- promocja
Borderline - ebook
Borderline - ebook
- Czy ktoś, na kim ci zależy, raz uważa, ze jesteś wspaniały, a za chwilę twierdzi, że jesteś nic niewart?
- Czy jesteś bezpodstawnie obwiniany o wszystkie problemy w związku?
- Czy jesteś oskarżany o rzeczy, których nigdy nie zrobiłeś lub nie powiedziałeś?
- Czy zdarza ci się ukrywać, co naprawdę myślisz lub czujesz, ze strachu przed reakcją partnera lub nie chcąc ryzykować awantury?
- Czułość przeplatana ze złością, skrajne emocje.
- Czy masz wrażenie, że druga strona tobą manipuluje, okłamuje cię lub kontroluje?
- A może czujesz się jak ofiara szantażu emocjonalnego?
Jeżeli na większość tych pytań odpowiedzią było "tak", być może masz kontakt z osobą cierpiącą na zaburzenie osobowości typu borderline. Zastanawiasz się jak odzyskać kontrolę nad swoim życiem, gdy ktoś z bliskich cierpi na bordeline?
To jest książka dla ciebie.
Zawiera wiele historii rodzin i partnerów osób dotkniętych borderline, a także sprawdzonych wskazówek i porad, które możesz wprowadzić w życie praktycznie od zaraz. Dzięki niej zrozumiesz emocje, jakie wzbudzają u innych zachowania typowe dla borderline, a przede wszystkim nauczysz się radzić sobie z nimi. Będziesz podejmować decyzje dotyczące swojego życia i związków z ludźmi, kierując się własnymi potrzebami i pragnieniami, i uwierzysz w to, że można stworzyć zdrową, pełną miłości i szacunku relację z osobą ulegającą skrajnym emocjom.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7489-516-3 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Randi Kreger – dzięki swojej stronie www.bpdcentral.com oraz internetowej grupie wsparcia Welcome to Oz sprawiła, że problemy rodzin, których najbliżsi mają borderline, stały się przedmiotem międzynarodowego zainteresowania. Jest autorką wielu książek na ten temat, w tym The stop walking on eggshells workbook oraz The essential family member guide to borderline personality disorder. Prowadzi wykłady i warsztaty na temat borderline na całym świecie.Zapnij pasy. To będzie ciężka noc.
Bette Davis, Wszystko o Ewie
Niezależnie od tego, jak odbieramy swoje kontakty z innymi – czy czujemy się w nich zagubieni, niepewni, czy też mamy wobec nich ambiwalentny stosunek – nie jesteśmy w stanie zupełnie wyciszyć swojego wewnętrznego głosu, który zawsze powie nam prawdę. Prawda często nie brzmi przyjemnie, dlatego sprowadzamy ją do postaci docierającego do nas z obrzeży świadomości szmeru i nie chcemy zatrzymać się na wystarczająco długo, by jej wysłuchać. Jednak gdy dopuścimy ją do siebie, poprowadzi nas do mądrości, zdrowia i jasności. Jej głos stoi na straży naszej integralności.
dr Susan ForwardPodziękowania
Przede wszystkim chciałabym podziękować dwóm ważnym mężczyznom w moim życiu, bez których powstanie tej książki nie byłoby możliwe: mojemu mężowi, Robertowi Burko, oraz mojemu agentowi literackiemu, a zarazem przyjacielowi, Scottowi Edelsteinowi.
W ciągu trzech długich lat poświęconych pisaniu i zbieraniu materiałów do książki Robert przystał na wiele uczuciowych i finansowych kompromisów. Bez jego cichego wsparcia, szczodrej natury i głębokiej miłości jej napisanie pozostałoby jedynie odległym marzeniem.
Scott nie był dla mnie tylko agentem – był moim mentorem, trenerem, kryzysową linią zaufania i najwierniejszym kibicem, wierzącym we mnie jak nikt inny. Kiedy wątpiłam w to, czy książka kiedykolwiek doczeka się publikacji, zapewniał mnie, że tak. Kiedy miałam ochotę zrezygnować z powodu zbyt wielu wyrzeczeń, przypominał mi o ludziach, których życie odmieniłam. Jego poczucie humoru i niezachwiane wsparcie podtrzymywały mnie na duchu i pomogły mi uwierzyć w siebie.
W ciągu tej trzyletniej wędrówki towarzyszyła mi grupa niezwykłych osób, które poznałam wyłącznie za pośrednictwem internetu. Tworząc troskliwą społeczność internetową, dosłownie ratowały życie innym: uwalniały od poczucia izolacji i dawały nadzieję. Bez ich ciężkiej pracy i poświęcenia sprawie nie byłoby internetowych grup wsparcia, głównego portalu na temat zaburzenia osobowości typu borderline BPD Central czy książki Walking on eggshells. Specjalne podziękowania należą się A. J. Mahari, Alyssie (Alyfac), Davidowi Andersowi, Harwijnowi B., Anicie F., Martinowi Cleaverowi, Edith Cracchiolo, Sharon Harshman, Patty Johnson, Lee Meinhardtowi, Danielowi Nortonowi, Rachel Russo, Kieu Vu, Kristin Wallio i Markowi Weinstockowi.
Stworzony z myślą o ludziach, których najbliżsi cierpią na borderline, portal społecznościowy Welcome to Oz zadebiutował w internecie w styczniu 1996 roku. Wówczas to dwunastu członków społeczności podzieliło się na łamach portalu swoimi doświadczeniami z życia z osobami przejawiającymi cechy zaburzenia osobowości typu borderline, odkrywając, że nie są sami ze swoim problemem. Od tego czasu społeczność rozrosła się do szesnastu tysięcy osób i zainspirowała do utworzenia kolejnych grup dla rodzin ludzi dotkniętych borderline. Choć każdy członek naszej grupy jest wyjątkowy, muszę tu wyróżnić naszą klinicystkę Elyce M. Benham, która od samego początku pełniła na naszym okręcie rolę głównego doradcy. Jej łagodny humor, współczucie i fachowa wiedza przywróciły nadzieję wielu zrozpaczonym i zagubionym członkom grupy.
Mamy to szczęście, że do Welcome to Oz zdecydowało się przystąpić także wiele osób, które leczą u siebie borderline. Mimo że czasem mogły się tutaj czuć niechciane, nie zniechęciły się i zostały, by opowiedzieć, jak naprawdę wygląda życie w niewoli zaburzenia. Kiedy było trzeba, przypominały nam w dyplomatyczny sposób, że wszyscy – osoby dotknięte zaburzeniem, ich rodziny oraz inni ludzie – ponoszą odpowiedzialność za swoją rolę w relacji. Ich odwaga jest dla nas inspiracją, a ich wyrozumiałość i współczucie stały się światłem na drodze do zrozumienia, wybaczenia i uleczenia.
Do powstania tej książki przyczyniło się wielu klinicystów i orędowników walki z zaburzeniem z całego świata. Mike Chase, dyplomowany pielęgniarz rodzinny, przejrzał i uporządkował setki wpisów internetowych na potrzeby rozdziału o dzieciach dotkniętych borderline.
Spośród klinicystów wypowiadających się na łamach tej książki wymienić należy: mgr Elyce M. Benham, dr. med. Josepha T. Bergsa, dyplomowaną pracowniczkę socjalną Mari E. Bernhardt, dr Lori Beth Bisbey, mgr pielęgniarstwa Barbarę Blanton, dr. Jamesa Claiborna, dr. Kennetha A. Dachmana, dyplomowaną pielęgniarkę Jane G. Dresser, dr. Bruce’a Fischera, dr MaryBelle Fisher, dr. nauk psychologicznych Johna M. Grohola, dr. med. Johna Gundersona, dr. Paula Hanniga, dr. Perry’ego Hoffmana, dr Janet R. Johnston, dr. med. Ikara J. Kalogjerę, dr. med. Ottona Kernberga, dr. med. Jerolda J. Kreismana, dr Marshę M. Linehan, dr. med. Richarda A. Moskovitza, dr. med. Thomasa Meachama, dr Susan B. Morse, dr. Cory’ego F. Newmana, dr. med. Andrew T. Pickensa, dyplomowaną pracowniczkę socjalną Margaret Pofahl, dr. Josepha Santoro, dr. med. Larry’ego J. Sievera oraz dr. Howarda I. Weinberga.
Na moją pracę wpłynęło także wiele publikacji niezwiązanych z borderline, przede wszystkim Gniew kobiety: jak zmieniać utrwalone więzi z bliskimi autorstwa dr Harriet Goldhor Lerner. Jej ważne koncepcje przebijają z każdej strony tej książki. Kiedy przeczytałam ją po raz pierwszy wiele lat temu, odmieniła moje życie. Czuję się zaszczycona, mogąc przekazać wiedzę i doświadczenie dr Lerner, i mam wobec niej wielki dług wdzięczności za zainspirowanie mnie. Książki dr Susan Forward także odcisnęły swoje piętno na tej pracy, przede wszystkim mam tu na myśli Szantaż emocjonalny. Jak się obronić przed manipulacją i wykorzystaniem (Forward i Frazier, 2011) i Toksycznych rodziców (Forward i Buck, 2011). Serdecznie polecam te trzy publikacje.
Na koniec chciałabym podziękować współautorowi tej książki, mgr. Paulowi Masonowi, oraz mojemu wydawcy, New Harbinger Publications, za wspaniałą współpracę; mojej pasierbicy, Tarze Gerard, za wymyślenie tytułu roboczego dla tej książki; mojej mamie, Janet Kreger, za wspieranie moich prób pisarskich już od podstawówki, oraz Edith Cracchiolo, która w trakcie mojej pracy czuwała nade mną niczym anioł stróż.
Dziękuję także tobie, mój drogi czytelniku: stworzyliśmy tę książkę, wierząc, że może okazać się przydatna w trakcie twojej wędrówki. Ta myśl nadała znaczenia często bolesnym doświadczeniom osób dotkniętych borderline oraz ich bliskich, którzy zgodzili się wypowiedzieć na jej łamach.
R. K.
Wiele osób zachęcało mnie do pisania i wspierało przy tworzeniu tej książki. Pragnę podziękować im wszystkim, a w szczególności:
• mojej żonie Monice, która w ciągu trzech lat trwania projektu wierzyła we mnie bezwarunkowo. Pomimo długich godzin, jakie poświęcałem książce, zawsze mnie wspierała i zachęcała do pisania, chociaż sama w tym czasie musiała pracować jako pełnoetatowa mama. Dziękuję też moim dzieciom, Zacharemu, Jacobowi i Hannah, które na swój sposób nieustannie przypominały mi, co jest w życiu najważniejsze;
• moim rodzicom, Thomasowi i Jean Masonom, ich miłość, wartości i nieugiętość stały się podwalinami budowli, której stawianie dzięki nim kontynuuję;
• moim kolegom ze szpitala All Saints Health Care System i kliniki psychiatrycznej Psychiatric Services w Racine (Wisconsin), za stworzenie pełnej wsparcia i zachęcającej do podejmowania wyzwań atmosfery w miejscu pracy, która sprzyjała wypróbowywaniu nowych rozwiązań. Ich gotowość do ryzyka i wyjścia poza utarte schematy wpłynęła na kształt mojej pracy i wskazała mi kierunek, w jakim zacząłem podążać jako specjalista w zakresie zdrowia psychicznego;
• mojej mentorce w trakcie studiów, dr Kathleen Rusch, która rozwinęła i podtrzymywała u mnie zainteresowanie zaburzeniem osobowości typu borderline. Bez jej wsparcia i zaufania najprawdopodobniej obrałbym inny kierunek badań jako klinicysta.
Chciałbym także podziękować wszystkim klinicystom i działaczom, których spostrzeżenia, doświadczenie i wiedza zostały wykorzystane w tej książce, a zwłaszcza dr Marlenie Larson za kawał dobrej roboty, jaką wykonała w szpitalu Wheaton Franciscan Healthcare All Saints w pracy z pacjentami z borderline i ich rodzinami.
Na koniec dziękuję współautorce tej książki, Randi Kreger, oraz naszemu agentowi Scottowi Edelsteinowi, który ponad trzy lata temu zaproponował mi uczestniczenie w tym projekcie. Bez ich uporu i wysiłku wciąż zastanawiałbym się, czy warto spróbować.
P. M.Wstęp
Od momentu gdy niniejsza książka ukazała się na rynku, a więc od 1998 roku, sprzedano ponad czterysta tysięcy jej egzemplarzy. Przy takim tempie sprzedaży mamy szanse przekroczyć nakład półmilionowy. Nie jestem nawet w stanie spamiętać, na ile języków ją przetłumaczono.
Kiedy wraz z Paulem T. Masonem zaczynaliśmy pracę nad książką, mieliśmy trudności z dotarciem do informacji, które mogłyby okazać się użyteczne dla członków rodzin ludzi dotkniętych borderline. Niewiele osób rozmawiało o zaburzeniu osobowości typu borderline w internecie czy w obrębie grupy dyskusyjnej poświęconej osobowości. Udało nam się znaleźć jedynie dwie książki adresowane do laików. Dziś w internecie roi się od informacji o borderline, a żeby pomieścić wszystkie główne prace na ten temat, potrzeba by całego regału, nie wspominając już o ebookach i książkach wydanych prywatnie – autorstwa osób, które same cierpiały na borderline lub zmagały się z problemem zaburzenia u najbliższych.
Co się zmieniło? Wiele rzeczy. Techniki obrazowania mózgu umożliwiają wskazanie różnic między przeciętnym mózgiem a mózgiem osoby dotkniętej borderline. W rezultacie na rynek wprowadzono nowe leki, a kolejne badania ujawniły coraz więcej informacji na temat tego, dlaczego osoby cierpiące na borderline myślą, czują i zachowują się w taki, a nie inny sposób. Nowatorscy klinicyści opracowali nowe podejścia wykorzystywane w pracy z pacjentami, a te zaczęły przynosić efekty. Działacze zaczęli zakładać własne organizacje, aby zwrócić większą uwagę na problem i pozyskać środki na sfinansowanie badań w tym zakresie.
To jeszcze nie wszystko. Niniejsza książka wraz z moją stroną internetową i portalem społecznościowym Welcome to Oz stały się potężnymi narzędziami szerzenia wiedzy na temat borderline. Czytelnicy zaczęli korzystać z internetu i komunikować się ze sobą; osoby dotknięte borderline oraz ich rodziny zaczęły zakładać strony i społeczności internetowe – same miały coś do powiedzenia, a wypowiadając się na innych forach publicznych, nie czuły się słyszane. Niegdyś odosobnieni ludzie wreszcie zaczęli do siebie wzajemnie docierać.
Między 1995 a 2008 rokiem nasza internetowa rodzina z Welcome to Oz rozrosła się od dwunastu członków do szesnastu tysięcy użytkowników.
Komercyjny sukces książki (a później także Stop walking on eggshells workbook) pokazał wydawcom, że publikacje o borderline mogą być w cenie, dlatego zaczęło się ich pojawiać coraz więcej. Zagraniczne wydania zapoczątkowały przepływ informacji do innych krajów. W 2008 roku nasz japoński wydawca zaprosił mnie do Tokio, abym poprowadziła cykl prezentacji dla rodzin osób z borderline.
Jednak nie wszystko wygląda tak kolorowo. Większości klinicystów wciąż brakuje podstawowej wiedzy, przede wszystkim w zakresie rozpoznawania zaburzenia oraz leczenia dzieci i dorosłych z symptomami borderline. Innym problemem jest niemożność zrozumienia zasadniczego faktu, że borderline może przejawiać się w zachowaniu na wiele sposobów. Niestety nie wszystkie objawy są zauważane przez klinicystów pracujących w obrębie systemu opieki psychiatrycznej, a nawet jeśli zostaną wykryte, nie zawsze łączy się je z borderline.
Na płaszczyźnie bardziej osobistej, podobnie jak świat poszedł naprzód, tak zmieniliśmy się my, autorzy tej książki. Kilka lat po jej pierwszym wydaniu napisałam Stop walking on eggshells workbook: Practical strategies for living with someone who has borderline personality disorder. Wydanie tej pracy w formie zeszytu ćwiczeń pozwoliło na zamieszczenie wielu przykładów i opisów; z kolei część interaktywna pomaga czytelnikom zrozumieć siebie i przełożyć zdobytą wiedzę na własne życie.
W 2008 roku wydałam kolejną ważną książkę: Essential family guide to borderline personality disorder: New tools and techniques to stop walking on eggshells. Przedstawiłam w niej jasny system z podziałem na pięć rodzajów umiejętności, których opanowanie ma pomóc rodzinom przestać się obwiniać i zacząć stosować konkretne rozwiązania, aby poczuć się lepiej, wyzwolić się, nauczyć wyrażać własne zdanie i w sposób zdecydowany stawiać granice. Jak czytelnicy zauważą w trakcie lektury, przemyciłam niektóre zagadnienia do niniejszej książki: obie publikacje się uzupełniają, ale jednocześnie oferują spojrzenie na problem trochę z innej perspektywy. Członkom rodzin przyda się każda pomoc!
Paul T. Mason, współautor książki, obrał inną ścieżkę niż ja. Został zastępcą dyrektora do spraw klinicznych w szpitalu Wheaton Franciscan Healthcare All Saints w Racine. Sprawowanie tej funkcji umożliwia mu pełnienie wykonawczego i administracyjnego nadzoru nad usługami związanymi z ochroną zdrowia psychicznego oraz leczeniem uzależnień, w tym nad trzema programami dla pacjentów hospitalizowanych i sześcioma poradniami dla dzieci, dorosłych i ich rodzin w południowo-wschodniej części Wisconsin.
Troje jego dzieci, które uczęszczały do szkoły podstawowej, gdy ta książka po raz pierwszy pojawiła się w księgarniach, ma teraz po kilkanaście lat. Paul jest w szczęśliwym związku z Moniką, która oprócz zajmowania się domowym ogniskiem prowadzi teraz małą praktykę terapeutyczną dla dorosłych i par w Racine.
Życzymy przyjemnej lektury!Wprowadzenie Bliscy nieznajomi: jak powstała ta książka
Coś musi być ze mną nie tak.
To jedyne, co przychodziło mi do głowy, gdy próbowałam czymś wytłumaczyć sobie jego zachowanie. Czemu raz był wobec mnie taki czuły, a innym razem rozdzierał mi serce? Czemu mówił mi, że jestem cudowna i utalentowana, a chwilę później krzyczał, że mną gardzi i że jestem przyczyną jego wszystkich problemów? Jeśli naprawdę mnie kochał, tak jak twierdził, to dlaczego czułam się taka bezradna i manipulowana? Jak osoba tak inteligentna i wykształcona mogła się czasem zachowywać tak irracjonalnie?
Wiedziałam, że nie zrobiłam nic, by zasłużyć sobie na takie traktowanie. Ale po kilku latach podświadomie przyjęłam jego punkt widzenia – wszystkiemu winna byłam ja i moje wady. Nasz związek się rozpadł, ale moja nieufność i niskie poczucie własnej wartości pozostały. Zaczęłam więc chodzić na terapię.
Po kilku miesiącach moja terapeutka powiedziała na temat mojego byłego chłopaka coś, co odmieniło moje życie, i nie tylko moje: „Zachowanie, które opisujesz, jest charakterystyczne dla osób z zaburzeniem osobowości typu borderline. Nie mogę co prawda postawić diagnozy, bo nie miałam okazji go poznać, ale z tego, co mówisz, wydaje się spełniać kryteria borderline”.
Zaburzenie osobowości typu borderline? Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Moja terapeutka poleciła mi lekturę I hate you – Don’t leave me. Understanding the borderline personality (1989) autorstwa dr. med. Jerolda Kreismana. Przeczytałam ją i odkryłam, że zgodnie z opisem cech typowych dla borderline wymienionych w „biblii” klinicystów – klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM – zachowanie mojego ekspartnera w siedmiu na dziewięć przypadków odpowiadało temu zaburzeniu. A do diagnozy borderline wystarczy już wskazanie pięciu objawów.
Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o tym, jak to zaburzenie wpłynęło na mnie. Chciałam zrozumieć, jak sobie pomóc. Udało mi się znaleźć tylko dwie książki o borderline skierowane do masowego odbiorcy, ale skupiały się one raczej na tym, jak powszechnie wyjaśnia się samo zaburzenie. Nie zawierały zbyt wielu praktycznych informacji na temat tego, jak mogą radzić sobie rodziny osób dotkniętych borderline.
Dlatego zdecydowałam się napisać własną książkę o tym, jak odnaleźć się w takiej sytuacji. Ponieważ borderline dotyka ponad sześć milionów osób w Stanach Zjednoczonych, pomyślałam, że przynajmniej osiemnaście milionów ich bliskich – członków rodzin, przyjaciół czy partnerów – tak jak ja obwiniało się za zachowanie, które nie miało z nimi niemal żadnego związku.
Bliska mi osoba, która wiedziała, że planuję napisać tę książkę przy współudziale wykwalifikowanego specjalisty w zakresie zdrowia psychicznego, poleciła mi, bym skontaktowała się z jej znajomym, Paulem T. Masonem. Paul, z zawodu psychoterapeuta, przez dziesięć lat pracował z osobami cierpiącymi na borderline oraz z ich rodzinami, zarówno w ramach opieki szpitalnej, jak i pomocy doraźnej. Poważane czasopismo naukowe opublikowało jego badania dotyczące podtypów borderline. Poprowadził także kilka prezentacji na ten temat skierowanych i do specjalistów, i do przeciętnego odbiorcy.
Podobnie jak ja, Paul zdecydowanie uważał, że rodziny, przyjaciele i partnerzy osób z borderline powinni się dowiedzieć, że nie są sami. „Członkowie rodzin zwierzają mi się, że ich życie przypomina pole emocjonalnej bitwy i że już sami nie wiedzą, co mają robić” – zdradził.
Paul zaczął zbierać materiały do książki; szukał informacji o podobnych badaniach w literaturze naukowej. W wielu artykułach opisywano trudności związane z leczeniem osób dotkniętych borderline. Zdaniem niektórych ekspertów są to trudni i wymagający pacjenci, którzy powoli reagują na terapię, jeśli w ogóle następuje u nich jakaś poprawa. Artykuły te przedstawiały techniki radzenia sobie wykorzystywane przez wykwalifikowanych specjalistów, którzy przeciętnie poświęcają swoim pacjentom godzinę tygodniowo. Natomiast większość publikacji tylko pobieżnie opisywała temat potrzeb niemających specjalistycznego przygotowania członków rodzin, którzy spędzają z osobami dotkniętymi borderline siedem dni w tygodniu.
Jeśli w badaniach pojawiał się temat rodzin, to niemal zawsze chodziło o rodzinę pochodzenia osoby cierpiącej na borderline. Skupiano się na szacowaniu wpływu pierwotnego środowiska rodzinnego na rozwój zaburzenia. Innymi słowy, badania te zajmowały się wpływem otoczenia na osobę dotkniętą borderline, a nie wpływem osoby dotkniętej borderline na otoczenie.
Podczas gdy Paul zagrzebał się w czasopismach naukowych, ja rozmawiałam ze specjalistami w zakresie zdrowia psychicznego na temat tego, co może zrobić „nie-border” (partner, przyjaciel czy członek rodziny osoby z borderline lub kogoś, kto przejawia cechy charakterystyczne dla tego zaburzenia), by przejąć kontrolę nad własnym życiem i przestać chodzić na palcach, a jednocześnie nadal wspierać bliską osobę dotkniętą zaburzeniem. Niektórzy spośród przepytanych przeze mnie klinicystów to znani badacze zajmujący się borderline. Inni to lokalni specjaliści, których polecili mi przyjaciele.
Na początku czekała mnie niemiła niespodzianka. Choć zaburzenie to z definicji negatywnie wpływa na najbliższe otoczenie osób nim dotkniętych, większość specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego, z którymi miałam okazję rozmawiać – z kilkoma istotnymi wyjątkami – była tak przejęta potrzebami chorych, że nie potrafiła udzielić wielu rad ich partnerom czy rodzinom. Jednak podczas kolejnych rozmów moja wiedza na ten temat zaczęła się powiększać.
Dotarliśmy z Paulem do informacji, które mogły okazać się kluczowe dla bliskich osób dotkniętych borderline. Ale to jeszcze było za mało na książkę – nie był to szczegółowy, podnoszący na duchu przewodnik, jaki planowaliśmy napisać. Weszliśmy więc do internetu.
Mój nowiutki komputer, który zamówiłam, by zająć się sprawami związanymi z marketingiem, public relations i pisaniem, przyszedł do mnie wraz z płytą instalacyjną AOL¹. Chcąc wreszcie zobaczyć internet na własne oczy, zainstalowałam program.
Znalazłam się w świecie, o którego istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. Grupy dyskusyjne oraz fora internetowe przypominały olbrzymie grupy wsparcia wspomagające leczenie w największym podziemnym kościele świata. „Obywatele sieci”, których tam spotkałam, a byli to zarówno ci, którzy cierpieli na borderline, jak i osoby niedotknięte tym zaburzeniem, nie czekali biernie, aż specjaliści dojdą do tego, jak rozwiązać ich problemy. Dzielili się strategiami radzenia sobie, wymieniali technicznymi informacjami i byli dla siebie nawzajem źródłem emocjonalnego wsparcia – bliskimi nieznajomymi, którzy doskonale rozumieli, przez co przechodzą ich rozmówcy.
Zaczęłam od przeczytania wszystkich nagromadzonych przez ostatnie lata postów autorstwa setek osób z borderline i ich bliskich z całych Stanów Zjednoczonych. Wysyłałam e-maile do użytkowników, którzy ostatnio zamieścili na forum jakieś nowe wiadomości, z pytaniem, czy nie zechcieliby wziąć udziału w naszym badaniu. Większość się godziła, ciesząc się, że w końcu ktoś odpowiedział na potrzebę rozpowszechnienia informacji o borderline.
Dzięki dłuższej wymianie e-maili poznałam główne potrzeby rodzin, partnerów i przyjaciół osób z tym zaburzeniem. Potem postanowiłam się dowiedzieć, jak to wszystko wygląda od strony ludzi cierpiących na to zaburzenie. I tak na przykład, gdy ich bliscy opowiadali o bezradności w obliczu wybuchów wściekłości osób z borderline, pytałam te ostatnie, co czuły i myślały w trakcie takich napadów szału i jaka ich zdaniem reakcja otoczenia byłaby w takich chwilach najlepsza.
Na początku ludzie cierpiący na borderline mi nie ufali. Jednak po kilku miesiącach zaczęłam powoli zdobywać ich zaufanie, a oni otworzyli się przede mną, ujawniając najgłębiej skrywane uczucia względem siebie samych i opisując spustoszenie, jakiego zaburzenie dokonało w ich życiu. Wiele z nich opowiedziało mi przerażające historie o molestowaniu seksualnym, samookaleczaniu, depresji i próbach samobójczych. „Życie z borderline jest jak wieczność w piekle. Nic dodać, nic ująć – napisała pewna kobieta. – Ból, złość, zagubienie. Nigdy nie wiem, co będę czuła za chwilę. Smutek, ponieważ wiem, że ranię ukochane osoby. Raz na jakiś czas czuję wielką radość, którą po chwili zastępuje niepokój, wywołany jej pojawieniem. Po czym się tnę. Później wstydzę się tego, co zrobiłam. Moje życie przypomina niekończący się pobyt w »Hotelu California«². Istnieje tylko jeden sposób, by opuścić to miejsce – trzeba się z niego wymeldować raz na zawsze”.
Niektórzy terapeuci nie wierzyli, że można całkowicie wyleczyć się z borderline. Jednak w internecie poznałam wiele osób, których stan znacznie się poprawił dzięki zestawieniu terapii, leków i emocjonalnego wsparcia. W moich oczach czasem pojawiały się łzy, gdy widziałam, jak bardzo są szczęśliwe, mogąc po raz pierwszy w życiu poczuć się normalnie. A ja po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jak bardzo musiał cierpieć mój były chłopak. Nagle zaczęłam rozumieć zachowania, które wcześniej były dla mnie niepojęte. Wreszcie gdzieś tam w środku poczułam, że te wszystkie niczym niesprowokowane emocjonalne ataki, których przez lata doświadczałam, tak naprawdę nie były mierzone we mnie. Najprawdopodobniej były one konsekwencją doznawanego przez niego wstydu i lęku przed opuszczeniem. Odkrycie, że on także był ofiarą, sprawiło, iż część mojej złości przemieniła się we współczucie.
Historie członków rodzin były równie przerażające. Partnerzy osób dotkniętych borderline opowiedzieli mi o tym, jak ich małżonkowie rozpowiadali bolesne i zawstydzające kłamstwa na ich temat, potrafili posunąć się nawet do złożenia w sądzie fałszywych oskarżeń o maltretowanie czy wykorzystywanie. Kochający rodzice mówili o szoku, jakiego doznali, gdy po tym, jak poświęcili wszystkie życiowe oszczędności, aby pomóc swoim dzieciom, one oskarżały ich, pośrednio lub bezpośrednio, o maltretowanie.
Dorosłe dzieci osób cierpiących na borderline wspominały swoje koszmarne dzieciństwo. Jeden mężczyzna wyznał: „Krytykowany był nawet sposób, w jaki wykonywałem funkcje życiowe. Mojej dotkniętej borderline matce nie podobało się, jak jadłem, chodziłem, mówiłem, myślałem, siadałem, siusiałem, płakałem, kichałem, kaszlałem, śmiałem się, krwawiłem czy słuchałem”. Rodzeństwo osób cierpiących na borderline mówiło o walce o uwagę rodziców i obawach związanych z tym, czy u ich własnych dzieci nie rozwinie się zaburzenie.
Z pomocą ochotników, których poznałam na forach dyskusyjnych, stworzyłam witrynę internetową na temat zaburzenia osobowości typu borderline (www.BPDCentral.com) oraz założyłam społeczność internetową dla bliskich osób dotkniętych borderline – Welcome to Oz. Ludzie myślący, że to, co przeżywają, jest ewenementem, byli zdumieni odkryciem, ile jest osób z podobnymi doświadczeniami. Na przykład troje członków Welcome to Oz opowiadało, że do wielkich kłótni często dochodziło na lotniskach. Czterech użytkowników przytoczyło historie o tym, jak ich cierpiący na borderline bliscy przez kilka dni gniewali się na nich z powodu czegoś, czego dopuścili się w ich snach.
Paul i ja potrzebowaliśmy dużo czasu na uporządkowanie takiej masy informacji. Stworzyliśmy własny system pracy: na podstawie internetowych dyskusji ja wysuwałam pomysły i sugestie, a Paul je rozwijał, nanosił na nie poprawki i poddawał teoretycznej obróbce. Innym razem to Paul na postawie swoich badań opracowywał zalecenia, które ja korygowałam i przekazywałam członkom Welcome to Oz w podzięce za podzielenie się z nami swoimi doświadczeniami. Nie mogliśmy się nadziwić, jak wspaniale działała internetowa technologia: wystarczyło jedno kliknięcie, by uzyskać dostęp do komentarzy setek ludzi z całego świata.
Kiedy byliśmy już zadowoleni z owoców naszej pracy, podzieliliśmy się swoimi obserwacjami ze współpracownikami Paula, specjalistami w zakresie zdrowia psychicznego i znanymi badaczami zaburzenia osobowości typu borderline, którzy od lat pracowali z osobami dotkniętymi tą przypadłością i ich rodzinami. Przyznali, że ich pacjenci i członkowie rodzin mają takie same problemy, jak nasi internetowi korespondenci. Aby nie mieć najmniejszych wątpliwości co do trafności naszych danych, dodatkowo poprosiliśmy Edith Cracchiolo, wykładającą psychologię w Cerritos College w Norwalk (Kalifornia), o przeprowadzenie sondażu wśród bliskich osób z borderline z naszej internetowej grupy wsparcia.
Oczywiście nie udało nam się zadowolić wszystkich. Kiedy zaczęłam rozważać napisanie tej książki, nie mogłam zrozumieć, czemu nikt nie zrobił tego do tej pory. Po kilku miesiącach pracy nad naszym projektem odpowiedź stała się oczywista. Zaburzenie osobowości typu borderline stanowi kontrowersyjne i złożone zagadnienie. Sama próba zdefiniowania go przypomina łapanie ryb gołymi rękoma, z zasłoniętymi oczyma i to w trakcie deszczu. Istnieje wiele teorii na temat tego, co powoduje borderline, ale żadna z nich nie rozstrzyga sprawy. Natomiast kwestia leczenia jest przyczyną gorących sporów między cenionymi badaczami.
Najbardziej frustrujący był fakt, że środowiska zajmujące się zdrowiem psychicznym, a w konsekwencji także reszta społeczeństwa, nie uznawały borderline za zaburzenie. Zgodnie z informacją podaną przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne borderline występuje jeszcze rzadziej niż schizofrenia i dwubiegunowe zaburzenie afektywne razem wzięte. Jednak większość specjalistów, z którymi rozmawialiśmy, przyznaje, że nie zostali odpowiednio przeszkoleni, aby je diagnozować i leczyć. Niektórzy byli tylko na jednym czy dwóch wykładach na ten temat.
Pisanie tej książki okazało się więc równie wyczerpujące emocjonalnie, co wymagające intelektualnie. Wiele osób dotkniętych borderline w odpowiedziach na moje pytania przemycało zawoalowane sugestie, że popełni samobójstwo, lub otwarcie groziło takim zamiarem. Każdego dnia otrzymywałam co najmniej jeden desperacki list od osoby, która właśnie dowiedziała się o istnieniu borderline ze strony www.BPDCentral.com i potrzebowała kogoś, kto powiedziałby jej, co ma dalej robić.
Trzy lata wysiłków zaowocowały książką, którą czytelnik właśnie trzyma w ręku. To jeszcze nie wszystko. Tak naprawdę to dopiero początek. Mamy nadzieję, że książka ta zainspiruje do nowych badań, pomoże klinicystom w udzielaniu informacji pacjentom, a także będzie przydatna dla rodzin i przyjaciół osób dotkniętych borderline; sprawi, że poczują się lepiej, oraz pozwoli im uwierzyć, że borderline można wyleczyć. Przede wszystkim mamy nadzieję, że pomoże tobie – i wielu innym podobnym do ciebie – zejść z emocjonalnej huśtawki, na której siedzisz, od kiedy ktoś dotknięty tym zaburzeniem pojawił się w twoim życiu.
Randi Kreger