Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bez błogosławieństwa bożego. Without Benefit of Clergy - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bez błogosławieństwa bożego. Without Benefit of Clergy - ebook

John Holden prowadzi podwójne życie. Dla swoich kolegów ze służby cywilnej jest kawalerem, mieszka w spartańskich warunkach, a czasami zaniedbuje swoją pracę. Ale ma też drugą twarz – posiada młodą muzułmańską dziewczynę, Ameerę, którą umieścił w małym domku na skraju starego miasta. Ona jest miłością jego życia, a on jej. Są razem sielankowo szczęśliwi, a kiedy Ameera rodzi chłopca, Tota, ich szczęście jest całkowite. Kiedy Tota umiera od gorączki, są zrozpaczeni... Ale to nie koniec opowieści. Naprawdę warto poznać tę wzruszającą historię do końca. Zachęcamy do lektury! Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej.

A dual Polish-English language edition.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-477-0
Rozmiar pliku: 385 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Bez błogosławieństwa bożego

I.

Przed wiosną mą jesieni zżąłem plon

I pola me przed czasem bieli szron;

Bólom mym z tajni rok się musiał zdać.

Każda ma pora drży od chorych tchnień,

Misterjum życia w śmierci wchodzi cień,

I ja zmierzch widzę tam, gdzie drugi dzień,

Zbyt mądry w tem, czegobym nie miał znać.

Gorzkie Wody.

— A jeśli to będzie dziewczynka?

— Panie mego życia — to nie może być. Modliłam się przez tyle nocy i tak często składałam dary w kaplicy Szejka Badla, że jestem pewna, że Bóg da nam syna — chłopca, który wyrośnie na pięknego mężczyznę. Myśl o tem i bądź szczęśliwy. Matka moja będzie jego matką, póki nie wstanę, a mułła z meczetu Pałłan dokona obrzezania — daj Boże, aby on przyszedł na świat w szczęśliwą godzinę! — a potem, potem ty już nigdy nie odwrócisz się odemnie, swej niewolnicy.

— Odkąd-że to jesteś niewolnicą, królowo moja?

— Od samego początku — kiedy twoja łaska padła na mnie. Jakżeż mogłabym być pewną twej miłości, wiedząc, że zapłaciłeś za mnie srebrem!

— Nie, to był tylko posag. Wypłaciłem go twej matce.

— A ona zakopała pieniądze w ziemi i siedzi na nich cały dzień, jak kura na jajach. Co tu mówić o posagu. Kupiono mnie jakbym nie była dzieckiem, lecz tancerką z Lucknow.

— I martwisz się, ze cię kupiono.

— Martwiłam się. Ale dziś jestem szczęśliwa. Teraz już nigdy nie przestaniesz mnie kochać, prawda? Odpowiedz, mój królu!

— Nigdy, nigdy! Nie!

— Nawet jeśli „mem-log” — białe kobiety z twej własnej krwi — zechcą cię kochać? A wiedz o tem, przyglądałam się im, kiedy wieczorem jechały tędy powozami. Są bardzo piękne.

— Widziałem setki latających baloników. Ale kiedy wreszcie ujrzałem księżyc — przestałem patrzeć na baloniki.

Ameera klasnęła w ręce i roześmiała się.

— Bardzo dobra mowa! — rzekła.

A potem z nagłym przypływem uroczystej powagi:

— Dosyć już o tem. Pozwalam odjechać — jeśli chcesz.

Mężczyzna nie ruszył się. Siedział na niskiej otomanie z czerwonej laki w pokoju, którego całem umeblowaniem były błękitne i białe chodniki, kilka kobierczyków i cała kolekcja poduszek w stylu krajowym. U stóp jego siedziała szesnastoletnia kobieta, poza którą zdawał się świata bożego nie widzieć. Z wielu przyczyn i pod każdym względem powinnoby być inaczej, ponieważ on był Anglikiem a ona córką Mahometanina, kupioną przed dwoma laty od matki, która znalazłszy się bez pieniędzy, nieczuła na łzy Ameery sprzedałaby ją Księciu Ciemności, gdyby tylko zapłata była wystarczająca.

Z lekkiem sercem i niewiele o tem myśląc, zawarł John Holden ten związek. Zanim jednak dziewczyna doszła do zupełnego rozkwitu, zaczęła wypełniać większą część jego życia. Dla niej i dla jej matki, zwiędłego już babska, wynajął mały domek na górze, skąd było widać wielkie, czerwonemi wałami otoczone miasto. A kiedy rozkwitające żółte chryzantemy na wiosnę okoliły studnię w podwórzu i kiedy Ameera urządziła się stosownie do swych własnych wyobrażeń o komforcie i kiedy wreszcie matka jej przestała gderać na niedostatek naczyń kuchennych, oddalenie od targu i kłopoty gospodarskie, John Holden zrozumiał że ta chatka stała się jego domem. Do jego kawalerskiego „bungalowu” (angielska willa w Indjach) dniem czy nocą każdy miał prawo wstępu, a życie, które tam prowadził, nie było nadzwyczaj przyjemne. W swym drugim domu on jeden miał prawo przekroczyć podwórze zewnętrzne, z którego się szło do pokojów kobiet, a kiedy zaryglowano za nim wielką drewnianą bramę, był na swem terytorjum królem z Ameerą, jako królową. I otóż w królestwie tem miała się teraz pojawić trzecia osoba, której przybycie było dla Holdena nie tak znów nadzwyczajnie pożądane. Niezbyt ono harmonizowało z jego dotychczas najzupełniej błogim stanem szczęśliwości. Wniosło pewien rozdźwięk w doskonały spokój domu, który przywykł uważać za swój własny. Ale Ameera szalała z radości na myśl o dziecku, a i jej matka była uradowana. Miłość męską, a już zwłaszcza miłość „białego”, uważała za coś niezmiernie niestałego. Teraz — według zdania obu kobiet — uczucie to mogło być pewnie kierowane rączką dziecka.

— A potem — zwykła mówić Ameera — nigdy więcej już nie będzie latał za białemi „mem-log”. Nienawidzę ich wszystkich, nienawidzę ich.

— Prędzej czy później, kiedy czas przyjdzie, on wróci do swego narodu — rzekła matka. — Ale dzięki błogosławieństwu boskiemu obecnie dzień ten jest bardzo oddalony.

Holden siedział w milczeniu, pogrążony w myślach o przyszłości, a trzeba przyznać, że myśli te były niezbyt przyjemne. Liczne są niekorzyści podwójnego trybu życia. Rząd z właściwą sobie szczególniejszą pieczołowitością, odkomenderował go na dwa tygodnie na stanowisko opróżnione przez urzędnika, który musiał czuwać przy łożu swej cierpiącej żony. Zawiadomienie o tem chwilowem przeniesieniu obwarowano serdeczną uwagą, iż Holden powinien czuć się niezmiernie szczęśliwym, jako kawaler i człowiek zupełnie niezależny. Właśnie przyniósł był te nowiny Ameerze.

— To nie bardzo dobrze — mówiła powoli — ale ostatecznie niema w tem też nic złego. Matka moja jest przy mnie i nie może mi się stać nic złego — o ile nie umrę z samej radości. Idź do swej roboty i nie martw się. Kiedy przyjdzie czas, wierzę — nie: jestem pewna. A wówczas podam ci go na ręce i ty będziesz mnie już kochał na zawsze. Pociąg odchodzi dziś w nocy, o północy, prawda? Idź i nie trap się mną, nie bądź o mnie niespokojny. Ale przyjedziesz niezwłocznie, jak tylko będziesz mógł? Nie będziesz się zatrzymywał na ulicy, aby mówić z bezczelnemi białemi „mem-log”? Wracaj prędko, życie moje.

Wychodząc z podwórza i kierując się ku uwiązanemu u furtki koniowi, Holden zawołał starego stróża, który pilnował domu, i wręczył mu wypełnione już przez siebie blankiety telegraficzne, wytłumaczywszy mu, kiedy i wśród jakich okoliczności, który z nich ma wysłać. To było wszystko, co Holden mógł zrobić, poczem, z uczuciem człowieka jadącego na swój własny pogrzeb, nocnym pociągiem udał się na wygnanie. Przez cały dzień z godziny na godzinę z biciem serca oczekiwał depeszy, a w nocy myślał bez przerwy o śmierci Ameery. Wskutek tego wszystkiego, jego praca dla państwa nie była pierwszorzędna, a jego zachowanie się wobec kolegów również nie mogło być nazwane bardzo uprzejmem. Dwa tygodnie przeszły bez żadnych wieści z domu i wkońcu, prawie nieprzytomny z niepokoju, Holden musiał strawić dwie bezcenne godziny na obiedzie klubowym, podczas którego mógł słyszeć, niejasno, jak w zemdleniu, głosy opowiadające mu, jak nędznie spełniał obowiązki człowieka, którego miał zastąpić, i jak haniebnie zachował się wobec swych kolegów. Wysłuchawszy tego wszystkiego, skoczył na konia i poleciał w noc ciemną przed siebie z gardłem ściśniętem niepokojem. Nikt mu nie odpowiedział, kiedy bił pięściami w bramę swego domu. Zniecierpliwiony oczekiwaniem zawrócił koniem tak, aby on mógł uderzyć w bramę tylnemi kopytami, gdy naraz z latarnią w ręku pojawił się Pir Chan i stanął przy nim trzymając mu strzemię.

— Co się tu dzieje? — spytał Holden.

— Nie moją rzeczą jest odpowiadać na to pytanie, o obrońco ubogich, ale...Without Benefit of Clergy

I.

Before my Spring I garnered Autumn's gain,

Out of her time my field was white with grain,

The year gave up her secrets to my woe.

Forced and deflowered each sick season lay,

In mystery of increase and decay;

I saw the sunset ere men saw the day,

Who am too wise in that I should not know.

BITTER WATERS.

"But if it be a girl?"

"Lord of my life, it cannot be. I have prayed for so many nights, and sent gifts to Sheikh Badl's shrine so often, that I know God will give us a son — a man-child that shall grow into a man. Think of this and be glad. My mother shall be his mother till I can take him again, and the mullah of the Pattan mosque shall cast his nativity — God send he be born in an auspicious hour! — and then, and then thou wilt never weary of me, thy slave."

"Since when hast thou been a slave, my queen?"

"Since the beginning — till this mercy came to me. How could I be sure of thy love when I knew that I had been bought with silver?"

"Nay, that was the dowry. I paid it to thy mother."

"And she has buried it, and sits upon it all day long like a hen. What talk is yours of dower! I was bought as though I had been a Lucknow dancing-girl instead of a child."

"Art thou sorry for the sale?"

"I have sorrowed; but to-day I am glad. Thou wilt never cease to love me now? — answer, my king."

"Never — never. No."

"Not even though the mem-log — the white women of thy own blood — love thee? And remember, I have watched them driving in the evening; they are very fair."

"I have seen fire-balloons by the hundred. I have seen the moon, and — then I saw no more fire-balloons."

Ameera clapped her hands and laughed. "Very good talk," she said. Then with an assumption of great stateliness, "It is enough. Thou hast my permission to depart, — if thou wilt."

The man did not move. He was sitting on a low red-lacquered couch in a room furnished only with a blue and white floor-cloth, some rugs, and a very complete collection of native cushions. At his feet sat a woman of sixteen, and she was all but all the world in his eyes. By every rule and law she should have been otherwise, for he was an Englishman, and she a Mussulman's daughter bought two years before from her mother, who, being left without money, would have sold Ameera shrieking to the Prince of Darkness if the price had been sufficient.

It was a contract entered into with a light heart; but even before the girl had reached her bloom she came to fill the greater portion of John Holden's life. For her, and the withered hag her mother, he had taken a little house overlooking the great red-walled city, and found, — when the marigolds had sprung up by the well in the courtyard and Ameera had established herself according to her own ideas of comfort, and her mother had ceased grumbling at the inadequacy of the cooking-places, the distance from the daily market, and at matters of house-keeping in general, — that the house was to him his home. Any one could enter his bachelor's bungalow by day or night, and the life that he led there was an unlovely one. In the house in the city his feet only could pass beyond the outer courtyard to the women's rooms; and when the big wooden gate was bolted behind him he was king in his own territory, with Ameera for queen. And there was going to be added to this kingdom a third person whose arrival Holden felt inclined to resent. It interfered with his perfect happiness. It disarranged the orderly peace of the house that was his own. But Ameera was wild with delight at the thought of it, and her mother not less so. The love of a man, and particularly a white man, was at the best an inconstant affair, but it might, both women argued, be held fast by a baby's hands. "And then," Ameera would always say, "then he will never care for the white mem-log. I hate them all — I hate them all."

"He will go back to his own people in time," said the mother; "but by the blessing of God that time is yet afar off."

Holden sat silent on the couch thinking of the future, and his thoughts were not pleasant. The drawbacks of a double life are manifold. The Government, with singular care, had ordered him out of the station for a fortnight on special duty in the place of a man who was watching by the bedside of a sick wife. The verbal notification of the transfer had been edged by a cheerful remark that Holden ought to think himself lucky in being a bachelor and a free man. He came to break the news to Ameera.

"It is not good," she said slowly, "but it is not all bad. There is my mother here, and no harm will come to me — unless indeed I die of pure joy. Go thou to thy work and think no troublesome thoughts. When the days are done I believe... nay, I am sure. And — and then I shall lay HIM in thy arms, and thou wilt love me for ever. The train goes to-night, at midnight is it not? Go now, and do not let thy heart be heavy by cause of me. But thou wilt not delay in returning? Thou wilt not stay on the road to talk to the bold white mem-log. Come back to me swiftly, my life."

As he left the courtyard to reach his horse that was tethered to the gate-post, Holden spoke to the white-haired old watchman who guarded the house, and bade him under certain contingencies despatch the filled-up telegraph-form that Holden gave him. It was all that could be done, and with the sensations of a man who has attended his own funeral Holden went away by the night mail to his exile. Every hour of the day he dreaded the arrival of the telegram, and every hour of the night he pictured to himself the death of Ameera. In consequence his work for the State was not of first-rate quality, nor was his temper towards his colleagues of the most amiable. The fortnight ended without a sign from his home, and, torn to pieces by his anxieties, Holden returned to be swallowed up for two precious hours by a dinner at the club, wherein he heard, as a man hears in a swoon, voices telling him how execrably he had performed the other man's duties, and how he had endeared himself to all his associates. Then he fled on horseback through the night with his heart in his mouth. There was no answer at first to his blows on the gate, and he had just wheeled his horse round to kick it in when Pir Khan appeared with a lantern and held his stirrup.

"Has aught occurred?" said Holden.

"The news does not come from my mouth, Protector of the Poor, but — ' He held out his shaking hand as befitted the bearer of good news who is entitled to a reward.

Holden hurried through the courtyard. A light burned in the upper room. His horse neighed in the gateway, and he heard a shrill little wail that sent all the blood into the apple of his throat. It was a new voice, but it did not prove that Ameera was alive.

"Who is there?" he called up the narrow brick staircase.

There was a cry of delight from Ameera, and then the voice of the mother, tremulous with old age and pride — 'We be two women and — the — man — thy — son."

On the threshold of the room Holden stepped on a naked dagger, that was laid there to avert ill-luck, and it broke at the hilt under his impatient heel.

"God is great!" cooed Ameera in the half-light. "Thou hast taken his misfortunes on thy head."

"Ay, but how is it with thee, life of my life? Old woman, how is it with her?"

"She has forgotten her sufferings for joy that the child is born. There is no harm; but speak softly," said the mother.

"It only needed thy presence to make me all well," said Ameera. "My king, thou hast been very long away. What gifts hast thou for me? Ah, ah! It is I that bring gifts this time. Look, my life, look. Was there ever such a babe? Nay, I am too weak even to clear my arm from him."

"Rest then, and do not talk. I am here, bachari ."

"Well said, for there is a bond and a heel-rope between us now that nothing can break. Look — canst thou see in this light? He is without spot or blemish. Never was such a man-child. Ya illah! he shall be a pundit — no, a trooper of the Queen. And, my life, dost thou love me as well as ever, though I am faint and sick and worn? Answer truly."

"Yea. I love as I have loved, with all my soul. Lie still, pearl, and rest."

"Then do not go. Sit by my side here — so. Mother, the lord of this house needs a cushion. Bring it." There was an almost imperceptible movement on the part of the new life that lay in the hollow of Ameera's arm. "Aho!" she said, her voice breaking with love. "The babe is a champion from his birth. He is kicking me in the side with mighty kicks. Was there ever such a babe! And he is ours to us — thine and mine. Put thy hand on his head, but carefully, for he is very young, and men are unskilled in such matters."

Very cautiously Holden touched with the tips of his fingers the downy head.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: