Bracia polscy. Przewodnik Krytyki Politycznej - ebook
Bracia polscy. Przewodnik Krytyki Politycznej - ebook
Podobno nigdy nie stworzyliśmy żadnej istotnej dla światowej historii religii herezji. My, Polacy, Słowianie, lud prosty, słudzy Maryi, rodacy Popiełuszki, Faustyny Kowalskiej i Wojtyły. Dla nas święcone wigilijne karpie, pierwsze komunie, papieskie makatki, dziewczynki sypiące kwiaty na procesjach, nie namiętne doktrynalne spory, śmiałe teologiczne tezy, wolność myślenia o najwyższych stawkach: Bogu, zbawieniu, źródłach objawienia.
W książce Bracia polscy. Przewodnik Krytyki Politycznej pokazujemy, że to tylko stereotyp. Cofając się do XVI stulecia, do początków epoki nowożytnej, odkrywamy w polskiej myśli religijnej herezję odważną, nowoczesną, najsilniej odpowiadającą naszym współczesnym etycznym intuicjom – polski arianizm, braci polskich.
Ich chrześcijaństwo nie było chrześcijaństwem rytuału i transcendencji, ale żywej etycznej międzyludzkiej wspólnoty. Czytani na całym kontynencie, bracia polscy mogą być traktowani jako prekursorzy wczesnego Oświecenia – linii myśli, która od Spinozy wiedzie ku najbardziej radykalnej współczesnej myśli demokratycznej. Przypominamy teksty teologów z XVI i XVII wieku i zestawiając je ze współczesnymi komentarzami, odkrywamy urwaną ścieżkę polskiego Oświecenia.
Kategoria: | Nauki społeczne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63855-71-0 |
Rozmiar pliku: | 4,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dlaczego bracia polscy? Osoby zaznajomione z działalnością środowiska Krytyki Politycznej bez wątpienia mogą zadawać sobie to pytanie. Gdzie nowoczesna lewica XXI wieku, a gdzie niewielka nawet w swojej epoce, wygnana z kraju po szwedzkim potopie protestancka grupa religijna? Gdzie Brzozowski, Marks, Kuroń, Lacan, Žižek, a gdzie Andrzej Wiszowaty, Szymon Budny, Samuel Przypkowski – postacie poza specjalistami zajmującymi się historią reformacji nieznane większości nawet bardzo wykształconej publiczności.
Uznaliśmy jednak, że temat ten jest tak fascynujący i ważny, że warto się nim zająć. Nie tylko dlatego, że historia polskich arian obala stereotyp Polaka katolika, stereotyp płytkiej, nierefleksyjnej, aintelektualnej polskiej duchowości. Nie tylko dlatego, że myśl arian wyprzedzała swoje czasy, zapowiadając idee praw człowieka, tolerancji religijnej, racjonalnego podejścia do prawd wiary i lektury Pisma. Przede wszystkim dlatego, że ich myśl postrzegamy jako ciągle intelektualnie i politycznie żywą część dorobku polskiego ducha – aktualną zarówno w kontekście współczesnych polskich sporów, jak i naszego myślenia o relacjach łączących religię i nowoczesność.
Nawet jeśli projekt etyczno-polityczny braci polskich był – jak uczciwie pokazujemy w tej publikacji – pewną klęską, to właśnie w swojej klęsce jest on dla nas ważny i ciekawy.
KIM BYLI ARIANIE?
Kim byli bracia polscy, polscy arianie? Grupą, która w drugiej połowie XVI wieku wyłoniła się z kościoła kalwińskiego. Najbardziej radykalni kalwińscy duchowni, z których rekrutują się pierwsi kaznodzieje braci, doprowadzili do logicznego końca reformatorską zasadę „tylko Pismo”. Uważnie, nie oglądając się nie tylko na ojców Kościoła, ale także na protestanckich mistrzów (Lutra, Kalwina, Melanchtona, Zwinglego), czytając Pismo, odrzucili dogmat o Trójcy Świętej i boskiej naturze Chrystusa. Przyjęli wiarę w jednego Boga, który Jezusowi (wybranemu przez niego człowiekowi) powierzył misję nauczania ludzi zasad dobrego życia, a każdemu człowiekowi dał rozum, tak by ten sam mógł za jego pomocą odkrywać etyczne zasady i prawdy wiary.
Arianie – w okresie największego rozkwitu grupy – stworzyli prężny ruch społeczno-religijny prowadzący ożywioną działalność intelektualną, edukacyjną i wydawniczą (ze słynnymi ośrodkami ariańskiego nauczania w Pińczowie i Rakowie). Ich wspólnota kościelna opierała się na demokratycznej instytucji synodu i zarządzanej przez samych wiernych gminy.
W większości rekrutowali się ze średniozamożnej szlachty, ale były także prominentne postacie tego ruchu wywodzące się z mieszczaństwa i chłopstwa.
Bracia polscy tworzyli jedną z najbardziej wykształconych i kosmopolitycznych grup Rzeczpospolitej szlacheckiej. Kształcili się na najlepszych uniwersytetach w Niemczech, we Włoszech i w Szwajcarii, ich księgozbiory zawierały najnowsze publikacje z całego kontynentu. Ruch braci polskich przyciągał wybitne umysły z całej Europy. Włosi Giovanni Biandratta (znany w Polsce jako Jerzy Blandrata) i Faustyn Socyn, austriacki baron Jan Ludwik Wolzogen, niemiecki matematyk Joachim Stegman – wszyscy oni działali w Polsce, tworząc bogatą kulturę intelektualną i teologiczną polskich arian.
Biografie wielu przypominanych tu przez nas autorów to często materiał na fascynujący film przygodowy w historycznym kostiumie. Wspomniany już Blandrata był osobistym lekarzem królowej Bony. Po zakończeniu służby dla królowej wyjechał do Szwajcarii, gdzie zapoznał się najpierw z kalwińską reformacją, a następnie z ideami włoskich antytrynitarzy (teologów odrzucających wiarę w Trójcę Świętą), które przyjął. Za głoszenie swoich poglądów został wygnany z kalwińskiej Genewy, po czym wrócił do Małopolski. Za nim szły listy od Kalwina, przestrzegające jego wyznawców w Rzeczpospolitej przed niebezpiecznym, przeczącym boskości Chrystusa heretykiem. Blandrata założył zbory ariańskie na Litwie, a w końcu udał się do Siedmiogrodu, gdzie służył Stefanowi Batoremu, pomagając mu zdobyć koronę polską.
Z kolei poeta Erazm Otwinowski zasłynął szczególnie gorącą manifestacją swoich religijnych przekonań: na procesji Bożego Ciała w Lublinie wyrwał księdzu monstrancję z hostią, rzucił ją na ziemię i podeptał. Procesję, rytuał Przemienienia Pańskiego i pobudowane dla niego ołtarze uważał bowiem za bluźnierstwo i bałwochwalstwo. Przed sądem Otwinowskiego bronił Mikołaj Rej, sam kalwin, ojciec naszego języka narodowego. Sąd skazał poetę na grzywnę wynoszącą równowartość kosztownej monstrancji, uznając, że naruszenie procesji mieściło się w ramach wolności sumienia. Dziś wyrok z pewnością nie byłby tak oświecony.
Bracia stanowili intelektualną awangardę XVI- i XVII-wiecznej Europy. Nie tylko, jak polska inteligencja w późniejszych czasach, popularyzowali w Polsce wypracowane gdzie indziej idee, ale sami inicjowali kluczowe dla wczesnej nowożytności debaty: na temat wolności religijnej, demokracji politycznej, równości ludzi, relacji wiary i rozumu. Z publicystyką braci polemizowały najwybitniejsze umysły kontynentu, oni sami bez kompleksów dyskutowali z Lutrem, Kalwinem i Kartezjuszem. Idee braci podróżowały do Europy – jak twierdzi wybitny znawca ich historii Zbigniew Ogonowski, inspirowały one wczesne europejskie oświecenie: myśl Spinozy czy Johna Locke’a, z kluczowymi dla nich ideami praw człowieka, umowy społecznej, religijnej tolerancji, roli rozumu w sprawach wiary. Ariańskie kolegium w Rakowie stanowiło jeden z najciekawszych ośrodków akademickich wczesnonowoczesnej Europy.
Choćby już dlatego warto przypomnieć ich myśl. Jeśli chcemy, by polska produkcja intelektualna wydobyła się z zależnego, peryferyjnego statusu, to warto pamiętać o jedynej polskiej myśli, która rzeczywiście stanowiła część głównego nurtu umysłowego zachodniej Europy. To produkcja intelektualna długo zapomnianej w naszej kulturze sekty w zasadzie jako jedyna (może obok szkoły lwowsko-warszawskiej w filozofii, szkoły historyków Mariana Kuli i Ludwika Małowista) wniosła do kultury europejskiej istotny, oryginalny wkład.
ROZUM I WIARA
Bracia polscy nigdy nie stanowili jednolitej formacji: spierali się o kwestie Trójcy Świętej, użycie rozumu w religii, pańszczyznę i prawo chrześcijan do udziału w wojnie i stosującej przemoc władzy.
Jakie te spory mają znaczenie dla nas? Większe, niż mogłoby się wydawać. Weźmy choćby traktat Piotra z Goniądza O ponurzaniu chrześcijańskim – pełen pasji, erudycji i intelektualnej precyzji traktat przeciwko chrzczeniu niemowląt. XVI-wieczny teolog przekonuje, że chrzest dzieci, niezdolnych zrozumieć znaczenia sakramentu, w jakim biorą udział, nie jest ważny i nie powinien być praktykowany. Tezy traktatu brzmią radykalnie nawet dziś, gdy mimo konstytucyjnego zapisu gwarantującego każdemu swobodę wyboru religii, za zupełnie naturalną uznajemy ceremonię, w ramach której niczego nieświadome niemowlęta przyłączone są do religijnej instytucji, której zasad nie są w stanie zrozumieć i do której być może w przyszłości wcale nie będą chciały należeć.
Większość polemicznych wysiłków publikowanych tu przez nas tekstów sprowadza się do obrony swobodnej lektury Pisma Świętego i posługiwania się rozumem, jako ostateczną miarą w jego interpretacji i w sprawach wiary w ogóle. Polska wspólnota nigdy nie przeszła naprawdę ani przez reformację, ani przez dzieło odnowy, jakie Kościół katolicki próbował podjąć w XX wieku. Postawa racjonalnie mierzącego się Pismem, wyemancypowanego spod wszelkich figur autorytetu (nie tylko ojców Kościoła i papiestwa, ale także wielkich mistrzów reformacji) chrześcijanina, jest bardzo potrzebna polskiej demokracji dziś. Zwłaszcza jeśli nie chcemy, by jedyną formą relacji między demokracją a wiarą była konfrontacja (jaką wymusza wiara autorytarna, oparta o mistrzowskie figury – obojętnie czy będą nimi Jan Paweł II, czy Dalajlama).
PORONIONA TEOLOGIA WYZWOLENIA?
Dla lewicowego środowiska Krytyki Politycznej szczególnie interesująca jest myśl społeczna polskich arian. Tu także nie stanowili oni monolitu. Najbardziej radykalny nurt braci polskich głosił całkowitą tolerancję religijną, równość wszystkich istot ludzkich, konieczność zniesienia pańszczyzny i innych form dominacji człowieka nad człowiekiem, kwestionował użycie przemocy i wszelką arbitralną, posługującą się przemocą władzę. Wśród pewnej części arian chrześcijaństwo znalazło swoją realizację w jak najbardziej horyzontalnym, ziemskim projekcie etycznym – projekcie równej wspólnoty wolnych ludzi złączonych przez politycznie rozumiane pojęcie miłości bliźniego. Podobne polityczne idee odnaleźć można w radykalnej, materialistycznej linii europejskiego oświecenia, wiodącej od Spinozy do współczesnych radykalnych teorii demokratycznych, z Rzeczpospolitą Hardta i Negriego na czele.
Teologia polityczna braci polskich, ich program społeczny może być traktowany jako pierwszy program teologii wyzwolenia, w której chrześcijaństwo wypełnia swoją istotę jako plan etycznego i politycznego przekształcenia świata.
Projekt ten nigdy się nie powiódł, nawet we wspólnocie samych braci. Nurt radykalny był wśród nich od samego początku marginalny. Większość z nich wywodziła się ze średniozamożnej szlachty i wsiąkła w jej dominującą w Polsce XVI i XVII wieku kulturę. Arianie brali udział w wojnach, walczyli o urzędy i utrzymywali poddanych, wykonujących na rzecz ariańskich panów przymusową pracę w ramach instytucji pańszczyzny. Mimo to jednak ten przegrany, nigdy niespełniony i niezrealizowany projekt stanowi dziś bezcenny zasób w dyskusjach o polskiej modernizacji. Nie tylko jako bezpośrednia wskazówka etyczna, nie tylko jako radykalna tradycja wpisująca się w historyczny lineaż polskiej lewicy. Spory między umiarkowanym a radykalnym skrzydłem arian są także ciekawe z punktu widzenia sporów o taktykę wszelkich ruchów emancypacyjnych w Polsce w XXI wieku. Czy, jak twierdzi w swoim tekście Michał Pospiszyl, powodem klęski arian (i reprezentowanego przez nich oświeceniowego impulsu) nie była właśnie słabość ich radykalnego nurtu? Czy nie stanowi to wskazówki dla nas, jak odnosić się do bardzo konserwatywnego polskiego status quo?
ARIANIE POSTSEKULARNI
Choć od prawie stu lat spuścizna braci stanowi przedmiot badań wybitnych historyków, takich jak Ludwik Chmaj, Lech Szczucki, Zbigniew Ogonowski czy Janusz Tazbir, w publicznej pamięci ta polska ścieżka do oświecenia pozostaje zatarta, zapomniana, urwana. Chcemy ją tu przypomnieć, publikując ten wybór, przypominający znane już w naukowym obiegu teksty. Liczymy, że ich publikacja pod znakiem Krytyki Politycznej wywoła debatę, na jaką zasługują.
Debata ta może być także szansą na przemyślenie relacji między religią i nowoczesnością w całej polskiej wspólnocie komunikacyjnej. Dziedzictwo braci jest tym momentem polskiej myśli, który pozwala wyjść poza opozycję religia – nowoczesność. Kluczowa dla europejskiego oświecenia myśl braci polskich pozwala spojrzeć na nowoczesność poza paradygmatem sekularyzacji, a tym samym – dostrzec ją jako proces znoszenia religii w świecką filozofię, etykę, prawo, nowoczesne państwo. Znoszenia w sensie heglowskim – a więc takiego, które zawsze zachowuje to, co znosi, pozostając z nim w ożywczym, dialektycznym, nieprzerwanym napięciu.
Ostateczny pożytek ze spotkania z myślą XVI-wiecznej sekty jest taki, że daje ona szansę na wyjście z klinczu, w jaki wpychają nas z jednej strony spóźnieni epigoni Woltera, z drugiej kaznodzieje rzucający gromy na współczesną „cywilizację śmierci”.Z Januszem Tazbirem rozmawia Jakub Majmurek KRÓTKI KURS HISTORII ARIAN
Kim byli bracia polscy, polscy arianie? Kiedy ta grupa wyodrębniła się z innych nurtów polskiej reformacji?
Arianie byli jednym z najbardziej radykalnych ruchów polskiej reformacji. Jako osobna formacja religijna ruch ten wyłonił się w latach 1562–1565 z Kościoła kalwińskiego. Rozłam nastąpił na tle stosunku do dogmatu o Trójcy Świętej. Arianie uznawali boskość Boga Ojca, ale już nie Jezusa z Nazaretu. Nawiązywali do nauki antytrynitarzy włoskich, uważających, że Duch Święty jest tylko jednym z aspektów Boga, a Chrystus był człowiekiem wybranym przez Boga i obdarzonym przez niego specjalną misją. Inspirowali się także myślą niemieckich anabaptystów. Anabaptyści byli przekonani, że tylko dorosłe, świadome osoby są w stanie świadomie przyjąć chrzest święty. Odrzucali chrzest niemowląt, a sami ponownie przyjmowali, tym razem już świadomie, chrzest. Dlatego też po niemiecku zwano ich Wiedertäufern – ponownie chrzczonymi. Polscy arianie inspirowali się ich pokojowym, odrzucającym przemoc nurtem. Dlatego też nigdy nie nawoływali do obalenia siłą istniejącego ustroju, ale wzywali do budowy nowych, wzorowych, chrześcijańskich wspólnot. Tak jak hutterowcy¹, którzy wcześniej działali na Morawach, a następnie zaczęli się osiedlać w Polsce.
W czym przejawiał się społeczny radykalizm arian?
Wokół ich radykalizmu narosło wiele mitów, w tym ten o braciach polskich paradujących, w radykalnym sprzeciwie wobec wszelkiego stosowania przemocy, z drewnianymi szablami na sejmach. Nie jest to do końca prawda, radykalny społecznie nurt nie dominował wcale wśród samych braci polskich, a z drewnianą szablą paradował, z tego co wiem, przede wszystkim jeden z nich, niejaki Samuel Przypkowski.
Tak jak cały nurt radykalny, Przypkowski nie uznawał poddaństwa i pańszczyzny. Dał wolność swoim chłopom, ale potem zmienił zdanie i ścigał ich, by z powrotem ściągnąć ich do swojego majątku. Jednak wśród masy arian radykalizm się nie przyjął. Nie pozbywali się majątków ziemskich, nie odmawiali sprawowania urzędów. Unikali jedynie przyjmowania tych, które wiązały się z koniecznością wydawania wyroków śmierci. Pod koniec XVI wieku hegemoniczną pozycję w kręgu braci zdobyła doktryna społeczna przybyłego z Włoch teologa Faustyna Socyna. Głosiła ona dopuszczalność wojen obronnych (co w Rzeczpospolitej walczącej z Turkami i Tatarami było szczególnie ważne). W XVI wieku to właśnie ten umiarkowany nurt, poza Socynem reprezentowany przez takich myślicieli jak Szymon Budny, bierze górę na ariańskich synodach. Budny dopuszczał także posiadanie przez chrześcijan poddanych. W tym doktryna społeczna arian niczym się już szczególnym nie różniła od nauczania Kościoła katolickiego, którego przedstawiciele pouczali szlachtę w kazaniach, by traktowała poddanych sobie chłopów „po ludzku”.
Prowadziłem kiedyś seminarium na temat arian i jeden z moich studentów otrzymał za zadanie zbadanie udziału arian w wojnach. Okazało się, że wielu z nich brało udział w wyprawach Stefana Batorego, a później Władysława IV. W Rzeczpospolitej szlacheckiej ostentacyjna, wynikająca z przyczyn ideowych odmowa udziału w pospolitym ruszeniu wiązała się z groźbą wykluczenia ze stanu szlacheckiego, a nawet utraty majątku. Choć do tej pory ani ja, ani żaden z moich kolegów badających dzieje reformacji w Polsce nie znaleźliśmy żadnego przypadku arianina, któremu rzeczywiście odebrano majątek za odmowę udziału w służbie wojskowej.
Arianie rekrutowali się głównie ze szlachty?
Tak, w lwiej części była to średniozamożna szlachta. Bardzo dobrze wykształcona, dysponująca bogatymi księgozbiorami, z książkami sprowadzanymi z Niderlandów i Anglii. Arianie byli najbardziej oświeconą częścią szlachty.
A magnateria? Wielu magnatów przyjmuje w XVI wieku kalwinizm. Czy część z nich poszła za braćmi polskimi, wspierała ich?
W XVI znamy przynajmniej jeden taki przypadek: kasztelana wileńskiego Jana Kiszkę. W XVII wieku przykładem może być kresowy możnowładca, Jerzy Niemirycz, właściciel ponad 50 wsi i 14 miast, jeden z najbardziej wpływowych polityków na Rusi. W końcu, z przyczyn politycznych, przyjął jednak prawosławie. W ogóle na Rusi droga tamtejszej szlachty i magnaterii do polskości często wiodła w ten sposób, że jej przedstawiciele najpierw, w XVI wieku nawracali się na któreś z wyznań protestanckich (porzucając dla nich prawosławie), a dopiero następne pokolenia z Kościołów protestanckich przechodziły na katolicyzm.
Czy wśród arian byli chłopi?
Wacław Urban znalazł kilka takich przypadków. Moim zdaniem, wynikało to głównie z naśladowania wiary panów. Arianie, jak cała szlachta, żyli z wyzysku chłopów, ale w ich wypadku, jak na standardy rzeczpospolitej szlacheckiej, był to dość „humanitarny wyzysk”. Gdy wyjeżdżali ze swoich majątków na Wołyniu, chłopi rozpaczali, że opuszczają ich „dobrzy panowie”. Niewielką liczbę arian można było znaleźć wśród raczej dość ubogiego mieszczaństwa z małych miasteczek, na przykład na Sądecczyźnie.
O jakich w ogóle liczbach mówimy, ile było arian w XVI i XVII wieku?
W okresie największego rozkwitu arianizmu w Polsce liczbę ich oceniam na 10 tysięcy, maksymalnie 12 tysięcy. Źródła z epoki mówią o „tysiącach arian studiujących w Rakowie”, ale trzeba ostrożnie podchodzić do tych liczb. Sam Raków liczył w XVI–XVII wieku nie więcej niż kilka tysięcy mieszkańców – gdzie by pomieścił tych wszystkich studentów? Jeśli w literaturze z epoki pada słowo „tysiące”, to niekoniecznie oznacza rzeczywiste tysiące, tylko „bardzo dużo” – stosunek do liczb był wtedy dość niefrasobliwy.
Jak społeczeństwo rzeczpospolitej szlacheckiej przyjmowało braci polskich? Czy nie byli oni granicą jego tolerancji?
Nie. Szlachta utrzymywała z nimi stosunki towarzyskie, rodzinne, bracia polscy brali udział w wystąpieniach przeciw królowi – na przykład w rokoszu Zebrzydowskiego (1606–1609). To była grupa bardziej wykształcona niż reszta szlachty, obyta w świecie, znająca języki. Dlatego często wykorzystywano ich do służby dyplomatycznej – także na wielu magnackich, nawet katolickich dworach. Tak jak w całym stanie szlacheckim, wśród arian problemem był nadmiar szlachty. Szlachty było zbyt wiele, by mogła się ona utrzymać z majątków rodzinnych, więc ariańska szlachta zaciągała się na służbę do zamożnych panów innych wyznań, zastrzegając tylko, że zachowają własną wiarę.
Grupą społeczną, która najbardziej nienawidziła arian i najsilniej przeciw nim agitowała, było duchowieństwo różnych wyznań. Nie tylko katolickiego, także protestanckiego. Aktywni, dużo piszący po polsku bracia polscy, po prostu „kradli im wiernych”.
Arianie podzielali dominującą kulturę szlachecką, właściwe im przekonania i styl życia?
W dużej mierze tak. W Polsce, w przeciwieństwie do na przykład Francji, nigdy nie wytworzyła się wyraźnie odrębna od katolickiej protestancka formacja społeczna. We Francji hugenoci (i do pewnego stopnia widać to do dziś) na co dzień postępowali, żyli zupełnie inaczej niż reszta szlachty. Polskiej reformacji się to nie udało: nie wytworzyła się ani kalwińska, ani luterańska, ani ariańska formacja społeczna.
Szlachta wytworzyła bardzo silną, bogatą kulturę ziemiańską, opiewającą uroki życia na wsi, gospodarowania na własnym, średnim gospodarstwie, gdzie szlachcic żyje w harmonii z przyrodą, ciesząc się darami bożymi. Dowolny utwór literatury ziemiańskiej powiela te obrazy – nieważne, czy pisał go katolik, kalwin, czy arianin.
Bardziej niż stylem życia, poglądami na życie doczesne, arianie różnili się poglądami na życie po śmierci. Odrzucali wiarę w piekło, wierzyli, że dusze ludzi, którzy nie dostąpili zbawienia, po prostu się roztapiają.
Jak wyglądała kościelna organizacja arian?
Wspólnoty kościelne braci polskich nie miały żadnego naczelnego zwierzchnika. Każda wspólnota wybierała służącego jej duchowego przywódcę. On prowadził modlitwy, pisywał traktaty moralne, brał udział w sporach dogmatycznych. Ogół szlachty ariańskiej nie wdawał się zbytnio w teologiczne spory. Przypominał w tym szlachtę katolicką, którą dogmatyka też nie interesowała. Nie należy zapominać, że wśród polskich różnowierców panował przez długi czas nurt przychylny pojednaniu z katolicyzmem – postulujący stworzenie osobnego obrządku polsko-protestanckiego, działającego na analogicznej zasadzie, co obrządek grecko-katolicki.
Arianie z całej Polski zjeżdżali się co rok, dwa, czasem co trzy na synody, na których podejmowano decyzje dotyczące ariańskiej polityki wobec państwa, wydawania tych, a nie innych dzieł. Synod był podstawową instytucją integrującą społeczność braci polskich.
Jak wyglądała ich działalność wydawnicza?
Była bardzo aktywna. Każdy szlachcic na swoich włościach mógł czynić przecież, co chciał, w tym budować drukarnię – i często ariańska szlachta tak czyniła. Próby ograniczenia druku ariańskich tekstów od XVII wieku nie były zbyt skuteczne. Nawet gdy z rozkazu trybunałów zamykano drukarnie i wypędzano duchownych, oni wracali po kilku miesiącach, gdy tylko szum ucichł.
Kiedy kończą się dzieje arian w Polsce?
Bracia polscy działali na terenie Rzeczpospolitej do 1658 roku, gdy zostali wygnani dekretem sejmu. Ci, którzy chcieli zostać, musieli nawrócić się na kalwinizm. Potem uznano, że jako kalwini i tak będę wyznawać w ukryciu swoją wiarę, i zdecydowano, że zostać mogą tylko ci, którzy przyjmą katolicyzm. Reszcie skonfiskowano majątki. Stanisław Kot pisał, że arianie popadli wtedy w biedę, żyli, utrzymując się z rzemiosła. Nie jest to do końca prawda. Większość z nich obchodziła przepisy, na przykład sprzedając przed konfiskatą majątek najbliższym, katolickim krewnym. Większość braci polskich opuściła wtedy Rzeczpospolitą, ale krewni posyłali im dochody z majątków. Część wracała, nawracając się na katolicyzm. Za przykład może posłużyć brat wspomnianego Jerzego Niemirycza, Stefan. Po śmierci na emigracji w Niemczech żony, zagorzałej arianki, przyjął katolicyzm, zaczął robić polityczną karierę, a nawet został wojewodą kijowskim.