Bellevue. Trzy stulecia medycyny i chaosu w najbardziej znanym szpitalu Nowego Jorku - ebook
Bellevue. Trzy stulecia medycyny i chaosu w najbardziej znanym szpitalu Nowego Jorku - ebook
Szpital Bellevue w nowojorskiej East Side zajmował niegdyś barwne i przerażające miejsce w powszechnej wyobraźni jako zbiorowisko zmasakrowanych ofiar przestępstw, zaciekłych psychopatów, oszalałych z bólu i cierpiących na egzotyczne choroby pacjentów. Wiele lat później stał się inspiracją dla serialu nakręconego przez Netflix „Szpital New Amsterdam”.
David Oshinsky, amerykański badacz historii i laureat nagrody Pulitzera, przedstawia fascynującą historię kultowego nowojorskiego szpitala publicznego, która odzwierciedla jednocześnie rozwój medycyny.
Przez niemal trzysta lat żadna epidemia, żadna katastrofa i żaden postęp w medycynie nie omijał Bellevue. Leczono w nim tysiące żołnierzy wojny secesyjnej, tam utworzono zalążek pogotowia ratunkowego i zorganizowano pierwszą szkołę pielęgniarską dla kobiet. To szpital Bellevue spopularyzował fotografię medyczną i leczenie psychiatryczne oraz zachęcił Nowy Jork do podejmowania zintegrowanych działań w dziedzinie zdrowia publicznego.
Ostatnie dekady XX wieku przyniosły szerzącą się przestępczość, narkomanię i bezdomność – problemy, które postawiły pod znakiem zapytania przetrwanie szpitala publicznego. Dopiero kryzys AIDS ugruntował trwałą pozycję Bellevue jako największego gwaranta bezpieczeństwa w Nowym Jorku, kultowego szpitala ostatniej szansy.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67216-41-8 |
Rozmiar pliku: | 3,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
TRAFIŁ DO BELLEVUE – to zwrot niemal tak stary jak sam Nowy Jork. Początkowo, w XVIII wieku, używano go w kontekście ofiar żółtej febry, wywożonych do odludnego lazaretu na brzegu East River, a dziś jest tak znany, że gazety nawet nie dodają w nagłówkach słowa „szpital”: „LEKARZ OD EBOLI TRAFIŁ DO BELLEVUE”, „KOBIETA POCIĘTA PIŁĄ TARCZOWĄ TRAFIŁA DO BELLEVUE”, „SŁYNNY TWÓRCA GRAFFITI PRZYŁAPANY NA WALNIĘCIU MĘŻCZYZNY KUFLEM PIWA – TRAFIŁ DO BELLEVUE”.
To już prawie rytuał. „Kiedy jakiś oficer policji na Manhattanie zostanie postrzelony, jego pierwszym wyborem często jest Bellevue (…) Jeśli bankier inwestycyjny dostanie zawału, kierowca jego limuzyny wie, dokąd go zawieźć”¹, pisze Eric Manheimer, były dyrektor ds. medycznych szpitala. Podobnie kiedy jakiś strażak zostanie ranny, więzień się rozchoruje, robotnik spadnie z rusztowania, bezdomny przewróci się odurzony na ulicy – najpewniej ich celem będzie Bellevue. Jeśli pilnej opieki lekarskiej wymagać będzie odwiedzający miasto papież lub prezydent, czeka na niego doskonały oddział ratunkowy.
Bellevue świetnie odzwierciedla wiecznie zmieniający się Nowy Jork. Tłumaczy się w nim ponad sto języków, najczęściej hiszpański, mandaryński, kantoński, polski, bengalski, francuski i kreolski haitański. Lekarze i pacjenci porozumiewają się przez podwójne telefony za pośrednictwem tłumacza przeszkolonego w niuansach dialektów regionalnych. Oznakowania prowadzące odwiedzających po szpitalu są wielojęzyczne, a miejsca docelowe obejmują dziś muzułmański pokój modlitw i klinikę dla ofiar tortur politycznych. Personel lekarski i pielęgniarski wspomina przypadki, w których obcokrajowiec wsiadający do taksówki na lotnisku Kennedy’ego wypowiadał tylko jedno słowo: „Bellevue”.
Przyjeżdżają, wiedząc, że nie zostaną odesłani z kwitkiem. Przez setki lat z parasola ochronnego Bellevue korzystały wszystkie grupy imigrantów; każda katastrofa i epidemia zapełniała jego spartańskie oddziały. „Nigdy nie było to najczystsze miejsce na świecie – jakżeby mogło, skoro jego polityką zawsze było przyjmowanie pacjentów, których z pewną dozą słuszności można by nazwać marginesem społecznym”², zauważył utalentowany chirurg William A. Nolen. „Czasem szpital był tak zapełniony ofiarami tyfusu, cholery i żółtej febry, że w ciągu kilku minut od śmierci pacjenta jego ciało trafiało do trumny, a w łóżku znajdował się nowy pacjent”.
Surowość nowojorskiej zimy można było określić na podstawie liczby ofiar zapalenia płuc na szpitalnym oddziale chorób klatki piersiowej, a niebezpieczeństwo napojów alkoholowych z czasów prohibicji zmierzyć, zliczając zatrute ciała w kostnicy. Jeśli w mieście szalała gruźlica, to właśnie gruźlicę leczono w Bellevue. Kiedy pojawił się AIDS, kiedy wzrosła liczba brutalnych przestępstw, kiedy narkomani zaczynali brać crack, kiedy pacjenci zwolnieni z państwowych szpitali psychiatrycznych stawali się bezdomni, Bellevue zwykle odczuwał to jako pierwszy.
Niewiele szpitali jest głębiej wrośniętych w naszą kulturę popularną. Opowieści o Bellevue jako przechowalni zmasakrowanych ofiar przestępczości, okrutnych psychopatów i bezdomnych włóczęgów zawsze były powszechne, chociaż to gazetowe wojny o nakład, rozgrywające się pod koniec XIX wieku między Williamem Randolphem Hearstem i Josephem Pulitzerem, przyniosły szczególnie drastyczne artykuły demaskatorskie. Najbardziej spektakularny – Ten Days in a Mad-House (Dziesięć dni w wariatkowie) Nellie Bly – wywarł niezatarty efekt. Od tamtej pory Bellevue stał się synonimem chaosu, co przyćmiło jego ogromne osiągnięcia w dziedzinie opieki klinicznej i badań medycznych.
Hollywood nie mógł się Bellevue oprzeć. Rozgrywa się tam duża część filmu Stracony weekend Billy’ego Wildera, w 1945 roku uhonorowanego Oskarem za najlepszy film – „New York Times” nazwał go „zaskakująco paskudną przygodą na oddziale alkoholowym Bellevue”³. Szpital pojawia się też przelotnie w ukochanym filmie Cud na 34 ulicy, kiedy uparcie hardy Kris Kringle, zamknięty w maleńkiej celi z zakratowanymi oknami, zostaje uznany za człowieka cierpiącego na urojenia i skierowany na leczenie zamknięte. W poszukiwaniu jak najbardziej ponurego szpitala do filmowania fragmentów Ojca chrzestnego Francis Ford Coppola naturalnie zdecydował się na Bellevue, którego kostnica posłużyła jako dom pogrzebowy Bonasery.
Nie pomógł też fakt, że Bellevue znajduje się w odległości krótkiej przejażdżki karetką od Greenwich Village. W związku z tym jego obejmujący sześćset łóżek budynek psychiatryczny stał się miejscem przyjmującym coraz to nowych artystów, pisarzy oraz muzyków w różnych trudnych stanach psychicznych. William Burroughs przebywał w Bellevue po tym, jak odciął sobie palec, by zaimponować kochankowi. Delmore Schwartz przyjechał w kajdankach po próbie uduszenia rzekomego kochanka żony. Eugene O’Neill odwiedzał oddział dla alkoholików na tyle często, że był z personelem po imieniu. Saksofonista Charlie „Bird” Parker zgłosił się po dwóch próbach samobójczych w 1954 roku (zmarł rok później). Basista Charles Mingus też zgłosił się dobrowolnie, podobno po to, by uciec przed sporem biznesowym z mafią. Później skomponował zgrzytliwy utwór „Lock ‘Em Up (Hellview of Bellevue)”, by odzwierciedlić manię, którą znalazł w środku.
Bellevue upamiętniali w swoich dziełach poeci i pisarze, tacy jak Saul Bellow, Allen Ginsberg i Richard Yates. Jednak najbardziej szczegółowe sprawozdanie z pierwszej ręki pozostaje nieopublikowane. W 1960 roku Norman Mailer trafił do Bellevue za dźgnięcie żony podczas pijackiego ataku wściekłości, wywołanego podobno jej docinkiem, że nie dorasta Dostojewskiemu do pięt. Przez siedemnaście dni obserwacji Mailer pisał prywatny dziennik – pełen szczegółów tekst brzmi jak gawęda poszukująca fabuły. Pacjenci przychodzą i odchodzą – „czarnuchy” i „ćpuny”, „portorykańscy mordercy” oraz „nastoletnia, homoseksualna żuleria”⁴. Strażnicy rządzą za pomocą pięści i pałek. Kaftany bezpieczeństwa powstrzymują najtrudniejszych delikwentów. Dwóch mężczyzn wraca na oddział Mailera prawie nieprzytomnych. „Obydwaj mieli terapię wstrząsową, rurka do zagryzienia, poduszka pod tyłek, ręka na głowie. Bum. Ślina z ust”. Mailer miał zamiar wpleść swoich towarzyszy z Bellevue w jakiś dłuższy tekst dziennikarski, ale nigdy tego nie zrobił. „Pożegnałem się”, brzmi zakończenie dziennika, „czując się nieco wzruszony, że ich zostawiam”.
Mailer należał do licznej grupy celebrytów obserwowanych przez psychiatrów z Bellevue po jakimś brutalnym przestępstwie. (Uznany za zdolnego do odpowiadania przed sądem dostał wyrok w zawieszeniu, kiedy jego żona odmówiła wniesienia oskarżeń). George Metesky, „Mad Bomber”, który podkładał materiały wybuchowe, terroryzując miasto w latach pięćdziesiątych XX wieku, został tam skierowany, po czym spędził resztę życia w instytucji państwowej. Kiedy seryjny zabójca David Berkowitz, lepiej znany jako „Syn Sama”, krótko przed schwytaniem wysłał dziwaczny list do gazet, ekipa z Bellevue skrupulatnie przeanalizowała go pod kątem tropów. Powstały profil opisywał autora jako paranoidalnego schizofrenika, prawdopodobnie samotnika nienawidzącego kobiet, rozpętując coś, co jeden z obserwatorów nazwał „powodzią bezużytecznych wskazówek”.
Zabójca Johna Lennona, Mark David Chapman, zetknął się z czymś zupełnie innym – personel był tak jednolicie wrogi i uwielbiający Lennona, że niektórzy z nich kwestionowali własną zdolność do postawienia właściwej diagnozy. „Kiedy dowiedziałem się, że mam go zobaczyć, zaniepokoiłem się, że mój gniew wobec niego zaburzy moją zdolność do wykonywania pracy”, wspominał główny psycholog Bellevue. „Ale był tak żałosną postacią. Powiedziałem: «Dzień dobry», a on się uśmiechnął, po czym rzekł: «Ojej, przepraszam, nie powinienem się uśmiechać»”⁵. Tymczasem ciało Lennona leżało w kostnicy Bellevue kilka budynków dalej.
Niektórzy znakomici pacjenci pojawiali się bez żadnego rozgłosu. Wielki pieśniarz Stephen Foster trafił do Bellevue w 1863 roku z dużą dziurą w czaszce; tworzący liczne opowiadania pisarz O. Henry w 1910 roku z marskością wątroby; legendarny bluesman znany jako Lead Belly w 1949 roku z zakażeniem kości powikłanym stwardnieniem zanikowym bocznym, czyli chorobą Lou Gehriga. Nie czekały na nich żadne prywatne pokoje, osobisty personel ani specjalne udogodnienia. Pojawili się, ponieważ byli rozpaczliwie chorzy, bez pieniędzy, i wszyscy trzej zmarli na oddziale ratunkowym. To ich doświadczenia – bardziej niż Mailera czy Chapmana – odzwierciedlają sens istnienia Bellevue. W 2014 roku w tajemniczych okolicznościach pojawiło się nagranie wcześniej nieznanej piosenki Leada Belly’ego: „Bellevue Hospital Blues”, napisanej kilka dni przed śmiercią. To prosty hołd mężczyzny wdzięcznego za troskę, którą mu okazano.
Uścisk, w jakim Bellevue trzyma naszą powszechną wyobraźnię, ma swoją cenę. Niezmordowane skupienie na dziwactwach szpitala przyćmiło jego rolę jako naszego podstawowego szpitala publicznego – flagowej instytucji największego miasta Ameryki, gdzie bezpłatną opiekę szpitalną zapewnia się „ubogim medycznie” jako prawo, a nie przywilej. W tej roli Bellevue był świadkiem wszystkich możliwych chorób i zagrożeń dla zdrowia publicznego, wszystkich wahnięć gospodarczych i wzrostów liczby ludności, wszystkich przełomów medycznych i kontrowersji sięgających ponad dwieście lat wstecz. Historia szpitala jest pełna konfliktów, ponieważ odzwierciedla zmienne prądy polityczne, które wywołują wzburzenie narodu w kontekście jego odpowiedzialności względem biednych. Nawoływania do zamknięcia Bellevue są tak stare jak sam szpital. Jego przetrwanie nigdy nie było zagwarantowane.
Odwiedzając Bellevue w dowolnej epoce, można byłoby zobaczyć praktycznie to samo: dobrze wykształconego lekarza leczącego biednych, nieubezpieczonych pacjentów wśród przygnębienia i ruiny. To scena, która sięga XVIII wieku, kiedy wybitni lekarze w towarzystwie stażysty czy dwóch przechadzali się po cuchnących, zniszczonych oddziałach przytułku, diagnozując, przepisując leki i naprawiając to, co dało się naprawić. Lekarze ci oferowali swoje usługi z wielu powodów, m.in. z poczucia chrześcijańskiego obowiązku wobec ubogich i dla możliwości szlifowania umiejętności na ciałach zbyt bezsilnych, by się sprzeciwić.
Pierwsi lekarze Bellevue byli liderami swojego rzemiosła (jeszcze nie zawodu). Wierzyli w teorię miazmatów, która za rozprzestrzenianie się chorób winiła toksyczne opary, a do najlepszych metod leczenia zaliczali upuszczanie krwi i środki na przeczyszczenie. Większość z nich była zapalonymi rabusiami grobów, uczestnikami nocnych nalotów, które rozpalały opinię publiczną, ale dostarczały zwłok potrzebnych do badań anatomicznych. Niektórzy studiowali w Europie, gdzie obserwacje kliniczne i badania laboratoryjne zmieniały sposób pojmowania chorób.
W tamtych czasach Nowy Jork posiadał tylko jedną znaczącą szkołę medyczną: College of Physicians and Surgeons (P&S). Jednak duży rozrost miasta na początku XIX wieku sprawił, że przedsiębiorczy lekarze otworzyli dwie konkurencyjne instytucje: Medical College of New York City (później NYU) w 1841 roku oraz Bellevue Hospital Medical College dokładnie 20 lat później. Ich wspólnym mianownikiem, oprócz przyjmowania na studia każdego białego mężczyzny zdolnego wnieść opłaty, był kuszący urok Bellevue jako klinicznej mekki badania różnych chorób. W czasach wojny domowej Bellevue był już nie tylko największym szpitalem w kraju, ale również najważniejszym medycznym ośrodkiem szkoleniowym.
Powód można podsumować jednym słowem: „imigracja”. Wczesna historia Bellevue odzwierciedla napływ fal irlandzkich chłopów, uciekających przed śmiercią głodową na „głodowych statkach” płynących do Kanady, Bostonu i Nowego Jorku. Niektóre niosły ze sobą śmiertelne choroby, które miały spustoszyć slumsy i przetoczyć się przez sam Bellevue, pozostawiając za sobą wielu martwych lekarzy i studentów medycyny. Te epidemie przysłużyły się jednak pewnemu celowi – doprowadziły do reform, które w końcu oddzieliły „ubogich chorych” od szaleńców, nędzarzy, sierot i przestępców, niegdyś żyjących wraz z nimi w ogromnym, wielozadaniowym przytułku. Ta pierwsza grupa pozostała w Bellevue, resztę natomiast przeniesiono do świeżo wybudowanych obiektów na Blackwell’s Island (obecnie Roosevelt Island), czyli wąskim pasku lądu na East River. Chociaż Bellevue miał przez pokolenia pozostać bastionem „biednych Irlandczyków”, stał się instytucją łatwiejszą w zarządzaniu – publicznym szpitalem zaspokajającym pilne potrzeby zdrowotne ubogich i pracujących klas Nowego Jorku.
W kręgach medycznych jego reputacja poszybowała w górę. Podczas wojny secesyjnej szpital zyskał sobie uznanie za leczenie tysięcy rannych żołnierzy Unii oraz – co bardziej kontrowersyjne – uczestników zamieszek przeciwników poboru, którzy latem 1863 roku splądrowali duże fragmenty miasta Nowy Jork. Stał się pierwszym amerykańskim szpitalem z oddziałem położniczym, pawilonem ratunkowym i szkołą medyczną na miejscu; pierwszym, w którym zorganizowano pogotowie ratunkowe, dział fotografii medycznej i szkołę pielęgniarską dla kobiet. (Niefortunna męska szkoła pielęgniarska, kolejna nowość, upadła wśród ostrożnie pogrzebanych oskarżeń o homoseksualizm). W 1865 roku lekarze z Bellevue przewodzili stworzeniu najważniejszego ówczesnego dokumentu w dziedzinie zdrowia publicznego, Sanitary Conditions of the City (Warunki sanitarne w mieście), przedstawiając Nowy Jork jako dwa różne miejsca – jedno dostatnie, zdrowe i urodzone na miejscu; drugie zdesperowane, chore i urodzone za granicą. Reakcja była natychmiastowa. W ciągu roku w Nowym Jorku powstała pierwsza oficjalna Rada ds. Zdrowia.
Niesamowity jest fakt, że Bellevue odegrał ważną rolę w trzech wielkich kryzysach medycznych końca XIX wieku, dotyczących urzędu prezydenta Ameryki. W 1865 roku dwudziestotrzyletni Charles Augustus Leale, który zaledwie kilka miesięcy wcześniej ukończył Bellevue Hospital Medical College, był pierwszym lekarzem, który dotarł do poważnie rannego Abrahama Lincolna w Teatrze Forda. Jego kluczowa, choć przypadkowa rola w pomocy Lincolnowi wciąż budzi kontrowersje. W 1881 roku mentor Leale’a z Bellevue, dr Frank Hamilton, został wezwany do Waszyngtonu, by pomóc ratować prezydenta Jamesa A. Garfielda po próbie jego zabójstwa, która ostatecznie kosztowała Garfielda życie. Niektórzy obwiniali Hamiltona za gigantyczne błędy, które naznaczyły leczenie prezydenta i pociągnęły za sobą poważne konsekwencje dla praktyki chirurgii. Później, w 1893 roku, pięcioosobowy zespół medyczny, w którego skład wchodziły trzy osoby z Bellevue, z powodzeniem usunął nowotwór złośliwy z jamy ustnej prezydenta Grovera Clevelanda podczas supertajnej operacji wykonanej na luksusowym jachcie u wybrzeży Long Island. Cleveland dokończył swoją kadencję w Białym Domu, a szczegóły tych wydarzeń były pilnie strzeżone przed opinią publiczną aż do jego śmierci dwadzieścia lat później.
Lata między zaskakującym zgonem Garfielda a gładkim wyzdrowieniem Clevelanda wyznaczają medyczną zmianę warty. Dorosło nowe pokolenie klinicystów i naukowców, oddane metodom współczesnej nauki i pogardliwie nastawione do odchodzących w przeszłość pewników. Dwie niezwykle wpływowe postaci – William Welch, patolog, który szczególnie przyczynił się do rozwoju tej dziedziny w Ameryce, oraz William Halsted, najbardziej innowacyjny chirurg tamtych czasów – jako stażyści w Bellevue połączyli siły w zaciekłej walce o wprowadzenie do zawodu metod antyseptyki. Z czasem Bellevue stał się światowym liderem w różnych specjalizacjach, od medycyny sądowej przez psychiatrię po choroby zakaźne. Lista wykładowców i absolwentów wyglądała jak rubryka „Kto jest kim” współczesnej medycyny amerykańskiej: Hermann Biggs, pionier w prewencji gruźlicy; Walter Reed i William Gorgas, którzy opanowali szaleństwo żółtej febry; William Hallock Park, który sprowadził do Stanów Zjednoczonych ratującą życie antytoksynę błoniczą; Joseph Goldberger, który odkrył przyczynę pelagry, śmiertelnej choroby wywoływanej przez niedobory żywieniowe; Thomas Francis, którego badania nad grypą zrewolucjonizowały naukę o szczepach wirusa; André Cournand i Dickinson Richards, którzy udoskonalili cewnikowanie serca; Albert Sabin i Jonas Salk, którzy opracowali dwie skuteczne szczepionki na polio, używane do dziś.
Na początku XX wieku Bellevue mniej przypominał szpital miejski, a bardziej szpitalne miasto, z dwoma tysiącami łóżek, szkołą pielęgniarską, kostnicą miejską, ogromnym pawilonem psychiatrycznym, specjalnym oddziałem więziennym, pierwszorzędnymi laboratoriami, personelem obsługi w liczbie czterech tysięcy i personelem medycznym zapewnianym przez trzy najlepsze uczelnie medyczne w Nowym Jorku. Poważna modernizacja projektu kultowego biura architektonicznego McKim, Mead & White miała z różnym powodzeniem doprowadzić do odnowienia kompleksu, podczas gdy masowa imigracja Włochów i Żydów do Ameryki drastycznie przeorganizowała profil pacjentów. Bellevue pozostał tym samym, czym był zawsze – medycznym schronieniem dla biedaków – chociaż w dokumentacji przyjęć można było teraz znaleźć o wiele więcej Rossich i Goldbergów, a o wiele mniej Rileyów i O’Rourke’ów. Tymczasem szpitalni urzędnicy dokonali rewolucji i przyjęli licznych stażystów żydowskich oraz płci żeńskiej – częściowo by poradzić sobie z coraz większą liczbą pacjentów, a częściowo dlatego, że NYU Medical School, główny dostawca Bellevue, zignorowała niesławny „Limit miejsc dla Żydów” stosowany na Harvardzie, Yale, Columbii, Cornell i na większości innych uczelni medycznych w regionie.
Do tamtej pory szpital amerykański był miejscem dla klas niższych. Ci, którzy mieli środki, by go uniknąć, z radością trzymali się z daleka. Nie było nic, co szpital mógłby zrobić dla klas średnich i wyższych, a czego w domu nie można by zrobić lepiej. Jednak postęp technologiczny, sanitarny i pielęgniarski zaczął zmieniać to przekonanie. W Bellevue na przykład prawdopodobieństwo zgonu z powodu zakażenia pooperacyjnego w 1865 roku wynosiło prawie 1:2; w 1900 roku spadło poniżej 10 procent. W miarę jak szpitale zaczęły lepiej radzić sobie z ratowaniem życia, pojawiła się poważna konkurencja dla „płacących pacjentów” – osób chcących skorzystać z zalet współczesnej medycyny bez uszczerbku dla osobistego komfortu. Bellevue nie był dla tych ludzi poważną opcją, chyba że miejski ambulans wyłowił ich nieprzytomnych z rynsztoka. Kiedy jednak szpitale „wolontariackie” zaczęły przekształcać niektóre ze swoich oddziałów charytatywnych w sale prywatne i półprywatne, tłok w szpitalach publicznych stał się jeszcze większy.
Skutki były przewidywalne. Podczas epidemii hiszpanki w latach 1918–19 łóżka w Bellevue szybko się skończyły, zmuszając nadmiarowych pacjentów do spania na drzwiach wyrwanych z zawiasów i stertach wilgotnej, cuchnącej słomy. Podobne sceny zdarzały się podczas Wielkiego Kryzysu, kiedy jedna trzecia siły roboczej miasta była bez pracy. Ponieważ o wiele mniej nowojorczyków mogło pozwolić sobie na pobyt w szpitalu wolontariackim, Bellevue pękał w szwach. Wielu z tych pacjentów było członkami „klas wyższych”, którzy nigdy wcześniej nie postawili stopy w szpitalu publicznym.
I rzadko robili to ponownie. Powrót prosperity po drugiej wojnie światowej ożywił kiepsko radzące sobie szpitale wolontariackie, a grupowe programy ubezpieczeniowe, takie jak Blue Cross, często wpisane do umów o pracę, zapewniały klasom pracującym dostęp do wygód, którym miejsce takie jak Bellevue nie mogło oczywiście sprostać, mimo doskonałego personelu medycznego. Po co godzić się z takimi afrontami jak odłażąca farba, paskudne jedzenie, zatłoczone oddziały, a może nawet ofiara dźgnięcia nożem w sąsiednim łóżku, kiedy można mieć półprywatny pokój w dobrze wyposażonej placówce prywatnej? Nadejście Medicare i Medicaid w latach sześćdziesiątych – programów, które wpompowały w sektor opieki zdrowotnej miliardy dolarów z podatków – jeszcze bardziej umniejszyło rolę szpitali publicznych, dając biednym i starszym pacjentom większą wolność wyboru.
W latach sześćdziesiątych zarówno Cornell, jak i Columbia porzuciły Bellevue, pozostawiając zapewnienie opieki medycznej lekarzom z NYU. Wysoka jakość się utrzymywała; NYU od dawna był instytucją najbliżej związaną ze szpitalem, ponieważ tak wielu jego wykładowców i pracowników stanowili rodzimi nowojorczycy z klasy robotniczej i średniej, którzy instynktownie pojmowali znaczenie Bellevue dla miasta. W 1973 roku otwarto ogromny, dodatkowy budynek – częściowo ukończoną, dwudziestopięciopiętrową wieżę dla pacjentów, budowaną przez dwadzieścia lat – akurat kiedy zapanowała stagnacja gospodarcza. Jej wpływ na Nowy Jork był dramatyczny. Kluczowe usługi publiczne, w tym bezpłatna opieka szpitalna, zostały zagrożone. W obliczu ucieczki białych, kurczącej się bazy podatkowej i zagrożenia bankructwem miasta rozkwitła przestępczość i uzależnienie od narkotyków. Dla Bellevue oznaczało to niedobór personelu i cięcia budżetowe wśród zapchanych oddziałów ratunkowych i szybującej liczby przyjęć na psychiatrię. Jeden kryzys przechodził w drugi, a dno zostało osiągnięte w 1989 roku, kiedy bezdomny psychopata zgwałcił i zamordował ciężarną lekarkę w jej gabinecie w Bellevue. Zabójca nie tylko miał na sobie kradziony fartuch lekarski wraz z identyfikatorem i stetoskopem, ale też bezczelnie pomieszkiwał od tygodni w magazynku na sprzęt, zupełnie niezauważony.
Wśród narastających nawoływań, by zamknąć lub sprywatyzować cały system publiczny, powróciła znajoma prawda: Nowy Jork potrzebował tych szpitali, szczególnie swojego okrętu flagowego. Kiedy w latach osiemdziesiątych nadeszła plaga AIDS, Bellevue znów stał się polem walki z epidemią, ukierunkowanej na osoby pozostające na marginesie zainteresowania publicznego – w tym przypadku gejów oraz narkomanów używających narkotyków dożylnych. Było tam leczonych (i umarło) o wiele więcej pacjentów z AIDS niż w jakimkolwiek innym szpitalu w Stanach Zjednoczonych. Jak się przekonamy, historia AIDS w Bellevue jest skomplikowana, ale nic lepiej nie definiuje misji szpitala – niezbędnej służby najsłabszym członkom społeczeństwa – niż jego reakcja na ten pozornie niekończący się koszmar medyczny.
Bellevue do dziś pozostaje opoką wobec nieprzewidywalnych kryzysów, które nadchodzą co jakiś czas – czego najnowszym przykładem jest skuteczne leczenie jedynej nowojorskiej ofiary wirusa ebola w 2014 roku. A jego odporność ujawniła się kolejny raz w heroicznej ewakuacji pacjentów podczas huraganu Sandy, który doprowadził do zamknięcia szpitala jedyny raz w jego legendarnej historii. Bellevue otworzył się ponownie kilka miesięcy później z niezmienioną misją. Dawne grupy etniczne się przeniosły – Irlandczyków, Żydów i Włochów zastąpili Latynosi, Haitańczycy, Afrykańczycy, południowi Azjaci i Chińczycy. Pacjenci, którym służy obecnie szpital, są dokładnie tak samo biedni i potrzebujący jak ci, którzy poprzedzali ich przez setki lat. A ci, którzy mają inne opcje, niemal zawsze w końcu trafiają gdzie indziej. To właśnie sprawia, że Bellevue jest tak krzepiący i tak niepokojący. Mimo wszystkich swoich kłopotów stanowi niezbędną siatkę bezpieczeństwa, miejsce troski i miejsce ostatniej szansy.------------------------------------------------------------------------
Wstęp
¹ Eric Manheimer, Twelve Patients (2012), 2–3.
² William Nolen, „Bellevue: No One Was Ever Turned Away”, American Heritage (luty–marzec 1987).
³ New York Times, 3 grudnia 1945.
⁴ Norman Mailer, „Bellevue Diary”, Norman Mailer Papers, Harry Ransom Center, Austin, Texas.
⁵ Frederick Covan, Crazy All the Time (1994), 67.
Rozdział 1. Początki
¹ Mt 27:7, Biblia Tysiąclecia.
² N.P. Stokes, The Iconography of Manhattan Island (1926), t. 5, 1340.
³ Life and Writings of Grant Thorburn Prepared by Himself (1852), 46–50.
⁴ New York Times, 28 października 2009.
⁵ Ibid., 12 listopada 2009.
⁶ „History of Pennsylvania Hospital”, Penn Medicine, www.uphs.upenn.edu.
⁷ Claude Heaton, „The Origins and Growth of Bellevue Hospital”, The Academy Bookman (1959), 3–10.
⁸ Ibid.
⁹ John Starr, Hospital City (1957), 9.
¹⁰ Minutes of the Common Council of the City of New York, 15 września 1794, 101.
¹¹ Memoirs of the Life and Writings of Lindley Murray (1827), 48–49.
¹² New York Daily Advertiser, 29 stycznia 1788.
¹³ Francis Beekman, „The Origins of Bellevue Hospital”, New-York Historical Society Quarterly (lipiec 1953), 214.
¹⁴ Thomas Jefferson do dr. Benjamina Rusha, The Letters of Thomas Jefferson, 23 września 1800.
¹⁵ Gary Shannon, „Disease Mapping and Early Theory of Yellow Fever”, Professional Geographer (1981), 221–27.
¹⁶ Bob Arnebeck, „Yellow Fever in New York City”, kopia w posiadaniu autora.
¹⁷ Ibid.
¹⁸ Valentine Seaman, An Account of the Epidemic Yellow Fever as It Appeared in the City of New York in 1795 (1796), 3.
¹⁹ The Diary of Elihu Hubbard Smith, 6 września, 1795 (przedruk 1973, American Philosophical Society).
²⁰ Minutes of the New York City Health Committee, w: Beekman, „The Origins of Bellevue Hospital”.
²¹ Ibid.
²² Matthew Livingston Davis, A Brief Account of the Epidemical Fever Which Lately Prevailed in the City of New York (1796), 17–18.
²³ Alexander Anderson Diary, 24 sierpnia 1795, w: Frederick Burr, Life and Works of Alexander Anderson (1893).
²⁴ Ibid., Załącznik A, 84.
²⁵ Alexander Anderson Diary, 10 października 1795.
²⁶ Ibid., 24 sierpnia 1795.
²⁷ Ibid., 15 września 1795.
²⁸ Ibid., 27 sierpnia 1795.
²⁹ Ibid., 8 października 1795.
³⁰ Ibid., 30 sierpnia 1795.
³¹ Ibid., 30 lipca 1798.
³² „Report to the Governor”, w: Beekman, „The Origins of Bellevue Hospital”, 226.
³³ Burr, Life and Works, Załącznik A, 85.
³⁴ Ibid., 86.
³⁵ Ibid.
³⁶ Załącznik: „List of Medical Practitioners of Eighteenth Century New York City and Long Island”, w: Marynita Anderson, Physician Heal Thyself (2004), 150–89.
³⁷ Zachary Friedenberg, The Doctor in Colonial America (1998), 107–10; Byron Stookey, A History of Colonial Medical Education, 11–18; Ira Rutkow, Seeking the Cure (2010), 7–27.
³⁸ Lista alternatywnych zawodów w: Physician Heal Thyself, 151–89.
³⁹ New York Literary Gazette, t. 2 (1827), 21.
⁴⁰ Robert Golder, „Visual and Artifactual Materials in the History of Early American Medicine”, w: Robert Golder i P. J. Imperato, Early American Medicine: A Symposium (1987), 7.
⁴¹ J. Worth Estes, „Patterns of Drug Use in Colonial America”, w: ibid., 29–37.
⁴² Nowojorski kalendarz lekarski zawiera listę pacjentów zebraną z: Dr. Samuel Seabury, „Account Book, 1780–1781”, Manuscripts Division, New-York Historical Society (NYHS); oraz „Fees of Dr. William Lawrence”, w: John Bard, The Doctor in Old New York (1898), 310–11, kopia online w NYHS.
⁴³ Dr James Craik i dr Elisha Dick, „News from ‘The Times’”, przedruk za Medical Repository (1800), 311; Peter Henriques, „The Final Struggle Between George Washington and the Grim King”, Virginia Magazine of History and Biography (1999), 73–91.
⁴⁴ Cmentarz Shearith Israel, http://www.placematters.net/node/1475.
⁴⁵ Rutkow, Seeking the Cure, 38.
⁴⁶ Alexander Anderson Diary, 27 sierpnia 1798.
⁴⁷ Ibid., 3 lipca 1798.
⁴⁸ Ibid., 12, 13 września 1798.
⁴⁹ Ibid., 14, 21 września 1798.
⁵⁰ Ibid., 31 grudnia 1798.
⁵¹ Alexander Anderson, Autobiography, w: Burr, Life and Works of Alexander Anderson, Załącznik A, s. 90.
⁵² Davis, A Brief Account of the Epidemical Fever Which Lately Prevailed in the City of New York, 16–17.
⁵³ Ibid.