- W empik go
Bodenhain - ebook
Bodenhain - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 202 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dramat w 5 aktach.
Kraków
Nakładem Księgarni D. E.Friedleina
1907
CZCIONKAMI DRUKARNI LITERACKIEJ W KRAKOWIE
pod zarządem L. K. Górskiego.
TYM
KTÓRZY TRWAJĄ W UCISKU
PRZY WIERZE, ZIEMI, MOWIE
POŚWIĘCA
AUTOR.
Byś serce moje rozkroił, nie znalazłbyś w niem
nic innego, jedno to słowo: "Zginiemy!"
St. Orzechowski.
Nie znam na was hańby słowa!
Nie, że język mój ubogi,
Lecz, że boską ludzka mowa,
Nadto piękna, czysta, święta,
By was nazwać po imieniu!
Jabym rzucił w grzmiącem pieniu
Wam serc wszystkich wszechprzekleństwo!
I jak zemsty jędza wściekła
Gnał was biczem żmij do piekła,
Starł wam z czoła człowieczeństwo!
Bladych, krwawych, skutych w pęta,
Stawił w wieków sądnem kole,
By wydeptały na czole
Wam nagrobek ten – "zwierzęta"!
Krasiński. (Przedświt.)
OSOBY.
NAPOLEON, żołnierz z pod Miłosławia, lat 84,
KAZIMIERZ, syn Napoleona, 1. 55,
JADWIGA ze Skaraczewskich, jego żona, l. 43,
STEFAN, ich syn, l. 24,
HELENA, ich córka, l. 20,
ZIEMOWIT, stryjeczny Heleny, 1. 34,
JULIUSZ, szambelan, I. 60,
KLEMENS, 1. 50,
BOLESŁAW, l. 40,
ZYGMUNT, ojciec Ziemowita,
ANNA z Granowskich, matka Ziemowita,
WINCENTY, dziad Ziemowita, żołnierz z 1831 r.
STANISŁAW KAROL, pradziad Ziemowita, z pod Kościuszki i Napoleona,
JAN, kasztelan poznański z pod Wiednia,
ANDRZEJ, obrońca Częstochowy,
X. TOMASZ, biskup kujawski z XVI w.,
KRYSTYN, wojewoda poznański z XV w.,
DOBROGOST BODZANTA ze Zbąszyna, rycerz z pod Grunwaldu,
HERMANN KUNO THIEDE, l. 45,
TOKIERSKI
ULI ROTHBERG-MONTEROSSO, 1. 25,
FRITZI, pokojówka Liii, 1. 18,
MARCIN
ŁUKASZ lokaje u Ziemowita,
MATUS WRONA, chłop z Bodzantowa, 1. 75,
STĘPIEŃ, chłop z Bodzantowa,
ADAŚ ROGIEŃSKI, 1. 20, przyiaciel Ziemowita,
KILKU PRZYJACIÓŁ ZIEMOWITA,
CHŁOPI BODZANTOWSCY.
Wielka hala w pałacu bodzantowskim. W głębi
ogromne, półkolem sklepione drzwi szklane na terasę
i ogród. Z prawej drzwi wchodowe. Na środku lewej
ściany widać częściowo schody kamienne do górnego
piętra wiodące; w obręb hali schodzą tylko najniższe,
półkolisto zatoczone ich stopnie. Po jednej stronie
schodów, ku przodowi, bogato rzeźbiony staroświecki
komin, po drugiej ogromny barokowy piec z emalio-
wanych kafli z XVII w. Na samym przodzie z lewej,
drzwi do kancelaryi hr. Ziemowita Zbąszyńskiego
Przy ścianie w głębi, na lewo od szklanych drzwi
stary inkrustowany kantorek – po prawej stół zarzu-
cony dziennikami. Przy nim wielki fotel, obity zło-
coną wytłaczaną skórą drugi taki sam fotel przed
kominem. – Pod ścianą prawą, obok drzwi wchodo-
wych na samym przodzie, otomana przykryta skórą
tygrysią. Resztę miejsca pod ścianami zajmują gdań-
skie szafy misternie rzezane, na nich stare miedziane
stągwie, dzbany i nalewki.
Z beczkowego sklepienia zwisa wielki bronzowy
pająk w złocone grona i liście. Na posadzce perskie
dywany.
Na ścianach rozwieszona starożytna, rzadka broń
sieczna i palna na tle wschodnich, pozłocistych ma kat – i portrety w poczerniałych, niegdyś złoconych
ramach:
Nad kominem X. Tomasz Zbąszyński, biskup
kujawski z XVI w. in pontifikalibus z infułą na gło-
wie, z pastorałem i sudarium w lewej, prawa ręka
podniesiona jak do błogosławieństwa. Na ścianie
w głębi zawieszone rzędem cztery portrety do pół
figury, po dwa z każdej strony drzwi szklanych.
Pierwszy na lewo Andrzej Zbąszyński, obrońca Czę-
stochowy, w napierśniku i delii, w garści głownia
karabeli; siwa, w górę nastrzępiona czupryna, wąs
siwy, w górę zadarty, broda szwedzką modą. Obok
niego Jan, kasztelan poznański, łysa czaszka, długi,
sumiasty wąs czarny, w ręku buzdygan; zbroja ua
nim husarska z ryngrafem i skrzydłami, których część
rama odcięta. Po drugiej stronie drzwi szklanych -
Stanisław Karol, pradziad Ziemowita, w mundurze
szwoleżerów napoleońskich: twarz wygolona, przed
uszyma przystrzygane wąskie baki. Zwrócony profi-
lem. Ostatni na prawo, Wincenty, dziad Ziemowita,
w mundurze ułańskim z 1831 r. Na ścianie prawej,
po obu stronach drzwi wchodowych, owalne portrety
do pól piersi rodziców Ziemowita. W głębi ojciec,
Zygmunt hr. Zbąszyński w czamarze: mężczyzna
w średnim wieku, z rzadką ciemną brodą i łysiejącą
głową, o smutnem, chorowitem wejrzeniu. Po drugiej
stronie drzwi, ku przodowi, nad otomaną, portret
matki Ziemowita, Anny z Granowskich, przedstawia
trzydziestoletnią kobietę, w wyciętej balowej sukni,
fryzura z czasów drugiego cesarstwa, z lokami spada-
jącymi na ramiona.
Zresztą w hali niema żadnych obrazów ani zwier-
ciadeł.
Przez szklane drzwi na terasę widać głąb ogrodu.
Jesień.
AKT I.
W ogrodzie przedpołudniowe blade słońce „babiego
lata". Niebo błękitne. Drzewa w dali grają wszystkimi
odcieniami żółtych, płowych, rdzawych, czerwonawych
kolorów. Gdzieniegdzie już na wpół obnażone konary.
Przez otwarte szeroko drzwi szklane padają ukosem
słoneczne promienie.
ZIEMOWIT i THIEDE
(w gwałtownej rozmowie stoją naprzeciw siebie)
THIEDE
Herr Graf, gestatten Sie ein Wort…
ZIEMOWIT
Der Komission?! Mein Rittergut?!
Wam sprzedać?!!
THIEDE
Doch…
ZIEMOWIT
Genug! Genug!
Komisyi sprzedać?!
THIEDE
(chce mówić)
ZIEMOWIT
Za drzwi! Fort!
(dzwoni – w drzwiach Marcin)
Marcin, kapelusz!…
MARCIN
(podaje Thiedemu kapelusz)
ZIEMOWIT
Sie! Ihr Hut!
Hinaus!
THIEDE
(z kapeluszem na głowie postępuje ku niemu, zaci-
skając pięści, spieniony z gniewu)
ZIEMOWIT
(do Marcina)
Weź za kark i za próg!…
ŁUKASZ
(ukazuje się w drzwiach do sieni)
THIEDE
(widząc groźną postawę służących, cofa się i zmierza
ku wyjściu. W progu obraca się i zaciska pięść grożąc)
Wir sehen uns! Das ist zu frech!
(wychodzi)
ŁUKASZ i MARCIN
(zostają przy drzwiach, które zawarli za Thiedem)
ZIEMOWIT
(siada zdyszany)
Zmęczyłem się… Zbiło mnie z nóg…
Im!… Bodzantowo!… A to śmiech!
(wstaje i chodzi wzburzony)
(po chwili do Łukasza)
A gdzie jest panna Monterosso!
ŁUKASZ
W ogrodzie będzie.
ZIEMOWIT
A, tak… tak…
ŁUKASZ
Z panem Rogieńskim.
ZIEMOWIT
(przez zęby)Głupi żak,
Zawsze go dyabli tu przyniosą.
MARCIN
Mam odejść?
ZIEMOWIT
Czekaj. – A ty, Łukasz,
Pójdziesz, w ogrodzie ich wyszukasz
I tu poprosisz…
ŁUKASZ
(wychodzi do ogrodu)
ZIEMOWIT
(do Marcina)
Ostryg brak?
Obędzie się… Tu dasz śniadanie,
Pan Adam z nami tez zostanie…
Poczta?…
MARCIN
Na biurku Jaśnie Pana.
ZIEMOWIT
(wychodzi do kancełaryi – na lewo)
ŁUKASZ
(wracający z ogrodu)
Hę, miał się z pyszna prusaczysko?!
MARCIN
Jak to plugastwo pcha się wszędzie!
(wychodzą ua prawo)
(Równocześnie z ogrodu słychać głośne śmiechy)
(Z głębi wbiega Lili Monterosso, za nią Adaś Rogleńskił
ADAŚ ROGIEŃSKI
Poczekaj, Lili! Stój, kochana!…
(chce ją pocałować)
ULI
(wyrywa się)
Ja nie chcę!… Proszą nie tak blisko!
ADAŚ ROGIEŃSKi
Nie bądźże głupia!
LILI
(ostro)
Niech pan siądzie.
ADAŚ ROGIEŃSKi (głaszcze ją pod brodę)
LILI
(uderza go po ręku)
Sie, Fratz!… Tu łudzi pełno wszędzie!
ADAŚ ROGIEŃSKI
Jak tygrysica wzrok masz dziki!
(zagląda jej w oczy)
LILI
(śmieje się)
ADAŚ ROGIEŃSKI
Przecudne twoje włosy, Lili!
(gładzi ją po włosach)
LILI
(usuwa się)
Bo panu oddam te kolczyki!
(wyjmuje z kieszeni puzderko)
ADAŚ ROGIEŃSKI
(ironicznie)
Oddasz? Włóż, włóż je do kieszeni!
LILI
(śmiejąc się chowa puzderko)
ADAŚ ROGIEŃSKI
(podbiega i z tylu, w pochyloną szyję całuje)
LILI
(odpycha go)
On może nadejść w każdej chwili!
ADAŚ ROGIEŃSKI
Wiesz przecie dobrze: On się żeni!
LILI
(szorstko)
Wiem…
ADAŚ ROGIEŃSKI.
Wtedy – jakeśmy mówili -
Pamiętaj!
L1LI
Ja wohl.
ADAŚ ROGIEŃSKI
Ja cię biorę!
(Milczenie)
LILI
Ładna jest?
ADAŚ ROGIEŃSKI
Kto?
LILI
A któżby? Ona!
ADAŚ ROGIEŃSKI
A! Ziemowita narzeczona?
Fiu! Schrustalbym ją con amore!
LILI
Na, du! Dla ciebie wszystkie ładne;
Ty z Fritzi, z moją pokojówką
Zacząłeś także.
ADAŚ ROGIEŃSKI
(zmieszany, pokrywając śmiechem!
To paradne!
LILI
(po krótkiem milczeniu)
Ona.doprawdy tak bogata?
ADAŚ ROGIEŃSKI
Ho! mówią, że ua stół gotówką…
LILI
(przerywa)
I tak za stryjecznego brata
Chce za mąż pójść? Taka dziewczyna?
ADAŚ ROGIEŃSKI
Ty nie znasz nic naszego świata
(milczenie)
ADAŚ ROGIEŃSKI
(po chwili czule)
Et! Co ci o nich, – ty jedyna!
LILI
(nuci pod nosem)
..Warum sind denn die Rosen so blass,
..O sprich mein lieb – warum?
.Warum sind denn im grunen Gras
..Die blauen Veilchen so stumm?
.Warum singt denn mit so klaglichen Laut…
(urywa).
ADAS ROGIEŃSKI
Łzy w oczach? Lili! Dziecko lube!
LILI
(z Cichem łkaniem)
Ach, Gott!…
(ociera oczy, śmieję się)
Ja głupia! – Kuss mich, Bube (nastawia mu ust do pocałunku)
(całują sic gwałtownie)
LILI
(nagle odsuwa go)
Dość! – Całuj Fritzi…
ADAŚ ROGIEŃSKI
Ech, cóż znowu?!
LILI
(grożąc z uśmiechem)
Du, Lump, du!
ADAŚ ROGIEŃSKI
Wierz mojemu słowu:
Nieprawda!
ZIEMOWIT
(wszedł z kancelaryi chmurny i mierzy ich oczyma)
ULI
(do Adasia)
Wczoraś jej po ciemku
Nie pocałował?
(do Ziemowita)
Teraz przeczy!
(do Adasia)
Mówiła mi!
ADAŚ ROGIEŃSKI
(spostrzegłszy Ziemowita)
Jak się masz, Ziemku!
(podają sobie ręce)
ZIEMOWIT
Przyznaj się! Cóż to? Wielkie rzeczy!
Nie wstydź się nigdy całowania,
Zwłaszcza, że Fritzi jak jabłuszko!
LILI
(pokazując na swój dezabil koronkowy)
Pójdę się przebrać do śniadania.
ZIEMOWIT
(zgryźliwie)