Biedni w bogatym kraju - ebook
Biedni w bogatym kraju - ebook
W sondażu przeprowadzonym niedawno w Stanach Zjednoczonych poproszono respondentów, by znaleźli słowo, które ich zdaniem najlepiej opisuje obecne czasy. Wśród ośmiu najczęściej wymienianych określeń znalazły się: „niepokojące”, „chaotyczne”, „wyczerpujące” i „nerwowe”. Jak to możliwe, że Amerykanie stracili wiarę w przyszłość? Co sprawiło, że w jednym z najbogatszych krajów świata nierówności społeczne są porównywalne do tych, z którymi mierzono się w XIX wieku? I dlaczego „amerykański sen” coraz częściej staje się „amerykańskim mirażem”?
By to zrozumieć, dziennikarskie małżeństwo – Nicholas D. Kristof i Sheryl WuDunn – prowadzi nas przez kolejne kręgi amerykańskiego piekła: bezrobocie, uzależnienia, problemy z edukacją i opieką zdrowotną, utrata majątku, ubóstwo wśród wielodzietnych rodzin, przeludnienie. Z reporterską precyzją pokazują, że rzesza ciężko pracujących Amerykanów czuje się niezauważana i nierozumiana, co pogłębia polaryzację, rasizm i nietolerancję i stopniowo zżera tkankę społeczną.
Biedni w bogatym kraju to rzetelne studium problemów, z którymi mierzy się amerykańska klasa robotnicza, oraz wyzwań stojących przez rządem USA. To również próba odpowiedzi na pytania o źródła kryzysu i powody, dla których państwo przestało interesować się obywatelami.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8191-516-8 |
Rozmiar pliku: | 6,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Charlie LeDuff _Detroit. Sekcja zwłok Ameryki_ (wyd. 3)
Tom Clavin Bob Drury _Serce wszystkiego, co istnieje. Nieznana historia Czerwonej Chmury, wodza Siuksów_ (wyd. 2)
Andrew Smith _Księżycowy pył. W poszukiwaniu ludzi, którzy spadli na Ziemię_
Nikki Meredith _Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła_
Patti Smith _Rok Małpy_
Magda Działoszyńska-Kossow _San Francisco. Dziki brzeg wolności_
David Treuer _Witajcie w rezerwacie. Indianin w podróży przez ziemie_
_amerykańskich plemion_
Sam Quinones _Dreamland. Opiatowa epidemia w USA_ (wyd. 2)
Ronan Farrow _Złap i ukręć łeb. Szpiedzy, kłamstwa i zmowa milczenia wokół gwałcicieli_
S. C. Gwynne _Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów_ (wyd. 2)
Matt Taibbi _Nienawiść sp. z o.o. Jak dzisiejsze media każą nam gardzić sobą nawzajem_
Holly George-Warren _Janis. Życie i muzyka_
Jessica Bruder _Nomadland. W drodze za pracą_
Laura Jane Grace Dan Ozzi _Trans. Wyznania anarchistki, która zdradziła punk rocka_
Legs McNeil Gillian McCain _Please kill me. Punkowa historia punka_ (wyd. 2)
Magdalena Rittenhouse _Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero_ (wyd. 2 zmienione)
Rachel Louise Snyder _Śladów pobicia brak. W pułapce przemocy domowej_
Jon Krakauer _Wszystko za życie_
Ewa Winnicka _Greenpoint. Kroniki Małej Polski_
Paul Theroux _Głębokie Południe. Cztery pory roku na głuchej prowincji_ (wyd. 2)
Lawrence Wright _Szatan w naszym domu. Kulisy śledztwa w sprawie przemocy rytualnej_
Geert Mak _Śladami Steinbecka. W poszukiwaniu Ameryki_ (wyd. 2)
Timothy Egan _Brudne lata trzydzieste. Opowieść o wielkich burzach pyłowych_
Charlie LeDuff _Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje_ (wyd. 2)
Robert Kolker _W ciemnej dolinie. Rodzinna tragedia i tajemnica schizofrenii_
Alex Kotlowitz _Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago_ (wyd. 2)
Charlie LeDuff _Praca i inne grzechy. Prawdziwe życie nowojorczyków_
Piotr Jagielski _Święta tradycja, własny głos. Opowieści o amerykańskim jazzie_
Jan Błaszczak _The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side_ (wyd. 2)
Woody Guthrie _To jest wasz kraj, to jest mój kraj_
Lawrence Wright _Wyniosłe wieże. Al-Kaida i atak na Amerykę_ (wyd. 2 zmienione)
Sara Marcus _Do przodu, dziewczyny! Prawdziwa historia rewolucji Riot Grrrl_
Nick Bilton _Król darknetu. Polowanie na genialnego cyberprzestępcę_ (wyd. 2)
Nicholas Griffin _Miami 1980. Rok niebezpiecznych dni_1 DZIECI ZE SZKOLNEGO AUTOBUSU NUMER SZEŚĆ
Czy ten kraj stworzono dla ciebie i dla mnie?
Woody Guthrie
Dee Knapp już spała, gdy jej mąż Gary wtoczył się pijany do ich białego drewnianego domu. Przeczuwając kłopoty, zerwała się z łóżka i pobiegła do kuchni. Gary, muskularny i krępy, o krótkich czarnych włosach i pociągłej twarzy, był na trzeźwo porządnym człowiekiem, lecz pod wpływem alkoholu zamieniał się w brutala.
– Dawaj kolację! – krzyknął, wchodząc chwiejnym krokiem do kuchni.
Dee pobiegła włączyć kuchenkę elektryczną i wrzucić resztki jedzenia na patelnię. Była jednak niewystarczająco szybka, więc wymierzył jej pierwszy cios pięścią. Gibka trzydziestokilkuletnia kobieta z włosami do ramion i odciskami na dłoniach uświadomiła sobie, że to jedna z tych chwil, w których czeka ją los worka treningowego. Była oddana pięciorgu swoim dzieciom i nie znosiła, gdy Gary bił ją w ich obecności, ponieważ zaczynały go przez to nienawidzić.
– Chcę kolację! – ryknął Gary. – Dawaj kolację! – Złapał naładowaną strzelbę kaliber dwadzieścia dwa i wymierzył do żony. Minęła go, dopadła do drzwi i wybiegła z domu.
Krzyki Gary’ego obudziły dzieci na piętrze.
– Mamo – syknął przez okno Farlan, najstarszy z rodzeństwa, gdy Dee okrążała biegiem budynek. Podniosła głowę, a on rzucił jej śpiwór.
Złapała go i uciekła w głąb spowitego mrokiem, niespełna półtorahektarowego gospodarstwa, szukając miejsca, w którym mogłaby przeczekać schowana w wysokiej trawie, dopóki Gary nie zaśnie i nie minie mu złość.
– Cholerna baba – zaklął.
Ściskając strzelbę, wyszedł chwiejnie na zewnątrz i wzrokiem szaleńca spojrzał w ciemność. Nieopodal stał biały drewniany kościół zielonoświątkowców, jeden z dwóch kościołów w maleńkiej wiosce Cove Orchard w stanie Oregon. Za nim biegła autostrada numer czterdzieści siedem, prowadząca do miasteczka Yamhill, oddalonego o pięć kilometrów na południe. Dee schroniła się w ciemności gdzieś między tym kościołem a ogrodzeniem sąsiadów. Gary uniósł strzelbę na wysokość ramienia i oddał serię strzałów w kierunku pola, na którym jego żona kuliła się ze strachu. Dee zesztywniała, przywierając do ziemi.
Dzieci słuchały przerażone. Bezradny i wściekły Farlan zacisnął pięści i przysiągł sobie, że pewnego dnia zabije ojca. Na oddalonym o dwadzieścia pięć metrów pustym polu Dee wstrzymywała oddech, gdy kule pruły ziemię obok niej. Przydarzało jej się to nie po raz pierwszy i wiedziała, że mąż wkrótce znudzi się strzelaniem w ciemność.
W końcu Gary wtoczył się z powrotem do domu, po czym kazał nadąsanemu Farlanowi zejść na dół i przygotować kolację. Dee słyszała to wszystko ze swojej kryjówki, ponieważ Gary nie umiał mówić cicho. Czuła, jak bicie jej serca powoli się uspokaja. Rozłożyła śpiwór i wślizgnęła się do niego, słysząc przekleństwa męża. Miała nadzieję, że Gary nie zbije Farlana, oraz modliła się, by pozostałe dzieci siedziały cicho na górze.
Nie była to pierwsza w jej życiu burzliwa noc pełna agresji, lecz o dziwo Dee mówi, że tego dnia w 1973 roku wciąż pokrzepiała ją nadzieja. Mimo strachu i przemocy wierzyła, że pod pewnymi względami życie naprawdę zmienia się na lepsze – zwłaszcza dla jej dzieci. Podobnie jak jej mąż, Dee wychowała się w ciasnym domu bez prądu i kanalizacji. Jako najmłodsza z dziesięciorga rodzeństwa dorastała w biedzie po śmierci ojca, budowlańca, który zmarł, gdy miała dziewięć lat. Przestała chodzić do szkoły w piątej klasie, Gary zaś nie zdobył właściwie żadnego wykształcenia i nawet napisanie własnego nazwiska sprawiało mu kłopot. Zaczęli życie małżeńskie jako migrujący robotnicy rolni zwani owocowymi tułaczami: pracowali przy zbiorach, jeżdżąc po Kalifornii i Oregonie, gdzie płacono im w zależności od tego, ile zebrali truskawek albo fasoli. Mieszkali w szopach bez prądu i bieżącej wody. W 1960 roku tylko jedno na pięćset dzieci migrujących robotników kończyło szkołę podstawową. Dee chciała lepszego losu dla swoich synów i córki, więc oznajmiła mężowi, że gdy ich maluchy osiągną wiek szkolny, osiedlą się gdzieś na stałe.
Rodzina Knappów na tle choinki w Cove Orchard w stanie Oregon około 1968 roku. Dee Knapp stoi z tyłu, od lewej: Nathan, Rogena, Farlan, Keylan i Zealan. Przyszłość rodziny rysowała się w jasnych barwach
Fot. dzięki uprzejmości Dee Knapp
Tak znaleźli się w liczącym pięćdziesięcioro mieszkańców Cove Orchard w północno-zachodnim Oregonie, gdzie łąki doliny Willamette spotykają się z lasami Gór Nadbrzeżnych, a pola trawy uprawianej na nasiona, złotej pszenicy i choinek, sady obfitujące w jabłka, wiśnie i orzechy ciągną się aż po horyzont. Gary zdobył stałą pracę. W pewnym momencie trafiła mu się dobra posada połączona z członkostwem w związku zawodowym, polegająca na kładzeniu rur, przeważnie linii kanalizacyjnych. Zapewniała porządny dochód, nawet jeśli znaczną jego część przepuszczał w barach w Yamhill i pobliskim Gaston. Dee także znalazła stałe zatrudnienie – jeździła traktorami na plantacji leszczyny niedaleko Yamhill. Nie było jej stać na opiekunkę do dzieci, więc najmłodsze z nich, małego Keylana, zabierała ze sobą i w czasie pracy trzymała na kolanach.
W 1963 roku Knappom udało się kupić gospodarstwo za dwa i pół tysiąca dolarów. Pierwszy raz w życiu mieszkali we własnym domu i mogli korzystać z energii elektrycznej. Początkowo nie było bieżącej wody, lecz Dee umiała się obchodzić z narzędziami, więc kupiła przecinak do rur i pociągnęła instalację do łazienki oraz do zlewu w kuchni. Razem z mężem dorywczo naprawiali samochody: Gary zajmował się silnikami, a Dee tapicerką.
Mieli własny dom! Z wędrownych robotników rolnych, jednego z najniższych szczebli amerykańskiej drabiny gospodarczej, wspięli się ku solidnej, wspieranej przez związki zawodowe klasie robotniczej, po czym zaczęli się przedzierać ku klasie średniej. Farlan już na początku okresu dojrzewania przerósł ojca, być może dzięki lepszemu odżywianiu – w domu Knappów nie brakowało bowiem jedzenia. Dee robiła przetwory z fasoli, pomidorów, brzoskwiń, śliwek i innych owoców; przygotowywała własnoręcznie galaretki owocowe, a szafki w kuchni były pełne. Wszystkie dzieci – Farlan, Zealan, Nathan, Rogena i Keylan – daleko prześcignęły rodziców pod względem wykształcenia. Zanosiło się na to, że cała piątka skończy liceum, a niektórzy pójdą nawet do college’u.
Farlan miał zręczne dłonie i bystry umysł, był urodzonym inżynierem. Być może zamiast kłaść rury, projektowałby rurociągi. Dee pokładała w dzieciach wszystkie swoje nadzieje. Owszem, od czasu do czasu biła je kijem, ale wiedziały, jak bardzo je kocha. Pilnowała, by chodziły do szkoły, oraz przyjmowała ciosy Gary’ego, żeby chronić dzieci przed jego pijackimi napadami furii. Była pewna, że będą miały możliwości, o jakich ona i mąż mogli tylko pomarzyć.
Farlan Knapp i Nicholas Kristof (poniżej) jako pierwszoklasiści w szkolnej kronice Liceum Yamhill i Carlton. Farlan pierwszy w rodzinie poszedł do szkoły średniej
Fot. dzięki uprzejmości Liceum Yamhill i Carlton
Gdy leżała w ciemności na polu i na jej policzku wykwitał siniak po uderzeniu Gary’ego, uparcie pocieszała się wiarą w przyszłość, przekonaniem, że Ameryka to kraina możliwości, a także pewnością, że nawet pijaństwo Gary’ego nie zdoła sprawić, by szkolny autobus numer sześć przestał zawozić co rano jej dzieci do Liceum Yamhill i Carlton, gdzie uczyły się algebry, biologii i prawidłowego użycia przyimków oraz innych rzeczy, z którymi nikt w jej rodzinie nie miał dotąd styczności. Jej przodkowie od dziesięciu pokoleń trudnili się uprawą ziemi, a teraz wreszcie, w jej pokoleniu, nastąpił oszałamiający postęp. Dzieci żyły swoją wersją amerykańskiego snu i dziedziczyły róg obfitości. Elektryczność. Traktory i samochody. Wykształcenie. Telewizję. Opiekę medyczną. Opiekę społeczną. Tampony. Johna Denvera i Johnny’ego Carsona. Szczepionki. Gorące prysznice. Ciasteczka Twinkies. Boomboxy. Gdy Dee leżała w śpiworze, ta pewność ją pokrzepiała: mimo pijaństwa Gary’ego żyło im się lepiej, a jej dzieci miały dostać w spadku ziemię. Życie w Yamhill w latach siedemdziesiątych zdawało się powtarzać jak echo wesoły refren z musicalu _Oklahoma!_, gdzie Curly śpiewał radośnie: „Wszystko idzie po mojej myśli”.
Niestety, nadzieje Dee się nie spełniły. Rodzina Knappów, podobnie jak bardzo wiele rodzin z klasy robotniczej, pogrążyła się w niewyobrażalnej nędzy.
Gary i Dee byli sąsiadami Nicka, dorastającego niedaleko Yamhill, a pięcioro młodych Knappów jeździło z nim codziennie szkolnym autobusem numer sześć: najpierw do podstawówki w miasteczku, a potem do tamtejszego liceum. Gdy Gary strzelał w stronę pola, gdzie jego żona kuliła się ze strachu, na oddalonej o kilometr farmie Nicka słychać było echo wystrzałów. Farlan, najstarszy z rodzeństwa, chodził z nim do klasy.
Optymizm Knappów w tym okresie podzielały miliony ludzi w kraju. My wspominamy tamte dni bez ckliwego sentymentalizmu: piszemy o przemocy stosowanej przez Gary’ego, by wyleczyć innych z fałszywie pojętej tęsknoty za przeszłością. Życie jednak rzeczywiście uległo wtedy zasadniczej poprawie, a większość oczekiwała, że lepsze wykształcenie i wyższy poziom opieki społecznej zapewnią młodym ludziom takim jak dzieci Knappów, i zresztą niemal wszystkim innym, znacznie lepsze życie. Pasażerowie szkolnego autobusu pędzącego codziennie rano w stronę Yamhill byli przekonani, że ich świat okaże się lepszy niż ten, w którym żyli ich rodzice.
Zmierzali jednak ku katastrofie, ponieważ w całej Ameryce postępował społeczny rozkład klasy robotniczej wywołany bezrobociem, rozpadem rodzin i rozpaczą. Mniej więcej jedna czwarta dzieci ze szkolnego autobusu Nicka zmarła później wskutek zażywania narkotyków, samobójstw, alkoholizmu, otyłości czy lekkomyślności. Mike przegrał walkę z narkotykami i odebrał sobie życie. Steve’a zgubiła brawura – zginął w wypadku motocyklowym. Do śmierci Cindy doprowadziły depresja, otyłość i wreszcie zawał. Dla Jeffa szaleńcza jazda samochodem skończyła się tragicznie. Tim uległ śmiertelnemu wypadkowi na budowie. Billy’ego wykończyły powikłania cukrzycowe, gdy odsiadywał wyrok. Kevin zmarł na skutek otyłości. Co do śmierci Sue, istnieją różne wersje zdarzeń. Chris odszedł po dziesięcioleciach spędzonych w alkoholizmie i bezdomności. Inni żyją, lecz zmagają się z pracą bez perspektyw albo walczą z narkotykami i alkoholem. Z dwóch chłopaków, z którymi Nick codziennie chodził na przystanek autobusowy, Mike jest bezdomnym alkoholikiem mieszkającym w parku, a Bobby odsiaduje wyrok dożywocia za przestępstwa tak wstrząsające, że odcięła się od niego nawet rodzina.
Amerykańska gospodarka olśniła świat, a na jej giełdach zrodziły się wielkie fortuny, lecz mediana dochodów netto w amerykańskich gospodarstwach domowych jest dziś niższa niż w 2000 roku¹. Według Biura Statystyki Pracy (BLS) mediana zarobków większości populacji bez dyplomu college’u jest dzisiaj znacząco niższa niż w 1979 roku². Instytut Gallupa od dziesięcioleci pyta Amerykanów raz w miesiącu, czy są zadowoleni z sytuacji w Stanach Zjednoczonych, i przez ostatnich piętnaście lat większość z nich niezmiennie odpowiadała przecząco. W 2019 roku Gallup doniósł, że mimo stałego wzrostu gospodarczego „wyższy poziom stresu, złości i niepokoju doprowadził do wzrostu ogólnego wskaźnika negatywnych doświadczeń Amerykanów do trzydziestu pięciu procent – a to o trzy punkty procentowe więcej niż kiedykolwiek wcześniej”. Instytut skonkludował: „Poziom negatywnych emocji w ostatnich kilku latach jest nawet wyższy niż w czasach recesji”³. Stwierdził też, że Amerykanie należą do najbardziej zestresowanych populacji na świecie, plasując się na równi z Irańczykami i prześcigając pod tym względem na przykład Wenezuelczyków.
Długość życia w większości krajów wysoko rozwiniętych wciąż rośnie, lecz w Stanach Zjednoczonych spada od trzech lat z rzędu – pierwszy raz od wieku. Jak się niebawem przekonamy, amerykańskim dzieciom grozi dziś o pięćdziesiąt pięć procent wyższe prawdopodobieństwo zgonu przed dziewiętnastym rokiem życia niż dzieciom w innych zamożnych krajach należących do OECD, organizacji państw wysoko rozwiniętych. Ameryka pozostaje dziś w tyle za zrzeszonymi tam krajami pod względem opieki medycznej i liczby osób kończących szkołę średnią, zmaga się ponadto z większą przemocą, ubóstwem i uzależnieniami. Ta dysfunkcjonalność niszczy wszystkich Amerykanów: osłabia ich konkurencyjność – zwłaszcza że rozwijające się gospodarki takich krajów jak Chiny dysponują znacznie większymi populacjami i coraz wyższym poziomem wykształcenia – oraz może negatywnie wpłynąć na dobrobyt amerykańskiego społeczeństwa na następne dziesięciolecia. Przegranymi nie są jedynie ci, którzy znajdują się najniżej w hierarchii społecznej, lecz wszyscy. Aby Ameryka była silna, musimy zatem wzmocnić wszystkich Amerykanów.
W tej książce zamierzamy przeanalizować ten rozpad. Chcieliśmy lepiej zrozumieć, co się stało z kolegami i koleżankami Nicka ze szkolnego autobusu. Stawiamy pytanie, dlaczego dziesiątki milionów osób cierpią z powodu trudnej do zniesienia utraty pracy, godności, życia, nadziei i dzieci – oraz zastanawiamy się, jak możemy przezwyciężyć te problemy. Knappowie oraz wielu uczniów ze szkolnego autobusu numer sześć – a także miliony Amerykanów w całym kraju – dokonali fatalnych, autodestrukcyjnych wyborów, wynikających z zażywania narkotyków albo porzucenia szkoły. Miały one jednak ścisły związek z fatalnymi wyborami rządzących. Pasażerowie tego autobusu, którzy borykali się z problemami, nie byli w niczym gorsi ani słabiej przygotowani od swoich rodziców – przeciwnie, większość z nich zdobyła lepsze wykształcenie – nie mieli też słabszego charakteru niż ich rówieśnicy za granicą. Amerykańscy uczniowie porzucają szkołę średnią częściej niż młodzież w innych krajach nie dlatego, że są mniej inteligentni. Choć nie umniejszamy roli osobistej odpowiedzialności za porażki, chcemy równie wnikliwie przeanalizować porażki rządu, instytucji i społeczeństwa oraz poszukać rozwiązań.
Prowadząc badania i spisując relacje do tej książki, przekonaliśmy się, że w przypadku zamożnych, wykształconych amerykańskich rodzin podróż przez życie przypomina spacer szeroką, równą ścieżką, która wybacza błędy. Życie ludzi z niższych warstw społecznych coraz bardziej kojarzy się jednak z chodzeniem po linie. Niektórym udaje się dotrzeć do końca, lecz bardzo wielu innych traci równowagę i spada. Co więcej, upadek z liny często niszczy nie tylko jednostkę, lecz także całą jej rodzinę, w tym dzieci, a za ich pośrednictwem wnuki. Ameryka jest pełna ofiar, które może zauważyć każdy, kto zechce się temu przyjrzeć.
Około sześćdziesięciu ośmiu tysięcy Amerykanów umiera dziś rocznie wskutek przedawkowania narkotyków⁴, kolejne osiemdziesiąt osiem tysięcy z powodu nadużywania alkoholu⁵, a czterdzieści siedem tysięcy popełnia samobójstwo⁶. Co dwa tygodnie umiera w ten sposób więcej Amerykanów niż w ciągu osiemnastu lat wojen w Afganistanie i Iraku. Mimo to duża część zamożnej Ameryki zbywa to wzruszeniem ramion, a elity nie zwracają większej uwagi na rozpad społeczny w całym kraju – lub co gorsza, winią za niego ofiary. W rzeczywistości znaczną częścią winy można obarczyć kogoś innego: politycy, dziennikarze, przywódcy religijni i osoby na stanowiskach kierowniczych zbyt często dopuszczali się zaniedbań, gdy społeczności ulegały rozpadowi, a dziesiątki milionów ludzi cierpiały. Stany Zjednoczone wciąż nie mają spójnego planu, by zmierzyć się z tymi wyzwaniami.
Podróż w poszukiwaniu przyczyn tych zmian zaprowadziła nas do wszystkich pięćdziesięciu stanów, toteż opowiadamy tu historie z Alabamy, Arkansas, Kalifornii, Florydy, Marylandu, Nowego Jorku, Oklahomy, Tennessee, Teksasu, Wirginii, Waszyngtonu i innych miejsc. Wiele z tych opowieści pochodzi jednak z Yamhill, ponieważ to miasteczko jest bliskie naszym sercom i odzwierciedla wyzwania stojące przed amerykańską klasą robotniczą. Piszemy o nim także dlatego, że jego mieszkańcy całkowicie się przed nami otworzyli. Nick od dziecka ma tam przyjaciół, a Sheryl odwiedza Yamhill, odkąd się zaręczyli, i początkowo wywoływała rozbawienie, zamykając samochód na klucz. Nasze dzieci wychowywały się między innymi na rodzinnej farmie Kristofów, a więzi łączące nas z hrabstwem Yamhill sprawiają, że z wielką empatią podchodzimy do trudności, z jakimi się ono boryka. Konsekwencje znikania miejsc pracy w tartakach Oregonu i kopalniach Kentucky nie różnią się zbytnio od konsekwencji likwidowania etatów w fabrykach Karoliny Północnej, Maine czy Michigan. Podczas rozmowy z naszym przyjacielem Wesem Moore’em, Afroamerykaninem, który dorastał w ubóstwie w Baltimore i Nowym Jorku, uderzyło nas to, jak wiele jest podobieństw między rolniczym miasteczkiem zamieszkanym przez białych w Oregonie a dzielnicą czarnych w Baltimore: tym, co łączy te środowiska, jest głęboki ból.
Pisanie tej książki odcisnęło na nas piętno. Byliśmy świadomi, że stare przyjaźnie uniemożliwią nam zachowanie dystansu zawodowego, a tym samym – pozbawią nas warstwy ochronnej. We wcześniejszych publikacjach próbowaliśmy rzucać światło na naglące i zaniedbywane tematy, takie jak ucisk kobiet na całym świecie. Teraz staramy się naświetlić równie naglące i zaniedbywane kryzysy na własnym podwórku. Część z tych historii pochodzi z życia serdecznych przyjaciół, w których Nick się kiedyś podkochiwał, którym przesyłał liściki na lekcjach, z którymi tańczył albo rywalizował na bieżni w liceum. Relacjonowaliśmy razem masakry, ludobójstwo, handel ludźmi związany ze stręczycielstwem oraz inne tragedie na całym świecie, lecz zmagania opisywane w tym miejscu leżą nam szczególnie na sercu, ponieważ sercem jesteśmy z Yamhill i z Ameryką.
Rodzeństwo Knappów wyruszyło w dantejską podróż przez narkotyki, alkohol, przestępczość i dysfunkcje rodzinne. Farlan, utalentowany snycerz i wytwórca mebli, zmarł wskutek niewydolności wątroby będącej konsekwencją picia alkoholu i zażywania narkotyków. Zealan spłonął w pożarze domu, pijany do nieprzytomności. Rogena cierpiała na chorobę psychiczną i zmarła na zapalenie wątroby spowodowane narkotykami. Nathan spłonął, gdy wybuchła produkowana przez niego metamfetamina. Czworo rodzeństwa, niegdyś szczęśliwych dzieci podskakujących na siedzeniach szkolnego autobusu numer sześć – wszyscy martwi.
Keylan, wyjątkowo bystry i utalentowany, uznawany w podstawówce w Yamhill za geniusza matematycznego, ocalał jako jedyny, po części dlatego, że trzynaście lat w więzieniu stanowym uchroniło go przed nałogiem. Dzielnie zmaga się z wirusem HIV, zapaleniem wątroby i taką liczbą przebytych złamań, że nie potrafi ich wszystkich spamiętać. Mówi, że znacznie rzadziej zażywa teraz narkotyki.
Dziś Keylan mieszka w Oklahomie razem z matką. Dee przeżyła Gary’ego i mimo siedemdziesięciu dziewięciu lat zachowała bystry umysł oraz sprawność fizyczną. Żyje z zasiłku, nie tyka alkoholu ani narkotyków i codziennie odwiedza na cmentarzu czworo swoich dzieci. Na zdjęciach rodzinnych pokazywała je nam w lepszych czasach. Z zawieszonej nad drzwiami drewnianej tabliczki dosłownie wyskakiwało słowo RODZINA.
– Nasza rodzina jest przeklęta – powiedział nam Keylan. – Coś poszło nie tak z naszym pokoleniem i dlatego zaczęło się nadużywanie alkoholu. Nadużywanie narkotyków. Więzienie. – Rozpłakał się.
Bardzo wielu Amerykanów zboczyło z kursu i weszło „w las ciemny”⁷, jak to ujął Dante, opisując swoją podróż po piekle, gdzie zgłębiał zepsucie i hipokryzję średniowiecznej Florencji, wówczas jednego z najwspanialszych miast na świecie. Dee doskonale wie, że Ameryka nie była kalejdoskopem szczęśliwych rodzin jak z serialu _Leave It to Beaver_, podających sobie sos pieczeniowy podczas kolacji. Jeszcze trudniej mieli Afroamerykanie, Latynosi, rdzenni Amerykanie i inni, dla których zabrakło nawet miejsca przy stole. A jednak w tamtych czasach marzenie o postępie było szczere i w trudnych chwilach pokrzepiało takich ludzi jak Dee. Dla większości klasy robotniczej Ameryki, bez względu na kolor skóry, to marzenie już umarło. Umarło razem z tymi wszystkimi dziećmi ze szkolnego autobusu numer sześć. Umarło razem z Farlanem, Zealanem, Rogeną i Nathanem Knappami. Ich osobista nieodpowiedzialność z pewnością ma pewien udział w tej drastycznej zmianie, lecz równie ważna powinna być odpowiedzialność zbiorowa, zwłaszcza za dzieci, które zmagają się teraz z podobnymi problemami. Jako obywatele ponieśliśmy w tej dziedzinie klęskę, podobnie jak nasi rządzący, i musimy to naprawić. Pół wieku temu Stany Zjednoczone zboczyły w ślepą uliczkę. Ta historyczna zmiana spowodowała, że życie zarówno Knappów, jak i bardzo wielu innych ludzi zmieniło się w piekło. Przeprowadzimy was przez nie, lecz także pokażemy, co można zrobić, by żyło się lepiej.3 GDY ZNIKAJĄ MIEJSCA PRACY
Sprawdzianem naszego postępu nie jest to, czy dokładamy coś do dostatku tych, którzy mają dużo, lecz czy zapewniamy wystarczająco dużo tym, którzy mają za mało.
Franklin Delano Roosevelt, drugie przemówienie inauguracyjne, 20 stycznia 1937
Jednym z kolegów Nicka i młodych Knappów ze szkolnego autobusu numer sześć był Kevin Green. Podobnie jak Nick miał brązowe oczy i włosy oraz tak jak on w liceum startował w biegach przełajowych, toteż czasami mylono ich na licealnej bieżni. „Dawaj, Kevin, dawaj!” – wołali kibice podczas zawodów, gdy mijał ich Nick. Obaj mieszkali na farmach na północ od Yamhill, niedaleko Cove Orchard, latem pracowali przy zbiorach truskawek, a potem awansowali do lepiej płatnej pracy przy układaniu bel siana. Razem z Farlanem i resztą Knappów w siódmej i ósmej klasie mieli lekcje przyrody z nauczycielem, który wpajał im, że ewolucja to pomyłka, i puszczał religijne filmy wychwalające kreacjonizm. W liceum Kevin i Nick poszli na kursy spawania i rolnictwa, po czym dołączyli do organizacji młodzieżowej Future Farmers of America (FFA). Po treningach, w których ścigali się w biegach przełajowych albo na bieżni, Nick często odwoził Kevina na jego rodzinną farmę, na której hodowano świnie, gęsi, kurczęta i dwie krowy mleczne.
Oczywiście były też między nimi różnice. W domu Kevina znajdowało się niewiele książek, podczas gdy dom Nicka był nimi wypełniony. Rodzice Nicka, para profesorów głęboko wierzących w edukację, czytali mu w dzieciństwie, zabierali go na turnieje szachowe, dyskutowali przy kolacji o wydarzeniach na świecie oraz zaszczepili mu przekonanie, że będzie zbierał piątki i pójdzie na studia. Dom Nicka nie był o wiele ładniejszy ani wygodniejszy niż dom Kevina, lecz pod względem etosu pracy i oczekiwań wobec dzieci istniała między nimi przepaść. Tom, ojciec Kevina, skończył jedynie pięć klas, mówił przeważnie o silnikach samochodowych, był porywczy i rządził w domu twardą ręką.
Kevin Green i Nick trenowali biegi przełajowe w Liceum Yamhill i Carlton
Fot. dzięki uprzejmości Liceum Yamhill i Carlton
„Kiedyś mój tata odrąbał swojemu bratu palec” – powiedział nam pewnego razu Kevin z większym podziwem, niż to było stosowne. On sam miał w dzieciństwie pociąg do katastrofalnych w skutkach zabaw z ogniem. „W drugiej klasie częściowo spalił dwa domy” – wspominał Clayton, jego młodszy brat, z którym także od dawna się przyjaźniliśmy.
W liceum Kevin uczył się słabo, za to doskonale radził sobie na zajęciach praktyczno-technicznych. Potrafili z Claytonem rozłożyć na części każdy samochód, a potem idealnie złożyć go z powrotem. Gdy Clayton miał trzynaście lat, kupił za dwadzieścia dolarów zdezelowanego chevroleta z 1955 roku z zepsutym silnikiem i przez kilka lat pieczołowicie remontował go razem z Kevinem. Gdy skończyli, pojazd lśnił i jeździł jak marzenie. W 1985 roku sprzedali go za półtora tysiąca dolarów komuś, kto używa go do dziś.
Kevin Green w 1983 roku ze złowionym przez siebie dwukilogramowym pstrągiem. Kiedyś ten zapalony wędkarz wskoczył do rzeki i złapał rybę gołymi rękami
Fot. dzięki uprzejmości Irene Green
Serdeczny i wyluzowany, obdarzony pogodnym usposobieniem i chęcią pomagania innym, Kevin dogadywał się w zasadzie ze wszystkimi. Słynął z tego, że pomaga przyjaciołom w obowiązkach, i z zamiłowania do łowienia ryb. Pewnego razu, stojąc na moście, zauważył rybę w rzece. Nie miał wędki, więc wskoczył do wody, żeby złapać tę rybę rękami – a potem przyrządził ją na kolację. W naukę nie był jednak aż tak zaangażowany. Wspominał, że chce zostać architektem, lecz nie miał pojęcia, jak zdoła opłacić studia, więc traktował prace domowe jak coś nieobowiązkowego i na początku ostatniej klasy oznajmiono mu, że ma za mało punktów, by skończyć szkołę. Natychmiast zapisał się na zajęcia przygotowujące do egzaminu GED i zdobył odpowiednik dyplomu ukończenia szkoły średniej, zanim jego koledzy i koleżanki z klasy skończyli liceum. Zdobył średnie wykształcenie jako pierwszy mężczyzna w rodzinie i wydawało się, że droga do sukcesu stoi przed nim otworem. Podobnie jak większość mieszkańców Yamhill w tamtych czasach wierzył w złudną maksymę, którą lubił powtarzać Paul Ryan, były spiker Izby Reprezentantów: „W naszym kraju okoliczności urodzenia nie determinują dalszego losu”.
_Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży._PRZYPISY
Te dane pochodzą z przejmującego filmu dokumentalnego Edwarda R. Murrowa z 1960 roku pod tytułem Harvest of Shame, opowiadającego o migrujących robotnikach. Dokument ten doprowadził do poprawy ich warunków życia (jeśli nie zaznaczono inaczej, przypisy pochodzą od autorów).
John Denver – gwiazda muzyki country; największe sukcesy odnosił w latach siedemdziesiątych (przyp. tłum).
Johnny Carson – aktor komediowy i prezenter telewizyjny, najbardziej znany jako wieloletni gospodarz popularnego programu NBC The Tonight Show (przyp. tłum.).
Senator Warner wierzy oczywiście w gospodarkę rynkową, ale uważa, że obecny system faworyzuje inwestowanie w sprzęt, a nie w zasoby ludzkie. Warner zwraca także uwagę, że kapitał wysokiego ryzyka w przytłaczającej większości trafia do białych mężczyzn w Nowym Jorku, Kalifornii i Massachusetts. Jego zdaniem należy poszerzyć możliwości Amerykanów borykających się z problemami, by mogli wyjść z ubóstwa dzięki pracy zarobkowej. Chciałby też bardziej wspierać inwestowanie w kapitał ludzki zamiast w maszyny. Sugeruje na przykład, że pracodawca powinien móc skorzystać z dodatku na badania i rozwój nie tylko przy zakupie komputera, lecz także podczas szkolenia pracowników.
Medicaid – amerykański państwowy system ubezpieczeń zdrowotnych dla osób o najniższych dochodach (przyp. tłum.).
Earned Income Tax Credit (EITC) – ulga podatkowa dla osób pracujących i par o niskich lub umiarkowanych dochodach, której wysokość jest uzależniona m.in. od liczby wychowywanych przez nie dzieci (przyp. tłum.).
Stan Wyoming ma najmniejszą populację ze wszystkich stanów USA – poniżej 600 tysięcy mieszkańców, a najludniejszym stanem jest zamieszkana przez blisko 40 milionów ludzi Kalifornia (przyp. tłum.).
General Education Development (GED) – zestaw czterech testów, których zdanie jest równoważne z uzyskaniem świadectwa ukończenia szkoły średniej (przyp. tłum.).WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.
czarne.com.pl
Wydawnictwo Czarne
@wydawnictwoczarne
Sekretariat i dział sprzedaży:
ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice
tel. +48 18 353 58 93
Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa
Dział promocji:
al. Jana Pawla II 45A lok. 56
01-008 Warszawa
tel. +48 22 621 10 48
Skład: d2d.pl
ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków
tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected]
Wołowiec 2022
Wydanie I