Bitwy żołnierza polskiego na Zachodzie. Narwik, Monte Cassino, Falaise - ebook
Bitwy żołnierza polskiego na Zachodzie. Narwik, Monte Cassino, Falaise - ebook
Walki polskich formacji zbrojnych na Zachodzie podczas II wojny światowej odegrały ważną rolę w kształtowaniu nowoczesnego patriotyzmu Polaków. Ich przebieg rzutował na dalszy tok spraw związanych z Polską i wywarł wpływ na kształt naszej rzeczywistości politycznej. W początkowym okresie PRL usiłowano podważać, a nawet zohydzać sens tych zmagań. Potem pisano, że żołnierze owszem krwawili, ale politycy nie dorośli do zadań, jakie przed nimi stanęły.
Obecnie nastał czas na rzetelny rozrachunek z przeszłością, choć z kolei nie brakuje głosów bezkrytycznie oceniających Polskie Siły Zbrojne i ich wysiłek wojenny. Toczą się dyskusje dotyczące choćby takich zagadnień: czy przelana krew przyniosła pożądane owoce, czy alianci nie zdradzili sprawy polskiej, czy Jałta nie przekreśliła naszego wysiłku zbrojnego, czy wysiłek nie okazał się daremny. Często głosy polemistów nawzajem się wykluczają.
Aby czytelnicy mogli wyrobić sobie pogląd na temat poruszanych w dyskusjach zagadnień, potrzebna jest rzetelna wiedza historyczna, a taką dają w niniejszej publikacji uznani historycy wojskowości, zasłużeni w dziele popularyzacji historii, prezentujący tu wybrane zwycięskie bitwy polskiego oręża na froncie zachodnim podczas II wojny światowej: Jadwiga Nadzieja (Falaise), Zbigniew Wawer (Monte Cassino), Janusz Odziemkowski (Narwik).
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-14300-5 |
Rozmiar pliku: | 10,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Walki polskich formacji zbrojnych na Zachodzie podczas II wojny światowej odegrały ważną rolę w kształtowaniu nowoczesnego patriotyzmu Polaków. Ich przebieg rzutował na dalszy tok spraw związanych z Polską i wywarł wpływ na kształt naszej rzeczywistości politycznej. W początkowym okresie PRL-u usiłowano podważać, a nawet zohydzać sens tych zmagań. Potem pisano, że żołnierze owszem krwawili, ale politycy nie dorośli do zadań, jakie przed nimi stanęły. Obecnie nastał czas na rzetelny rozrachunek z przeszłością, choć z kolei nie brakuje głosów bezkrytycznie oceniających Polskie Siły Zbrojne i ich wysiłek wojenny. Toczą się dyskusje dotyczące choćby takich zagadnień: czy przelana krew przyniosła pożądane owoce, czy alianci nie zdradzili sprawy polskiej, czy Jałta nie przekreśliła naszego wysiłku zbrojnego, czy wysiłek nie okazał się daremny. Często głosy polemistów nawzajem się wykluczają.
Aby czytelnicy mogli wyrobić sobie pogląd na temat poruszanych w dyskusjach zagadnień, potrzebna jest rzetelna wiedza historyczna, a taką dają w niniejszej publikacji uznani historycy wojskowości, zasłużeni w dziele popularyzacji historii, prezentujący tu wybrane zwycięskie bitwy polskiego oręża na froncie zachodnim podczas II wojny światowej: Jadwiga Nadzieja (Falaise), Zbigniew Wawer (Monte Cassino) i Janusz Odziemkowski (Narwik).
Wszyscy wymienieni prezentowali już wyniki swych badań na łamach popularnonaukowej serii „Historyczne bitwy”. Zachęceni powodzeniem publikacji Bitwy polskiego Września 1939 roku Tadeusza Jurgi, Lecha Wyszczelskiego i Wojciecha Włodarkiewicza, również autorów znanych z serii „Historyczne bitwy”, prezentujemy czytelnikom książkę podobną ze względu na swój poznawczy, polityczno-militarny charakter.Dlaczego Norwegia
Gdy nad ranem 9 kwietnia 1940 r. siły zbrojne III Rzeszy bez wypowiedzenia wojny wtargnęły na terytorium Norwegii, nie tyle forma napaści – atak na Polskę dowiódł, że hitlerowskie Niemcy bez skrupułów łamią prawo międzynarodowe – ile jej kierunek był zaskoczeniem dla wielu postronnych obserwatorów. Dlaczego właśnie Norwegia, kraj liczący niespełna 3 mln mieszkańców, położony na peryferiach Europy i prowadzący politykę neutralistyczną, padł ofiarą brutalnej, niesprowokowanej agresji?
Zagadnienie okupowania Norwegii było rozważane przez niemieckich teoretyków wojskowych od kilku lat. W 1928 r. ukazała się w Niemczech książka opatrzona tytułem Die See – Strategie des Weltkrieges. Jej autor, wiceadm. Wolfgang Wegener, analizując przebieg I wojny światowej na morzu, doszedł do wniosku, iż dowództwo niemieckie popełniło wielki błąd, zamykając okręty nawodne w Zatoce Helgolandzkiej, zamiast pokusić się o zdobycie śmiałym atakiem baz duńskich i norweskich. Gdyby w 1914 r. Niemcy zajęły Norwegię – dowodził Wegener – flota, dysponując portami ukrytymi w łatwych do obrony fiordach, mogłaby przerwać blokadę brytyjską i zagrażać komunikacjom sprzymierzonych na północnym Atlantyku. Tezy Wegenera znalazły zrozumienie wśród sztabowców i polityków marzących o odwecie za „hańbę Wersalu”. Pogląd, że w razie konfliktu z Wielką Brytanią Niemcy muszą zająć całe wybrzeże atlantyc-kie Półwyspu Skandynawskiego, został wyrażony między innymi w Mein Kampf Adolfa Hitlera.
W drugiej połowie lat trzydziestych znaczenie Norwegii uwypuklił szybki rozwój lotnictwa wojskowego. Samoloty startujące z lotnisk położonych na terytorium tego kraju mogły atakować północno-wschodnie wybrzeża Anglii i bazę Home Fleet w Scapa Flow na Orkadach. Obok względów strategicznych za okupowaniem Norwegii przemawiały argumenty natury gospodarczej. Krajowe, niskoprocentowe złoża rud żelaza pokrywały zaledwie cząstkę potrzeb niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. W 1938 r. III Rzesza importowała 22 mln ton rudy; 40% importu pochodziło ze Szwecji. Po wybuchu wojny blokada przecięła dostawy zamorskie, toteż niezmiernie istotna stała się kwestia zabezpieczenia transportu rudy skandynawskiej. Przez osiem miesięcy w roku ładunki szły ze szwedzkiego portu Lulea w Zatoce Botnickiej. Zimą natomiast, gdy lody uniemożliwiały żeglugę na północno-wschodnim Bałtyku, większość rudy przewożono koleją do niezamarzającego portu Narwik w północnej Norwegii, a stamtąd statkami do Niemiec. Paryski komentator radiowy mówił o tym porcie: „Narwik jest obecnie po prostu magazynem dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Hitlerowskie statki handlowe, przepłynąwszy przez szwedzkie i norweskie wody terytorialne, zabierają swój cenny ładunek i wracają do Rzeszy tą samą, bezpieczną drogą”.
Słowa Francuza nie były dalekie od prawdy. Narwik przeładował w 1939 r. 46,7% szwedzkiej rudy. Niemal całą drogę z północnej Norwegii statki niemieckie odbywały przez norweskie i szwedzkie wody terytorialne, co praktycznie uniemożliwiało interwencję floty brytyjskiej. Kraj fiordów miał też inne bogactwa naturalne potrzebne III Rzeszy: wolfram, miedź, cynk, nikiel, molibden, drewno, a jego przemysł elektrochemiczny produkował znaczne ilości aluminium.
Niemcy zdawali sobie sprawę, że import cennych surowców z Norwegii wcześniej czy później wywoła zdecydowaną reakcję przeciwnika. Usadowienie się Anglików w fiordach dawało im kontrolę nad cieśninami duńskimi. W zasięgu lotnictwa sprzymierzonych znalazłyby się port Lulea oraz niemieckie bazy i linie komunikacyjne na Bałtyku. Bogactwa naturalne Skandynawii, eksportowane dotychczas głównie do Niemiec, zasiliłyby przemysł aliantów. Tak więc zarówno położenie geograficzne Norwegii, jak i względy gospodarcze sprawiły, że ten bezbronny niemal kraj znalazł się w kręgu zainteresowań sztabowców III Rzeszy.
Już we wrześniu 1939 r. dowódca Marinegruppe-Nord, adm. Rolf Carls, w korespondencji z naczelnym dowódcą Kriegsmarine, adm. Erichem Raederem, uzasadniał konieczność opanowania wybrzeży Norwegii. 9 października dowódca niemieckiej floty podwodnej, kontradm. Karl Dönitz, złożył Raederowi notatkę służbową zawierającą poglądy na temat użycia okrętów podwodnych przeciwko Norwegii. Opierając się na nadesłanych materiałach, Raeder opracował raport, który 10 października 1939 r. przedstawił Hitlerowi. „Führer szybko pojął znaczenie problemu norweskiego – pisał Raeder w 1944 r. – prosił o dostarczenie mu mych notatek i oświadczył, że sam pragnie rozpatrzyć ten problem”.
Mimo okazanego zainteresowania Hitler zwlekał z podjęciem ostatecznych decyzji. Podczas wojny z Polską armia poniosła duże straty, a zużycie amunicji i materiałów pędnych przeszło wszelkie oczekiwania. Wehr-macht mógł podjąć kolejną operację na wielką skalę dopiero po upływie kilku miesięcy. Dlatego też, przygotowując uderzenie na Zachodzie, Hitler nie chciał angażować się w podbój Norwegii, który przy słabości floty niemieckiej mógł przekształcić się w długą i kosztowną kampanię, starał się natomiast wykorzystać szansę pokojowego wciągnięcia tego państwa do obozu sojuszników III Rzeszy. Szansę taką stwarzał, jak sądzono, Vidkun Quisling, major rezerwy armii norweskiej, człowiek, który niebawem przeszedł do historii jako synonim zdrady narodowej.
Podczas I wojny światowej Quisling był attaché wojskowym Norwegii w Petersburgu, a w latach 1931–1933 sprawował urząd ministra wojny. Ambitny oficer nie poprzestał na karierze wojskowej. Chciał władzy. W 1933 r. założył partię faszystowską Nasjonal Samling (Zjednoczenie Narodowe), nawiązując jednocześnie kontakty z przywódcami NSDAP i niemieckim wywiadem wojskowym. W 1934 r. doszło do spotkania między Quislingiem a ówczesnym kierownikiem wydziału zagranicznego NSDAP, ideologiem ruchu faszystowskiego, Alfredem Rosenbergiem. Ustanowiono stały kontakt między obu partiami za pośrednictwem osobistego sekretarza Quislinga, Alberta Viljama Hagelina. Wbrew oczekiwaniom założyciela Nasjonal Samling nie zdobyła popularności wśród pacyfistycznie nastawionego społeczeństwa Norwegii: w wyborach z 1936 r. na partię oddano zaledwie 2% głosów. W czerwcu 1939 r. Quisling przybył do Lubeki na obrady Kongresu Towarzystwa Północnego, po czym, nie wzbudzając niczyich podejrzeń, odwiedził Berlin, gdzie spotkał się z Rosenbergiem, szefem Abwehry, adm. Wilhelmem Canarisem, oraz osobistym przyjacielem Göringa, dr. Helmuthem Körnerem. Enuncjacje gościa na temat dokonania zamachu stanu w Norwegii przyjęto powściągliwie, a obietnice sparaliżowania obrony kraju na wypadek niemieckiej inwazji – z niedowierzaniem. Niemniej jednak przywódcy III Rzeszy przekazali 6 mln marek na potrzeby Nasjonal Samling i zapewnili możliwość szkolenia 25 ludzi w berlińskim ośrodku dywersji wydziału zagranicznego NSDAP. W sierpniu 1939 r. wyjechał do Norwegii osobisty wysłannik Rosenberga, SA-Standartenführer Wilhelm Scheidt, z zadaniem ustalenia rzeczywistych wpływów i możliwości Quislinga.
W pierwszych dniach grudnia Quisling ponownie zjawił się w Berlinie i doręczył Raederowi obszerny memoriał, uzasadniający opanowanie Skandynawii przez III Rzeszę. W memoriale raz jeszcze wysunął projekt zamachu stanu. Specjalnie przeszkoleni w Niemczech członkowie Nasjonal Samling mieli nagłym atakiem opanować ważniejsze obiekty Oslo i umożliwić Quislingowi powołanie nowego rządu, który zwróciłby się do Niemiec z prośbą o pomoc. W tym momencie powinna wkroczyć do akcji Kriegsmarine, oczekująca z transportem wojska u wejścia do Oslofjordu. Autor projektu nie miał wątpliwości, że błyskawicznie dokonany przewrót zostanie zaakceptowany przez większość armii.
12 grudnia Quisling odbył rozmowę z generałami Wilhelmem Keitlem i Alfredem Jodlem w Naczelnym Dowództwie Wehrmachtu (Oberkommando der Wehrmacht – OKW), a nazajutrz został przyjęty przez Hitlera. Przywódca faszystów norweskich podkreślał niebezpieczeństwo inwazji Wielkiej Brytanii na Półwysep Skandynawski, przekonywał słuchaczy, że jego partia liczy 15 tys. członków (w rzeczywistości było ich niespełna 5 tys.) i 300 tys. sympatyków. Mówił o pewnym powodzeniu zamachu i korzyściach, jakie staną się udziałem III Rzeszy, gdy w Oslo obejmie władzę rząd faszystowski. Hitler, zachęcony wizją łatwego sukcesu, jeszcze tego samego dnia wydał rozkaz opracowania studium dotyczącego interwencji w Norwegii.
Doniesienia Quislinga o zainteresowaniu aliantów Skandynawią nie były pozbawione realnych podstaw. Już 12 września 1939 r. Pierwszy Lord Admiralicji Brytyjskiej, Winston Churchill, zaproponował wysłanie na Bałyk 2–3 pancerników, 5 krążowników, 2 flotylli niszczycieli, dywizjonu okrętów podwodnych razem z niezbędnymi jednostkami zaopatrzeniowymi, warsztatowymi i pomocniczymi. Ta silna eskadra, mogąca przez co najmniej trzy miesiące przebywać na morzu bez korzystania z portów, miała przerwać dostawy rudy szwedzkiej dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, i ewentualnie zachęcić swoją obecnością państwa nadbał-yckie do wystąpienia przeciw III Rzeszy. Projekt Churchilla odrzucono jako zbyt ryzykowny i trudny do zrealizowania pod względem technicznym, ale zainteresowanie Skandynawią pozostało.
Duże zaniepokojenie wywołał tajny raport brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z 29 grudnia 1939 r., informujący, z pewną dozą przesady, że niemieckie siły zbrojne są już gotowe do ataku na Półwysep Skandynawski. Groźba wtargnięcia Wehrmachtu do Norwegii i Szwecji wydawała się całkiem realna. 6 stycznia 1940 r. poinformowano Ambasadę Norweską w Londynie o zamiarze zaminowania norweskich wód terytorialnych. Projekt wywołał energiczny sprzeciw Oslo, toteż jego realizację odłożono na czas bliżej nieokreślony. Niemniej jednak sytuacja wymagała podjęcia kroków, które uniemożliwiłyby Niemcom dokonanie agresji.
Pretekstu dostarczyła tocząca się od 30 listopada 1939 r. wojna radziecko-fińska. W państwach zachodnich powstała koncepcja pośpieszenia Finlandii z pomocą przez północną Norwegię i północną Szwecję. Z dwóch do czterech dywizji korpusu ekspedycyjnego planowano skierować na front fiński tylko jedną. Reszta wojsk miała „przy okazji” obsadzić Norwegię, zwłaszcza Narwik i linię kolejową łączącą to miasto z kopalniami rudy w szwedzkiej Kirunie. Jak można wnioskować z projektu podziału sił korpusu ekspedycyjnego, poczynaniami aliantów kierowała głównie chęć uprzedzenia ataku niemieckiego na bazy norweskie i ograniczenia eksportu szwedzkiej rudy do III Rzeszy.
W połowie stycznia 1940 r. Berlin otrzymał pierwsze, niejasne informacje o planie usadowienia się sprzymierzonych w Skandynawii. 27 stycznia 1940 r. zaniepokojony Hitler polecił szefowi OKW, gen. Keitlowi, utworzyć „mały sztab” roboczy w celu przestudiowania planów inwazji na Norwegię. 5 lutego sztab rozpoczął pracę. Tego samego dnia sojusznicy podjęli decyzję o przygotowaniu operacji mającej na celu udzielenie pomocy Finlandii. Ustalono wstępnie, że w Norwegii wyląduje około 150 tys. żołnierzy alianckich – Anglików, Francuzów i Polaków. Royal Navy miała wydzielić do osłony desantu 40 niszczycieli, a lotnictwo brytyjskie sześć dywizjonów myśliwskich i cztery bombowe. Planowano zajęcie wybrzeża norweskiego od Narwiku do Bodö i obsadzenie linii kolejowej z Narwiku do Kiruny. Przewidywano także okupację północnej Szwecji w przekonaniu, że groźba wkroczenia Armii Czerwonej skłoni Szwedów do wyrażenia zgody na obecność korpusu ekspedycyjnego w ich kraju.
Wydarzenia zaczęły nabierać coraz szybszego tempa. 16 lutego Anglicy zatrzymali na norweskich wodach terytorialnych niemiecki zbiornikowiec „Altmark”, dawny statek zaopatrzeniowy pancernika „Admiral Graf Spee”. Na pokładzie zbiornikowca więzionych było 299 marynarzy z zatopionych przez wspomniany pancernik statków alianckich. Mimo interwencji norweskiego torpedowca brytyjski niszczyciel „Cossack” z działami gotowymi do otworzenia ognia wpłynął za „Altmarkiem” do fiordu Joessing, abordażował zbiornikowiec i po złamaniu oporu uzbrojonej załogi uwolnił jeńców.
Incydent, mało istotny z wojskowego punktu widzenia, odbił się szerokim echem na świecie dzięki wysiłkom propagandy niemieckiej, która rozpętała ogromną wrzawę, oskarżając Anglików o łamanie prawa międzynarodowego. Również prasa norweska gwałtownie zaatakowała aliantów, a Naczelne Dowództwo tego kraju 17 lutego 1940 r. wydało rozkaz, aby usiłujące lądować w Norwegii wojska, niezależnie od ich narodowości, odeprzeć wszelkimi środkami. Proalianckie sympatie w społeczeństwie norweskim wyraźnie osłabły. Prasy angielska i francuska nie pozostała dłużna, wypominając Norwegom pozorną neutralność i bogacenie się kosztem nieszczęścia innych narodów przez prowadzenie ożywionej wymiany handlowej z III Rzeszą. Władzom norweskim zarzucano przymk-nięcie oczu na fakt, że „Altmark” był jednostką pomocniczą Kriegsmarine i pobieżną, wręcz symboliczną kontrolę, która „nie zauważyła” ani uzbrojenia statku, ani przewożonych jeńców. Udzielając „Altmarkowi” schronienia, Norwegia złamała prawo międzynarodowe – dowodzono – i zmusiła Royal Navy do interwencji. Dla odmiany prasa hitlerowska oskarżała Norwegów o niepodjęcie zdecydowanej obrony spokojnego statku handlowego przed brutalną napaścią Anglików. Padały mocne sformułowania o „brudnej, norweskiej neutralności”. Rząd w Oslo, pragnąc za wszelką cenę zachować neutralność, naraził się obu walczącym stronom...
Casus „Altmarka” zdopingował Hitlera do przyśpieszenia prac nad planem inwazji. 21 lutego w kancelarii Führera zameldował się odwołany z urlopu gen. Nicolaus von Falkenhorst-Jastrzębski, którego OKW proponowało mianować dowódcą sił wydzielonych do ataku na Norwegię. Falkenhorst miał za sobą długoletnią służbę wojskową i jako jeden z nielicznych wyższych oficerów Wehrmachtu dysponował pewnym doświadczeniem w prowadzeniu operacji desantowych. Zimą 1918 r. był szefem sztabu gen. Rudigera von der Goltza dowodzącego niemieckimi siłami ekspedycyjnymi w Finlandii. W czasie niedawnej kampanii przeciwko Polsce dowodził XXI korpusem armijnym.
Podczas spotkania Hitler począł wypytywać Falkenhorsta o przebieg służby, zwłaszcza o szczegóły desantu w Finlandii. Rozmowie przysłuchiwali się generałowie Keitel i Jodl. Falkenhorst wyraził przekonanie, iż niewielkie, dobrze wyszkolone i wyposażone oddziały mogą zwyciężyć silniejszego przeciwnika, jeśli wykorzystają element zaskoczenia. Wówczas Hitler poinformował zdumionego generała o projektach opanowania Norwegii, prosząc, by w ciągu pięciu godzin sprecyzował swoje poglądy na przebieg operacji zajęcia tego kraju. Opuściwszy kancelarię, Falkenhorst w najbliższej księgarni zakupił przewodnik turystyczny Baedekera, aby wyrobić sobie najogólniejsze pojęcie o terenie przyszłych działań, którego zupełnie nie znał. O godzinie 17.00 ponownie zameldował się u Hitlera z naprędce zaimprowizowanym szkicem operacji skandynawskiej.
Plan zakładał błyskawiczne opanowanie głównych portów Norwegii przez grupy desantowe przewiezione na pokładach okrętów wojennych, przy jednoczesnym lądowaniu oddziałów spadochronowych na lotniskach w Oslo i Stavanger. Do zdobytych portów miały niezwłocznie wpłynąć transportowce z ciężkim sprzętem, paliwem, amunicją i wojskami drugiego rzutu desantu. Falkenhorst był pewien, że Norwegia bez walki odda się pod opiekę III Rzeszy, a ewentualne próby oporu zostaną stłumione w ciągu kilku dni.
Hitler słuchał wywodów generała z wielkim zainteresowaniem. Do wyobraźni Führera przemawiała wizja błyskawicznego zwycięstwa nad zaskoczonym przeciwnikiem. Sprawne przeprowadzenie akcji mogło nadać jej charakter pokojowego zajęcia Norwegii za zgodą samych Norwegów. Tegoż dnia Falkenhorst otrzymał rozkaz objęcia kierownictwa nad opracowaniem ostatecznej wersji planu operacji, której nadano kryptonim „Weserübung” (Ćwiczenia nad Wezerą). Podległy mu XXI korpus armijny postanowiono wzmocnić i przekształcić w grupę inwazyjną, tzw. Gruppe XXI, podporządkowaną bezpośrednio Naczelnemu Dowództwu Wehrmachtu. Do końca lutego trwały intensywne prace. 1 marca 1940 r. Hitler podpisał dyrektywę nakazującą jednoczesne opanowanie Danii i Norwegii. Z tą chwilą skończył się okres teoretycznych rozważań. Napaść była postanowiona. Należało jeszcze dopracować szczegóły, przygotować odpowiednio wyposażone oddziały i transport morski oraz wybrać najstosowniejszy moment do rozpoczęcia akcji.
------------------------------------------------------------------------
1 Home Fleet (Flota Macierzysta) – w 1939 r. składała się z 8 pancerników i krążowników liniowych, 2 lotniskowców, 16 krążowników i 17 niszczycieli. Jej zadanie polegało głównie na blokowaniu szlaków wiodących z Morza Północnego na Atlantyk i wciąganiu floty nieprzyjaciela do walki przy każdej nadarzającej się sposobności.
2 J. Waage, The Narvik Campaign, London 1964, s. 30.
3 Cyt. za: D.M. Proektor, Wojna w Europie 1939–1941, Warszawa 1966, s, 275.
4 Stanowisko to, odpowiadające funkcji ministra marynarki wojennej, Churchill zajmował od 3 IX 1939 r. do 10 V 1940 r.
5 Historiografia radziecka upatruje powodów zainteresowania Norwegią m.in. w planach mocarstw zachodnich rozpętania wojny przeciwko ZSRR. Półwysep Skandynawski miałby, według historyków radzieckich, odgrywać rolę bazy i zaplecza wojsk atakujących Kraj Rad. Proektor, op. cit., s. 277.
6 Uszkodzony w bitwie pod La Plata, 17 XII 1939 r. został zatopiony przez własną załogę pod Montevideo. Do tego czasu zniszczył 9 statków alianckich.