- W empik go
Bronisława Piłsudskiego pojedynek z losem - ebook
Bronisława Piłsudskiego pojedynek z losem - ebook
Pierwsza opowieść biograficzna o niezwykłym bracie Marszałka, starszym o rok Bronisławie (1866–1918). Skazany w Petersburgu na śmierć za udział w próbie zamachu na cara, zesłany po złagodzeniu wyroku na Sachalin, odkrył w sobie pasję etnografa. Fascynowali go Ajnowie, tajemniczego pochodzenia, zagrożeni wymarciem autochtoni wyspy. Badał ich kulturę i obyczaje, stał się także ich obrońcą. Przyjęty do klanu, poślubił młodą Ajnuskę, miał z nią dwoje dzieci.
W Krakowie i Lwowie, gdzie mieszkał po powrocie z dziewiętnastoletniej tułaczki, trafił na mur obojętności. Nie miał stałej pracy, cierpiał niedostatek. Ciężko przeżył nieszczęśliwy finał nieostrożnego romansu. Po wybuchu wojny światowej przeniósł się do Szwajcarii, potem do Paryża, gubiąc się beznadziejnie w wirze emigracyjnej działalności politycznej. Zgnębiony, schorowany, dręczony poczuciem samotności, utonął samobójczo w Sekwanie.
Autor książki w barwny i przystępny sposób przypomina go w stulecie śmierci nie tylko jako wybitnego uczonego, lecz także jako przyjaciela ludzi, marzyciela i rozbitka duchowego, samotnika, któremu życie poskąpiło szczęścia.
Spis treści
Od autora
Młodzieńcze utrapienia
W cieniu szubienicy
Wyspa katorżników
Paczurland znaczy piękny
Kosmaci ludzie
Marzycielski rozbitek
W toni Sekwany
Zasypywanie niepamięci
Wybrana bibliografia
Indeks osób
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-244-1018-7 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Okoliczności historyczne spowodowały, że Bronisław Piłsudski przez bardzo długi czas był Polakom prawie nieznany, pozostając w głębokim cieniu swego brata Józefa. Losy ich potoczyły się odrębnymi torami, nie łączyło ich zresztą podobieństwo charakterów. Józef był człowiekiem walki, Bronisław pacyfistą, przeciwnikiem wszelkich działań zbrojnych i wszelkiej przemocy. Miał wprawdzie niewielki udział w spisku na życie cara, ale wkrótce pojął, że postąpił sprzecznie ze swoją naturą i bardzo tego żałował.
Jadąc na zesłanie, bał się ciężkiej, naprawdę katorżniczej pracy, lecz strach był jednak przedwczesny. Przydawał się bowiem władzom na Sachalinie jako kancelista, obserwator pogody, pisarz gminny, nauczyciel. Ale dopiero styczność z rdzennymi mieszkańcami wyspy – Niwchami i Ajnami – sprawiła, że odbywana kara nabrała nowego sensu. Zafascynował go folklor autochtonów, ich obyczaje, języki, których się z czasem nauczył. Pochłonęła go bez reszty pasja badań etnograficznych. Dołączył tym sposobem do długiej listy Polaków, którzy podczas przymusowego pobytu na Syberii i Dalekim Wschodzie Rosji stawali się swego rodzaju odkrywcami tych obszarów i przybliżali je światu nauki.
Bronisław, podobnie jak oni, uczynił ze swej deportacji wartość dodaną. Pierwsze sachalińskie muzeum krajoznawcze mogło powstać w dużej mierze dzięki zgromadzonym przez niego eksponatom. Ale tego było mu za mało. Poszedł krok dalej, w świeżo narodzonym etnografie doszedł do głosu urodzony humanista. Nie poprzestał na przyglądaniu się sachalińskim aborygenom „szkiełkiem i okiem”. Dostrzegł, że jest ich coraz mniej, że grozi im całkowite wymarcie. I starał się temu przeciwdziałać. Wtopiony kolejno w obie społeczności próbował je ratować. Chronić przed dyskryminacją, chorobami, głodem. Upominał się o ich prawa i potrzeby u gubernatorów wyspy. Dla Niwchów stał się bratem. Ajnowie przyjęli go do swego klanu. Żył pośród nich, ożenił się nawet z dziewczyną ajnuską i miał z nią dwoje dzieci, syna i córkę. Nosił symboliczny przydomek Króla Ajnów.
Dzisiaj prawdziwych Ajnów już nie ma, ulegli japonizacji. Stało się to, gdy Japonia przejęła Sachalin po wygranej wojnie z Rosją w 1905 roku. Japończykami czuje się też ponad dwadzieścioro ajnusko-polskich potomków Bronisława. Jego wnuk Kazuyasu Kimura ze zdumieniem dowiedział się, że jest obecnie jedynym po mieczu potomkiem Piłsudskich z Zułowa z prawem do noszenia tego nazwiska.
Pełen nadziei powrót Bronisława do ojczyzny po dziewiętnastu latach tułaczki – gorzko go rozczarował. Czy to w Krakowie, czy we Lwowie, spotykała go obojętność. Nikogo prawie nie obchodziła jego wiedza. Miał tylko petersburską maturę, a to za mało, żeby zostać nauczycielem akademickim, do czego aspirował. W swoim żywiole poczuł się przejściowo w Zakopanem, gdzie go urzeknie odrębność góralszczyzny. Wędruje po górach, odwiedza gazdówki i pasterskie szałasy, zbierając eksponaty dla Muzeum Tatrzańskiego – są tam do dzisiaj.
Chleba jednak z tego nie było, a on nie może nigdzie znaleźć stałej pracy. Ima się różnych dorywczych zajęć, stale nękany niedostatkiem. A kiedy już nareszcie otrzymuje zajęcie z pensją w krakowskiej Akademii Umiejętności, wybucha wojna, nazwana później światową. Wojska rosyjskie wkraczają do Galicji, podchodzą blisko pod Kraków.
Bronisław przez Austrię przenosi się do Szwajcarii, a stamtąd do Paryża, gdzie wpada w wir politycznych rozgrywek polskiej emigracji. W światek intryg i swarów. To grunt zupełnie mu obcy, nieprzyjazny, błąka się tam po omacku. Dręczy go przy tym tęsknota do stron rodzinnych, do Wileńszczyzny, snuje utopijne wizje o siostrzanej unii Litwy z Polską jak za Jagiellonów. Stany ożywienia przeplata z apatią, euforię z przygnębieniem.
Jego depresja ma też źródło w odczuwanej boleśnie samotności. Uskarżał się na brak kobiety u swego boku. To jego chroniczna obsesja. Już jako gimnazjalista przyznawał, że „przede wszystkim potrzebuje duszy kobiecej”. Zwierzał się zawsze nie bratu, nie ojcu, nie kompanom, ale matce, siostrze, ciotce, koleżance. Nigdy nie opuszczało go pragnienie „odrobiny szczęścia osobistego”. Niebawem po przybyciu do kraju zdawało mu się, że taką odrobinę znalazł. Związał się z dawną przyjaciółką z czasów młodzieńczych, która odeszła od męża. Przedstawiał ją z dumą jako żonę, ale niestety idylla ta miała żywot kruchy i ulotny. Na dramat rozstania nałożyła się śmiertelna choroba kochanki.
Bronisław został sam z niezaspokojonym głodem serca. I nie potrafił się uporać z postępującą melancholią. Neurolog paryski, dr Józef Babiński, stwierdził u niego nadto sklerozę grożącą w każdej chwili śmiercią. Kryzys wzmagał się intensywnie, objawiał się lękami, manią prześladowczą, atakami niepokoju. Nawroty przejaśnień były nietrwałe. Bronisław najwidoczniej nie potrafił sobie z chorobą poradzić. W desperacji rzucił się do Sekwany. Miał pięćdziesiąt dwa lata. Stało się to 17 maja 1918 roku.
Zaledwie pół roku później wojna dobiega końca, Józef Piłsudski wypuszczony przez Niemców z Magdeburga zostaje naczelnikiem państwa, Polacy cieszą się odzyskaną niepodległością. A nad Bronisławem zapada kurtyna ciszy trwającej niebywale długo. Przypomniano sobie o nim na dobre dopiero po kilkudziesięciu latach, gdy Japończykom udało się zregenerować fonograficzne wałki, na które Bronisław nagrywał muzykę i rozmaite gatunki literatury Ajnów. Ustnej jedynie, bo nie stworzyli własnego pisma.
Była to naukowa sensacja na skalę międzynarodową. Dała początek renesansowi dokonań naukowych Bronisława. Odtąd cyklicznie odbywają się sympozja poświęcone jego ogromnemu dorobkowi, nakręcono o nim kilka dokumentów filmowych, w Jużnosachalińsku stanął jego pomnik, drugi wznieśli Japończycy w Shiraoji na Hokkaido – przy skansenie ajnuskim odwiedzanym przez setki tysięcy turystów. W różnych miastach Polski urządzano wystawy ilustrujące jego zasługi.
Dziwne, że nawet już po tym wyjściu Bronisława z mroku przez ponad ćwierć wieku nie ukazała się ani jedna osobna książka o charakterze monograficznym przybliżająca zawiłe koleje jego losu. Tym więcej cieszy, że Iskry w stulecie śmierci Bronisława przypominają jego postać nie tylko na piedestale jako wybitnego etnografa, lecz również od mniej znanej strony. Jako człowieka niewolnego od wahań i rozterek, marzyciela i rozbitka duchowego, pechowca i samotnika, któremu życie poskąpiło szczęścia.