w trakcie jednego sezonu. Jedynie trzy drużyny w Europie tego wcześniej dokonały; były to Ajax Amsterdam, PSV Eindhoven i Manchester United. Jednak Barça zwyciężyła w wyjątkowym stylu i dzięki niesamowitej dyscyplinie wprowadzonej przez młodego trenera Pepa Guardiolę, choć był to dopiero jego pierwszy sezon na tym stanowisku. Pomijając nietypowe pierwsze dziesięć minut meczu, Barça wyraźnie górowała nad United i zasłużenie wygrała mecz. Lata chwały i ambitne aspiracje klubu z Anglii tymczasowo legły w gruzach, rozrzucone na murawie rzymskiego Stadio Olimpico. Tego wieczoru Barça grała w płynnym rytmie, sprawiając, że piłka nożna wyglądała jak ruchoma poezja – a wszystko to zgodnie z tradycją „futbolu totalnego”, wprowadzoną przez Johana Cruyffa w latach 80., gdy były reprezentant Holandii i jednocześnie były piłkarz Barçy powrócił do katalońskiego klubu, tym razem w roli trenera.
W trakcie trzeciego sezonu pod wodzą Cruyffa, w 1991 roku, Holender utożsamiający się z Katalonią wprowadził do pierwszej drużyny Barçy nikomu wówczas nieznanego Guardiolę. Guardiola był w tamtym czasie wysokim, szczupłym chłopcem, który urodził się w biednej okolicy i na dobrą sprawę został zaadoptowany przez klub. Tak jak wielu innych utalentowanych piłkarzy wcześniej i później Guardiola otrzymał darmową edukację i motywowano go, by rozwijał swoje umiejętności piłkarskie na boiskach La Masii, legendarnej szkółki piłkarskiej klubu. Pokochał ten sport już jako mały chłopiec. Mieszkał na prowincji i rozwijał swoje zdolności, odbijając piłkę od ścian budynków i biegając wśród kamieni rozrzuconych na opuszczonych ulicach. Pod wodzą Cruyffa Guardiola stał się „numerem cztery”, barcelońskim odpowiednikiem cofniętego rozgrywającego pomocnika. Holenderski trener nakłaniał go do pracy nad szybkim kontrolowaniem piłki i podawaniem jej dalej.
Osiemnaście lat później, w Rzymie, gra piłkarzy Barçy nie była w żadnym razie systematyczna, jednak z pewnością wpojono im filozofię wprowadzoną do klubu przez Cruyffa. Nieustannie zamieniali pozycje, rozgrywali między sobą piłkę na jeden, dwa kontakty – a wszystko to w płynnym i zmiennym pokazie kreatywności. Gra Barçy sprawiła, że jeden supergwiazdor przeciwnika, Wayne Rooney, biegał przyklejony do linii bocznej boiska, a drugi, Cristiano Ronaldo, był tak bezradny, że zachowywał się jak rozpieszczony bachor. Jeśli białe koszulki, w których zagrał wtedy Manchester United – kolory Realu Madryt – były dla Barçy tym, czym dla byka czerwona płachta, to Ronaldo wystąpił w roli archetypowego piłkarza Realu Madryt, zadufanego w sobie i nieumiejącego przegrywać.
Dla odmiany Lionel Messi spędził godziny poprzedzające rozpoczęcie spotkania na zaprzeczaniu, jakoby był nowym Maradoną. Argentyńczyk twierdził, że jest po prostu jednym z wielu piłkarzy w drużynie. Podczas swojego najważniejszego meczu w dotychczasowej karierze grał jako fundament ofensywnego tercetu Barçy – po jego lewej stronie był Thierry Henry, natomiast po prawej Samuel Eto’o, który strzelił pierwszego gola po zaledwie dziesięciu minutach meczu.
Tuż przed przerwą Messi prawie strzelił drugą bramkę dla Barçy, i to swoją słabszą nogą, mijając trzech zawodników Manchesteru, lecz bramkarz zdołał uchronić swoją drużynę przed stratą gola. Jednak już w 70. minucie meczu niski wielki człowiek, pochodzący z tej samej miejscowości co Che Guevara, pokazał swój geniusz. Messi sprytnie przekradł się pomiędzy Ferdinandem i O’Shea, otrzymał doskonałą wrzutkę od Xaviego, wyskoczył ku niebu i pozornie bez wysiłku uderzył piłkę głową, kierując ją wprost w okienko bramki. Nie była to żadna „ręka Boga”, a jedynie determinacja i przejaw błyskotliwości. Messi najpierw wpadł w objęcia kolegów, a potem podziękował za bramkę Bogu.
Mój kolega z „Financial Times”, Simon Kuper, napisał w kwietniu 2009 roku, że Cruyff nauczył Barçę stylu wprost z opowiadania Grahama Greene’a: wszystko opierało się na znalezieniu „trzeciego człowieka”. „Każdy musi być bezustannie w ruchu, dzięki temu człowiek posiadający piłkę zawsze ma do wyboru dwóch piłkarzy, którym może ją podać”.
Miesiąc później w Rzymie Manchester United ledwie potrafił nawiązać walkę z drużyną Guardioli, a co dopiero ją okiełznać. Ambicje Barçy uosabiał kapitan zespołu Carles Puyol – w ten epicki wieczór nie był niemrawym obrońcą, a pełnym inspiracji i sił atletą, podążającym od obrony, przez skrzydło, aż do ataku i z powrotem. Rozpoczynał akcje, zagrażał bramce przeciwnika, zakłócając grę defensywną i próby kontrataków w wykonaniu graczy z przeciwnej drużyny.
Zmusiło to Fergusona do wprowadzenia na boisko rezerwowych już po pierwszej połowie oraz przesunięcia Rooneya na drugie skrzydło. Tego typu pragmatyzm dawał w przeszłości legendarnemu szkockiemu trenerowi wyniki, a Manchester United w ten sposób wielokrotnie odwracał losy meczów, które już wydawały się przegrane. Jednak tego wieczoru Ferguson nie wziął pod uwagę efektywności i sposobu gry Barçy; piłkarze byli zdeterminowani, by wygrać z honorem – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Kiedy książka ta została opublikowana po raz pierwszy, Barça obchodziła stulecie istnienia. Kończyło się ono przepowiednią początku nowej ery, który nastąpi wraz z upadkiem Josepa Lluísa Núñeza, bezkrólewiem Joana Gasparta i wyjściem na powierzchnię nowego, alternatywnego projektu zarządzania, zgrupowanego wokół młodego opozycyjnego ruchu Elefant Blau, co w 2003 roku doprowadziło do wybrania na prezydenta Joana Laporty, wspieranego przez Johana Cruyffa.
Zwycięstwo Barçy w rozgrywkach Ligi Mistrzów było koronnym osiągnięciem Laporty jako prezydenta. Jego kadencja rozpoczęła się od obiecujących trenerskich rządów Franka Rijkaarda, rozsławiła Ronaldinho, po czym pogrążyła się w porażkach na boisku i skandalach poza nim. Pomiędzy sezonami 2004/05 i 2008/09 Barça zdobyła trzy ligowe mistrzostwa, dwa Superpuchary Hiszpanii, jeden Puchar Króla i dwukrotnie zwyciężyła w Lidze Mistrzów –
a wszystko to w czasie, gdy klubem zarządzał Joan Laporta. Pomijając już same trofea, Barça udowodniła, jak piękna może być piłka nożna.
Jimmy Burns,
czerwiec 2009