- W empik go
Biesalskie opowiesci. Z Biesala i okolic - ebook
Biesalskie opowiesci. Z Biesala i okolic - ebook
Bieslakie opowieści z Biesala i okolic to zbiór 10 fascynujących, a czasem tajemniczych historii, które przenoszą czytelników w serce małej warmińskiej społeczności. Autor, z głęboką miłością do tych stron, dzieli się opowieściami z Biesala i jego okolic, które splatają ludzkie losy z tradycją, lokalnym kolorytem i mądrością prostych ludzi. Ta książka to swoista podróż przez czas i przestrzeń, w której codzienność miesza się z legendami, a zwyczajne staje się niezwykłe.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 28 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Z BIESALA I OKOLIC
Jakub Półtorak
Warszawa 2024
Spis treści:
Baranek Grześ 2
Celebryta z Biesala 5
Dąb Karola Marksa 8
Demon z Parwółek 11
Grzybobranie 16
List z Thomareinen 19
Płomień Inspiracji 22
Stary Bies 26
Trzy Strzygi 30
Noc Perseidów 34
Baranek Grześ
W głębokim sercu Biesala, w gospodarstwie agroturystycznym, mieszkał baranek o imieniu Grzesio. Było to miejsce pełne spokoju i harmonii, otoczone rozległymi łąkami, lasami oraz niewielkimi jeziorkami, które odbijały niebo niczym lustro. Grzesio był radosnym i beztroskim stworzeniem, znanym w całej okolicy za swoje miękkie futro i życzliwe spojrzenie.
Niestety, czasy świetności gospodarstwa powoli odchodziły w niepamięć. Właściciele, starzejące się małżeństwo, byli zmęczeni trudami codziennej pracy. Gospodarstwo stawało się nierentowne, a długi rosły z dnia na dzień. W końcu podjęli decyzję, która była dla nich niezwykle bolesna – musieli sprzedać część zwierząt oraz inwentarza gospodarczego. Ale nie było to łatwe, ponieważ niewielu ludzi chciało kupować zwierzęta hodowlane, więc stawali przed trudnym wyborem: część zwierząt, w tym także Grzesio, miała zostać przeznaczona na rzeź.
Jednej nocy, gdy Grzesio drzemał spokojnie w stodole, pojawił się przed nim leśny chochlik, istota z innego świata, który potrafił przechodzić między światami ludzi i natury. Chochlik miał twarz uśmiechniętą, a jego oczy świeciły delikatnym, magicznym blaskiem.
– Grzesiu – zawołał cicho, budząc baranka. – Musisz stąd uciekać, niebezpieczeństwo się zbliża.
Grzesio, chociaż z początku przestraszony, szybko zrozumiał powagę sytuacji. Dzięki chochlikowi uwolnił się z zagrody i pod osłoną nocy uciekł z gospodarstwa. Biegł przez łąki i polany, aż dotarł do pobliskiego lasu. Tam, zmęczony, ukrył się w zaroślach i zasnął.
Następnego dnia, wciąż pełen obaw, Grzesio ruszył dalej, aż dotarł do Biesala. Szukając schronienia, trafił na boisko należące do Klubu Sportowego Gietrzwałd, gdzie właśnie odbywał się mecz rugby. Kiedy baranek wszedł na murawę, sędzia gwizdnął, przerywając grę. Zawodnicy byli zaskoczeni, a kibice rozbawieni niespodziewanym gościem. Grzesio, zdezorientowany i przerażony, został w końcu przegoniony z boiska.
Wędrując dalej, Grzesio dotarł do niewielkiego oczka wodnego, nieopodal torów kolejowych. Tam spotkał grupę Romów. Jeden z chłopców z tej rodziny jeździł na małym quadzie wokół oczka, przewożąc na tylnym siedzeniu rozbawionych dorosłych. Radość przerodziła się w grozę, gdy chłopiec na ostrym zakręcie stracił panowanie nad pojazdem, wywracając się i lądując w wodzie.
Baranek, bez chwili wahania, podbiegł do tonącego dziecka, chwycił jego kurtkę zębami i z całych sił wyciągnął go na brzeg. Romowie, widząc odwagę Grzesia, otoczyli go wdzięcznością, głaszcząc go po miękkim futerku i dając coś do zjedzenia.
Po tym bohaterskim czynie Grzesio ruszył dalej, wędrując przez las, aż zapadła noc. To była noc Perseidów, deszczu spadających gwiazd. Baranek, zafascynowany, patrzył w niebo, podziwiając czarujący spektakl. Wtem, usłyszał głos dochodzący z głębi lasu. Kierując się dźwiękiem, dotarł do rozległego dębu, którego korzenie były porośnięte miodowymi opieńkami.
– Witaj, Grzesiu – przemówił grzyb głębokim, spokojnym głosem. – Jestem starym grzybem, który rośnie tutaj od wielu tysięcy lat. Znam wszystkie tajemnice tego lasu, wiem też o Twoich kłopotach. Radzę Ci, abyś poszukał swojego szczęścia w gospodarstwie niedaleko brzozowego gaju na obrzeżach Biesala.
Grzesio, pełen nadziei, podziękował grzybowi i ruszył w kierunku, który mu wskazano. Po drodze postanowił odpocząć, zasypiając w lesie. Następnego dnia, wypoczęty i pełen sił, dotarł do gospodarstwa, które wskazał mu grzyb. Okazało się, że należało ono do Magdy i Kuby, małżeństwa z Warszawy, które niedawno osiedliło się w Biesalu wraz z synem Jackiem, psem Marlą i kotem Martą. Byli to ludzie o wielkim sercu, kochający zwierzęta i przyrodę. Z radością przyjęli Grzesia jako członka swojej rodziny.
Baranek Grzesio znalazł w końcu swoje miejsce, otoczony miłością i troską. Jego podróż, pełna przygód i niebezpieczeństw, doprowadziła go do nowego domu, gdzie mógł żyć szczęśliwie, otoczony życzliwością i spokojem. I choć świat bywa pełen niebezpieczeństw, odwaga i życzliwość zawsze prowadzą do bezpiecznego schronienia.
______________________________________________________
Celebryta z Biesala
Nazywają mnie Zdzisław, choć większość miejscowych mówi po prostu Zdzisiek. Może to przez moje dostojne, choć lekko zgrzybiałe pióra, a może przez to, że jestem najstarszym bocianem w Biesalu. Ile mam lat? Tego nikt nie wie, a ja sam przestałem liczyć po setce. Ale jedno jest pewne: w Biesalu jestem kimś w rodzaju lokalnej legendy, celebryty, jeśli mogę się tak wyrazić.