Bulimia. Moja historia choroby - ebook
Bulimia. Moja historia choroby - ebook
-Głodziłam się. Potem jadłam bez umiaru. Wymiotowałam. Ćwiczyłam ponad siły. I coraz bardziej siebie nienawidziłam… Zachorowałam na bulimię jako młoda dziewczyna. Ta choroba długo panowała nade mną, a próby zmiany życia kończyły się przegraną. Dopiero po dziesięciu latach udało mi się wyzdrowieć. Dziś dzielę się osobistym doświadczeniem i pomagam jako terapeutka osobom z zaburzeniami odżywiania.
• Jak rozpoznać pierwsze symptomy niechęci do własnego ciała?
• Jak nie pozwolić, by przekształciła się w nienawiść?
• Jak przestać się oszukiwać i ukrywać objawy choroby przed sobą i innymi?
• Jak sobie pomóc? • Jak pracować nad wewnętrzną siłą i poczuciem własnej wartości?
• Po czym poznać, że ktoś cierpi na bulimię?
Ta książka to wyjątkowe połączenie szczerego, chwilami bezlitosnego dziennika bulimiczki z głęboką wiedzą na temat choroby i skutecznymi ćwiczeniami. Przeczytaj, by pomóc bliskiej osobie. Lub sobie samej. Zamień autodestrukcję na zdrowe sposoby dbania o swoją psychikę i ciało. Książka, z którą powinien się zapoznać rodzic każdej nastolatki!
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8103-636-8 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Przez wiele lat nie myślałam o sobie dobrze. Czułam się niewystarczająca. Zawsze porównywałam siebie do innych. Wręcz obsesyjnie. Moja wartość zależała od tego, jak mnie postrzegano. Dzisiaj wiem, że takie postępowanie nie ma sensu, ale wtedy wydawało mi się, że to jedyna słuszna droga. Nie podobał mi się mój wygląd, byłam mało refleksyjna. To, co wtedy o sobie sądziłam, było echem tego, co słyszałam na swój temat: „jesteś krnąbrna”, „jesteś leniwa”, „niczego nie potrafisz doprowadzić do końca”, „kto się wróblem urodził, ten kanarkiem nie zostanie”, „będziesz w przyszłości zamiatała ulice”. Było we mnie wiele złości i agresji. Nie wiedziałam, z czego to wynika. Wychowywałam się w domu, w którym było dużo kłótni, zmienności nastrojów oraz przemocy. Jako dziecko próbowałam brać winę na siebie, by bronić mamy. Jako nastolatka wylewałam z siebie agresję i złość. Byłam buntowniczką, która nie akceptowała status quo. Słyszałam, że sprawiam problemy wychowawcze. To całe doświadczenie pomogło mi dojść do momentu, w którym aktualnie jestem.
Potrafiłam ukrywać chorobę przed rodziną. Odkupywałam zjedzone produkty, zacierałam wszelkie ślady. Niektóre napady planowałam, inne były poza moją kontrolą. Karałam się za brak restrykcyjnej diety. Czasem nawet wyobrażałam sobie, że stoję naprzeciwko siebie i okładam siebie pięściami – tak bardzo siebie wtedy nienawidziłam. Zaczęło się od chęci zrzucenia kilku kilogramów, a skończyło na 15, 20 napadach prowokowania wymiotów tygodniowo. Katowałam ciało ćwiczeniami, czasem tak długo ćwiczyłam, że drętwiały mi kolana.
Przeszłam przez fazy wyparcia choroby, odwlekania leczenia i wreszcie leczenia. Nauczyłam się żyć w nowej rzeczywistości, na nowych zasadach.
Walka z chorobą trwała dwa lata. Szukałam pomocy u trzech specjalistów, po czym postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. W księgarni medycznej kupiłam specjalistyczne książki. Poznając różne teorie psychologiczne, zaczęłam rozumieć pewne mechanizmy i podważać to, co wiem na swój temat. Uważniej analizowałam, co mówią inni. Przestałam niszczyć komplementy, w zamian zaczęłam je analizować. Dlaczego tak powiedział, czy naprawdę tak jest, co sprawia, że widzę siebie inaczej – to tylko część pytań, jakie sobie zadawałam. Odkryłam również, że nie tylko moje zachowanie zostało uwarunkowane przez środowisko, w jakim się wychowałam, ale i zachowanie moich rodziców. Dzięki temu przestałam obwiniać moją rodzinę o chorobę. Im bardziej ich rozumiałam, tym bardziej sobie odpuszczałam. Niestety poznanie mechanizmów własnej rodziny nie uzdrowiło mnie, bo kolejne pytanie brzmiało: „Świetnie, że to wszystko wiesz, ale co masz teraz zrobić z tą wiedzą?”. To było bardzo ważne pytanie, ponieważ sprawiło, że znowu szukałam rozwiązania. Znalazłam w swoim otoczeniu osobę stabilną emocjonalnie i równocześnie radzącą sobie z jedzeniem (nie liczyła kalorii, odżywiała się zdrowo, ale były odstępstwa). Porównywałam swoje zachowania z jej i zastanawiałam się, na ile jest to wpływ genów, a na ile to są nawyki. Wiedziałam, że genów nie zmienię. Jeżeli zaś chodzi o nawyki, odkryłam, że skoro potrafię zmusić ciało do tak ekstremalnych zachowań jak wymioty czy głodówki, to oznacza, że potrafię wyrobić każdy nawyk. Tak zaczęła się żmudna praca nad nawykami. Zdobywałam wiedzę na temat zaburzeń odżywiania. Założyłam blog, który okazał się dla mnie dodatkową terapią. Chciałam być szczera. Ważyłam każde słowo, ponieważ wiedziałam, że źle sformułowany wpis może zwiększyć liczbę napadów u kogoś, kto go przeczyta. Zaczęłam rozmawiać z innymi, dzięki czemu przestałam się czuć jak odmieniec. Złożyłam sobie też obietnicę: „to ja wydymam bulimię, a nie ona mnie”. I tak ją wykorzystałam, by pomagać innym. Od tamtego momentu nieustannie się uczę. Im więcej wiem, tym bardziej zdaję sobie sprawę, ile jeszcze czeka mnie nauki.
Pozbyłam się 40 000 zł długu, który powstał podczas choroby. Dług narastał przez moje błędne decyzje finansowe. Zamiast spłacać zadłużenia, kupowałam jedzenie, które wyrzucałam do toalety.
Zdobyłam dyplom dietetyka, ale okazało się, że sama wiedza dietetyczna to za mało. Było wiele mechanizmów, które blokowały przed zmianą relacji z jedzeniem. Moje własne doświadczenie było niewystarczające, by pomagać innym. Studia psychologiczne, kursy z terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach oraz racjonalna terapia zachowań były brakującymi elementami. Dzięki takiej wiedzy jestem w stanie profesjonalnie prowadzić terapię.
Nie ma co ukrywać, życie bez choroby jest wspaniałe. Czuję prawdziwą wolność. Nie martwię tym, co jem. Spotykam się ze znajomymi w kawiarniach przy cieście, w restauracjach, chodzę do pubów. Jeżeli uczestniczę w imprezach okolicznościowych, to czuję komfort i spokój. Moja głowa nie analizuje porażek czy zjedzonych kalorii, czuję luz nawet gdy „godzina posiłku” się przesunęła. Słucham potrzeb swojego ciała. Odzyskałam radość, szczęście, wolność i przyjaźń. Jednym słowem odzyskałam życie. Tobie też tego życzę.
Zastanawiasz się, czy ta książka jest dla ciebie? Odpowiedz sobie, czy:
• starasz się ograniczać jedzenie lub prowokujesz wymioty;
• gdy zaczynasz jeść, nie potrafisz przestać i objadasz się tak, że czujesz się po tym źle;
• wszystkie kalorie, które zjesz, starasz się spalić podczas ćwiczeń;
• stosujesz środki przeczyszczające;
• boisz się przybrania na wadze;
• cały czas kontrolujesz swoją wagę;
• dążysz do perfekcjonizmu;
• myślisz w kategorii „wszystko albo nic” (odniosłam sukces albo porażkę);
• nie panujesz nad jedzeniem;
• pewne produkty (słodycze, chleb, ryż) wywołują u ciebie napady głodu;
• liczysz kalorie każdego produktu;
• źle czujesz się w swoim ciele;
• uważasz, że gdy schudniesz, to zaczniesz siebie akceptować;
• widzisz w sobie więcej wad niż zalet;
• czujesz przymus zadowalania innych;
• sądzisz, że nie zasługujesz na szczęście i pomoc;
• uważasz, że jesteś do niczego, głupia.
Jeżeli choćby jeden z powyższych punktów pasuje do ciebie, to znaczy, że masz w ręku odpowiednią książkę.
Wspólnie przejdziemy przez proces zdrowienia oparty na moim przykładzie. Nie zawsze będzie łatwo, ale gwarantuję, że warto. Wierzę, że masz potencjał, by pokonać chorobę. Pamiętaj, to, że czegoś nie widzimy, nie oznacza, że tego nie ma. W gorsze dni nie dostrzegamy swoich sukcesów, co nie oznacza, że ich nie ma, czy się skasowały. One nadal są!II
Informacje o bulimii
Według międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10 bulimia nervosa ma oznaczenie: F50.2. No właśnie, pojawiło się słowo „choroba”, a nie „fanaberia”, „widzimisię”, „coś ci się ubzdurało”, „wymyślasz sobie problemy”, „to nie choroba”.
To jest choroba, która występuje w dwóch typach – przeczyszczającym (chory po zjedzeniu prowokuje wymioty lub używa środków przeczyszczających, lewatyw) i nieprzeczyszczającym (chory w ramach działań kompensacyjnych stosuje ścisłą dietę, często głodówkę, ograniczając ilość spożywanych pokarmów do minimum bądź wykonuje dużo wyczerpujących ćwiczeń fizycznych, tzw. bulimia sportowa).
Kryteria diagnostyczne anorexia nervosa
według DSM-IV
1. Odmawianie utrzymania masy ciała na poziomie normy lub wyższym niż przewidziany dla danego wieku i wzrostu (np. utrata masy ciała o 15% i utrzymywanie jej na tym niskim poziomie).
2. Intensywny lęk przed przybraniem na wadze mimo rzeczywistej niedowagi.
3. Zaburzenia w sposobie postrzegania własnego ciała, przesadny wpływ masy i kształtu ciała na samoocenę lub zaprzeczanie temu, że obecna masa ciała stanowi problem.
4. U kobiet miesiączkujących brak menstruacji przez co najmniej trzy cykle.
(Kryteria diagnostyczne za: Glenn Waller, Helen Cordery, Emma Cortorphine, Hendrik Hinrichsen i in., Terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń odżywiania)
Kryteria diagnostyczne
DSM-IV dla bulimia nervosa
1. Powtarzające się epizody niekontrolowanego objadania się. Charakteryzują je dwa elementy:
a. przyjmowanie jedzenia w krótkich odstępach (np. co dwie godziny) w ilościach znacznie większych niż potrzeba,
b. poczucie braku kontroli nad jedzeniem podczas epizodu objadania się (wrażenie, że nie można przestać jeść, dopóki żołądek nie będzie przepełniony).
2. Powtarzające się nieodpowiednie zachowania kompensacyjne mające na celu zapobieganie przyrostowi masy ciała, jak wywoływanie wymiotów, naużywanie środków przeczyszczających lub moczopędnych, lewatyw bądź innych lekarstw, niejedzenie, nadaktywność sportowa.
3. Objadanie się lub zachowania kompensacyjne występują zazwyczaj 2 razy w tygodniu przez trzy miesiące.
4. Przesadny wpływ masy i kształtu ciała na samoocenę.
5. Zaburzenie nie występuje wyłącznie podczas epizodów anorexia nervosa.
Zapoznając się z opisem, miałam wrażenie, że mam dwa rodzaje zaburzeń odżywiania. Faktycznie jest tak, że najczęściej w leczeniu ambulatoryjnym występują zaburzenia inaczej nieokreślone – 60%, bulimia – około 30%, anoreksja – 15% (Christopher Fairburn). Bywa, że u osoby zmagającej się z anoreksją z czasem pojawiają się symptomy bulimii. Co oznacza, że zmienia się lista objawów, ale przyczyny pozostają niezmienne.
Z jednej strony, poznanie diagnozy przyniosło mi ulgę i zaspokoiło potrzebę posiadania wiedzy. Z drugiej strony, przypięło łatkę „bulimiczka”, „anorektyczka”. Pamiętam, jak w internecie przeczytałam, że bulimiczką jest się całe życie. Obudziła się we mnie buntowniczka. Jak to? Nikt nie będzie mi mówił, że będę do końca życia bulimiczką! To ja wydymam bulimię, a nie ona mnie!
Zadanie:
W trakcie choroby bez przerwy dręczyły mnie myśli: chorować czy nie chorować (w końcu bulimia to sposób na kontrolowanie wagi), z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. By je nieco okiełznać, robiłam poniższe ćwiczenie, które mi pomagało.
Lista za i przeciw
Spisz argumenty za bulimią i przeciw niej. Nie wyrzucaj notatek, warto do nich wracać w trakcie procesu zdrowienia.
Poniżej jako przykład przedstawiam ci moją:
Teraz podziel zapisane punkty na krótko- i długoterminowe. Przyjmij, że krótkoterminowe są do roku, a długoterminowe do pięciu lat.
Patrząc na te dwie tabele, zastanów się, jakie wnioski wyciągniesz. Czy korzyści krótkoterminowe są warte konsekwencji długoterminowych? Czy to, co teraz wydaje ci się atrakcyjnie, nadal takie będzie za pięć lat?
Lista argumentów pomaga w uporządkowaniu plusów i minusów choroby. Widzisz, co naprawdę sądzisz o chorobie. Teraz poznaj stawkę, czyli to, o co walczysz.
Konsekwencje
No właśnie, wszystko, co robimy, ma konsekwencje. Zaburzenia odżywiania również. W trakcie napadów boli nas brzuch, czujemy się ociężali, robimy wszystko, by pozbyć się jedzenia (prowokując wymioty, stosując środki przeczyszczające lub zbyt intensywnie ćwicząc), czujemy wstyd, ospałość, agresję, złość, nienawiść, smutek, ulgę, strach. Mnóstwo impulsów wędruje do naszego umysłu. Gdy nie jemy, ogarnia nas otępienie. Sygnały naszej psychiki i ciała wzajemnie się przeplatają, co komplikuje ich odbiór przez chorego. Mamy problem z odróżnieniem, co jest naszym wymysłem, a co sygnałem organizmu.
Konsekwencje wynikające z niedojadania/głodzenia się
• Wolniejsza praca układu trawiennego (w związku z niedożywieniem mięśni układu trawiennego pożywienie przemieszcza się wolniej, więc organizm nie otrzymuje wystarczającej ilości substancji odżywczych; odczuwalne są wtedy wzdęcia, bóle żołądka oraz zaparcia).
• Ograniczona płodność lub bezpłodność (w celu obrony organizm ogranicza funkcje, które nie są adaptacyjne dla niego; ciąża jest dodatkowym wydatkiem energetycznym, u osób niedożywionych obserwuje się spadek zainteresowania seksem).
• Anemia – wskutek niedożywienia organizmowi brakuje żelaza.
• Częste infekcje – brak wystarczającej ilości białka w diecie sprawia, że zmniejsza się liczba białych krwinek.
• Odczuwanie zimna i dodatkowe owłosienie (organizm, by się ochronić przed wyziębieniem, zaczyna produkować dodatkowe owłosienie; bardziej są odczuwalne skrajne temperatury; palce mogą drętwieć, bo organizm dba o ukrwienie takich narządów, jak serce, ograniczając ukrwienie np. palców).
• Obrzęk stóp, kostek, pojawiają się siniaki.
• Osteoporoza (wybrakowane kości mogą być bardziej łamliwe).
• Cofające się dziąsła.
• Natrętne myśli o jedzeniu.
• Huśtawka nastrojów.
• Niespokojny sen.
• Zanik mięśni (nie tylko bicepsów i tricepsów, ale również mięśni gładkich – zmniejszenie się narządów; organizm, nie mając odpowiedniej ilości substancji odżywczych, zaczyna zużywać mięśnie).
Skutki bulimii
Zęby i jama ustna – konsekwencją częstych wymiotów jest obecność w jamie ustnej kwasu żołądkowego, który powoduje erozję szkliwa oraz próchnicę. Dodatkowo prowokowanie wymiotów sprzyja pojawianiu się nieustanego odruchu wymiotnego, mechaniczne drażnienie okolic jamy ustnej wpływa też na powiększenie ślinianek i bóle gardła.
Mięsień sercowy − ogólnie rzecz biorąc, zaburzamy pracę serca: niewydolność czy palpitacje powiązane są z brakiem równowagi elektrolitycznej w organizmie (niedobory sodu, potasu czy chlorku). Do zaburzenia tej równowagi doprowadzają głównie wymioty oraz środki przeczyszczające, co zwiększa również ryzyko omdlenia i zawrotów głowy.
Jelito grube − poprzez częste stosowanie środków przeczyszczających osłabia się naturalna praca jelita, co prowadzi do zaparć, uszkodzeń jelita, żylaków, a nawet do wypadnięcia tego narządu.
Płuca − niekiedy u osób z bulimią wydostający się podczas wymiotowania kwas żołądkowy trafia do płuc, znacznie je uszkadzając – wypala je, powoduje infekcje i zapalenia, co jest niezmiernie groźne dla zdrowia.
Układ pokarmowy (żołądek, przełyk, trzustka) – zaburzenia tego układu są najgroźniejsze. Częste wymioty mogą być przyczyną pęknięcia przełyku lub żołądka, co prowadzi do śmierci bądź wymaga natychmiastowej interwencji lekarskiej. Dodatkowo często u osób cierpiących na bulimię pojawiają się wzdęcia, bóle brzucha, krwawienia przełyku i choroby trzustki. Spowodowane są osłabieniem żołądka, czego konsekwencją jest spontaniczne wydostawanie się z niego kwasu żołądkowego, który negatywnie oddziałuje na pozostałe narządy.
Oczy/twarz – przekrwienie oczu lub pojawienie się wybroczyn i opuchlizny. Wysiłek związany z wymiotowaniem powoduje pękanie naczyń krwionośnych. Objawy znikają po zaprzestaniu prowokowania wymiotów.
Stawy − poprzez nadmierny wysiłek fizyczny (bulimia sportowa) niszczymy torebki stawowe, chrząstki. Organizm nie ma czasu na regenerację i odbudowę.
Powtarzające się stany zapalne układu moczowego (nerki, pęcherz) − kiedy w czasie oddawania moczu będzie bolało, zauważysz ropę albo i krew w moczu, które są wynikiem odwodnienia organizmu. Gdy oddajemy mocz, wypłukujemy bakterie z układu moczowego, natomiast gdy mamy odwodniony organizm, nie produkujemy wystarczająco dużo moczu, wtedy występuje skażenie układu moczowego kałem (powszechne przy biegunkach).
Dodatkowo:
Obrzęki nóg – pojawiają się, kiedy w organizmie gromadzi się zbyt dużo wody. Jest to reakcja organizmu bulimika, który przez pewien czas powstrzymuje się od wymiotów. Przyzwyczajony do nich organizm nie potrafi poradzić sobie z nadmiarem płynów. Rozsądnym i jedynym wyjściem jest przeczekanie tej sytuacji. Mniej więcej po tygodniu przyjmowania optymalnej dziennej dawki płynów organizm osiągnie równowagę.
Zaburzenia cyklu miesiączkowego aż do zaniku miesiączki − mogą prowadzić do bezpłodności.
Artralgia – bóle stawów bez podłoża zapalnego.
Niedobór cynku – powoduje m.in. niedokrwistość, trudniejsze gojenie się ran, obniżenie odporności, zaburzenia smaku i węchu, wypadanie włosów.
Miałam większość wymienionych objawów, jednak nie przekonało mnie to na tyle, bym była skłonna coś w swoim życiu zmienić. Dopiero kiedy zobaczyłam krew w ślinie (wystraszyłam się, że to może być rak) oraz poczułam silny ból w mostku i stawach, zaczęłam podejmować działania mające na celu wyzdrowienie.
Bardzo duże znaczenie miała też dla mnie informacja, że prowokowanie wymiotów nie chroni przed przybraniem na wadze. Szok? No pewnie! Dlaczego tak się dzieje? Okazuje się, że z każdego bulimicznego napadu wchłania się pewna liczba kalorii, czasem nawet około 1200 kcal (badania prowadzone przez Waltera H. Kaye w 1993 r.). Potrzebujesz dowodu? Proszę bardzo! Skoro przeczyszczanie się pomaga kontrolować wagę, to bulimiczki powinny być tak wychudzone jak anorektyczki, ale nie są. Dzieje się tak właśnie za sprawą kalorii, które zdążą się wchłonąć. Środki przeczyszczające i diuretyki są jeszcze mniej efektywne. Środki przeczyszczające pomagają się pozbyć tylko 10% kalorii, a diuretyki w ogóle nie mają na to wpływu. Możesz ważyć mniej niż przed jedzeniem, ale ten niższy wynik na wadze jest spowodowany utratą wody, a nie wagi. Nagle argument, że dzięki bulimii kontroluję wagę stał się mniej przekonywający.
Kolejny wstrząs przeżyłam, gdy okazało się, że sport nie zawsze oznacza zdrowie.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------