Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ból. Konstruowanie i dekonstruowanie świata w obliczu cierpienia - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
79,00

Ból. Konstruowanie i dekonstruowanie świata w obliczu cierpienia - ebook

Po raz pierwszy wydana w Polsce, książka Elaine Scarry to klasyczne studium nad kulturowym i politycznym znaczeniem bólu jako zjawiskiem trudno wyrażalnym w języku, a zarazem wymagającym uwagi i społecznej wrażliwości. Nie jest to abstrakcyjny traktat, lecz nasycona moralną wrażliwością praca oparta z jednej strony na bogatym materiale empirycznym, obejmującym świadectwa osób cierpiących, dane medyczne, dokumenty dotyczące wojen i tortur, a z drugiej – na tekstach z obszaru literatury pięknej, filozofii, medycyny, czy strategii militarnej, w których Scarry tropi ból jako fundamentalny, często spychany na drugi plan problem.

Kategoria: Filozofia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-21640-5
Rozmiar pliku: 2,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Badania, które doprowadziły do powstania tej książki, przeprowadzone zostały dzięki hojności wielu instytucji i osób, którym chciałabym podziękować.

Letni grant NEH (National Endowment for the Humanities) przyznany mi w 1977 roku oraz otrzymane w roku akademickim 1977/1978 od Institute for Human Values in Medicine stypendium umożliwiły mi wstępny przegląd literatury estetycznej, medycznej i politycznej, a także pozwoliły sfinansować wizytę w Międzynarodowym Sekretariacie Amnesty International w Londynie oraz na Uniwersytecie McGill w Montrealu. Amnesty International jestem niezmiernie wdzięczna za udostępnienie publikowanych i niepublikowanych materiałów z działu badawczego organizacji, udzielenie zezwolenia na cytowanie ich fragmentów oraz za codzienną pomoc podczas tygodni, które spędziłam na pracy; wspaniałomyślność jej pracowników była tyleż niezawodna, ile niezaskakująca. Dziękuję również doktorowi Ronaldowi Melzackowi z Uniwersytetu McGill zarówno za literę, jak i ducha rozmów, które toczyliśmy w lecie 1977 roku, jak również za rady udzielane później.

Prawnymi kontekstami bólu mogłam zająć się po raz pierwszy w 1979 roku, gdy letni grant University of Pennsylvania umożliwił mi przeznaczenie dłuższego czasu na lekturę zapisów przesłuchań wchodzących w skład procesów o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Ponieważ nie są one publicznie dostępne, wdzięczna jestem dwóm firmom z Filadelfii – LaBrum and Doak oraz Beasley, Hewson, Casey, Colleran, Erbstein and Thistle – za ugoszczenie mnie podczas tych miesięcy. Latem 1980 roku mogłam wrócić do zajmowania się problemami, które wynikały z analizy owych materiałów prawnych – dzięki funduszom na badania, udzielonymi mi hojnie jako jednej z visiting scholars przez Harvard Law School.

Mam szczęście należeć do dwóch grup badawczych, w których skład wchodziły osoby zajmujące się zarówno naukami humanistycznymi, jak społecznymi, medycyną i prawem. W latach 1979–1981 Research Group on Suffering działająca w Hastings Center (Instytut Społeczeństwa, Etyki i Nauk o Życiu) spotykała się regularnie, by omawiać teoretyczny i praktyczny problem odzyskiwania zdrowia; od wszystkich uczestników i uczestniczek tego seminarium wiele się nauczyłam. Grant National Humanities Center przyznany mi na lata 1979–1981 zapewnił mi cały rok na pisanie, a także intelektualną wspólnotę z dużą grupą ludzi. Dziękuję: Janowi Paxtonowi, Madelene Stone, Dickowi Eatonowi, Halowi Bermanowi i wielu innym za orzeźwiające idee, przyjaźń i wspólny śmiech; bibliotekarzowi Alanowi Tuttle’owi za pomoc w badaniach; Quentinowi Andersonowi, Joemu Beatty i Emory’emu Elliottowi za śmiałe i prowokacyjne lektury pierwszego rozdziału książki, a także filozofowi moralności Davidowi Falkowi za lekturę kilku rozdziałów i wiele godzin owocnych dyskusji, zarówno wówczas, jak i w następnych latach.

Poszczególne części maszynopisu książki dotarły, wieloma drogami, do licznych osób; niektóre z nich znam osobiście, innych nie. Ich uwagi często były precyzyjne i wizjonerskie; pozwoliły mi utrzymać kondycję intelektualną niezbędną do ukończenia nienapisanych jeszcze fragmentów pracy. Catherine Gallagher, Elizabeth Hardwick, Steven Marcus, Joseph Scarry i Stephen Toulmin odegrali w powstawaniu całości ważniejszą rolę, niż zdają sobie sprawę.

Urlop naukowy udzielony mi przez University of Pennsylvania w latach 1982–1983 i grant na przygotowanie tekstu książki przyznany w roku 1983 przez Pennsylvania Research Council umożliwiły końcowe prace nad publikacją. Za powtarzającą się tu nazwą University of Pennsylvania kryje się tak naprawdę stałe wsparcie ze strony moich kolegów i koleżanek z filologii angielskiej i innych kierunków. Urlopy badawcze przyznano mi w okresie, gdy wydziałem kierowali Stuart Curran i Robert Lucid; dziękuję za zachęty i wsparcie zarówno im, jak i Danielowi Hoffmanowi, Rolandowi Frye, Elizabeth Flower i Jean Alter. Bardzo ważna była dla mnie możliwość zaprezentowania części książki zarówno na University of Pennsylvania, jak i w Berkeley, Cornell i Hastings Center.

Jednym z tematów książki jest zyskanie materialnej postaci przez coś, co wcześniej było tylko wyobrażone; ona sama również ziszczała się stopniowo, zyskując taką postać. W jej fizycznym konstruowaniu brało udział wiele osób z wydawnictwa Oxford University Press; miałam szczęście, że moim redaktorem był William Sisler, a korektorką Rosemary Wellner. Barbara Schulman wspaniałomyślnie poświęciła wiele godzin na dodatkową korektę. Eva Scarry czytała tekst na wszystkich etapach, cierpliwie przekształcając rękopis w maszynopis, maszynopis w próbny wydruk, a ten po korektach w wydruk ostateczny, jakby było to przyjemnością, choć temat książki jest przygnębiający, a używane w niej argumenty kłopotliwe. Jestem wdzięczna właścicielowi obrazu Géricaulta Étude de Géricault d’après Eugène Delacroix 1818–1919, prywatnemu kolekcjonerowi ze Szwajcarii, za pozwolenie na wykorzystanie dzieła. Dziękuję również Michaelowi Friedowi, który jako pierwszy pokazał mi niezwykłe rysunki Géricault z okresu powstawania Tratwy Meduzy.

Stałe wsparcie, którego dostarczało mi przez cały czas powstawania książki wiele osób, okazało się decydujące. Uwagi doktora Erica Cassella dotyczące manuskryptu były dla mnie tak samo ważne jak jego własne teksty dotyczące jego pacjentów. Jack Davis zareagował na argumentację książki w typowy dla siebie rygorystyczny intelektualnie sposób. Być może wiedza, zapał moralny i zdolność do kultywowania intelektualnych przyjaźni Allena Grossmana nie są nieskończone, ale naprawdę trudno było dotrzeć do ich granic.

Praca nad tym projektem, jak każda praca tego rodzaju, często wydawała się samotna i długa. Wymienione tu osoby sprawiły, że kiedy tylko odrywałam się od niej, trafiałam do solidnego, obfitego świata. Nikt nie zrobił więcej, by wytworzyć tę obfitość, niż Philip Fisher, który robił nowe biurko za każdym razem, gdy zaczynałam nowy rozdział – w ten i inne sposoby tworzył przestrzeń, w której mogłam pracować. Dziękuję – za jego nawyk wykłócania się i wymyślanie wciąż nowych rzeczy, siłę jego wiary i energię niewiary.

E.S.

Filadelfia

czerwiec 1985 r.Rozdział 1 Struktura tortur: przekształcanie prawdziwego bólu w fikcję władzy

Sadystyczny potencjał języka opartego na sprawczości nigdzie nie dochodzi do głosu tak jawnie, jak w torturach. Zawierają one w sobie język, wypowiadane słowa i wydawane dźwięki, a zarazem same w sobie są także językiem, tematyzacją, wyrazem. Prawdziwy, dręczący ból zadaje się osobie; ale tortury, zakładające konkretne akty zadawania bólu, są również demonstracją i spotęgowaniem doznania bólu. W ramach procesu, który stosują, by wytworzyć ból w ciele więźnia, nadają widzialność strukturze i zakresowi czegoś, co zwykle jest prywatne i niekomunikowalne, zamknięte w granicach cierpiącego ciała. Następnie zaś negują, fałszują rzeczywistość tego, czemu same nadały obiektywność za pomocą przemieszczenia percepcyjnego, które przekształca wizję cierpienia w całkowicie iluzoryczny, ale dla sprawców tortur i reżimu, który reprezentują, zupełnie przekonujący spektakl władzy. Ból jest tak bezspornie rzeczywisty, że wydaje się nadawać tę swoją właściwość władzy, która powołała go do istnienia. Oczywiście właśnie dlatego, że realność tej władzy jest tak wątpliwa, a jej reżim tak niestabilny, stosuje się tortury.

Przekształcenie absolutnego bólu we władzę absolutną umożliwiane jest przez obsesyjne, świadome demonstrowanie sprawczości. Na najbardziej podstawowym poziomie przybiera to postać demonstrowania broni. Świadectwa ofiar tortur z wielu różnych krajów niemal zawsze zawierają opisy zmuszania ich do wpatrywania się w broń, za pomocą której mają zostać zranione. Więźniowie greckiej junty (1967–1971) musieli patrzeć na zawieszoną na ścianie kompozycję batów, pałek i rózg, kontemplować pięść oprawcy z sygnetem, który „sprawiał, że ciosy bardziej bolały”; pokazywano im też byczy członek pokryty zaschniętą krwią współwięźnia. Niezależnie jednak od tego, jakimi narzędziami posługiwał się dany reżim, są one tylko jednymi z wielu, a ich demonstrowanie to tylko jeden ze sposobów okazania władzy: tortury to proces, który nie tylko przekształca, ale i ogłasza przekształcenie każdego możliwego aspektu doświadczenia i otoczenia w źródło bólu. Nieprzypadkowo w żargonie torturujących pomieszczenie, w którym ma miejsce przemoc, nazywane jest „halą produkcyjną” na Filipinach, „kinem” w Wietnamie Południowym i „sceną” w Chile: tortury, oparte na powtarzających się aktach demonstrowania, mające na celu wytwarzanie fantastycznej iluzji władzy, stanowią groteskowy, kompensacyjny spektakl.

Etyczna głupota, zarówno w tym, jak i w mniej drastycznych przypadkach, ma więc nieświadomą strukturę. Tortury w swoim naj­ogólniejszym zarysie ukazują niezmienne i jednoczesne występowanie trzech zjawisk, które, gdyby je oddzielić i przedstawić w porządku linearnym, pojawiałyby się w następującej kolejności. Po pierwsze zadaje się komuś ból, stopniowo coraz silniejszy. Po drugie ból wzmacniany coraz bardziej w fizycznym sensie ulega również wzmocnieniu w tym sensie, że zostaje zobiektywizowany, ukazany tym, którzy znajdują się poza ciałem cierpiącej osoby. Po trzecie ten zobiektywizowany ból zostaje unicestwiony jako ból i zaczyna być odczytywany jako władza; przekład ten staje się możliwy dzięki obsesyjnemu zapośredniczeniu przez sprawczość. Działanie tych trzech zjawisk wyłoni się w toku opisu roli ciała i głosu w torturach.

I Ból i przesłuchanie

Tortury składają się z podstawowego działania fizycznego, zadawania bólu, oraz podstawowego działania słownego, przesłuchania. Pierwsze rzadko występuje bez drugiego. Zarówno obecnie, jak i w przeszłych przypadkach stosowania tortur, na przykład przez inkwizycję, na ogół zawierają one element przesłuchania: bólowi towarzyszy tradycyjnie „przepytywanie”. Historia starożytności również ukazuje trwałość tego połączenia: obcy schwytani przez kult yaksha w Indiach byli składani w ofierze po tym, jak zadawano im serię zagadek. Związek między działaniem fizycznym a słownym, między ciałem a słowem często jest lekceważony albo błędnie rozumiany. Choć informacji pozyskanych podczas przesłuchania niemal nigdy nie uznaje się za sprawiedliwy powód tortur, często uznaje się je za ich faktyczny powód. Jednak na każdy przykład przesłuchiwania kogoś, kto może dysponować ważnymi informacjami, przypadają setki przykładów przesłuchań osób, które nie mogą wiedzieć nic istotnego dla stabilności lub wizerunku reżimu. Dla niestabilnego reżimu motyw aresztowania często jest fikcją (sprzedawca miał sprzedawać za małe jajka – Grecja); powody karania uwięzionych również często są fikcją (mężczyźni, mimo że zamknięci w celach, mieli wiwatować, oglądając materiał telewizyjny o rozbiciu się wojskowego samolotu – Chile); tak samo to, co uchodzi za powód tortur, również jest fikcją.

Idea, że motywacją do okrucieństwa jest potrzeba informacji, wynika z tonu i formy przesłuchania raczej niż z jego treści: pytania, nieważne, jak nieistotna byłaby ich treść, są zadawane tak, jakby motywowały okrucieństwo, jak gdyby odpowiedzi na nie były najważniejsze. Niewiele jest rodzajów ludzkiej mowy, które w podobny sposób łączyłyby w sobie pytanie, tryb oznajmujący, rozkazujący, jak również dobitną formę wszystkich trzech, wykrzyknienie. Każdy z tych sposobów mówienia zakłada inną relację między mówiącym i słuchającym, dlatego błyskawiczne prześlizgiwanie się i zderzanie tych głosów oraz zakładanych przez nie relacji – niezależności trybu oznajmującego, niepewnej zależności pytania, dominacji trybu rozkazującego; każdej jakby oddzielonej od innych i przez nie nieograniczanej, podniesionej do potęgi przez wykrzyknienie – sugerują tak skrajny poziom niestabilności, że zadający pytania może się wydawać zaangażowany w wynik śledztwa do samego rdzenia swej istoty. Kiedy tego rodzaju połączenie trybów pojawia się w prywatnej, pozbawionej wymiaru politycznego ludzkiej komunikacji, i kiedy nie towarzyszy mu fizyczna brutalność – kiedy, na przykład, zazdrosny kochanek albo przerażony rodzic zadaje pytania i domaga się odpowiedzi w sposób oscylujący między samowystarczalną pewnością a błaganiem słuchającego o potwierdzenie, osoba zadająca pytania rzeczywiście może być zaangażowana w interakcję do samego rdzenia swej istoty. Jednak, jak dowodzą treść i kontekst pytań torturującego, fakt, że pytanie jest zadawane tak, jakby treść odpowiedzi miała znaczenie, niekoniecznie znaczy, że faktycznie je ma. Ważne, by dostrzec, że przesłuchanie nie jest czymś zewnętrznym względem tortur, ich motywem czy uzasadnieniem: jest ono integralną częścią struktury tortur, istnieje z racji ich ścisłego powiązania i interakcji z fizycznym bólem.

Ból i przesłuchanie z konieczności sobie towarzyszą, po części dlatego, że zarówno torturujący, jak i więzień doświadczają ich jako przeciwieństw. Pytanie, które (pod politycznym pretekstem) znaczy dla torturującego tak wiele, że staje się powodem jego groteskowej brutalności, znaczy dla więźnia doświadczającego przemocy tak niewiele, że udziela on odpowiedzi. Czysty, prosty fakt ludzkiego cierpienia jest dla kata niewidzialny, a moralny fakt zadawania cierpienia ma ulegać neutralizacji z powodu rzekomej pilności i wagi zadawanego pytania. Dla ofiary czysty, prosty, obezwładniający fakt cierpienia sprawia, że czymś neutralnym i nieistotnym staje się waga każdego pytania, a także waga świata, do którego pytanie to się odnosi. Ostry ból unicestwia świat. Wymuszając wyznanie, torturujący zmusza więźnia do uznania i obiektywizacji faktu, że ból niszczy jego świat. Z tego właśnie powodu choć treść odpowiedzi więźnia jest dla reżimu ważna czasami, to forma odpowiedzi, fakt jej udzielenia, są kluczowe zawsze.

Nie tylko ci, którzy stosują tortury, ale nawet ludzie, w których budzą one odrazę, współczujący ich ofiarom, wykazują pewną pogardę wobec tych, którzy się załamują i zaczynają mówić. Jest ona jednym z wielu objawów niedostępności fizycznego bólu dla tych, którzy bezpośrednio go nie doświadczają. Natura „przyznania się” zostaje zafałszowana za sprawą idiomu skonstruowanego na podstawie słowa „zdrada”: przyznając się, zdradzamy siebie i wszystkie elementy świata – przyjaciół, rodzinę, kraj, sprawę – z których składa się nasze ja. Niestosowność tego idiomu staje się oczywista w każdym kontekście innym niż polityczny. Mówi się, że w chwili, gdy wiertło dentysty dotyka odsłoniętego nerwu, widzi się gwiazdy. Ma to oznaczać, że w tej chwili treści świadomości zostają unicestwione, że imię naszego dziecka czy wspomnienie twarzy przyjaciela są nieobecne. Słowo „zdrada” nie pozwala jednak naświetlić natury tej „nieobecności”. Nie można zdradzić czegoś, co nie istnieje, a w tym przypadku wytworzony świat myśli i uczucia, wszelkie psychologiczne i umysłowe treści, które składają się na nasze ja i nasz świat, i które dają początek językowi oraz są przez niego umożliwiane, jak najdosłowniej przestają istnieć.

Oparte na faktach i fikcyjne opisy tortur na ogół nie skupiają się na procesie rozkładu percepcji powodowanym przez silny ból, a zobiektywizowanym w wyznaniu. Opowiadanie Sartre’a Mur stanowi częściowy opis tego procesu. Akcja rozpoczyna się na krótko przed tym, jak więzień hiszpańskiego faszystowskiego reżimu dowiaduje się, że został skazany na śmierć, a kończy krótko po tym, jak dowiaduje się, że wyrok został, przynajmniej na jakiś czas, uchylony. Przez chwilę to nagłe ułaskawienie wydaje się bezsensowne: kiedy reżim zaoferował darowanie życia w zamian za informację o kryjówce przyjaciela, więzień zagwarantował sobie śmierć, wskazując fałszywe miejsce. W ostatnich zdaniach opowiadania dowiadujemy się, że przyjaciel został schwytany w wymienionym miejscu.

Na podstawie tego opisu można by sądzić, że Mur zostawia nas z poczuciem gorzkiej ironii. Zakończenie stanowi niemal wzorzec struktury ironii dzięki zawartej w nim serii szybkich zwrotów (oczekiwanie na egzekucję ustępuje nagłej uldze; ulga ustępuje świadomości jej kosztu), dzięki łączeniu przeciwieństw (zdrada w swej powadze pojawia się z powodu absurdalnego zbiegu okoliczności) i wytrwałemu ukazywaniu ograniczeń świadomości (więzień ujawniał to, co, jak sądził, ukrywał; przestrzeń, w której, jak mu się wydawało, mógł działać i którą oceniał jako bardzo ciasną, okazała się jeszcze ciaśniejsza). Jednak zakończenie jest niemal pozbawione ironicznego efektu: choć każda czytelniczka odczuje pewnie, jakby z wielkiej odległości, że końcowe wydarzenia mają swój rytm, który normalnie wywołałby u nas wzdrygnięcie się, szok, nawet chwilowe zatrzymanie się umysłu, rzeczywista reakcja to raczej wzruszenie ramionami. Płaskość zakończenia wskazuje, czy nawet więcej: stanowi sposób pokazania nam, że sami uczestniczymy w stanie umysłu, który opisuje opowiadanie, stanie, w którego centrum znajduje się przytłaczający rozdźwięk między coraz bardziej materialnym ciałem a coraz bardziej wydrążonym z substancji światem; rozdźwięk, który sprawia, że wszystkie inne niezgodności, które zwykle określamy mianem „ironicznych”, wydają się odległe i nieistotne, tak jak świat, do którego należą.

Doświadczenie Pabla Ibbiety w Murze jest bliskie doświadczeniu osoby przeżywającej wielki ból, jeśli nie z nim tożsame. Bohatera nikt nie torturuje; wspomina on w pewnym momencie, że gdyby go torturowano, na pewno zdradziłby kluczową informację. Zostaje jednak skazany na śmierć, a potem niespodziewanie uwolniony, więc de facto podlega torturze często stosowanej ostatnio w Chile, Brazylii, Grecji i na Filipinach – „udawanej egzekucji” czy też, jak nazywa się ją na Filipinach, „procesowi umierania”. Oczywiście nie potrzeba żadnej konkretnej formy tortur, by ukazać pokrewieństwo bólu i śmierci – oba te zjawiska są podstawowe i absolutne, i można je napotkać tylko na granicach, które same tworzą. Fakt, że rytuały inicjacyjne wielu plemion wykorzystują ból jako symboliczny substytut śmierci, wiąże się prawdopodobnie z intuicyjnym ludzkim przeczuciem, że ból odzwierciedla w obrębie odczuwanego doświadczenia to, co jest niemożliwe do odczucia w śmierci. I ból, i śmierć istnieją z powodu ciała. Oba niszczą treści świadomości. Oba stanowią najmocniejszą formę negacji, najczystszy wyraz tego, co antyludzkie, unicestwienia, całkowitego odrzucenia, choć śmierć jest nieobecnością, a ból odczuwaną obecnością, choć śmierć realizuje się w ustaniu odczuwania, zaś ból wyraża się w jego groteskowym nadmiarze. Niezależnie zatem od kontekstu, w jakim się pojawia, fizyczny ból zawsze naśladuje śmierć, a zadawanie go to zawsze udawana egzekucja.PRZYPISY

Timothy Ferris, Crucibles of the Cosmos, „New York Times Magazine”, 14 stycznia 1979.

Walter Sullivan, Masses of Matter Discovered that May Help Bind Universe, „New York Times”, 11 lipca 1977.

Virginia Woolf, O chorowaniu, przeł. Magda Heydel, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010, s. 31–32.

W polskich przekładach również oddawane są one za pomocą jednego słowa, jak „ojej” (Filoktet, w: Sofokles, Tragedie, przeł. Antoni Libera, t. 2, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2018, s. 131; Filoktet, w: Tragedie, przeł. Robert R. Chodkowski, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2009, s. 340) czy „O! o!” – Filoktet, w: Tragedie, przeł. Kazimierz Morawski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1969, s. 408 (przyp. tłum.).

Nacisk na „zewnętrzność” i „wspólnotę” nie oznacza, że dokonuję jakiegokolwiek założenia dotyczącego realności obiektu; nawet wyobrażony przedmiot (duch, jednorożec) jest zwykle doświadczany przez wyobrażającą go sobie osobę jako istniejący poza granicami ciała; choć może być mniej komunikowalny niż realny przedmiot, jest oczywiście bardziej komunikowalny (czyli możliwy do nazwania, opisania) niż coś, co nie miałoby swojego przedmiotu.

Choć można powiedzieć „duchy, o których ona mówi, istnieją tylko w jej głowie”, sam fakt, że „ona” skłoniła nas do wypowiedzenia tego zdania, znaczy, że obiekt, choć nierealny, poddaje się uzewnętrznieniu i komunikacji: ukazała innym, znajdującym się poza jej cielesnymi granicami, treść ze swego umysłu, która w ten sposób przestała być całkowicie prywatna i niewidzialna. Warte podkreślenia jest tu nie to, że jedna osoba może skłonić drugą do zobaczenia ducha (co ma miejsce dość rzadko), lecz to, że jedna osoba może skłaniać inną do zobaczenia wnętrza jej umysłu.

Ronald Melzack, The Puzzle of Pain, Basic, New York 1973, s. 41. Zob. też wydanie poprawione, pisane wspólnie z Patrickiem D. Wallem: The Challenge of Pain, Basic, New York 1983 (wyd. polskie: tychże, Tajemnica bólu, przeł. Elżbieta Wesołek, Wydawnictwo WAM, Kraków 2006 – dop. red.).

Analogia ta jest uderzająca i prowokacyjna: o jej potencjale świadczy fakt, że umożliwiła Melzackowi i innym dojście do ważnych odkryć w dziedzinie cech bólu innych niż intensywność. Jednak, ściśle jednak rzecz biorąc, to nieprawda, że intensywność ma się do odczuwanego bólu tak jak strumień światła do widzenia, ponieważ ból (choć różnorodny i wielowymiarowy) jest znacznie bliższy jednowymiarowości niż widzenie, a znaczna część jego przerażającego charakteru bierze się właśnie z tej jednowymiarowości. Gdy przypisujemy czemuś „intensywność” (co robimy stale w przypadku bólu, a znacznie rzadziej w przypadku przedmiotów postrzeganych lub smakowanych), zwykle mamy po części na myśli to, że jeden z jego wymiarów stał się dominujący (czerwień czegoś czerwonego, głośność dźwięku syreny, bolesność bólu). Do natury intensywności należy oddzielanie się od otoczenia, obsesyjne angażowanie naszej uwagi tak, że odrywa się ona od każdego kontekstu, który pozwoliłby na ocenianie czy mierzenie owej intensywności. Dzięki temu procesowi percepcyjnemu intensywność staje się czymś absolutnym.

Choć poprzedni akapit kwestionuje dosłowną trafność analogii Melzacka, potwierdza jednocześnie jej praktyczną wartość. Można by powiedzieć, że gdyby ból miał cel, byłoby nim bycie odczuwanym i poznawanym wyłącznie za pośrednictwem intensywności. Ludzie próbujący uwidocznić także inne jego atrybuty walczą więc z jego upartą, izolującą się intensywnością, a zatem i z nim samym.

Opisy kwestionariusza McGill można znaleźć również w czasopismach medycznych, takich jak „Pain. The Journal of the International Association for the Study of Pain” (wydawane od roku 1975 do dzisiaj). Artykuły takie, choć dotyczą głównie stopnia precyzyjności konkretnych właściwości diagnostycznych kwestionariusza, czasem opisują również reakcje pacjentów na przedstawienie im listy słów. Osoby wydające kwestionariusz były zaskoczone łatwością, z jaką pacjenci identyfikują to, co uważają za „odpowiednie” słowo, „pewnością”, z jaką rozróżniają między odpowiednimi i nieodpowiednimi przymiotnikami, oraz „ulgą”, a nawet „szczęściem”, jakie wyrażają z powodu zaoferowania im słów do wyboru w czasie, gdy nie mogli ich znaleźć sami.

Thomas Stearns Eliot, Śpiew miłosny J. Alfreda Prufrocka, w: tegoż, W moim początku jest mój kres, przeł. Adam Pomorski, Świat Książki, Warszawa 2007, s. 11 (przyp. tłum.).

Rozmowa z Ronaldem Melzackiem, Uniwersytet McGill, Montreal, czerwiec 1977.

Były dyrektor Kampanii AI na rzecz Zniesienia Tortur wyjaśnia, że w każdym konkretnym przypadku podejrzenia o stosowanie tortur organizacja może znaleźć się pod presją zakładania bez potwierdzenia, że faktycznie mają one miejsce (co umożliwia szybkie wdrożenie działań na rzecz ich powstrzymania), zamiast czekać z rozpoczęciem działań na potwierdzenie (i pozwolić, by trwały, jeśli rzeczywiście mają miejsce). Trzeba jednak opierać się tej presji, ponieważ fałszywe relacje o torturach w tym przypadku zmniejszyłyby zdolność AI do powstrzymywania tortur we wszystkich kolejnych przypadkach (rozmowa z Shermanem Carrollem, dyrektorem Kampanii na rzecz Zniesienia Tortur, International Secretariat of Amnesty International, Londyn, sierpień 1977).

„Sieć pilnych akcji” AI wydaje autorom listów dokładne instrukcje dotyczące tego, czy w przypadku apelu na rzecz konkretnego więźnia można użyć słowa „tortury”.

Joris-Karl Huysmans, Na wspak, przeł. Julian Rogoziński, Zielona Sowa, Kraków 2003, s. 105 (przekład nieznacznie zmieniony – przyp. tłum.).

Friedrich Nietzsche, Radosna wiedza, przeł. Małgorzata Łukasiewicz, słowo/obraz /terytoria, Gdańsk 2008, s. 204.

V.C. Medvei, The Mental and Physical Effects of Pain, Livingstone, Edinburgh 1949, s. 40.

Homer, Iliada, przeł. Kazimiera Jeżewska, Ossolineum, Wrocław, Pieśń IV, w. 117, s. 90.

W jednym z nowszych wydań pism Margery Kempe redaktor, który widać uznał ten sposób użycia przymiotnika „krzykliwy” za zbyt dziwny, zastąpił go przymiotnikiem „ostry”. Zob. The Book of Margery Kempe, red. W. Butler-Bowdon, wstęp R.W. Chambers, Devin-Adair, New York 1944, s. xxv.

Ludwig Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, przeł. Bogusław Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008, cz. I, 312, s. 149–150.

Michael Walzer, Wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe, przeł. Michał Szczubiałka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010, s. 67.

Interview with Peter Benenson, „New Review” 1978, nr 4 (luty), s. 29.

William Safire, za: William Porter, Assault on the Media. The Nixon Years, University of Michigan Press, Ann Arbor 1976, s. 196.

Wywiad z George’em Wallace’em, Sixty Minutes, audycja CBS, 17 kwietnia 1977.

La rencontre Mitterrand–Reagan aura lieu les 18 et 19 octobre, „Le Monde”, 15 sierpnia 1981, s. 1. Zob. też „Time Magazine”, 24 sierpnia 1981.

Ta wyrównawcza funkcja tortur, która sprawia, że niestabilne reżimy stosują je regularnie, uwidacznia się szczególnie w kontekście konfliktów międzynarodowych. Do roku 1940, jak podaje Bruno Bettelheim, okresy, w których żydowskim więźniom w Niemczech pozwalano na emigrację, przeplatały się z okresami, w których masowo ich zabijano; to, które rozwiązanie stosowano, zależało od siły i autowizerunku nazistowskiego rządu. Jak pisze Bettelheim: „Żydowscy więźniowie znaleźli się więc w takim położeniu, że pragnęli żarliwie zniszczenia wroga, a jednocześnie pragnęli (do roku 1940), by pozostał silny do czasu, aż zdołają wyemigrować, albo (później) by pozostał na zawsze bezpieczny, co uchroniłoby ich od masowej zagłady i rzezi ich rodzin” (The Informed Heart. Autonomy in a Mass Age, Free Press, New York 1960, s. 202). Niedawna misja Amnesty International na Bliskim Wschodzie, mająca na celu zbadanie doniesień o torturach stosowanych podczas wojny 1973 roku, podsumowana została wnioskiem: „Podczas wojny zwykle panuje duża wrogość wobec pojmanych nieprzyjacielskich żołnierzy. Pozostaje ona szczególnie silna podczas najbardziej intensywnych działań wojennych, a postępowanie z jeńcami można wyjaśnić w wielu przypadkach jako (niestosowną) zemstę za działalność wojenną wroga. Gdy na przykład jedna ze stron zrzuci bomby na miasto drugiej, pojmani żołnierze pierwszej strony mogą zostać brutalnie potraktowani” (Report of an Amnesty International Mission to Israel and the Syrian Arab Republic to Investigate Allegations of Ill Treatment and Torture, Amnesty International Publications, London 1975, s. 6).

Niepublikowana relacja Amnesty International z procesu sprawców owych tortur pracujących dla „rządu pułkowników”; przetłumaczona i porównana zarówno z pełnymi sprawo­zdaniami, jak i z podsumowaniami posiedzeń sądu zamieszczonymi w greckich gazetach „Vima”, „Kathimerini”, „Ta Nea” i „Avghi”, s. 13, 65, 100, 77; dalej cytowana jako Transcript of the Torturers’ Trial. Wiele szczegółów w tym rozdziale pochodzi z publikacji Amnesty International oraz z niepublikowanych materiałów (zeznania, sprawozdania medyczne, świadectwa byłych więźniów) przechowywanych przez dział badawczy Międzynarodowego Sekretariatu Amnesty International w Londynie. Jak często ostrzega Amnesty, jest paradoksem, że istnienie szczegółowego raportu o torturach stosowanych w danym kraju oznacza, iż kraj ten pozwolił tej organizacji przynajmniej na przeprowadzenie śledztwa, podczas gdy istnieją inne kraje, które na nie nie zezwalają albo które regularnie zabijają tych, których torturują, sprawiając, że nie ma możliwości ujawnienia przemocy. Przeważająca część danych w tym rozdziale oparta jest na przypadku greckim, ponieważ proces z 1975 roku upowszechnił informacje na temat aspektów tortur, które zwykle pozostają niejawne.

Report of an Amnesty International Mission to the Republic of the Philippines. 22 November – 5 December 1975, wyd. 2, Amnesty International Publications, London 1976, s. 37.

South Vietnam, w: Amnesty International Report on Torture, Farrar, Straus and Giroux, New York 1975, s. 167.

Appendix. Special Report on Chile by Rose Styron, w: Amnesty International Report on Torture, s. 257.

Damodar D. Kosambi, The Culture and Civilization of Ancient India in Historical Outline, Routledge & Kegan Paul, London 1965, s. 110.

Choć nie ma oczywiście żadnego sposobu, by wykazać, że potrzeba pozyskania informacji to fałszywy powód tortur, można przytoczyć niezliczone przypadki zadawania w trakcie przesłuchań nieistotnych pytań. W 1974 roku pewnemu Irlandczykowi zadawano pytania takie jak: „Co byś zrobił, gdyby protestanci gwałcili twoją córkę?… Pewnie stałbyś i się przyglądał z przyjemnością” (niepublikowany list od ministra do różnych grup rządowych i grup broniących praw człowieka, w archiwach Amnesty International). W 1978 roku wielu uczniów z Etiopii zostało zabitych po tym, jak kazano im podawać nazwiska innych uczniów mogących należeć do antyrządowego podziemia. „Mówimy o dzieciach”, pisze dyplomata, „mają po 10, 11, 13 lat. Przesłuchiwany jest dzieciak, który podaje nazwiska innych dzieciaków – może kogoś, z kim pobił się w szkole tego dnia” (John Darnton, Ethiopia Uses Terror to Control Capital, „New York Times. Late City Edition”, 9 lutego 1978, sekcja 1, I, 9). Fakt, że pozyskane w ten sposób informacje w Etiopii, Wietnamie czy Chile określały, kogo aresztowano i torturowano, może oznaczać jedynie, że rządy pozwalają czasem, by ich przeciwnicy dostarczali arbitralnej struktury dla stosowanej przez nie przemocy. Nawet ci, którzy przyjmują, że motywem dla tortur może być potrzeba informacji, kwestionują pośrednio to założenie. Publikacje Amnesty International na przykład zwracają czasem uwagę na fakt, że tortury stanowią niezwykle mało skuteczny sposób pozyskiwania informacji, choć potępia się je oczywiście nie ze względu na nieskuteczność. Alistair Horne, omawiając tortury podczas wojny w Algierii, wydaje się zakładać, że są one stosowane po to, by pozyskać informacje, zauważa jednak, że realne dane pozyskane przez kraj stosujący tortury są „przywalone górą fałszywych informacji wyciągniętych od ofiar usiłujących desperacko uchronić się przed dalszym cierpieniem” (Alistair Horne, A Savage War of Peace. Algeria 1954–1962, Macmillan, London 1977, s. 205). W swoim artykule Torture („Philosophy and Public Affairs” 1978, nr 7, s. 124–143) Henry Shue analizuje i ocenia zarówno „tortury terrorystyczne” (w przypadku których jest oczywiste, że celem nie jest uzyskanie informacji), jak i „tortury śledcze” (w przypadku których może się wydawać, że celem jest uzyskanie informacji). Poprzedza jednak swoje omówienie tej drugiej kategorii komentarzem: „Nie trzeba podkreślać, że bardzo niewiele faktycznych przykładów tortur wpisuje się w kategorię tortur śledczych” (s. 134).

Transcript of the Torturers’ Trial, s. 155.

Niepublikowane świadectwo byłego więźnia z Chile, archiwum Amnesty International.

Choć ci, którym udało się wytrzymać tortury bez odpowiadania na pytania, zasługują na podziw, ci, którzy odpowiadali, nie są i nie powinni być uznawani za zhańbionych. Wiele wytworów naszej kultury ukazuje naszą pogardę wobec nich. Sztukę tak głęboką i mocną jak Cenci Percy’ego Bysshe Shelleya psuje aroganckie i bezmyślne potępienie Beatrice dla brata i matki, którzy przyznali się do winy pod wpływem tortur. Scena, która ma ukazać nam, jak szlachetna jest bohaterka, powinna raczej budzić w widzach zażenowanie. W kulturze popularnej widoczne jest takie samo podejście. Filmy z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, takie jak Purple Heart i Bataan, ukazywały bohatera zawsze nieugiętego i milczącego, dlatego amerykańska publiczność była zszokowana, kiedy Gary Powers „sypnął”, zamiast popełnić samobójstwo, a przepisy prawa wojskowego dotyczące udzielania informacji pod wpływem tortur zmieniano bardzo powoli w przeciągu ostatnich dwudziestu lat. Fakt, że cywile niezamierzenie stają w ten sposób po stronie torturujących, został unaoczniony w procesie oprawców z Grecji mającym miejsce w 1975 roku, podczas którego oskarżeni zdradzili w pełnych samozadowolenia komentarzach swoje przekonanie, że zachowali władzę nad zeznającymi w procesie byłymi więźniami, ponieważ wiedzą, kto się przyznał podczas tortur, a kto nie. Podobnie izraelski sędzia Moshe Etzioni, wypowiadający się w Ambasadzie Izraela w Londynie, tak skomentował raport londyńskiego „Timesa” z lipca 1977 roku na temat stosowania tortur na Zachodnim Brzegu: „Nie torturujemy Arabów. Przyznawanie się leży w ich naturze”. Choć w obu przypadkach mówiącym natychmiast udzielono publicznej reprymendy (przez sąd w pierwszym przypadku, przez media w drugim), istnieje dobry powód, dla którego greccy kaci i izraelski sędzia uznali, że ich komentarze są na miejscu. Najsmutniejszą oznaką negatywnego podejścia do przyznawania się jest wstyd byłych więźniów wyznających, że się załamali. Choć formularz medyczny Amnesty International zawiera sekcję „przesłuchania i tortury”, członkowie misji tej organizacji nigdy nie pytają więźniów, czy zmuszano ich do wyznania czegoś i czy to zrobili. Czasem jednak zeznania przyjmują osoby spoza Amnesty – w tych wypadkach padają czasem pytania o przyznawanie się.

Ta relacja między bólem a ironią zostanie uwidoczniona także w opisach tortur, które pojawią się później. Na razie warto tylko zauważyć, że ironia zajmuje w opowiadaniu Sartre’a to samo miejsce, które zajmuje także w wielu tekstach dotyczących Zagłady. Tkanka narracyjna tej literatury zbudowana jest z niezliczonych struktur ironicznych (zajrzyjmy na dowolną stronę Proszę państwa do gazu Tadeusza Borowskiego), których jednak nie odbieramy jako ironii z uwagi na przytłaczający fakt tkwiący w samym centrum. W Nocy Eliego Wiesela ojciec i syn jadą pociągiem wiozącym ich do obozu razem z kobietą, która wciąż widzi piece i ogień. Inni uważają, że jest szalona, ale oczywiście okazuje się jasnowidzką. Chwila, gdy pojawiają się prawdziwe piece, a los wszystkich nagle staje się jasny, byłaby, w przypadku normalnej struktury doświadczenia, tą, która ukazuje ironiczne usytuowanie wizjonerki i tych, którzy błędnie ją osądzali; ale w obliczu faktu istnienia pieców wydaje się nieważne, czy koniec został, czy nie został przewidziany i w jaki sposób. Ów przerażający główny fakt sprawia, że nie ma faktów pobocznych, nie ma żadnej relacji między peryferiami a centrum, nie ma ironii, ponieważ ironia jest wszędzie, rozciąga się w każdym kierunku.

Zob. np. Mircea Eliade, Szamanizm i archaiczne techniki ekstazy, przeł. Krzysztof Kocjan, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, s. 45.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: