- promocja
Burze na wschodzie - ebook
Burze na wschodzie - ebook
Tomasz Bohun, historyk, redaktor Magazynu Historycznego „Mówią wieki”, znawca dziejów Europy Wschodniej i wojskowości, w sposób popularny przedstawia konflikty zbrojne pomiędzy Polską (Rzecząpospolitą) a Rosją (Państwem Moskiewskim) w minionych sześciu stuleciach, począwszy od XV-XVI stulecia (apogeum w tym okresie stanowiło wielkie zwycięstwo oręża polsko-litewskiego pod Orszą w 1514 roku) aż po rok 1939.
Nie brakuje ważnych i ciekawych epizodów, takich jak: interwencja zbrojna Rzeczypospolitej w czasie rosyjskiej Wielkiej Smuty, tłumienie przez Rosję polskich powstań narodowych w XVIII i XIX wieku, wojna polsko-sowiecka z lat 1919-1920 czy obrona Kresów Wschodnich przed agresją Armii Czerwonej 17 września 1939 roku. Jak pisze autor, „przegląd kluczowych konfliktów i bitew polsko-rosyjskich zawiera nie tylko ich dzieje militarne, ważną jego część stanowią także ich następstwa – polityczne i społeczne”.
Publikacja zawiera liczne mapy i ilustracje. Stanowi doskonałe kompendium wiedzy na temat wielowiekowych zmagań o prymat w Europie Wschodniej, a potem o wyrwanie Polski z zaborczych łap wschodniego sąsiada i ocalenie odzyskanej niepodległości.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-17177-0 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Przez wieki – od XVI do XX stulecia – relacje polsko-moskiewskie (rosyjskie) były kształtowane przez kolejne konflikty. Wystarczy wspomnieć, że mniej więcej od przełomu XV i XVI wieku do 1634 roku, kiedy Rzeczpospolita i państwo moskiewskie podpisało pierwszy w historii pokój tzw. polanowski, oba państwa były w stanie permanentnej wojny przerywanej doraźnymi rozejmami. Do końca XVI wieku były to konflikty lokalne o dominację na kluczowych odcinkach granicznych lub odcięcie Państwa Moskiewskiego od wybrzeży Bałtyku (wyprawy moskiewskie Stefana Batorego). Dopiero na przełomie XVI i XVII stulecia kryzys wewnętrzny w Moskwie (smuta) doprowadził do ingerencji Rzeczypospolitej w jej sprawy wewnętrzne: w wyniku wojny z lat 1609−1618 roku państwo polsko-litewskie odzyskało regiony pograniczne o strategicznym znaczeniu (m.in. twierdzę smoleńską), a przed królewiczem Władysławem Wazą stanęła realna perspektywa objęcia tronu moskiewskiego.
Właśnie dopiero Władysław IV po zwycięskiej wojnie smoleńskiej w latach 1632−1634 podjął próbę znormalizowania stosunków ze wschodnim sąsiadem. Za cenę pokoju i cesji granicznych na korzyść Państwa Moskiewskiego chciał nie tylko wciągnąć cara Aleksego Michajłowicza do antytureckiego sojuszu, ale i trwale unormować stosunki bilateralne. Pokój przetrwał do 1654 roku, kiedy w przeddzień potopu szwedzkiego wojska moskiewskie dokonały inwazji na Wielkie Księstwo Litewskie i Ukrainę.
Do lat osiemdziesiątych XVII wieku Rzeczpospolita toczyła wojny z Rosją ze zmiennym szczęściem. Dopiero w 1686 roku – paradoksalnie nie tak długo po jednym z największych w historii zwycięstw polskiego oręża, wiktorii wiedeńskiej Jana III – został jej narzucony niekorzystny pokój, tzw. Grzymułtowskiego.
Tragiczny dla Rzeczypospolitej okazał się koniec XVIII wieku: próby przeprowadzenia głębokich reform zostały przypłacone katastrofą rozbiorów. Niewiele brakowało, aby Rosjanie już na wstępie udławili się „polskim kotletem” – wojna 1792 roku oraz insurekcja kościuszkowska drogo kosztowały rosyjskiego zaborcę.
Wolność, niestety chwilowa, nadeszła z Napoleonem. Mgnienie Księstwa Warszawskiego pokazało jednak, że polski oręż nie zardzewiał: polscy żołnierze wykazali się niemal na wszystkich frontach wojen epoki napoleońskiej, zwłaszcza w epopei 1812 roku.
Wiek XIX to czas powstań narodowych. Największe szanse Polacy mieli w 1830 i 1831 roku: było wojsko, był zapał, zabrakło wybitnych dowódców. Tragedią okazało się powstanie styczniowe, które ze stadium wojny partyzanckiej nie wyszło, bo nie mogło, na poziom wojny narodowej.
Do kolejnego polsko-rosyjskiego starcia doszło w latach 1919–1920. Tyle że nie był to już klasyczny konflikt międzynarodowy: hasłem idących na Warszawę bolszewików był eksport rewolucji, a to stawiało pod znakiem zapytania nie tylko podstawy państwowości, ale też fizyczny byt dużej części polskiego społeczeństwa Na szczęście do tragedii nie doszło. Ogólnonarodowym wysiłkiem pod wodzą Józefa Piłsudskiego Polska obroniła się przed grozą bolszewicką.
Przegląd kluczowych konfliktów i bitew polsko-rosyjskich zawiera nie tylko ich dzieje militarne, ważną jego część stanowią także ich następstwa, polityczne i społeczne. Na kartach tej książki przewijają się wodzowie i władcy, ale również jeńcy i ludność ziem, przez które przetaczały się wojenne nawałnice.I. ORSZAŃSKI POGROM (1514)
I. Orszański
pogrom (1514)
Za czasów Kazimierza Jagiellończyka wschodnia granica Wielkiego Księstwa Litewskiego biegła od Karaułu nad Morzem Czarnym do Narwy na wybrzeżu Bałtyku – w linii prostej było to około 1300 km. Najbardziej wysuniętym na wschód księstwem, które utrzymywało przyjazne stosunki z Litwą, był Twer. Kniaziowie Glińscy z linii smoleńskiej, władający na Hlince, albo Kozłowscy lub Żylińscy w księstwie wiaziemskim mieli bliżej do Moskwy, która przejawiała ambicje dominacji nad całą Rusią niż do Wilna – jakieś 120–200 km.
W latach siedemdziesiątych XV wieku książę moskiewski Iwan III Srogi zaczął przekuwać w czyn ideę zbierania ziem ruskich. Gdy objął władzę w 1462 roku, jego państwo liczyło 430 tys. km kw., a w momencie wstąpienia na tron jego wnuka Iwana IV Groźnego było już ponad sześciokrotnie większe – miało powierzchnię 2800 tys. km kw. Za panowania Iwana III niepomiernie wzrósł także prestiż Państwa Moskiewskiego, które przejęło spuściznę ideologiczną po Bizancjum, dobitym przez Turków w 1453 roku. Książę moskiewski poślubił Zofię, bratanicę ostatniego cesarza bizantyńskiego Konstantyna XI Paleologa, i zaadaptował atrybuty bizantyńskiej ideologii państwowej – m.in. na pieczęci wielkoksiążęcej rozpostarł skrzydła dwugłowy orzeł. Komunikat był bardzo wyraźny: po upadku Rzymu i Bizancjum Moskwa stała się trzecim Rzymem, stolicą i protektorką religii greckiej (prawosławnej). Było jasne, że moskiewscy Rurykowicze mają chrapkę na całą Ruś, a więc i na tę jej część, która wchodziła w skład Litwy.
Na pierwszy ogień poszła republika nowogrodzka – największy organizm państwowy na Rusi, obejmująca dzisiejszą północno-zachodnią Rosję. Moskiewska propaganda stawiała pod znakiem zapytania nie tylko niepodległość Nowogrodu Wielkiego, ale także jego ustrój polityczny. Moskwicini argumentowali, że ta dawna domena książąt włodzimierskich powinna należeć do ich spadkobiercy, księcia moskiewskiego. Demokracja wiecowa (taki ustrój panował w Nowogrodzie) to diabelski wymysł, podczas gdy absolutna władza moskiewskich Rurykowiczów pochodzi od samego Boga.
Nowogrodzianie zrozumieli sens tych gróźb i szukali wsparcia na Litwie. Wprawdzie nie kochali Kazimierza Jagiellończyka, który podpisując kolejne traktaty polityczno-handlowe, cynicznie wykorzystywał słabnącą pozycję Nowogrodu Wielkiego, ale lepsze to niż nic. W 1471 roku nowogrodzcy bojarzy zawarli sojusz z Wielkim Księstwem Litewskim, co dało Iwanowi III pretekst do rozpoczęcia działań wojennych. W godzinie próby Kazimierz Jagiellończyk pochłonięty walką z królem węgierskim Maciejem Korwinem o osadzenie na tronie czeskim swego syna Władysława nie udzielił pomocy ruskiej republice.
Lata osiemdziesiąte XV stulecia to nieprzerwane pasmo sukcesów politycznych Moskwy. Po odparciu najazdu Wielkiej Ordy Iwan III ostatecznie zrzucił zwierzchnictwo tatarskie. Zawarł sojusz z Chanatem Krymskim i poszczuł go przeciw Litwie: w 1482 roku najazd Krymców dotarł aż na Polesie i był początkiem ponadstuletniej serii ich rajdów na ziemie Litwy i Korony. Wchłonął też księstwo twerskie, które rywalizowało z Moskwą o prymat w dziele jednoczenia Rusi. Ukoronowaniem tych sukcesów stało się przyjęcie przez Iwana III tytułu wielkiego księcia całej Rusi.
Wojna z trzecim Rzymem
W latach 1486–1492 Moskwa zagarnęła uznające zwierzchnictwo litewskie księstwa wierchowskie i wiaziemskie. W 1494 roku nowe nabytki zostały potwierdzone w traktacie litewsko-moskiewskim, eufemistycznie nazwanym wieczystym pokojem (wiele ich było wcześniej i później, ale żaden nie przetrwał dekady). Co gorsza, kancelaria litewska pierwszy raz oficjalnie nazwała wówczas Iwana III wielkim księciem całej Rusi, licząc, że tym drobnym ustępstwem nasyci groźnego Moskwicina. Litwini srodze się pomylili, bo śladami dziada podążył później Iwan Groźny, który przyjął tytuł cara Wszechrusi. Później Piotr I – już nie Rurykowicz, ale Romanow – ogłosił się nawet imperatorem. Iwan III, wykorzystując fakt, iż Aleksander chciał unormować obustronne relacje, wcisnął mu za żonę swą córkę Helenę i obarczył obowiązkiem dopilnowania, aby pozostała przy wierze praojców. Zanim rozpoczęło się XVI stulecie, Helena, nie trojańska, ale moskiewska, dostarczyła mu pretekstu do wzniecenia nowej wojny, tym razem w obronie rzekomo uciśnionego na Litwie prawosławia. Tę śpiewkę moskiewska dyplomacja będzie nucić aż do upadku Rzeczypospolitej.
Była to wierutna bzdura. Prawosławni nie tylko nie byli w żaden sposób prześladowani, ale mieli w litewskich elitach swych reprezentantów, z księciem Konstantym Iwanowiczem Ostrogskim na czele.
Aleksander Jagiellończyk, widząc, że z Moskwą nie ma żartów, zawarł sojusz z mistrzem zakonu inflanckiego Walterem von Plettenbergiem, by odciąć Moskwicinów od towarów i surowców z Zachodu sprowadzanych przez porty nad wschodnim Bałtykiem. Miasta inflanckie wprowadziły embargo na wwóz do Pskowa, Nowogrodu Wielkiego i dalej do Moskwy miedzi, ołowiu i wyrobów metalowych, a potem także armat, kolczug i saletry. Nie przyniosło to spodziewanych efektów. Kupcy inflanccy ponieśli duże straty – ich obroty spadły o jedną trzecią. Było też wielu takich, którzy zbijali fortuny, omijając blokadę i przemycając zakazane towary do Moskwy. Iwana III i jego następcę Wasyla III ratowali zwłaszcza Duńczycy, dostarczając armat, prochu, metali oraz specjalistów od produkcji wojennej, m.in. ludwisarzy.
Rozpoczęta w 1500 roku wojna litewsko-moskiewska szybko przybrała niepomyślny obrót dla Litwinów. Na stronę Moskwy przeszli kniaziowie Siemion Bielski i Siemion Możajski. Ten drugi pożegnał Aleksandra Jagiellończyka wyrzutem: „Twoja Miłość we wszystkim mnie opuścił”. Litwini nie zdołali odeprzeć moskiewskiej ofensywy na Siewieszczyznę i Smoleńszczyznę. By ratować mającą wielkie znaczenie strategiczne twierdzę w Smoleńsku, Aleksander wysłał ośmiotysięczny korpus pod wodzą Ostrogskiego. Ten, niestety, zaniedbał rozpoznania i uderzył na kilkakrotnie liczniejszego przeciwnika. Czternastego lipca 1500 roku nad Wiedroszą oddziały hetmana litewskiego zostały doszczętnie rozbite. Ostrogski dostał się do niewoli. To był szok. Po raz pierwszy wojska litewskie zostały tak dotkliwie pobite przez Moskwicinów. Zważywszy na możliwości mobilizacyjne Litwy, kilkutysięczne straty oznaczały, że Wielkie Księstwo pozostało prawie bezbronne. Jedyną nadzieją była pomoc Korony.
Litwinom sprzyjał fakt, że następcą Jana Olbrachta został Aleksander Jagiellończyk i Korona ponownie została związana z Litwą ściślejszymi więzami. Dzięki temu jesienią 1502 roku udało się odblokować oblegany przez Moskwicinów Smoleńsk. Niestety, strat politycznych i terytorialnych nie można było uniknąć. Zawarty w kwietniu 1503 roku układ rozejmowy oddawał Moskwie całą ziemię siewiersko-czernihowską oraz część smoleńskiej i witebskiej. Litewscy dyplomaci zgodzili się też na używanie przez Iwana III i jego potomków tytułu gosudara wsieja Rusi oraz nie zdołali wynegocjować wymiany jeńców.
Moskwicini próbowali przeciągnąć na swoją stronę najcenniejszą zdobycz: kniazia Ostrogskiego. Wprawdzie w 1506 roku złożył on przysięgę księciu moskiewskiemu Wasylowi III, ale niedługo później zbiegł na Litwę, gdzie został przyjęty z wielkimi honorami i nadzieją, że odwojuje utracone ziemie.
Wielkie Księstwo Litewskie, oczekując końca sześcioletniego rozejmu, przygotowywało się do nowego starcia. Wiele wskazywało, że zakończy się ono pomyślnie. W październiku 1505 roku zmarł długowieczny Iwan III i wydawało się, że jego następca Wasyl III szybko nie dorówna ojcu. Działania wojenne wznowiono w 1507 roku, ale ich kulminacja przypadła na rok następny. Moskwicinom sprzyjał zamęt, który ogarnął Litwę w związku z buntem Glińskiego. Opanował on szmat wschodniej Białorusi i miał nawet chrapkę nawet na Mińsk, ale Wasyl III nakazał mu marsz pod Orszę i połączenie z wojskami moskiewskimi.
Tymczasem dziesięciotysięczną armię litewską wsparły posiłki z Korony w sile około 5000 zaciężnych i ochotników. Na wyprawę osobiście podążył też król Zygmunt Stary. Jego taktyka była prosta: zmusić przeciwnika do bitwy i rozbić go. Był bliski celu pod Orszą w lipcu 1508 roku, gdy obie armie dzielił tylko Dniepr. Gliński, który wyrósł na jednego z głównych dowódców moskiewskich, starał się sprowokować Polaków i Litwinów do rozpoczęcia przeprawy przez rzekę, aby na nich uderzyć. Wyrównanie rachunków z Zygmuntem stało się niemal jego obsesją. Jednak inni wodzowie moskiewscy, obawiając się dywersji załogi Smoleńska, nakazali odwrót na Siewierszczyznę. Zawarty w październiku 1508 roku kolejny pokój wieczysty potwierdził nabytki terytorialne Moskwy z lat 1494–1503.
Cel – Smoleńsk
Następna faza konfliktu rozpoczęła się w 1512 roku. Na celowniku Wasyla III ponownie znalazł się Smoleńsk, największa twierdza na pograniczu moskiewsko-litewskim. Władca Moskwy dołożył starań, aby przygotować wojska do oblężenia. Zygmunt I, zachwycając się walorami smoleńskiej warowni, pisał, że jest „potężna dzięki samej rzece , błotom, a także dzięki majstrom budowlanym, którzy czworokątne strzelnice z dębowych belek obłożyli gliną od wewnątrz i z zewnątrz. Otacza ją rów i bardzo wysoki wał, że ledwo widać dachy budynków, a same umocnienia nie mogą być rozbite ani armatami, ani taranami, nie da się pod nie podkopać ani zburzyć, ani podpalić przy pomocy min, ognia i siarki”.
Od objęcia rządów książę moskiewski zaczął rozbudowywać park artyleryjski i oddziały piechoty. Dzięki zręcznej dyplomacji zdołał przełamać izolację gospodarczą swojego państwa. Pozyskał pomoc króla duńskiego Chrystiana II, dogadał się z Hanzą i zneutralizował zakon inflancki. Jego największym sukcesem był jednak zawarty w 1514 roku sojusz z cesarzem Maksymilianem I Habsburgiem i wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego Albrechtem Hohenzollernem, który zmieniał układ sił w tej części Europy. Sojusznicy zobowiązali się do wzajemnej pomocy i podzielili ewentualne łupy. Moskwa rościła sobie prawa do większości terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego, a więc Ukrainy wraz z Kijowem oraz Białorusi, cesarstwo zaś do dawnych ziem zakonu krzyżackiego. Finalizacja sojuszu miała nastąpić w 1515 roku, kiedy Moskwa i cesarstwo zamierzały wspólnie uderzyć na państwo polsko-litewskie. Jak widać, żarty się skończyły i Korona także znalazła się w nie lada opałach.
Wojska koronne brały udział w odpieraniu najazdów tatarskich i walkach z Moskwą od początku panowania Zygmunta I. Dla słabej demograficznie i ekonomicznie Litwy pomoc Korony była poważnym wsparciem. Armia polska właśnie przechodziła modernizację. Ciężka jazda kopijnicza, droga w utrzymaniu i mało zwrotna, stawała się przeżytkiem, dlatego z Bałkanów sprowadzano chorągwie serbskich raców, którzy dzięki sprytowi i szybkości dali się we znaki armii tureckiej. Na Śląsku i w Europie Zachodniej zaciągano roty piesze lancknechtów. Baczniejszą uwagę zaczęto zwracać na organizację artylerii i jednostek inżynieryjno-saperskich. Zwycięstwo pod Orszą będzie w dużej mierze zasługą piechoty, artylerii i saperów.
W grudniu 1512 roku Moskwicini wysłali zagony jazdy w kierunku Orszy, Drucka, Wielkich Łuków i Kijowa z zadaniem zdezorganizowania zaplecza Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wkrótce obiegli Smoleńsk. Dowództwo nad tą operacją objął sam książę moskiewski. Oblężenie trwało sześć tygodni i tylko dzięki kapryśnej aurze miasto nie wpadło w ręce wroga. Również druga próba zdobycia twierdzy latem i jesienią 1513 roku zakończyła się fiaskiem.
Za trzecim razem Wasyl III staranniej przygotował kampanię. Zadanie wzięcia Smoleńska powierzył najbardziej doświadczonym wodzom: kniaziom Glińskiemu i Szczeni. Dywersję na litewskim zapleczu mieli prowadzić namiestnicy nowogrodzcy – Wasyl Szujski i Wasyl Morozow. Wojska moskiewskie, liczące około 80 tys. ludzi i dysponujące według różnych przekazów 140–300 armatami, rozpoczęły działania wczesną wiosną 1514 roku. W lipcu pod Smoleńsk przybył Wasyl III i zarządził zmasowany ostrzał artyleryjski. Zniszczenia oraz straty wśród obrońców musiały być duże, bowiem namiestnik smoleński Jurij Sołłohub pod presją miejscowych bojarów rozpoczął rokowania kapitulacyjne. Z drugiej strony prowadził je kniaź Gliński, któremu wielki książę obiecał ponoć namiestnictwo w zajętym Smoleńsku. Trzydziestego pierwszego sierpnia obrońcy otworzyli bramy, a następnego dnia do miasta wjechał książę moskiewski.
Wasyl III złamał jednak obietnicę daną Glińskiemu i wysłał go w kierunku Orszy, aby zatrzymał odsiecz wojsk litewsko-polskich. Prawdopodobnie wtedy kniaź nawiązał kontakt z królem Zygmuntem, licząc, że będzie mógł powrócić na Litwę. Gdy próbował dotrzeć do obozu królewskiego pod Borysów, został schwytany i w kajdanach odesłany do Moskwy.
Bitwa pod Orszą
W końcu sierpnia w okolice Orszy dotarły liczące 35–40 tys. ludzi siły moskiewskie pod dowództwem koniuszego Iwana Czeladnina. Na razie miał tylko obserwować ruchy nieprzyjaciela. Jednak Czeladnin i pozostali dowódcy moskiewscy byli tak pochłonięci sporami, że zlekceważyli wieści o pochodzie wojsk wroga. W nocy z 7 na 8 września 1514 roku około 5 km na wschód od Orszy armia polsko-litewska sprawnie przeprawiła się na południowy brzeg Dniepru. Oddziały dowodzone przez hetmana wielkiego litewskiego Konstantego Ostrogskiego i polnego Janusza Radziwiłła liczyły 25 tys. jazdy i piechoty, z czego blisko jedną trzecią stanowił kontyngent polskiej jazdy zaciężnej, piechoty oraz ochotników prowadzonych przez hetmana nadwornego Janusza Świerczowskiego i starostę trembowelskiego Wojciecha Sampolińskiego.
Pierwsza przeprawiła się przez rzekę lekka jazda, a pod jej osłoną ruszyły wpław chorągwie ciężkiej jazdy kopijniczej. Następne w kolejce były artyleria i piechota: rota inżynieryjno-saperska mieszczanina żywieckiego Jana Baszty uwijała się jak w ukropie, ciężkie armaty i puszkarze dowodzeni przez Hansa Wejsa i Jana Behema z Norymbergi w mig zostali przerzuceni po moście sporządzonym naprędce z łodzi i bali. Przed Polakami i Litwinami rozpościerała się przecięta wąwozem rozległa równina, wspaniały teren do bitwy.
Zaskoczeni Moskwicini, mając za plecami pas łagodnych wzgórz, uszykowali siły w tradycyjny sposób: w centrum stanął pułk wielki pod dowództwem Czeladnina i pułk przedni Iwana Temki Rostowskiego, na prawo pułk wojewody Michaiła Bułhakowa-Golicy, na lewo ludzie kniazia Andrieja Oboleńskiego, w odwodzie zaś pozostawała jazda wojewody Grigorija Fiodorowicza Dawydowa.
Ostrogski myślał o związaniu wroga w centrum i rozbiciu go atakiem ciężkiej jazdy ze skrzydła. Dlatego naprzeciwko najsilniejszego pułku Czeladnina ustawił większość piechoty i artylerii wspomagane przez dziesięć doborowych chorągwi zaciężnych i ochotników z Polski (m.in. lekkozbrojną nadworną chorągiew Sampolińskiego). Na lewe skrzydło wysłał dziesięć polskich chorągwi kopijników pod dowództwem hetmana Świerczowskiego, a na prawe trzon sił litewskich. Oba skrzydła osłaniała lekka jazda litewska. Ostrogskiemu pozostało kilka rot lancknechtów i nieco artylerii, które przezornie ukrył na stokach wąwozu, przewidując, że jeśli Czeladnin połknie przynętę, tutaj mogą się rozstrzygnąć losy bitwy.
Mimo że Moskwicini przegapili szansę pobicia przeciwnika podczas przeprawy, ukształtowanie terenu działało na ich korzyść. Pozycje Polaków i Litwinów znajdowały się w zakolu rzeki i w razie niepowodzenia odwrót niechybnie zakończyłby się katastrofą. Niewykluczone, że Ostrogski, ryzykując przeprawę pod nosem przeciwnika i zajmując niekorzystne pozycje, chciał utwierdzić Czeladnina w przekonaniu o swej przewadze i ośmielić do walki. Podobny manewr – wróg od czoła, za plecami rzeka – 91 lat później powtórzy pod Kircholmem Jan Karol Chodkiewicz.
Zastanawiające, ale około godziny 9, kiedy wszystko było zapięte na ostatni guzik, Ostrogski zwlekał z rozpoczęciem bitwy. Być może ponad 50-letni hetman zamyślił się: niegdyś Wiedrosza, teraz Dniepr. Wspomnienie dawnej klęski i niewoli musiało go męczyć jak zmora.
Około południa czas rozterek się skończył – oto z prawego skrzydła moskiewskiego ruszył pułk wojewody Bułhakowa-Golicy, który zamierzał oskrzydlić koroniarzy. Sampoliński, nie oglądając się na niezdecydowanego Ostrogskiego, ruszył do starcia. Napór Moskwicinów był tak duży, że jazda starosty trembowelskiego wycofała się pod osłonę ustawionej w centrum piechoty i artylerii, które celnym ogniem powstrzymały szarżujących nieprzyjaciół. Ciężkozbrojni Sampolińskiego wspomagani przez lekką jazdę litewską (m.in. chorągwie służby ziemskiej wołyńskiej) ponownie spróbowali szczęścia. Ich uderzenie było na tyle silne, że jazda BułhakowaGolicy poszła w rozsypkę.
W boju odznaczył się młody Jan Tarnowski, który dowodził ochotniczym hufcem synów rodzin możnowładczych. Na obrazie _Bitwa pod Orszą_ nieznany malarz przedstawił ten krwawy epizod z detalami: moskiewski pułk po prawej stronie niemal w całości ulega zagładzie, broczący krwią żołnierze moskiewscy konają na brzegu lub wpadają do Dniepru. Z kolei według autora jednego z ruskich latopisów przyczyną rozbicia pułku Bułhakowa-Golicy był brak pomocy Czeladnina, który miał ze swoim podkomendnym na pieńku.
Tymczasem na prawe skrzydło wojsk polsko-litewskich natarł pułk kniazia Andrieja Oboleńskiego. Ostrogski rzucił na nich swoich Litwinów, którzy zaczęli spychać wroga. Wtedy Czeladnin posłał w sukurs Obolenskiemu część swego pułku i siły wojewody Temki Rostowskiego. Wobec ich przewagi hetman wielki litewski zarządził pozorowany odwrót, aby wciągnąć przeciwnik do wąwozu, gdzie czaiły się roty lancknechtów i puszkarze ze swoimi falkonetami. Zasadzka się powiódł: ściśnięci w wąwozie Moskwicini zostali zasypani morderczym ogniem. Kula armatnia zmiotła z siodła wojewodę Iwana Temkę Rostowskiego, zginął także kniaź Andriej Oboleński.
Rozpoczęła się zagłada armii moskiewskiej. Ostrogski nakazał uderzenie, pod którym pękły w centrum oddziały dowodzone przez Czeladnina. Dowódca moskiewski wprawdzie dotarł do trzymanego w odwodzie pułku straży tylnej, ale bitwa była przegrana. Ciężka jazda hetmana koronnego Świerczowskiego i lekkozbrojni Jerzego Radziwiłła rozbili resztki Moskwicinów. O godzinie 18 było po wszystkim. Pościg za niedobitkami trwał do północy.
Żywy łup Polaków i Litwinów
Zaraz po bitwie pod Orszą król Zygmunt w listach adresowanych do papieża, króla węgierskiego Władysława Jagiellończyka, doży weneckiego Leonarda Loredana, wojewody siedmiogrodzkiego Jana Zápolyi oraz mistrzów zakonów krzyżackiego i inflanckiego przedstawiał przebieg batalii z moskiewskimi „schizmatykami” oraz chwalił się znamienitymi jeńcami, jakich pojmali Polacy i Litwini.
Król, co zrozumiałe, zawyżył liczebność sił pobitego przeciwnika, był także mało skrupulatny w kwestii liczby poległych i pojmanych wrogów. W listach do biskupa krakowskiego Jana Konarskiego, wielkiego mistrza Albrechta Hohenzollerna i mistrza inflanckiego Waltera von Plettenberga armię moskiewską obliczał aż na 80 tys. ludzi, z których na polu bitwy zginęło jakoby 30 tys. Do niewoli miało się zaś dostać 8 najwyższych wojewodów i doradców Wasyla III, 37 niższych rangą dostojników i 1,5 tys. dworian. W kolejnym liście do papieża liczba znamienitych jeńców wzrosła do 10 wojewodów, 37 „baronów” i ponad 2 tys. dworian. Te dane monarcha zawarł w jeszcze jednym piśmie do Leona X oraz w listach do doży weneckiego i kard. Giuliana Medici, w których podkreślił, że w jego ręce wpadli „wszyscy książęta” walczący po stronie nieprzyjaciela.
Ta pozorna sprzeczność wynikała zapewne z faktu, że tuż po bitwie Zygmunt uwzględniał tylko jeńców wziętych pod Orszą, a później dodał do nich tych, których pochwycono w trakcie walk poprzedzających decydujące starcie. Według ustaleń współczesnych historyków rozbity pod Orszą korpus wojewody Iwana Czeladnina mógł liczyć od 10 do 40 tys. ludzi. Chyba bliżsi prawdy są ci, którzy opowiadają się za pierwszą liczbą, gdyż pod Orszę Wasyl III wysłał tylko część wojsk wydzielonych z armii (mogącej liczyć owe 35–40 tys. żołnierzy), która zmusiła Smoleńsk do kapitulacji.
Dzięki obszernym i różnorodnym materiałom źródłowym można także określić – w dużym przybliżeniu – liczbę jeńców wziętych pod Orszą. Rzecz jasna, między bajki należy włożyć upowszechnianą przez jagiellońską propagandę informację o 1,5–2 tys. więźniów z wielkiej bitwy. Dość skrupulatne rejestry jeńców moskiewskich w litewskiej niewoli sporządzone w łatach 1519, 1525 i 1538 (prócz jeńców spod Orszy wykazy wyszczególniają także wziętych do niewoli w późniejszych kampaniach), jak również w miarę wiarygodne kroniki litewsko-ruskie pokazują, że orszański łup Zygmunta nie był aż tak okazały. Z tych źródeł i prawdopodobnej liczby osób nieujętych w rejestrach wynika, że łącznie podczas batalii stoczonej w zakolu Dniepru do niewoli dostało się nieco ponad 1 tys. Rosjan, w tym około 200 członków dworskiej i dumskiej elity oraz przedstawicieli dworiaństwa moskiewskiego i prowincjonalnego. W rejestrach ujęto nieco drobnicy pomiestnej, czyli służebnych Tatarów, piszczalników (strzelców) i sług znakomitszych jeńców, ale chyba pominięto w nich masę dzieci bojarskich (dzieci niższej szlachty) i służby bojowej oddanej w niewolę prywatną, a także wyekspediowanych za granicę w charakterze podarunków (mogło ich być nawet ponad 600).
Z najwyższych rangą dowódców do litewskiej i polskiej niewoli dostali się: głównodowodzący Iwan Czeladnin, wojewodowie pułku głównego książęta Michaił i Dymitr Bułhakowowie, wojewoda pułku lewej ręki kniaź Andriej Oboleński, a także przedstawiciele bocznych linii Rurykowiczów: Iwan Pronski, Jurij Diewa, Konstantin Zasiekin, Borys i Piotr Romodanowscy, Borys Starodubski-Lalewski, Iwan Sielechowski oraz Piotr i Siemion Putiatinowie. Listę jeńców dopełniała pokaźna grupa wpływowych bojarów moskiewskich, od pokoleń służących wielkim książętom moskiewskim, m.in. Iwan Pupka-Kołyczow, Daniło Pleszczejew-Basman, Dymitr Kitajew-Nowosilcow, Włodzimierz i Andriej Kołyczowowie, Borys i Grigorij Pleszczejewowie, Matwiej Wnukow-Nietsziczow, Iwan Jeropkin, Zachar i Timofiej Puszkinowie. Jeniecką niedolę dzielili z nimi znaczący przedstawiciele dworiaństwa prowincjonalnego z regionów: nowogrodzkiego, pskowskiego, kostromskiego, perejasławskiego, borowskiego, muromskiego, kołomieńskiego i twerskiego: Naszczokinowie, Poliwanowowie, Wołyńscy, Bestużewowie, Bibikowowie, Klesznikowowie i Skrupicynowie.
Zdecydowana większość z nich dokonała żywota w niewoli, tylko nielicznym udało się wrócić do domów. Na przełomie 1514 i 1515 roku polski władca wysłał z poselstwami do Italii, na dwór doży oraz do Rzymu, na Węgry i do Siedmiogrodu, a także na dwór księcia cieszyń skiego Kazimierza kilkudziesięciu jeńców moskiewskich (zapewne dzieci bojarskich) w charakterze podarków. Papieżowi, a następnie doży, ogrom i wspaniałość orszańskiego triumfu z żywą ilustracją jeńców miał przedstawić kasztelan sochaczewski Mikołaj Wolski. Z misją na budzki dwór Władysława Jagiellończyka pojechał zaś wojewodzic sandomierski Piotr Firlej.
Nie wszystko poszło jednak wedle planu. Królowi Zygmuntowi szyki pokrzyżował cesarz Maksymilian I. W styczniu 1515 roku zdążający do Italii orszak Wolskiego został na jego polecenie zatrzymany w okolicach Innsbrucka: Austriacy „zarekwirowali” 14 Rosjan i odesłali przez Lubekę i Inflanty do ojczyzny. Na nic się zdały protesty i interwencja polskiej dyplomacji w stolicy Piotrowej. Prawda, papież Leon X obiecał wysłanie dwóch _breve_: do Maksymiliana i wielkiego mistrza Albrechta, którego abp Jan Łaski, ambasador Zygmunta w Rzymie, podejrzewał o inspirację tego skandalu, jednak chyba skończyło się na obietnicy.
Los pozostałych jeńców był marny. „Najprzedniejszych po zamkach litewskich rozsadzono”. Lochy, w jakich przyszło im egzystować, zapewne przypominały francuskie więzienie stanu w zamku d’If, które opisywał Victor Hugo w powieści _Hrabia Monte Christo_. Różnica polegała na tym, że nie mogli liczyć na wsparcie Hugowskiego księdza Farii i szczęście uwięzionego Edmunda Dantesa. Litewscy strażnicy nie byli głupcami. Najznakomitsi z jeńców, m.in. Czeladnin, Proński, Romodanowscy i bracia Bułhakowowie, byli trzymani pod silną strażą, zakuci w kajdany (_żelieza na nich wsich cieły i na kotorom po dwoi żelieza i po wielikomu łańcugu_). Wyżywienie było kiepskie. Niektórzy otrzymywali skromne porcje mięsa, jednak większość musiała się zadowolić przydziałem dwóch bochenków chleba i racją soli dziennie. Osadzonych trzymano w Trokach, Kownie, Słonimiu, Nowogródku, Grodnie, Brześciu, Drohiczynie i Mielniku. Drobnicy jenieckiej również żyło się ciężko. Bywało, że jeńcy, pozbawieni nadzoru i zaopatrzenia, tak jak w Grodnie, ratowali się żebractwem (_obroku im tam nicoho nie dajut, tolko szto sami Boh szto wyprosjat, po miestu chodiat_).
Część więźniów przekazano jako niewolną służbę urzędnikom i możnowładcom. W źródłach znajdujemy zapiski, że „dwóch pan Zaberezienskij sobie wziął; Iwana Tatjanowa wziął pan Ilinić, a k tomu Otiekowa Korol jego Miłosz panu wojewodzie krakowskomu otdał”, dwóch ciwun wileński (dzierżawca dóbr królewskich) Andrzej Butrym „otdał powiedajut panom ljadskim”. Takich sytuacji było zapewne o wiele więcej.
Z powodu urągających człowieczeństwu warunków niewoli – przynajmniej w pierwszych latach – śmiertelność wśród jeńców była wysoka. Według rejestru z 1525 roku zmarło 59 Moskwicinów wziętych do niewoli w latach 1514–1519, a dziesięciu zbiegło (trzech zabito przy próbie ucieczki). Z kolei rejestr z 1538 roku wspomina o śmierci kolejnych 163 więźniów i ucieczce 26.
Chcecie jeńców, oddajcie miasta
Na los jeńców ogromnie wpłynęło to, że dyplomacja polsko-litewska starała się ich wykorzystać jako kartę przetargową w negocjacjach ze stroną moskiewską, chcąc w zamian za ich zwolnienie odzyskać utracone ziemie, przede wszystkim Smoleńsk. Te zabiegi okazały się nieskuteczne. Zdołano tylko nieco ulżyć doli więźniów. Gdy wielki książę moskiewski Wasyl III upomniał się o uwolnienie ich z kajdan i umożliwienie udziału w nabożeństwach, Zygmunt polecił zgromadzić przedniejszych jeńców w Wilnie i wymienić im masywne kajdany na lżejsze. W 1527 roku wielki książę moskiewski uzależnił przedłużenie rozejmu z Litwą do pięciu lat od wypuszczenia jeńców z lochu i zdjęcia im okowów, na co Litwini się zgodzili.
Na tym gesty dobrej woli się skończyły. Nic dziwnego, że podczas negocjacji w 1537 roku bojarzy moskiewscy odrzucili litewską propozycję wymiany jeńców za Czernihów, odpowiadając twardo: „Jakże gosudar nasz mógłby grody za jeńców oddawać? Wszak ci jakby umarli, gdy w niewolę popadli. Można wymienić jeńców za jeńców, a nie grody za jeńców”.
Dopiero w 1542 roku bojarzy moskiewscy zaproponowali stronie litewskiej rezygnację z roszczeń do Homla w zamian za zwrot jeńców i włość siebieską. Litwini podbili stawkę, żądając oddania innych grodów: Czernihowa, Mhlina, Popowej Hory, Droków, Siebieża, Wieliża i Zawołocza. Apetyty litewskich dyplomatów nie zostały zaspokojone, gdyż bojarzy trzeźwo stwierdzili, że „wielu pomarło, a ostało u was niewielu, a i ci już starzy”.
W 1549 roku Iwan IV Groźny próbował wykupić z niewoli pozostających przy życiu niedobitków orszańskiej epopei. Przeznaczył na ten cel pokaźne środki – 2500 rubli. Car polecił kierującemu wtedy moskiewskim poselstwem Michaiłowi Morozowowi zaakcentować wymiar moralny propozycji: wszak jeńcy byli już w mocno zaawansowanym wieku, a więc nie nadawali się do służby, a car, wykupując ich z niewoli, chce, aby przed śmiercią zobaczyli swego władcę i rodziny. Jednak Litwini odrzucili i tę propozycję.
Wreszcie w 1551 roku Zygmunt August zlitował się nad kniaziami Michaiłem Bułhakowem-Golicą i Iwanem Sielechowskim, którzy jako jedyni spośród 50 najważniejszych jeńców przetrwali gehennę 37-letniej niewoli, i wypuścił ich bez wykupu. Wraz ze zwolnionymi przekazał posłanie, w którym zaakcentował swoje miłosierdzie, właściwe wszystkim chrześcijańskim monarchom, i podkreślił, że nie było na nie stać Wasyla III i jego syna.
Kniaź Bułhakow-Golica dożył swych dni w Moskwie, uhonorowany przez cara miejscem w Dumie bojarskiej i stanowiskiem doradcy wielkiego księcia Jurija Wasiliewicza. Zmarł w 1554 roku. Pozostali jeńcy spod Orszy spoczęli w litewskiej i polskiej ziemi.II. WOJNA STARODUBSKA (1534−1537)
II. Wojna starodubska
(1534−1537)
Pod koniec grudnia 1526 roku Litwa i Moskwa przedłużyły o sześć lat rozejm zawarty cztery lata wcześniej. Wydawało się, że to ustabilizuje obustronne stosunki. Szybko jednak wyszło na jaw, że Moskwa wykorzystuje ten czas do przygotowań do następnej wojny. Już w 1528 roku wielki książę moskiewski Wasyl III zaczął straszyć przeciwnika. Ponieważ spacyfikował zagrożenie ze strony Chanatu Krymskiego (we wrześniu 1527 roku nad Oką odparł najazd Tatarów krymskich Islam Gireja, pretendenta do tronu chańskiego), obrona południowej granicy państwa nie zaprzątała jego uwagi i mógł pchnąć przeciwko Litwie większość swoich sił. W lipcu tego roku w Wielkich Łukach, Toropcu i Wiaźmie zgromadził liczne oddziały. Hospodarski dworzanin Jan Skinder donosił marszałkowi nadwornemu i późniejszemu hetmanowi wielkiemu litewskiemu Jerzemu Radziwiłłowi, że w kierunku Witebska maszeruje armia w sile 40 tys. ludzi pod wodzą kniazia Michaiła Gorbatego Kisłego. Moskwicini mieli też dysponować 40 armatami. Zanosiło się na poważne kłopoty. Z Wilna do starostów i dzierżawców twierdz w Brasławiu, Połocku, Witebsku, Orszy, Dubrownie i Mohylewie popłynęły instrukcje w sprawie odparcia najazdu. Wszystko skończyło się jednak na kosztownej demonstracji siły, a do wznowienia działań wojennych nie doszło.
W rękach moskiewskich od lat znajdował się Smoleńsk – jedna z dwóch kluczowych twierdz na litewskim pograniczu. Drugą był Kijów, choć jego znaczenie nie ograniczało się do względów strategicznych. Była to kolebka Rusi, którą Wasyl III, zgodnie z programem zbierania ziem ruskich, chciał przyłączyć do swojej domeny. Dlatego od około 1530 roku w oficjalnej korespondencji z wielkim księciem litewskim i królem Polski Zygmuntem I zaczął pomijać przysługujący Jagiellonowi tytuł księcia ruskiego. Polsko-litewski władca nie pozostawał mu dłużny i w tytulaturze Wasyla nie uwzględniał boskości jego pomazania oraz najważniejszego statusu na Rusi (wielki hosudar). Było jasne, że ta wymiana dyplomatycznych złośliwości to w rzeczywistości polityczny wstęp do zbrojnego starcia o Kijów.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki