- W empik go
Boski smak wanilii - ebook
Boski smak wanilii - ebook
Marek kończy szkołę i zgodnie z wolą rodziców, którzy zaplanowali mu świetlaną przyszłość, powinien właśnie zdawać na studia prawnicze. Jednak w życiu chłopaka coraz większą rolę zaczynają odgrywać jego własne pomysły i marzenia – pod wpływem swojego dawnego nauczyciela postanawia wyjechać do Ameryki Północnej, by tam poznać tajemnice uprawy wanilii. Podróż przynosi zaskakujące owoce: chłopak znajduje nie tylko magiczną przyprawę, ale także miłość, której zupełnie się nie spodziewał. Od tej pory wskazówki zegara poruszają się dla Marka w innym rytmie. Piękna Maresol całkowicie wypełnia jego umysł i duszę, dlatego mężczyzna postanawia do niej wrócić...
„Boski smak wanilii” to prosta historia pewnej miłości, która rozgrywa się na końcu znanego nam świata, z dala od reklam, telefonów komórkowych, Internetu i ciekawskiego oka satelity. To opowieść o szukaniu własnego miejsca w świecie, dojrzewaniu do miłości i odpowiedzialności, a także odwadze, która jest niezbędna, gdy chce się spełniać marzenia.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-666-9 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Chciałbym powiedzieć, że Marek miał być kimś sławnym. Zrozumcie mnie, proszę, dobrze – kimś naprawdę sławnym, a nie… tylko trochę sławnym. W dniu jego piątych urodzin jego rodzice wymarzyli sobie dla niego przyszłość. Przyszłość naukowca. I to naukowca nie byle jakiego, ale światowego, którego sława miała dawać otuchę, ciepło i potrzebne światło tym, którzy akurat tej otuchy, ciepła i światła potrzebowali najbardziej.
Tak. Świat Marka miał być dobrze poukładany.
Na przekór rodzicom, osiemnaście lat później, w wieku dwudziestu trzech lat Marek postanowił jednak zostać kimś innym.
Stwierdził, że zajmie się handlem przyprawami, a ujmując sprawę bardziej szczegółowo – importowaniem do swojego nieco zimnego kraju pewnej egzotycznej przyprawy do ciast, tortów i wszelakich deserów, znanej światu pod nieco tajemniczą nazwą wanilii.
W chwili, gdy podzielony wcześniej murem świat zaczynał się lepiej poznawać, a nawet jednoczyć, Michael Jackson był u szczytu sławy, a dziewczyna z kraju Marka została wybrana najpiękniejszą kobietą świata, miał już doskonale przygotowany plan rozwoju własnej działalności.
Nie muszę chyba dodawać, że jego rodzice nie byli z tego wyboru zadowoleni. Mówiąc wprost – byli w najwyższym stopniu niezadowoleni. Postanowił jednak zaspokoić i ich pragnienia, o czym jeszcze się później przekonacie.
W wieku dwudziestu trzech lat Marek był gotowy do swojej pierwszej wielkiej podróży.
Jego celem była Ameryka Północna, a ściślej pewna zupełnie nieznana wioska, gdzie rosła najlepszej jakości dzika wanilia.2.
Marek zdecydował się kupować produkt nieprzetworzony, a nawet nieprzygotowany do wysyłki za ocean. Postanowił, za godziwe wynagrodzenie, kupować od wieśniaków niedojrzałe strąki wanilii płaskolistnej, które po poddaniu ich subtelnej fermentacji i suszeniu dopiero po jakimś czasie nabierały charakterystycznego koloru palonego cukrowego brązu. Laski wanilii, które znacie ze sklepów i zdjęć w kolorowych czasopismach, nie mają na tym etapie jeszcze nic wspólnego ze swoim sławnym, znanym kształtem.
Marek zabrał w swoją pierwszą podróż mały bagaż. W wieku dwudziestu trzech lat ludzie nie mają jeszcze wielkich toreb podróżnych. Nie mają też często dzieci, rodzin, niezapłaconych rachunków czy nadmiernie wścibskich krewnych lub sąsiadów. Na szczęście dla niego, mówimy o latach przedinternetowych i przedkomórkowych. Ludzie mieli wtedy znacznie więcej czasu na inne przyjemności, takie jak kosztowanie różnych nowych smaków, poznawanie zapachów lub marzenia.
Tak, marzenia… Takie zupełnie nagłe i bez powodu. A Marek kochał swoje marzenia. I kochał spotykać je w późniejszym życiu.
Opuszczał swój zimny i nieco szary o tej porze roku kraj samolotem. Ten sam samolot wylądował mniej więcej jedenaście godzin później w egzotycznym tropiku, pełnym kolorów, ciepła i niezwykle sympatycznych mieszkańców.
Marek był zachwycony od pierwszej chwili, kiedy postawił stopę na nowym lądzie.
Za sobą nie zostawił nic, za czym mógłby tęsknić nadmiernie długo.3.
Wybrana przez niego przyprawa, którą pokochał od pierwszego wejrzenia, a raczej skosztowania, w wieku lat dwóch i pół, była wyjątkowa i wymagała dużo miłości, cierpliwości oraz szacunku. W zamian za te trzy elementy dawała jednak dużo, dużo więcej – odrobinę szczęścia, a niektórzy twierdzili nawet, że była lekarstwem.
Ta wielość zastosowań wanilii i otrzymywanej z niej waniliny była dla Marka źródłem inspiracji. Wiedział, że wystarczy dotrzeć do ukrytej przed światem i wciąż nieskalanej cywilizacją wioski i porozumieć się z mieszkańcami, by ręcznie zapylane kwiaty wydały na świat charakterystyczne strąkowate, długie torebki, które po starannej preparacji stawały się później proszkiem na wagę złota.
Wrodzona i odziedziczona, zapewne po przodkach, cierpliwość, pomagała mu w czekaniu na pierwsze ręczne zbiory.
W jego rodzinnym mieście setki cukierników, piekarzy, kucharzy, browarników, a nade wszystko zwykłych gospodyń domowych nie wiedziały nic o jego wyprawie. Codziennie sięgali po znaną od wieków przyprawę, tak jak sięga się po gazetę, parasol czy zwykłą sól. Nie wiedzieli o chęci Marka wyhodowania wanilii doskonałej, wolnej od zanieczyszczeń chemicznych, a przez to jeszcze delikatniej pobudzającej kubki smakowe degustatorów. On zaś nie wiedział, jak jego staranie może zainspirować innych do zmiany życia.
W dniu, w którym jego pierwsza wychowawczyni żegnała kolejną grupę swoich wychowanków, Marek rozpoczął swoje pierwsze zbiory. Ręce chłopaka dołączyły do setek rąk praprzodków Indian, zamieszkujących te tereny od wieków.
Indianie pracowali w ciszy, bo tak nakazywał im szacunek do rośliny uprawianej przez nich od zawsze i pitej z czekoladą. Spośród tysięcy gatunków tej rośliny tylko ten jeden miał w sobie coś unikalnego. Jego kwiat otwierał się zaledwie na kilka godzin w roku. Pracochłonność wymagała specjalnie wybranych pracowników.
Cierpliwość Marka i jego szacunek do świata idealnie pasowały do tego miejsca.