- W empik go
Bracia Karamazow - ebook
Bracia Karamazow - ebook
Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow
Przekład Aleksander Wat, opracowanie Józef Smaga
Ostatnia powieść Fiodora Dostojewskiego to jedno z najwybitniejszych dzieł literatury światowej, od ponad stu lat wzbudzające zainteresowanie kolejnych pokoleń czytelników. Opowiedziana w nim historia ojcobójstwa ujęta została przez pisarza w ramy powieści psychologicznej, umożliwiającej wszechstronną i pogłębioną analizę motywacji, jakimi kierują się bohaterowie utworu. W Braciach Karamazow nie brakuje także wątków filozoficznych i religijnych. Dostojewski każe swoim bohaterom rozważać tak uniwersalne kwestie jak dobro, zło, prawo moralne, boskość i człowieczeństwo. Randze oryginału dorównuje znakomity przekład autorstwa Aleksandra Wata.
Każda epoka ma własny sposób odbioru Dostojewskiego. Wielokrotnie stwierdzano prawidłowość, iż popularność jego wzrasta w momentach kryzysowych, mniej natomiast wydaje się potrzebny w okresach stabilizacji.
Ze Wstępu Józefa Smagi
Fiodor Dostojewski (1821–1881) – pisarz i myśliciel, jeden z najwybitniejszych twórców literatury rosyjskiej i światowej. Urodził się i wychował w jednej z biedniejszych dzielnic Moskwy. Miał siedmioro rodzeństwa. W wieku szesnastu lat stracił matkę, a dwa lata później ojca. Studiował inżynierię w petersburskiej szkole wojskowej. W 1846 roku ukazała się jego debiutancka powieść Biedni ludzie, entuzjastycznie przyjęta przez krytykę. Był członkiem grupy zwanej Kołem Pietraszewskiego, krytykującej carski despotyzm i zacofanie kulturowe Rosji. Organizację uznano za rewolucyjną, a jej członkowie, włącznie z Dostojewskim, zostali skazani na karę śmierci, ostatecznie zamienioną na lata katorżniczej pracy. W 1867 roku ukazała się najsłynniejsza powieść Dostojewskiego, Zbrodnia i kara. Wkrótce potem wyszły kolejne, Idiota (1869) i Biesy (1872). Tuż przed śmiercią pisarz opublikował Braci Karamazow (1880). Po latach Zygmunt Freud uznał tę powieść za jedno z największych arcydzieł literatury światowej. Dostojewski zmarł w 1881 roku w Petersburgu. Jest pochowany na Cmentarzu Tichwińskim.
Józef Smaga (1937) – slawista, historyk literatury i kultury rosyjskiej. Znawca twórczości Dostojewskiego, rosyjskiego modernizmu oraz historii i ideologii ZSRR. Jego ważniejsze książki to Fiodor Dostojewski (1974), Dramaty Maksyma Gorkiego (1975), Lekcja Aleksandra Sołżenicyna (pod pseudonimem Jędrzej Boruta, 1983), Krótka historia Związku Radzieckiego (pod pseudonimem Szczęsny Trzymalski, 1984), Narodziny i upadek imperium. ZSRR 1917–1991 (1992), Kto jest kim w Rosji po 1917 roku. Leksykon (z Grzegorzem Przebindą, 2000).
Spis treści
Wstęp
- Fiodor Dostojewski. Droga życiowa i twórcza
- Wczesne lata
- Lata nauki
- Śmierć ojca
- Debiut
- Pietraszewiec
- Przed katorgą
- W „martwym domu”
- Maria Isajew
- Ponownie nad Newą
- Europa
- Stełłowski
- Anna Grigoriewna
- „Notatki z podziemia”
- „Zbrodnia i kara”
- „Piękno doskonałe”
- Powieść-ostrzeżenie
- Powieść współczesna
- Arcydzieła nowelistyki
- Publicysta
- Rosja jego ostatnich lat
- „Testamentarne credo”
- W poszukiwaniu formy
- „Nad przepaścią...”
- „Gwałt gwałtem...”
- Rzeczywistość i filozoficzne mity
- Dlaczego nie wariant liberalny?
- Przegrany wyścig
- Cele i środki
- Amoralna ideowość
- Pierwsze objawy uznania
- Cena sławy
- Sława zagraniczna
- Finał
- W Optinej
- W poszukiwaniu pociechy
- Optina i kultura rosyjska
- Ojciec Ambroży
- IV. Dwa oblicza Temidy
- Doniosłe reformy
- Nie tylko pozytywy
- Historia powstania powieści
- „Ateizm”
- „Żywot wielkiego grzesznika”
- Wokół Tichona
- Cienie przeszłości
- Ojciec i dwóch synów
- Między Ewangelią, Wolterem i Bielińskim
- Dymitr i pozostali
- Zosima
- Czy się udało?
- Pozaplanowy przyrost
- Realizm detali
- Dwie powieści czy jedna?
- Wątki autobiograficzne
- O dzieciach
- „Najbardziej literacki pisarz”
- Wielki „ekscentryk-paradoksalista”
- Iwan Fiodorowicz – Rodion Romanowicz
- „Wszystko dozwolone”?
- Działanie moralne czy naturalne?
- „Lepkie listeczki” czy „karamazowowska podłość”?
- Po co zło?
- „Piekielne dobro...”
- Ateistyczny racjonalizm
- „Inne podstawy...”
- Głowa – serce
- Między „hosanną” a „piecem ognistym zwątpień”...
- „Euklidesowe” manowce
- „Lokajska” myśl
- „Przez własny rozum...”
- „Przed logiką...”
- „W cierpieniu szczęścia szukaj...”
- „Robacza lubieżność...”
- „Padł na ziemię...”
- „Wielki Inkwizytor”
- „Straszna skamielina”
- „Wspólny pokłon...”
- „Chleb niebieski” – „chleb ziemski”
- Stado i nadzorcy
- I „sto tysięcy cierpiętników...”
- „On, milcząc wciąż...”
- „Miecz cezara”: „źdźbło” i „belka”
- „Ucieczka od wolności”
- „Spełni się?!...”
- „Sprzeciw i wyjaśnienie”
- „Nasz demos jest zadowolony...”
- „Od Wschodu owa gwiazda...”
- Czy to realne?
- „JA przeszkadza...”
- „Zdolny do wszystkiego...”
- „Polaczki”, „Żydki” i inni...
- Prekursor rasizmu
- Po stronie Chrystusa czy „prawdy’’?
- Wojna – „ratunek”?
- Z obcych źródeł
- Socjalizm o dwóch twarzach
- Jakimi narzędziami?
- „Zbawienie Rosji od ludu przyjdzie...”
- Dramat oderwania
- „Chłop Mareusz”
- Między cnotą a grzechem
- Wspólnota religijna
- Ewolucja mitologii
- „Uch, te bernardy!...”
- „Chemia, bracie, chemia...”
- Wokół środowiska
- Wokół „kija”
- „Jakby”, „coś”...
- „Harmonia wszystkich przeciwieństw...”
- Recepcja powieści
- „Powieść czytają wszędzie...”
- Jednostronny odbiór
- Czy patologia?
- Symptomy przełomu
- W odbiorze zagranicy
- Inne formy oddziaływania
- Lekcje Dostojewskiego
- Przenikliwy diagnosta
- „Pro” i „contra”
Nota edytorska
- Kwestia brzmienia tytułu
Bibliografia
Bracia Karamazow. Powieść w czterech częściach z epilogiem
- Od autora
- Część pierwsza
- Księga pierwsza. Dzieje pewnej rodzinki
- Fiodor Pawłowicz Karamazow
- Pozbycie się pierwszego syna
- Następne małżeństwo i następne dzieci
- Trzeci syn, Alosza
- Starcy
- Księga druga. Nieprzyzwoite zebranie
- Przyjechali do monasteru
- Stary błazen
- Wierzące baby
- Niewiasta małej wiary
- Spełni się, spełni!
- I po cóż żyje taki człowiek!
- Seminarzysta karierowicz
- Skandal
- Księga trzecia. Lubieżnicy
- W czeladnej
- Lizawieta Smierdiaszcza
- Spowiedź gorącego serca. Wierszem
- Spowiedź gorącego serca. W anegdotach
- Spowiedź gorącego serca. „Piętami do góry”
- Smierdiakow
- Kontrowersja
- Przy koniaczku
- Lubieżnicy
- Obie razem
- Jeszcze jedna stracona reputacja
- Księga pierwsza. Dzieje pewnej rodzinki
- Część druga
- Księga czwarta. Szarpanina
- Ojciec Ferapont
- U ojca
- Spotkanie z uczniakami
- U pani Chochłakow
- Szarpanina w salonie
- Szarpanina w izbie
- I na świeżym powietrzu
- Księga piąta. Pro i contra
- Zmowa
- Smierdiakow z gitarą
- Bracia się poznają
- Bunt
- Wielki Inkwizytor
- Tymczasem jeszcze bardzo niejasny
- „Z mądrym człowiekiem to i pogadać ciekawie”
- Księga szósta. Rosyjski mnich
- Starzec Zosima i jego goście
- Żywot w Bogu zmarłego starca Zosimy z jego własnych słów przepisany przez Aleksego Fiodorowicza Karamazowa
Wiadomości biograficzne- O młodzianku, bracie starca Zosimy
- O Piśmie Świętym w życiu ojca Zosimy
- Wspomnienia z dzieciństwa i młodości starca Zosimy. Pojedynek
- Tajemniczy gość
- Z rozmów i pouczeń starca Zosimy
- O rosyjskim mnichu i o tym, co on znaczyć może
- O panach i sługach i o tym, czy to możliwe, aby panowie i słudzy stali się braćmi z ducha
- O modlitwie, o miłości i o stykaniu się z innymi światy
- Czy można być sędzią swoich bliźnich? O wierze do końca
- O piekle i ogniu piekielnym mistyczna medytacja
- Księga czwarta. Szarpanina
- Część trzecia
- Księga siódma. Alosza
- Odór trupi
- Taka chwilka
- Cebulka
- Kana Galilejska
- Księga ósma. Mitia
- Kuźma Samsonow
- Legawy
- Kopalnia złota
- W ciemnościach
- Nagłe postanowienie
- Jadę!
- Dawny i niewątpliwy
- Maligna
- Księga dziewiąta. Śledztwo wstępne
- Początek kariery urzędnika Pierchotina
- Alarm
- Wędrówka duszy przez męki. Pierwsza męka
- Druga męka
- Trzecia męka
- Prokurator złapał Mitię
- Wielka tajemnica Miti. Wygwizdali
- Zeznania świadków. Dzieciok
- Zabrano Mitię
- Księga siódma. Alosza
- Część czwarta
- Księga dziesiąta. Chłopcy
- Kola Krasotkin
- Dzieciarnia
- Uczeń
- Żuczek
- Przy łóżeczku Iliuszy
- Wczesny rozwój
- Iliusza
- Księga jedenasta. Brat Iwan Fiodorowicz
- U Gruszeńki
- Chora nóżka
- Diabełek
- Hymn i sekret
- Nie ty, nie ty!
- Pierwsze odwiedziny u Smierdiakowa
- Druga wizyta u Smierdiakowa
- Trzecie i ostatnie odwiedziny u Smierdiakowa
- Diabeł. Zmora Iwana Fiodorowicza
- „To on mówił!”
- Księga dwunasta. Pomyłka sądowa
- Feralny dzień
- Niebezpieczni świadkowie
- Ekspertyza lekarska i funt orzechów
- Szczęście uśmiecha się do Miti
- Nieoczekiwana katastrofa
- Mowa prokuratora. Charakterystyka
- Przegląd historyczny
- Traktat o Smierdiakowie
- Psychologia całą parą. Rozpędzona trójka. Finał mowy prokuratora
- Mowa obrońcy. Kij o dwóch końcach
- Nie było pieniędzy. Nie było grabieży
- Morderstwa też nie było
- Rajfur myśli
- Kmiotkowie postawili na swoim
- Księga dziesiąta. Chłopcy
- Epilog
- Projekty uratowania Miti
- Na chwilę kłamstwo stało się prawdą
- Pogrzeb Iliuszeczki. Mowa przy kamieniu Przypisy
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-61056-55-3 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KSIĘGA PIERWSZA
Dzieje pewnej rodzinki
I. Fiodor Pawłowicz Karamazow
Aleksy Fiodorowicz Karamazow był trzecim z kolei synem ziemianina z naszego powiatu, Fiodora Pawłowicza Karamazowa, którego tragiczny i niewyjaśniony zgon był w swoim czasie, czyli dokładnie trzynaście lat temu, szeroko omawiany (i dziś jeszcze wspomina się u nas o tym); do tej sprawy wrócę jeszcze w stosownym miejscu, a teraz powiem o tym „ziemianinie” (jak go u nas nazywano, mimo że większą część życia spędził poza swym majątkiem) tylko tyle, że był to dziwny typ, dość zresztą rozpowszechniony, typ człowieka nie tylko wyuzdanego i nikczemnego, ale w dodatku zbzikowanego. Należał jednak do tego rodzaju zbzikowanych półgłówków, którzy doskonale umieją obrabiać swoje interesiki majątkowe i nic ponadto ich nie zajmuje. Fiodor Pawłowicz zaczął na przykład od niczego, mająteczek miał maleńki, jadał po cudzych domach, kroił na rezydenta^(), a tymczasem zaraz po jego śmierci okazało się, że posiadał w gotówce około stu tysięcy rubli. Był przy tym w ciągu całego swego życia jednym z najbardziej postrzelonych wartogłowów w całym naszym powiecie. Powtarzam: to nie była bynajmniej głupota; większość tych półgłówków jest dość rozumna i chytra; to był brak rozsądku, i to jakiś osobliwy, narodowy.
Fiodor Pawłowicz był dwukrotnie żonaty i miał trzech synów – najstarszego, Dymitra Fiodorowicza, z pierwszej żony, i dwóch młodszych, Iwana i Aleksego, z drugiej. Pierwsza małżonka Fiodora Pawłowicza pochodziła z dość znanego i bogatego szlacheckiego rodu Miusowów, również obywateli naszego powiatu. Nie będę się zbytnio rozwodził, jak to się stało, że posażna panna, w dodatku rozumna i dzielna, jak to często się u nas trafia w obecnym pokoleniu, ale co pojawiło się już w pokoleniu poprzednim, mogła wyjść za takiego „hetkę-pętelkę”, jak wówczas powszechnie nazywano u nas Fiodora Pawłowicza. Znałem przecież taką pannę z wcześniejszego, „romantycznego” pokolenia, która przez kilka lat żywiła zagadkową miłość do pewnego pana i choć mogła go najspokojniej w świecie poślubić, ubrdała sobie przeróżne urojone przeszkody, aż wreszcie pewnej burzliwej nocy skoczyła do głębokiej i bystrej rzeki z wysokiego brzegu, przypominającego urwisko, i zginęła jedynie z własnego kaprysu, tylko po to, by stać się podobną do Szekspirowskiej Ofelii, można by nawet powiedzieć, że gdyby urwisko, które od dawna sobie upatrzyła i polubiła, nie było tak malownicze albo gdyby zamiast urwiska był na tym miejscu płaski i prozaiczny brzeg, nie byłoby zapewne doszło do samobójstwa. Jest to fakt autentyczny, co więcej, tego rodzaju fakty nie były odosobnione w życiu dwóch czy trzech ostatnich pokoleń rosyjskiego społeczeństwa. Podobnie zamążpójście Adelaidy Iwanowny Miusow było niewątpliwie echem obcych wpływów i wynikiem rozdrażnienia zmąconej myśli^(). Może Adelaida Iwanowna chciała okazać samodzielność kobiety, iść na przekór przesądom społecznym, stawić harde czoło tyranii bliskich i rodziny; i wówczas usłużna wyobraźnia podsunęła jej – na chwilę bodaj – przekonanie, że Fiodor Pawłowicz mimo swej rangi pieczeniarza jest może jednym z najśmielszych i najbardziej szyderczych duchów owej przejściowej, zmierzającej ku wszelkim doskonałościom epoki; w istocie był to przecież tylko kiepski błazen, i nic ponadto. Pikanteria tego małżeństwa polegała w dodatku na tym, że Fiodor Pawłowicz wykradł ją z domu. Był wówczas jak nikt inny do tego rodzaju wybryków najzupełniej gotów, chociażby ze względu na swoją pozycję społeczną; pragnął bowiem namiętnie za wszelką cenę zrobić karierę; przyczepić się do jakiejś dobrej rodziny i wziąć posag – to była wcale ponętna perspektywa. Co się zaś tyczy wzajemnej miłości, to, zdaje się, nie było jej wcale ani ze strony narzeczonej, ani z jego strony, mimo całą piękność Adelaidy Iwanowny. Kto wie, czy nie był to jedyny taki wypadek w życiu Fiodora Pawłowicza, człowieka przez całe swoje życie rozpustnego, gotowego na dany znak biec za każdą bez wyjątku spódnicą. I tylko ta jedna kobieta nie wywarła na jego zmysłach żadnego wrażenia.
Rychło po porwaniu Adelaida Iwanowna zmiarkowała, że ma dla męża jedynie uczucie pogardy, nic więcej. I oto skutki tego związku ujawniły się z niezwykłą szybkością. Chociaż rodzina dość prędko pogodziła się z faktem i wyposażyła należycie zbiegłą córkę, pożycie obojga małżonków stało się niezwykle burzliwe i wyładowywało się w nieustannych kłótniach domowych. Powiadano, że młoda małżonka wykazała bez porównania więcej szlachetności i wyższości od swego męża, który, jak to obecnie wiadomo, od razu wyłudził od niej całą gotowiznę – około dwudziestu pięciu tysięcy, które dostała w posagu; oczywiście wszystkie te tysiączki przepadły dla niej jak rzucone do wody. Wioskę zaś i wcale niezgorszy dom w mieście, również w posagu otrzymane, przez długi czas usiłował wszelkimi sposobami przepisać na swoje imię, skłaniając żonę do sporządzenia odpowiedniego aktu, i Adelaida Iwanowna byłaby w końcu na to przystała, choćby z pogardy i odrazy, jaką ją przejmowała ta bezwstydna żebranina i wymuszenia, choćby ze zmęczenia, byleby go się prędzej pozbyć. Lecz na szczęście wdała się w to rodzina i poskromiła wydrwigrosza. Wiadomo z całą pewnością, że nieraz dochodziło do bijatyk, przy czym, jak głosi wieść, bił nie Fiodor Pawłowicz, lecz Adelaida Iwanowna, kobieta gorącego temperamentu, śmiała, zręczna, niecierpliwa, obdarzona niezwykłą siłą fizyczną. Koniec końców rzuciła męża i uciekła z jakimś ginącym z nędzy nauczycielem seminarzystą^(), zostawiwszy Fiodorowi Pawłowiczowi trzyletniego Mitię. Fiodor Pawłowicz natychmiast założył w domu cały harem, urządzał desperackie pijatyki, w przerwach zaś rozjeżdżał się po całej niemal guberni i płaczliwie skarżył się wszem wobec i każdemu z osobna na wiarołomną żonę, Adelaidę Iwanownę. Na dobitkę opowiadał takie szczegóły małżeńskiego pożycia, o jakich wstydliwość nie pozwala mówić. A co najciekawsze, z przyjemnością, a nawet z pewną dumą odgrywał śmieszną rolę skrzywdzonego męża i popisywał się nawet, opowiadając z przesadą o szczegółach swojej krzywdy: „Myślałby kto, żeś pan, Fiodorze Pawłowiczu, rangę otrzymał, takie z pana zadowolenie bije mimo całego frasunku” – powiadali szydercy. Inni dodawali nawet, że Fiodor Pawłowicz chętnie się ukazuje w odnowionej postaci błazna i że specjalnie, gwoli większego efektu, udaje, że nie dostrzega śmieszności swego położenia. Kto go tam zresztą wie, może naprawdę była to szczera naiwność. Wreszcie udało mu się wytropić zbiegłą. Nieboraczka mieszkała w Petersburgu, dokąd zawędrowała ze swoim seminarzystą. Tam też z zapałem oddała się najskrajniejszej emancypacji. Fiodor Pawłowicz natychmiast zakrzątnął się niespokojnie i zaczął wybierać się do Petersburga. W jakim celu – sam tego oczywiście nie wiedział. I może naprawdę byłby wtedy pojechał, lecz powziąwszy takie postanowienie, od razu uznał za stosowne dodać sobie animuszu huczną wypitką. W trakcie tego rodzina jego żony otrzymała z Petersburga wiadomość o jej śmierci. Adelaida Iwanowna umarła jakoś nagle, gdzieś na poddaszu; jedni twierdzili, że na tyfus, inni, że pono z głodu. Fiodor Pawłowicz miał mocno w czubie, gdy dowiedział się o śmierci żony. Powiadają, że wybiegł na ulicę i krzyczał, podnosząc z radości ręce do góry: „Nareszcie wolny!”, ale według innej wersji, płakał jak małe dziecko, i to tak, aż litość brała mimo całej odrazy, jaką budził. Możliwe, że jedno i drugie jest prawdą, to znaczy: że cieszył się z wolności i że płakał po tej, która go uwolniła – wszystko naraz. Na ogół przecież ludzie, nawet najbardziej niegodziwi, są naiwniejsi i lepsi, niżbyśmy w ogóle mogli przypuszczać. Zresztą i my również.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------