- W empik go
Bolko Szczodry - ebook
Bolko Szczodry - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 652 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdybyście tu wszyscy,
W pełnej tej Radzie, wyrzekli: "namaścić!"
A nam duch boży-by rzeki: "zaniechajcie!"–
Nie byłby widział Bolesław korony.
A gdyby żaden z was nie chciał wieńczenia,
A nam-by kościół nakazał je spełnić –
Było by, święcie, choćby przeciw wszystkim!
Ojcze gnieźnieński! Tyś mądre rzeki słowa:
Bolko za młody. Niech sobie koronę
Wprzód wypracuje… My jej dziś nie damy.
A wy, gdy chcecie, dawajcie ją zaraz,
Niech sobie wkłada. To tylko nie wiemy,
Czy, tak włożona, korona mu będzie!
( Wchodzi Wszebór).BOLESŁAW
( odstępuje).
Co mówisz?
( po krótkiej chwili)
A wy co na to, panowie? Milczycie?
Więc to tak o tem radziliście długo?
Chcecie sprobować, czy mnie, jak Mieszkowi,
Można się stawić zuchwale i hardo?
Ha, zobaczycie!
( otwiera okno)
Hola! rycerstwo! Tu radni panowie
Postanowili korony mi nie dać.
Czy wy w tem także za nimi idziecie?
( na podwórzu i na scenie między drużyną poruszenie)BOLESŁAW.
Tak, matko, tak mówisz!
( Do Wszebora)
Zaniechać walki. Niech krzyków nie słyszę.
( Wszebor odchodzi)
Panowie radni, jesteście w mym ręku.
Mógłbym was zakuć, powrzucać do jamy,
Lub jako zdrajców rozsiekać na cząstki…
Że tak nie czynię – dziękujcie jedynie
Słowom mej matki… Cichaczem, jak zdrajcy.
Wyście się wszyscy wymknęli z komnaty,
Gdzie jeszcze zwłoki rodzica nie skrzepłe
Stoją na marach, i bunty niecicie…
Jeszcze żelazna Kaźmierza prawica
W grób nie odeszła, a już wy mnie, jego
Pierworodnemu, przeczycie korony!
Radni panowie, tej waszej wierności,
Którą-m tu znalazł w dniu pierwszym mych rządów
Ja niezapomnę wam nigdy…WIZNA
( patrzy chwilę na Bolesława milcząc).
Chmurnyś i milczysz? Oj wiem, co się święci,
Wiem jakie dumy po głowie ci snują:
Mierzi cię pokój i życie bezczynne?
Krew niespokojna znów rwie się do boju?
Oj, warto krwi tej upuścić co nie co,
Bo nazbyt kipi…
( podchodzi do niego)
A dobrze pamiętam,
Jak wielki pradziad twój, w krześle wygodnem
Siedząc, w kożuszku, przed ogniem, wyrzekał:
– A byłem wtedy wyrostkiem pod wąsem –
"Nie ma to, ludzie, jak ciepły kożuszek,
Ogień i spokój"… I ty będziesz jeszcze
Tęsknił do swego kożuszka ciepłego,
I do spokoju…
( Przed chwilą wszedł Stary kleryk, zrobił parę kroków do króla, lecz na widok skarbów stanął olśniony.)KLERYK.
Broń ciebie Boże od grzechu takiego!
( zrzuca sutanę i zgarnia w nią złoto: przeładowana sutana pęka)
Heu! me miserum! O, cóż teraz pocznę?
W co teraz wezmę? O nienasycona,
Nizka chciwości! Było mi poprzestać
Na ćwierci tego, a snadnie-bym uniósł!
Bolesław.
Wiedz, nędzny klecho, żem od twej chciwości
Większy: nie będzie cię ona karała.
Masz tu opończę mocniejszą, a chyżo
Zbierz, coś rozsypał i uchodź z mych oczów.
( rzuca swój płaszcz klerykowi; ten go chciwie porywa i ładuje weń złoto i…
Cóż to za kleryk?
Wizna.
To lektor biskupi.
Kleryk ( pakując złoto do płaszcza).
Ksiądz dziekan kazał wiadomość mi zanieść…
Ale te skarby…
( podnosi się blady, drżący)
Miłościwy królu,
Tu w twoim płaszczu co jeszcze się zmieści,
I ja udźwignę… Mam brać?
Wizna ( pogardliwie)
Wszak słyszałeś?
Król ci pozwolił… Lecz z czem ty przychodzisz?
( kleryk nie słucha go, ładuje złoto, mrucząc)
Czyś ty oniemiał? No, gadaj królowi!
( chwyta go za rękę)BOLESŁAW.
Cóż z niemi bym począł?
Żonę przywiodłem, bo wiem, że ode mnie
Kraj tego żądał. Wisławę szacuję,
Innej niewiasty nie chciałbym mieć w domu:
Ale z nią życiem nie mogę się dzielić…
Tak z nią jak z inną. Ni jam jest dla niewiast,
Ni one dla mnie…
( Wchodzi Wistowa i mały Mieszka.)
MIESZKO
( nie widząc ojca, biegnie ku Dobrogniewie)
Babciu! mój szpaczek już gadać zaczyna,
Już tak wyraźnie…