Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Celestyna - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 sierpnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Celestyna - ebook

Pogodne dzieciństwo i lata szkolne Celestyny, wychowywanej w niewielkim miasteczku międzywojennej Polski, zostają przerwane wraz z tragicznym samobójstwem jej opiekunki i pierwszym zbliżeniem z mężczyzną. Surowe i pełne uprzedzeń zasady drobnomieszczańskiego życia prowadzą do serii fatalnych wydarzeń, zmieniających los młodziutkiej dziewczyny. Trafia do środowiska specyficznych pań i zamożnych mężczyzn, skąd nie ma już powrotu do „normalnego” życia. Z czasem przyzwyczaja się do życia z piętnem wyklętej kobiety, starając się zapomnieć o swym losie. Czy miłość do wysokiego, przystojnego mężczyzny, który szuka „wytchnienia” od chorej żony i ciężkiej pracy, zmieni jej życie?

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64378-10-2
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I

∼ ∼ ∼

Celestyna stała przed ogromnym kryształowym lustrem i przyglądała się uporczywie swojemu odbiciu. Nie liczyła zmarszczek na twarzy, bo ich jeszcze praktycznie nie miała. Wpatrywała się w taflę kryształowego szkła tak intensywnie, jakby chciała w nim, jak w zaczarowanym zwierciadle, zobaczyć całe swoje życie albo przynajmniej najważniejsze jego chwile. Stała, stała i gdyby nie to, że zaczęła tracić równowagę, pewnie nie zwróciłaby uwagi na upływający czas czy ogarniający ją chłód. Myślami wróciła do dzieciństwa i znalazła się w zupełnie innej rzeczywistości. Wolno wróciła do łóżka, chwytając się oparć krzeseł, całkiem pozbawiona sił. Co jeszcze pamięta? Jak to się właściwie stało, że jest teraz tutaj, w tym miejscu swojego życia i czy miała na początku na jego bieg jakiś wpływ?

Cofnęła się w myślach do czasów, kiedy czuła się bezpiecznie w rodzinnym domu. Kiedyś dostała od ciotki Filomeny pamiętnik. Miała zamiar go prowadzić, ale jakoś nigdy nawet nie zaczęła. Uważała, że w jej życiu nie dzieje się nic na tyle interesującego, żeby uwiecznić to w swoich memuarach. Mimo wszystko czasami dziwiła się tylko, jak ważne były dla niej te najdrobniejsze, najmniej istotne sprawy, gdy była dzieckiem i dorastającą panną.

Celestyna Rozalia urodziła się w rodzinie Wojciecha i Jadwigi Baliczów. Ojciec był znanym kupcem. Po ukończeniu Gimnazjum Kupieckiego w Krakowie i kilku latach praktyki w największych sklepach krakowskich, dzięki pomocy teściów, założył sklep bławatny i zakład krawiecki przy placu targowym. Zatrudniał kilku ludzi. Nad sklepem widniał duży napis: „Sklep Bławatny Balicz i spółka”. Spółką byli udziałowcy hipoteczni z zamożnej rodziny żony. Biuro mieściło się w części obszernego domu usytuowanego tuż przy rynku w niewielkim, miłym, choć bardzo zwykłym miasteczku opodal Tarnowa. W biurze główną osobą był pan Tadzik Michta – szczupły, wysoki, młody mężczyzna w drucianych okularach. W pracy chodził z ołówkiem za uchem i w śmiesznych zarękawkach z granatowej podszewki, które zakładał na białe rękawy koszul. Rodzina Baliczów uchodziła za zamożną. Ulice w tym miasteczku były równe, jak pod sznurek, i czyste. Domy wyglądały na zadbane. Kiedy ulicami przejeżdżał wóz z drewnem czy węglem, wszyscy lecieli do okien. Wieczorem ludzie siadywali na ławkach przed drzwiami domów i plotkowali z sąsiadami o innych sąsiadach. Sąsiadami byli tu dla siebie wszyscy, nawet ci, którzy mieszkali na dwóch przeciwległych końcach miasteczka.

Pani Jadwiga Balicz była bardzo chorowita. Celestyna nigdy nie słyszała jej śmiechu, nie widziała też zbiegającej po schodach. Kiedy się już uśmiechała, wyglądała jeszcze smutniej. Celestyna, bawiąc się na podwórzu, często bała się spojrzeć w okno matczynego pokoju, bo zawsze czuła ukłucie w okolicy serca, kiedy widziała w oknie jej kochaną, bladą i naznaczoną cierpieniem twarz.

Kiedy Celestyna miała chyba dziesięć lat, jej matka już poważnie chorowała na gruźlicę. Lekarz zasugerował ojcu wysłanie żony, minimum na rok, do pensjonatu we Włoszech i tak się stało. Początkowo Celestyna bardzo tęskniła za matką. Z czasem myślała o niej coraz rzadziej, tym bardziej że w ich domu bywało bardzo wesoło. Drzwi wieczorami nie zamykały się, ale nie za sprawą krewnych. Ci przychodzili tłumnie, ale z rzadka i zwykle byli nudni i przewidywalni w swoich zachowaniach. Zwłaszcza rodzina ze strony matki. Ojciec miał tylko siostrę Filomenę, niezamężną starą pannę, która zawsze zwracała uwagę Celestynie na jej niewłaściwe zachowanie. Nie podobało się ciotce, że była wystrojona, a to znowu, że była ubrana niedbale albo że się śmieje za głośno. Ciągle krytykowała też ojca, co powodowało częste kłótnie rodzeństwa.

– Nie pomagasz mi, Filomeno, zajmij się, proszę, Celestyną, a nie moim życiem, wtedy mi pomożesz.

– Ależ to właśnie Celestyna patrzy na twoje bezeceństwa. Jej matka nigdy by na to nie pozwoliła, żeby tak małe dziecko było świadkiem hulanek, które urządzasz. I to w domu, Wojciechu!!!

Potem oboje się na siebie obrażali. Nie widywali się przez dwa, trzy kolejne dni i wszystko zaczynało się od początku.

Pewnego dnia do miasteczka przyjechała wędrowna trupa artystów. Zatrzymała się tu na jakiś czas i wystawiała swoje sztuki w miejscowej remizie strażackiej. Remiza i usytuowany obok hotelik z gospodą były ośrodkiem życia kulturalnego i towarzyskiego. Nie można było nie być w remizie, gdy coś się w niej działo. Gdy przyjeżdżał objazdowy teatr czy kinematograf, większość mieszkańców przychodziła na spektakle lub seanse filmowe. Dlatego też Celestyna chodziła tam niemal co wieczór z ojcem lub Tadzikiem Michtą. Pan Tadzik mieszkał na poddaszu w domu położonym przy rynku, należącym również do Baliczów. Celestynę ciągnęło do teatru i kina. Lubiła śpiewać i już kilkakrotnie prosiła ojca, by zgodził się na jej lekcje muzyki i śpiewu. W miasteczku na pianinie i na fisharmonii umiał grać tylko kościelny. Po długich prośbach i naleganiach udało jej się jednak uprosić lekcje muzyki u niego pod warunkiem wzorowych ocen w szkole. Celestyna była szczęśliwa. Raz w tygodniu chodziła do kościoła uczyć się śpiewu. Z czasem śpiewała naprawdę pięknie. Nikt jednak nie traktował poważnie jej zamiłowania, bo któż to widział, żeby dziewczynka kształciła się w śpiewie. Nie daj Bóg zechce jeszcze zostać aktorką na hańbę rodziny? Celestynie to jednak nie przeszkadzało. Miała swoje dodatkowe zajęcia poza szkołą, podwórkiem i czytaniem. Nie musiała już pracować w ogrodzie, czego szczerze nie lubiła.

Któregoś dnia po przedstawieniu ojciec zaprosił aktorów i aktorki do domu na kolację. Celestynie pozwolono siedzieć ze wszystkimi przy stole. Podano czerwone wino i rozmaite przysmaki, przyniesione z gospody. Na Celestynę raczej nikt nie zwracał uwagi, co dawało jej wolną rękę w jedzeniu bez ograniczeń ciastek i innych niedozwolonych na co dzień rarytasów. Aktorki śpiewały wesołe piosenki, były tańce i robiło się coraz weselej. Celestyna też się świetnie bawiła, próbując wina, którego ktoś jej nalał zamiast kompotu. W pewnym momencie, chcąc chyba zwrócić na siebie uwagę, wskoczyła na stół i zawołała:

– Jestem wykwintnym ciasteczkiem i można mnie zjeść!

– Jesteś, jesteś wyjątkowym ciasteczkiem, ale uważaj, bo znajdzie się ktoś, kto cię nadgryzie – powiedział z przekąsem Tadzik, zdejmując ją ze stołu.

Inni głośno się roześmiali. Po chwili wszyscy ponownie zajęli się sobą i nikt nie zwracał uwagi na dziecko, które nie wiedzieć czemu, było właściwie pijane.

Wtedy Celestyna zdobyła się na odwagę i nieśmiało zaśpiewała, niby do siebie, ale zwróciła uwagę biesiadników, niestety na krótko. Jej ojciec zbagatelizował sprawę i nie słuchał, jak córka śpiewa.

Tymczasem zabawa rozkręcała się na dobre i stawała się coraz bardziej szalona. Zaczęto się bawić w „krzesła”. Polegało to na tym, że wszyscy chodzili obok ustawionych w koło krzeseł. Na sygnał trzeba było zająć pierwsze wolne. Po każdym kółku zabierano jedno krzesło, a ten, kto nie zdążył usiąść, odpadał. Krzesła znikały coraz szybciej. Panie bez skrępowania siadały na kolanach panów, co raczej na pewno w tak zwanym towarzystwie było nie do przyjęcia. Jedna z aktorek usiadła na kolanach pana Balicza i w tym samym momencie do pokoju weszła, a raczej wpadła, trzaskając drzwiami, ciotka Filomena ubrana w stary, zniszczony płaszcz zarzucony na nocną koszulę.

Czerwona ze wściekłości krzyknęła, ledwo łapiąc powietrze:

– No, pięknie! Tak, tak! Wspaniale! Nie mam ci nic do powiedzenia, ale że twoje jedyne dziecko bierze udział w tych igrzyskach w towarzystwie tych, tych pożal się Boże aktoreczek!!!... Ty... ty…! – I splunęła z obrzydzeniem, bo zabrakło jej tchu. – Chodź, Celestyno! Zabieram cię! Na noc zostaniesz u mnie! O miłosierny Boże, ty jesteś pijana?!!

Chciała złapać Celestynę za rękę, ale dziewczynka czmychnęła na kanapę, a stamtąd jednym susem wskoczyła na plecy Tadzika, który ruszył, niosąc Celestynę przez pokój, koło ciotki Filomeny do drzwi i wskoczył na schody. Ciotka Fila zawołała:

– Oddaj pan dziecko, łajdaku! Przed sąd warto by was wszystkich postawić... Celestyno! Jak ci nie wstyd! Wstydź się! Gdyby twoja biedna matka wiedziała o tym, co się tu wyrabia!

Wymyślała, wymachując parasolem i biegnąc za nimi po schodach. Celestyna pokazała jej język i już miała zniknąć za drzwiami, na plecach Tadzika, gdy ciotka chwyciła ją za nogę. Tadzik zdążył otworzyć już drzwi do pokoju dziewczyny, więc ciotka zdobyła tylko jeden atłasowy pantofelek. Tadzik zatrzasnął prędko drzwi. Siedzieli po ciemku na brzegu łóżka i śmiali się głośno. Celestyna usiadła mu na kolanach, a on zaczął ją całować. Robił to zresztą często również wcześniej i z przyjemnością. Zresztą zawsze, gdy Celestyna lub jej koleżanki chciały od niego otrzymać słodycze, musiały go pocałować.

Tymczasem ciotka Filomena hałasowała coraz głośniej, waląc pięścią w drzwi.

– Niech pan otworzy, hultaju! Ty łajdaku! Zaraz sprowadzę policję! – krzyczała.

– Ależ, panno Filomeno, niech się pani tak nie awanturuje – odpowiedział Tadzik. – Przecież to tylko żarty!

Słysząc krzyki Filomeny, z salonu wyszedł ojciec Celestyny. Po krótkiej sprzeczce z siostrą kazał Tadzikowi jej posłuchać. Tadzik otworzył drzwi, a ciotka zabrała ze sobą Celestynę. Nie odezwała się do bratanicy słowem podczas drogi do swego domu położonego kilka przecznic od rynku. Mocno jednak trzymała ją cały czas za rękę. W domu ciotka umyła Celestynę i kazała jej kwasem borowym płukać gardło na wszelki wypadek, a potem położyła ją do swego wielkiego łóżka. Celestyna zamknęła oczy i udawała, że jest strasznie zmęczona, obawiając się, że ciotka jeszcze wygłosi jej kazanie, ale nic takiego nie miało miejsca.

– Dobranoc, dziecko! – powiedziała tylko.

Jako osoba pobożna uklękła przy łóżku i długo się modliła po cichu. Ta szalona noc została na zawsze w pamięci Celestyny. Kilka miesięcy później, w maju, pani Jadwiga Balicz wróciła z kuracji we Włoszech. Niestety, była w bardzo złym stanie i opiekowała się nią siostra miłosierdzia, która pozostała z nią do końca. Wstawała z łóżka coraz rzadziej i przechodziła tylko, żeby usiąść na fotel i z fotela do łóżka. W domu zrobiło się cicho i bardzo smutno. Od czasu do czasu Celestyna siadała na stołeczku przy matce, a wtedy ona gładziła ją po włosach i mówiła:

– Moja jedyna, malutka dziewczynko. Moja biedna, mała córeczko, co z tobą będzie, jak mnie zabraknie, co z ciebie wyrośnie? Gdybym cię mogła sama wychowywać. Jesteś śliczna i delikatna jak wiosenne pąki magnolii. Musisz na siebie uważać, bardzo uważać i dbać o siebie, przyrzeknij mi to, moja jedyna. – Głos matki słabł, słowa rwały się przed kolejnym atakiem kaszlu.

Celestynie wtedy jakoś dziwnie smutno robiło się na duszy. Cichutko śpiewała mamie piosenki, których się nauczyła u kościelnego i które usłyszała od dzieci. To uspokajało chorą i uśmiechała się do córki.

Pewnej nocy siostra miłosierdzia obudziła Celestynę.

– Ubierz się i chodź ze mną – powiedziała. – Twoja mamusia idzie do nieba i chce się z tobą pożegnać.

Celestyna zaczęła płakać, ale siostra miłosierdzia wyszeptała:

– Nie płacz! Dla niej to wielka łaska i szczęście, że po tak długich cierpieniach może wreszcie pójść do raju.

W sypialni matki znajdowali się już ciotka Filomena i ksiądz, a na stole przy łóżku paliły się gromnice. Ojciec był w sąsiednim pokoju. Twarz mamy ledwo odcinała się od bieli poduszki. Chora ciężko oddychała i jej twarz pokrywały kropelki potu. Kiedy zobaczyła Celestynę, wyciągnęła do niej ręce. Z trudem łapiąc powietrze, coś mówiła, ale Celestyna nie mogła nic zrozumieć. Zdawało jej się, że matka mówiła, że bardzo chciałaby ją zabrać ze sobą. Mocno ją ucałowała, a ksiądz powiedział:

– Już czas, proszę wyprowadzić dziecko.

Wtedy pani Jadwiga pocałowała córkę ostatni raz. Nastąpił bardzo silny atak kaszlu. Celestyna wróciła do swojego pokoju, ale nie mogła usnąć. Rano przyszła do niej siostra miłosierdzia i powiedziała, że mama zmarła. Pogrzeb odbył się szybko. Przyszło sporo ludzi, bo ojciec Celestyny był znaną osobą. Celestyna miała wrażenie, że gdy szła za trumną, kawałek jej duszy oderwał się i połączył z mamą. Bolało ją, bardzo bolało ją serce i nawet nie potrafiła płakać. Nie umiała sobie też wyobrazić, co będzie dalej, jak będzie wyglądało jej życie, ich życie? Ojciec szedł smutny za trumną, trzymając córkę za rękę, i nawet uronił kilka łez. Przecież kochał żonę, ale okazywanie uczuć przez mężczyznę było niestosowne, a już prawdziwym nietaktem była rozmowa o uczuciach czy bliskości fizycznej w tamtych czasach. Te tematy okrywała szczelnie gruba zasłona milczenia.

Po rodzinnej stypie Celestyna wyszła na dwór, gdzie zobaczyła swoich rówieśników Kajtka i Lilkę. Dzieci szczerze współczuły koleżance. Usiedli razem pod ogromną starą lipą i zaczęli wspominać wspólne zabawy jeszcze za życia jej mamy. I nagle, nie wiadomo dlaczego, dzieci zaczęły się bawić w chowanego i głośno śmiać. Celestyna zapomniała o wszystkich smutkach, gdy ciotka Filomena nagle pojawiła się nie wiadomo skąd. Zresztą wszyscy wiedzieli, że miała ona nieprzeciętny dar pojawiania się w momencie, kiedy najmniej chciałoby się ją widzieć.

– Celestyno! – zawołała zgorszona. – Czy ty nie masz serca? Czy ty nie możesz się zachowywać spokojnie w dniu pogrzebu własnej matki?

Dziewczynka dopiero teraz rozpłakała się szczerze, a ciotka, gładząc ją po twarzy, głęboko westchnęła.

– Biedne moje dziecko, mój ty mały robaczku! Nie przeczuwasz nawet, co oni dzisiaj zabierają jako spadek z twojego domu. Niewiele ci pamiątek po matce zostanie – mówiła, a duże łzy toczyły się po jej policzkach.

Celestynie dom wydawał się teraz ogromny, straszny i pusty. Zmienił się, od kiedy nie było w nim jej mamy.

W kolejnych dniach i tygodniach Celestyna często po szkole chodziła na cmentarz i siadała przy mogile matki, tak po prostu, żeby z nią pobyć, a czasem opowiedzieć o tym, co się wydarzyło ciekawego lub kto o czym mówił w miasteczku. Czuła się wtedy lepiej i mniej samotna. Przynosiła na grób świeże polne kwiaty. Siedziała tam i rozmyślała.

Jak to jest? – myślała w duchu. – W niedzielnych kazaniach ksiądz mówi, że wszyscy kiedyś, po śmierci, spotkają się w niebie. Jak to może być, żeby można było zobaczyć jeszcze kogoś, kto został pogrzebany pod ziemią?

Przy takich rozmyślaniach dopadała ją straszna tęsknota za mamą i jej ciepłymi słowami pełnymi miłości macierzyńskiej. Któregoś dnia na cmentarzu obiecała sobie, że już nigdy nie będzie śpiewać, że jej mama była ostatnią osobą, która słyszała jej śpiew. Wieczorem w domu otworzyła szeroko okno w swoim pokoiku. Bardzo go lubiła, był niewielki, ale przytulnie urządzony w jasnych kolorach. Przez okno wpadł zapach kwitnących lip. Gdy zamknęła oczy, zobaczyła, jakby jej matka spływała do niej z nieba w białej sukni. Potem jeszcze czasami Celestynie się wydawało, że widzi ją wieczorami, jak wyciąga ramiona, żeby ją przygarnąć do siebie.

Pewnego razu wieczorem do pokoju dziewczynki przyszedł ojciec. Był wzruszony, czego nawet nie ukrywał.

– Córeczko, mój mały aniołku, nie przypuszczałem nawet, że ty tak często chodzisz sama na cmentarz i tyle płaczesz wieczorami. Ciotka Filomena powiedziała mi o tym dzisiaj. Powinnaś się już uspokoić. Nie odwrócimy czasu. Wszyscy kiedyś umrzemy, ale zanim to nastąpi, trzeba żyć i korzystać z życia. Zabiorę cię ze sobą do Wiednia. Pójdziemy do cyrku i kupię ci lalkę dużą jak prawdziwe dziecko, ale proszę, obiecaj mi, że nie będziesz już tak często chodziła na cmentarz.

Obiecała ojcu i rzeczywiście dotrzymała słowa, a wszystko zaczęło być jak dawniej. Ciotka Filomena wsadzała wszędzie swój długi nos i gniewała się o wszystko. Wymyślała i groziła, że kiedyś się otruje z bezsilności, jaką odczuwa, obserwując poczynania brata i bratanicy. Uważała, że ojciec powinien wziąć jakąś starszą panią do pomocy w prowadzeniu domu.

– Wojciechu, wydaje mi się, że czas już najwyższy, żebyś przyjął jakąś kobietę do pracy w domu. Ja sama nie daję sobie ze wszystkim rady, a i Celestyna wymaga coraz więcej uwagi przy lekcjach.

– Filomeno, zechciej mnie zrozumieć – odpowiadał jej wówczas ojciec. – Długa choroba Jadwigi sporo nas kosztowała. Nie stać mnie w tej chwili na taką pomoc domową. Poza tym dochodzi służąca do prania i to musi nam obecnie wystarczyć. Kucharka wzięła do pomocy swoją młodszą kuzynkę, która przyjdzie do pracy w przyszłym tygodniu.

Po kilku dniach w domu pojawiła się skromna i ładna Hanka. Miała około siedemnastu lat. Była nie tylko ładna i miła, ale potrafiła też zająć się Celestyną. Gdy znowu wszystko zaczęło się układać, nieoczekiwanie w domu pojawiła się matka Hanki z wielką awanturą.

– Hanka, pakuj natychmiast swoje rzeczy i zabieraj się zaraz z tego domu! Ani chwili dłużej nie będziesz przebywała w takiej zgniliźnie!

Słysząc krzyki dochodzące z kuchni, wszedł do niej zaniepokojony pan Wojciech. Matka Hanki zaczęła mu wymyślać, wywijając przed oczyma pięścią. Mówiła tak prędko, że można było zrozumieć tylko niektóre słowa, a te nie były eleganckie.

– Zabieraj sobie, kobieto, Hankę i wynoś się do diabła! – wołał pan Balicz, gdy kobieta ciągle mu wymyślała.

– A to ci chłop! Jego żona nie ostygła jeszcze w grobie, a on zaczepia młode dziewuchy. Wstydu pan kupiec nie ma! Stary cap!

Celestyna nic z tego nie rozumiała, ale przykro jej było, że nie będzie już przy niej Hanki, którą bardzo polubiła. Zrobiło jej się jakoś dziwnie i nieswojo. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy Hanka z matką sobie poszły. Dwa dni po tym zdarzeniu, kiedy Celestyna wróciła ze szkoły, zobaczyła, że w jadalni, pijąc kawę, obradował rodzinny „areopag”. Wujek Piotr i ciotka Alicja, wujek Adam, ciotka Barbara i naturalnie ciotka Filomena. Ojciec siedział z nimi przy stole czerwony i bardzo zdenerwowany. Bębnił nerwowo palcami po stole.

– Chodź tu bliżej – powiedział do córki. – Zebrała się u nas rodzina i zastanawiamy się nad twoim dalszym losem. Ciotki i wujowie uważają, że byłoby najlepiej, gdybyś pojechała na pensję z internatem. Co o tym myślisz? Chcesz pojechać na pensję?

Nim Celestyna zdążyła odpowiedzieć, wtrąciła się ciotka Filomena:

– Ależ, mój drogi, ona nie powinna nic myśleć ani chcieć, tylko słuchać i jako dobre dziecko robić to, co my, dorośli, postanowimy dla jej dobra – stwierdziła stanowczo ciotka Filomena.

– Tak, tak, powinna być posłuszna – zawtórował jej wujek Piotr, a ciotki kiwały potakująco głowami.

Celestyna zauważyła, że jej ojcu wcale się to nie podobało, ale był człowiekiem łagodnym, dlatego nim coś powiedziała, zapadło postanowienie, że od sierpnia pojedzie na pensję do Tarnowa. Kiedy cała rodzina się rozeszła, ojciec przyciągnął córkę do siebie, zaczął pocieszać i czule tłumaczyć.

– Nie martw się, moja maleńka – mówił. – Tu zawsze jest dla ciebie miejsce i po skończeniu szkoły wrócisz do domu i będziemy razem prowadzić interesy. Poprosiłem też o lekcje muzyki dla ciebie na pensji. Tak tu wszystko poukładam, że co miesiąc będę cię odwiedzał i za każdym razem przywiozę ci jakąś niespodziankę.

Celestyna nie chciała wyjeżdżać, ale czuła wówczas, że ojciec ją naprawdę kochał, i postanowiła to zrobić dla niego. Zaakceptowała tę decyzję rodziny i nawet się do ojca uśmiechnęła, przytulając mocno.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: