Bunt ciała - ebook
Bunt ciała - ebook
Alice Miller w Buncie ciała po raz kolejny burzy społeczne stereotypy dotyczące powiązań między metodami wychowawczymi w dzieciństwie a późniejszym losem krzywdzonych dzieci.
Analizując biografie znakomitych artystów i przypadki własnych klientów, dostrzega, jak destrukcyjną więzią jest związek dziecka, a później dorosłego człowieka z rodzicami, którzy maltretowali go w dzieciństwie.
Utrzymywanie takiej relacji, opartej na iluzjach i niespełnionych oczekiwaniach wobec rodziców, odbywa się kosztem zdrowia dziecka, a później dorosłego, gdyż ciało buntuje się przeciwko wymuszonym uczuciom, jak miłość czy wdzięczność.
Uświadomienie sobie strachu przed rodzicami i zrozumienie własnych, prawdziwych uczuć może pozwolić na uwolnienie się od niszczących więzi i wykorzystanie tłumionych sił witalnych na rozpoczęcie pełnego i szczęśliwego życie.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7278-887-0 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
GŁÓWNYM TEMATEM wszystkich moich książek jest zaprzeczanie prawdzie o cierpieniach naszego dzieciństwa. Każda z nich koncentruje się na określonym aspekcie tego zjawiska i naświetla go szerzej niż pozostałe – w Zniewolonym dzieciństwie^() i Murach milczenia^() omówiłam na przykład jego przyczyny i skutki. W późniejszych książkach zajęłam się wpływem, jaki na życie dorosłego człowieka ma zatarcie pamięci o krzywdach doznanych w dzieciństwie, a za jego pośrednictwem na różne dziedziny życia społecznego (Der gemiedene Schlüssel omawia na przykład przeniesienie tego problemu na płaszczyznę sztuki i filozofii, Gdy runą mury milczenia^() natomiast na płaszczyznę polityki i psychiatrii). Poszczególne aspekty tego zjawiska wiążą się ze sobą, dlatego zdarza się, że ten sam problem omawiany jest w kolejnych książkach. Uważny czytelnik bez trudu jednak zauważy, że za każdym razem przedstawiony jest w innym kontekście i z innego punktu widzenia.
Pojęcia, którymi się posługuję, zachowują natomiast – niezależnie od kontekstu – „podświadomy” oznacza wyłącznie wyparte, odszczepione, nie dopuszczane do świadomości treści (wspomnienia, emocje, potrzeby). Składają się one na historię człowieka, która jest w całości zapisana w jego ciele, lecz tylko w niewielkim stopniu uświadamiana. Stosownie do tego, pojęcia „prawda” używam nie w sensie metafizycznym, lecz wyłącznie w sensie subiektywnym, zawsze w odniesieniu do konkretnego człowieka. Często mówię o „Jego” lub „Jej” prawdzie, o historii określonej osoby, ujawnionej i poświadczonej przez jej emocje. Słowo „emocja” oznacza dla mnie nie zawsze świadomą, ale niezmiernie istotną reakcję ciała na zdarzenia zewnętrzne lub wewnętrzne, np. strach przed burzą, wściekłość po stwierdzeniu, że padło się ofiarą oszustwa lub radość z upragnionego prezentu. Słowa „uczucie” używam natomiast raczej w odniesieniu do ś w i a d o m i e przeżytych emocji. Zamykanie oczu na emocje uważam natomiast za luksus – niezmiernie kosztowny i najczęściej (auto)destrukcyjny (por. AM 2001).
Ta książka mówi o konsekwencjach, jakie ma dla naszego ciała zapieranie się autentycznych, silnych emocji. Żądają od nas tego między innymi również moralność i religia. Na podstawie doświadczeń zebranych przeze mnie w trakcie psychoterapii – zarówno mojej własnej, jak i wielu innych osób – stwierdziłam, że ludzie maltretowani w dzieciństwie są w stanie zadośćuczynić czwartemu przykazaniu jedynie dzięki całkowitemu wyparciu i odszczepieniu swych autentycznych emocji. Nie mogą kochać i szanować rodziców, bo ciągle jeszcze się ich podświadomie boją. Nawet gdyby bardzo tego chcieli, nie są w stanie nawiązać z rodzicami swobodnych, opartych na zaufaniu relacji. Zazwyczaj łączy ich z nimi chorobliwa więź, połączenie strachu i poczucia obowiązku, która w żadnym wypadku nie jest miłością, lecz tylko jej atrapą. Poza tym ludzie, którzy byli maltretowani w dzieciństwie, często przez całe życie czekają na to, że w końcu zostaną obdarzeni miłością, której dotychczas nie doświadczyli. Te oczekiwania umacniają ich przywiązanie do rodziców, które w religii określane jest jako miłość i uznawane za cnotę. Taką postawę przyjmuje, niestety, również większość terapeutów, ponieważ pozostają oni wierni nakazom tradycyjnej moralności. Koszty tej moralności ponosi jednak ciało.
Jeżeli człowiek wmawia sobie, że czuje to, co czuć powinien, i stara się usilnie nie czuć tego, co uważa za niestosowne, zaczyna chorować, chyba że każe za to płacić swoim dzieciom, wykorzystując je do projekcji własnych tłumionych emocji. Sądzę, że udało mi się odkryć tutaj pewną psychobiologiczną prawidłowość, którą przez długi, bardzo długi czas przesłaniały nakazy moralne i religijne.
W pierwszej części książki przedstawiam mechanizm działania tej prawidłowości na przykładzie kilku biografii sławnych ludzi. Kolejne części ukazują, jak autentyczny kontakt z drugim człowiekiem może pomóc wyjść z błędnego koła samooszukiwania i przezwyciężyć chorobę.