Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bolesław Śmiały: tragedia w pięciu aktach - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bolesław Śmiały: tragedia w pięciu aktach - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 222 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZE­MO­WA

Je­że­li któ­re dzie­ło bez prze­mo­wy obejść się może, tra­ge­dia Bo­le­sław Śmia­ły dla sa­me­go ob­ja­śnie­nia w dwóch waż­nych wzglę­dach po­trze­bu­je jej ko­niecz­nie. Na­przód: że wy­bór bo­ha­te­ra dra­ma­tu jest przy­zwo­ity; po wtó­re, że fik­cja, przy­da­na do rze­czy z dzie­jów na­ro­do­wych wy­ję­tej, nie ma z nimi żad­nej sprzecz­no­ści.

Co do pierw­sze­go; uwa­gi zna­nych w uczo­nym świe­cie pi­sa­rzów kla­sycz­nych nie po­zwa­la­ją czy­nić bo­ha­te­rem sztu­ki zbrod­nia. Ani trwo­gi, ani li­to­ści – mó­wią oni – któ­re są ko­niecz­ną ta­kie­go dzie­ła za­sa­dą, nie może nig­dy w do­brym ser­cu obu­dzić zbro­dzień. Naj­sroż­sze klę­ski, śmierć na ko­niec sama – są to rze­czy jemu przy­zwo­ite. Co­kol­wiek się mówi lub czy­ni na jego prze­śla­do­wa­nie, przy­no­si to roz­kosz wi­dzom.

Zda­nie po­dob­ne zda­je się samą skłon­ność ludz­ką mieć za sobą i nie wol­no mu prze­czyć. Gdy­by kto na przy­kład zdraj­cę wła­snej oj­czy­zny uczy­nił bo­ha­te­rem tra­ge­dii, nie tyl­ko nie­szczę­ściem jego nie spra­wił­by na umy­słach żad­ne­go wra­że­nia, ale na­wet i zbrod­ni nie mógł­by uka­rać przy­zwo­icie. Karą za po­dob­ne bez­pra­wie jest wszę­dzie kara śmier­ci nąj­ha­nieb­niej­szej. Na żad­nej sce­nie przed­sta­wić jej nie moż­na. Wy­pa­dło­by za­tem nie­god­ne­go bo­ha­te­ra sztu­ki uka­rać zgo­nem po­waż­niej­szym albo – co jesz­cze gor­sza – po­zwo­lić mu za­bić sa­me­go sie­bie Wten­czas pod­ła jego zbrod­nia nie by­ła­by uka­ra­na, ale ra­czej na­gro­dzo­na; wten­czas bez­czel­ny zdraj­ca oj­czy­zny zgi­nął­by śmier­ci wspa­nia­łą, śmier­cią wiel­kie­go Ka­to­na.

In­sze wca­le zna­cze­nie ma bo­ha­ter tego dra­ma­tu. Bo­le­sław dru­gi, dla wa­lecz­ne­go ser­ca – jak mó­wią dzie­jo­pi­so­wie – na­zwa – ny Śmia­łym, przy dow­ci­pie ży­wym i wspa­nia­ło­ści umy­słu był jesz­cze roz­trop­nym, hoj­nym i męż­nym. Przy­mio­ty po­dob­ne są wiel­kie­go kró­la przy­mio­ta­mi. Udo­wod­nił je wszyst­kie, oso­bli­wie zaś mę­stwo i śmia­łość. Przy sa­mym na­wet koń­cu pa­no­wa­nia, wy­klę­ty i prze­śla­do­wa­ny od pa­pie­ża Grze­go­rza Siód­me­go, umiał w nie­po­słusz­nym i przez du­chow­nych pod­że­ga­nym na­ro­dzie utrzy­mać ber­ło i po­wa­gę wię­cej roku. Słusz­nie kró­lo­wi temu w rzę­dzie pa­nu­ją­cych w je­de­na­stym wie­ku, pierw­szy sto­pień co do mę­stwa i od­wa­gi przy­zna­ją. Po­peł­nił on wpraw­dzie za po­wro­tem z Ki­jo­wa dzi­kie okru­cień­stwa; uci­skał pod­da­nych, za­bie­rał im wła­sno­ści, ka­rał wy­stęp­ki okrop­nie; i wten­czas jed­nak uwa­żać go nie moż­na jako zbrod­nia, ale jako kró­la mści­cie­la. Sama hi­sto­ria świad­czy, iż nie­po­słu­szeń­stwo żoł­nie­rzy, nad­uży­cie wła­dzy du­chow­nej istot­ną były przy­czy­ną tych nie­szczęść, któ­re jego po­msta wy­la­ła. My­śleć prze­to nie po­wi­nie­nem, żem nie do­brze po­strze­gał, gdy miej­sce bo­ha­te­ra w tra­ge­dii wziąw­szy za przed­miot, uka­ra­nie osą­dzi­łem przy­zwo­itym dla nie­go.

Co do dru­gie­go, uwa­ża­jąc pa­no­wa­nie całe Bo­le­sła­wa Śmia­łe­go i czy­ny jego wszel­kie, nie­po­dob­nym być zda­je się wy­bór po­waż­nej
rze­czy do uło­że­nia wyż­sze­go dra­ma­tu zdat­nej; szcze­gól­niej zaś co do czyn­no­ści głów­nej. Nie­do­stat­ku po­dob­ne­go nie do­zwa­la­ją
prze­pi­sy dra­ma­tycz­ne za­stą­pić fik­cją, kie­dy sam bo­ha­ter sztu­ki jest wzię­ty z hi­sto­rii i czy­ny jego są po­wszech­nie wia­do­me.
Wi­nie­nem za­tem ob­ja­śnić po­wo­dy, któ­re mnie skło­ni­ły do uło­że­nia wspo­mnia­ne­go dra­ma­tu i udo­wod­nić w oczach uczo­ne­go
czy­tel­ni­ka, że szcze­gól­niej­szym moim było sta­ra­niem wszyst­ko ści­śle po­łą­czyć z hi­sto­rią i nic jej prze­ciw­ne­go nie utwo­rzyć. Rzecz, któ­rą wy­bra­łem w tym celu, zna­leźć moż­na w dzie­jach na­ro­do­wych przy koń­cu pa­no­wa­nia Bo­le­sła­wa Śmia­łe­go. My­ślę, iż naj­le­piej mój wy­bór oka­żę, kie­dy sa­me­go dzie­jo­pi­sa Na­ru­sze­wi­cza przy­to­czę po­da­nie:

„Ta­jem­ne schadz­ki, któ­re w nie­uf­no­ści i nie­ukon­ten­to­wa­niu czę­sto okrop­ny sku­tek po­prze­dzać zwy­kły, wy­nu­rzy­ły na ko­niec szka­rad­ny na ży­cie kró­lew­skie spi­sek. Bo­le­sław nie wi­dząc się zni­kąd bez­piecz­nym, uszedł do Wła­dy­sła­wa, kró­la wę­gier­skie­go, w to­wa­rzy­stwie wier­nych so­bie żoł­nie­rzy”.

Każ­dy znaw­ca te­atru przy­zna z uf­no­ścią, że spi­sek na kró­la tak po­tęż­ne­go, ja­kim był Bo­le­sław, spi­sek w tym cza­sie ukno­wa­ny, kie­dy wy­rok za­gnie­wa­ne­go Rzy­mu obu­rzył całe du­cho­wień­stwo i pod­da­nych z po­słu­szeń­stwa wy­zuł, spi­sek na ko­niec, któ­ry pierw­sze w kra­ju za­jął oso­by – god­ny jest za­iste sce­ny tra­gicz­nej. Śmia­łość i mę­stwo Bo­le­sła­wa z jed­nej, osta­tecz­ność uci­śnio­ne­go
na­ro­du z dru­giej stro­ny obie­cu­ją wszyst­kie wiel­kie unie­sie­nia ser­ca i du­szy, wyż­szym dra­ma­tom wła­ści­we. Do tego jesz­cze o żad­nych szcze­gó­łach spi­sku nie wspo­mi­na­ją dzie­je; wol­no je było utwo­rzyć przy po­mo­cy kunsz­tu i w ni­czym prze­to nie ob­ra­zić praw­dy hi­sto­rycz­nej. Idzie tu tyl­ko o samo roz­wią­za­nie, idzie o przed­miot sztu­ki. Wspo­mnia­ny z hi­sto­rii wy­ją­tek zda­je się oka­zy­wać, iż Bo­le­sław nie wi­dząc się zni­kąd bez­piecz­nym, uprze­dza ja­ko­by bli­ską zgu­bę swo­ją i ucho­dzi z kra­ju. Od­mie­nia to wspo­mnia­ny wy­żej a wier­nie z hi­sto­rii wy­ję­ty wiel­ki ob­raz jego i czy­ni nie­god­nym bo­ha­te­rem sztu­ki tego po­tęż­ne­go kró­la, któ­ry przez całe pa­no­wa­nie swo­je żad­nej nie do­świad­czył trwo­gi. Są­dzi­łem więc, je­że­lim się nie my­lił, iż na­stę­pu­ją­cy układ sztu­ki, któ­ry wy­ra­żam w tre­ści i ukoń­cze­niu tra­ge­dii, wła­ści­wą nada po­wa­gę i po­da­niu dzie­jo­pi­sa w ni­czym prze­ciw­ny nie bę­dzie.

Nie­ludz­kim pa­no­wa­niem Bo­le­sła­wa Śmia­łe­go przy­wie­dzio­ny do roz­pa­czy na­ród czy­ni spi­sek na jego ży­cie, a na­stęp­stwo tro­nu prze­zna­cza Wła­dy­sła­wo­wi Her­ma­no­wi, bra­tu jego. Prze­ra­żo­ny Her­man okrop­no­ścią czy­nu i prze­la­niem krwi brat­niej, aby ży­cie kró­la oca­lił i oraz win­nych na po­mstę nie wy­dał, do­no­si Bo­le­sła­wo­wi przez Wi­sła­wę, mał­żon­kę jego, o zdra­dzie, ukryw­szy imio­na spi­sko­wych. Ale król uwia­do­mio­ny już daw­niej o ta­jem­nych schadz­kach pierw­szych osób, od­kryw­szy pod­stęp­nie na­czel­ni­ka spi­sku w oso­bie Wsze­bo­ra, het­ma­na, i zna­ko­mit­szych spól­ni­ków jego, wszyst­kich do wię­zie­nia wtrą­cić roz­ka­zu­je. Wro­dzo­na py­cha dla sa­mej sła­wy krwi wła­snej nie po­zwa­la mu prze­śla­do­wać bra­ta, lecz ob­ra­ża­ją­ca dumę jego ży­wość kró­lo­wej
w obro­nie wi­no­waj­ców, za­pa­la kró­la gnie­wem i na rów­ne nie­szczę­ście na­ra­ża Her­ma­na. Ogło­szo­ny wy­rok śmier­ci bez róż­ni­cy dla wszyst­kich obu­rza woj­sko i po­spól­stwo, już daw­niej klą­twą świę­tej sto­li­cy i pod­że­ga­niem du­chow­nych zu­chwa­łe. Ude­rza­ją
zbroj­ną ręką na licz­ną straż kró­lew­ską więź­niom przy­da­ną i rów­nie Her­ma­na z Wsze­bo­rem jako i wszyst­kich spi­sko­wych
uwal­nia­ją. Wpa­da za­pal­czy­wy het­man z lu­dem i żoł­nier­stwem w celu za­bi­cia kró­la, ale przy­tom­ny i w tym ra­zie Bo­le­sław
wy­ry­wa z nad­zwy­czaj­ną śmia­ło­ścią ukry­ty przy so­bie pu­gi­nał i chcąc ode­brać nie­słusz­nie bra­tu swo­je­mu ży­cie (któ­ry uprze­dził
na­paść Wsze­bo­ra, aby kró­la o bli­skim ostrzegł nie­bez­pie­czeń­stwie) prze­ra­ża wszyst­kich okrop­ną trwo­gą, ży­cie zaś i po­wa­gę swo­ją oca­la. Wiel­ka na ko­niec sta­łość umy­słu Wi­sła­wy i Her­ma­na, wzgar­da ży­cia dla do­bra po­wszech­ne­go, a bar­dziej jesz­cze skry­te
Bo­le­sła­wa zgry­zo­ty i wi­dok smut­nych za­wsze nadal skut­ków tak moc­ne na umy­śle jego spra­wia wra­że­nie, iż do­bro­wol­nie skła­da ko­ro­nę i sam sie­bie ka­rze wspa­nia­le.

Że po­dob­ne roz­wią­za­nie nie ob­ra­ża by­najm­niej praw­dy hi­sto­rycz­nej ani od­mie­nia głów­nej ak­cji, sama rzecz do­wo­dzi. W tym je­dy­nie ma nie­ja­ką z nią sprzecz­ność, że od­da­le­nie Bo­le­sła­wa czy­ni wię­cej wspa­nia­łym, wię­cej god­nym bo­ha­te­ra. Wol­no, zda­je się, było przy­jąć tę po­waż­ną od­mia­nę dla tak waż­nej przy­czy­ny, jak jest utrzy­ma­nie cha­rak­te­ru oso­by –

„se­rve­tur ad imum,

Qu­alis ab in­cep­to pro­ces­se­rit et sibi con­stet".

Nie­po­dob­ną a przy­najm­niej bar­dzo trud­ną jest rze­czą wy­szu­ka­nie w dzie­jach bądź na­ro­do­wych, bądź ob­cych miej­sca tak zdat­ne­go, żeby do uło­że­nia dra­ma­tu bez uży­cia kunsz­tow­ne­go zmy­śla­nia słu­żyć mo­gło. Wie­my z przy­kła­du pierw­szych pi­sa­rzów, iż sama tyl­ko treść po­waż­nej i zdat­nej rze­czy, czyn­ność głów­na, cha­rak­te­ry pierw­szych osób i nie­któ­re szcze­gól­niej­sze ob­ra­zy by­wa­ją po­spo­li­cie z po­da­nia dzie­jo­pi­sów wy­ję­te. Ale układ i pro­wa­dze­nie, wyż­sze zda­nia i my­śli, zwią­zek na ko­niec róż­nych od­mian i wie­lu przy­da­nych rze­czy, któ­ry się uła­twia przez roz­mo­wę i dzia­ła­nie, są pło­dem wła­snej pra­cy, po­mo­cą kunsz­tu wspar­tej. Po­do­bień­stwo do praw­dy za­stę­pu­je wten­czas miej­sce sa­mej praw­dy, a ści­słe za­cho­wa­nie pra­wi­deł sztu­ki i na­tu­ral­ne po­łą­cze­nie zmy­ślo­nej rze­czy z praw­dzi­wą jed­na temu po­do­bień­stwu po­wa­gę, uf­ność i wia­rę.

Cha­rak­ter Bo­le­sła­wa, rze­tel­nie z dzie­jów na­ro­do­wych wy­ję­ty, nie może być nie­wła­ści­wy. Wszy­scy pi­sa­rze przy­da­ją mu do mę­stwa i śmia­ło­ści dumę naj­wyż­szą. Sta­ra­łem się tro­skli­wie utrzy­mać ją w tej sztu­ce. Dla dumy nie ży­czy on so­bie wła­sne­go rodu wcią­gać do spi­sku. Dla tej­że dumy po­świę­ca póź­niej Her­ma­na i samą Wi­sła­wę. Dla dumy żyć sa­mo­wład­nie roz­ka­zu­je chcą­cym umie­rać. Dla dumy na ko­niec, kie­dy go wszy­scy god­nym tro­nu być są­dzą, skła­da do­bro­wol­nie ko­ro­nę.

Her­ma­no­wi przy­zna­ją kro­ni­ka­rze ła­ska­wość i na ura­zy nie­pa­mięć; ale na cu­dzym naj­czę­ściej zda­niu po­le­ga­ją­cy ro­zum. Te same przy­mio­ty ma w tra­ge­dii. We wszyst­kim ule­ga kró­lo­wej.

Cha­rak­te­ru Wi­sła­wy lubo nie po­da­je hi­sto­ria, zda­je się prze­cież, iż ta­kim być po­wi­nien. Kró­lo­wa z rodu pa­nu­ją­cych ksią­żąt, nadaw­szy mał­żon­ko­wi pra­wo do znacz­nej czę­ści Rusi, ob­ra­ża­ją­cym ho­nor i mi­łość nie­rząd­nym ży­ciem jego przy­wie­dzio­na do roz­pa­czy, mo­glaż po­kor­nych mo­dłów uży­wać wten­czas, kie­dy Bo­le­sław prze­stro­gi i rady wszel­kie albo od­rzu­cał z po­gar­dą, albo śmier­cią ka­rał? Może się mylę, ale tak nie my­ślę. Z okru­cień­stwem ra­czej jego wzra­sta tu ży­wość kró­lo­wej, aż do sa­mej wzgar­dy ży­cia. Mówi ona za do­brem ludu, za do­brem wła­snym, za do­brem na ko­niec kró­la sa­me­go, ale mówi z tym unie­sie­niem i ża­lem, któ­ry za­wsze skrzyw­dzo­ne­mu ser­cu to­wa­rzy­szy, a nig­dy nie zna mia­ry. Z mi­ło­ści do gnie­wu naj­pręd­sze jest przej­ście.

Wsze­bor, któ­ry wal­czył za­wsze o do­bro i sła­wę oj­czy­zny, wi­dząc upa­da­ją­cy w nie­rzą­dzie na­ród albo go dźwi­gnąć śmier­cią kró­la, albo sam zgi­nąć usi­łu­je. Jako żoł­nierz zna­ko­mi­ty, zu­chwa­ły jest w nie­szczę­ściu i ni­czym nie ugię­ty.

My­śli nie­któ­re wzglę­dem sto­li­cy apo­stol­skiej umiesz­czo­ne w tym dra­ma­cie nie mogą być na­zbyt śmia­łe. Bos­su­et opi­su­jąc ży­cie Grze­go­rza Siód­me­go, pa­pie­ża, w rzę­dzie go na­wet świę­tych nie mie­ści. Sam Na­ru­sze­wicz, acz du­chow­na oso­ba, wię­cej da­le­ko w tym wzglę­dzie użył śmia­ło­ści w Hi­sto­rii, ni­że­li jej so­bie po­zwo­lił pi­sarz w tra­ge­dii.

Do tej obro­ny po­wi­nie­nem jesz­cze przy­dać uwa­gę o jed­no­ści miej­sca. Ści­śle ona w tym dra­ma­cie za­cho­wać się dała. W po­ko­ju
kró­lew­skim za­czy­na się i koń­czy wszyst­ko.

Wy­miar tak­że cza­su nie po­trze­bo­wał prze­pi­sów dwa­dzie­ścia czte­ry go­dzin po­zwa­la­ją­cych; tyle go bo­wiem tyl­ko po­strze­gać moż­na w tej sztu­ce, ile go samo jej wy­sta­wie­nie po­trze­bu­je.

Nie umie­ści­łem żad­nej mi­ło­ści, żeby nie osła­bić po­wa­gi tej waż­nej ma­te­rii.

Wię­cej nad osób czte­ry w pro­wa­dze­niu rze­czy nie uży­łem, żeby unik­nąć próż­nych roz­mów i w ni­czym nie ob­ra­zić tej jed­no­ści, na któ­rą szcze­gól­niej­szą bacz­ność mieć na­le­ży.

To wszyst­ko zda­je się do­syć uspra­wie­dli­wiać mój za­miar. Wszel­kie prze­to uchy­bie­nia i błę­dy, któ­re od­kry­ją ucze­ni, nie my­ślę, aby z tego mia­ły po­cho­dzić źró­dła, iż do rze­czy wy­ję­tej z dzie­jów przy­da­łem po­moc zmy­ślo­ną albo nie­wła­ści­wy uczy­ni­łem wy­bór; ale z tego za­pew­ne, iż nad moje siły przed­się­bio­rąc pra­cę nie za­cho­wa­łem uczo­nej prze­stro­gi wspo­mnia­ne­go już wy­żej Ho­ra­cju­sza:
„Su­mi­te ma­te­riam, ve­stris, qui scri­bi­tis, aequ­am vi­ri­bus”.Sce­na I

Wi­sła­wa, Her­man

WI­SŁA­WA

Ostroż­ność tak roz­sąd­ną i ja z tobą dzie­lę,

Lecz mo­żesz te­raz wszyst­ko mó­wić ze mną śmie­le;

Król nie za­raz po­wró­ci.

HER­MAN

Nie bę­dzie­myż, pani,

Mimo jego nie­byt­ność zdrad­nie pod­słu­cha­ni?…
Wiesz do­brze, ile Kra­ków ma pod­stęp­nych łu­dzi,

Zysk w jed­nych, ła­ska w dru­gich, nie­cną chy­trość bu­dzi.
Pod­strze­ga­ją nie­win­nych i z pod­łą roz­ko­szą
Czę­sto nie­słusz­ne skar­gi do tro­nu przy­no­szą.
Wła­sny dom jest nie­pew­ny w ta­kim rze­czy sta­nie,
A my w po­ko­ju kró­la.

WI­SŁA­WA

Tym le­piej, Her­ma­nie;
Bez woli Bo­le­sła­wa oprócz mnie i stra­ży
Nikt się do tego miej­sca zbli­żyć nie od­wa­ży;
Straż jest pew­nie przy kró­lu i nie wró­ci wprzó­dy,
Żad­nej więc w każ­dym wzglę­dzie nie wi­dzę prze­szko­dy.
Znasz Wi­sła­wę i mo­żesz ufać jej zu­peł­nie.

HER­MAN

Spo­koj­ny je­stem… ale nim roz­kaz twój speł­nię,
Prze­bacz, iż po­mny ra­zem na skut­ki, kró­lo­wo,
Chcę two­je za­rę­cze­nie, two­je zy­skać sło­wo,
Że naj­lep­szych uży­jesz środ­ków do obro­ny,
Że jed­ną siłą obie wspie­rać bę­dziesz stro­ny.
Tej waż­nej ostroż­no­ści nie dar­mo uży­wam;
Złe pro­wa­dze­nie rze­czy, któ­rą ci od­kry­wam,
Za­miast po­myśl­nych skut­ków bę­dzie bez za­wo­du
I moją klę­ską wiecz­ną, i klę­ską na­ro­du…
Są­dzisz może, iż w na­szej ta­jem­nej roz­mo­wie,
Smut­ny ob­raz tej nędz­nej sto­li­cy od­no­wię,
Co kie­dyś mia­ła w kró­lu szczę­ście i zba­wie­nie,
Dziś drży na samo jego imie­nia wspo­mnie­nie.
Nie; bar­dziej sro­gie rze­czy przy­cho­dzę ob­ja­wić.

WI­SŁA­WA

Ni­czym już wię­cej trwo­gi nie zdo­łasz mi spra­wić.
Kto dłu­go tak nie­ludz­kich okru­cieństw na­wy­ka,
No­wej dzi­ko­ści sro­gość mało go do­ty­ka…
Cóż mi strasz­ne­go usta two­je od­kryć mogą?…
Pa­trzy­łam z męż­nym ża­lem, kie­dy przez moc sro­gą,
Mimo proś­by z roz­pa­czą i łza­mi złą­czo­ne,
Stra­cił Miesz­ko w Kry­sty­nie ulu­bio­ną żonę.
Wi­dzia­łam ża­łość oj­ców, bo­leść nędz­nych ma­tek,
Żon drę­czo­nych obe­lgę, śmierć nie­win­nych dzia­tek.
Prze­ży­łam sro­gość sa­mym ty­ra­nom nie zna­ną,
Krew cno­tli­wą przed świę­tym oł­ta­rzem prze­la­ną…
Ty zaś? ty miał­byś od­kryć ob­raz wię­cej sro­gi?…
Nie poj­mu­ję… mów śmia­ło! słu­cham cię bez trwo­gi.
Lubo jesz­cze skry­to­ści two­ich nie do­cie­kam.
Wszyst­ko, co będę mo­gła, uczy­nić przy­rze­kam.

HER­MAN

W jed­nej po­wa­dze two­jej bez­pie­czeń­stwo na­sze;
Kie­dy cię zaś naj­więk­szą trwo­gą nie za­stra­szę,
A my sku­tecz­ną po­moc zy­ska­my w po­trze­bie,
Słu­chaj! zu­peł­nie będę otwar­tym dla cie­bie:
Już Bo­le­sław nie rzą­dzi tym męż­nym na­ro­dem,
Któ­ry nie­gdyś za jego wa­lecz­nym prze­wo­dem,
Prze­cho­dził zbroj­ną ręką wszyst­kie stop­nie sła­wy,
I tym wię­cej szczę­śli­wy po­wra­cał z wy­pra­wy…
In­sze pod­da­nych jego za­pa­la­ją chę­ci,
Pa­trzą na kró­la gnie­wem i po­mstą za­cię­ci;
W swo­im kra­ju do­zna­je ob­cej nie­przy­jaź­ni,
Kto peł­ni roz­kaz jego, peł­ni go z bo­jaź­ni.
Tą wszy­scy tchną na­dzie­ją, że im los po­zwo­li
Star­gać ha­nieb­ne jarz­mo drę­czą­cej nie­wo­li.
Wie­dzą, iż na­po­mnie­nia i rady roz­sąd­ne
Utwier­dza­ją w nim sro­gość i ży­cie nie­rząd­ne,
Iż mu wy­dar­ła zdroż­na mi­łość broń zwy­cię­ską,

Iż gar­dzi rów­nie obcą, jak do­mo­wą klę­ską.
Chcą prze­to, aby ca­łość na­ro­du i sła­wa
Pew­ne zna­la­zły wspar­cie w śmier­ci Bo­le­sła­wa.

WI­SŁA­WA

Jak to?… na śmier­ci kró­la chcą szczę­ście za­kła­dać?…
Kto pra­wo? kto im wła­dzę po­dob­ną mógł nadać?
Kto zło­czyń­ców od kary naj­sroż­szej za­cho­wa?…
Ja sama, jego żona, ja, wa­sza kró­lo­wa,
Ści­gać i mścić się będę za czyn tak nie­pra­wy.

HER­MAN

Przy­rze­kłaś mnie wy­słu­chać bez żad­nej oba­wy;

Wy­ko­naj, pro­szę, two­je przy­rze­cze­nie w skut­ku,

I no­we­go do cier­pień nie przy­daj mi smut­ku…

Los bra­ta i stan jego ludu opła­ka­ny

Dwo­istą we mnie li­tość bu­dzą na prze­mia­ny;

Je­że­li sro­gi za­mysł pod­da­nych za­ta­ję,

W prze­la­niu krwi bra­ter­skiej spól­ni­kiem się sta­ję.

Je­że­li wy­dam win­nych i od­kry­ję zbrod­nię,

Uf­ność we mnie na­ro­du za­wio­dę nie­god­nie,

Za jed­ną oca­lo­ną zgu­bię głów ty­sią­ce

I ty­leż nie­szczę­śli­wych do wię­zie­nia wtrą­cę.

Trud­no mi wy­brać środ­ki w tak smut­nym przed­mio­cie,

Zwie­rzam go prze­to two­jej mą­dro­ści i cno­cie.

WI­SŁA­WA
Jaką tam radę, jaki ra­tu­nek dać moż­na,

Gdzie aż do czar­nej zbrod­ni pnie się złość bez­boż­na?…
Zgu­bę przy­no­si jed­nej, dru­giej stro­ny wspar­cie.

HER­MAN

Sami je­ste­śmy; wol­no mó­wić nam otwar­cie…

Po­mnij, z ja­kie­go źró­dła ta zbrod­nia wy­la­na!

Zrów­naj śmia­łość pod­da­nych z okru­cień­stwem pana!

Po­łącz z do­brem po­wszech­nym sro­gość tej ofia­ry!

Wy­daj na ko­niec wy­rok li­to­ści lub kary!…

Da­rem­na tam roz­sąd­na rada i uwa­ga,

Gdzie za­pal­czy­wa roz­pacz do zbrod­ni po­ma­ga;

Gdzie głos księ­ży na­tchnio­nych przez gło­wę ko­ścio­ła

Bu­rzy ser­ca nie­chęt­ne i o po­mstę woła…

Ufni w po­mo­cy ludu i w ry­cer­skiej sta­li,

Już na ży­cie kró­lew­skie spi­sek ukno­wa­li;

Tym zaś czy­nem naj­więk­szą bo­leść mi przy­no­szą,

Iż z woli sa­mo­wład­nej mnie na­stęp­cą gło­szą.

WI­SŁA­WA

Co?… Nie­let­ni Mie­czy­sław, do ber­ła zro­dzo­ny,
Zbrod­nie ojca ma pła­cić utra­tą ko­ro­ny?
Cze­muż za­wzię­ty na­ród i jemu nie sprzy­ja?

HER­MAN

Od­da­je go do cza­su pod opie­kę stry­ja…
Chcia­łem znisz­czyć usil­nie te smut­ne ukła­dy,
Nie ską­pi­łem po­stra­chu i po­waż­nej rady,
Wszyst­ko zgo­ła czy­ni­łem; ale któż pod­da­nych,
Wy­ro­kiem za­wzię­te­go Rzy­mu roz­hu­ka­nych,
Kto zu­chwa­łych ry­ce­rzy wró­ci w kar­by daw­ne?…
W sa­mym woj­sku nie­chę­ci wi­dzieć moż­na jaw­ne;
Jed­ną pa­ła­ją ze­mstą, a Wsze­bor na cze­le.

WI­SŁA­WA
Wsze­bor, któ­ry łask jego do­zna­wał zbyt wie­le?

HER­MAN

Tak, pani; dola kra­ju co dzień się po­gor­szą,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: